Za wstęp niech posłuży pewna zabawna dykteryjka z portalu
Katolik.pl:
„Był sobie kościół i był sobie bar po drugiej stronie ulicy. Proboszcz od dawna zabiegał o to, by bar zamknąć, lecz bez skutku. Ksiądz groził karą boską, wyklinał, i wzywał wiernych do modlitwy, aby niewygodnego przedsiębiorcę z pomocą Bożą usunąć. Bez efektu. Aż kiedyś przydarzyła się burza, pioruny waliły gdzie popadnie, a jeden rzeczywiście trafił w knajpkę, która niewiele myśląc wzięła i spaliła się doszczętnie. Właściciel także się nie zastanawiał i podał proboszcza do sądu, za to, iż to z jego przyczyny szkodę on, jako człowiek interesu poniósł. Proboszcz oczywiście zaprzeczył: "To jakiś absurd!", a po jego stronie opowiedziała się większość wiernych z parafii. Wkrótce spotkali się wszyscy w sądzie.
Na rozprawie sędzia rozłożył przed sobą akta, przewertował, potoczył wzrokiem po sali i powiedział:
- Nie wiem, co się tu kurde dzieje, ale z tego, co widzę w tych papierach, to mamy tu jednego bezbożnego szynkarza, który wierzy w potęgę sił boskich i setkę parafian wraz z księdzem, którzy temu stanowczo zaprzeczają...”
Nieźle się ubawiłem, bo dowcip przedni.
„Był sobie kościół i był sobie bar po drugiej stronie ulicy. Proboszcz od dawna zabiegał o to, by bar zamknąć, lecz bez skutku. Ksiądz groził karą boską, wyklinał, i wzywał wiernych do modlitwy, aby niewygodnego przedsiębiorcę z pomocą Bożą usunąć. Bez efektu. Aż kiedyś przydarzyła się burza, pioruny waliły gdzie popadnie, a jeden rzeczywiście trafił w knajpkę, która niewiele myśląc wzięła i spaliła się doszczętnie. Właściciel także się nie zastanawiał i podał proboszcza do sądu, za to, iż to z jego przyczyny szkodę on, jako człowiek interesu poniósł. Proboszcz oczywiście zaprzeczył: "To jakiś absurd!", a po jego stronie opowiedziała się większość wiernych z parafii. Wkrótce spotkali się wszyscy w sądzie.
Na rozprawie sędzia rozłożył przed sobą akta, przewertował, potoczył wzrokiem po sali i powiedział:
- Nie wiem, co się tu kurde dzieje, ale z tego, co widzę w tych papierach, to mamy tu jednego bezbożnego szynkarza, który wierzy w potęgę sił boskich i setkę parafian wraz z księdzem, którzy temu stanowczo zaprzeczają...”
Nieźle się ubawiłem, bo dowcip przedni.
Na tym samym portalu ukazał się artykuł, który w tytule zawarł
pytanie: „Dlaczego jest tyle zła?”1. Pytanie stare jak świat,
przynajmniej ten człowieczy, które rozrosło się do pytania o moralność w ogóle.
Autor przytacza trzy odpowiedzi:
- na świecie jest zło, ponieważ człowiek jest zły;
- na świecie jest zło z winy Boga;
- istnieje zło, ponieważ istnieje ktoś, kto zachęca człowieka do złego.
Jak dla mnie, wszystkie trzy odpowiedzi są błędne i wynikają z fałszywego przekonania, że zło ma, musi mieć jakąś osobowość, co w końcu prowadzi do absurdów, jakie zawarł w odpowiedziach ks. Tomasz Stroynowski.
- na świecie jest zło, ponieważ człowiek jest zły;
- na świecie jest zło z winy Boga;
- istnieje zło, ponieważ istnieje ktoś, kto zachęca człowieka do złego.
