Matka Boska
w klapie nie wystarcza, abyś człowieku mógł się uznawać za gorliwego katolika.
Pewnie różaniec też nie. Te słowa odnoszą się, a jakże, do samego Lecha Wałęsy i
zaznaczam, że w żaden sposób się z tymi tezami nie utożsamiam. Ja osobiście mam
bardzo negatywny stosunek do wszystkich dewocjonaliów. Rzecz w tym, że mało już,
co niektórym, zdyskredytowania Wałęsy jako osoby publicznej, trzeba go jeszcze
bardziej pognębić, właśnie na płaszczyźnie wiary.
Jeszcze jedno
wyjaśnienie, by nie było żadnych wątpliwości. Moja osobista ocena Wałęsy
jest negatywna, ale to nie ja uczyniłem go ikoną przemian
polityczno-społecznych, więc ta ocena na zawsze pozostanie osobistą. Nie
zmienia to faktu, że i beze mnie zawsze miał zaciekłych wrogów, przy czym mam niejasne przeczcie, że
ta wrogość wynikała przede wszystkim z zazdrości, choć ja sam mu niczego nie zazdrościłem. Polacy zawsze mieli i będą mieć
zastrzeżenia do ikon (co niejako tłumaczy rezerwę katolicyzmu wobec
prawosławia), ściślej do bohaterów, a to już ewidentnie jest przejawem
zazdrości, bo nie wszyscy bohaterami się stają. Tradycyjnie, konia z rzędem
temu, kto nie marzył nigdy o staniu się, jeśli nie bohaterem, to przynajmniej
idolem.
Nie dziwi
więc nagonka na Wałęsę za sprawą trupa w szafie Kiszczaka. Wałęsa też nie
powinien się obrażać, a już przynajmniej się dziwić tej nagonce. Od momentu,
gdy to niby przeskoczył mur stoczni, powinien mieć świadomość, ze to się dobrze
dla niego, w wymiarze osobistym nie skończy. Tego nikt mu nie będzie darował,
tym bardziej trup w szafie. Mimo wszystko jestem w jakimś sensie
zaskoczony. Nawet nie skalą tej nienawiści, ile jej źródłem. Bo od samego
początku Lech Wałęsa był kojarzony ze środowiskiem katolickim. Tu właśnie
wspomniana w tytule, a stale przypięta w klapie jego marynarki postać Matki
Boskiej, czy wreszcie dość bliskie, niemal serdeczne stosunki ze św. Janem
Pawłem II. To przecież tych dwóch Polaków, zjednoczonych w wierze, nasze społeczeństwo,
a i opinia światowa, uznawało za sprawców (to nie zbyt ładne określenie)
obalenia komunizmu nie tylko w Polsce ale i całej Europie Wschodniej.
Dziś
Kościół w Polsce, a przynajmniej jego radykalny odłam, ten sam, na którego idee
powoływał się mój „bohater”, stawia go pod pręgierzem. Dziś ten Kościół pisze:
„On dalej tkwi w zakłamaniu. Chce swój fałszywy autorytet wspierać kłamstwami.
(...) W przypadku grzechu publicznego powinno nastąpić publiczne wyznanie winy
i nawrócenie.”* Znamienne to słowa. Jeszcze ten grzech publiczny jest tylko w
sferze domniemywań, ale już wymaga się od Wałęsy nawrócenia (sic!) Aby było śmieszniej (tragiczniej):
„przyjmuje [Wałęsa – dopisek mój]
Komunię świętą. Trzeba wiedzieć, że jest to świętokradcze, a spowiedzi, jeżeli
nie łączy się to z publicznym wyznaniem winy, są nieważne.”
Lista
zarzutów (ewangelicznych?) wobec Wałęsy jest długa, ja ograniczę się tylko do
tych najbardziej krwistych: „Doszło do rabunku majątku narodowego. Ograniczono
polską suwerenność, niepodległość, wolność. Wielu ludzi popełniło samobójstwo,
wielu wyjechało za granicę, nie widząc dla siebie możliwości życia w Polsce.
