środa, 21 października 2015

I znów aborcja!



  Na temat aborcji padło ledwie kilka zdań w debacie liderów poszczególnych partii, ale to wystarczyło, aby ponownie wzburzyć i zmusić do zabrania głosu... no, zgadnijcie kogo?

  Oczywiście, chodzi o panią Małgorzatę Terlikowską, kto się domyślił od razu, ma ode mnie szeroki uśmiech... uznania. Ja bym to pominął milczeniem, bo to aż nudne, gdyby nie dwa znamienne fakty. W swoim, niby drwiącym artykule, drwiącym z pani Ewy Kopacz (choć osobiście mi jej nie żal), Terlikowska ucieka się do dwóch argumentów: jeden jest sofizmatem, drugi kłamstwem.
Pani Kopacz miała powiedzieć, że jak PiS dojdzie do władzy uczyni zakaz aborcji bezwzględnym, przez co skrzywdzi kobiety. Z kolei pani M. Terlikowska stwierdza, że nie skrzywdzi kobiet a ochroni nienarodzone dzieci. Dla niej kobieta jest wszak po to, aby rodzić bez względu na wszystko. I tu właśnie nie mogę się z tą drugą panią zgodzić. Sam Kościół uparcie twierdzi, że dzieci są owocem miłości dwojga osób płci przeciwnej. Tylko gdzie ta miłość, gdy ciąża kobiety jest wynikiem gwałtu? A co, jeśli w wyniku zaburzeń ciąży kobiecie grozi śmierć? Ta miłość skończy się tragicznie i na dziewięćdziesiąt pięć procent dziecko umrze również. W całkowitym zakazie aborcji jest uprzedmiotowienie kobiet, które przestają być właścicielkami swojego ciała.  I to jest właśnie ów sofizmat. Na razie pominę trzeci przypadek dopuszczalnej aborcji. Jeszcze się pojawi.

  M. Terlikowska na potwierdzenie swej tezy, o wyższości bezwzględnego zakazu dokonywania aborcji, posługuje się przypadkiem z 2008 roku, kiedy to czternastolatka zaszła w ciążę. Według Terlikowskiej, to rodzice dziecka, które miało urodzić dziecko, również lekarze, tak długo namawiali córkę, aż ta uległa, choć chciała urodzić - poddała się zabiegowi aborcji. I to jest właśnie kłamstwo. Może mnie pamięć mylić, ale jak sobie przypominam, owa chęć urodzenia wynikała z akcji „Pro Live”, która tę rodzinę nękała i zastraszała. W efekcie, musiano skorzystać z pomocy rządu, aby w tajemnicy przed tym ruchem w końcu zabiegu dokonać. Za tu już lepiej pamiętam przypadek jedenastoletniej dziewczynki, zgwałconej przez kuzynów, od której też domagano się porodu. Istniała groźba, że jedno dziecko może umrzeć tylko dlatego, żeby drugie mogło się narodzić. Klasyczny przykład źle pojętego utylitaryzmu, o którym pisałem w poprzedniej notce.

  Wrócę do trzeciego przypadku możliwej aborcji, czyli sytuacji, kiedy jeszcze nie do końca dziecko, jest tak kalekie, że jego życie w realnym świecie jest praktycznie niemożliwe, lub możliwe tylko przy stałej opiece osób trzecich, bez możliwości decydowania o czymkolwiek. Tu głośny przypadek dr. Chazana. Ja wiem, większość jest zdania, że każdy ma prawo żyć. I ja się z tym zgadzam pod warunkiem, że rozumiemy to samo pod pojęciem życia. Bo to, że komuś bije serce i nie ma kompletnie tego świadomości a na dodatek straszliwie cierpi, trudno życiem nazwać. Można się na to oburzać, zmieszać mnie z błotem, ja się nie obrażę, bo to mój osobisty pogląd i nikt nie musi się ze mną zgadzać. Ale ja odwrócę przysłowiowego kota do góry ogonem. Przeciwnicy aborcji wywodzą się przede wszystkim z osób wierzących. I to do nich kieruję pytanie, na które nikt mi jeszcze sensownie nie odpowiedział. Skoro dobry Bóg powołuje życie, dlaczego dopuszcza taką sytuację w wyniku gwałtu i dlaczego tchnie życie w komórki, które albo zagrożą życiu matki, albo życiu i rozwojowi tych kalekich komórek? Czy to ma wynikać z mądrości, czy ze sprawiedliwości, czy też z miłosierdzia?

