Muszę
wyznać, że znów zgrzeszyłem. W
telewizorni nuda, choć mam trzysta programów zagwarantowanych umową z
dostarczycielem sygnału telewizyjnego. Wiadomości polityczne przeczytane.
Aktualnie nie mam żadnej nowości księgarskiej więc, zajrzałem na Frondę.pl, tam
zawsze coś ekstra się trafi. Nie pomyliłem się, wznowiono serię „Poradnik
młodego grzesznika.”1,
w której redakcja ma odpowiadać na pytania o różne grzechy i ich istotę. Nie jestem już wprawdzie młody, ale grzesznikiem pewnie i owszem...
w której redakcja ma odpowiadać na pytania o różne grzechy i ich istotę. Nie jestem już wprawdzie młody, ale grzesznikiem pewnie i owszem...
Temat na
początek: „Czy każda antykoncepcja jest grzechem?”. Sam kiedyś na ten temat
pisałem, więc pomyślałem, że warto sprawdzić, czy coś się w tym temacie
zmieniło. Okazuje się, że nic. O. Kamil Szadkowski wyjaśnia coś bardzo
oczywistego, ale gdyby ktoś miał wątpliwości zacytuję: „Celem antykoncepcji
jest uniemożliwienie poczęcia poprzez stosowanie odpowiednich do tego metod i
środków.” Proszę zapamiętać ten fragment „odpowiednich do tego metod”, do tego
chciałbym jeszcze powrócić. Najpierw jednak dość specyficzna „diagnoza”:
„Współcześnie mówi się o wyzwoleniu kobiety i o tym, że ma prawo do „swojego
brzucha” a tak naprawdę staje się „narzędziem” zaspokajania popędu mężczyzny [wszystkie podkreślenia moje].”
Tu już ogarnęło mnie zdumienie, choć lekko pomieszane z rozbawieniem. Nie żebym
się chwalił, ale w swoim długim już przecież życiu, poznałem sporą ilość
kobiet. Poznałem i współżyłem. I przyznam, że tak naprawdę to nie wiem kto
czyim był „narzędziem” zaspokojenia popędu, ba! zdarzyło mi się nie raz
usłyszeć pretensje, że wprawdzie w te klocki jestem dobry, ale z moją kondycją
to już tak różowo nie wygląda. Ściślej, one chciały więcej...
Dowiadujemy
się również, że antykoncepcja „zaciemnia nasze pole widzenia. Człowiek w
grzechu widzi tylko swoje „ja”. Każda próba oderwania go od kontemplacji tego
obrazu prowadzi do frustracji, buntu, gniewu i agresji.” Tu musiałem chwilę
odsapnąć. Nie wiem jak kto, ale ja w takich przypadkach mam oczy (i uszy –
jeśli wolno tak napisać) szeroko otwarte i kontempluję widok rozkoszy
partnerki, prawie nigdy nie myśląc o sobie, tak mnie ten widok fascynuje i
podnieca. Ale oddam rację o. Szadkowskiemu, wtedy na pewno nie myślę o tym, że
„dziecko jest darem samego Boga”, ba! nigdy mi nawet na myśl nie przyszło
kochać się tylko z zamiarem spłodzenia dziecka, choć przecież i ono się
przytrafiło, ale jakoś tak „przy okazji”. Tu przyznam się do jeszcze jednego
grzechu. Zdarzało się mi i mojej partnerce korzystać z różnych form
antykoncepcji, i choć to nie była norma, w rozumieniu o.
Szadkowskiego, i nie tylko, to grzech ewidentny. Zastanawiam się dlaczego te sporadyczne przypadki miały być
przejawem sprzeciwu wobec Boga? Jak twierdzi o. Kamil, przez antykoncepcję „Człowiek
czuje się już nie zarządcą dóbr podarowanych przez Boga a ich właścicielem” (sic!) Okazuje się bowiem, że „antykoncepcja
jest wyrazem sprzeciwu, który tkwi korzeniami grzechu mocno w człowieku.” Można
by odnieść wrażenie, że grzechem jest też rozsądek. Jeśli bowiem ktoś korzysta
z antykoncepcji, to pewnie kieruje się rozsądkiem. Z tych czy innych powodów unika sytuacji „co
rok to prorok”.
Jeszcze raz
wrócę do zdania o celach antykoncepcji. Jest w nim słówko „metod”. A jedną z
metod zapobiegania ciąży, propagowaną przez Kościół, jest wstrzemięźliwość w
dni płodne. Dokładnie zresztą opracowaną. Zapytam więc z przekorą, o co w takim
razie biega? Ta metoda służy niczemu innemu, jak zapobieganiu niechcianej ciąży,
dokładnie temu samemu, co każda inna metoda i jak każda, jest albo niewygodna,
albo uciążliwa, albo mało skuteczna. Kalendarzyk małżeński też się w tym nie
różni. Ja jednak jeszcze nie słyszałem potępienia tej metody. Można wysnuć
tylko jeden wniosek. Jest najmniej skuteczną metodą, ryzyko zajścia w ciążę największe,
i to się chwali. W omawianym artykule jest jeszcze jedno zdanie, które mnie rozbawiło: „(...) cały czas ułatwia się nam bycie wiecznymi dzieciakami poprzez budowanie atmosfery nieustannej zabawy, budowanie „własnych piaskownic” gdzie można zrealizować swoje dziecięce marzenia, na które wcześniej nie było czasu.” No tak, na seks w dzieciństwie nie tyle nie można sobie pozwolić, nazwijmy to z przyczyn edukacyjno-rozwojowych, ile po prostu nie było na niego czasu. Więc teraz hulaj dusza, piekła nie ma, edukacja antykoncepcyjna opanowana.
i to się chwali. W omawianym artykule jest jeszcze jedno zdanie, które mnie rozbawiło: „(...) cały czas ułatwia się nam bycie wiecznymi dzieciakami poprzez budowanie atmosfery nieustannej zabawy, budowanie „własnych piaskownic” gdzie można zrealizować swoje dziecięce marzenia, na które wcześniej nie było czasu.” No tak, na seks w dzieciństwie nie tyle nie można sobie pozwolić, nazwijmy to z przyczyn edukacyjno-rozwojowych, ile po prostu nie było na niego czasu. Więc teraz hulaj dusza, piekła nie ma, edukacja antykoncepcyjna opanowana.
Wszystko, no prawie wszystko, wyjaśnia się w ostatnim akapicie artykułu: „Na ulicy w Marsylii mija się
francuskie małżeństwo prowadzące pieska i liczna rodzina muzułmańska. (...) Do
kogo będzie należeć przyszłość?” Więc nie tyle o grzech antykoncepcji tu
chodzi, a o strach przed islamem. O. Kamil w delikatny sposób zachęca polskie
rodziny do walki z islamem poprzez cirlanie2 się bez antykoncepcji. Mnie
jednak spodobała się pewna konkluzja w komentarzach, w związku z tymi licznymi
rodzinami muzułmańskimi. Jeśli taka muzułmanka w końcu nauczy się czytać i
pisać, i zacznie na siebie zarabiać (a tego są już przykłady) na pewno nie
zechce, co roku rodzić dziecka. Tylko że w zdecydowanej większości muzułmanie
nie są jeszcze na tym etapie rozwoju.
Przypisy:
1 - http://www.fronda.pl/a/czy-antykoncepcja-jest-grzechem-odpowiada-o-kamil,84930.html
2 - cirlanie – określenie zaczerpnięte z komentarzy pod artykułem znaczącym tyle, co stosunek płciowy.
1 - http://www.fronda.pl/a/czy-antykoncepcja-jest-grzechem-odpowiada-o-kamil,84930.html
2 - cirlanie – określenie zaczerpnięte z komentarzy pod artykułem znaczącym tyle, co stosunek płciowy.
Poza tym miłość francuska jest grzechem...
OdpowiedzUsuńBo jak wypluje to aborcja jak połknie to kanibalizm...
Hahahaha to kobieta ma grzech,no bo przecież wszystko jest naszą winą:D
UsuńA kiedy mężczyzna pieści swoją kobietę oralnie to nie ma grzechu?
Anastazja
Trudno wtedy żeby coś połknął. Chyba że kłaczek. ....
Usuńbrrr.
Hahahahahahaha kłaczek:D Zaraz mi się Shrek przypomniał:D
UsuńAle chcąc nie chcąc łykasz kobiecą wydzielinę;)
A.
Nasti i Radku:
UsuńNie żebym był pruderyjny, grzecznie proszę tylko o mniej szczegółów, bo będę musiał zaznaczyć, że blog tylko dla dorosłych, co uprzykrzy życie wszystkim chcącym go czytać.
Chyba sobie jaja robisz???Myślisz,że Twojego bloga dzieciaki czytają?I czemu zaznaczenie,że to blog który może zawierać treści dla dorosłych ma komuś coś uprzykrzać?Nie promujemy pornografii,to życie.
UsuńNo ale jak trzeba się będzie dostosować...I przeklinać też nie mogę?No to umrę...
A.
No patrz, zgorszył się chyba. A ponoć taki kozak był.
UsuńOj tam, ślinę też, jak się całujesz...
Hahahaha:D Asmodeusz to ogier:D
UsuńDla mnie wymiana płynów ustrojowych to nic gorszącego;)
A.
Ba, frajda wręcz...
UsuńNo właśnie o to chodzi w tej zabawie ;)
UsuńA.
Bądź tu mądry i pisz wiersze ;) Może ten wątek przenieść na blog Radka, akurat pod postem o Trzech Królach? Chętnie wtedy ze szczegółami się włączę :))))
UsuńA propos do Nastii: przeklinać Ci nigdy nie zabraniałem, więc nie umrzesz. Myślę właśnie jak u Radka odnieść do tego tradycyjnego, staropolskiego zwyczaju :)
No że też nie dostaliśmy reprymendy jak był temat aborcji...Każdy jechał po bandzie.I od kiedy Ty taki "poprawny politycznie" jesteś?Temat o antykoncepcji i grzechu czyli to się wiąże z seksem,to my z Radkiem wolimy o seksie pogadać.I coś czuję,że to nie są te szczegóły które mogą kogokolwiek zgorszyć oprócz Ciebie;)
UsuńNo dzięki Ci,gdybym nie mogła przeklinać to bym nie komentowała:D
A.
Przyznasz jednak, że u mnie i tak cieszycie się praktycznie niczym nie skrępowaną swobodą. Ja nie zakazuję Wam wymieniać opinii na temat seksu, tylko czy temu musi towarzyszyć opis kulinarnych doznań? Brak Wam po prostu finezji... ;)
UsuńNo i sam prowokujesz:)Nie opisywałam smaku spermy moich partnerów seksualnych ale skoro o tym mowa - Panowie chcecie lodzika dbajcie o dietę(nie chodzi o ananasa)i higienę osobistą:D
UsuńDrogie Panie - chcecie minetkę,to również dieta,higiena w tym depilacja obowiązkowa:D
A.
Nasti, ręce opadają ;( Dla kogo ta instrukcja? Dla mnie?
UsuńA nie dbasz o higienę???Fuj.
UsuńChcesz więcej?Wiesz,że dla mnie to nie problem.
I dobrze,że Ci ręce opadają:D
A.
Ssałaś mleko matki, gdy ja miałem kamasutrę za sobą i jeszcze kilka innych „nowinek”. Nie ucz dziadka dzieci robić... Dziadka, dobrze napisałem ;)
UsuńTa "nowinka" to seks analny?To jest ponoć niezła jazda i jaka bezpieczna.Zero stresu o niechcianą ciążę.
UsuńKamasutra...Dla mnie przereklamowana ale co kto lubi:)I ważniejsza dla mnie jest kondycja partnera.Chyba dla większości kobiet to jest ważne,a ty miałeś z tym problem.No i gra wstępna...Och jak ja to lubię:)
A.
A.
I znów wychodzi z Ciebie brak finezji w sprawach seksu. O pewnych rzeczach, a o szczegółach seksu w szczególności, mówi się w intymnym tet a tet. Lepiej wtedy smakuje (to w temacie kulinaria), jest prawdziwą zachętą, obietnicą do spełnienia. Publiczna deklaracja, wbrew pozorom, temu nie służy, ba! może stać się często rozczarowaniem.
UsuńProponuję jakiegoś czata znaleźć :)
UsuńCzyli typowy facet z Ciebie...Obiecujesz super seks,a potem trzy minuty i po wszystkim.
UsuńI nie wiem czy zauważyłeś ale piszemy ogólnie o seksie,a nie w kontekście że Ty i ja,więc nie ma się czego wstydzić:D
A.
Masz na uwadze trzy minuty pisania komentarza ;))) Bo skąd niby bierzesz te trzy minuty?
