sobota, 5 sierpnia 2017

Klątwa „Klątwy”



  Nie wiem dlaczego wkurza mnie nagonka na „Klątwę”. W końcu nikt nikomu nie każe jej oglądać na siłę. Temat już kiedyś był u mnie (nie tylko) wałkowany i powinienem zapomnieć, a jednak „sprawę” ujrzałem w nowym, bardzo ciekawym świetle i zamierzam się trochę tym światłem podzielić. Właściwie nie przepadam u siebie za notkami zdobionymi licznymi fotkami, choć u innych nie razi mnie taka forma wypowiedzi. Tym razem odstąpię od swoich reguł.

  Ciśnie mi się na usta takie hasełko: „Kup sobie Jezuska w transakcji wiązanej z obrazą uczuć religijnych”. Niby połączenie kontrowersyjne, ale zapewniam, ja je z palca nie wyssałem. Nawet najgorszy celebryta (czytaj: diabeł wcielony) nie jest w stanie tak obrazić uczuć religijnych, jeśli takowe istnieją, jak sami chrześcijanie katolicy. I to wcale nie jest jakieś novum. Pamiętam czasy dzieciństwa z kościelnymi odpustami, gdzie szmira i tandeta królowały niczym w średniowieczu. Już wtedy brało mnie obrzydzenie. Czy dziś się coś zmieniło? Nie sądzę, może tylko środki wyrazu są bardziej obrazoburcze. Cały katolicki Kościół oburza się na profanację krzyża w sztuce teatralnej, której katolicy nie oglądają, ale w ogóle nie razi ich fakt, że niemal w każdym sklepiku z dewocjonaliami, w wielu księgarniach katolickich i na świątecznych odpustach profanuje się świętości na... tony! Zapewniam, że wybór dewocjonaliów jest mocno przeze mnie ocenzurowany, znajdywałem wręcz obsceniczne, którymi nie chciałem szpecić mojego bloga.

1. Na początek fajansowy talerzyk ze śniadankiem. Smacznego!
2. Śliczna zakonniczka, pewnie jako maskotka do egzaminu maturalnego:

3. A może jakiś papież, którego trudno skojarzyć (Franciszek?), a jeszcze trudniej odgadnąć przeznaczenie tego ustrojstwa:

4. Śliczny obraz w kształcie krzyża na ścianę w salonie. To chyba na Wielkanoc lub mięsopusty?

5. Tu już nie ma wątpliwości, piękna pamiątka z Częstochowy:
6. Jest i Matka Boska z Gwadelupy, praktyczna, do otwierania piwa:

7. Gustowne różańce dla małych dzieci:
8. Praktyczny krzyż-scyzoryk (jest też sporo krzyżyków do wieszania w samochodach):

9. Ten toster jest niezbędny w każdej religijnej rodzinie:
10. Na koniec pamiątka spowiedzi świętej (grekokatolicy?):

Aby moich Czytelników od-zniesmaczyć, tak pewnie zareaguje mój Anioł Stróż po lekturze tej notki:


  Ciekawe czy mnie ktoś oskarży o obrazę uczuć religijnych?


Przypisy:
Pierwsza fotka (talerzyk śniadaniowy) jest autorstwa Pawła Jaszczuka i pochodzi z: http://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,22093170,krzyz-z-nozem-kup-sobie-jezusa-fotoreportaz.html, pozostałe znalezione w Google.


29 komentarzy:

