wtorek, 13 października 2015

Religi nigdy nie za wiele



  Ba, w naszym kraju można odnieść wrażenie, że jest jej stanowczo za mało, nawet jeśli więcej niż fizyki, chemii i biologii – razem wziętych. Coś mi się zdaje, że zmierza to wszystko w dobrym kierunku…

  Oto Politechnika Łódzka (tak, świecka szkoła wyższa)  wyznaczyła tak zwane „godziny rektorskie”. Ładnie brzmi? I poważnie..., gdyby nie ich przeznaczenie. Te godziny rektorskie to nic innego jak dwie godziny wolnego dla studentów, po to, aby nauka nie przeszkadzała we wspólnej modlitwie(sic!). Bo faktycznie, na wyższej uczelni nauka przeszkadza temu, jakże ważnemu w naszym życiu, w naszej tradycji, skupieniu się na sprawach metafizycznych. Naukę się zdobywa, metafizycznemu skupieniu się oddaje. Bez reszty... Całki, algorytmy, rozwiązywanie skomplikowanych zadań z zakresu mechaniki, to wszystko przecież przeszkadza w skupieniu się podczas modlitwy. Że są przecież kościoły, domy modlitewne, czy jeszcze jeden Bóg wie co, bardziej odpowiednie do modlitwy? Absurd. Nigdzie w jednym miejscu nie uświadczysz tyle młodzieży na raz, jak właśnie na wyższej uczelni, w dodatku świeckiej. Jakże takiej okazji nie wykorzystać, w końcu zbliżają się Światowe Dni Młodzieży. Ja jestem nawet zawiedziony. Należałoby ogłosić obowiązkowy udział w tych modlitwach. Łącznie z zaliczeniem np., ze znajomości modlitw, pięciu Przykazań Kościelnych oraz wiedzy na temat Darów Ducha Świętego. Bo ja nie mam wątpliwości, że przyszłemu inżynierowi to się przyda.

  Ktoś może pomyśleć, że mi się w głowie pomieszało. Właściwie nie mam pewności… bo oto sobie czytam artykuł jakiegoś zacnego profesora Uniwersytetu z Illinois (nic to, że emerytowanego) R. A. Carharta, zatytułowanego: „Nauka powinna uwzględnić działanie Boga” (sic!), a w nim zdanie: „Negowanie cudów, które realnie się zdarzają, tylko dlatego, że nie są powtarzalne i naturalne, jest poważnym błędem dzisiejszych naukowców” (sic!). Na potwierdzenie tej tezy, autor posługuje się znamiennym przykładem, tj. cudowne rozmnożenie pięciu chlebów i dwóch ryb, o czym zaświadczają czterej ewangeliści. Czterech koronnych światków (z czego dwóch naocznych), a nauka traktuje to wydarzenie jakby go nie było. Skandal! Ale ja bym proponował jeszcze bardziej spektakularny cud jaki wydarzył się w Hiszpanii w XVII wieku, gdzie niejakiemu Miguelowi Juanowi Pellicerowi odrosła noga, o czym mają świadczyć liczne akty notarialne. To tak zwany cud w Calandzie. Nic to, że owe sądy działały na zasadzie sądów inkwizycyjnych (wymuszanie zeznań torturami), świadków tego wydarzenia było ponad dwudziestu, to bez wątpienia najokazalszy z cudów, jaki miał miejsce na tym ziemskim padole. A nauka? Wstyd się przyznać, też ignoruje.

  Zgłaszam więc postulat, akcję na wzór modnych ostatnio szturmów modlitewnych. Uniwersytety powinny przede wszystkim kształcić teologów, Politechniki, badaczy cudów. W sam raz na zbliżające się Światowe Dni Młodzieży...