  Koronnym argumentem przeciwników aborcji jest piąte przykazanie „Nie zabijaj”. A może jednak szóste? Pytam nie bez kozery, bo pierwowzór Dekalogu umieszcza je jako szóste.  Zmiany dokonali teologowie już po pobycie Jezusa na ziemi. Zlikwidowano drugie przykazanie, które brzmi: „Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest na niebie w górze i co na ziemi nisko, ani z tych rzeczy, które są w wodach pod ziemią. (...)”. I teraz uwaga: dlaczego katolicy tak skrupulatnie trzymają się przykazania „Nie zabijaj”, a już kompletnie ignorują to oryginalne drugie?

21 komentarzy:

  1. Może dlatego, że to drugie trudno zrozumieć (!?)

    Z trzech "wskazań", dopuszczających aborcję,
    pozostawiłabym tylko jedno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo rozumiem, co jest trudnego do zrozumienia w drugim oryginalnym przykazaniu? Nawet w całości, bo przytoczyłem tylko jego fragment, jest wyjątkowo precyzyjne :) A przecież nawet nie o zrozumienie chodzi tylko o zasadę ich przestrzegania.
      Szkoda, że nie napisałaś, które jest tym jednym.
      Pozdrawiam pięknie

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. usunęłam, bo mi się zdanie poplątało :)


      a co do notki to:

      zgadzam się z Tobą w pełni.

      nie rozumiem też jednej sprawy - ciągłego powoływania się na prawo naturalne do życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
      jeżeli np. bóg doprowadził do stworzenia i urodzenia się dziecka z wadą serca, która doprowadzi dziecko do szybkiego zgonu.... to dlaczego dopuszczane są operacje tegoż organu? ... czy zgodnie z prawem naturalnym, (czyli zgodnie z wolą boga) takie dziecko nie powinno sobie w spokoju umrzeć? ... albo ratowanie wcześniaków....czyli jednak jest dopuszczalna i chwalona ingerencja człowieka w boskie dzieło stworzenia?

      Usuń
    2. Piękne dzięki :) Dodałaś mi kolejny argument.

      Usuń
  3. odnośnie przykazania nie zabijaj....
    aż się pofatygowałam i odszukałam w archiwum mojego bloga....

    to fragment notki:

    2011-11-28 22:38
    czytam na interii i oczom własnym nie wierzę!
    o przykazaniu "nie zabijaj" biskup Michalik mówi, że obowiązuje zawsze i wszędzie....
    ....ALE....
    "Dodał jednocześnie, że w Katechizmie jest powiedziane, że "jeśli przestępca jest wielokrotny i nie ma innej możliwości, żeby ochronić inne życie, bo ciągle mu zagraża i państwo jest słabe czy sytuacja jest tego rodzaju, że inaczej się nie da, to - w bardzo wyjątkowych sytuacjach - nie byłoby przekroczeniem prawa Bożego podjęcie decyzji o pozbawieniu życia takiego człowieka". "

    każde przykazanie może mieć swoje ALE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten argument abp Michalika jest dodatkowo irracjonalny, bo trudno sobie wyobrazić dziś sytuację, w której „inaczej się nie da”. Często spotykam się z argumentem, że skazany żyje na koszt podatnika. To prawda, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, że wszyscy przestępcy żyją na koszt podatników, a mordercy stanowią wręcz marginalną ich część. Wreszcie mój koronny argument przeciw karze śmierci. Jeśli kogoś na nią skazujemy, stajemy się takimi samymi mordercami. Gorzej, za zabicie człowieka, nawet jeśli to karykatura tego określenia, trzeba komuś za to zapłacić i to wcale niemało. Z moralnego punktu widzenia, postępowanie bardziej ohydne niż postępek mordercy.
      I otóż to, każde przykazanie może mieć swoje wyjątki, które określiłaś trafnie jako „ale”. I tu się kłania pojęcie hipokryzji
      Serdeczne dzięki za uwagi

      Usuń
  4. Katolicy są hipokrytami w kwestii przykazania "nie zabijaj", bo czyż nie znaczy ono również "nie jedz mięsa"? W przykazaniu nie jest sprecyzowane, że chodzi o człowieka - ba, nigdzie w genesis nie jest nakazane, by jeść zwierzęta, za to nakazane jest żywić się roślinami - «Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona».