  1. Asmodeuszu> nie oglądałam i na pewno nie obejrzę spektaklu "Klątwa". Podobno [ktoś widać to oglądał] podczas spektaklu dokonuje się publiczna profanacja krzyża, przez co ranione są uczucia religijne chrześcijan, dla których krzyż jest świętością. Oprócz symboli religijnych znieważa się osobę św. Jana Pawła II, co jest szczególnie bolesne dla Polaków. Ponadto nie może być przyzwolenia na nawoływanie do nienawiści i deprecjonowania ludzkiego życia.To pogwałcenie zasad kultury, nawoływanie do przemocy, coś co nie powinno pojawiać się na deskach teatru, ale przede wszystkim nie powinno być finansowane z publicznych pieniędzy. Według mnie- nie igra się z ogniem. Zastanawia mnie tylko - dlaczego autorzy w ogóle coś takiego produkują? Po co? Jaki cel? dlaczego nie poszukają sobie innych tematów? dlaczego tak bardzo upatrzyli sobie jako rekwizyt krzyż bądź inne katolickie "świętości" [w cudzysłów,aby nie wymieniać wszystkich]??? Dlaczego? Według mnie- celowe działanie by wywołać rozgłos,prowokować i ...sprawdzać, na ile mogą sobie pozwalać. Czy istniej granica szyderstwa, pogardy i deptania tego, co dla drugiej osoby jest "święte"??? CELEBRYCI, aby zwrócić na siebie uwagę, podepczą wszystkie świętości innych. Ile w tym profanacji a ile prowokacji???
    Jeśli wiem, że np. dla Ciebie matka jest Osobą wyjątkową, to przez szacunek dla Ciebie będę i ją szanować. Podobnie jest z szacunkiem dla rekwizytów czy relikwii ludzkich; wyznaniowych, narodowych czy regionalnych. Oczekując szacunku dla swoich, automatycznie szanuję cudze. Ostatnio jednak nastała moda na walkę z katolikami i wszystkim co katolickie. Ciekawa jestem po co następnie sięgną, gdy to już nie będzie "kul" i nie będzie wzbudzać sensacji???
    A co do obrazków, które tu zamieściłeś? Jest takie powiedzenie; "kto to bogatemu zabroni?". Ludzie handlują czym się da, zaś ludzka wyobraźnia jest ogromna. Mentalność ludzka jest różna. To, co dla jednych jest kiczem, innym sprawia radość. Zabronisz ludziom w domu mieć takie przedmioty? to ich dom i ich mentalność. Nikogo tym nie gorszą. Pamiątki każdy gromadzi u siebie takie, jakie jemu przypadną do gustu. Moje pamiątki dla Ciebie mogą nic nie znaczyć, ale dla mnie mogą być "skarbem". W tym tkwi różnorodność ludzka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie oglądałem „Klątwy” i nie czuję się przez to niedowartościowany. Cały problem z nią jest taki, że podobno obraża, choć wierzący jej nie ogląda. To przypomina sytuację, kiedy powinienem ścigać kumpla, za to, że w swoich myślach mnie obraził jakimś wulgarnym epitetem. Piszesz, że za państwowe pieniądze jest to niedopuszczalne i tu już nie bardzo mogę się z Tobą zgodzić. Ostatnio głośno jest o ks. Rydzyku, który zbiera grube setki milionów z kasy państwowej na cele nie mające nic wspólnego z działaniem świeckiego państwa. I są ośrodki, które piętnują oburzonych takim szastaniem państwowym groszem, sorry, milionami złotych. A skala jest nieporównywalna, nawet jeśli uznać, że w Polsce jest 40 proc. praktykujących katolików.

      Mnie nie chodzi o sens kupczenia pseudo dewocjonaliami. To mnie najmniej interesuje, kto chce, niech sobie kupuje, wszak nie z mojej kieszeni. Nie mam też zamiaru dyskutować o gustach, bo każdy ma takie jakie ma i niedobrze by było, gdyby wszyscy mieli jednakowe. Problem tkwi tylko w tej nieokreślonej obrazie uczuć religijnych. Nie proponuje Ci poszukiwań w necie, uwierz mi, znajdywałem tak obsceniczne „pamiątki”, że włos jeżył mi się na głowie. Niestety, nigdzie nie znalazłem żadnego artykułu (po za tym jednym w linku), który zwróciłby uwagę, że to może obrażać czyjeś uczucia religijne. Można by sądzić, że to, co ogólnie dostępne i szkaradne, akurat nikogo nie obraża.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Ach, ja mnie brakowało tej dawki manipulacji... Widzę że mistrz w formie. :)

    Problem z "Klątwą", nie tkwi w zakazie jej wystawiania, tylko wycofania jej ze sfery finansowanech przez Ministerstwo Kultury. Tylko w drugim wypadku pies ze złamaną nogą by na nią nie poszedł :D.

    Część tych rzeczy nie ma nic wspólnego z kościołem, poza tym, że ktoś wykorzystał jakieś motywy. Oczywiście w celach komercyjnych, na co kościół nie ma żadnego wpływu, bo musiałby co chwila walczyć z kimś kto umieszcza wizerunki i symbole na majtach, talerzach, tosterach, czy innych pierdołach.


