poniedziałek, 30 stycznia 2017

Seks w szponach religii



  W tym samym dniu, mój ulubiony portal Fronda.pl opublikował trzy artykuły o seksie i nie mogłem się oprzeć, aby je skomentować, choć tylko jednym felietonem. Felietonem, gdyż na poważną notkę nie zasługują. Mnie się wydawało, że nawet Kościół już się z seksem pogodził, wszak mamy XXI wiek, choć z pewnych oczywistych względów, uporządkował go na swoją modłę, z głównym zastrzeżeniem, że jest usankcjonowany tylko w uświęconych związkach małżeńskich.

  Mówiąc szczerze, mnie te dywagacje kapłanów żyjących w celibacie, czyli teoretycznie nie mający żadnego doświadczenia, na dobrą sprawę – śmieszą. To tak jakby inżynier od lotnictwa chciał przeprowadzić skomplikowaną operację na sercu. Ale w kapłańskie „kompetencje” nie będę wnikał, bo ze wspomnianych artykułów można wnioskować, że mamy do czynienia z prawdziwymi ekspertami w tej skomplikowanej materii, jaką są cielesne uwarunkowania płci obojga. Na początek ten najmniej kontrowersyjny, zatytułowany „Seks a sakrament pokuty”1. Autor wyznaje: „Od dawna seks przestał być zamknięty jedynie w małżeńskiej sypialni. Również dużo mówi się o sprawach związanych z intymną sferą życia człowieka, choć głównie o sposobach osiągania przyjemności podczas współżycia seksualnego, poznawaniu kobiecego cyklu płodności, naturalnych metodach planowania rodziny, albo o środkach antykoncepcyjnych, dotyka się także zagadnienia inicjacji życia seksualnego przed zawarciem sakramentalnego związku a zabronionego z punktu widzenia Kościoła Katolickiego”. I tu przyznaję z ręką na sercu – kompletnie nie rozumiem wniosku: „Niestety, istnieje spora luka w zasobie wiedzy na temat uprawiania seksu i późniejszego przystępowania do sakramentu pokuty”. (sic?) Skoro seks małżeński jest usankcjonowany, ściślej, nie jest grzechem, skąd potrzeba spowiedzi? Tu z kolei biję się tą samą ręką, którą przed chwilą miałem na sercu, mocno w pierś, bo przyszedł mi na myśl bluźnierczy wniosek, że ta spowiedź ma zaspokoić ciekawość spowiednika. Myliłem się. Okazuje się, że to wierzący małżonkowie często mają z tym seksem problemy i w spowiedzi szukają wyjaśnień, co też nie brzmi dobrze. Spowiednik to raczej ani psycholog, ani tym bardziej seksuolog, bo jak wynika z podanego w artykule przykładu, mąż skarży się na oziębłość żony, której wydaje się, że ten małżeński seks jest grzechem. Inna spowiadająca się ma problemy ze stosunkiem przerywanym (a to już podobno jest grzech, bo wszelkie miłosne igraszki muszą się kończyć złożeniem nasienia w pochwie – wiem, gdzieś czytałem na katolickim portalu). Konkluzja tego artykułu zaskakuje najbardziej. Wynika z niej bowiem, że jeśli czujemy strach przed spowiednikiem, spowiadając się z seksu (?) „to dla nas sygnał, że nosimy w duszy zniekształcony obraz Boga”(sic!).

  Drugi artykuł ma zachęcający tytuł „Seks – ależ tak – to dar od samego Boga”2. Gdybym był wierzącym, w pełni z tym stwierdzeniem bym się zgodził. Zaczyna się ciekawie, gdyż autor stwierdza, że „Tłumienie seksualnych pragnień jest ciemnogrodem”. Ale tu muszę dodać, że w tym stwierdzeniu jest odrobina zakamuflowanej ironii, co wyjaśnia się w dalszej części tekstu, gdyż autor przyznaje, że te seksualne pragnienia i tak trzeba tłumić, choć oczywiście bez przesady. Dowiadujemy się wręcz odkrywczej tezy, że „Prawda jest jednak taka, że chrześcijaństwo jest bodajże jedyną religią, która w pełni akceptuje cielesność mówiąc, że materia jest dobra, że sam Bóg przyjął kiedyś ciało (...)”. To chyba bluźnierstwo, bo religia katolicka stanowczo zaprzecza temu, że Jezus z cielesności, w wiadomym celu, korzystał. I dalej: „Chrześcijaństwo wyniosło małżeństwo wyżej niż jakakolwiek inna religia, a najwspanialsza poezja miłosna została stworzona nieomal w całości przez chrześcijan. Jeśli ktoś twierdzi, że seks jest sam w sobie zły to chrześcijaństwo natychmiast temu zaprzeczy. Seks jest dobrym darem od Boga”. Z tym zaprzeczaniem wyjaśni się w następnym akapicie (będzie tam zaprzeczenie tego zaprzeczenia). Nie wiem, nie będę się autorytatywnie wypowiadał, mam pewnie inne wyobrażenie o dobrej poezji i o tym, która religia lepiej traktuje małżeństwo. Poezja chrześcijańska i miłość (cielesna)? Widać autor nigdy nie poznał poezji sufickiej (tak, tak – islamskiej), perskiej, buddyjskiej czy starożytnych religii. Poleciłbym autorowi książkę „Alchemia miłości. Wybór myśli sufickich” autorstwa Dawida Fidelera. I smutna refleksja, bo ja nie znam religii bardziej potępiającej radość z życia, wszystkiego, co przyjemne i twórcze niż chrześcijaństwo, które przez wieki nauczało, że seks i cielesność są ledwie tolerowane przez Boga ze względu na prokreację.

