Ba, w
naszym kraju można odnieść wrażenie, że jest jej stanowczo za mało, nawet jeśli
więcej niż fizyki, chemii i biologii – razem wziętych. Coś mi się zdaje, że
zmierza to wszystko w dobrym kierunku…
Oto
Politechnika Łódzka (tak, świecka szkoła wyższa) wyznaczyła tak zwane „godziny rektorskie”.
Ładnie brzmi? I poważnie..., gdyby nie ich przeznaczenie. Te godziny rektorskie
to nic innego jak dwie godziny wolnego dla studentów, po to, aby nauka nie
przeszkadzała we wspólnej modlitwie(sic!).
Bo faktycznie, na wyższej uczelni nauka przeszkadza temu, jakże ważnemu w
naszym życiu, w naszej tradycji, skupieniu się na sprawach metafizycznych.
Naukę się zdobywa, metafizycznemu skupieniu się oddaje. Bez reszty... Całki,
algorytmy, rozwiązywanie skomplikowanych zadań z zakresu mechaniki, to wszystko
przecież przeszkadza w skupieniu się podczas modlitwy. Że są przecież
kościoły, domy modlitewne, czy jeszcze jeden Bóg wie co, bardziej
odpowiednie do modlitwy? Absurd. Nigdzie w jednym miejscu nie uświadczysz
tyle młodzieży na raz, jak właśnie na wyższej uczelni, w dodatku świeckiej. Jakże
takiej okazji nie wykorzystać, w końcu zbliżają się Światowe Dni Młodzieży. Ja
jestem nawet zawiedziony. Należałoby ogłosić obowiązkowy udział w tych
modlitwach. Łącznie z zaliczeniem np., ze znajomości modlitw, pięciu Przykazań
Kościelnych oraz wiedzy na temat Darów Ducha Świętego. Bo ja nie mam
wątpliwości, że przyszłemu inżynierowi to się przyda.
Ktoś może
pomyśleć, że mi się w głowie pomieszało. Właściwie nie mam pewności… bo oto
sobie czytam artykuł jakiegoś zacnego profesora Uniwersytetu z Illinois (nic
to, że emerytowanego) R. A. Carharta, zatytułowanego: „Nauka powinna uwzględnić
działanie Boga” (sic!), a w nim
zdanie: „Negowanie cudów, które realnie się zdarzają, tylko dlatego, że nie są
powtarzalne i naturalne, jest poważnym błędem dzisiejszych naukowców” (sic!). Na potwierdzenie tej tezy, autor posługuje
się znamiennym przykładem, tj. cudowne rozmnożenie pięciu chlebów i dwóch ryb,
o czym zaświadczają czterej ewangeliści. Czterech koronnych światków (z czego
dwóch naocznych), a nauka traktuje to wydarzenie jakby go nie było. Skandal!
Ale ja bym proponował jeszcze bardziej spektakularny cud jaki wydarzył się w
Hiszpanii w XVII wieku, gdzie niejakiemu Miguelowi Juanowi Pellicerowi odrosła
noga, o czym mają świadczyć liczne akty notarialne. To tak zwany cud w
Calandzie. Nic to, że owe sądy działały na zasadzie sądów inkwizycyjnych
(wymuszanie zeznań torturami), świadków tego wydarzenia było ponad dwudziestu, to bez wątpienia najokazalszy z cudów, jaki miał miejsce na tym ziemskim
padole. A nauka? Wstyd się przyznać, też ignoruje.
Zgłaszam
więc postulat, akcję na wzór modnych ostatnio szturmów modlitewnych. Uniwersytety powinny przede wszystkim kształcić teologów,
Politechniki, badaczy cudów. W sam raz na zbliżające się Światowe Dni Młodzieży...
A zatem z rozpedu powstaja nowe DOMY BOZE. O moj Boze! Beda mlodzi ludzie, wchodzacy w zycie mieli sie gdzie modlic o mieszkania dla siebie i swoich przyszlych rodzin.