27 komentarzy:

  1. A zatem z rozpedu powstaja nowe DOMY BOZE. O moj Boze! Beda mlodzi ludzie, wchodzacy w zycie mieli sie gdzie modlic o mieszkania dla siebie i swoich przyszlych rodzin.
    https://www.youtube.com/watch?v=8Ff0G1e_ssw
    Pozdrawiam Asmodeuszu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Ciebie sprawdziłem ów link :) I zastanawiam się do jakiej chrześcijańskiej sekty należy ten kaznodzieja? Trudno mu nie przyznać racji w wielu sprawach, ale te spory jakby nie dla mnie, zatwardziałego ateisty :) Którąkolwiek stronę religii bym przyjął, musiałbym uznać jej zasadność w ogóle. A na to się nie zanosi.
      Odwzajemniam pozdrowienia :)

      Usuń
    2. Sluchalam jego wielu wykladow Asmodeuszu. To ateista. Jego wyklad "Religia jest niepotrzebna" bardzo mi sie podobal. Ja rowniez nie uznaje zadnej religii, choc wierze w Boga. On mowi o Bogu nie dlatego, ze jest przekonany o Jego istnieniu, lecz dlatego, aby wytlumaczyc uczucia wierzacych, niezrzeszonych w zadnej religijnej organizacji. Krytykuje religie i ich przywodcow, natomiast stoi po stronie spokojnie, bez oszolomstwa wierzacych w Boga. Moze wlasnie dlatego chetnie go slucham? :))

      Usuń
    3. A jak się nazywa i kim jest, bo na YouTube nie znalazłem?

      Usuń
    4. http://www.studiozaprog.blogspot.de/
      To jest jego blog Asmodeuszu.

      Usuń
    5. Ten pan nazywa sie Piotr Listkiewicz.

      Usuń
    6. Dziękuję za link. Skorzystam, choć pewnie nie w najbliższych dniach. Niemniej po kilku jego tekstach mam poważne wątpliwości, co do jego ateizmu.

      Usuń
    7. Piotr Listkiewicz ateistą nie jest. Jest on mistykiem (czyli osobą, która posiada doznania mistyczne, a nie samą teorię) i prawdopodobnie należy do Radha Soami Satsang Beas (google it), acz nie jest to coś co pan Piotr sam powiedział. Mistycyzm naucza o Bogu nie jako o osobie (jak większość religii), a jako o rzeczywistości (niedualnej), do której dąży człowiek w swoim rozwoju.

      Usuń
  2. Nadchodzi prawdopodobnie czas prawicy,nawet uczelnie już w pełnej gotowości.Już powoli płyną z prądem modlitewno-kościelnym.
    Jak długo?Póki ewentualnie kiedyś lewica nie nastanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wtedy (nomen omen) z poświęceniem dla większej sprawy tak samo będziemy się ćwiczyć dzieła Lenina :)))

      Usuń
    2. @Pani Baggins od 10 lat rządzi prawica.
      @Asmodeusz ja do szkoły uczęszczałem za rządów SLD, były dwie godz. religii, ale już ministerstwo planowało 3 ;)

      Skąd u was takie przekonanie, że lewica to świeckość, a prawica to kościół?
      Z dzieł Lenina to doktoryzował się prezes. Lenin nie zlikwidował prawosławia, wręcz je doskonale wykorzystywał, nie wspominając już o Stalinie wykształconym na duchownego , który po nim nastał.

      Usuń
    3. Zapytaj Lenina, czy wierzył w Boga. To, że nie zlikwidował prawosławia nie wynikało z uwielbienia tej religii. W Polsce też komunizm katolicyzmu nie likwidował, SLD też była świadoma korzyści jakie wynikają ze współpracy z Kościołem, choć dziś największy sprzeciw wywodzi się właśnie z jej strony. A znasz kogoś na prawicy, kto ma jakiekolwiek zastrzeżenia do kościoła?

      Usuń
    4. Mam wywołać ducha? nawet gdyby mi się udało nie uwierzyłbyś :]
      SLD nic kościołowi nie zrobi. To tylko hasło.
      Znam Janusz Korwin-Mikke.

      Usuń
    5. Tak na marginesie, lewica jest starszym pojęciem niż bolszewizm. Po lewej stronie zasiadali przeciwnicy konserwatystów :)

      Usuń
    6. O ile się nie mylę w W. Brytanii jakiś instytut oferuje milion za potwierdzone wywołanie duchów (nawet jednego). Ten milion czeka na Ciebie :)))
      Ja pytałem o kogoś rozsądnego, nie o oszołoma. Popełniłem Twój ulubiony skrót myślowy. Sorry...