UsuńJeśli się mówi o seksie ogólnie, to nie wspomina się o tym, co mi najbardziej odpowiada, jaką pozycję preferuję lub jaki jest mój fetysz. Wiesz dlaczego? I bez obrazy, bo to brzmi jak chęć wyspowiadania się lub w gorszym wariancie jak propozycja. Aby była jasność, póki co, jeszcze o nic Cię nie podejrzewam. Nie na darmo mówi się o seksie w kategoria intymnych lub ogólnych. W tym drugim przypadku, choć można mówić nawet o technikach, o szczegółach, trzeba jednak starannie dobierać słowa, by uniknąć jakichkolwiek niedomówień czy dwuznaczności.
Wyjaśnię. Moja opinia w tej materii wynika z faktu, że podobnie jak zdecydowana większość, uważam seks za coś wspaniałego. Traktowanie go w kategoriach ironiczno-wulgarno-prześmiewczych powoduje deprecjonowanie tej sfery. Stąd „luzackie” rozmowy na ten temat, szczególnie wśród grona dzisiejszej młodzieży, w mojej ocenie, niczemu dobremu nie służy. To powoduje, że seks staje się jak załatwianie potrzeby naturalnej i nie mam tu na myśli jedzenia ile naturalnych skutków jakie to jedzenie powoduje. Z jednym się zgodzę, jestem człowiekiem (niestety) już starej daty i pewnie do dzisiejszych czasów w tym temacie nie pasuję, ale taka jest kolej rzeczy.
Być może pokuszę się o jakiś felietonik w tym temacie ;)
Radek ale po cholerę mi jakiś czat?Asmodeusz ma ogromne doświadczenie,On się "bzykał" a ja piłam mleko,to może się czegoś nauczę?No tak myślałam ale jak to z Nim bywa - ucina temat,bo brak mi finezji...
UsuńA.
Typowy facet to trzy minuty? Anastazjo nieszczęsna niewiasto, z kim Ty się zadawałaś?
UsuńAle na czacie nie gorszysz przygodnych czytelników.
UsuńAle o cóż byś mnie chciał podejrzewać?Że Cię podrywam albo że chciałbym się z Tobą kochać?Zobacz jak ładnie napisałam - kochać a nie pieprzyć się:D Nie Asmodeuszu,możesz spać spokojnie.Nikogo nie szukam,żadnych przygód,kochanków itd.Nie jestem małolatą,która traktuje seks jak sport i nieważne z kim i gdzie,byle dać dupy.I przecież nie pytam Cię czy Ci staje ani o Twoje ulubione pozycje.Gdyby padły takie pytania to może mógłbys coś tam sobie pomyśleć o mnie.Popatrz na moje rozmowy z Radkiem.Jesteśmy dorośli,a gdybym miała problem z takimi tematami to bym tego nie ciągnęła.Fajnie zabrzmiało:D Ale jak sam kiedyś przyznałeś - dziwi Cię moja śmiałość wypowiedzi.No taka jestem.A z Tobą jest taki problem,że niby lubisz kontrowersyjne tematy a jak przychodzi co do czego to ucinasz temat.Stąd z mojej strony prześmiewczy ton w komentarzach o seksie.
UsuńA.
Radek...jak ja Cię lubię:D Wzięłam sobie do serca to co mi zarzucił Asmodeusz,że piszę tylko o swoich doświadczeniach.No to napisałam trzy minuty z tego co mi opowiadały koleżanki;)Ale widzisz - to temat na dłuższą dyskusję.Bo mówię jednej i drugiej - no jeśli chłopa nie dopuszczasz trzy miesiące do siebie,to się nie dziw że borok nie może dłużej niż trzy minuty jak jest taki napalony.Logiczne prawda?;)
UsuńAle że ja gorszę?To antyfronda,tu nie może być przygodnych czytelników:D
A.
Unikaj aseksualnych koleżanek, jeszcze się zarazisz! Zasługują na te swoje 3 minuty. :)
UsuńGeneralnie ja też należę do osób które nie lubią zbytnio gadać o seksie. Mam za małą skalę porównawczą, choć te kilka kobiet, z którymi łączyły mnie bliższe kontakty na szczęście nie narzekało. Może były wyrozumiałe? :D Inna sprawa, że nigdy nie zafundowałem im 3 minutowej etiudy...
Ta zaraza mi nie grozi;)
UsuńAaa widzisz - to zależy jakie 3 min:D I nie chodzi o porównania,bo ile musiałbyś mieć tych kochanek - 10,20,50?Ale pożartować można;)Chyba...
A.
Nasti:
UsuńJa zawsze śpię spokojnie, bo do tanga trzeba dwojga ;)
Opacznie mnie zrozumiałaś. Ja zaznaczyłem, że póki co, o nic Cię nie podejrzewam. I wbrew pozorom, wcale nie unikam tematu. Nie jestem kimś w rodzaju moherowych beretów, który za młodu szalał, a na starość grozi różańcem. Jeśli już, staram się nadać tematyce należny jej koloryt. Nic więcej.
No tak, w 3 minuty można zmieść z powierzchni ziemi całe miasto... Ale nawet przy tak pobieżnej znajomości kobiet jak moja wiem że to za mało, nawet jak na cuda.
UsuńNie ilość się jednak liczy ale jakość. ;)
Ooo właśnie - jakość:)
UsuńNo jak jebnie bomba to tak - 3 min wystarczą.Czytaj - odpowiednio długa gra wstępna;)
A.
Asmodeuszu a ja Ci zadałam pytanie o cóż byś mnie chciał podejrzewać?Skup się:)
UsuńWłaśnie - Ty masz swój koloryt a ja swój.I niech tak zostanie.Zobacz jak kolorowo się zrobiło:)
A.
Tak kolorowo, że już właściwie nad tym nie panuję ;)
UsuńJa Cię nie chcę o nic podejrzewać, skąd w ogóle taki pomysł?
Nasti:
UsuńMam do Ciebie niedyskretne pytanie. Skoro bowiem twierdzisz, że uwielbiasz długą grę wstępną, powiedz, czy zaliczasz w to czułe słówka?
"Aby była jasność, póki co, jeszcze o nic Cię nie podejrzewam" - stąd mój pomysł:)
UsuńHmmmm czułe słówka to zbyt ogólnikowe.Bo kochanie to czułe słówko ale nie uznaję tego jako gry wstępnej;)
Próbuj dalej:)
A.
Czyżbyś miała tak ograniczony zasób słów, które dają się wpisać w czułe słówka podczas gry wstępnej? ;) Mnie nie chodzi o przykłady, mnie chodzi o istnienie takiego elementu w grze wstępnej.
UsuńZ tego mojego zdania wynika, że o nic Cię nie podejrzewam, choć przecież w przyszłości niczego nie mogę wykluczyć, bo przyszłości nie znam ;) Ktoś kiedyś powiedział, nigdy nie mów nigdy.
Tak - czułe słówka,esemesy uznaję jako grę przedwstępną do tej wstępnej;)
UsuńZnamienne w tym zdaniu jest - póki co:)I gdyby nawet jakimś cudem(ale Ty w cuda nie wierzysz) doszłoby do naszego spotkania,to myślisz że bym się na Ciebie rzuciła?Nawet gdybyś wyglądał jak Sean Connery nic by z tego nie było.Delikatnie mówiąc - bariera wiekowa:)
A.
Kiedy ja jestem świadom zarówno tej bariery wiekowej, jak i tego, że daleko mi do owego Seana Connery.
UsuńMam rozumieć, że preferujesz milczenie lub ewentualnie nastrojową muzykę w rodzaju tej, którą lubicie z Radkiem? ;) Ok, więcej już tego tematu nie będę drążył.
Hahahaha ja i milczenie???Musiałabym być zakneblowana;)Tak,dla mnie to nastrojowa muzyka,wręcz idealna do baraszkowania:D I widzisz - kolejna bariera,bo byś padł na zawał przy tej muzyce i miałabym Cię na sumieniu,a ja lubię spać spokojnie;)
UsuńI możesz drążyć temat,nie mam z tym problemu.
A.
Tiamat - Do You Dream Of Me...No bardzo nastrojowy kawałek i tytuł taki adekwatny;)
UsuńA.
Aż odsłuchałem, by się przekonać. Jakem Asmodeusz!!!, usnąłbym nie dochodząc do dolnych partii ciała kochanki podczas gry wstępnej :))) Poza migawkami niby sentymentalno-erotycznych obrazków, zero seksowności.
UsuńNie padłbym na zawał przy Waszej muzyce, co najwyżej wpadłbym w „nerw”, co w takich sytuacjach jest bardzo niewskazane.
Jak się raz okazało, ta piosenka zadziałała kiedyś jak afrodyzjak:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=xuoXkMZvD5Q
;)
U Ciebie? Jak dla mnie, to najwyżej dobry podkład na łowy :)
UsuńPróbujcie dalej...
Kupiłem płytę na stadionie jeszcze i słuchaliśmy u dziewczyny. Bardzo jej się ten numer spodobał i słuchaliśmy go w w kółko, ale coraz mniej uważnie :P
UsuńA jeśli chodzi o romantyczną muzę to zawsze mi się kojarzył dobrze Chris Isaak.
https://www.youtube.com/results?search_query=chris+isaak+lie+to+me
Dobre masz skojarzenia:)Ale z takich romantycznych klimatów to jeszcze Leonard Cohen,Barry White,Joe Cocker,Michael Bolton,Bruce Springsteen,Michael Buble,i tak mogłabym wymieniać i wymieniać.No i mój ostatni number one - Sivert Hoyem :)
UsuńJak widać nie jestem muzycznie ograniczona:D <--- to do Asmodeusza:)
A.
Radek: Chris Issak może być ;) lubię Wicked Game
UsuńNastii: Nigdy Cię nie podejrzewałem o muzyczną ograniczoność, chodziło mi tylko o muzykę w w pewnej, konkretnej sytuacji. Za Leonarda masz u mnie piątkę ;)
Powoli dochodzimy do porozumienia :)))
Lubię dochodzić:))) Wybacz - nie mogłam się powstrzymać.
UsuńA.
Nastka, Ty bezwstydnico! :D
UsuńHahahaha odezwał się ten najgrzeczniejszy;)
UsuńA.
Nawet nie wiesz jakim dobrym chłopcem jestem ... :P
UsuńNie pozostaje mi nic innego jak uwierzyć Ci na słowo;)
UsuńA.
Wróć...A grzecznym?:D
UsuńA.
No wróć, wróć... :P
UsuńWłaśnie prowodyrze!:D
UsuńA.
To cirlanie a w zasadzie ciurlanie to z Kingsajzu. Krasnoludki nie miały kobiet, a to w realnym świecie bardzo ich pociągało.
OdpowiedzUsuńPowiem aż szczerze że nawet nie wiem co napisać...Szkoda że nic nie napisał o stosunku przerywanym:D Masakra jakaś.Ale z przykrością stwierdzam,że polskie kobiety są niedouczone.Nie znają swojego ciała i wierzą w zabobony.I co jest większym grzechem - seks pozamałżeński czy stosowanie antykoncepcji czy stosowanie antykoncepcji przez małżonków?:D
OdpowiedzUsuńAnastazja
Zapomniałam dodać - francuskie małżeństwo zostawiło dzieci z nianią i poszli na spacer żeby pobyć razem.Czasami te chwile na spokojną rozmowę są ważniejsze niż seks;)
OdpowiedzUsuńA.
No tak, ledwie was zostawić na kilka godzin, od razu dzieją się tu dziwne rzeczy. Ja o antykoncepcji a Wy o miłości francuskiej ;)
OdpowiedzUsuńAle skoro... Słyszałem, że taka pieszczota nie jest grzechem o ile służy pogłębieniu miłości małżeńskiej. To by się zgadzało w kontekście tezy pewnej ekspertki w dziedzinie wychowania w rodzinie (nazwiska nie pomnę), która pilnuje „nowego” programu nauczania, a która mówiła coś o dobroczynnym wpływie spermy na organizm kobiety i... nie uściśliła formy jej przyjmowania.
No miłość francuska to forma antykoncepcji:D Czyli jak mam zgagę to robię mężowi lodzika z połykiem?:D
OdpowiedzUsuńA.
Skąd Ci przyszło na myśl, że to rodzaj antykoncepcji?
UsuńPowinno być "forma antykoncepcji";)
UsuńA.
Nie będę się upierał przy tym czy to forma, czy rodzaj. Nie odpowiedziałaś na pytanie
UsuńTo rodzaj seksu.
UsuńPoczytaj sobie durne fora dyskusyjne na temat seksu.Jedno z pytań - czy jak połknę spermę zajdę w ciążę?:D
I nie bierz wszystkiego co piszę tak na serio;)
A.
