wtorek, 7 lutego 2017

Relacja z podróży



  Nie tak dawno pisałem o rozwodach, bardziej w ujęciu społecznym. Dziś dla odmiany w nieco innym, bardziej kuriozalnym. Ale nim o istocie sprawy, kilka uwag. Większość z nas lubi podróżować i pewnie tyle samo wciąż ma, jeśli nie w planie, to przynajmniej marzenia o tym, aby się wybrać w ściśle określone miejsce, a nawet w kilka. Przyznam, że sam miałem takie „marzenie”, problem w tym, że nieziszczalne i to nawet nie z tak przyziemnego powodu jak kasa. Gdzie tu związek podróży z rozwodami? Spieszę wyjaśnić. Tu muszę jeszcze tylko dodać, że chętnie bym zwiedził, po tym jak zacząłem wątpić, to jedno z trzech mitycznych miejsc – niebo, piekło lub czyściec.

  Marzenie ściętej głowy, tym bardziej, że w istnienie tych miejsc już nie wierzę. Ale są tacy, co mieli to szczęście i to jeszcze za życia ziemskiego, te miejsca odwiedzili. Tak, tak, byli tacy szczęściarze. Jedną z nich była niejaka Zofia Wyskiel, zwana siostrą Medardą, mieszkanka Poznania; zmarła w 1973 roku w opinii wielu jako święta i tylko Watykan tej świętości uznać nie chce. I zdała dość dokładną relację* z pobytu w czyśćcu. Okazuje się, że ten czyściec jest podzielony i opisała tylko dwa miejsca, tam gdzie przebywają aborterzy – matki, ojcowie i lekarze, oraz drugie, gdzie są... rozwodnicy. Opis jest tak realistyczny, że trudno mu cokolwiek zarzucić, bo choć niewiele dotyczy samego miejsca, to już opis cierpień rozwodników jest tak plastyczny, że mucha nie siada. Przytoczę kilka fragmentów, które szczególnie mnie ujęły: „Widziałam w czyśćcu także dusze, które zerwały Sakrament Małżeństwa. Dusze te związane są jakby ognistymi łańcuchami… chcą oderwać się od siebie, aby być swobodne, ale to jest niemożliwe. Im więcej chcą się oderwać tym bardziej cierpią… bo się szarpią… Cierpienie to jest okropne! Gdzie jedna dusza się ruszy tam druga iść musi za nią. (...) Widziałam inne osoby, które zerwały Sakrament Małżeństwa żyjąc w rozpuście, popełniając grzech wiarołomstwa przez powtórne związki cywilne, nielegalnie żyjąc cudzołożyli ciągle popełniając grzech śmiertelny. Osoby te były w świętokradztwie. Dusze ich wtrącone były w takie otchłanie, że patrzyłam z przerażeniem i myślałam, że to dno piekła… panowały tam okropne ciemności”. Tu już nie mogę się powstrzymać od drobnej uwagi. Co siostra Medarda widziała, skoro tam były nieprzeniknione ciemności? Na razie w takie szczegóły nie będę wnikał. Ale co te dusze robią w czyśćcu, skoro popełniły grzech śmiertelny, tego już sobie w żaden sposób wyjaśnić nie potrafię.

  Dalej jest podobnie: „Dusze matek, które pozostawiły swe dzieci bez opieki i poszły za popędem zmysłowym dając zgorszenie swoim własnym dzieciom, tak samo i ojców, którzy nie opiekowali się dziećmi zostawiając żony z dziećmi na pastwę losu miały za to jeszcze dodatkową pokutę: – ciągle miały przed oczyma swoje dzieci, (...) co sprawiało im, wielkie męczarnie. (...) Najwięcej cierpiały kobiety, które przez swoją kokieterię i wyuzdanie zdradzały mężów a innych mężów odciągały od ich żon i ogniska domowego, (...) Takie kobiety, które nazwać można diabłami a nie kobietami, które potrafiły rozbić ogniska domowe, cierpią tutaj najwięcej”. Z tego opisu wynikają dwa istotne wnioski. Pierwszy, że kobiety cierpią częściej i bardziej za swą rozpustę, choć mnie się wydawało, że więcej jest rozwodów z winy facetów. Drugi, związany z tymi ognistymi łańcuchami – po cholerę było mi zawierać sakramentalny związek małżeński? Jedno pocieszenie, że to tylko czyściec i kiedyś pewnie te męki się skończą, a wtedy hulaj dusza, piekła nie ma. Łańcuchy znikną i już po problemie. Może jedynie kobietom, które rozbiły inne małżeństwa, grymas bólu i cierpienia na twarzy zostanie..., ale to już nie będzie mój problem. 

