środa, 10 lutego 2016

Samobój egoisty



  Uwierzcie mi moi drodzy Czytelnicy, chciałem poważnie o poważnym problemie. Ten problem to malejąca dzietność w Europie, co gorsza, w Polsce również. Jak zwykle, przygotowując materiał, na którym mógłbym się oprzeć, przeczesuję net. Najłatwiej. I natknąłem się na artykuł-wywiad  z ks. prof. Robertem Skrzypczakiem pod znamiennym tytułem „Spójrzmy prawdzie w oczy. Dzieci jest mało, bo jesteśmy egoistami.” Już w tym momencie pomyślałem, że będzie trudno. Trudno o powagę. Przez owo „jesteśmy”. Czyżby ks. prof. miał na myśli kler?

  Ale nie, nie o to ks. prof. chodziło. Mówiąc „jesteśmy” miał na myśli Polaków i Europejczyków z wyłączeniem kleru. Ks. prof. nie będzie przecież kalał swojego gniazda, jemu łatwiej przychodzi ganić wiernych i niewiernych. I on widzi przyczyny narastania tego problemu. Główną jest wielokulturowość. Według ks. prof. to multikulti chce nas zmusić do mieszkania w jednym lokalu z jedną kuchnią i jedną łazienką z obcą kulturowo i wyznaniowo rodziną, np. rdzenną rodzinę niemiecką i równie rdzenną muzułmańską. W tym miejscu zapytam, czy to tak ładnie jest kłamać? W dodatku kapłanowi? Jak na ironię, we wcześniej czytanym artykule pani M. Terlikowska pisała coś o wielokrotnie powtarzanym kłamstwie, które staje się prawdą. Bo ja wiele czytam, ale o takim pomyśle słyszę po raz pierwszy. Drugim problemem ma być ignorowanie wiary i religii. I znów mi coś w tej tezie nie pasuje. Polska to kraj katolicki wszak. Najbardziej katolicki na tym kontynencie. Nawet jeśli nie do końca to prawda, tych prawdziwych katolików jest blisko pięćdziesiąt procent. I o zgrozo, ten kraj ma najniższy wskaźnik dzietności już nie tyle w Europie ale i na świecie. Skłamałbym, a to nieładnie. Nie najniższy, ale trzeci od końca.

  Jest też problem egocentryzmu i fałszywego wychowania. Tu mnie znów ścięło, bo przecież religię mamy w szkołach i podobno uczęszcza na nią osiemdziesiąt procent uczniów z dużym okładem. Wszelkie sposoby indoktrynacji możliwe do realizacji. Racja, za to wychowanie i ten egocentryzm odpowiadają rodzice, nie katecheta ani tym bardziej cały kler. Tylko, jak wspomniałem wcześniej, ci rodzice to przecież w zdecydowanej większości katolicy. Jest jednak i tu wytłumaczenie – konsumpcjonizm. Jak wspomina ks. prof. jego dziadek miał trzynaścioro dzieci w mieszkaniu z jedną izbą i kuchnią. To luksusy i pogoń za nimi powodują, że nie chcemy mieć dzieci. W tym miejscu pomyślałem, że koniecznie trzeba wystosować apel do władz PiS, aby odwieść ich od programów rodzina 500 plus, mieszkanie dla każdej rodziny i wzrost płacy minimalnej. To się dzietności nie przysłuży bo generuje te luksusy. Dalej jest o gender, bo dziś matka to nie matka, ojciec to nie ojciec. Nie ma wyraźnego podziału ról, a powinien być. Tu mi się przypomniało jak jeden z biskupów grzmiał, że chłopcy sprzątają po sobie, co ewidentnie ten podział ról burzy.

  Ja bym jeszcze w jakimś ograniczonym stopniu z ks. prof. się zgodził, gdyby nie ten paskudny tytuł artykułu i teza o egoizmie. Z niego wynika, że kto nie ma dzieci, albo nawet ma, ale mniej niż troje, to jest wstrętnym egoistą. Pomijam już fakt kim są kapłani, zakonnicy i siostry zakonne, którzy to wybrali wygodne, choć podobno pełne wyrzeczeń życie singli. Ale ze znanych mi osób najbardziej chyba oberwało się Bogu ducha winnym: J. Kaczyńskiemu, pani K. Pawłowicz i jeszcze kilku prominentów PiS-u by się znalazło. Naszły mnie jeszcze inne, już bardziej smutne refleksje. Czy można nazwać egoistami tych, co chcieliby mieć dzieci a nie mogą? Czy można nazwać egoistami, tych, którzy świadomie ograniczyli się do jednego dziecka, czy dwoje, bo wiedzą, że doświadczą (dzieci) biedy i upokorzeń z nią związanych? Jeśli tak, to śmiało dodam, że egoistami są również ci, którzy mają pożądany model dwa plus trzy i więcej. Bo oni to robią w imię swojej osobistej zachcianki, a nie z pobudek patriotycznych, nie dla dobra ojczyzny, czy jeszcze bardziej enigmatycznie – dla dobra chrześcijańskiej Europy. Egoistami jest też kler, bo owo zatroskanie z powodu malejącej populacji Europejczyków wynika przede wszystkim z obawy, że religia chrześcijańska jeśli nawet nie zaniknie, to pozostałe staną się jej równorzędne. A wtedy trzeba będzie się stać tolerancyjnym w pełnym tego słowa znaczeniu albo...,  iść na otwartą wojnę o rząd dusz. Zgroza!
 