    Zabijanie w obronie własnej czy w ramach werdyktu wymiaru sprawiedliwości jest moralnie poprawne - nie jest to coś czego można uniknąć. Odpowiedzialności nie ciąży na niczyich barkach, tak ma być.

    Co do aborcji - ostatecznie to matka konsekwencje moralne, także karmiczne. Btw, prawo karmy jest bardzo logiczne, bo czym ono różni się od III zasady dynamiki Newtona czy prawa Hammurabiego? Można powiedzieć, że "jej dziecko, jej sprawa"... ale co do samego zakazu - imo aborcja powinna być dozwolona tylko w określonych przypadkach (gwałt, zagrożenie życia matki, ale nie kalectwo dziecka) i zawsze sprawa rozpatrywana indywidualnie. Nieodpowiedzialne nastolatki powinny płacić za swoje działania, a ich sytuacja być przestrogą dla innych. Tak to zawsze działało - dziecko widząc żula, widzi też skutki alkoholizmu (znowu karma, hej!). I jak ktoś mi zarzuci, że to nieetyczne, by dziecko miało mieć taką matkę... Ludzie rodzą się z chorobami, w biednych rodzinach - czy z tego powodu mamy prawo decydować kto ma żyć, a kto nie? Bo to już podchodzi pod filozofię Nietzschego. A my nawet nie jesteśmy w stanie zadecydować co jutro nam się przydarzy - jesteśmy skazani na los ;).

    A kiedy płód ma świadomość? Naukowo, początki układu nerwowego - w końcu to układ nerwowy odpowiada za interakcje człowiek-świat, bez niego nie jesteśmy w stanie stwierdzić, że ktoś jest pod drugiej stronie. Tak więc do 3 miesiąca ciąży (bo wtedy formuje się OUN) płód jest częścią matki i bez poważniejszych konsekwencji moralnych mogłoby zostać usunięte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ograniczenie się do Księgi Rodzaju to manipulacja. Polecam tekst: „"Wszystko, co się rusza i żyje, niech wam służy za pokarm; tak jak zielone jarzyny, daję wam wszystko. Lecz nie będziecie jedli mięsa z duszą jego, to jest z krwią jego." (1Moj. 9,3-4 BW; por.: 1 Rdz. 9,3-4 BT)”, czyli jedzenie mięsa bez krwi. Bóg przez Mojżesza przypomina Izraelitom jakie mięso mogą jeść a jakie nie, a zapisane to zostało w trzeciej Księdze Mojżesza (Księdze Kapłańskiej - BT), pominę obszerny fragment tej części Biblii.
      Piszesz: „Odpowiedzialności nie ciąży na niczyich barkach, tak ma być.” – według czyjej moralności? Twojej? Ale jeśli twierdzisz, że są dopuszczalne pewne ewenementy (wg mnie – również), to ja zapytam, kto ma o nich decydować? Uważasz, że skazywanie kogoś na cierpienie, które i tak skończy się śmiercią jest moralnie dopuszczalne (tu mam na myśli trzeci przypadek dopuszczalności aborcji)? I przyznam, że mnie zdumiewasz. Skazanie kogoś na przymus ciąży, aby inni mieli przykład, wykracza daleko poza moje rozumienie i sprawiedliwości, i moralności. W końcu to nie my decydujemy, czy ktoś w ubogiej rodzinie dopuścił się patologii, więc jakim prawem mamy decydować o jej skutkach? Znam takich, na których widok pijanego żula działał odstraszająco, ale również takich, na których nie robiło to żadnego wrażenia i sami alkoholikami się stali i ja tu żadnego związku nie widzę.