    Nie rozumiem jaką obrazą są figurki papieża (3), czy zakonnicy z zestawu zabawek firmy playmobil (2). Te postacie są święte? To jakieś tabu? Zakonnice różnią się od kominiarzy, czy listonoszy, których również można w zestawach palymobilu znaleźć?

    4 to dzieło artysty Marka Rydena, który nie zajmuje się na pewno sztuką sakralną.
    5 Co obraża nr 5? Chyba tylko poczucie estetyki.

    Natomiast na odpustach dochodzi do spłycenia i banalizacji symbolu religijnego poprzez umieszczenie go w sferze kiczu, lub czasem profanum, czego przykładami 6, 7, czy 8, choć naprawdę przegięciem jest ten breloczek z krzyżem i kozikiem. Kościół powinien kontrolowac takie rzeczy, które pojawiają się na straganach odpustowych, albo nawet może i w sklepikach parafialnych, przez co bardziej "postępowych" proboszczów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma nic lepszego na poprawę frekwencji sztuk wszelakich,niż ich głośne oprotestowanie ;)

      Usuń
    2. Radku:
      Wyjaśnieniem piątki mnie zaskoczyłeś ;) Cóż mam powiedzieć? Na pewno bym nie chciał nawet za darmo. Tak się zastanawiam, jaka alegoria, przesłanie jest ukryte w tym „dziele”?

      Papieża (plymobil) czy zakonnicę faktycznie trudno uznać za obrazę uczuć religijnych, ale spróbuj sobie wyobrazić te figurki jako: Jana Pawła II czy św. Teresę z Kalkuty. Dziś, w naszym kraju, krytyczna uwaga wobec tych postaci jest uznawana wręcz za bluźnierstwo.

      Nie wiem, czy Kościół powinien w jakiś doraźny sposób ingerować w handel takimi „dewocjonaliami” po za terenami samego kościoła lub placówkach mu przynależnymi. To by była walka z wiatrakami. Tak jak kiedyś kurtyzany były nieodłączną częścią taboru wojskowego, tak taki handel będzie towarzyszył religijnym obrzędom.

      O finasowaniu „Klątwy” napisałem już Aisab. Dodam tylko, że nie wyobrażam sobie, aby państwowe sponsorowanie sztuki w ogóle, miało być zależne od światopoglądu aktualnie rządzących. Sztuka nigdy nie jest wymierna w kategoriach wartości materialnych. Przypomnę nie bez kozery perypetie sztuki Moliera „Świętoszek” w XVII wieku, kiedy to premiera wywołała prawdziwy skandal. Dziś należy do arcydzieł sztuki teatralnej, nikt nie kwestionuje jej artystycznych walorów. To oczywiście nie znaczy, że „Klątwa” też się arcydziełem stanie.

      Usuń
    3. Asmo... tak mi się pomyślało, że kurtyzany (damskie i męskie) były i są nieodłączną częścią życia seksualnego Kościoła nie tylko taborów wojskowych. :) (właśnie czytam książkę o Borgiach)

      Usuń
  3. Masz anioła str stróża???!!!:D Ożesz kurwa, ciekawe ciekawe:D
    Co miesiąc jest jest krzyż profanowany, nawoływanie do nienawiści i nie ma problemu, wszak robią to katolicy lepszego sortu.

    Co do spektaklu już się wypowiedziałam ale powtórzę - dla mnie dno...

    Pozdrawiam Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ożesz :D Ja się nie upieram, wszyscy wierzący znajomi twierdzą, że mam, choć nikt nigdy go nie widział ;)
      Pozdrawiam w słoneczny, prawie południowy poranek :)

      Usuń
    2. Ja też mam tylko mój to ten Upadły ;)

      Usuń
    3. No co anioł to anioł

      Usuń
    4. Aha czyli czy się wierzy czy nie wierzy - anioł się należy?:D

      Tego słońca mam już serdecznie dość...
      Anastazja

      Usuń
    5. Anioł to taki cień,którego pozbyć się nie można.
      Co prawda nie każdy anioł musi mieć anielski charakter.I nie musi aniołem się zwać.Może być tak jak na przykład w mitologii słowiańskiej Dola

      Usuń
    6. Już nie pamiętam kto, chyba Sztaudynger:
      „Anioła Stróża każdy chce mieć,
      Gorzej gdy to anielski cieć,
      Który nie tyle strzeże od złego,
      Ile nie puszcza do przyjemnego”