  Właściwie niewiele się zmieniło w tym względzie, można by wnioskować, że nic, co wynika z trzeciego artykułu „Seks nie jest darem bożym, a konsekwencją natury”3. Artykuł jest właściwie polemiką z papieską Amoris laetitia, szczególnie w zakresie nadaniu miłości (również cielesnej) właściwego wymiaru. Autor, nieznany nawet z nicka, przywołuje słowa św. Pawła, który wszelką cielesność uznaje za zło konieczne. O  żadnym kompromisie w tej materii nie może być mowy, bowiem św. Paweł „(...) pisze o wyższości dziewictwa i celibatu nad małżeństwem, stwierdzając równocześnie, że nie każdy może w tym wytrwać i dlatego z wyrozumiałości [podkreślenie moje] zezwala na małżeństwo i seks w małżeństwie”. I powołuje się na konkretne teksty z Pierwszego Listu do Koryntian: „Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie! Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć”. [1Kor 7, 8-9]4 Z tego fragmentu ma wynikać, że „zezwolenie na uprawianie seksu w małżeństwie pochodzi z wyrozumiałości Apostoła wobec siły popędu seksualnego, a nie z nakazu religii (...) Zatem seks w małżeństwie uprawiać można, ale nie trzeba i na pewno nie na okrągło i nie w celach uświęcenia siebie, współmałżonka lub wzajemnego, gdyż to właśnie poprzez wyuzdanie (akrasía), obecne także w niejednym małżeństwie, kusi szatan”. Powinniśmy dziękować św. Pawłowi, że był łaskaw zezwolić nam na seks, choć tylko małżeński i choć tylko w bardzo ograniczonym zakresie, bo gdyby tak uparł się przy tym celibacie..., chrześcijaństwa dziś by nie było.

  Mnie już nie dziwi, że w natłoku takich informacji, a raczej dezinformacji, można się kompletnie pogubić w sprawach seksu.

Przypisy:
1 - http://www.fronda.pl/a/seks-a-sakrament-pokuty,86427.html
2 - http://www.fronda.pl/a/seks-alez-tak-to-dar-od-samego-boga,86421.html
3 - http://www.fronda.pl/a/seks-nie-jest-darem-bozym-a-konsekwencja-natury,86423.html
4 - za Biblią Tysiąclecia http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=292


75 komentarzy:

  1. A tutaj się z Tobą zgadzam.
    Poza jednym wyjątkiem: Fronda to nie jest dobre źródło jakiejkolwiek wiedzy, a w szczególności wiedzy o katolikach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby Fronda była poważnym źródłem informacji, nie tam bym szukał inspiracji do felietonów.

      Usuń
    2. Wiesz, wyszukać sobie jakiegoś głupka i z niego się naśmiewać? Trochę żałosne.

      Z drugiej strony naśmiewać się z mądrego, też nie wypada.

      Usuń
    3. Te „głupki” próbują kreować rzeczywistość, więc to wyśmiewanie jest jakby potrzebne. Weźmy dla przykładu tego ostatniego, podpierającego się św. Pawłem. Wiesz ilu ludzi może wprawić w frustrację, ilu odebrać radość z seksu?
      Ale spoko(jnie), za mądrego też się wezmę ;)

      Usuń
    4. To niech przeczytają Sztukę kochania Wisłockiej;)Ta książka jest ponadczasowa:)
      A.

      Usuń
    5. Skoro chcesz się zmierzyć z mądrym, to musisz wiedzieć, że od czasów rewolucji seksualnej znacząco spadł poziom satysfakcji czerpanej z seksu, generalnie spadło zadowolenie z życia, wzrósł znacząco odsetek impotentów (wśród młodych) oraz wzrosła znacząco ilość bezpłodnych facetów (też wśród młodych).