      Usuń
    2. Jak widzisz, cierpienie jest dominującą cechą tego świata. Można rzecz, że rodzimy się tylko po to, żeby cierpieć. Jednak zawsze jest powód naszego cierpienia. „[...] albowiem cobykolwiek siał człowiek, to też żąć będzie” (Gal. 6:7-10). Cierpienie uszlachetnia, rozwija, ale jest także czymś na co zasługujemy.

      "Wszakże mięsa z duszą jego, która jest krew jego, jeść nie będziecie. A zaiste krwi waszej, dusz waszych szukać będę, z ręki każdej bestyi szukać jej będę: także z ręki człowieczej, z ręki każdego brata jego będę szukał duszy człowieczej.9:6 Kto wyleje krew człowieczą, przez człowieka krew jego wylana będzie: bo na wyobrażenie Boże uczynion jest człowiek." (1Moj. 9:4-6)
      "I z każdą duszą żywiącą, która jest z wami: w ptastwie, w bydle, i w każdem zwierzęciu ziemi, które są z wami, ze wszystkich, co wyszły z korabia, aż do każdego zwierzęcia na ziemi." (1Moj. 9:10)

      Tak jak mówiłeś, ograniczanie się to manipulacja ;).


      Co do tego, kiedy mamy prawo decydować o takich rzeczach. Zabijanie jest złe - nikt temu nie zaprzeczy. Aborcja to pozbawienie życia dziecka (znów, ok od 3-go miesiąca istnieje OUN, tak więc świadomość). Dopuszczalność aborcji to usprawiedliwienie zabijania. To nie my skazujemy kogoś na cierpienie poprzez urodzenie niechcianego dziecka (bo brak odpowiedzialności), a ta konkretna osoba zrobiła to sobie poprzez bycie nieodpowiedzialną osobą - zabawa czymś co powinno być traktowane jako sacrum. Powiedz mi, że nie jest ci przykro, kiedy myślisz o jakiejś głupiej cizi, która zaszła w nieplanowaną ciążę i usunęła paromiesięczne dziecko.


      Co do bycia przykładem. Inteligencja człowieka polega na umiejętności przewidywania konsekwencji i podejmowania dobrych wyborów. Dobre wybory podejmiemy wtedy, kiedy odróżnimy dobro od zła -- dlatego potrzebujemy przykładów dobrych i złych. Gdyby to nie było potrzebne, moglibyśmy istnieć każdy sam ze sobą, bez jakiejkolwiek interakcji między ludźmi. Świat składa się z wielu świadomości, dzięki temu możemy się rozwijać.
      Przyrównajmy to do podążania ścieżką w lesie - jeżeli jest taka możliwość, wybieramy już wydeptaną przez kogoś. I jeśli będą dwie ścieżki przed nami, a widzimy, że jedna z nich jest stroma i niebezpieczna, po co mamy nią podążać?
      Jeżeli ktoś się stoczy takie było jego przeznaczenie, ale również taka jego rola. Świat jest teatrem, aktorami ludzie, Którzy kolejno wchodzą i znikają. - coś w tym stylu powiedział Shakespeare.