      Usuń
  4. Co do Klątwy to się nie wypowiadam bo nie widziałam.Uważam,że sztuka ma to do siebie,że nieraz musi szokować,zadawać trudne pytania,wstrząsną widzem.
    Ja nie muszę oglądać jak nie chce,ale nie mam prawa zabraniać innym.
    Sztuka nie ma prawa wypowiadać się w formie zadawania cierpienia ludziom lub innym stworzeniom
    Wszelkiego rodzaju dewocjonalia raczej ośmieszają religię,ale na pewno się dobrze sprzedają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wspomniałem w komentarzu do Radka, klasycznym przykładem szoku wywołanego sztuką, był molierowski „Świętoszek”. Czy dziś kogoś bulwersuje?
      W pełni podzielam Twoje opinie w poruszanych tematach.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Spektakl widziałam w necie, ale w sumie nie do końca, gdyż bardzo szybko okazało się, że takie skrajne emocje nie są mi do niczego potrzebne... Jak dla mnie jest to sztuka niezbyt wysokich lotów, bo jeśli jedynie szokujące obrazy mają nas wbijać w fotel, to jakby trochę słabo... Ale kto ma ochotę, niechaj obejrzy i sam dokona oceny.
    Dewocjonalia, które prezentujesz tu u siebie, po prostu koszmarne (żeby nie powiedzieć -śliczne :), no ale skoro zarabia na tym kościelna kasa, to kto ma się burzyć, Katolik???...
    A z drugiej strony, co tam dewocjonalia... Ostatnio czytałam, że relikwie dzieci( Franciszka i Hiacynty) z objawienia w Fatimie znajdują się już w wielu parafiach. (rozczłonkowane części ludzkiego ciała) Ktoś te szczątki wydobywa z ziemi, dzieli na drobne cześci, odrywa, może piłuje, albo przycina kości, może resztki ubrania, mięśni czy skóry... Jak dla mnie ohyda! I przyznam szczerze, że bardziej rażą mnie takie właśnie praktyki, niż spektakl "Klatwa", o który Katolicy robią tyle krzyku... Gdyby, to zrobił jakiś zwyczajny człowiek, to byłoby to bezczeszczenie zwłok i kara dwóch lat pozbawienia wolnosci!!! No ale jeśli się stawia znak równości między sacrum, a profanum, ponieważ na relikwiach Kosciół naprawdę sporo zarabia (niekończące się pielgrzymki), to o czym my tu rozmawiamy?
    Pozdrowienia przesyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W znacznej mierze zgadzam się z Twoją opinią, ale na Boga!, Olimpio!, nie rozpowszechniaj takich bzdurnych plotek (oficjalnie zwą się miejskimi mitami) – to odnośnie relikwii Franciszka i Hiacenty.
      Odwzajemniam pozdrowienia :)

      Usuń
    2. O jakich plotkach mówisz???

      Usuń
    3. Cały Twój drugi akapit komentarza spełnia wszystkie wymogi, jak to dziś się nazywa – feke news. Ja osobiście wolę określenie miejska legenda – wieści wyssana z palca i rozpowszechniane przez tych, którzy nieświadomie w nie uwierzyli. Czasy średniowiecznych kuglarzy, sprzedawców kości świętych minęły bezpowrotnie. Żaden ksiądz, nawet najbardziej sfanatyzowany, w żadnej parafii (chyba, że w buszu), ani takiej relikwii nie przyjmie, ani nawet się do niej nie przyzna. Poszukaj w necie źródła tej miejskiej legendy, a jak znajdziesz wskaż mi miejsce (link).
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Asmodeuszu, Ty chyba sobie ze mnie żartujesz...Żadna to miejska legenda, fejk czy fałszywka... To realne katolickie praktyki. Podaję linki, a jest tego naprawdę sporo w necie, przejrzyj dokładnie ich zawartość, a stwierdzisz, że czasy średniowiecznych sprzedawców kości nie minęły bezpowrotnie. A z drugiej strony, to dziwię się, że tak własnie zareagowałeś. Badź co badź, jak twierdzisz, katolicyzm nie jest Ci obcy, gdyż nie urodziłeś się ateistą.
      No coż, często jak widać wierni nie mają wiedzy co do wszystkich praktyk swojego kościoła.