Nie czytam durnych for dyskusyjnych, tym bardziej na temat seksu. Daleko mi do klasycznej powagi, o śmiertelnej nie wspomnę, tylko czasami zapominam wpisać „buźkę” ;)
UsuńTo lepsze niż Fronda:D Dlatego uważam że w szkołach powinna być edukacja seksualna ale lekcje prowadzone tylko i wyłącznie przez wykfalifikowaną kadrę,a nie katechetkę.
UsuńA.
Póki co, za rządów PiS nam to nie grozi ;) ale szczerze trzeba przyznać, że i za rządów koalicji PO-PSL nikogo to nie obchodziło, stąd pewnie te bzdury na forach ;)
UsuńWidzisz - napisałam bzdury ale to jest przerażające.Ta niewiedza to nie domena nastolatek ale to dorosłe kobiety zadają takie pytania...
UsuńA.
Dorosłe są usprawiedliwione. Internetu w czasach ich edukacji nie było :)))
UsuńAsmodeuszu.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, nie twierdzę, że nauka społeczna KK jest dobrą nauką. Tym nie mniej pochylam się nad ta koncepcją ze zrozumieniem. Na Twoim drugim blogu napisałem w dyskusji z Anastazją:
"Problem w tym, że jestem zwolennikiem antykoncepcji. Natomiast mam krytyczny stosunek do niej, to znaczy, nie wierzę w bajki, że chroni przed AIDS. Ponadto, należy stosować minimum dwie metody. I tutaj zaczynają się schody, bo jakie? I tak po głębszym zastanowieniu wracam do metod naturalnych, przy odrobinie rozwagi są naprawdę skuteczne."
Ale musimy rozdzielić dwie sprawy: kwestie techniczne, czyli która metoda jest skuteczna, od kwestii moralnych i psychologicznych. Niestety, Fronda to ostatnie miejsce, by zrozumieć postawę KK. W postawie KK chodzi o ducha otwartości na nowe życie. Rzecz w tym, że w metodach naturalnych psychicznie godzimy się na poczęcie, zaś w metodach sztucznych nasza postawa całkowicie wyklucza możliwość posiadania potomstwa. Największym jednak błędem nauczania KK jest uznanie celowości, to znaczy uznanie, że wyłącznym celem aktu seksualnego jest posiadanie potomstwa. Jednakże już od dłuższego czasu Kościół odchodzi od tego stanowiska i uznaję, że celem seksu jest również tworzenie więzi między małżonkami. Muszę przyznać, że powstał dualizm w nauczaniu Kościoła. Jest oficjalna sztywna doktryna oraz nieoficjalna dotycząca postępowania w trakcie spowiedzi. Bo wbrew Twoim wyobrażeniom, instytucja KK jest pragmatyczna. Stąd, zauważ, nie ma silnego potępiania prostytucji, ale nie ma również pochwały tego zjawiska. Stąd nie ma silnego potępiania antykoncepcji, ale również nie ma pochwał dla wszelkich metod. Oficjalne stanowisko potępia niektóre z nich, ale nieoficjalne część z tych metod toleruje. A ponieważ jedną ze skuteczniejszych metod jest metoda hormonalna, to jeśli jej stosowanie wynika ze wskazań medycznych, żaden ksiądz nie narazi się z jej potępianiem.
Dziękuję:)
UsuńTo jakie metody naturalne stosujesz?
Zgodzę się,że prezerwatywa w 100% nie chroni przed HIV(AIDS to później;))ani przed innymi chorobami wenerycznymi czy też przed WZW C ale nie wyobrażam sobie seksu z kimś nowo poznanym bez prezerwatywy...
Co do reszty Twojego komentarza - wszystko zależy jaki ksiądz;)
A nasza ostatnia dyskusja zakończyła się chyba na odpowiedzialności mężczyzn,a raczej na jej braku dotyczącej antykoncepcji.
Anastazja
Spoko:
UsuńPosłużę się oficjalnymi przekazami polskich hierarchów.
Abp. Hoser: „Antykoncepcja ma bardzo poważne konsekwencje duchowe i psychologiczne. (...) gdyż oddziela ona siłę jednoczącą aktu małżeńskiego od przekazywania życia, a więc oddzielenie ludzkiej płciowości od płodności. (...) albo rodzi się dzieci ku chwale Bożej, albo się grzeszy.” – październik 2015, synod biskupów w Watykanie.
Bp. Tadeusz Pikus: „(…) antykoncepcja i aborcja – to dwie skrajności tej samej postawy, wyrażającej się w stwierdzeniu: „nie chcę mieć dziecka.” – portalu niedziela.pl 2014 rok.
Konferencja Episkopatu Polski: „Jeżeli chodzi o „mniejsze zło”, to wystrzeganie się ciąży stanowi przypadek konfliktu pomiędzy piątym a szóstym przykazaniem. Paweł VI, wielki, w trudnej sytuacji w Afryce zezwolił zakonnicom używać środków antykoncepcyjnych w przypadkach przemocy.” Jedyny przypadek dopuszczający antykoncepcję dotyczy tylko zakonnic(sic!) – odpowiedź papieżowi Franciszkowi, na jego wypowiedź podczas lotu z Meksyku do Watykanu, gdzie miał się wyrazić, że „antykoncepcja to mniejsze zło”. Mniejsze ale zło.
Potrzeba Ci bardziej jednoznacznego stanowiska Kościoła w Polsce o antykoncepcji?
Jeszcze jeden przykład: „Zdaniem polskich biskupów niepokojące jest rosnące przyzwolenie społeczne na stosowanie środków antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych.” – list pasterski na XV Dzień Papieski. Zwracam uwagę na rozróżnienie środków antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych.
UsuńAnastazjo,
UsuńOd kiedy jestem w małżeństwie to sztucznej antykoncepcji generalnie nie stosuję. Prezerwatywy wychodzą za drogo, zaś inne środki nie są obojętne dla zdrowia żony. Myślę, że erotyka daje tyle możliwości, że wiele z tych możliwości jest daleka od zapłodnienia. Najchętniej stosowałem kalendarzyk, gdyż przy regularnych miesiączkach jest naprawdę skuteczny. Tylko raz, w ciągu naszego małżeństwa zdarzyła się podwójna owulacja w czasie jednego cyklu. I tak jak wspomniałem, wraz z kalendarzykiem łączę inną metodę antykoncepcyjną. Czasami prezerwatywę, czasami stosunek przerywany. Od kilku lat, żona z powodu wskazań medycznych zażywa hormony. To dlatego stosuję obecnie wyłącznie kalendarzyk. Hormony mają działanie antykoncepcyjne, rzecz jasna.
Albo się pogubiłam albo czegoś nie zrozumiałam.Ale to jeszcze raz - żona bierze hormony i jednocześnie stosujecie kalendarzyk?
UsuńI ten stosunek przerywany...Na czym to polega?Bo nie wiem czy to polega na tym,że facet wyciąga penisa tuż przed wytryskiem czy robi sobie przerwy np. aby zmienić pozycję?No nie kumam,zwłaszcza że w płynie preejakulacyjnym mogą znajdować się plemniki,a to wiadomo z czym się wiąże.No ludzie tego nie wiedzą?
I pamiętasz - wazektomia.Czemu to kobieta musi dbać o antykoncepcję?Ech...
A.
A wiesz, że przez rok studiowałem seksuologię. W płynie preejakulacyjnym rzeczywiście znajdują się plemniki, ale nie wspomniałaś o najważniejszym: o prawdopodobieństwie. Żadna metoda antykoncepcyjna nie daje 100% pewności. Zacznij od studiowania tabelki prawdopodobieństw. Stąd dopiero dwie metody stosowane jednocześnie dają bliskie 100% poczucie skuteczności. Najskuteczniejsza jest rzeczywiście metoda hormonalna, ale tutaj należałoby temat rozwinąć. W skrócie: są one dwuskładnikowe. Jeden składnik ma uniemożliwiać owulację, drugi składnik to składnik wczesnoporonny, gdyby jednak do owulacji doszło. Stąd stosuję kalendarzyk, aby wykluczyć owe działanie poronne. W przypadku hormonów cykl jest bardzo stabilny, więc kalendarzyk ma wysoką skuteczność.
UsuńTylko mi wytłumacz inne zjawisko. Gdy szukałem partnerki, to wszystkie dziewczyny, które spotykałem pragnęły posiadania pięciorga, ośmiorga dzieci, a ja nadaremnie szukałem takiej, która marzyła o karierze, o posiadaniu jednego dziecka, a najlepiej żadnego. I zabawne, nawet potrzeby u mężczyzn się zmieniają. Po pierwszym dziecku, marzenia by posiadać tylko jedno, aniołowie wzięli.
UsuńMoże najpierw odniosę się do tabletek - dwuskładnikowe tabletki zawierają dwa hormony - estrogen i progesteron.Który z tych hormonów ma działanie poronne?
UsuńI jeśli przez rok studiowałeś seksuologię to nie powinieneś mieć problemu z odpowiedzią na temat stosunku przerywanego?
A.
A tego choćbym chciała to Ci nie wytłumaczę ale mogę podejrzewać,że to była "zmyła".Wiesz,kobiety to niezłe manipulantki.A poza tym może szukałeś nie tam gdzie trzeba?
UsuńBo dzieci są wspaniałe i jeśli matką jest TA kobieta to chce się więcej,proste prawda?;)
A.
tekst popularny:
Usuńhttp://www.destro.pl/zdrowie-i-uroda/jak-dzialaja-tabletki-antykoncepcyjne/
Z tego co jeszcze pamiętam, to efekt wczesnoporonny uzyskuje się właśnie przez zmianę stężenia progesteronu, ale mogę się mylić. Jeśli mocno Ci zależy to odnajdę mechanizm działania takiej tabletki w formie naukowej.
WSKAŹNIK PEARLA dla stosunku przerywanego wynosi 10-35. Oznacza to, że minimum co dziesiąta kobieta (lub maksimum) co trzecia kobieta zajdzie w ciążę w ciągu całego swego życia, albo innymi słowy potrzebujesz minimum trzech wcieleń, aby raz zajść w ciążę.
UsuńAle co najciekawsze:
komputery cyklu Lady-Comp, Baby-Comp i Pearly mają skuteczność 0.64 czyli jedna ciąża na około 20 000 kobiet, a to często lepszy wynik niż wielu tabletek hormonalnych 0.2-3.0.
http://www.poradnikzdrowie.pl/seks/antykoncepcja/wskaznik-pearla-ocenia-skutecznosc-antykoncepcji_38712.html
Usuń
Zostawmy skuteczność antykoncepcji,bo jeśli kobieta łyka tabletki jak jej się podoba a nie jak jest zalecane to rzeczywiście zajdzie w ciążę.I właśnie...Wiesz ile kobiet jest nieświadomych że są w ciąży i łyka tabletki nawet do 6.miesiąca ciąży?I gdzie te działanie wczesnoporonne się pytam?Przeleciałam pobieżnie po innych artykułach i rzeczywiście takie bzdury wypisują.I zdaje się,że tabletki wczesnoporonne są w Polsce nielegalne.To skąd ludzie czerpią taką wiedzę?I jak może dojść do poronienia jeśli jajeczko nie zdąży się zagnieździć w macicy?Nie mylmy pojęć.Poronienie (łac. abortus) – przedwczesne zakończenie ciąży trwającej krócej niż 22 tygodnie (od 23. tyg. mówi się o porodzie przedwczesnym) wskutek wydalenia obumarłego zarodka lub płodu."Niedopuszczenie" do ciąży to nie poronienie.
UsuńI tak masz rację - zmiana stężenia hormonów może wywołać poronienie,czyli czytałam o przypadkach gdzie lekarz zalecił pacjentce połknięcie trzech opakowań tabletek antykoncepcyjnych.Nie muszę dopisywać,że skończyło się to bardzo źle...
A.
Tutaj ciekawostka, skuteczność Lady-Comp jest wyższa od innych metod, a nie jest sprzeczna z nauczaniem KK.
UsuńAle masz rację, lawirujemy pomiędzy definicjami.
Wszystko pięknie i w ogóle ale co z tego skoro najsilniejsze plemniki potrafią przeżyć nawet do 72 godzin?Skoro prowadzicie z żoną kalendarzyk to wiesz kiedy zaczynają się dni płodne i kiedy jest owulacja.
UsuńWydaje mi się,że antykoncepcja to osobista sprawa tych co ją stosują.I nie widzę podstaw do wyśmiewania takiej czy innej metody.Co kto lubi i jak woli i co jest zgodne z jego sumieniem:)
Ale muszę wrócić do tej wazektomii - czytam że jesteś biegły w nauczaniach KK,to jest coś na ten temat?