Wałęsa tymczasem tuczył się kosztem czyjejś krzywdy. Krzywdy państwa i krzywdy
narodu.” Jak się wyraził niejaki Tym: ech, Wałęsa, gdybyś siedział
cicho, żylibyśmy sobie spokojnie w PRL. Ks. Małkowskiemu mało jednak jednego
Wałęsy. Pluje jadem żmii na innych, w tym również w na tych katolików,
którzy: „W tym środowisku są też katolicy – jest przecież w „Gazecie Wyborczej”
dział religijny, są dyżurni teologowie, którzy Michnika wspierają. Przechodzą
całkowicie do porządku nad złem, które „Wyborcza” szerzy, demoralizując,
deprawując, popierając zło przeciwne Bożym przykazaniom i Ewangelii Chrystusa,
szkodząc na wiele sposobów Polsce. Taka postawa katolika świadczy o obłudzie i
zakłamaniu, hipokryzji.” Jest i o W. Jaruzelskim: „Jaruzelski był przecież
sowieckim generałem w polskim mundurze. Polskę chciał zepchnąć na tor
całkowitego zniszczenia w wyniku III wojny światowej, która w planach sowieckich
miała wybuchnąć w połowie lat 80. Z dokumentów, które przekazał płk Ryszard
Kukliński wynika, że jednym z aktywnych uczestników tego planu był właśnie
generał Jaruzelski. Jeżeli on się do tego publicznie nie przyznał, nie uczynił
publicznie aktu ekspiacji, to spowiedź, nawet zakończona rozgrzeszeniem… To za
mało.”.
Gdy do nagonki
w tym samym stylu przyłączył się również abp. Sławoj Głódź (tak, ten od danieli
w parku i od flaszki), mnie ręce opadają. W tym miejscu pozwolę sobie na
bluźnierczy wręcz sarkazm: Dzięki Ci Panie, za łaskę wolnej woli, dzięki której
nie muszę się utożsamiać z takim Kościołem katolickim.
Przypisy:
* wszystkie cytaty pochodzą z http://www.fronda.pl/a/ks-malkowski-trzeba-modlic-sie-o-nawrocenie-walesy-michnika,66446.html
* wszystkie cytaty pochodzą z http://www.fronda.pl/a/ks-malkowski-trzeba-modlic-sie-o-nawrocenie-walesy-michnika,66446.html
A ja pominę wszystkie wątki sprawy, które falą ognia rozpalają nasze zmysły(nie wniosę tu już nic nowego - do prawdy dojdą inni, bardziej kompetentni)- ale zatrzymam się nad stylem życia L. Wałęsy po zakończonej prezydenturze...
OdpowiedzUsuńUważam, że nonszalancja i buta mogła drażnić niejednego działacza Solidarności, który był także ofiarny, a po przemianach w kraju żył w warunkach skromnych lub nawet w niedostatku. Takie zachowanie "na pokaz" mogło drażnić przeciętnego człowieka - a z pewności nie przysparzało - L.W. - przychylności. Właśnie w tym upatruję ożywienie niepochlebnych opinii w sprawie, która w zasadzie jest podgrzewana - nie można przecież powiedzieć, że całkiem nieznana.
Bohater, ostatnich dni, przez lata nie nawiązywał do zasług wielu osób, którzy mieli duży wkład w dziele naszej wolności - a jeżeli się wypowiadał, to zawsze podkreślał swoje "JA" i nic poza tym... A gdzie i dlaczego zostawiał za płotem należne "MY" (?) - to też wielu osobom się nie podobało.
Nie ukrywam, że to, co dzieje się na naszych oczach - w sposób zamierzony lub nie - prowadzi do zaostrzenia polaryzacji społeczeństwa...
Ja się w pełni zgadzam z Twoją opinią na temat Wałęsy. Sam zaznaczyłem, że nawet jego nie powinna dziwić obecna nagonka. Tak jak zaznaczyłaś, dla niego nie istniało „My”, nie istnieje nawet do dziś. Nie zmienia to jednak faktu, że sama nagonka i sposób jej prowadzenia też nic pozytywnego w życie społeczne nie wnosi.
UsuńJak to nic nie wnosi do życia społecznego?
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się z takim podejściem!
Jest lekcją uwrażliwiania nas wszystkich
na stałe wartości, których - nawet w warunkach
ekstremalnych nie warto odpuszczać - w imię
przyjętych ideałów. Uczy też, że prawda i kłamstwo
wciąż walczą ze sobą, a zwycięzcy i pokonani
często zamieniają się miejscami... To powinno wyzwalać
potrzebę (u wszystkich) zatrzymania się - zadumy
nad sobą - nad tym jacy jesteśmy, za czym się opowiadamy,
w którą stronę zmierzamy, na jakie ustępstwa możemy sobie
pozwolić, a czego pod żadnym pozorem zrobić nam nie wolno, itp.