Jak dla mnie, wszystkie trzy odpowiedzi są błędne i wynikają z fałszywego przekonania, że zło ma, musi mieć jakąś osobowość, co w końcu prowadzi do absurdów, jakie zawarł w odpowiedziach ks. Tomasz Stroynowski.
Człowiek nie jest ani dobry, ani zły. Z
chwilą, gdy wykształcił w sobie zdolność abstrakcyjnego myślenie potrafił
ocenić, że pewne działania się opłacają, inne nie, i to do nich „dopisywał”
uzasadnienia w równie abstrakcyjnych kategoriach zła i dobra. To kategoryzowanie przeniósł na całe
swoje jestestwo i tak zrodziło się pojęcie moralności. Jednym z ubocznych
skutków tego kategoryzowania było wytworzenie się grupy moralizatorów, którzy
paradoksalnie uczynili sobie z tego całkiem niezły biznes, wmawiając innym, że
chcą dobra dla wszystkich. Ano dlatego paradoksalnie, że w wielu przypadkach zło
przekształcili w dobro, jak na przykład to, że władza nad innymi, nawet jeśli
zła, jest dla podwładnych niewypowiedzianym dobrem.
Tak doszło do kolejnego paradoksu. Wymyślono
absolutne dobro i nadano mu osobowość. Bóg, bo o nim mowa, miał sankcjonować
władzę i wymyślone przez nią normy moralne. Odrobinę przesadzono, przede
wszystkim z tym absolutnym dobrem. Bo jakże to możliwe, że ktoś absolutnie
dobry mógł nie tylko stworzyć zło, ale i je tolerować? Pismo św. (wynalazek
moralizatorów) mówi, że w Bogu nie ma zła, że Bóg nikomu nie kazał grzeszyć.
Rodzi się jednak pytanie: czy przyzwolenie na zło nie jest złem samym w sobie?
Radosna twórczość świętych moralizatorów wymyśliła abstrakcję „wolna wola”,
która też nie trzyma się logiki. Bo choć człowiek ma wybór, to nigdy nie jest
on wolny w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zawsze coś go deprymuje, a
największą zależność od innych czynników wymyślili właśnie owi moralizatorzy.
Konsekwencją braku logiki istnienia osobowego i absolutnego
dobra było uosobienie zła do postaci szatana. Dlatego ks. Stroynowski może
stwierdzić: „Są jednak ludzie, którzy
słuchają szatana. Ale ich działanie ma wyznaczony kres (...), dla tych ludzi
nadejdzie czas Sądu, wówczas skończy się czas czynienia zła, ale wówczas biada
tym, którzy je czynili, poniosą bowiem straszne skutki swoich czynów”2. Dalibóg nie pojmuję takiej logiki.
Jeśli bowiem złem jest przyzwolenie na zło, a jest, to ów „Sąd” musiałby
dotyczyć także absolutnego a osobowego dobra, które mając środki do
zapobiegania złu, z nich nie skorzystało. Nawet „wolna wola” nie jest tu okolicznością
łagodzącą.
Puenta zaś jest taka, jak w dykteryjce o
proboszczu, który nie wierzy w potęgę sił boskich. Tu ks. Stroynowski nie
wierzy w potęgę moralności, którą wymyślili jemu podobni przodkowie, i pisze: „W zasadzie szatan jest ograniczony naszą
wolnością i tak naprawdę nic nie może nam zrobić, na co sami mu nie pozwolimy,
lub na co Bóg dla naszego dobra się nie zgodzi”3. A przecież Bóg godzi się na każde,
nawet najpotworniejsze zło. Wyjaśnię: to oskarżenie staje się bezzasadne z chwilą, gdy dobro i zło przestają być osobowe.
Przypisy:
1 - https://www.katolik.pl/dlaczego-jest-tyle-zla-,34197,416,cz.html
2 - ibidem;
3 - ibidem.
1 - https://www.katolik.pl/dlaczego-jest-tyle-zla-,34197,416,cz.html
2 - ibidem;
3 - ibidem.