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=8Ff0G1e_ssw
Pozdrawiam Asmodeuszu :))
Dla Ciebie sprawdziłem ów link :) I zastanawiam się do jakiej chrześcijańskiej sekty należy ten kaznodzieja? Trudno mu nie przyznać racji w wielu sprawach, ale te spory jakby nie dla mnie, zatwardziałego ateisty :) Którąkolwiek stronę religii bym przyjął, musiałbym uznać jej zasadność w ogóle. A na to się nie zanosi.
UsuńOdwzajemniam pozdrowienia :)
Sluchalam jego wielu wykladow Asmodeuszu. To ateista. Jego wyklad "Religia jest niepotrzebna" bardzo mi sie podobal. Ja rowniez nie uznaje zadnej religii, choc wierze w Boga. On mowi o Bogu nie dlatego, ze jest przekonany o Jego istnieniu, lecz dlatego, aby wytlumaczyc uczucia wierzacych, niezrzeszonych w zadnej religijnej organizacji. Krytykuje religie i ich przywodcow, natomiast stoi po stronie spokojnie, bez oszolomstwa wierzacych w Boga. Moze wlasnie dlatego chetnie go slucham? :))
UsuńA jak się nazywa i kim jest, bo na YouTube nie znalazłem?
Usuńhttp://www.studiozaprog.blogspot.de/
UsuńTo jest jego blog Asmodeuszu.
Ten pan nazywa sie Piotr Listkiewicz.
UsuńDziękuję za link. Skorzystam, choć pewnie nie w najbliższych dniach. Niemniej po kilku jego tekstach mam poważne wątpliwości, co do jego ateizmu.
UsuńPiotr Listkiewicz ateistą nie jest. Jest on mistykiem (czyli osobą, która posiada doznania mistyczne, a nie samą teorię) i prawdopodobnie należy do Radha Soami Satsang Beas (google it), acz nie jest to coś co pan Piotr sam powiedział. Mistycyzm naucza o Bogu nie jako o osobie (jak większość religii), a jako o rzeczywistości (niedualnej), do której dąży człowiek w swoim rozwoju.
UsuńNadchodzi prawdopodobnie czas prawicy,nawet uczelnie już w pełnej gotowości.Już powoli płyną z prądem modlitewno-kościelnym.
OdpowiedzUsuńJak długo?Póki ewentualnie kiedyś lewica nie nastanie
A wtedy (nomen omen) z poświęceniem dla większej sprawy tak samo będziemy się ćwiczyć dzieła Lenina :)))
Usuń@Pani Baggins od 10 lat rządzi prawica.
Usuń@Asmodeusz ja do szkoły uczęszczałem za rządów SLD, były dwie godz. religii, ale już ministerstwo planowało 3 ;)
Skąd u was takie przekonanie, że lewica to świeckość, a prawica to kościół?
Z dzieł Lenina to doktoryzował się prezes. Lenin nie zlikwidował prawosławia, wręcz je doskonale wykorzystywał, nie wspominając już o Stalinie wykształconym na duchownego , który po nim nastał.
Zapytaj Lenina, czy wierzył w Boga. To, że nie zlikwidował prawosławia nie wynikało z uwielbienia tej religii. W Polsce też komunizm katolicyzmu nie likwidował, SLD też była świadoma korzyści jakie wynikają ze współpracy z Kościołem, choć dziś największy sprzeciw wywodzi się właśnie z jej strony. A znasz kogoś na prawicy, kto ma jakiekolwiek zastrzeżenia do kościoła?
UsuńMam wywołać ducha? nawet gdyby mi się udało nie uwierzyłbyś :]
UsuńSLD nic kościołowi nie zrobi. To tylko hasło.
Znam Janusz Korwin-Mikke.
Tak na marginesie, lewica jest starszym pojęciem niż bolszewizm. Po lewej stronie zasiadali przeciwnicy konserwatystów :)
UsuńO ile się nie mylę w W. Brytanii jakiś instytut oferuje milion za potwierdzone wywołanie duchów (nawet jednego). Ten milion czeka na Ciebie :)))
UsuńJa pytałem o kogoś rozsądnego, nie o oszołoma. Popełniłem Twój ulubiony skrót myślowy. Sorry...