      Usuń
    3. Zacznę od tego, że powoływanie się na Biblię, jako argument, to nonsens. Biblia to zbiór sprzeczności i niedorzeczności. Jak się ma przytoczony przez Ciebie cytat, do tego: „(...)Wszelkie bowiem zwierzęta naziemnie i wszystkie ryby morskie zostały oddane wam we władanie. Wszystko, co się porusza i żyje, jest przeznaczone dla was na pokarm, tak jak rośliny zielone, daję wam wszystko" (Rdz 9:2-3, BT).
      Twierdzisz, że „zabijanie jest złe – temu nikt nie zaprzeczy” a w komentarzu wcześniej: „Zabijanie w obronie własnej czy w ramach werdyktu wymiaru sprawiedliwości jest moralnie poprawne”. Albo więc sam przeczysz sobie, albo dopuszczasz wyjątki. Jeśli to drugie, to cechuje je dowolność zależna tylko od danej kultury, obyczajów i świadomości moralnej.
      Zapytam przekornie: jaki wpływ ma inteligencja kobiety na dokonywany na niej gwałt? Jaką ma inteligencję nastoletnie dziecko, skoro pełną odpowiedzialność prawną „nabywa” dopiero w wieku lat bodajże 17-tu? Wreszcie, czym jest winna inteligencja, że powstaje uszkodzony płód? Tym bardziej, że sam utrzymujesz, że do trzeciego miesiąca płód nie ma inteligencji. Inteligencji nie ma się wrodzonej, ją się nabywa. Nawet Ty (choć nie wiem ile masz lat) nie masz żadnej gwarancji, że nieświadomie błędu nie popełnisz. Przykład ze ścieżkami jest też chybiony. Nie masz żadnej gwarancji, że ta łatwa i prosta doprowadzi Cię do celu.
      Piszesz: „Można rzecz, że rodzimy się tylko po to, żeby cierpieć” – totalne nieporozumienie, tak jak to, że cierpienia uszlachetnia. Rodzimy się po to aby zaistnieć i nieważne, że tylko na chwilę. Gdyby cierpienie miało uszlachetniać, nie byłoby ludzi zgorzkniałych, zrezygnowanych, gotowych to życie sobie odebrać. Powtarzasz nic nieznaczące slogany, które nikogo nie uszczęśliwią, a które podobno uszczęśliwiać mają. Tak jak moja matka, wmawiająca mi, że szpinak jest dobry, a po którym mnie chciało się wymiotować. To prawda, że bardzo często ono, cierpienie, jest naszym towarzyszem. Ale skoro wspomniałeś o inteligencji, to między innymi masz ją po to, aby je ograniczyć.

      Usuń
    4. Zabijanie jest złe, ale musi być dopuszczalne w niektórych przypadkach - to nie jest zaprzeczanie, bo nawet w obronie własnego życia, ktoś musi je stracić (i dalej jest to złe). Cały morał w tym taki, że im mniej rozsądne jest odebranie życia, tym gorzej. Zabijanie dla zabawy jest gorsze niż zabijanie dla pożywienia, a to znowu niż zabijanie w obronie własnej. I znowu im bardziej inteligentne życie odbieramy, tym gorszy jest czyn. Aborcja w przypadku zwyczajnie nie chcianego dziecka to unikanie odpowiedzialności - czemu mamy to popierać?

      "jaki wpływ ma inteligencja kobiety na dokonywany na niej gwałt?" - inteligencja to wybieranie lepszej opcji, gwałt to coś co dzieje się wbrew naszej woli... ale znów możemy decydować co się dzieje później. Tak jak wcześniej pisałem, tego typu przypadki powinny być dopuszczalne.

      "Jaką ma inteligencję nastoletnie dziecko, skoro pełną odpowiedzialność prawną „nabywa” dopiero w wieku lat bodajże 17-tu?" - mamy sugerować się zapisami prawnymi podczas moralnych dysput? Jeżeli matka mówi dziecku, nie dotykaj rozgrzanego piekarnika, bo się sparzysz, a dziecko nie posłucha się i wraz to zrobi, to kto jest za to odpowiedzialny - matka czy dziecko? Jeżeli ktoś jest na tyle dojrzały, że chce decydować za siebie, niech będzie na tyle dojrzały, by ponieść konsekwencje swoich wyborów. To nie rodzic nastoletniej dziewczyny wepchnął ją do łóżka.

      "Wreszcie, czym jest winna inteligencja, że powstaje uszkodzony płód?" - przeznaczenie. Czym zawiniło dziecko, że kierowca tira był pijany i potrącił je, kiedy ono wracało ze szkoły? Skoro tak się stało, tak też miało być. A gdybanie w takim przypadku jest nieproduktywną próbą poradzenia sobie z rzeczywistością. Jeżeli dziecko się urodzi chore, taki jest jego los, tak samo jak moim czy twoim losem było przybycie na ten świat (a nie pozbycie się nas w czasie ciąży).