A.
W świetle nauczania KK wazektomia jest ciężkim grzechem. To chyba oczywiste.
UsuńDlaczego?
UsuńA.
Gdyż można podciągnąć pod samookaleczenie. Ale swoją drogą muszę zadać to pytanie jakiemuś księdzu. Zapewne przeżyje szok. W tej chwili nie czuję się kompetentnym, by odpowiedzieć na to pytanie.
UsuńChoć z drugiej strony odpowiedź jest chyba prosta: skoro płodność jest darem Bożym, to odrzucanie daru jest sprzeciwieniem się woli Bożej, wystąpieniem przeciwko Jego planom, zamysłom wyczerpuje definicję grzechu ciężkiego.
UsuńŚwietny pomysł:)To wiesz gdzie mnie znajdziesz.Tylko że wazektomia to proces odwracalny...
UsuńA.
PS.
OdpowiedzUsuń... i jak tutaj dyskutować na forach o poważnych tematach, jeśli nawet nie potrafią porządnie z filmu zacytować:
"Ja wam tak szczerze, po krasnoludzku, teraz powiem. Wiecie, co ich tak naprawdę ciągnie do Kingsajzu, bardziej niż te wszystkie szlachetne słowa? Kobitki! Ciurlać się chcą z nimi, o!"
I dokładnie to samo mam od początku do KOD-U. Chcą wyciurlać społeczeństwo.
Mógłbyś sprecyzować na czym to wyciurlanie społeczeństwa przez KOD miałoby polegać?
UsuńPo pierwsze, nie wiem czy dyskutowanie o KOD ma jeszcze sens?
UsuńUznajmy, że ma. Zatem jakie cele stawia sobie KOD?
Niby szczytne:
Czym się zajmujemy:
1. Obroną instytucji demokratycznego państwa (m.in. niezawisłości sądów, wolności mediów itd.).
2. Dokumentacją naruszeń prawa i nadużyć władzy.
3. Edukacją w zakresie demokracji i praw człowieka.
3. Pomocą ludziom represjonowanym i ich rodzinie (jeśli zajdzie taka potrzeba).
Problem w tym, że jeśli weźmiemy jakikolwiek oficjalny dokument Stalinowski, Hitlerowski tudzież jakiejkolwiek obecnej partii w Polsce, to znajdziemy tam sam szczytne deklaracje. A zatem, nie takie dokumenty zaświadczają o roli jaką ma zamiar spełniać dany ruch społeczny, ale praktyka rządzenia. Skoro to ruch społeczny, to oczywistym jest, że rządzić nie zamierza. Zatem jak chce osiągnąć swoje cele? Oczywiście, poprzez zmianę władzy. I tutaj istotne zaczyna być, jakimi partiami się dany ruch otacza i jakim partiom udziela poparcia. Partyjne otoczenie KOD-u, to akurat partie które mają wiele na sumieniu w zakresie niezawisłości sądów i wolności mediów za czasów swoich rządów. Stąd już pierwszy brak szczerości pomiędzy deklaracją a praktyką w wyborze obrońców owych wartości. Jeśli do obrony praw świń jako pierwszy zgłasza się rzeźnik, jako drugi zakład masarski a jako trzeci sklep mięsny, to wybacz, ale nie uznam ruchu obrony praw świń za ruch szczery.
Ja nie pytałem o cele KOD-u, ani jakimi metodami chce je osiągnąć (z poparciem partii czy bez). Mnie interesuje w jaki sposób KOD chce wyciurlać społeczeństwo. Zmiana władzy jest „pobożnym życzeniem” PiS-u, bo tak wygodnie im KOD zwalczać. Owszem, przyznaję, są okrzyki „precz z kaczorem!”, ale o ile się nie mylę J. Kaczyński nie jest członkiem rządu (popraw mnie jeśli się mylę). Ja jeszcze raz powtórzę, na czym ma polegać to wyciurlanie? Dążenie do zdobycia władzy jest celem każdej partii politycznej. Nawet PiS ma tak samo.
UsuńNapisz mi zatem jakie są cele KOD-u. Wyciurlać społeczeństwo można na wiele sposobów. Do tej pory ciurlano obietnicami wyborczymi, których nie realizowano. Pod tym względem niechlubny rekord pobiło PO. Ponadto, stanowienie prawa, które umożliwia zorganizowanym grupom na nielegalne przejmowanie chociażby cudzych nieruchomości albo legalne pozyskiwanie pieniędzy z budżetu, takimi metodami jakimi Kijowski przejął część środków KOD-u. Tutaj Kijowski wyciurlał KOD-owiczów, ale gdyby mu dać władzę, sądzę, że wraz z Petru wyciurlał by całe społeczeństwo. Sam fakt, że popierasz człowieka (Petru), który jest specjalistą od ciurlania społeczeństwa (co wraz z niejakim Balcerowiczem już raz udowodnił) daje mi poczucie pewności, że celem działalności KOD-u jest chęć wyciurlania społeczeństwa. Jakimi konkretnie uczyni to metodami, tego nie wiem. Arsenał możliwości jest spory. Kilka razy użyto nawet Trybunału Konstytucyjnego i znakomicie się w tej roli spełnił. To właśnie TK za prezydentury Kwaśniewskiego zablokował legalną reprywatyzację tzw mienia komunalnego, a ostatnio odebrał prywatne środki z OFE, twierdząc wbrew wzorom umów, że te środki są publiczne. OFE nie zamierzam bronić, ale nie zmienia to faktu, że TK wydał decyzję kuriozalną w świetle prawa.
UsuńSpoko – po prostu lawirujesz. Nie ja wysunąłem tezę, że KOD chce wyciurlać społeczeństwo, więc nie pytaj mnie jakie są cele KOD. Owszem ja je widzę na swój osobisty sposób, ale one rozmijają się z rzeczywistością. Twoja odpowiedź jest po pierwsze, gdybaniem na użytek zdeprecjonowania tego ruchu, po drugie, zupełnie nie na temat. Można mówić, że Kijowski teraz oszukał, ale nie tyle społeczeństwo, ile zwolenników, i nie wszystkich, a tych, którzy dawali darowizny. To się ma nijak do wyciurlania społeczeństwa przez wszystkie partie rządzących, które nagminnie oszukują wyborców. I chcę zauważyć, że PiS nie jest ani odrobinę lepszy od swoich poprzedników. Starasz się być precyzyjny, a jednak nagminnie uogólniasz.
UsuńNie, to kwestia wiary. Ty wierzysz, że KOD nie wyciurla, ja wierzę, ze względu na dobór kadr i otoczenie polityczne, że to uczyni. Ale to jest wyłącznie kwestia Twojej i Mojej wiary, stąd różnice w poglądach. Te różnice wynikają również z osobistych doświadczeń i ekstrapolujemy nasze doświadczenia w przyszłość. Ty zrzucałeś PiS-owi, że wprowadzi faszyzm, ja przeżyłem faszyzm za czasów PO. Bo chodzi o to, że mamy również różne definicje faszyzmu. Natomiast bądź konsekwentny, skoro PiS spełnia postulaty wyborców, to nie możesz mieć pretensji, że nie są spełniane postulaty KOD-u. Mi w zupełności wystarczy, że spełnia te, które PiS obiecywał. A analizują wiele ankiet, nie widzę, aby wyborcy PiS byli sposobem rządzenia zawiedzeni. Więc, nie czuję się przez PiS wyciurlany. I to po raz pierwszy od 25 lat. Głosowałem poprzednio na Unię Wolności, KLD, AWS i za każdym razem czułem się wyciurlany. Tylko SLD mnie osobiście nie wyciurlała. Dlaczego? Bo na nich nie głosowałem.
UsuńWeźmy przykład europosła Ujazdowskiego, prominentny polityk tej partii, a czuje się wyciurlany, to w kontekście Twoich słów: „nie widzę, aby wyborcy PiS byli sposobem rządzenia zawiedzeni.” Fakt, że to odosobniony przypadek, ale jeśli tak dzieje się wśród wierchowki, co musi się dziać na dołach? Problem z PiS jest taki, że on realizuje również to, czego nie obiecywał, a niektóre obietnice nie są tymi, którymi były, np. Macierewicz na ministra obrony. Wszystkich wymieniać nie będę. I nie zapominaj, że PiS wybierało znacznie mniej niż 20 proc. uprawnionych do głosowania, tym samym nie ma mandatu wszystkich wyborców. Nie będę też tworzył wyliczanki tego, co mi się w obecnych rządach nie podoba, to między nami dyskusja bez sensu, bo jak zauważyłeś na drugim blogu, ze mną w takich sprawach dyskutować się nie da. Aż dziw, że tu dyskutujemy ;)
UsuńAle skoro mowa o wyciurlaniu, wniosek z tego taki, że nie tyle KOD, ile jego nieformalni przywódcy mogliby Cię wyciurlać, jednak nie inaczej niż do tej pory czynili inni. To jest moja odpowiedź na postawione na wstępie pytanie.
A skąd taka teza, moim zdaniem zupełnie fałszywa, że skoro nie głosowałam na partię rządząca, to ona nie może mnie wyciurlać? Może, może i zapewne wyciurla, skoro tak ochoczo rozdaje to, co sama nie "zarobiła" (i boję się, że trudno jej będzie zarobić, a dług już chyba przekracza bilion PLN (!) ). Więc musi na to rozdawanie zarobić "rabunkiem" (podatkami, opłatami, inflacją itd.) na tych, co jeszcze coś mają, bo jak inaczej? No proszę mnie uspokoić i wyprowadzić z błędnego myślenia.... :)
UsuńMaria
@ Maria
UsuńW tym sensie, Masz rację. Tyle tylko, że ciurlani są obywatele wszystkich krajów. Zmienia się jedynie stopień ciurlania. Jeśli tak na to spojrzymy, to pełna zgoda. Tylko dlaczego tak mało osób głosowało na Korwina? O Kukiz'15 nie wspominam. Widocznie sporo osób liczy, że załapie się do tych ciurlających, a nie do tych wyciurlanych.
Spoko:
UsuńChyba strasznie przesadzasz. Jaki profity ma zwykły wyborca PiS po zwycięstwie tej partii, poza chwilową satysfakcją? Jeszcze lepiej, jak może wyciurlać sąsiada, który na PiS nie głosował?
No, chociażby te 500+
UsuńPomijam fakt, że ten program jest bardziej niż niesprawiedliwy, stygmatyzujący pewną grupę dzieci, to o ile się nie mylę, powinien być przeznaczony akurat dla tych, którzy nie są wyborcami – dzieci do lat 18. Jeśli korzysta z tego wyborca, w dodatku bogaty, znaczy – okrada własne dzieci. Społeczeństwo, które funduje to dobrodziejstwo, też.
UsuńEch, nie gniewaj się, ale Twoja znajomość Ekonomii naprawdę bywa żenująca. Bogaty okrada głównie ludzi biednych, ponadto dzieci, choć nie pracują to poprzez swoich rodziców łożą na podatki i w zasadzie ten program 500+ jest samofinansujący, a ponadto, już raz Ci tłumaczyłem, że każda gospodarka kapitalistyczna dochodzi do momentu, że nie jest w stanie obsłużyć swego długu. Podkreślam KAŻDA, bez wyjątku. Jedne robią to w cyklu 30 lat, inne jak polska w cyklu 60 lat, a jeszcze inne, takie imperialne, w cyklu 200 lat. Trzeba tylko patrzeć, aby zadłużenie nie było zagraniczne, bo te spłaca się boleśnie.
UsuńJa się nie gniewam, nie będę udawał, że jestem ekonomicznym geniuszem. Niemniej Twoje stwierdzenie, że program 500 plus jest programem samofinansującym się, stawie Cię na tym samym poziomie, jeśli nie niżej. Muszę Cię bowiem poinformować, gdybyś nie był tego świadomy, że podatki płacą również ci, a na dziś to oni stanowią większość, którzy z różnych powodów na ten program się nie łapią.
UsuńW dodatku, nie bardzo rozumiem jaki związek z omawianą tematyką ma jakaś teoria cykliczności wzrostu zadłużenia?
Po pierwsze, każdy dług państwa spłacają dzieci i wnuki, bez względu na to, czy dług powstaje dlatego, że banda polityków zapełnia sobie konta w Szwajcarii, czy dlatego, że są realizowane programy socjalne. Z dwojga złego wolę dług na programy socjalne. Niestety, gro naszego długu wzięło się z działań mafijnych i to mafii międzynarodowej.
UsuńSkoro program 500+ jest taki samofinansujacy się (bo dzieci płacą podatki), to dlaczego nie dano po 500 PLN wszystkim dzieciom, a tylko części. Pani premier o tym nie wie, bo chyba mówiła, że po 500 na wszystkie dzieci nas jednak nie stać?