Mnie najbardziej śmieszy ilość godzin poświęcanych w szkole na religię. Jedna lekcja w tygodniu - ok. Ale wręcz mnie śmieszyło, gdy w 1 klasie liceum w klasie o profilu biologia-chemia-matematyka miałam po jednej godzinie biologii i chemii, za to religie... no... dwie! No naprawdę?
OdpowiedzUsuńGodziny rektorskie student może wykorzystać jak chce;może się uczyć ,isć na spacer ,uprawiać seks ,czy się modlić .Ale chyba nie ma przymusu na tejże łódzkiej uczelni obowiązkowej modlitwy w czasie tych godzin.Inaczej potrzebne byłoby zaliczenie z obecności.
OdpowiedzUsuńBardzo jesteście zacietrzewieni w swoich poglądach .Na każdą sprawę trzeba popatrzeć z przynajmniej dwóch stron ,aby jednoznacznie osądzać.
I co to znaczy "uczelnia świecka"? Nie świeckie są Toruniu/Rydzyk/ Lublinie/KUL/ i Krakowie /Akademia Papieska/ W dawnej Polsce istniały szkoły prowadzone przez duchownych ,najcześciej jeziutów i pijarów.Świetne szkoły z których wyszli światli ludzie. Nie można uogólniać.
Do Liivii
OdpowiedzUsuńMam wrażenie Liiviio, że nie zrozumiałaś intencji mojej notki. W gruncie rzeczy mnie zupełnie nie obchodzi to, czy ktoś się chce modlić i ile czasu na tę modlitwę chce poświęcić, rzecz w tym, że świecka uczelnia techniczna jest statnią instytucją, w której bym się tego spodziewał. Bo czyż owi profesorowie i studenci przebywają na tej uczelni 24 godziny na dobę i nie mają okazji oddać się modlitwie gdzie indziej? A może poza uczelnią nie byłoby to już to tak bardzo spektakularne? O ile mnie pamięć nie myli, modlitwa jest osobistą rozmową z Bogiem i nie wymaga ani konkretnych godziny ani każdego publicznego miejsca. I nie ma tu znaczenia, czy jest przymus modlitwy, czy go nie ma, czy ci, co nie chcą się modlić mają w tym czasie uprawiać seks. Swoją drogą ciekaw jestem, jak byś zareagowała na nowinkę w postaci dwóch godzin seksu na uczelni katolickiej – tak dla odprężenia i relaksu?
Zarówno modlitwa jak i seks /bardzo niefortunne zestawienie/ jest sprawą indywidualną każdego .
OdpowiedzUsuńGodzin rektorskich nie spędza się na uczelni tylko jak najdalej od niej.
Nic mnie już nie zdziwi ,nawet seks przymusowy w takiej świątyni nauki jaką jest folwark ojca dyrektora ,po nauce zakładania prezerwatyw na banany ,w przedszkolach!
Ani di serca ,ani do łożka wchodzić obcym ,bez przyzwolenia nie wolno.
Odnośnie pytania ;wolę bardziej romantyczne miejsca.
Tego niefortunnego porównania sama użyłaś, proponując zamiast modlitwy :) Ale się z Tobą zgadzam, nie wszystkie miejsca do wszystkiego się nadają, a już szczególnie modlitwa czy seks.
UsuńPozdrawiam pięknie.
U mnie na uczelni też jest kaplica, tyle, że jeszcze nikt nie wpadł na taki pomysł, by zachęcać studentów do odwiedzin jak mają wolne godziny. Osobiście wolę spędzić je na przykład na czytaniu książki. A w kwestii modlitwy to jednak wolę w domu się modlić do mojego wyobrażenia Stwórcy. Spędy nie służą chyba nigdy niczemu dobremu.