      "Inteligencji nie ma się wrodzonej, ją się nabywa." Inteligencja jest wrodzona, intelekt się nabywa. Nie posiadamy od dziecka wiedzy akademickiej, ale zawsze mamy umiejętność odróżniania dobra od zła. Niektórzy mają bardziej "przebudzoną" taką umiejętność, inni mniej, ale zawsze człowiek ją posiada. Mówimy, że człowiek jest inteligentną formą życia.

      Piszesz o ludziach, którzy załamują się pod nadmiarem cierpienia. Ja sam w życiu czułem, że za dużo tego i próbowałem odebrać sobie życie - nie udało się. Teraz nie zamierzam tego robić, a cierpienia w życiu nawet więcej, bo dłużej żyję. Niedawno kolega popełnił samobójstwo i kiedyś takie wydarzenie wrzuciłoby mnie w wir myśli samobójczych, ale teraz? Nie. Dlatego, że mam pamięć tego cierpienia, na którego doświadczenie byłem skazany, jestem silniejszy, dojrzalszy, szlachetniejszy niż byłem 2 lata temu.

      I szpinak jest dobry, ale nie dla każdego ;). Tak jak każdy przyjmuje inną filozofię życiową. Moja siostra np. po nieudanym związku (czyt. rozwód) stałą się dewotką. Jej z tym dobrze. Z mojej perspektywy to zasłanianie się wyimaginowanym obrazem Jezusa. Tkwienie w iluzji, bo tak jest wygodniej. Ale nie mogę powiedzieć, że poszukiwanie prawdy byłoby wskazane tutaj - wszystko w swoim czasie, krok po kroku. Ach, tak piękna fraktalność rzeczywistości ;).

      Usuń
    5. Odwołam się tylko do tych części Twojego komentarza, z którymi się zupełnie nie zgadzam.
      To, że dziecko się sparzy, wcale matki nie czyni niewinną. To, że nie pcha dziecka do „łóżka” podobnie, bo gdzie uświadomienie, którego najczęściej w takich przypadkach brak? To wina nastolatki, że nie wie czym grozi nieodpowiedzialny seks, czy rodziców, którzy jej tego nie uświadomili?
      Co to jest przeznaczenie?(sic!) Piszesz o wyimaginowanym Jezusie a powołujesz się na równie wyimaginowany twór jakim owo „przeznaczenie”.
      Piszesz: „zawsze mamy umiejętność odróżniania dobra od zła” (sic!) Po co w takim razie konieczność wychowywania? Klasyczny przykład: czy dziecko od razu wie, że nadmiar słodyczy nie służy zdrowiu? Czy to samo dziecko od razu wie, że zabawka kolegi nie jest jego własnością? Zapytam, choć odpowiadać nie musisz: wychowywałeś dziecko?
      Napisałem, że nie neguję istnienia cierpienia, ja twierdzę, że nie dla niego się rodzimy. To, jak kto sobie z nim radzi, to już zupełnie inny temat. Patrzysz na cierpienie z własnego, subiektywnego punktu widzenia (czego Ci za złe nie mam), ale powinieneś zrozumieć, że nie wszyscy będą go tak traktować. Jeśli boli mnie głowa, nie będą się tym bólem rozkoszował, sięgnę po tabletkę. Czy przez to jestem od razu mniej szlachetny od Ciebie?

      Usuń
    6. Przeznaczenie jako wymysł? To powiedz mi, że masz władzę nad swoim życiem w jakimkolwiek procencie - że sam możesz zdecydować jak będzie wyglądał twój wieczór - np. nikt nie zadzwoni do ciebie, bo tego nie zaplanowałeś; nie będziesz stał w korkach etc. W świecie dzieją się rzeczy niezależne od nas, a tłumaczenie tego przypadkiem jest niekonsekwentnym stosowaniem prawa przyczyny i skutku.