  Mnie w tym opisie zastanawiają jednak bardziej dwie inne sprawy. Pierwsza dotyczy duszy, bo to ona będzie w tym czyśćcu, a nie ciało. Zastanawiam się, jak jest w ogóle możliwe spętanie niematerialnej istoty materialnym łańcuchem? Podobno te dusze mogą przenikać ściany, ba! grube mury, czymże jest wobec tego taki łańcuch, nawet jeśli rozpalony? Ok, może tego nie zrozumiem nigdy, natomiast bardziej mnie zastanawia pobyt w tym czyśćcu dusz dzieci z rozbitych małżeństw i tych abortowanych, o których nie wspomniałem. Czymże one zawiniły, aby oglądać męki rodziców i nie móc się z tego miejsca wyzwolić? Nasuwa mi się taki wniosek, że nawet gdybym się nie rozwiódł i tak bym tam się znalazł, bo moi rodzice się rozwiedli, zgodnie ze swoiście pojmowaną odpowiedzialnością zbiorową, ściślej – odpowiedzialnością rodzinną. Pokuszę się też o zacytowanie pewnego komentarza spod artykułu: „Należy jeszcze raz zapoznać się z tekstem jeżeli nadal nie wierzycie. Człowiek obdarzony widzeniem czyśca i piekła to największy skarb [podkreślenie moje]. Bóg nam chce poprzez mądrych ludzi ukazać zło jakie czeka nas jeżeli będziemy popełniać te błedy.  Strzeszmy się Sądu Bożego i samego Boga . Jak dobrze że takie widzenia były teraz możemy się dowiedzieć co nas czeka jeżeli będziemy popełniać te grzechy” (pisownia oryginalna). Ja też uważam, że dobrze, że takie teksty się publikuje. Umacniają mnie w przekonaniu, że mój ateizm był dobrym wyborem. Strzeszmy się Boga i bogów.

  Swoją drogą zastanawia mnie ta siostra Medarda. Ja też wprawdzie miewam koszmary, czasami śni mi się moja była już żona, jak nade mną wrzeszczy, ale to tylko wtedy, gdy zjem na kolację coś niestrawnego i w dodatku za dużo. W innych okolicznościach śnią mi się piękne kobiety, w sytuacji raczej dwuznacznej, zarówno te, które znałem, jak i te, których nie poznałem. Dlatego od pewnego czasu jem tylko lekkostrawne kolacyjki w umiarkowanych ilościach...Polecam.



43 komentarze:

  1. Oj Asmodeuszu - Ty zawsze sprawiasz, że czytając Twoje niektóre posty, od razu mam lepszy humor:)
    A dzisiaj ubawiłam się naprawdę przednio:)
    Pismo Święte w ogóle nie zna pojęcia czyśćca, ale gdyby nawet ... to nie spodziewałam się, że można w nim przeżywać tak ekstremalne przygody:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że potrafię jeszcze kogoś wprowadzić w dobry nastrój :)
      Jak jest z tym czyśćcem, nie będę się upierał. W moim odczuciu wymyślili go chrześcijanie, aby dać sobie nadzieję, że mimo grzesznego życia, w końcu doczekają się wiecznej szczęśliwości.
      Pozdrawiam pięknie.

      Usuń
  2. Już A.Dante w XIV odbył podróż po zaświatach w Boskiej Komedii.I niech się schowa siostra Medarda .Piekło Dantego ,nic go nie przebije!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile Boska Komedia jest uważana za arcydzieło literatury średniowiecznej, o tyle trudno za takowe uznać (chore) wynaturzenia siostry Medardy z końca XX wieku. I nawet nie rzecz w tym, który obraz jest bardziej realny, a raczej w sposobie przekazywania treści, mam na myśli kompozycję i język. Ostatnio miałem okazję przeczytać książkę „Teoria wyborów” Fizruka Koewnaza, w której zawarta jest jego wizja zaświatów, skrajnie odmienna od Dantego. Trudno nie spostrzec, że ta tematyka wciąż ludzi bardzo fascynuje. Ale aby ją przedstawić w ciekawy sposób, potrzebny jest talent a nie majaki.
      Pozdrawiam pięknie.

      Usuń
  3. Słabo Ci poszło dyskredytowanie tego czyśćca. Jestem rozczarowany Twoim brakiem wyobraźni, naprawdę....

    Po pierwsze gdzie mają być dusze tych którzy popełniali grzech śmiertelny jak nie w czyśćcu właśnie? Przypomnę, jest to po prostu wystąpienie przeciwko jednemu z 10 przykazań. Grzechów śmiertelnych nie popełniali na ogół tylko święci, którzy mogli się co najwyżej popisać grzechem powszednim.
    Odmawiasz też siostrze Metardzie posiadania prostego narzędzia umożliwiającego eksplorację czyśćca jaką jest latarka, albo kaganek choćby...