Takie przepracowanie (z towarzyszącą refleksyjnością) wzmacnia
nas, uodparnia na okoliczność chwil niekomfortowych, a takie
mogą się nieraz przydarzyć - chociażby na etapie niecodziennego
trwania (wypadki, rozboje, gwałty, kataklizmy, zdrady...)
Nie jesteśmy na wyspie bezludnej - powinniśmy godnie się różnić,
rywalizować "bezkrwawo", pamiętać o tym, że przeszłość dopada
znienacka - nawet po wielu latach (!) Jest to też chwila, która
przypomina o ludzkich słabościach i potrzebie wybaczania -
nie wyłącznie dla dobra innych, ale też/a może przede wszystkim
dla nas samych, żeby pójść łatwiej do przodu...
W sensie moralnym masz dużo racji, ale to może mieć, co najwyżej, wymiar osobisty. To nasze społeczeństwo nie wyciągnie z tej lekcji żadnych nauk. Te wszystkie „powinniśmy” jest jak najbardziej słuszne, ale póki co możemy zapomnieć. Chyba wczoraj przeczytałem na katolickim portalu (nie była to Fronda), że potrzeba nam zgody. Oczywiście zgody na warunkach stawianych przez aktualnie nam panujących. Ani słowa o jakimkolwiek kompromisie. I był też zachwyt, że oto III RP idzie w niepamięć.
UsuńWałęsa to już od dawna średnio jest kojarzony ze środowiskiem katolickim. Symbolem tego było wypięcie się na ks Jankowskiego, bo nawet na jego pogrzeb nie pojechał.
OdpowiedzUsuńI daruj, niechęć z zazdrości? Tzn. katolicy mu zazdroszczą, czy księża? Strasznie spłycasz genezę krytyki LW. Ja myślałem, że krytykują go za kłamstwa, które nie są domniemaniem, domniemaniem może być autentyczność kompletu dokumentów w teczce, a nie działania Wałęsy.
Pamiętaj nie ma wybaczenia bez skruchy... To jest credo chrześcijaństwa. Ten kto brnie złą drogą nie ma co na nie liczyć...
- Czyżby ks. Jankowski to było całe środowisko katolickie?
Usuń- Jego najwięksi wrogowie mu zazdroszczą, z J. Kaczyńskim na czele. Ostatnio czytałem w jaki sposób na stronach „Solidarności” tworzy się jej nową ikonę, braci Kaczyńskich. Piękna sprawa :)
- Nie da się spłycić obrazu Wałęsy, to postać zbyt znana.
- Ta autentyczność teczek Kiszczaka, wcale taka autentyczna może się nie okazać. Poczekajmy z oceną.
- Wyobraź sobie kogoś takiego jak Wałęsa na łożu śmierci, spowiadającego się księdzu i wyrażającego skruchę bez kamer i świadków. Wg doktryny chrześcijańskiej to w zupełności wystarczy, nawet nie takim grzesznikom jak Wałęsa...
- Nie ks Jankowski to nie całe środowisko katolickie, ale był w moim mniemaniu jego istotnym łącznikiem z Solidarnością i podobno przyjacielem Wałęsy.
UsuńCo ma z tym wspólnego Kaczyński, mówimy zdaje się o środowisku katolickim, nie politycznym?
- Nie interesuje mnie autentyczność teczek Kiszczaka tylko szkodliwość Wałęsy, co napisałem. Asmodeuszu, proszę nie manipuluj moimi wypowiedziami, to nie fair.
- Wyobrażam sobie. I tak grzeszników osądza w końcu Bóg, a nie spowiednik. Zakładając oczywiście katolicką doktrynę...
Głódź niech lepiej milczy.Ja tez się cieszę.Tak się jakoś porobiło,ze katolików dzielimy na zwykłych i "prawdziwych".
Usuńoni wszyscy są siebie warci.
OdpowiedzUsuńpod płaszczykiem idei utrzymywali układy i koneksje czerpiąc z tego niezłą kasę. ci co najwięcej krzyczą mają najwięcej na sumieniu. każda ze stron. po równo.