      Usuń
    6. Nie wiem skąd masz te dane, ale ja nigdy nie miałem ani problemu z impotencją, ani z czerpanej radości z seksu, nawet jak byłem młody... ;)

      Usuń
    7. Bo masz to szczęście, że nie wychowywałeś się w epoce rewolucji seksualnej.
      Dane, niestety z książek, ale czasami bywają artykuły na portalach, niestety niezbyt dobrej jakości.
      Chociażby pierwszy z brzegu:

      http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Maleje-liczba-plemnikow-w-spermie-Francuzow,wid,15162066,wiadomosc.html?ticaid=1188c7

      Zjawisko obserwowane w całym świecie, przyczyna kobiece środki antykoncepcyjne oraz siedzący tryb życia.

      Mogę podać także inne źródła do wszystkich tych tez. Niestety, publikacje naukowe dostępne po opłaceniu 280 Euro, skoro masz tyle na zbyciu to podam linki.

      Usuń
    8. I tu problem, bo ja się właśnie wychowałem w czasach rewolucji seksualnej (tej z lat 60/70 ubiegłego wieku). Musiałbym jednak paść na mózg aby za takie pieniądze czytać artykuły naukowe o czymś, co mnie nie dotyczy. Ale wniosek z Twojego komentarza jest taki (inny niż sugerujesz) za impotencję i niepłodność jest odpowiedzialna zmiana trybu życia a nie rewolucja seksualna.

      Usuń
    9. Spodziewałem się takiej odpowiedzi, masz strasznie liniowe spojrzenie na świat. A świat jest liniowy tylko w małym fragmencie, liniowa analiza naprawdę nie daje się zastosować do tego świata. W zasadzie analiza sieciowa dopiero ma sens. Wiele czynników wpływa, to tak jak z ociepleniem klimatu. Owszem, rewolucja seksualna ma również wpływ, chociażby poprzez środki antykoncepcyjne. Wykazały to badania na żabach. Co gorsza, zatrucie środowiska środkami antykoncepcyjnymi będzie trwało wieki. To świństwo się nie rozkłada.

      Usuń
    10. A tu przykład prawdziwie nieliniowego podejścia:
      http://demotywatory.pl/4616750/Jak-dzialaja-pigulki-antykoncepcyjne

      Usuń
  2. Cholera czy zawsze musisz poruszyć ciekawy temat jak ja nie mam czasu?;)Ale stwierdzam,że jestem zboczona:D Czytam - Tu z kolei biję się tą ręką,którą przed chwilą miałem (i tu się rozczarowałam:D ) na sercu...;)
    Ja dzisiaj idę na Sztukę kochania;)
    Pewnie coś jeszcze dopiszę ale spokój mi potrzebny,a tego ostatnio brak.Wariactwo istne:)
    Pozdrawiam Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, ta notka jeszcze jakiś czas pobędzie na pierwszym planie.
      Podzielisz się wrażeniami z filmu?
      Odwzajemniam pozdrowienia ;)

      Usuń
    2. Oczywiście że się podzielę:) Jakbyś mieszkał bliżej to byśmy poszli razem;)
      A.

      Usuń
    3. Wrażenia z filmu...Hmmmmm jakby to napisać,żeby nie zdradzić szczegółów?Polecam:)I pierwszy raz po obejrzeniu filmu czuję niedosyt i muszę przeczytać biografię Wisłockiej.
      A.

      Usuń
  3. He he...
    Po pierwsze to mnie by się nie chciało poświęcać i tych głupot czytać...
    Po drugie mam zastrzeżenie do tekstu:

    "dywagacje kapłanów żyjących w celibacie, czyli teoretycznie nie mający żadnego doświadczenia, na dobrą sprawę – śmieszą."

    Słyszałem co innego od niegdysiejszego kleryka, ponoć jest rozmowa specjalna na ten temat w seminarium i adeptów którzy nie mieli kontaktów próbuje się odwieść od kapłaństwa - przynajmniej na jakiś czas. Nie wiem czy to prawda.
    Dowcip "Dlaczego Bóg wymyślił orgazm" też słyszałem od księdza.
    Myślę że doświadczenia pomimo celibatu większość z nich ma. Przynajmniej ja sobie nie wyobrażam faceta w pełni sił fizycznych, który nie "spuszcza z krzyża"...

    A ciekawe co frondaliści powiedzieliby na to...

    „Postać twoja wysmukła jak palma, a piersi twe jak grona winne. Rzekłem: wespnę się na palmę, pochwycę gałązki jej owocem brzemienne. Tak! Piersi twe niech [mi] będą jako grona winne, a tchnienie twe jak zapach jabłek. Usta twoje jak wino wyborne, które spływa mi po podniebieniu, zwilżając wargi i zęby”

    Ten tekst w PŚ pewnie się znalazł ze względu na to potępianie seksu i cielesności przez chrześcijaństwo?