UsuńIdąc dalej tym "tropem" nasuwa się pytanie - czemu nie dano przykładowo po 1000 zł (a tylko "marne" 500), wtedy podatki płacone przez dzieci byłyby większe, więc samofinansowanie się programu byłoby zapewne bardziej efektywne. I zamiast tego biliona+ mielibyśmy zadłużenie coraz mniejsze, ba, może czasem w ogóle byśmy z długów wyszli.
Co prawda większość ekonomistów uważa, że dobrobyt buduje się przez pracę i dorabianie się, ale co tam się tym przejmować, u nas wystarczy dawać za frico i będzie dobrze, a może nawet lepiej. :) Fajne!
Maria
Przez co się buduje dobrobyt, to musiałbym zrobić dłuższy wykład, ale na pewno nie wyłącznie przez pracę, bo wówczas wszyscy niewolnicy byliby milionerami. Jeśli napiszesz, że swój dobrobyt buduje się przez cudzą niewolnicza pracę, to się z Tobą zgodzę. Kwota podatków przypadających na jedno dziecko wynosiła w ubiegłym roku 660 zł. Zatem, kwota 1000 zł byłaby bez sensu. Dlaczego nie na każde dziecko 500+?
UsuńTe dyskusje były toczone chociażby na blogu prof. Rybinskiego
http://www.rybinski.eu/
Warto przeczytać jego ostatnią notkę, a jeśli idzie o kwestie 500+ to niestety trzeba poszperać w archiwach. Są TAGI, więc trafisz bez problemu. W przeciwieństwie do Ciebie, analizy i dyskusje prowadzę przed decyzją, po decyzji mnie takowe nie interesują. Za kilka lat zobaczymy, czy program 500+ działa i wtedy ewentualna weryfikacja.
W przeciwieństwie do wielu ludzi, nie zamierzam zbawiać świata i prostować poglądów wszystkich ludzi na świecie, a jeśli chcą żyć w nieświadomości albo w błędnych przekonaniach, to ich zmartwienie. Od tego jest internet, od tego są biblioteki, od tego są uniwersytety. Możliwości samokształcenia są nieskończone, wystarczy chcieć.
Tylko podpowiem: w latach 60-tych ubiegłego stulecia analogiczny program był wprowadzony w RFN. Proszę zapoznać się z efektami tego programu i wówczas wrócimy do dyskusji.
Cóż, teoria jest teorią, a praktyka praktyką. Postawa, że "W przeciwieństwie do Ciebie, analizy i dyskusje prowadzę przed decyzją, po decyzji mnie takowe nie interesują.", jest dla mnie wyrazem postawy aroganckiej i nieodpowiedzialnej, świadczącej o braku argumentów dla obrony słabych stron projektu wprowadzonego w życie.
UsuńWrzutki typu projekt "samofinansujący się" w odniesieniu do 500+ odbieram jako upokorzenie w sytuacji, gdy mamy zaplanowany największy w historii deficyt budżetowy, zapowiedzianą na ten rok serię podwyżek cen, opłat i in., które dotkną wszystkich, w tym niestety wielu dość biednych ludzi, także dla sfinansowania tego programu. O ile ci, którzy są beneficjentami tego programu będą mieli z czego "oddać" (choć zaczynają się pojawiać głosy, żeby w związku z tymi podwyżkami to było nie 500, ale już 600+), to z czego "oddadzą" ci, którzy dostaną tylko symboliczne wyrównanie, np. w wyniku waloryzacji rent i emerytur na poziomie poniżej 1 % ? Albo ta przykładowa matka z jednym dzieckiem i dochodem na poziomie 805 zł/mc?
Oczywiście, że programy demograficzne są potrzebne, jednak przyznajmy, nigdzie w świecie, także w krajach bogatych, nie były to kwoty tak wysokie w porównaniu do najniższych (czy nawet średnich) zarobków jak w przypadku Polski. Tam więcej pieniędzy "na demografię" kierowano jednak nie bezpośrednio "do ręki", ale na działania systemowe związane z opieką, wychowaniem, itd. (np. żłobki).
Maria
Mnóstwo wątków i dodatkowo świadczących o lubieżności w ignorancji. Każdy człowiek bywa ignorantem w wielu sprawach i to żadna ujma, ale uporczywe trwanie w niej, to już jednak rzecz nie przynosząca chwały. Problem w tym, że każde twe zdanie to kpina z rozumu, choć przynajmniej niektóre z nich mają przynajmniej pozory logiczności. Dyskusje po, to przysłowiowa musztarda po obiedzie. Owszem, należy monitorować słuszność podjętych decyzji, ale w przypadku, gdy ciąża trwa 9 mcy i program trwa 9 mcy to chyba jeszcze sensu większego nie ma. Choć niektórzy ministrowie tego rządu już odtrąbili sukces programu 500+, ale to chyba miało dokładnie taki sens propagandowy, jak Twoje negatywne spostrzeżenia.
UsuńDeficyt budżetowy należy rozpatrywać w proporcji do PKB. I tutaj rekord wszech czasów należy do Donalda Tuska, w 2010 roku, kiedy osiągnął on poziom 8% PKB. Kwotowo będą bite rekordy. W latach 1991-2010 rekord deficytu był ustanawiany 9 razy czyli średnio co 2 lata. Największy spadek deficytu był za rządów PiS+Samoobrona+LPR. A ponieważ, ze względu na inflację musi ta kwota rosnąć, więc straszenie nowym rekordem zaświadcza albo o głupocie straszącego, albo ta osoba liczy się z głupotą innych licząc, że takimi danymi zastraszy.
Narodowy Bank Polski realizuje założenia polityki pieniężnej stanowione przez Radę Polityki Pieniężnej. Podstawowym zadaniem polityki pieniężnej jest utrzymywanie stabilnego poziomu cen.
Od 1998 r. NBP stosuje strategię bezpośredniego celu inflacyjnego. Od początku 2004 r. ciągły cel inflacyjny wynosi 2,5 proc. z możliwością odchylenia do 1 punktu procentowego w górę lub w dół. Oznacza to, że roczny wskaźnik CPI powinien w każdym miesiącu znajdować się jak najbliżej 2,5 proc.
NBP wpływa na poziom inflacji przede wszystkim poprzez określanie wysokości oficjalnych stóp procentowych, które wyznaczają rentowności instrumentów polityki pieniężnej. W celu kształtowania krótkoterminowych stóp procentowych na rynku pieniężnym NBP wykorzystuje nowoczesne instrumenty polityki pieniężnej, w tym:
operacje otwartego rynku
operacje depozytowo-kredytowe
rezerwę obowiązkową
Operując wymienionymi instrumentami, NBP dąży do kształtowania takiego poziomu stóp procentowych w gospodarce, który maksymalizuje prawdopodobieństwo osiągnięcia celu inflacyjnego.
Zatem straszeni inflacją i wzrostem cen na poziomie 2.5% jest totalna głupotą. Tego nawet nie należy komentować. Ba, nawet wzrost roczny na poziomie 3.5% jest lepszy niż to co było ostatnimi laty, czyli deflacja.
W tym linku przegląd polityki demograficznej we wszystkich krajach, jeszcze przed wprowadzeniem 500+
http://www.polskieradio.pl/42/273/Artykul/1539791,Ulgi-prorodzinne-sprawdz-ile-Europejczycy-dostaja-dodatkow-na-dzieci-Polska-na-szarym-koncu-UE
Rozumiem, że tęskno Ci za czasami, gdy Polska w Europie we wszystkim była na szarym końcu.
Muszę się wtrącić...Spoko - zapominasz o jednym,że PiS sprawiedliwość ma tylko w nazwie...Żeby mieć drugie dziecko trzeba najpierw urodzić pierwsze.A to temu pierwszemu trzeba kupić wszystko ale jakoś ci "mondrzy" z PiSu o tym zapomieli...Czemu nie 500 na pierwsze dziecko,na drugie 300,trzecie i każde kolejne po 200?Lepiej podzielić społeczeństwo,wkurwionymi łatwiej się rządzi,bo przestają logicznie myśleć?Jeżeli ktoś w walce o stołki wykorzystuje dzieci jest totalnym zerem!!!
UsuńAnastazja
Anastazjo, chrzanisz. Blogi ateistów wkurzają mnie w szczególności dlatego, że tam, gdzie obowiązuje nauka, kierują się wiarą, a tam gdzie jest wiara, żądają naukowych dowodów. Głównym powodem dla którego nie wolno dawać na pierwsze dziecko jest przykład RFN. Dopóki dawali pieniądze dopiero na trzecie i następne dziecko, to obserwowano zwiększony przyrost naturalny, jak zaczęli słuchać takich argumentów jak Twoje i objęli programem wszystkie dzieci to gwałtownie im przyrost naturalny spadł. Więc wbij sobie do głowy: NIE WOLNO dawać pieniędzy na pierwsze dziecko, poza wyjątkowymi przypadkami, a te zdaję się są objęte programem 500+.
UsuńFizyka nauczyła mnie jednego: nasze wyobrażenia o świecie są gówno warte, jeśli nie są podparte doświadczeniami. A doświadczeni uczy, że każdy to jedno dziecko chce mieć i poza drobnymi wyjątkami każdego na to jedno dziecko stać. Schody w utrzymaniu dzieci zaczynają się od dwójki dzieci wzwyż. Gdybym miał się czepiać tego programu, to czepiałbym się tego, że kończy się on w 18 roku życia dziecka a nie po 23 gdy ukończy ono studia.
I jeszcze jedno Anastazjo:
UsuńProszę, nie wrzucaj mi tekstów typu:"Lepiej podzielić społeczeństwo,wkurwionymi łatwiej się rządzi,bo przestają logicznie myśleć?Jeżeli ktoś w walce o stołki wykorzystuje dzieci jest totalnym zerem!!!" , bo poza emocjami niczego one nie wnoszą a ja jestem odporny na durną propagandę tego typu. Ponadto, tak postawionej tezy nie jesteś w stanie udowodnić. Rozumiem, że ten blog jest czysto propagandowy, ale jeśli mamy jeszcze prowadzić dyskusję, to proszę prowadzić ja tak, aby samemu się czegoś nauczyć, albo abym ja miał szansę na zdobycie owej wiedzy. Bo jeśli wszyscy uczestnicy tego bloga są zaimpregnowani na zdobywanie nowej wiedzy, to nic tu po mnie.
Po pierwsze - wrzuć na luz i "wystopuj" z tym słownictwem...To że nie jestem zwolenniczką PiSu nie oznacza,że jestem niewierząca!Tak samo jeśli chodzi o tego bloga - nie ja jestem jego autorką!Nie podoba się?Nikt Cię tu nie trzyma siłą.Chciałam z Tobą dokończyć dyskusję na temat antykoncepcji - udało się,nawet było grzecznie.
UsuńCo do programu 500+...Chyba Ci się zapomniało,że obiecywali te pieniądze na każde dziecko.Ten program jest tak niedoskonały,że brak słów.Dolny pułap dochodów jest,a górnego nie ma.Sam piszesz - na jedno dziecko stać prawie każdego,no to tych bogatych nawet stać na dziesiątkę dzieciaków.I skoro porównanie do RFNu to chyba nie wiesz jak to wygląda dzisiaj.Ale jak widzę ten temat jest drażliwy dla wszystkich.A ja nie mam ochoty wkurwiać się z samego rana.
A.
Po pierwsze: nigdy nie obiecywali na każde dziecko, trzeba było chodzić na spotkania z A.Dudą lub czytać program wyborczy PiS-u. A jedno przejęzyczenie Szydło, no cóż, zdarza się, ale to nie powód, by w kółko do tego wracać.
UsuńPo drugie: Górny pułap dochodów można wprowadzić, tylko po co? Aby urzędnicy dostawali więcej? A ponadto, co miałoby to wspólnego ze sprawiedliwością? Mylą Ci się pojęcia.
Po trzecie, akurat to ja jestem od Kukiza i Korwina. Co nie zmienia faktu, że rzeczywiście głosowałem na PiS. Choć byłem aktywistą Kukiza i nadal jestem.
I masz rację, nikt mnie tu nie trzyma i zapewne czas tę dyskusję zakończyć raz a porządnie. Przyszedłem tutaj tylko dlatego, aby dokończyć dyskusję z Tobą, a ponieważ dyskusja na tamten temat zakończona, rzeczywiście nie ma sensu rozwijania nowych wątków.