Hmmm...a tak prościej? ;)
OdpowiedzUsuńNo, dobrze, wiem o czym piszesz (chyba :) ), ale czy rozwiązanie tego dylematu osobowe/nieosobowe sprawi, że świat stanie się choć odrobinę lepszy? Jeśli ktoś pojmuje zło jako szatana opętującego ludzi o słabej (złej) woli, to znaczy, że taki symbol jest mu potrzebny. Co w tym złego? Tym bardziej, że nie ma żadnego dowodu na to, że Zły nie istnieje ;)
OdpowiedzUsuńNiby dlaczego ma się stać lepszy? Że zło nazwę złem, a nie diabłem? Nie, świat jest jaki jest i nic go, przynajmniej w bliższej i dalszej perspektywie nie zmieni – zło nie zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
UsuńTu chodzi o inne spojrzenie na nasze postępowanie, pozbycie się hipokryzji, która rozmywa odpowiedzialność. Owo uosobienia dobra i zła zwalnia nas z odpowiedzialności za nasze postępki i to nie tylko w obszarze nadprzyrodzoności. Długo by tłumaczyć. Najprościej jak umiem: ideologie, te konserwatywne, usprawiedliwiają swoje błędy działaniem sił nadprzyrodzonych. Ideologie lewicowe usprawiedliwiają swoje błędy ideologiami konserwatywnymi. Koło się zamyka.
Nie ma dowodu na to, że Zły istnieje, zło zaś jest wręcz namacalne. ;)
Nie ma dowodów na to, że Zło istnieje, zło jest wręcz namacalne.
UsuńNie ma jakiejś analogii? :))
Jedność wyklucza istnienie zła i dobra.
OdpowiedzUsuńRóżnorodność to raj dla przeciwieństw :)
katasta227
Ale tak między Bogiem a prawdą mówiąc,:) ponieważ różne cuda się zdarzają,tak samo jak i niemiłe rzeczy, więc komuś trzeba je przypisać...Zawsze to lżej niż gdybyśmy mieli wysławiać/ karcić siebie samych za to co sami stworzyliśmy własnym działaniem...
UsuńAd. 1 koment:uściślam: różnorodność= wielość (oczywiście)
UsuńWcale nie jestem pewien czy jedność wyklucza dobro i zło. Tych elementów moralności nie stłumi żadna jedność. Może najwyżej jej pewne elementy zamienić miejscami.
UsuńI w tym ostatnim stwierdzeniu diabeł jest pogrzebany ;))) Gdybyśmy umieli się przyznać do własnych błędów diabeł byłby zbyteczny i bezużyteczny...
Nie o takiej Jedności piszę.Chodzi mi o taką, która wychodzi poza wszelkie pojęcia i słowa. Słowa jedynie pozwalają wskazać na coś lub to opisać ale tym nie są sensu stricte.
Usuńkatasta227
Może ujmę to tak...Ta Jedność jest tym samym czym Nieosobowe. Poniżej jest dualizm, a jeszcze niżej reszta świata ��rozumiana rozumiana jako wszelka różnorodność(wielość odcieni zawartych pomiędzy `dobrem a złem`= dualizm...
UsuńTak to widzę.
katasta227
" Gdybyśmy umieli się przyznać do własnych błędów diabeł byłby zbyteczny i beziżyteczny..."
UsuńZmieniłabym to ciutke na : "Gdybym umiał sie przyznać do własnych błedów to itd..."
Mówienie "gdybyśm umieli..." wciska nas właśnie w to zwalanie winy i szukanie kogos, czegos kto ta to odpowiada. Na jakieś ogólne "my" , " ktoś tam...", "coś tam...", a dzięki temu prowadzi do myślenia :"no przecież nie ja".
Katasta:
UsuńJest wiele dualizmów, choć akurat dobro-zło jest stosunkowo płynnym. Nie ma wyraźnej, jednoznacznej granicy.