    Czemu zakładasz, ze łańcuchy czyśćcowe są materialne? Na dusze są specjalne, metafizyczne łańcuchy, i tu odwołam się do Opowieści Wigilijnej Dickensa, tam jest o łańcuchu...

    "Dźwigam kajdany, które sam kowalem przez całe życie — odpowiedziało widmo. — Tak jest — sam spajałem ogniwo z ogniwem, sam dorabiałem łokieć za łokciem, sam, swobodnie, dobrowolnie skrępowałem tym łańcuchem ciało moje i dźwigać go będę przez całą wieczność."

    I gdzie na litość w tej wizji stoi, że w czyśćcu mają być "dzieci z rozbitych małżeństw i tych abortowanych..." Tam przecież jest napisane że ci, "którzy nie opiekowali się dziećmi zostawiając żony z dziećmi na pastwę losu", mają je mieć przed oczyma, a nie że mają one im towarzyszyć. Jest tu szerokie pole do popisu, od omamu, fantomu, lub wizji takiego dziecka do zwyczajnego zdjęcia lub obrazu, po co ci od razu oryginalne dziecko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepisywałem całej treści, więc posłużę się innym cytatem: „Widziałam również te przez matki zamordowane dzieci. Nie są ochrzczone bo matki nie dopuściły aby przyszły na świat. Dusze tych dzieci są w światłości w jakiej być powinny. Te dzieci widziałam jakby w jakiejś oazie, gdzie nie doznawały cierpień ale jednak były smutne.” Fakt, dzieci nie cierpiały ale były zmuszone tam być.

      Jeśli ktoś pisze o strasznych ciemnościach, gdzie nic nie widać, to o czym to świadczy? Nie, siostra nic nie wspomina o latarce ani o kaganku, nawet o zapałkach.

      Siostra Medarda pisze o jakby płonących łańcuchach. Aby coś mogło płonąć musi być źródło tego płomienia. Pomińmy jednak ten drobiazg, ale skoro mają sprawiać ból i cierpienie „bo się szarpią” (istotom, bez układu nerwowego) to i tak jest w tym daleko idąca niekonsekwencja.

      Co do konsekwencji grzechu śmiertelnego nie będę się spierał. Ale wyczytałem: „Bóg za jeden grzech śmiertelny może skazać kogoś na wieczyste potępienie. Grzech ciężki (śmiertelny) musi spełniać trzy warunki: dotyczyć materii poważnej (np. naruszać jedno z dziesięciu przykazań), być popełniony z pełną świadomością i przy całkowitej wolności. (...)Powodem, dla którego Bóg Miłosierny skazuje człowieka winnego grzechu śmiertelnego na wieczne potępienie i nie uznaje w tym względzie ułaskawień, jest to, iż grzesznik ten nie jest wstanie obudzić w sobie skruchy i żalu, ani też prosić Go o przebaczenie.” Czyściec w tym układzie jest już musztardą po obiedzie.

      Usuń
    2. OK, to ja też się posłużę cytatem.

      Lecz choć wszystkiego dostatek,
      Dręczy nas nuda i trwoga.
      Ach, mamo, dla twoich dziatek
      Zamknięta do nieba droga!
      [...]
      Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
      Że według Bożego rozkazu:
      Kto nie doznał goryczy ni razu,
      Ten nie dozna słodyczy w niebie.

      Brak doznania ziemskiego cierpienia może być powodem bytności dzieci w czyśćcu...

      A nie mówiła że nic nie widać, tylko że ciemności okropne. Jak wywala fazę na mieście to też ciemności są okropne, ale coś tam widać.

      Łańcuch Marleya też sprawia mu cierpienie i ma dodatkowo ciężar, ale jak już wspomniałem - nie jest materialny. Tu nie wiem czemu dopatrujesz się cierpień stricte fizycznych, skoro już na jego przykładzie widać jak na dłoni, że rozpalać mogą różne ognie, np. pożądania...

      No... bardzo ładny cytat. A co się staje jeśli jednak grzesznik obudza skruchę i prosi o przebaczenie? Dostaje musztardę przed obiadem, czyli idzie do czyścca.

      Usuń
    3. Przyjmujesz więc, że dzieci w czyśćcu są i to dlatego, że nie miały okazji na ziemi doznać cierpienia? Przecież to chore...