      Usuń
  3. Mnie najbardziej śmieszy ilość godzin poświęcanych w szkole na religię. Jedna lekcja w tygodniu - ok. Ale wręcz mnie śmieszyło, gdy w 1 klasie liceum w klasie o profilu biologia-chemia-matematyka miałam po jednej godzinie biologii i chemii, za to religie... no... dwie! No naprawdę?

    OdpowiedzUsuń
  4. Godziny rektorskie student może wykorzystać jak chce;może się uczyć ,isć na spacer ,uprawiać seks ,czy się modlić .Ale chyba nie ma przymusu na tejże łódzkiej uczelni obowiązkowej modlitwy w czasie tych godzin.Inaczej potrzebne byłoby zaliczenie z obecności.
    Bardzo jesteście zacietrzewieni w swoich poglądach .Na każdą sprawę trzeba popatrzeć z przynajmniej dwóch stron ,aby jednoznacznie osądzać.
    I co to znaczy "uczelnia świecka"? Nie świeckie są Toruniu/Rydzyk/ Lublinie/KUL/ i Krakowie /Akademia Papieska/ W dawnej Polsce istniały szkoły prowadzone przez duchownych ,najcześciej jeziutów i pijarów.Świetne szkoły z których wyszli światli ludzie. Nie można uogólniać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Do Liivii
    Mam wrażenie Liiviio, że nie zrozumiałaś intencji mojej notki. W gruncie rzeczy mnie zupełnie nie obchodzi to, czy ktoś się chce modlić i ile czasu na tę modlitwę chce poświęcić, rzecz w tym, że świecka uczelnia techniczna jest statnią instytucją, w której bym się tego spodziewał. Bo czyż owi profesorowie i studenci przebywają na tej uczelni 24 godziny na dobę i nie mają okazji oddać się modlitwie gdzie indziej? A może poza uczelnią nie byłoby to już to tak bardzo spektakularne? O ile mnie pamięć nie myli, modlitwa jest osobistą rozmową z Bogiem i nie wymaga ani konkretnych godziny ani każdego publicznego miejsca. I nie ma tu znaczenia, czy jest przymus modlitwy, czy go nie ma, czy ci, co nie chcą się modlić mają w tym czasie uprawiać seks. Swoją drogą ciekaw jestem, jak byś zareagowała na nowinkę w postaci dwóch godzin seksu na uczelni katolickiej – tak dla odprężenia i relaksu?

    OdpowiedzUsuń
  6. Zarówno modlitwa jak i seks /bardzo niefortunne zestawienie/ jest sprawą indywidualną każdego .
    Godzin rektorskich nie spędza się na uczelni tylko jak najdalej od niej.
    Nic mnie już nie zdziwi ,nawet seks przymusowy w takiej świątyni nauki jaką jest folwark ojca dyrektora ,po nauce zakładania prezerwatyw na banany ,w przedszkolach!
    Ani di serca ,ani do łożka wchodzić obcym ,bez przyzwolenia nie wolno.
    Odnośnie pytania ;wolę bardziej romantyczne miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego niefortunnego porównania sama użyłaś, proponując zamiast modlitwy :) Ale się z Tobą zgadzam, nie wszystkie miejsca do wszystkiego się nadają, a już szczególnie modlitwa czy seks.
      Pozdrawiam pięknie.

      Usuń
  7. U mnie na uczelni też jest kaplica, tyle, że jeszcze nikt nie wpadł na taki pomysł, by zachęcać studentów do odwiedzin jak mają wolne godziny. Osobiście wolę spędzić je na przykład na czytaniu książki. A w kwestii modlitwy to jednak wolę w domu się modlić do mojego wyobrażenia Stwórcy. Spędy nie służą chyba nigdy niczemu dobremu.