Aniu:
UsuńNie na darmo Jezus powiedział: „Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem”. On miał stuprocentową pewność, że takich nie ma, więc określenie „umieli się przyznać do własnych błędów” jest prawdziwe. Jeśli ktoś usprawiedliwia się, że „przecież nie ja”, jest winien podwójnie, bo kłamie.
Asmo... Symbol yin-yang wskazuje wyraźnie na to iż każdy dualizm jest płynny (a to z racji subiektywnego postrzegania rzeczywistości-tak myślę).Innej opcji raczej nie ma ��
Usuńkatasta
Katasta:
UsuńNie neguję istnienia dualności, ale z chwilą mieszania się przeciwieństw, co się dziwnie zaciera. Tak jest z dobrem i złem. Nie da się wytyczyć granicy, więc należałoby traktować jako jedność, która ma zmienną opytkę.
Dualizm zawsze będzie pochodził od Jedności ,tak samo jak moralność i inne pojęcia - ich źródłem jest dualizm. To jest równie logicżne jak Twój wywód...
Usuńkatasta227
Kiedyś była o tym mowa - i nie zgodzę się że człowiek sobie dopisał do modelu moralności rzeczy, które mu się opłacają - bo taka sytuacja nie różniłaby go od kierującego się instynktem zwierzęcia. W naszym kodzie moralność zakłada taki element jak wyrzeczenie się czegoś na rzecz innej osoby, albo bezinteresowność, bez spodziewanych zysków. W szerszym aspekcie - często postępowanie większości budzi w jednostce moralny opór, choć lepsze byłoby dostosowanie się do większości - i z pewnością ten opró nie wynika z jakiejś opłacalności.
OdpowiedzUsuńNa początku było słowo, sorry, na początku człowiek był zwierzęciem... ;)))
UsuńPrzeceniasz ludzi, zwierzęta też potrafią się dzielić zdobyczą. Instynkt matki nie jest przypisany tylko ludziom.
Porównujesz teraźniejszość do początków, co jest nadużyciem. Dopiero gdy ukształtowało się pojęcie moralności, być może jeszcze tak nie nazwane, opłacalność przestała być jedynym bodźcem w naszym postępowaniu, niemniej do dziś odgrywa olbrzymią rolę.
Przecież poświęcenie nie dotyczy tylko instynktu matki. Dotyczy nieraz obcych sobie ludzi, z którymi żaden instynkt matki nie ma nic wspólnego.
UsuńTaa, może cofnijmy się do czasów pantofelków jeszcze...
Oczywiście, że nie kończy się to na relacji matka – dziecko.
UsuńWeźmy potrzebę stadności, która nie wynika z altruizmu, a z zysku.
A co Ci przeszkadza starożytność? Bez niej do dziś czułbyś się zagubiony.
W ogóle to zło jest równie abstrakcyjne... Ludzie są jedynym bodaj gatunkiem, który zabija bez żadnego powodu.
OdpowiedzUsuńNie zgodzę sie. Powód zawsze mają.
UsuńKukliński zabijał bo go np.: obrażono i wkurwiono. Poniosła go emocji, jak np.: dwóch samców walczących na rykowisku.
Ania ma rację, człowiek zabija zawsze z jakichś powodów. Myśliwy zabija dla przyjemności, choć tłumaczy do dobrostanem zwierzyny.
UsuńJasne, "zawsze z jakichś powodów". Tyle że często są to powody pozbawione logicznego uzasadnienia. Jaki powód ma ojciec zabijający w amoku dziecko, albo jaki powód był dźgnięcia przypadkowego przechodnia na ulicy, z którym sprawca nie zamienił nawet słowa i wcześniej go nawet nie znał?
UsuńO powody w tych przypadkach musiałbyś zapytać i tego ojca dzieciobójcy, i tego bandyty. A zapewniam Cię, że oni go mają, nawet jeśli jest irracjonalny.
Usuń