      http://www.diecezja.rzeszow.pl/2016/05/relikwie-dzieci-fatimy-katedrze/

      http://wyborcza.pl/1,76842,9095483,Relikwia_show.html

      http://natemat.pl/90919,krew-i-wlosy-papieza-trafiaja-do-setek-parafii-na-calym-swiecie-kiedy-relikwia-staje-sie-gadzetem

      http://www.franciszkanie.bytom.pl/patron/relikwie-swietych/

      www.faustyna.pl/zmbm/krakow/relikwie-sw-siostry-faustyny/

      http://culture.pl/pl/dzielo/relikwiarz-na-glowe-sw-stanislawa

      http://martyrologium.blogspot.com/2010/04/sw-wojciech.html?m=1

      http://magazyn-policki.prv.pl/2016/10/23/relikwie-sw-floriana-m-in-patrona-strazakow-w-kosciele-w-jasienicy/

      Pozdrawiam i życzę miłej lektury w temacie "buszu" :)

      Usuń
    5. Nie, ja sobie nie żartuję. Otóż, żaden z Twoich linków, a przestudiowałem je dokładnie, nie potwierdza Twojej miejskiej legendy. Gorzej, tylko jeden dotyczy wzmiankowanych relikwii Franciszka i Hiacenty, na domiar wszystkiego, wcale nie wynika z niego jednoznacznie, że tymi relikwiami są „rozczłonkowane części ciała”, co ma wynikać z Twojego pierwszego komentarza. Mowa jest o relikwiach bez podania szczegółów i tego, co je stanowi. Jest napisane, że zostały pozyskane w czasie ekshumacji, co nie jest równoznaczne z „dzieleniem szczątków na drobne części”, równie dobrze mogły to być trwalsze elementy ich ubioru, które też traktuje się jako relikwie. Przypomnę też, że sama ekshumacja jest w pewnych okolicznościach dozwolona, często pobiera się próbki ciała do badań i to już nie jest żaden horror. Reasumując – ubarwiłaś historię o sensacyjne wątki, których prawdziwości nie da się potwierdzić.

      Jedynym kontrowersyjnym przykładem jest link o św. Faustynie, gdzie faktycznie jest mowa o relikwiach I stopnia (z kości). Rzecz w tym, że to też nie jest jednoznaczne, być może za takie uważana jest zawartość trumny – kościec w komplecie. Ja się tym przypadkiem nie zajmowałem, więc to tylko przypuszczenie.

      To, że takie relikwie, jak fragmenty kości a nawet całe czaszki istnieją i oddawana jest im cześć, wynika z przeszłych praktyk religijnych, nie tylko chrześcijańskich, ale te praktyki zostały już dawno porzucone, choć wciąż te dawne są traktowane jako relikwie. Dodam od siebie, że wiele praktyk religijnych, nie tylko katolickich, budzi moje zdumienie nie mniejsze niż oddawanie czci relikwiom, ale to już jakby osobny temat.

      Łączę pozdrowienia :)

      Usuń
    6. Ok, znalazłem link http://echokatolickie.pl/index.php?str=100&id=4154&idd=14 potwierdzający fakt, że relikwiami są fragmenty kości owych świętych. Po części zwracam Ci honor. Po części, gdyż nadałaś temu wydarzeniu charakter niezdrowej sensacji używając do tego zbyt kwiecistego języka. A sprawa ma się tak, że tego typu praktyki mają miejsce nie tylko ze względu na praktyki religijne. Dziś podobnie się dzieje podczas ekshumacji nowo odnalezionych grobów np. żołnierzy wyklętych.

      Wracając do formy (kwiecisty język) mógłbym napisać, że w szpitalu, w którym miałem wątpliwą przyjemność przebywać, działa szajka wampirów, gdyż niemal codziennie pobierano mi krew podobno do badań, a przecież nie tylko mnie. Jeszcze lepiej, mógłbym napisać, że tam jest fabryka zombie, bo umarlaków (stan klinicznej śmierci) stawia się na nogi. ;)

      I tu drobna uwaga. Pewnie nie zauważyłaś, ale większość moich czytelników ma problemy z odbiorem Twoich treści, co implikuje spory i niezrozumienie. W mojej opinii wynika to właśnie z tej nadmiernej kwiecistości, łatwo Cię nieopatrznie zrozumieć, tzn. odebrać Twój tekst nie tak, jakie są Twoje intencje. Ja już przywykłem, choć wciąż mi się przytrafia podobny odbiór. Nie traktuj tego jako krytykanctwo, ja mam świadomość, że i moje teksty mogą być źle zrozumiane, to jest tylko drobna uwaga.