    Otóż współczesne pojęcie brzmi tak:

    "Człowiek, według Biblii, jest zarówno ciałem, jak i duszą, zarówno umysłem, jak i seksualnością. Mało tego – sama nasza cielesność, a więc i seksualność, jest – według Biblii – obrazem Boga."
    ks. dr Jacek Wróbel

    "Nauka Kościoła o małżeństwie uznaje współżycie płciowe za jego kluczowy, dobry i słuszny składnik. Domaga się tylko, aby przyjemność nie była oderwana od miłości między ludźmi, by nie stała się egoistyczna."
    Michał Wojciechowski - świecki teolog, profesor biblistyki na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie

    Zauważyłeś że autorem drugiego tekstu jest pastor? On powinien mieć jakieś pojęcie o seksie jednak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy mam na myśli że autorem podlinkowanego artykułu z frondy jest pastor...

      Usuń
    2. W cytowanym przez Ciebie, moim zdaniu, jest słówko „teoretycznie”, a teoria zakłada, że celibat znaczy to, co celibat, czyli wszelką wstrzemięźliwość. Ja nie chcę wnikać w tym felietonie jaka jest praktyka, będę pisał o abp. Jędraszewskim, tam się do tego odniosę.

      O „edukacji seksualnej” kleryków też słyszałem i nawet czytałem, ale teoretycznie to ma być wiedza teoretyczna, bez praktyk. ;)

      Jeśli chodzi o Pieśń nad pieśniami, akurat w tym fragmencie sens jest wątpliwy (z wyjaśnień Biblii Tysiąclecia) a cała pieśń siódma jest podobno niepewna i pewnie tego będą się trzymać frondaliści. Ale jak sądzę, ten, który wspomina o poezji pewnie myślał właśnie o PNP, jakby nie zważając na fakt, że to utwór ST, czyli judaizmu.

      Nie wiem do jakiego fragmentu Biblii odnoszą się słowa ks. dr. J. Wróbla, jestem przekonany, że też do PNP, gdyż tak naprawdę ta Księga jest alegorią miłości Boga do ludzi i na odwrót. Natomiast, co do pastora, na pewno nie napisałbym o nim, że teoretycznie nie powinien nic wiedzieć na te tematy ;)

      Usuń
    3. Nawet nie zwróciłem na to uwagi, że autor to pastor ;)))

      Usuń
    4. Znaczy zauważyłem to słowo i w obliczu tego co napisałem nie jest mowa o teorii.

      Sens jest wątpliwy dla kogo?

      I tak myślę, że ta wizja antyseksualnego kościoła to przeszłość...

      Usuń
    5. Wątpliwy dla biblistów.

      Kościół nigdy nie był aseksualny, nawet jeśli Jego ojciec, św. Augustyn pisał i głosił na jego temat straszne rzeczy („Dobrze jest człowiekowi nie tykać się niewiasty”). Św. Tomasz z Akwinu pisał: „Ludzie ze stanu dziewiczego otrzymują sto procent nagrody w niebiesiech, owdowiali – sześćdziesiąt procent, a żonaci trzydzieści procent”. Zanim człowiek umrze, powinien owdowieć, a pierwszy umierający z małżonków ma przerąbane.

      Usuń
    6. Radku ale co masz na myśli pisząc,że kościół nie jest antyseksualny?
      Anastazja

      Usuń
    7. To co pewien ksiądz. Jakby Bóg nie wymyślił orgazmu, człowiek by się na śmierć zajebał.

      Usuń
    8. Hahahahaha:))) Bóg stworzył kobietę i mężczyznę,a orgazm to świadomość własnego organizmu.
      A.

      Usuń
    9. Obecnie takie rzeczy jak seks ukierunkowany na posiadanie potomstwa, czy tylko w małżeństwie to jedynie sedewakantyści wyznają... Żaden ksiądz tego nie bierze na poważnie. Przynajmniej z tych których zdarzyło mi się poznać.
      Nie mylić z cudzołożeniem, tego kościół nadal nie pochwala.

      BTW, wiecie że ponoć są katolickie sex shopy? Ojciec Knotz o czymś takim wspominał.

      Usuń
    10. Muszę zapamiętać w chwili uniesienia że to świadomość mojego własnego organizmu... Ostatnio tak się czułem jak spaliłem blanta i kumpela usiłowała mi wmówić, że mnie się tylko wydaję, że się dobrze bawię...

      Usuń
    11. Wiesz Radek napiszę tak - jestem kobietą i nie wiem jak mężczyźni przeżywają orgazm i czy zawsze go mają,itd.Ale jesteś duży chłopak i wiesz,że ciało kobiety i mężczyzny się różni.Mózg również.I jeżeli kobieta idzie do łóżka tylko po to żeby przeżyć orgazm gwarantuję Ci,że go mieć nie będzie.Seks zaczyna się w głowie i sam w sobie powinien być przyjemnością,a wtedy osiągnięcie orgazmu będzie kwestią czasu.I co najważniejsze - kobiety potrafią przeżywać wielokrotne orgazmy w bardzo krótkim czasie:)

      A jak się rzeczywiście bawiłeś?Jeżeli miałeś chujowy nastrój,to z pewnością tylko Ci się wydawało...