Na podstawie artykułu:
http://www.fronda.pl/a/ks-skrzypczak-dla-frondy-spojrzmy-prawdzie-w-oczy-dzieci-jest-malo-bo-jestesmy-egoistami,65544.html


17 komentarzy:

  1. To już przesada- nie dość, że jestem osobą gorszego sortu z tym genem zdrady to jeszcze i jestem egoistką! Jak widzę, łańcuszek mych przymiotów robi się coraz dłuższy.Straszliwą egoistką jestem- z tego skrajnego egoizmu rzuciłam prace zawodową by siedzieć w domu z dzieckiem- jednym!
    A tak na poważnie - nic dziwnego, że u nas tak mała jest "dzietność'(okropne słowo)- nikt przy zdrowych zmysłach nie produkuje dzieci w kraju, który jest nieprzewidywalny i mało stabilny. Ile razy już się ludziom wydaje,że wreszcie jest jakaś stabilizacja, to następuje jakaś "dobra zmiana".
    A tak poza tym co ksiądz,który nie ma pojęcia o tym jak na co dzień wygląda życie rodzinne może się na ten temat wypowiadać? Duchowni, których nie obowiązuje celibat i mają normalne życie rodzinne też nie produkują jakiejś niedorzecznej liczby dzieci, bo człowiek myślący odchodzi z czasem od ilości, przestawiając się na jakość. Zapewne ksiądz profesor nie wie, że kobieta to nie jest wykrojnik do automatycznej produkcji dzieci. Może p. profesor przejrzałby nieco książek z zakresu medycyny- dowiedziałby się zapewne, że rodzenie dzieci jedno po drugim, w odstępie co najwyżej dwóch lat nie jest absolutnie korzystne dla zdrowia matki i tym samym dla kolejnych dzieci.
    No ale jeśli Kościołowi tak zależy na wzroście populacji to może byłoby dobrze znieść celibat i wprowadzić nakaz dla księży posiadania żony i co najmniej czworga dzieci? A tak na marginesie- tym,którym się wydaje, że celibat jest przykazem boskim, wyjaśniam uprzejmie, że nie jest- został uchwalony na jednym z soborów, by nie uszczuplać majątku Kościoła.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) No, no, przyznam, że sam nie byłbym aż tak krytyczny wobec kleru, czego Ci oczywiście za złe mieć nie mogę. Słowo „dzietność” chyba nazbyt surowo oceniasz, to poprawny wyraz. Bo niby co w zamian?
      Pozdrawiam pięknie :)

      Usuń
  2. W oderwaniu od tego co sobie piszesz na blogu chciałam Ci podziękować . Taki paradoks dzięki Twojemu ateizmowi ja na nowo odnalazłam Boga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikomu nie bronię szukać swojej „drogi”, nawet jeśli to nie ta sama, co moja. Tylko proszę o jedno. Nie traktuj mnie jak kaznodzieję :) ja się do tego kompletnie nie nadaję.
      Pozdrawiam pięknie :)

      Usuń
    2. Nigdy by mi to nie przyszło do głowy,to prawda ,nie nadajesz się

      Usuń
    3. Miło mi, że się zgadzamy :)

      Usuń
  3. No cóż, nie chcę nawiązywać do cytowanych wypowiedzi... nie mniej jednak mam swój ogląd w sprawie niskiej dzietności Rodaków i ujmę to w kilku słowach.

    1/ Egoizm/wygodnictwo jest, w moim przekonaniu, ważną przesłanką regulującą dzietność. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że takie ustawienie się do problemu nie jest proste - dlatego często stawiam pytanie/problem do dyskusji: "Czy rodzicielstwo wynika z pobudek altruistycznych?" Z moich doświadczeń wynika jednak, że kategoryzacja: egoizm czy altruizm ma zawsze wariant "tak, ale", "nie, ponieważ"...
    2/ Wyznacznikiem postaw wobec prokreacji jest też szeroko pojęty lęk/strach - inne są tego przesłanki u kobiet, inne u mężczyzn (w tym: brak pewności co do zdolności w obszarze zdrowego rozrodu, wypełniania roli rodzica, stworzenia warunków do rozwoju potomstwa na miarę współczesnych wymogów/wyzwań, zburzenia młodzieńczych wizji o własnym rozwoju społeczno-zawodowym, itp.)
    3/ Nie do wszystkich obecnie przemawia treść znanego powiedzenia - "Jeżeli Pan Bóg daje dzieci, to i daje na dzieci" - może szkoda, że zostało to gdzieś w nowoczesności zagubione (!?)- to oczywiście mała prowokacja z mojej strony..