UsuńTylko pokaż mi choć jeden blog ekonomiczny, czy demograficzny, na którym byłby lepszy program niż 500+
Mogę do znudzenia powtarzać, zanim wprowadzono 500+ było mnóstwo dyskusji na blogach ekonomicznych i we wszystkich dyskusjach argumenty doprowadzały do podobnego programu. A oczywiście, o kwocie górnego limitu można dyskutować. Tylko wtedy wytłumacz, dlaczego 1 złotówka różnicy w dochodach miałaby jednym dawać prawo do otrzymywania 500 zł, a drugim nie. To byłaby już jawna niesprawiedliwość.
I jeszcze jedna kwestia, w przeciwieństwie do Ciebie, ja uznaję, że zdarzają się ludzie mądrzejsi ode mnie. Dlaczego nie miałbym ufać specjalistom od demografii i od ekonomii, którzy tworzyli ten program? Ten program powstał lata temu. Nikt nie bronił zakupienia tego programu przez PO, SLD. Kupiło ten program PiS. Ten program zanim pojawił się na sztandarach PiS, był wcześniej "wystawiony" przez Instytut Sobieskiego, ale nie tylko. Każdy mógł ten program wziąć na swój sztandar. Pretensje do PiS, że skorzystał, to takie pretensje, jak pretensje do garbatego, że ma proste dzieci. WSTYD i wstydź się takiej postawy, bo Ci ona chluby nie przynosi.
http://superbiz.se.pl/wiadomosci-biz/szydlo-obiecywala-500-zl-na-kazde-dziecko-a-teraz-pani-premier-powiedziala-w-emocjach_774017.html
UsuńTo już wiemy wszyscy po co to przejęzyczenie.A w emocjach to ja mogę powiedzieć komuś spierdalaj...Słowo się rzekło,kobyłka poszła w pisdu.
A.
Ty nie zastanawiaj się nad Szydło. Ty zastanawiaj się nad sobą.
UsuńPrzytoczę zdanie prof. Rybińskiego:" Przestańcie się przejmować. Polską, dziećmi, zdrowiem, finansami, pogodą, czymkolwiek. Na to co się dzieje w Polsce nie macie żadnego wpływu, podobnie jak na pogodę."
Tylko w kilku miejscach naszej dyskusji wyszło: że czujesz zawiść do ludzi bogatych, bo uważasz, że dziecko rodzica bogatego jest gorsze od dziecka rodzica ubogiego, gdyż nie zasługuje na wsparcie 500+.
Masz krótką pamięć, bo jakoś nie przypominam sobie, abyś chociażby za rządów PO twierdziła w temacie podatku liniowego 3x15%, że "Słowo się rzekło,kobyłka poszła w pisdu." A w programie PO było powiedziane, napisane i parę rzeczy przypieczętowane referendum, jak chociażby zniesienie senatu.
Ale przypomnijmy, bo widać masz krótką pamięć:
1. Państwo silne, tanie i przyjazne
Niewątpliwie, wielu obywateli musiało się zaprzyjaźnić z policyjną pałka na kilku wiecach. Tanie nie było. Liczba urzędników wzrosła dwukrotnie, zaś sławe zdobyło inne określenie: państwo teoretyczne.
(...)
4. Polska zdrowych finansów i niskich podatków. Fakt, podwyższono tylko kilkanaście podatków, mogli podnieść wszystkie. Już o tym, że podwojono dług, nie wspominam.
etc.
A wracając do 500+ dawanych bogatym, to wbij sobie do głowy zdanie z ewangelii:
Usuń"Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma" Mt 25,29
I to jest sprawiedliwe.
No Spoko dziękuję Ci za fantastyczne rady.Ja mam jedną dla Ciebie - naucz się czytać ze zrozumieniem.A jak czegoś nie rozumiesz to dopytaj.Hmmm czuję zawiść?Ciekawe wnioski wysnuwasz.Chodzi o jedno słowo - sprawiedliwość i tego w tym programie zabrakło o czym sam piszesz ale chyba nie zdajesz sobie z tego sprawy.Bywa i tak.
UsuńA.
Wiesz, trzeba czytać między wierszami.
UsuńA gdzie w definicjach sprawiedliwości masz prawo dyskryminowania ze względu na dochody?
Oto kilka definicji:
W danym kraju panuje sprawiedliwość, jeśli system prawno-polityczny panujący w tym kraju traktuje w równy, uczciwy i zgodny z wyznawanymi przez oceniającego normami etycznymi wszystkich ludzi znajdujących się na jego terytorium.
Ponadto:
każdemu to samo – czyli pogląd zakładający, że wszyscy członkowie społeczności powinni być traktowani jednakowo, niezależnie od jednostkowych uwarunkowań. W praktyce zaprzeczenie zasady sprawiedliwości społecznej ze względu na utopijny charakter.
każdemu według jego zasług – każdy członek społeczności powinien być traktowany według swoich zasług. To kryterium należy do subiektywnych, rodzi się bowiem pytanie: jak owe zasługi mierzyć?
każdemu według jego dzieł – pod uwagę brane są efekty działalności jednostki, których wartość utożsamia się najczęściej z ich wartością wymienną, a nie wkład pracy. Jest to kryterium pragmatyczne, jego stosowanie w praktyce przyczynia się do wykształcania elit gospodarczych. W tym ujęciu nie są uwzględniane naturalne uwarunkowania jednostki, które wpływają na efektywność jej pracy.
każdemu według potrzeb – jest to zasada oparta na poczuciu solidarności, zakłada równość w zaspokajaniu przynajmniej podstawowych potrzeb jednostki. Znajduje zastosowanie w prawodawstwie socjalnym i koncepcjach państwa opiekuńczego, prowadzi jednak do problemów wynikających ze zróżnicowania potrzeb oraz kwestii ich finansowania.
każdemu według pozycji – kryterium arystokratyczne, wywodzące się z koncepcji hierarchicznej budowy społeczeństwa. Zakłada dystrybucję dóbr według pozycji społecznej.
każdemu według tego, co przyznaje prawo – kryterium w istocie tautologiczne. Pytanie, co prawo powinno przyznawać, pozostaje bez odpowiedzi.
Jak widzisz, tyle pojęć sprawiedliwości ile tyłków na świecie.
Może warto zauważyć, jak wygląda troska obecnej władzy o najbiedniejszych w praktyce. Otóż na podwyżce płacy minimalnej, uznanej za sukces rządu PIS, stracą przede wszystkim samotne matki z minimalną płacą wychowujące jedno dziecko, dotychczas uprawnione do korzystania z Funduszu Alimentacyjnego. Przekroczą bowiem próg dochodowy o 9 zł (sic). Mogą także stracić osoby korzystające z pomocy społecznej o dochodach bliskich kryterium dochodowego.
UsuńZostaną "wycirlani" przez "sukces" rządu prawych i sprawiedliwych.
Maria
Właściwie się już do dyskusji nie włączam, dając Wam pełną swobodę. A jednak. Twój wniosek: „A gdzie w definicjach sprawiedliwości masz prawo dyskryminowania ze względu na dochody” jest prawdziwy. Tylko dlaczego obecnie nam miłościwe panujący to właśnie robi, ustalając próg dochodów dla matek samotnie wychowujących jedno dziecko w wysokości 800 zł lub 1200 zł, jeśli dziecko jest niepełnosprawne (sic?)
UsuńI tutaj Asmodeuszu masz rację.
UsuńJestem dogłębnie wstrząśnięta Panowie...
UsuńA.
Masz rację, jeśli uznajesz, że żadne wypłaty w takiej sytuacji się nie należą.
UsuńTo nie ten program. To jedyne miejsce, w którym program zepsuto dając dla najuboższych jakiekolwiek pieniądze na pierwsze dziecko. Tego w analizach ekspertów nie było. Takie działania należało załatwić odrębną ustawą.
"Tylko dlaczego obecnie nam miłościwe panujący to właśnie robi, ustalając próg dochodów dla matek samotnie wychowujących jedno dziecko w wysokości 800 zł lub 1200 zł, jeśli dziecko jest niepełnosprawne (sic?)
Program zepsuto tym, że w państwie dość biednym, gdzie płaca dla wielu ludzi jest 3-4-krotne mniejsza niż u bogatszych sąsiadów (np. w Niemczech) dano pieniądze na poziomie porównywalnym lub nawet wyższym.
UsuńJak sobie wyliczyłam z danych podanych w linku (kom. 12.01 22:16) dotychczasowe świadczenia i 500 zł daje wartość 161 EUR. Przykładowo w bogatszych krajach:
- Francja 130 EUR na drugie i 160 EUR na następne
- Holandia 64-91 EUR w zależności od wieku dziecka
- Szwecja 112 EUR
- Austria od 109 EUR do 136 EUR w zależności od wieku + ok. 7 EUR za każde następne
- Niemcy od 184 EUR na pierwsze do 215 EUR na czwarte i następne.
Jak widać te bogate państwa często dają świadczenia także na pierwsze dziecko i nie uważają tego za błąd. A już o pomstę do nieba woła finansowanie w naszych warunkach ludzi, którzy tej pomocy nie potrzebują, a jednocześnie pozbawiając ludzi dość biednych, którzy kryterium o niewiele przekraczają.
Jeśli w przyszłości nasze dochody z pracy nie zbliżą się znacząco do dochodów zachodnich, a będzie możliwość wyjazdu, to program 500+ "zaowocuje" dostarczaniem taniej siły roboczej do tamtych krajów, tak jak ma to miejsce obecnie. Nie łudźmy się, że będzie inaczej. Program ma działanie anty-motywacyjne do pracy nisko wynagradzanej, co potwierdzają dane statystyczne. A u nas połowa pracowników zarabia poniżej 2360 zł/rękę miesięcznie.
I nie bredźmy, że inne ustawy będą regulować świadczenia dla pozostałych dzieci nie objętych takim rozpasanym programem 500+, bo na to zwyczajnie nie ma już pieniędzy. Ani dobrej woli ze strony rządzących.
Nie udawajmy też, że obecnie uważa się program 500+ za demograficzny, większość, nawet z rządzącymi, uważa ten program za socjalny. Stąd powtarzane do znudzenia przez panią premier przy każdej możliwej okazji frazy o tym, że po raz pierwszy te rodziny były na wakacjach, miały prezenty na święta itp.
Maria
Asmodeuszu, największym błędem jaki popełniasz jest nachalne włącznie wszystkiego co wynika z etyki do "chwały Boga" i jednoczesne uznawanie, że wszystko co etyczne pochodzi wyłącznie od Boga, a zatem wszystko co etyczne, stojące ze sprzecznością z dobrem człowieka.
OdpowiedzUsuńZbyt wiele tematów na raz. Zostawmy KK w spokoju i zastanówmy się nad stroną etyczną. Po co? Bo, potem będzie łatwiej ocenić stanowisko KK. Wpierw jednak brutalnie, od strony biologicznej: czy znasz jakikolwiek inny gatunek zwierząt, roślin, grzybów na tej Ziemi, który by kwestionował sens rozmnażania, poza człowiekiem? Skoro rozmnażanie jest rzeczą naturalną, zatem wszelka antykoncepcja jest nienaturalna. Wszystko co naturalne nie wymaga uzasadnienia, ale wszystko co jest sprzeczne z naturą tego wymaga. Zatem jakie racje stoją za antykoncepcją? Ponadto, skoro są to racje, czy można stworzyć hierarchię tych racji, uznać rzeczy ważniejsze od mniej ważnych?
Ponadto, mówimy o dwóch sprawach, o oficjalnym stanowisku KK które jest jednoznaczne i bezwzględne, a którego osobiście nie podzielam, a z drugiej strony jest codzienna praktyka kapłańska, która musi lawirować pomiędzy oficjalnym stanowiskiem KK a pragmatyzmem społecznym. Żaden ksiądz na spowiedzi nie potępi tego, że stosowałeś antykoncepcję, ale na 100% potępi aborcję. Więc mieszanie tych dwóch kwestii w jednym worku nie jest uczciwym podejściem w tej dyskusji.
I jeszcze jedna kwestia, oczywistym stanowiskiem dla KK, że antykoncepcja jest złem.
Czy jest złem, czy nie, wymagałoby to analizy etycznej. Problem w tym, że nie mamy jednego systemu etycznego. W jednych systemach etycznych antykoncepcja jest oczywistym złem, w innych owa wymowa etyczna jest uzależniona od sytuacji małżonków.