      Katolickie sex shopy?To co tam będzie można kupić?Bieliznę,olejki,kadzidełka?
      A.

      Usuń
    12. Aaaa i jeszcze jedno - nie wiem czy miałeś taki przypadek ale jak mężczyzna się kocha z kobietą a ona leży jak kłoda i ani mru mru,to czy on może mieć orgazm?Czy sam wytrysk u mężczyzn to orgazm?No chyba nie?Uświadom mnie:)
      Asmodeusz zaraz pożałuje tego wpisu:D
      A.

      Usuń
    13. Nie wiesz czy zawsze mają? Znaczy nie zauważasz, czy się tak dobrze z tym kryli?

      Widzę, że przejęłaś się tą książką Wisłockiej, bo sama zaczynasz zasuwać jak z podręcznika.
      Generalnie kobiety mają ileś tam rodzajów tych orgazmów, a faceci jeden i to ch%$wy. Ja jakimś znawcą nie jestem, ale zawsze jak partnerka nie miała, to czułem się jakbym sam nie miał. Tych kobiet wielokrotnych to nie spotkałem, albo spotkałem raz, bo się w trakcie igraszek już zaczynałem gubić co jest u niej orgazmem a co nie...

      Bawiłem się dobrze, dopóki nie zacząłem się zastanawiać nad tym co powiedziała :)

      Kadzidełka z pewnością...
      Jak znajdę jakiś to Ci powiem... albo linka bym dał, tylko nie wiem gdzie :) Bo już mi głupio tutaj u Asmo. U mnie też nie wypada bo ja w przeciwieństwie do Niego nie jestem anonimowy w sieci.

      Usuń
    14. Boszz... nie miałem nigdy takiej kobiety. Nawet sobie nie wyobrażam.
      Moim zdaniem wytrysk to orgazm, choć akurat można mieć i bez wytrysku... Kurde nie rozmawiasz z mężem na ten temat, tylko z obcym chłopem w necie?

      Usuń
    15. Książkę Wisłockiej pierwszy raz przeczytałam jak miałam 14 lat.A film na którym dzisiaj byłam to jej biografia...I chyba zauważyłeś,że ja się nie krępuję jeżeli poruszamy temat seksu.No chyba,że Ty nagle zacząłeś?
      Tyle to wiem,że bez wytrysku to mężczyzna może mieć orgazm.A męża znam na wylot;)
      Hmmmm no ja nie wiem czy Ty do końca jesteś taki obcy...
      Jeśli znajdziesz linka,to możesz go podać tutaj,dasz mi tylko cynk że go znalazłeś;)No przecież Ci nie napiszę,że masz mój adres mailowy:D
      A.

      Usuń
    16. Nie czytałem wcale i nie zamierzam teraz, ale wiem że film jest, o niej tym samym też średnio mnie interesuje.
      Mnie żal Asmo :)
      Na wylot powiadasz?
      A wiem, gdzie. :)

      Usuń
    17. Tak,to zdecydowanie nie Twoje klimaty,taka biografia Wisłockiej.Ale książki nie przeczytałeś?Jak to w ogóle możliwe?:D
      Asmo sam jest pewnie ciekawy co można kupić w katolickim sex shopie.Aż tak bardzo przeginamy?No to postanowienie poprawy:)
      Może nie na wylot,a na wytrysk:D
      A wiem,że wiesz:)
      A.

      Usuń
    18. http://www.alkowamalzenska.pl/ Tadam:D
      A.

      Usuń
    19. Anastazjo, w czasach największego zainteresowania tematem zajęty byłem praktyką a nie teorią.
      Nie ma rozgrzeszenia, bo nie widzę żalu za grzechy. :D

      Usuń
    20. No nie upiecze się przepysznego ciasta,nie znając przepisu;)Ale to mój sposób:)
      I jak tu teraz żyć?:D
      A.

      Usuń
    21. Najlepsze ciasta mojej babci robione były na oko, bez przepisu :) Poza tym pozwalam sobie zauważyć że na preferencje seksualne nie ma reguł. Przeczytałem kilka jakichś artykułów i niestety wiedza z nich i tak zderzyła się z rzeczywistością brutalnie.

      Usuń
    22. Na oko to chłop umarł;)
      Wiadomo,że nie idzie się do łóżka z instrukcją w głowie ale w tamtych czasach skąd mieliśmy czerpać wiedzę?A poza tym trzeba poznać swój organizm i ważna jest antykoncepcja.Dlatego dziwi mnie,że masturbacja to grzech i dziwi mnie że kobiety,nie wspominając już o młodych dziewczynach nie wiedzą co to owulacja.Przerażają mnie teksty,że w czasie miesiączki czy też pierwszego razu nie można zajść w ciążę...
      A.