      Usuń
  6. wiesz, co jest najgorsze w Art.196 k.k.?...
    to, że człowiek wyznający inną religię lub nie wyznający żadnej musi znać detale religii, która go nie interesuje, nie obchodzi... musi je znać, by choćby niechcący nie złamał prawa... oczywiście można powiedzieć, że nadmiar wiedzy /np. religioznawczej/ nie zaszkodzi, ale po co komu zaśmiecać sobie pamięć wiedzą mu zbędną, jeśli za taką ją uzna?...
    druga kwestia to praktyka owego prawa, bo wiadomo, że żyjemy w państwie wyznaniowym, które preferuje "jedyną słuszną" religię, zaś wyznawca innej religii, gdy się poczuje obrażony może się pocałować w rzyć...
    ...
    z ciekawostek przypomniała mi się historia o pewnym rodzaju wyrobie masarskim, rodzaju krwawej kiszki, która w niektórych regionach nazywana jest "czarny", czasem zaś "fiut"... otóż na pewnym kiermaszu regionalny na jakimś straganie pojawił się ów wyrób pod nazwą "czarny fiut"... było mnóstwo śmiechu, ale znaleźli się też "obrażeni" nabijaniem się z kleru, co więcej zaś co poniektórzy przebąkiwali o rasizmie...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się „czarny fiut” szczególnie w kontekście tego art. 196 ;) Może trzeba uznać przymiotnik „czarny” jako wulgaryzm? Łatwiej będzie ten artykuł zastosować. Nie wiem jak długo jeszcze, na szczęście zastosowanie tego art. ma jeszcze minimalne znaczenie.
      Ja już kiedyś pisałem o tym fenomenie zwanym „obraza uczuć religijnych”. Kusi mnie wrócić do tego tematu z powodu kilku nowych doświadczeń i wydarzeń w tym temacie.
      ;)

      Usuń
    2. miałem kiedyś wujka masarza, stąd wiem o co chodzi z tym "czarnym fiutem", ale jak pamiętam /dzieciak byłem jeszcze/, to używał tych słów zamiennie, jednak nigdy razem, bo to by było masło maślane... ale sam wyrób faktycznie robił godny, gdy go wynajmowano do świniobić i całej roboty dalszej...
      wtedy zresztą słowo "czarny" z niczym aluzyjnie się nie kojarzyło, zaś "fiut" funkcjonował jak rubaszne określenie, na pograniczu softcore'owego wulgaryzmu...

      Usuń
    3. Pochodzę ze Śląska, tam ten smaczny wyrób nazywano „krupniok” (chyba o tym mówimy). Dziś mieszkam na wsi i jeszcze kilka lat wstecz, świniobicia były bardzo popularne. Często obżerałem się nieprzyzwoicie takimi świeżymi, prosto „spod świni”.
      Zawsze będzie się liczył kontekst w jakim użyto słowo „czarny”, również rasistowski, jak zauważyłeś wcześniej. Mimo wszystko uważam, że do kojarzenie tej zbitki „czarny fiut” z obrazą uczuć religijnych potrzeba wręcz karkołomnej ekwilibrystki.

      Usuń
    4. wiem, o co chodzi, ale to nie krupniok... to był rodzaj czarnego salcesonu, z drobno pokrojonymi podrobami i słoniną w długim, cienkim flaku... w środku po przekrojeniu było to dość jednolite z białymi kawałeczkami owej słoniny, ale niezbyt dużo jej było...
      wujek robił różne rzeczy, także kaszanki wszelakie i cała frajda polegała na podbieraniu z kotła łychą gorącej masy zanim nią napełnił flaka... to faktycznie było super, dodajmy do tego jeszcze aromat ziół, których wujek używał...

      Usuń
    5. Salceson powiadasz? Może być ;) Do dziś uwielbiam właśnie czarny, najlepiej ozorkowy. Mam w miasteczku sklepik mięsny z pewnymi, w sensie jakości, i smacznymi wyrobami. Nie mogę chodzić za często – przeżarłbym całą emeryturę. ;)

      Usuń