Natomiast powszechna postawa społeczna „nie chcę mieć dziecka" jest złem i nie ma tutaj o czym dyskutować. Tak samo jest złem lansowanie takiej postawy.
uwielbiam jak używa się pojęcia "natura" :)
Usuńowszem - w innych gatunkach nie ma pojęcia świadomej antykoncepcji.
ale jeżeli w kwestii potomstwa mamy porównywać się do zwierząt to należy pamiętać, że samice niekiedy porzucają młode, jeżeli wyczują, że są one chore, albo nie będą w stanie ich wyżywić. samce drapieżników niejednokrotnie zagryzają młode swojej "konkurencji" - o takiej stronie natury też musisz pamiętać, skoro się na nią powołujesz.
nie wyobrażam sobie stosowania kalendarzyka małżeńskiego. z moją "naturą" nie byłoby to możliwe. poza tym wymaga ona usystematyzowanego życia bez stresu i chorób - bo to wszystko zaburza cykl i wyniki.
nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek ksiądz pouczał mnie, jaką mam stosować metodę.
Jak bardzo mnie nie znasz ;) Ja i „chwała Boga” (sic!)
UsuńSpłycasz etyką człowieka po najmniejszej linii oporu. Czy stosowanie antykoncepcji jest kwestionowaniem sensu rozmnażania? Za bardzo uogólniasz, bo antykoncepcję stosują również rodzice kilkorga dzieci, a może oni najczęściej (pomijam przygodny seks). To nie tylko wynika z kwestii ekonomicznych, ale równie często ze zdrowotnych. I co najważniejsze, tym różnimy się od świata zwierząt i roślin, że potrafimy oceniać potrzebę posiadania ilości dzieci. Dla świata zwierząt i roślin, to nawet nie jest kwestia naturalności, bo świadomości takiej nie posiadają. Żadna moralność, poza religijną niż zmusza Cię do posiadania drużyny piłkarskiej, ale też Ci jej nie zabrania mieć (wyjątkiem są Chiny). Jest jeszcze coś takiego jak demografia, co przy malejącej śmiertelności płodów, niemowląt i dzieci, może stać się takim problemem jak w Chinach. Skąd możesz wiedzieć, czy ograniczenie dzietności nie jest stanem naturalnym, osiąganym w sposób nienaturalny? Bo i medycyna jest w jakiś sposób nienaturalna, a jednak jej się nie kwestionuje w takich kategoriach.
Nie wiem, co masz na myśli pisząc o potępieniu ze strony spowiednika. Dawno nie byłem, ale jestem niemal pewny, że jeśli się do antykoncepcji przyznasz, spowiednik kilka zdrowasiek na pokutę Ci przepisze zamiast recepty na kolejne środki antykoncepcyjne. Ja nie mieszam tych dwóch kwestii, antykoncepcja i aborcja, ją mieszają hierarchowie kościelni.
W felietonie jest mowa o katolickiej etyce i tylko do niej się odnoszę. Gdybym chciał rozstrzygać wszystkie systemy etyczne w tej materii, napisałbym esej o zupełnie odmiennej treści.
I na koniec, powszechną postawą społeczną jest „chcieć jak najmniej dzieci”, nawet w sytuacji, gdy nie jest się małżeństwem. Nie mieć dzieci wcale jest wciąż postawą marginalną w ujęciu społecznym.
Dor ota:
UsuńŚwietnie ujęłaś tę naturalność :)
Dorota, przecież wyraźnie napisałem: wskazania medyczne załatwiają sprawę. Po prostu, w Twoim przypadku to lekarz decyduje, nie ksiądz. Ponadto, temat dotyczy etyki i dopiero zacząłem się rozpisywać, to nawet nie był jeszcze wstęp.
Usuń"nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek ksiądz pouczał mnie, jaką mam stosować metodę"
UsuńSkoro nie chodzisz do Kościoła, to żaden ksiądz Ciebie nie poucza. Nauki księży są skierowane do wiernych. A wyobraźnia wiernych dopuszcza, by ksiądz pouczał ich w sprawach etycznych.
:) w moim przypadku decyduję wyłącznie JA. znam kobiety, które w ramach "wyższych wartości" katują się naturalnymi miesiączkami. teoretycznie mogłabym się męczyć zgodnie z naturą, jednak jak dla mnie szkoda życia na coś takiego.
Usuńmówisz, że księża nie będą decydować?
a wiesz, kto teraz będzie układał program nauczania w szkole na przedmiot przygotowanie do życia w rodzinie? - jakaś kobieta profesor teologii, czy czegoś tam. zajmuje się wpływem antykoncepcji na kobietę. próbowałam wysłuchać jej wykładu, aby realnie znać jej twierdzenia - nie dało się. takiego steku bzdur nie umiałam znieść. i taka nawiedzona, wg mnie katoliczka, ma narzucać swoje poglądy młodzieży (m.in. mojej córce) w teoretycznie jeszcze świeckiej szkole.
jeżeli biskupi grożą ekskomuniką posłom, gdyby głosowali za złagodzeniem ustawy antyaborcyjnej - jest to jawne wpływanie księży na tworzenie prawa w świeckim (chyba) kraju, co może mieć potem przełożenie na taką kobietę jak ja i inne mi podobne. to księża naciskają na zakaz aborcji.
w przyszłości niechcący mogę trafić na lekarza, który odmówi mi wypisania recepty na antykoncepcję hormonalną, sprawę normalnie stosowaną w cywilizowanej medycynie, tabletki legalne i stosowane zgodnie z kanonami medycznymi, których się uczył na studiach (z pewnością państwowych) - a odmówi, bo taka jest jego wiara i słucha się księdza, który go straszy konsekwencjami.
to pod wpływem episkopatu zlikwidowano in vitro opłacane przez państwo.
tak - masz rację. nigdy nie będzie takiej sytuacji, że ksiądz stanie przede mną i coś mi będzie nakazywał a coś zabraniał.
ale to właśnie księża w sposób bardzo wyraźny wpływają na wszystkich poprzez naciski w tworzeniu prawa, również na mnie ateistkę, nie tylko na samych katolików.
To teraz sobie wyobraź świat w którym zabraknie ludzi wrażliwych moralnie, czyli świat w którym totalnie zwycięży pragmatyzm. Świat w którym prawa stanowić będą ludzie pokroju ADOLF, JÓZEF i MAO. Można sobie taki świat wyobrazić, można. Naprawdę niewiele brakowało, aby Hitler zwyciężył i stworzył swoja tysiącletnią Rzeszę. Popełnił tylko jeden błąd taktyczny. Jeśli zanurzysz się w tamte czasy, czasy zaczadzenia, to zrozumiesz, że ludzie pokroju księdza, ale nie każdego księdza, tylko takiego wyjątkowego, jakim był przykładowo ksiądz Popiełuszko, są potrzebni. Fakt, księża wtrącają się do tworzenia prawa, ale podaj chociaż jeden przykład, aby to wtrącanie przyniosło rzeczywiste szkody.
UsuńA swoją drogą, czytałaś dalszą część dyskusji, w której przytoczyłem metodę zalecaną przez Kościół, tańszą, zdrowszą i skuteczniejszą niż metody hormonalne.
Moze ten artykuł rozjaśni Tobie, z czym ludzkość ma problemy:
Usuńhttp://www.the614thcs.com/17.1942.0.0.1.0.phtml
a co ma wrażliwość moralna do narzucania innym swoich poglądów? od kiedy księża mają monopol na wrażliwość?
Usuńczyżbyś sugerował, że jestem nie wrażliwa, podobna wymienionym zbrodniarzom?
... właśnie Ci wymieniłam sytuacje, w których księża narzucają swoje poglądy a które to przynoszą kobietom wymierne szkody.
Skoro jesteś zwolenniczką aborcji, to w tej kwestii bardzo Ci blisko do wyżej
Usuńwymienionych osób. Reszty Twoich poglądów nie znam.
Wybacz, ale jeśli czytam "do narzucania innym swoich poglądów?" to mam wrażenie, że jest to zwykłe chrzanienie bez zastanowienia. A niby Kto w obecnym świecie nie narzuca swoich poglądów? Wyssaliście Lewicowość z mlekiem matki i drażni Was jakakolwiek prawicowa opcja, a to, że lewicowość była narzucana przez Hitlera i Stalina i dalej tkwicie w tym lewicowym matrix-ie, to tego nie zauaważacie. To, że dalej narzucacie innym, także poprzez stanowienie prawa, lewicowych poglądów, to niby co?
jeżeli w prawie będzie możliwość np dokonywania aborcji - to kto i co komu narzuca???? prawdziwa katoliczka tej aborcji przecież nie zrobi i nikt jej "za łeb" do gabinetu nie zaciągnie. - a może kościół boi się tego, że jego nauka jest nic nie warta i w swej bezradności chce wymuszać stosowanie dekalogu poprzez sankcje karne?
Usuńza wyrażenie określonego poglądu przyrównujesz mnie do ludobójców? ciekawa katolickość.
Teraz pozwolę sobie temat rozwinąć. Wpierw rzeczy oczywiste, które zostawię bez dowodu, dowody na te tezy można wyszukać w internecie.
OdpowiedzUsuń1) Antykoncepcja jest złem etycznym.
2) Całkowity zakaz antykoncepcji jest złem etycznym.
Jak widać, między 1 i 2 mamy ewidentną sprzeczność, a oba zdania da się udowodnić. Stąd KK zrobił w punkcie 2) furtkę w postaci antykoncepcji naturalnej. Problem w tym, że jeśli robi się furtkę dla jednej metody, to przez otwartą już furtkę pozostałe metody również wkraczają. Problem w tym, że jedne metody są darmowe, zaś drugie są przedmiotem zysków (i często wyzysku). By maksymalizować zyski firmy dowodzą, że antykoncepcja jest czynem etycznym (a nawet więcej: jest dobrem, który każdy człowiek powinien posiadać), a to stoi w sprzeczności z punktem 1)
Stąd nachalna reklama antykoncepcji już nie jest czynem etycznym. Chodzi tylko o zyski korporacji, a nie o dobro człowieka, czy społeczeństwa. Mając to wszystko na uwadze, możemy dalej dyskutować o kwestiach etycznych.
Etykę tworzą ludzie, nie da się jej oceniać w kategoriach czystego zła lub dobra, bo inaczej jej istnienie byłoby bez sensu. Po co komu etyka, skoro dokładnie i niepodważalnie wiadomo, co jest dobre, a co złe? Gdybyś liznął etyki widziałbyś, że nie sposób zdefiniować jednoznacznie dobra i zła. Jeśli uznajesz, że w pewnych przypadkach antykoncepcja jest dobra, w innych zła, to dowód na to, że nie da się jej jednoznacznie umieścić w którejś z tych kategorii. To klasyczny przykład punktu widzenia zależnego od miejsca siedzenia. Można więc przyjąć, że obie pierwsze tezy są już a priori błędne. Można jedynie mówić o stanowiskach pewnych grup do tego zagadnienia.
UsuńNie neguję istnienia wielu systemów etycznych. Jednakże nie spotkałem takowego, w którym obie tezy były fałszywe, ale chętnie się czegoś douczę, więc czekam na wskazanie takowego.
UsuńCzyżbyś chciał elaboratu na temat tego, że takie założenia a priori są błędne? Pokaż mi w takim razie etyka (nie myl z teologiem), który będzie się upierał, że takie założenia są prawdziwe. Sprawa, bardzo ogólnie, jest w zasadzie prosta. Jeśli przedstawiasz dwie przeciwne sobie tezy, nie możesz żadnej uznać za prawdziwą. Jeśli A jest prawdą, B jest fałszem, jeśli B jest prawdą, A jest fałszem. W jakimkolwiek wariancie, obie tezy są fałszywe. O prawdziwości A możesz mówić, gdy nie ma B, i odwrotnie. Etyka właśnie opiera się na tym, że niczego a priori nie uznaje za prawdziwe, zawsze jakimś tezom towarzyszą jakieś uwarunkowania, w tym przypadku osobnicza moralność.
UsuńProblemem systemów etycznych jest istnienie dylematów moralnych.
UsuńTrafiłeś w sedno. Dylematy nie wynikają z jedynie słusznych tez, one powstają tam, gdzie nie sposób jednoznacznie określić, co jest dobre, a co złe.
UsuńAsmodeuszu, skąd czerpiesz wiedzę na temat pragnień człowieka? Przez wiele stuleci posiadanie dzieci w jak największej ilości było podstawowym dobrem i pragnieniem ludzi. Dopiero pranie mózgów w XX wieku spowodowało zmianę postaw, lansowanie modelu 2+1 etc. Tylko od kiedy pranie mózgu uchodzi za działanie etyczne?
OdpowiedzUsuńA skąd Ty masz wiedzę, że wielodzietność wiązała się z pragnienia i miłości do dzieci?