      Usuń
    23. Kurde w jakich tamtych czasach? Jesteśmy chyba mniej więcej w jednym wieku, a Sztuka Kochania wyszła na rok przed moim urodzeniem, czyli w czasach mojej aktywności to już był antykwariat. Na początku lat 90 zaczęły się pokazywać gazetki typu Bravo, gdzie już pisano o antykoncepcji.
      Ale przyznam się, moja pierwsza dziewczyna zamierzała po maturze zdawać na coś tam związanego z medycyną i uwielbiała rozprawiać o jajeczkowaniach i tym podobnych sprawach, nie mówiąc już że do spraw antykoncepcji podchodziła bardzo rygorystycznie.

      Usuń
    24. Tak,jesteś dwa lata starszy.A gazetki typu Bravo nie nadawały się nawet do podtarcia tyłka;)To metafora oczywiście.A Wisłocka była lekarzem.I to co stare nie oznacza,że jest do bani.Bo na przestrzeni tych lat organizm kobiety się nie zmienił.
      A.

      Usuń
    25. Było jednak 100 różnych innych rzeczy do czytania. Ale po co miałem czytać, jak wolałem iść na wagary i spędzać miło czas gdzie indziej, bynajmniej nie na czytaniu Wisłockiej...

      Usuń
    26. Zawsze można było poczytać razem albo chociaż rysunki z pozycjami pooglądać :D
      A.

      Usuń
  4. Św. Augustyn żył w takich czasach, że chrześcijaństwo na tle innych, to był obraz rozpusty. Warto ten kontekst wskazać i przypomnieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owa rozpusta w czasach św. Augustyna nie dotyczyła chrześcijan, choć on sam, nim się stał chrześcijaninem był rozpustnikiem.

      Usuń
    2. Tak, ale to były czasy koncepcji, że to nie Bóg stworzył świat materialny, ale demony. I wszystko, co materialne, pochodziło od demonów i w związku z tym było złe. Płodzenie dzieci, też było złe. W związku z tym, chrześcijaństwo było nurtem awangardowym, w każdym ujęciu.

      Usuń
    3. Trochę jesteś nieścisły. Chrześcijaństwo opierało się na Biblii, a tam napisane jest, że świat (materialny) stworzył Bóg. Owa awangarda polegała na gloryfikacji ascetyzmu, od czasów św. Pawła. Augustyn był tylko kontynuatorem...

      Usuń
    4. Asceza, to też awangarda. Jakby na to nie patrzeć, wielkie osiągnięcia naukowe, technologiczne, literackie, w dużej mierze zawdzięczamy ascetom, nie da się w życiu osiągnąć niczego wielkiego bez pracy i ascezy. Ponadto, na przeciwnym biegunie, mamy wyłącznie mechaniczny seks, narkotyki, alkohol... jednym słowem używanie.
      Żeby ten seks był chociaż tantryczny, ale gdzie tam...
      Inna kwestia, że osobiście jestem człowiekiem równika. Nie lubuję się w skrajnościach, ale mając do wyboru: dzień z narkotykami lub z ascezą, stanowczo preferuję ascezę. Zresztą, nic nie ubogaca człowieka bardziej duchowo, niż odrobina ascezy.

      Natomiast, chodziło mi w tej awangardzie o inne kwestie. Ale, skoro wiedzę historyczną czerpiesz wyłącznie z ateistycznych blogów, to niech tak zostanie.

      Usuń
    5. Aczkolwiek przytoczę cytat Bertranda Russella:
      "Żarłok, erotoman i asceta są ciągle zajęci sobą i świat ich zamknięty jest w ramach ich pragnień, czynienia im zadość lub czynienia im na przekór. Człowiek zdrowy na ciele i umyśle nie pozwoli, by cała jego uwaga skupiona była na nim samym."

      Usuń
    6. Z Russellem to ja się akurat zgadzam, gorzej ze zrozumieniem Twojego pojmowania tych spraw.

      Bo asceza bez względu na jej zalety, sama w sobie to dewiacja. Nigdy nie miałem problemów z seksem, nigdy też nie traktowałem go w kategoriach wyżycia się seksualnego a każda otoczka mu towarzysząca była mile widziana, dlatego wolałem go uprawiać przy pełnym świetle niż w pełnym mroku ;) Dla mnie mowa, również ciała, zapach, atmosfera stanowiły zawsze dodatkowe atrybuty.

      Nie wiem też skąd przekonanie, że ja wiedzę historyczną czerpię z blogów ateistycznych? Chyba, że sądzisz po sobie... Mój ateizm nie wziął się z blogów a przede wszystkim z własnych przemyśleń, popartych lekturą filozofów (uwielbiam Andre Comte-Sponville), natomiast wśród listy odwiedzanych blogów znajdziesz blogi wierzących. Nie boję się też lektury stojącej w opozycji do ateizmu i właśnie nabyłem „Ateizm Co każdy powinien wiedzieć” Michaela Ruse, po której sobie wiele obiecuję, choć podobno poddaje ateizm krytyce.