      Pracowałem pod ziemią mając zawsze na hełmie oświetlenie. Czasami jednak zdarzały się awarie, a wtedy oko wykol, nie widziałeś nawet koniuszka swego palca na milimetr od oka. Ok, jeśli jednak ona coś tam widziała, to znaczy ta ciemność nie była taka okropna. Ja, jeśli wolno tak to ująć, widziałem prawdziwą ciemność, ściślej, nic nie widziałem ;)

      Niech będzie łańcuch Marleya, niech będzie i cierpienie pożądania (sic!) choć oni przecież chcieli się od siebie odłączyć, i tak to nie trzyma się przysłowiowej kupy i dupy. Trzeba by bowiem dowieść, że niewidzialna wszak dusza, pozbawiona zmysłów, widzi, słyszy i czuje drugą niewidzialną duszę, też pozbawioną zmysłów.

      Grzesznik, który wyznaje skruchę, raz, że za życia, dwa, „na ucho” spowiednika idzie do czyśćca. Rodzi się jednak pytanie ilu rozwodników uznaje swój postępek za grzech śmiertelny?

      Ale Radku, ja nie z tych, co się upierają. ;) Można zarzucić moim dywagacjom pewną niekonsekwencję, ale zauważ, że ja patrzę subiektywnie na te majaki s. Medardy z pozycji ateisty, dla którego pojęcie „czyściec” zostało wymyślone po to, by dać wiernym chrześcijanom szansę usprawiedliwienia własnej grzeszności.

      Usuń
    4. Zwłaszcza te zamordowane przez rodziców...
      A.

      Usuń
    5. Żeby powiedzieć że coś jest chore, trzeba mieć o tym pojęcie. Idea zaświatów pośrednich nie opiera się jedynie na pokucie, którą nakreśliła owa Petarda. Są tam inne miejsce - jak choćby refrigerium, bytność w którym nie opiera się na cierpieniu.
      Radzę sobie poczytać mądrzejszej książki na ten temat - może Jaquesa Le Goffa "Narodziny Czyśca"?
      Tam jest opisane na jakiej zasadzie dusze mogą odczuwać cierpienia w czyśćcu i co one oznaczają.
      Usprawiedliwienie grzeszności? A w jaki sposób?

      Usuń
    6. Pojęcie czyśćca nie istnieje w Piśmie Świętym, pierwsza o nim wzmianka, jako o miejscu, pojawia się dopiero w XII w. Brak tej wzmianki jest jedną z różnic katolicyzmu od prawosławia i protestantyzmu., było nie było, też Kościołów chrześcijańskich.

      Dywagacje o tym, jaki ma być rzekomo ten czyściec są jakby poza moimi zainteresowaniem, w notce odnoszę się li tylko do wizji s. Medardy, w moim odczuci chorych. I wybacz, nie uznam żadnej książki za mądrą, gdy opisuje coś, czego nikt nigdy nie widział, a co opiera się li tylko na domniemaniach.

      Wymyślono ten czyściec, aby dać sobie szansę, grzesznym, na wieczne zbawienie. Czyli grzeszność jest w ten sposób usankcjonowana tą szansą. Grzech, wobec możliwości oczyszczenia się w czyśćcu, oferuje grzesznikowi na wstępie – spokojne sumienie.

      Usuń
    7. Znalazłem ciekawą wzmiankę o czyśćcu. Jako miejsce katorgi dusz powodowanych przez Boga, zaprzecza twierdzeniu, że Bóg nie jest sprawcą cierpienia. To można by również odnieść do piekła, stąd też wcześniejsza idea, że piekło to po prostu nicość.

      Usuń
    8. Twierdząc, że pierwsza wzmianka pochodzi z XII wieku mylisz się. W XII wieku krystalizuje się spójna wizja czyśćca, przesłanki od nim pochodzą z wieków wcześniejszych - weźmy np. przesłanie Perpetui, czy List do Antonina św. Cypriana. To II i III w. No i w końcu Augustyn.
      Co do pisma św. II Księga Machabejska (2 MCH 12, 41-46) wskazuje na możliwość odkupienia win po śmierci, co staje się dla teologów chrześcijańskich podwaliną pod istnienie czyśćca, który nie jest wcale ich wymysłem, gdyż nawiązuje do o wiele starszego wyobrażenia zaświatów - tzw Szeolu, ale też Hadesu.

      O tym czy książka jest mądra czy nie decyduje się na ogół po lekturze. Skoro czyściec jest poza Twoim zainteresowaniem na grzyba takie notki tworzysz? Twoja analiza postrzeganego świata też opiera się w dużej mierze na domniemaniach.

      I to ma usprawiedliwiać grzeszność? Podobno istnieniem szatana ją usprawiedliwiono.