    Co do cudów, ostatnio czytałem o kobiecie, która nosiła ze sobą (tj, pod ubraniem) obrazek z Janem Pawłem II w czasie leczenia nowotworu żołądka bodajże. I co najciekawsze nowotwór zniknął. Gazeta milczy jednak na temat leczenia metodami z XXI wieku. Choć osobiście jestem przekonany, że ta pani musiała poddawać się normalnej procedurze medycznej. Bo cuda nie są na mój rozum. UFO, duchy to tak, ale cuda. W żadnym wypadku. A, co najważniejsze rzecz miała miejsce w Polsce.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanów się. Jaka jest różnica między wiarą w cuda a w duchy?! Nie, ja nie mam nic przeciw, chcesz to wierz, tylko nie próbuj mnie, człowiekowi opierającemu się na empiryzmie wmówić, że w tym jest jakaś różnica. Mnie nawet do UFO nie przekonasz, bo to wszystko opiera się na fałszywych domniemaniach i przypuszczeniach. Zero dowodów.

      Usuń
  8. Poczytajcie sobie /kto jeszcze nie czytał/ o profesor Wandzie Pułtawskiej.
    Ja też jestem pragmatyczna ale to staje przeciwko rozumowi.
    Pani Prof. lat 91 i jej maż emerytowany prof. filozofii UJ lat 93 mieszkają w Krakowie w pięknej kamienicy przy Rynku.A ponieważ tam nie da się mieszkać ,ze względu na "jarmark cudów" który codziennie i conocnie odbywa się na jego płycie ,uciekają do swojej wiejskiej chatki ,tam też pani Wanda uległa poważnemu wypadkowi poparzenia przez gaz z butli ,który ,przez nieumiejętne go zapalanie ,wybuchł jej na twarz i ręce.Wydawało się ,ze koniec ,ale nie. A jeszcze przed rokiem ,przed wypadkiem śmigała samolotami z wykładami do Stanów.
    Drobna ,stara kobieta o stalowych ,świdrujących na wskroś oczach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo rozumiem, czego przykład prof. Pułtawskiej ma dowodzić? To, że uszła z życiem z ciężkiego wypadku? Nie z takich opresji ludzie wychodzą cało (kilkanaście dni pod gruzami, nawet ocalenie w katastrofie lotniczej, czy taki Piątek, który spędził tydzień pod zawałem na dole kopalni). To są szczęśliwe zbiegi okoliczności, które zwykło się nazywać cudownym ocaleniem, ale nie ma to nic wspólnego z cudem w sensie metafizycznym. Tu mi się nasuwa kilka prasowych relacji, w których ocaleni z kataklizmu czy katastrofy często używają słów: „Bóg nade mną czuwał”, mimo że w tej samej katastrofie zginęło stu pięćdziesięciu innych, kto wie czy nie bardziej prawych, bardziej wierzących w tego samego Boga.

      Usuń
  9. Nie o wypadek przecież mi chodzi!!! Otwórz sobie google i przeczytaj o cudownym uzdrowieniu z raka dzięki wstawiennictwu naszego Papieża u Ojca Pio.Ten przypadek znają prawie wszyscy ,dziwi mnie ,ze taki erudyta jak Ty ,nie wie o tym i przypisuje mnie ,również erudytce/sic!/ ,ze piszę o ocaleniu z oparzeń jako o cudzie.Tu zadziałała medycyna i silny organizm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz za skojarzenie, notka jest też o cudach, stąd i ono. Jeśli chodzi o owe wstawiennictwa – cóż, każdemu nieprawdopodobnemu uzdrowieniu nawet z takiej choroby jak rak, można je przypisać. Tego akurat w żaden sposób nie da się sprawdzić. A przecież i bez tego wstawiennictwa, już coraz więcej osób wyrywa się ze szponów tej strasznej choroby. To bezsprzecznie zasługa medycyny. O owym cudownym wyleczeniu już czytałem, jak i opinię sceptyków, że to wyleczenie wcale nie wymagało interwencji sił wyższych.
      Sorry za insynuacje :)

      Usuń
  10. To dobry tekst -
    i nie ważne, czy jestem "za", czy "przeciw"
    tworzeniu spoiwa idewo-relijno-naukowego...

    OdpowiedzUsuń