      Usuń
    7. Już większego ateisty od Russela chyba nie ma, ale z ascezą jest tak jak z seksem, ponoć. W każdym razie, niektórzy mistycy miewają niezły odlot i jest to udowodnione badaniami aktywności mózgowej. Nie to jest jednak istotne. Istotne jest to, co rzecze Zaratustra.

      W etyce zaratusztrianizmu nie występuje pojęcie grzechu, ale zastępuje je pojęcie "zbrukania". Dusza człowieka może ulec zbrukaniu poprzez kontakt z "brudnymi" tworami Angra Maju. Silnie zbrukana dusza przejdzie w końcu na stronę sił zła i po śmierci zostanie strącona do piekła. Obowiązkiem człowieka jest zatem dbanie o swoją czystość duchową. Obejmuje to unikanie nieczystych myśli, nieczystego pokarmu i nieczystych ludzi. Zbrukaną duszę można oczyścić przez rozmaite, zależne od rodzaju zbrukania zabiegi oczyszczające. Niektóre z nich są bardzo skomplikowane, kosztowne i trwają wiele tygodni.

      Asceza, zwłaszcza sezonowa, świetnie duszę oczyszcza. Ciało również. A w zdrowym ciele, zdrowy duch i nie tylko. Także zdrowy umysł.

      Usuń
    8. Podobnie w Buddyzmie, o Jodze pewnie też słyszałeś. Generalnie nie wyobrażam sobie ćwiczeń Hatha Jogi bez odrobiny ascezy. Co prawda, już nie ćwiczę, ale filozofia Jogi jakoś mocno nie odbiega od tego, co jest ascezą w chrześcijaństwie. Jak sobie poczytasz o ascezie w Jodze, może zrozumiesz jaki ona ma sens (asceza, znaczy się).

      Usuń
    9. Pierwsze z brzegu:
      http://joga-abc.pl/asceza-znaczenie-terapeutyczne-w-jodze-piotr-marcinow/

      Usuń
    10. Ponieważ mam bardzo złe mniemanie o mistykach, asceza w ich ujęciu kompletnie jest poza kręgiem mojej akceptacji. Moją duszę doskonale „oczyszcza” dobra muzyka (mam na myśli poważną), a jedyny przejaw działania ascetycznego dopadł mnie wtedy, gdy rzucałem palenie.
      Fascynacja buddyzmem najsilniej objawiła się w czasach tzw. „rewolucji seksualnej” i zamiast nieść ascezę przyniosła „rozpasanie seksualne” i narkomanię ;)
      I co może wnieść zaratusztrianizm w życie ateisty? Wędrówkę dusz? Ech, Spoko, kogo Ty chcesz przekonać?

      Usuń
    11. Myślę, że w wielu religiach zawarty jest wątek praktyczny. Ale nic na siłę. Po prostu, swego czasu byłem również ateistą, ale wojujących ateistów nigdy nie rozumiałem. Owszem, zdarzały mi się ostrzejsze dyskusję z proboszczem, owszem, nie ukrywałem swoich poglądów, ale nigdy nikogo na siłę nie uświadamiałem. Rzecz gustu. Skoro jedni wolą wierzyć, inni nie, to ich problem lub ich zaleta.

      Natomiast koncepcja oczyszczania, chyba nie jest taka zła, niekoniecznie trzeba ją wiązać z religią, ale religie pierwsze dostrzegły, że prawdziwe kajdany to te niewidzialne, a najgorsze to te, które sam sobie człowiek nakłada, chociażby w postaci nałogów.

      Usuń
  5. rozpusta w dużym cudzysłowie, oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero teraz włączam się do dyskusji – obowiązki, obowiązki.

    Jako dużo starszy od Was ;) przypomnę, że w czasach mojej edukacji seksualnej (lata 60-te) istniały dwie bardzo popularne książki, a właściwie broszury – „Co każdy chłopiec (dziewczyna) wiedzieć powinien (nna)”. One oczywiście nie umywały się treścią do „Sztuki kochania” Wisłockiej, ale w sytuacji gdy nikt nie chciał z młodymi na te tematy rozmawiać, stanowiły elementarz zarówno cielesności jak i wiedzy o seksie. Moi rodzice nam dyskretnie te książki podrzucili (mnie i siostrze), więc znałem treść obydwu. I powiem szczerze, dziś tego typu broszury też by się przydały, w końcu, podobnie jak Radkowi, nie wszystkim w tym wieku chce się czytać tak obszerną książkę.

    Zwrócę uwagę na jeszcze jedno zagadnienie, o którym już wspomnieliście, czyli kolorowe pisemka dla młodzieży, które chyba więcej szkody przynoszą niż pożytku. Tam seks jest przedstawiony w sposób „sensacyjny”, czasami wręcz bulwersujący i niejednokrotnie nieprawdziwy. Wprawdzie ja dziś do takich pisemek w ogóle nie zaglądam, ale miałem z nimi do czynienia w czasach, gdy interesowała się nimi moja rodzina.