      Usuń
    9. Dwanaście wieków aby ustalić czym jest czyściec (sic!) Dwadzieścia aby uznać, że Matka Boska jest niepokalanie poczęta. W takim tempie za kolejnych dziesięć czego się dowiemy? Ale ja bym prosił o jakieś konkrety, np. odnośnie św. Augustyna. Ja znam taki cytat: „Przez ten zaś czas, jaki oddziela śmierć człowieka od ostatecznego zmartwychwstania, przebywają dusze w tajemniczych miejscach, według tego, czego każda jest godna, pokoju czy utrapienia, stosownie do losu, na jaki sobie zasłużyła, gdy żyła w ciele. Nie można zaprzeczyć, że dusze zmarłych doznają ulgi dzięki pobożności swoich żyjących bliskich, gdy za nich składa się ofiarę Pośrednika albo daje się w Kościele jałmużny”. Kolejny powód za uznaniem czyśćca to owa jałmużna? Temu nie można zaprzeczyć :)))

      Czyli mam rozumieć, że ta książka przekonała Cię o istnieniu czyśćca? Ja ostatnio przeczytałem Leszka Żuka „Wspólnoty chrześcijańskie. Od herezji do ortodoksji” i ta książka przekonała mnie, że chrześcijaństwo to herezja. Ale ona opiera się na faktach a nie na niesprawdzonych mitach.

      Moje postrzeganie świata też opiera się po części na domniemaniach, ale te stopniowo są udowadniane, czego nie można powiedzieć o duszy i duchach. A tak na marginesie, nie będę pytał po kiego grzyba Ty piszesz swoje notki ;)

      Usuń
    10. Św. Augustyn 'O Państwie Bożym" używa dokładnie określeń tormenta purgatoria i ignis purgatorius.

      W Komentarzu do Psalmu 37 Augustyn prosi Boga o karę w życiu doczesnym, gdyż w takim wypadku uniknie po śmierci ignis emendatorius - ognia poprawczego.
      "Choć niektórzy zostaną zbawieni przez ogień, ogień ten będzie straszliwszy niż wszystko to, co człowiek może cierpieć w tym życiu" (Komentarz do psalmu 37)

      Nie przekonała mnie o istnieniu czyśćca gdyż nie taki był zamysł jej autora.
      Nie wiem nie czytałem. Natomiast wydaje mi się, że żeby uzyskać jakiś przekaz trzeba te fakty zinterpretować.

      A spytaj się. :) Chętnie Ci odpowiem, że piszę na temat tego co mnie interesuje.

      Usuń
    11. P.S.
      O wiele więcej zajęło odkrycie czym jest atom. Ciekawe czego dowiemy się za kolejne 10 wieków... :)

      Usuń
    12. Ok, nie będę się wykłócał o tego św. Augustyna, nie znam jego dzieł, a jedyne co o nim wiem, to fakt, że wcześniej prowadził bardzo hulaszczy tryb życia, by stać się pod koniec ascetą. Za to trafiłem na dziełko św. Katarzyny z Genui zatytułowane „Rozprawa o czyśćcu”. Jestem w trakcie lektury, choć nie lubię czytać za pomocą netu. Już mnie uderzyło pewne zdanie ze wstępu: „Tak to dla rozumu naturalne [istnienie czyśćca – dopisek mój], że gdyby - przypuśćmy - czyśćca nie było, trzeba by go stworzyć. Większość przecież ludzi nie na tyle jest zła, aby po zgonie w piekle cierpieć wieczne męki”.

      Z atomem było tak: pierwsza teoria to 400 lat p.n.e. Demokryt, 1805 Dalton uściślił tę teorię, a potem już szło jak po sznurku. 1874 Stoney wyznacza masę atomu, 1898 Thompson zmierzył własności elektronu, 1903 ten sam przedstawia model budowy atomu (...) 6 sierpień 1945 wybuch pierwszej bomby atomowej, 1954 pierwsza elektrownia atomowa. Zajebisty postęp geometryczny, który religii nie grozi.

      Z tym, co nas interesuje i o czym piszemy, mamy dokładnie tak samo ;)

      Usuń
    13. Ciekawe, ale dużo późniejsze. Nie czytałem.

      Ale mówisz że Cię czyściec nie interesuje. Ja bym sobie zadał trud przed krytyką tej wizji na poznanie wyobrażeń o nim, a nie poprzestać na prymitywnym komentarzu, że siostrunia zeżarła coś niestrawnego... W krytyce mieszasz też metafizykę i usiłujesz wprawiać ją w ramy fizyki i logiki. Taka krytyka nie ma sensu.

      Swoją drogą ciekawi mnie też, co ta siostra Medarda czytywała. Skąd ta wizja się wzięła. Pochodziła z wykształconej rodziny, ale też bardzo głęboko wierzącej.