      Co do tego czym w ogóle jest inteligencja posłużę się cytatem z książki mistycznej "Poznaj siebie":
      "W anglojęzycznej literaturze mistycznej inteligencja i intelekt traktowane są jako synonimy, jednakże z bardziej szczegółowego badania źródeł orientalnych wynika, że są to pojęcia odrębne, chociaż bliskoznaczne. Inteligencja to buddhi, zdolność dyskryminacji właściwa tylko ludzkiemu umysłowi - to zdrowy rozsądek, który obiektywnie rozdziela właściwe od niewłaściwego oraz trzeźwo rozważa jaką podjąć decyzję, jednakże czy decyzja zostanie podjęta, jaką przybierze postać i jakie wywrze skutki, zależy od ahankary, czyli od ego danej jednostki. Inteligencja dostarcza zatem czegoś w rodzaju propozycji, która może, ale nie musi być przyjęta przez ego i w przypadku przyjęcia w mniejszym lub większym stopniu ulega modyfikacji. Im mocniejsze i bardziej apodyktyczne oraz skupione na sobie jest ego, tym decyzja jest bardziej subiektywna i dalsza od oryginału. Produktem tego procesu jest intelekt, czyli czysta, obiektywna, posługująca się faktami inteligencja przepuszczona przez pryzmat subiektywnego ego."

      Pamiętaj, że człowiek ma pokusy i wychowanie do tego służy, by je kontrolować. Zawsze wiemy co jest dobre, a co złe - ludzie mają wyrzuty sumienia. Pokusy sprawiają, że ignorujemy to co mówi nam rozsądek (no nie mów mi proszę, że rozsądek się zdobywa) i robimy po swojemu. Dlatego dziecko zabierze zabawkę, nawet mimo pouczenia rodzica.

      Czy to wina nastolatki? Jak najbardziej, bo takich rzeczy uczą w szkole - trudno byłoby się uchronić przed taką wiedzą.

      Nie porównujmy wartości jednego i drugiego człowieka, bo to nie jest wymierne. Możemy zestawiać ze sobą postawy, obrane drogi. Bo inaczej zaczniemy na siebie wjeżdżać, że ja to jestem taki, a ty taki.


      All in all, proponuję zakończyć wymianę zdań, bo dochodzimy do momentu, w którym widać, że fundamenty naszych filozofii zbudowane są na innym gruncie i teraz pozostało nam jedynie "przekonywać" jeden drugiego.

      Jakby nie było, miło się rozmawiało ;).

      Usuń
    7. Oczywiście, że mam tę władzę i nie tylko w małym procencie. Odwołam się do Twoich przykładów. Jeśli zaplanuję sobie lekturę książki, to nawet dzwoniący telefon mi w tym nie przeszkodzi. Nie mam obowiązku go odebrać. Jeśli wiem, że o pewnych porach mogę się natknąć na korek, nie będę się tam pchał. Oczywistym jest, że determinują nas przyczyny i skutki, ale jeśli coś je zakłóca to właśnie przypadek a nie jakieś mityczne przeznaczenie. Kto nim steruje, kto nam je narzuca? Musiałbym uznać, że istnieje jakiś mityczny byt, którego istnienia nie sposób dowieść.
      Wybacz, już bardziej pojęcia inteligencji nie mogłeś pogmatwać :) A wystarczy się odnieść do prostszej: zdolność adaptacji do nowych warunków przez wykorzystanie środków myślenia (Stern) Ale nawet z Twojej definicji nie wynika, że z taką się rodzisz.
      Z tą nauką o seksie w szkole, rozumiem, że żartujesz :) Tak od niechcenia wypisałem w goglach. Spróbuj, a się przekonasz jak to wygląda w praktyce.
      Nie zmuszam do dalszej polemiki. Polecam się na przyszłość i pozdrawiam z podziękowaniami.
      p.s. zdawało mi się, że prowadzisz blog, ale po nicku jakoś nie mogę na niego trafić
      Oczywiście, że mam tę władzę i nie tylko w małym procencie. Odwołam się do Twoich przykładów. Jeśli zaplanuję sobie lekturę książki, to nawet dzwoniący telefon mi w tym nie przeszkodzi. Nie mam obowiązku go odebrać. Jeśli wiem, że o pewnych porach mogę się natknąć na korek, nie będę się tam pchał. Oczywistym jest, że determinują nas przyczyny i skutki, ale jeśli coś je zakłóca to właśnie przypadek a nie jakieś mityczne przeznaczenie. Kto nim steruje, kto nam je narzuca? Musiałbym uznać, że istnieje jakiś mityczny byt, którego istnienia nie sposób dowieść.
      Wybacz, już bardziej pojęcia inteligencji nie mogłeś pogmatwać :) A wystarczy się odnieść do prostszej: zdolność adaptacji do nowych warunków przez wykorzystanie środków myślenia (Stern) Ale nawet z Twojej definicji nie wynika, że z taką się rodzisz.
      Z tą nauką o seksie w szkole, rozumiem, że żartujesz :) Tak od niechcenia wypisałem w goglach. Spróbuj, a się przekonasz jak to wygląda w praktyce.
      Nie zmuszam do dalszej polemiki. Polecam się na przyszłość i pozdrawiam ze szczerymi podziękowaniami.
      p.s. zdawało mi się, że prowadzisz blog, ale po nicku jakoś nie mogę na niego trafić