UsuńOtóż, w mojej ocenie, opierając się na różnych opracowaniach, bardziej adekwatnym wydaje się być konieczność a nie pragnienie. Ta konieczność to wysoka śmiertelność dzieci, a potomstwa ogólnie, w obliczu prawie nieustających wojen, od plemiennych zaczynając, na światowych kończąc. Do tego dochodzi mała skuteczność leczenia medycznego. A ponieważ jedynym zabezpieczeniem na starość były dzieci, bo nikt nie znał ani pojęcia emerytury, ani nie istniały Domy Spokojnej Starości, ich wielość była koniecznością. Do tego dochodzi czynnik seksualności, niezależny od nas samych, bo wrodzony, co przy małej powszechności właśnie antykoncepcji, skutkował wielodzietnością. Mam w zanadrzu esej o tradycyjnej rodzinie, gdzie poruszam ten temat, a w którym piszę o tym, że ta wielodzietność niekoniecznie wiązała się z miłością do dzieci. Arystokracja i zamożne mieszczaństwo niemal natychmiast oddawało potomstwo pod opiekę niani, by dzieci za bardzo nie przeszkadzały. W ubogich warstwach społecznych, dzieci były od najmłodszych lat przysposabiane do pracy, najpierw w domu, a później poza nim, co miało przyczyny ekonomiczne. Ja nie twierdzę, że miłości rodzicielskiej nie było, ona jednak nie stanowiła głównej przyczyny istnienia wielodzietnych rodzin.
To nie pranie mózgów, a możliwości bardziej komfortowego życia są przyczyną modelu 2 + 1, bo znikają przyczyny traktowania potomstwa jako zabezpieczenia na starość.
Owszem, w ankietach najczęstszą odpowiedzią jest 2+1 ale dzieci, czyli dwoje chłopców i jedna dziewczynka. Stąd preferowany model rodziny to 2+3. Oczywiście, że pranie mózgów jest zjawiskiem i to dość powszechnym. Widać, tak powszechnym, że nawet co niektórzy przestali go zauważać.
UsuńNie wiem na jakie ankiety się powołujesz, ja oceniam zjawisko na własnej obserwacji, a w z nich wynika, że większości bliżej do 2 + 1, rzadziej do 2 + 2
UsuńO praniu mózgu można mówić w kontekście ideologii, życie kieruje się doświadczeniem, co widać najdobitniej po wierzących. Nie tylko Kościół propaguje rodziny wielodzietne, ale tych wcale tak nie przybywa, jakby chciano. Ba!, ktoś tam wymyślił, że szkaluje się rodziny wielodzietne, co może ma i miejsce, ale jest tak marginalne, że nie warte rozdzierania szat.
http://wyborcza.pl/1,76842,11662981,Polacy_chca_miec_duzo_dzieci__ale_maja_malo__Dlaczego_.html
UsuńSzkalowanie rodzin wielodzietnych nie jest marginalne. Praktycznie, zjawisko dotknęło każdą rodzinę wielodzietną, którą znam. A z racji swego zawodu znam wiele.
Zresztą, nawet w ubiegłym tygodniu miałem dowody owego prania mózgu; na Onecie mnóstwo tekstów pogardliwie odnoszących się do rodzin wielodzietnych. Niektórzy w swojej skrajności doszli nawet do wniosku, że najlepiej dla Ziemi by było, gdyby nie było ani jednego człowieka. Niestety, takie skrajne postawy są również obecne.
OdpowiedzUsuńIstnienie grupy oszołomów mających swoje idee fixe nie wynika z prania mózgów. Oszołomów w historii ludzkości nigdy nie brakowało. Jedyny problem w tym, że dzięki dostępności netu, mają możliwość publicznego propagowania swoich debilizmów. Jeśli ktoś im bezmyślnie ulega to już z samego określenia wynika, że jest... bezmózgowcem. Ale bez przesady, dopóki nie są wykorzystywani przez populistów, nie stanowią większego zagrożenia. Życie ich postawy zweryfikuje. Jeśli ktoś marzy o ziemi bez ludzi, niech pierwszy z niej zejdzie.
UsuńGeneralnie zgoda, to była tylko dygresja, nie widzę konieczności rozwijania tego wątku.
UsuńNo nie udawajmy, że jeśli nie najlepiej się pisze o rodzinach wielodzietnych, to wyłącznie w kontekście patologii, jaka niestety często tej wielodzietności towarzyszy. Mnożąc dzieci niepełnosprawne (poczęte często w alkoholowych uzależnieniach) i nie będąc w stanie zapewnić im należytej opieki i wychowania ani pod względem materialnym ani innym. Jako takie niewątpliwie są ciężarem dla społeczeństwa.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam natomiast żeby ktoś krytykował rodziny wielodzietne, które na tę wielodzietność stać. Czy ktoś kiedy pogardliwie wyrażał się np. o wielodzietnej rodzinie min. Radziwiłła, albo p. Wałęsy?
Więc może nie warto z kolei nam tu "prać mózgów" przez uogólnienie tej sprawy i wrzucenie do jednego worka pod wspólną nazwą rodziny wielodzietne?
Maria
Ja się tu z Tobą zgodzę. Nikt nie potępia rodzin wielodzietnych tylko za to, że są. Nie sposób wprawdzie twierdzić, że wszystkie rodziny wielodzietne to patologia, jednak nie sposób też zaprzeczyć, że i tam takie zjawiska występują. Inna sprawa, że patologia nie omija rodzin z jednym czy dwójką dzieci.
UsuńPozdrawiam ;)
Wow!!! A to dzieci niepełnosprawne mnożą się tylko w rodzinach patologicznych?Kim wg Ciebie jest dziecko niepełnosprawne?
UsuńAnastazja
A ja powtórzę, skąd dane, że rodziny patologiczne to rodziny wielodzietne?
UsuńOczywiście, że dzieci niepełnosprawne nie rodzą się wyłącznie w rodzinach patologicznych. Ba, zapewne wiele więcej się w nich rodzi dzieci zupełnie pełnosprawnych, tyle, że potem wzrastając w nich same często stają się patologiczne (w znaczeniu "niepełnosprawne" społeczne :)
UsuńI uprzedzając dywagacje w stylu "skąd te dane" wyjaśniam - są one zupełnie hipotetyczne i przeze mnie wymyślone. Skoro sami nie potraficie tego "zauważyć" - w realu, mediach itd. Lub sobie wydedukować. :)
Maria
Jak mam tak dedukować jak Ty,to wolę wcale.
UsuńA.
To przynajmniej nam Maria wyjaśniła skąd biorą się stereotypy.
UsuńTak,dobre i to:)
UsuńA.
Cieszę się, że mogłam Wam "pomóc". :) Tyle, że temat się nam tak jakoś stereotypowo zakończył. :)
UsuńMaria
Tutaj zabawny i pouczający tekst pewnej blogerki:
Usuńhttp://dzieciowo.pl/2012/04/rodzina-wielodzietna-nie-zawsze-patologiczna.html
... że jeśli nie najlepiej się pisze o rodzinach wielodzietnych, to wyłącznie w kontekście patologii, jaka niestety często tej wielodzietności towarzyszy.
OdpowiedzUsuńSkąd ta wiedza i skąd te dane?
Chyba źle zrozumiałeś Marię. Ona wyraźnie zaznacza, że wielodzietności nie potępia się za samo jej istnienie. Owszem, możemy nie rozumieć pobudek, ale to jest ewidentny przykład powiedzenia, że syty nie zrozumie głodnego. Nie zrozumieć nie jest tożsame z potępieniem. W końcu Ty sam czasami nie rozumiesz pewnych postaw, jak chociażby tej, że ktoś nie chce mieć dużo dzieci i tłumaczysz to praniem mózgu. Chcę jednak wierzyć, że nie ma w Tobie klasycznego potępienia takich postaw. ;)
UsuńTak jest, wyraźnie zaznaczyłam (a nawet podałam przykłady znanych wielodzietnych rodzin, i mogłabym podać więcej, tylko po co? ) że wielodzietności nie potępia się za samo jej istnienie, ale za to, że jak pokazują przykłady (z życia oraz mediów, a także czysto hipotetyczne :)
Usuń- niestety często rodziny te są ani jakoś odpowiedzialnie zaplanowane (Pan Bóg daje (!) dzieci to biorą, bo skoro je daje, to na nie i da! Zaś antykoncepcja jest grzechem, zresztą kto by się nią przejmował, a seks jest taki fajny),
- ani samodzielnie zdolne zapewnić tym dzieciom utrzymania i wychowania na akceptowalnym społecznie poziomie.
Przecież nawet Kościół nie zachęca do wielodzietności w sytuacji, gdy rodziny na nią nie stać i zezwala na antykoncepcję naturalną, czyli seks w okresie niepłodnym (i brak seksu w płodnym), a więc z założenia nie prowadzący do powstania nowego życia. I tyle w temacie.
Maria
Nie myl patologii z biedą.
UsuńA.
Asmodeuszu, nie rozumiem do czego zmierzasz? Chrześcijański system etyczny jest wewnętrznie spójny i możesz mi wierzyć nie znalazłem w nim wewnętrznej sprzeczności, a szukałem. Jeśli pragniesz udowodnić sprzeczność z jakimś innym istniejącym systemem etycznym, to go wskaż.
OdpowiedzUsuńNie twierdzę, że cały system moralności chrześcijańskie jest niespójny, choć wyjątki mógłbym znaleźć, chociażby w kwestii „nie zabijaj”. Sam jednak powyżej udowadniałeś mi, że z antykoncepcją bywa różnie. Już chociażby fakt, że wierni z niej też korzystają. Tylko wiesz, co to oznacza? Ano tyle, że hipokryzja ma się dobrze. Ale nie chcę być niesprawiedliwy, w innych systemach moralno-etycznych bywa podobnie. Weźmy taki ateizm, którego jestem przedstawicielem. Zakłada, że każdy człowiek ma prawo do własnych wierzeń, mimo, że tych wierzeń nie uznaje. A jednak są tacy, którzy to prawo ignorują. Nie mam na myśli rzeczowej krytyki, bo ta jest przecież wszędzie dopuszczalna (no prawie wszędzie), mam na uwadze jazgot i wyszydzanie.
UsuńNie wiem, czy to kwestia hipokryzji. Raczej tego, że normy moralne muszą być oczywiste i powszechnie akceptowalne. W tym przypadku, mamy podwójny problem, ani zakaz antykoncepcji nie jest oczywisty ani powszechnie akceptowany. Po prostu, z faktu, że nauczanie rozmija się z praktyka nie świadczy jeszcze źle o samym nauczaniu, ale niewątpliwie ma ono jeszcze braki. Powszechność zła nie oznacza, że czyn jest etyczny, ale tutaj problem jest głębszy: trudno uzasadnić nauczanie o antykoncepcji przykładami z Ewangelii. Powoływanie się zaś na tradycję bywa czasami zgubne, bowiem nauczanie KK w dużej mierze opierało się często na poglądach Arystotelesowskich. A wybitnie, z Ewangelią niewiele miał wspólnego.
UsuńOk, nazwijmy to jak chcesz, problem nie tyle w nauczaniu ile w niekonsekwencji i nietolerancji. Jeśli bowiem ktoś wyznaje jakąś moralność, nie do końca ma prawo narzucać ją innym, a już tym bardziej, jeśli nie jest w stanie jej wyegzekwować w stosunku do samego siebie. I nie o samą antykoncepcję tu idzie. Podobnie jest z cudzołóstwem czy homoseksualizmem.
UsuńTo trochę nie tak, przecież nie chciałbyś zakazać lekarzowi leczenia grypy, tylko dlatego, że sam choruje na grypę. Zło dotyka każdego i każdy ma możliwość wyzwolenia się od wpływów zła. Oczywistym jest, że za przykład powinni służyć święci, ale nie każdy święty stał się nim od urodzenia. Przewrotnie napiszę, że wolę aby z alkoholizmu leczył mnie były alkoholik, aniżeli czysty teoretyk. Abstynent od urodzenia, może jest przykładem godnym naśladowania, ale niekoniecznie skutecznym w leczeniu alkoholizmu. Myślę, że muszą się mieszać różne postawy. Zgadzam się jednak z Tobą, że czynny alkoholik drugiego czynnego alkoholika z alkoholizmu nie wyleczy, ale każdy ma prawo namawiać drugiego do wyleczenia. Oczywiście, namawiać do wyleczenia, a nie do potępiania. Jednakże ksiądz, który potępia grzesznika, a nie złe czyny, raczej dobrym księdzem nie jest o ile jest księdzem.
UsuńAkurat chory lekarz nie powinien mnie leczyć. Jak wyzdrowieje, co innego. Jednak będę się upierał, taka moja natura, normy moralne może wyznaczać instytucja lub grupa (bo nie pojedynczy człowiek) będąca poza wszelkimi podejrzeniami. I nikt od nikogo nie wymaga świętości, bo ja takiej idealnej nie znam.
Usuń