      Usuń
    14. Widzę, że muszę sporo wyjaśnić. Piszę, że czyściec mnie nie interesuje, i to jest prawda. Nie jestem zainteresowany tą instytucją, ani tym bardziej jak funkcjonuje. Natomiast bardzo interesują mnie brednie (jako zjawisko), które, co niektórzy, na ten temat wypisują. Bowiem w tym przypadku (czyśćca) mamy do czynienia ewidentnie z wymysłem ludzi, których wiara zindoktrynowała na tyle, że stanowią ciekawe zjawisko socjopatyczne. I nie ma tu żadnego znaczenia, czy ktoś ma tytuł doktora nauk teologicznych, czy jest tylko zwykłą siostrą zakonną – to jest takie samo zidiocenie, którym chce się, nawet z dobrym skutkiem, zarazić innych. Jeśli ktoś chce, niech zgłębia tajniki mistycyzmu i metafizyczności (nie mylić z ontologią), dla mnie jest to po prostu strata czasu, jeśli wszelkie dowody opierają się li tylko na domniemaniach i wizjach powodowanych przeżarciem, opilstwem, czasami całkowitym oderwaniem od rzeczywistości. Nawet wielotomowe „dzieła” mistyków i teologów nie są warte przysłowiowego funta kłaków, skoro się opierają na wierzeniach i wyobrażeniach ludzi sprzed kilku tysięcy lat. Szerzenie irracjonalnej wiary w bóstwa było elementem zdobywania władzy nad ciemnym ludem i choć ta metoda powoli zawodzi, wciąż jest niestety zjawiskiem powszechnym, a przez to groźnym.

      Piszesz, że taka krytyka nie ma sensu, więc ja zapytam jaki sens ma szerzenie wiary w instytucję czyśćca? Dla mnie są tylko dwa powody – kasa i niemoralna indoktrynacja – obie przyczyny jak najbardziej godne ostrej krytyki.

      To zjawisko, któremu uległa siostra Medarda jest dość szeroko opisane w psychologii, jeszcze lepszym jego przykładem jest św. Faustyna Kowalska, ta już uznana za świętą przez jeszcze bardziej święte Oficjum. Bardzo ogólnie jest właśnie skutkiem nadmiernej indoktrynacji i warunków otoczenia. Temu ulegają nawet ludzie racjonalni, to tak zwane „solidne pranie mózgu”, któremu zazwyczaj towarzyszy tęsknota za prawdziwą miłością.

      Usuń
    15. Ja nie tracę czasu na coś co uważam za brednie, czyli jest różnica między nami. Tak samo stwierdzenie, że szerzenie wiary w czyściec miało dwa powody - kasę i niemoralną indoktrynację, obrazuje spore pokłady cynizmu i arogancji które w sobie z lubością hodujesz. Ale być może masy średniowiecznych teologów faktycznie zbiły kupę forsy na ślęczeniu i zgłębianiu tajników czyśćca... Temat w końcu taki pohapny.
      Ciemny lud w postaci ludzi zarówno prostych, jak i bardzo wykształconych wierzy jednak w Boga, ale wiem, że jesteś mądrzejszy od nich wszystkich razem wziętych, co daje Ci paszport do wykpiwania wszystkiego co jest związane z ich wiarą. Tylko dziwię się, że nie zauważasz jak bardzo prymitywne jest twoje podejście do tego...

      Usuń
    16. Niedobrze by było, gdybyśmy się niczym nie różnili. Nie tęsknię za bratem bliźniakiem, nawet jeśli tylko wirtualnym ;)

      Wbrew pozorom, podoba mi się Twoja nagana. Mnie możesz krytykować, bo jestem niejako jeden i na pewno się mylę w ocenie tego zjawiska. Natomiast rzesza „mądrych”, nieważne czy prostaczków czy mędrców, szerząca banialuki, ze wszech miar zasługuje na najwyższy szacunek, a już na pewno nie wolno ich idei poddawać jakiejkolwiek krytyce. Tak się nie godzi... ;)