      Usuń
    8. Nie, nie prowadzę bloga :). Btw, jeśli miałbyś ochotę zapoznać się z książkami na temat mistycyzmu, mogę podzielić się w rozszerzeniu mobi (dla kindle-a), epub (każdy inny czytnik) lub pdf ;).

      Usuń
    9. Jeśli to jest coś lepszego niż "Duchowość ateistyczna" Andre Comte-Sponeville'a to i owszem. Książki na poziomie De Mello czy Osho już nie dla mnie :) Nie mam innego programu do czytania niż formatu pdf. Podeślij tytuły a ja ocenię.

      Usuń
    10. Mało znane książki, acz wg mnie bardzo dobrze napisane

      http://lubimyczytac.pl/ksiazka/202661/john-davidson---ewangelia-jezusa-w-poszukiwaniu-jego-prawdziwych-nauk

      http://lubimyczytac.pl/ksiazka/263977/poznaj-siebie

      Na chwilę obecną akurat dostępu do pdfu nie mam, na weekendzie powinienem mieć i wtedy wyślę linka już prywatnie.

      Dorzucam jeszcze ciekawy link ;).
      http://www.ksiegozbiory.cba.pl/ksiegi.html

      Usuń
    11. A właśnie, jednak w pdfie mam

      http://lubimyczytac.pl/ksiazka/263976/duchowy-elementarz
      http://lubimyczytac.pl/ksiazka/264778/uczciwe-zycie-sposobem-dojscia-do-celu

      Tak więc mogę je wysłać.

      Usuń
  5. Tomaszu:
    Sprawdziłem wskazane przez Ciebie miejsca i propozycje lektur. Muszę przyznać, że większość z nich jest poza zasięgiem moich zainteresowań. Mistycyzm, nauki Boga i bogów, karma, reinkarnacja, filozofia Wschodu, medytacja – ja to wszystko już przerabiałem i... utwierdziłem się jeszcze bardziej w przekonaniu, że nic lepiej nie opisuje mojej duchowości jak ateizm. Do tego, żeby wieść moralnie poprawne życie nie potrzeba mi odwoływania się do Boga, bogów czy bożków. To wszystko jest możliwe do osiągnięcia bez wiary w niematerialne istoty, które podobno mają mną kierować i uczyć – nie mając żadnego bezpośredniego kontaktu ze mną, a tylko za pomocą kapłanów, mistyków i guru – uzurpujących sobie wyłączne prawo do posiadania wiedzy o jakieś mistycznej prawdzie i wyjątkową zdolność do kontaktu z bóstwami.
    Pewnie powiesz, że to niemożliwe, więc polecam Ci już wcześniej wspomnianą pozycję "Duchowość ateistyczna" Andre Comte-Sponeville'a. Mimo wszystko dziękuję za dobre chęci.
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie podane przeze mnie książki krytykują religie, rytuały, modlitwy, bóstwa. Za to nakierowują do wewnątrz, gdzie można znaleźć... siebie. Co do postaci mistrza - taki jest model nauczania, widać to na przykładzie chociażby filozofów greckich. Tylko garstka uczniów prawdziwie rozumie nauki mistrza i tylko oni zasługują na wtajemniczenie - „Nie rzucajcie swoich pereł przed świnie” ;).

      Do niczego nie namawiam. Również pozdrawiam ;).

      Usuń