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno dziś w rodzicielstwie szukać czystych pobudek altruistycznych, bo one nie ograniczają się tylko do relacji rodzic – dziecko. Zawsze będzie jakieś „ale, co jeśli...”. Mam wrażenie, że ludzie nie chcą ryzykować. Chyba skutecznie wyleczono nas z postawy: jakoś to będzie.
      To powiedzonko z trzeciego punktu jest dość naiwne, ale coś jest w tym na rzeczy. Mój dziadek pracował sam, bez kokosów, zdarzały się tzw. turnusy. Wybudował dom za sprzedaną ziemię i dochował się siedmioro dzieci, co przed wojną nie było żadnym ewenementem. Dwoje zmarło za młodu, dwóch zginęło w czasie wojny. I tu rodzi się moja teza. Ta wielodzietność nie miała cech altruizmu, nie miała podłoża kalkulacji ekonomicznej, wynikała bardziej z ryzyka utraty potomków. I warto tu dodać, że starsze dzieci brały czynny udział w wychowaniu młodszych. Nie było zmiłuj się.
      p.s. masz zahasłowany blog. To efekt zapowiedzianej przerwy, czy nie wszyscy mają dostęp?

      Usuń
    2. To przerwa, którą zapowiadałam
      - ten stan będzie jeszcze trwać.
      Ja tak już mam - to jeden z wielu
      istotnych regulatorów - mój sposób
      samoograniczenia, który budują
      wewnętrzny ład (hm...)

      Usuń
    3. Mój ład buduje brak ograniczeń :) Ale, żeby nie było, szanuję każdy sposób jeśli dobry.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Akurat kler to jedna z najbardziej egoistycznych grup społecznych w Polsce.
    Śmieszy mnie to, że księża z dużymi brzuchami, kochankami (różnych płci) na boku, jeżdżący SUV-ami, pouczają ludzi na tematy seksu, dzietności, czystości czy ubóstwa.
    Jeśli chodzi o wielokulturowość w Polsce, to Hitler i Stalin "rozwiązali ten problem". Nie mamy też prawie w ogóle muzułmanów. Jesteśmy jednolitym społeczeństwem, a uchodźcy wolą jechać do RFN albo Francji niż zostać w Polsce.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tym jednolitym społeczeństwem to chyba żarcik taki :) Dawno nie byliśmy tak podzieleni, a to w jakimś sensie też zasługa Hitlera i Stalina.
      Odwzajemniam pozdrowienia :)

      Usuń
    2. Często piszę pół żartem, pół serio, ale akurat o tym jednolitym społeczeństwie pisałem poważnie.
      Przed wojną samych Żydów w Polsce było kilka milionów. A do tego wiele innych narodowości.

      Usuń
    3. Czymże jest w takim razie wg Ciebie jednolite społeczeństwo? Jednolite narodowo? Można tak uznać, ale daleko temu do jednolitości, skoro dziś Polak skacze do gardła Polakowi. Gdzie ta jednolitość w sferze wykształcenia i zamożności?

      Usuń
    4. Narodowościowo jesteśmy bardzo jednolici "dzięki" wojnie.
      Jeśli chodzi o zamożność i poziom życia, to w Polsce jest duża polaryzacja. Sporo osób żyje w biedzie, sporo pracujących też żyje w biedzie. Ale trochę odbiegłem od głównego tematu;)

      Usuń
  5. Ta teza, że ignorowanie wiary i religii jest jednym z czynników niskiej dzietności nie jest pozbawiona sensu właśnie w katolickim kraju. Bo nie miałaby przecież racji bytu wśród ludzi niewierzących. Dlaczego? Ano m.in dlatego, że KK nie dopuszcza stosowania środków antykoncepcyjnych (poza metodami naturalnymi) więc tylko ignorując zalecenia religijne można te środki zabezpieczające przed niechcianą ciążą stosować. A że się stosuje i to w wielu rodzajach i ilościach, to dzieci nie ma. Podobnie jest też z aborcjami.
    No i coś jest na rzeczy także z tym egoizmem i wygodnictwem - w końcu powszechna jest obserwacja, że im bardziej bogatsze staje się społeczeństwo tym ma mniejszą dzietność. Czy dobrze sytuowani ludzie statystycznie mają więcej dzieci niż średniacy albo biedni?
    Pozdrawiam
    Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca jest prawdziwa teza, że malejąca dzietność zależy od zamożności społeczeństwa. Przykłady z Wikipedii za rok 2014:
      Francja – 2,08
      W. Brytania – 1,90
      Holandia – 1,77
      Dania i Finlandia – 1,73
      Belgia – 1,65
      Szwajcaria – 1,54
      Niemcy – 1,43
      -------------------------------
      Polska – 1,33
      Trudno wybrane przykłady uznać za biedne społeczeństwa, ba, jeszcze trudniej uznać za katolickie. I nie ma to żadnego odniesienia do antykoncepcji czy aborcji, jak usiłujesz sugerować. Równie trudno uznać, na podstawie tych danych, że to egoizm i wygodnictwo, nawet wysoki socjal jako tłumaczenie na nic się zdaje, wystarczy porównać Niemcy i W. Brytanię
      Pozdrawiam pięknie :)

      Usuń