OdpowiedzUsuńCo do cudów, ostatnio czytałem o kobiecie, która nosiła ze sobą (tj, pod ubraniem) obrazek z Janem Pawłem II w czasie leczenia nowotworu żołądka bodajże. I co najciekawsze nowotwór zniknął. Gazeta milczy jednak na temat leczenia metodami z XXI wieku. Choć osobiście jestem przekonany, że ta pani musiała poddawać się normalnej procedurze medycznej. Bo cuda nie są na mój rozum. UFO, duchy to tak, ale cuda. W żadnym wypadku. A, co najważniejsze rzecz miała miejsce w Polsce.
Pozdrawiam!
Zastanów się. Jaka jest różnica między wiarą w cuda a w duchy?! Nie, ja nie mam nic przeciw, chcesz to wierz, tylko nie próbuj mnie, człowiekowi opierającemu się na empiryzmie wmówić, że w tym jest jakaś różnica. Mnie nawet do UFO nie przekonasz, bo to wszystko opiera się na fałszywych domniemaniach i przypuszczeniach. Zero dowodów.
UsuńPoczytajcie sobie /kto jeszcze nie czytał/ o profesor Wandzie Pułtawskiej.
OdpowiedzUsuńJa też jestem pragmatyczna ale to staje przeciwko rozumowi.
Pani Prof. lat 91 i jej maż emerytowany prof. filozofii UJ lat 93 mieszkają w Krakowie w pięknej kamienicy przy Rynku.A ponieważ tam nie da się mieszkać ,ze względu na "jarmark cudów" który codziennie i conocnie odbywa się na jego płycie ,uciekają do swojej wiejskiej chatki ,tam też pani Wanda uległa poważnemu wypadkowi poparzenia przez gaz z butli ,który ,przez nieumiejętne go zapalanie ,wybuchł jej na twarz i ręce.Wydawało się ,ze koniec ,ale nie. A jeszcze przed rokiem ,przed wypadkiem śmigała samolotami z wykładami do Stanów.
Drobna ,stara kobieta o stalowych ,świdrujących na wskroś oczach.
Nie bardzo rozumiem, czego przykład prof. Pułtawskiej ma dowodzić? To, że uszła z życiem z ciężkiego wypadku? Nie z takich opresji ludzie wychodzą cało (kilkanaście dni pod gruzami, nawet ocalenie w katastrofie lotniczej, czy taki Piątek, który spędził tydzień pod zawałem na dole kopalni). To są szczęśliwe zbiegi okoliczności, które zwykło się nazywać cudownym ocaleniem, ale nie ma to nic wspólnego z cudem w sensie metafizycznym. Tu mi się nasuwa kilka prasowych relacji, w których ocaleni z kataklizmu czy katastrofy często używają słów: „Bóg nade mną czuwał”, mimo że w tej samej katastrofie zginęło stu pięćdziesięciu innych, kto wie czy nie bardziej prawych, bardziej wierzących w tego samego Boga.
UsuńNie o wypadek przecież mi chodzi!!! Otwórz sobie google i przeczytaj o cudownym uzdrowieniu z raka dzięki wstawiennictwu naszego Papieża u Ojca Pio.Ten przypadek znają prawie wszyscy ,dziwi mnie ,ze taki erudyta jak Ty ,nie wie o tym i przypisuje mnie ,również erudytce/sic!/ ,ze piszę o ocaleniu z oparzeń jako o cudzie.Tu zadziałała medycyna i silny organizm.
OdpowiedzUsuńWybacz za skojarzenie, notka jest też o cudach, stąd i ono. Jeśli chodzi o owe wstawiennictwa – cóż, każdemu nieprawdopodobnemu uzdrowieniu nawet z takiej choroby jak rak, można je przypisać. Tego akurat w żaden sposób nie da się sprawdzić. A przecież i bez tego wstawiennictwa, już coraz więcej osób wyrywa się ze szponów tej strasznej choroby. To bezsprzecznie zasługa medycyny. O owym cudownym wyleczeniu już czytałem, jak i opinię sceptyków, że to wyleczenie wcale nie wymagało interwencji sił wyższych.
UsuńSorry za insynuacje :)
To dobry tekst -
OdpowiedzUsuńi nie ważne, czy jestem "za", czy "przeciw"
tworzeniu spoiwa idewo-relijno-naukowego...