      Usuń
    17. Ależ godzi się godzi, nie do końca mnie zrozumiałeś. Tylko że odnośnie siostry Medardy, istotne rzeczy napisałeś dopiero w komentarzu. Nawiasem mówiąc polecam - Jacek Sieradzan "Szaleństwo w religiach świata" najobszerniej chyba opisane chrześcijaństwo... będziesz czytał z wyrazem rozkoszy na twarzy...
      Wracając do tematu - dlaczego uważam pastwienie się nad wizją Medardy za prymitywne... po pierwsze dlatego, że już sam fakt wyprawy do czyśćca według przyjętego przez Ciebie kryterium to banialuka. Dalej więc jest kopanie leżącego i rozwodzenie się nad materialnością (sic!) łańcuchów skuwających czyśćcowe dusze...
      Podając Ci tonem żartobliwym pewne odniesienia, chciałem zasugerować, że wizją owej siostry wynikająca prawdopodobnie z jakiegoś głębokiego przeżywania psychicznego wiary, ale wynikają też z jakiegoś jednak spójnego obrazu czyśćca, który się kształtował na przestrzeni dziejów. Tu miałeś okazję wykazać, że ten obraz powstał na jakiś użytek i niejako z potrzeby. Też dopiero w komentarzach udało mi się częściowo taką przyczynę z Ciebie wydusić.
      Kopanie biednej "Petardy", uznałem więc za przejaw dość prymitywnego podejścia do tematu, który wynikał z braku wiedzy. Jak powiedziałeś, że Cię ta wiedza nie interesuje, to prawdę mówiąc trochę mi gul skoczył. To po diabła wyrywać z kontekstu tą bidną zakonnicę, skoro się nawet się nie ma punktu odniesienia do jej przeżycia i plecie kolejne banialuki?

      Wiem, wiem, felieton...

      Usuń
    18. Teraz Ciebie z kolei ponosi pewna niekonsekwencja. Sprawa ma się tak, że nie mogę dokopać siostrze Medardzie, bo ona już od dłuższego czasu nie żyje, a ja z umarlakami nie polemizuję. Żadnymi. Jej słowa zostały opublikowane teraz, z konkretnym zamiarem, ściślej, z zamiarem straszenia rozwodników, a ponieważ nim jestem, uznałem za potrzebę wyśmiania tego straszenia. Nie będę udawał, gdy ktoś na mnie pluje, że deszcz pada. Nawet jeśli plujący wykazuje pewien niedorozwój umysłowy.

      Z tego, co zrozumiałem, wystarczyło według Ciebie napisać, że to banialuki i koniec. Tylko ja sobie nie wyobrażam tego mojego bloga w roli smartfona, na którym wystarczy napisać tak krótki SMS. Nie po to go tworzyłem. ;)

      Usuń
    19. Nie wcale nie polemizujesz :DDD Zwłaszcza zastanawiając się co mogła widzieć po ciemku. Ach, postraszyli Cię biedaczku czyśćcem i stąd ta chimera... Uderz w stół a nożyce się odezwą. Naprawdę dla takich komentarzy lubię tu wpadać.

      No właśnie, niektórzy w komentarzach pod tym artykułem na frondzie tak sprawę załatwili. A jak już ma być nie sms, to... patrz komentarz wyżej.

      Usuń
    20. Wiesz skąd się bierze ta moja niby chimera? Ano stąd, że w XXI wieku publikuje się brednie, by ciemny lud to kupił. Fakt można być na to kompletnie obojętnym, bo co mnie obchodzą inni. Problem w tym, że taka ciemnota zalewa umysły zdrowych ludzi czyniąc ich poddanymi ciemnogrodu. A efekty? Ten ciemnogród majstruje przy edukacji młodych szerząc jeszcze większą ciemnotę i zacofanie, bo ciemnym ludem da się jeszcze lepiej manipulować. Patrz Intronizacja Jezusa na króla Polski.

      Usuń
  4. Ciekawa jestem co siostra M.brała:))))) Ale felieton przedni:)))))

    Ale podchodząc do tematu baaaardzo poważnie to nasuwa się pytanie - czyli jednak te dusze dostały drugą szansę?Bo w sumie mogły przepaść w piekielnych czeluściach:)))))
    Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komplement spod Twojej klawiatury ma dla mnie znaczenie podwójne. Dziękuję.
      Mnie się wydaje, że ten czyściec po to właśnie wymyślono, aby dać sobie, grzesznym chrześcijanom, druga szansę. Kara musi być, ale spokojnie, ta w czyśćcu kiedyś się skończy.
      Pozdrawiam pięknie ;)
      PS. Z pobytu w szpitalu nici. Nie przyjmują pacjentów, bo wykryto ognisko groźnej choroby zakaźnej (sic!) To tak jakby czyściec zamknął bramy :))))

      Usuń
    2. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła no ale co mi tam,może po drodze jest czyściec i dostanę drugą szansę? Dlaczego ma podwójne znaczenie?:)

      No ok - druga szansa dla dusz ale jak mają na nią "zapracować"?Módlmy się za dusze w czyśćcu cierpiące...A może to jednak jest piekło?To jest nienormalne - bo rób co chcesz,w dupie miej Dekalog,później skrucha i...No właśnie,i co...?;)

      Może to znak z tym szpitalem?;)

      Również pozdrawiam A.