    I ostatnia uwaga, szczególnie do Nasti. Komentarzami o surowym i groźnym Asmo wypaczasz mój wizerunek. Nie jestem moherem, którego tego rodzaju tematyka razi. Gdyby tak było, w ogóle bym jej nie poruszał. Dla mnie ta tematyka nie stanowi żadnego tabu, liczy się jedynie forma wypowiedzi, bo to jest tylko jedna jedyna rzecz, za którą można mnie nazwać konserwatystą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nestor przemówił.... :D

      A to prawdę rzeczesz z tymi pisemkami, choć wtedy gdy czytałem sporo różnych lasek pisało z wypiekami listy do redakcji i w odpowiedziach była zawsze mowa o zabezpieczaniu się. :)
      No i były popularne tabletki antykoncepcyjne. :)

      Asmo łowca nazistów i antysemitów brzmi niemal jak wielki inkwizytor... he he he....

      Usuń
    2. Hahahaha Nestor:D ojjj Radek jak Ty potrafisz poprawić mi humor:D

      Asmodeuszu a gdzie ja napisałam że jesteś groźny i surowy?
      A.

      Usuń
    3. Anastazjo, jest to jeden z powodów dla których moja żona wytrzymała ze mną tyle lat. Poza tym jest jeszcze tylko jeden...

      Usuń
    4. Radku:
      Jestem łowcą, dodałbym, że również ksenofobów, kiboli zwących się narodowcami i znalazłoby się jeszcze trochę... Jednak mało groźnym, bo ani nie zbieram skalpów, ani nie zgłaszam do prokuratury, ani nie zabijam dla nagrody.

      Nasti:
      A kto straszy innych komentujących, że zrobię z Wami porządek za komentarze?

      Usuń
    5. Jaki tam seks... umiem dobrze gotować :D.

      Usuń
    6. To nie pytam jak serwujesz to jedzenie;):D

      Asmodeuszu...możesz mi tu wkleić cytat?Kurde,Ty lubisz się chyba ze mną kłócić.
      A.

      Usuń
    7. Nasti:
      Czepiasz się słówek ;) Nie wprost, oględnie:
      Asmodeusz zaraz pożałuje tego wpisu:D
      Mnie żal Asmo :)
      Aż tak bardzo przeginamy? No to postanowienie poprawy:)
      Ja nie lubię się kłócić, po prostu czasami zapominam wkleić buźki :))) Tę moją uwagę powinnaś traktować z lekkim przymrużeniem oka. Ciekawy jak Ty rozmawiasz przez telefon, kiedy nie widać Twojej twarzy? Za każdym razem, po zdaniu mówisz: „teraz uśmiech”, „teraz oczko” lub „teraz grymas”? :)))

      Radku:
      W Twoim wieku u mnie jednak pierwszym atrybutem był seks ;) Moje umiejętności gotowania kończyły się na jajecznicy... ;)

      Usuń
    8. No widzisz Asmo... a moje nie. Dlatego mogę zabłysnąć czymś więcej :P

      Usuń
    9. Gotowaniem to ja teraz błyszczę, gdy libido już nie te :)))) Powoli radość z seksu zmieniam na rozkosze podniebienia. Czym Ty będziesz błyszczał na starość? ;)

      Usuń
    10. Byłem przekonany, że już nim błyszczysz... ;)

      Usuń
    11. Hahahaha intelekt zostaje na zawsze :D
      A.

      Usuń
    12. Chyba że jakiś Alzheimer go zabiera...
      No dobra, generalnie na temat moich umiejętności seksualnych się nie wypowiem, bo nie jestem obiektywny.

      Usuń
    13. Już coś było na ten temat;)Ale racja - lepiej się nie przechwalać,to niestosowne:D
      A.

      Usuń
    14. Alzheimer to skrajność, przychodzi moment, że Twój intelekt zaprząta niemal bez przerwy myśl-pytanie, gdzie położyłem okulary? ;)

      Usuń
  7. Asmodeusz zaraz pożałuje tego wpisu,bośmy się tradycyjnie z Radkiem rozkręcili.O to chodziło:)
    Uśmiech może być fałszywy...A kiedy nie widać twarzy,to po głosie się poznaje czy ktoś ma wkurwa czy nie;)
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już wcześniej zauważyłem, że u mnie się rozkręcacie, ;) więc to już jakby poza nami, bo przecież Was nie zabanowałem.
      Buźka w komentarzu też może być fałszywa. Nie wiadomo, czy ten uśmiech nie jest szyderczy... ;)

      Usuń
    2. Słuszna uwaga :D <-- to nie jest w tym wypadku szyderczy uśmiech;)
      A.

      Usuń