      Usuń
    3. Jesteś komentującą, która zazwyczaj się ze mną nie zgadza, której Asmo raz działa na zmysły, raz na nerwy, więc dlatego podwójnie ;)

      Aby się dostać do czyśćca trzeba za życia wykazać skruchę i uznać swoje postępki za grzeszne. Nic mnie tak nie przeraża, jak właśnie to, że wolno za życia być draniem do entej potęgi, byle przed śmiercią wyznać skruchę i prosić Boga o przebaczenie. W moim odczuciu właśnie taki postępek wymaga najsurowszej kary. Tyle, że umierający nic nie ryzykuje, nawet utratą szacunku dla samego siebie. Za chwil parę nie będzie miał niczego świadomości.

      Jaki znak?! Chyba tylko ten, że mam cierpieć dalej. ;)

      Usuń
    4. Hahaha wybrnąłeś idealnie;) Ale ja się z Tobą bardzo często zgadzam ale bywa,że nie podoba mi się sposób w jaki to przekazujesz:)

      Czyli co?Jak nie zdążę wykazać skruchy za np.zdradę męża,bo jakiś pijany ciul mnie rozjedzie pójdę do piekła?A on wykaże skruchę i pójdzie do czyśćca?To przecież nienormalne...

      Dobra ale tak mi nie pisz,bo mi się instynkty macierzyńskie wyostrzają:))))Wiesz jak się mówi - w pewnym wieku musi boleć,bo przynajmniej wiesz że żyjesz;)
      A.

      Usuń
    5. Nie podoba Ci się moja czasami ironiczno-prześmiewcza narracja? Kiedy mnie to przychodzi najłatwiej ;)

      Tak! Jeśli nie zdążysz, Twoja culpa, nie ma zmiłuj się. Nie pozostaje Ci nic innego jak po każdym grzeszku od raz lecieć do konfesjonału. :))) Ale kto powiedział, że wiara i związane z nią rytuały są normalne?

      Z tym cierpieniem tak sobie wmawiam od dwudziestu kilku lat. Jak się budzę a nic mnie nie boli, znaczy się, nie żyję. Tyle, że to jeszcze jest do przyjęcia po przebudzeniu, ale teraz ja tak mam całą dobę, nocy nie wyłączając. Jak amen w pacierzu, prawdziwy czyściec :)))

      Usuń
    6. Czy moje zdanie ma aż takie znacznie dla Ciebie?Nie sądzę,więc pisz tak jak Tobie najłatwiej.A ja...albo dostaniesz komplement albo zjebkę;)

      To tak od razu od kochanka do konfesjonału powiadasz?To trzeba szukać takiego co blisko kościoła mieszka:D

      Hahaha to pokuta!:)))
      A.

      Usuń
    7. :))) To ja Ci proponuję aby ten kochanek był spowiednikiem. Drogi zaoszczędzisz... ;)

      Usuń
    8. Hahahaha na to nie wpadłam :))))))) to mogłoby być ciekawe - seks w konfesjonale;)
      A.

      Usuń
    9. Taaak, problem w tym, że na przykład w konfesjonałach nie ma kobiet spowiedniczek, co z kolei dla mnie mogłoby być równie atrakcyjne ;)

      Usuń
    10. Mówisz że wtedy byś się nawrócił?:))))
      A.

      Usuń
    11. Na seks nawracać się nie muszę ;)

      Usuń
    12. Ależ Asmodeuszu! Ja o spowiedzi mówię;)
      A.

      Usuń
    13. Wiem ;) Ale tu jest problem. Gdybym się tak miał nawrócić musiałbym uznać, że cudzołóstwo jest grzechem ciężkim, więc seks w konfesjonale tym bardziej nie wchodziłby w rachubę..., a tu byłoby już czego żałować ;)

      Usuń
    14. Za dużo analizujesz:)
      A.

      Usuń
    15. Na szczęście nie w sprawach seksu ;)

      Usuń
  5. Asmo a ja się łudziłam, że jakąś fajną wycieczkę opiszesz i oderwiesz się na moment od tematu wiary. Ale widzę, że u Ciebie to jednak nie możliwe. Szkoda, bo chciałabym odskocznię u Ciebie znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz jak mało reformowalny, a jednocześnie monotematyczny jestem :) Ja gdzieś podświadomie czułem, że niektórych tytuł może zwieść. ale jakoś tak inny mi do głowy nie przychodził.
      Pozdrawiam pięknie, choć nie mogę obiecać, że coś w tej mojej tematyce może się zmienić. ;)

      Usuń