Mój ostatni wpis wywołał sporo
kontrowersji, w których przeważała opinia, że nie powinienem się odnosić do
treści tych artykułów, które szkalują ateizm i drogę do niego, bo jak twierdzą
niektórzy, Kościół ma zawsze rację i jest poza wszelką krytyką. Nie będę
ukrywał, że zdecydowanie, choć nie w całości, mam bardzo krytyczne zdanie o
Kościele katolickim, zaś polskim w szczególności. Ale dziś, zamiast
świętoszkowato zrzędzić, aczkolwiek wytykania błędów Kościołowi nie uniknę, pozwolę sobie popuści wodze fantazji i przedstawić Wam
moją wizję Kościoła. Jeśli ktoś myśli, że porywam się z motyką na słońce,
przypomnę, przez czterdzieści lat byłem wiernym tego Kościoła.
„Dla
wiernych nie ulega wątpliwości, że Kościół jest święty, ale nie wolno
zapominać, że jest też grzeszny. Nie ma najmniejszych powodów udawać, że tej
grzeszności nie ma”1.
Na czoło wysuwa się pycha. Warto przypomnieć słowa św. Pawła: „Jeśli ktoś mniema, że jest mądrym na tym
świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość” [1Kor 3, 18]. Czy
wobec tego należy uważać Kościół za wyrocznię wszystkiego? W mojej ocenie,
powinien się skupić przede wszystkim na słowach Jezusa, dopiero w kwestiach
niezrozumiałych, do prawdziwego twórcy religii chrześcijańskiej – św. Pawła. I
znów odniosą się do Ewangelii: „Ten lud
czci mnie wargami, ale jego serce daleko jest ode mnie; i czczą mnie na próżno,
ucząc się zasad podanych przez ludzi” [Mt 15, 8-9]. I chodzi tu o faryzeuszy
(kapłanów), co wyjaśniają inne wersje tego fragmentu: „A nauka, którą głoszą - to nakazy tylko ludzkie”, czy „głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi”.
Innymi słowy, Jezus i św. Paweł ostrzegają przed nadmiernym przeinaczaniem zasad wiary, przez
tych, którzy są odpowiedzialni za głoszenie Słowa Bożego.
Jak to powinno wyglądać w praktyce? Po
pierwsze Kościół powinien się wyzbyć nadmiernej obrzędowości. Wiara powinna
wynikać z przekonania a nie rytualnych obrządków. Zarówno Msza Święta z Eucharystią wzorowana na ostatniej wieczerzy, jak i sposób nauczania
ludu przez kapłanów, dziś daleko odbiegają od pierwowzoru. Napiszę tak: mamy
miłować Boga, ale żadna idylliczna oprawa tej prawdziwej miłości nie jest potrzebna.
Wierni nie zyskają dodatkowych punktów za to, że zbierają się w kościołach
ociekających nietanim, złotym blichtrem, czy udziałem w uroczystych procesjach z oprawą głośnych dzwonów.
Jedynym możliwym przekazem swojego oddania Bogu jest szczera modlitwa i życie w
cnocie. „Mądrość tego świata polega na
dostosowaniu się do otoczenia, mądrość Ewangelii polega na dostosowaniu się do
wymagań Boga”2. Warto zapytać się siebie, czy Bóg wymaga od nas
celebracji na pokaz? Aby była jasność, nie neguję sensu Mszy Świętej, warto się
tylko zastanowić, czy potrzebna jest jej aż taka oprawa.
Wedlug mnie Kościół pobłądził w dwóch zasadniczych sprawach.
Pierwsza, to nadmierne epatowanie kultem świętych, kultu maryjnego nie
wyłączając. Ani Jezus w Ewangeliach, ani św. Paweł w swoich listach, ani Dzieje
Apostolskie nie nakazują takiej formy wiary. Może tylko św. Jan w Apokalipsie
daje palmę pierwszeństwa świętym i błogosławionym, ale też nie mówi o żadnych
kultach, jest mowa o wstawiennictwie i pośrednictwie świętych i aniołów. Druga,
to zbyt duża uwaga poświęcona szatanowi, który stał się personifikacją zła. Nie
będę się spierał o to czy on istnieje czy nie, to faktycznie jest tylko kwestią wiary, rzecz
w tym, że zło jest tak samo oczywiste jak dobro. Owa uwaga na nim spełnia trzy,
niezbyt chwalebne role. Odciąga od istoty wiary, gdzie najważniejszym jej
jestestwem ma być Bóg a nie Szatan, stanowi pewnego rodzaju antidotum na własną grzeszność
przez zatracanie własnej odpowiedzialność, oraz nadaje religii czasami rubaszno-ludowe,
czasami horrorystyczne (egzorcyzmy) zabarwienie z oczywistymi elementami
pogaństwa (odczynianie czarów).
Jest jeszcze trzeci element – ewangelizacja,
która przybrała formę daleko różną od tej chrystusowej. Jak pisze papież
Franciszek: „Przyjrzymy się dwóm formom
doktrynalnej lub dyscyplinarnej pewności siebie, które powodują narcystyczny i
autorytarny elitaryzm, gdzie zamiast ewangelizowania pojawia się analiza i
krytyka innych, a zamiast ułatwiania dostępu do łaski – traci się energię na
kontrolę. W żadnym z tych przypadków nie ma prawdziwego zainteresowania ani
Jezusem Chrystusem, ani też innymi ludźmi”3. Ewangelizacja ma polegać na
przekonywaniu, nie wymuszania jej prawem czy mieczem, jak to się działo w
przeszłości, w wywieraniu nacisku na prawo, z czym mamy do czynienia dziś. Ba,
nakazuje wręcz pokorę, choć nie taką jak opisałem w notce Pokora. Pominę fakt, że Kościół takich zasad pokory nie stosuje,
ale gdy mówi o pokorze, tej zdecydowanie bliżej do pychy i zarozumiałości, gdyż
odnosi ja tylko do Boga, całkowicie pomijając pokorę (szacunek) wobec wiernych, a nawet i
niewiernych. Tak naprawdę, dla dzisiejszego, zinstytucjonalizowanego Kościoła nie istnieją
wierni, jako jego najbardziej istotna część, wierni są po to, aby wypełniać
nakazy i zakazy tej Instytucji, by swą liczebnością stanowić o najbardziej
liczącej się sile w zideologizowanym świecie.
W mniej niż godzinę po oficjalnym przedstawieniu
adhortacji „O powołaniu do świętości w świecie współczesnym” papieża Franciszka, jezuita o. James Martin opublikował następujący tweet: „Niezwykły fragment dokumentu papieża
Franciszka wycelowany w katolików z obsesją na punkcie prawa, pochłoniętych
korzyściami społecznymi i politycznymi oraz skrupulatną troską o liturgię,
doktrynę i prestiż Kościoła”4. Tu dodam nieskromnie – ten tweet
powstał długo po moich osobistych przemyśleniach, którym nie raz dawałem wyraz
w swoich notkach. Już nie chcę nadmiernie wydłużać tekstu notki, ale
obiecuję odnieść się do wspomnianej adhortacji papieża Franciszka. Wydaje się
być bardzo ciekawa.
Przypisy:
1 - http://www.fronda.pl/a/kosciol-jest-pokorny-co-to-znaczy-ks-edward-staniek,108880.html
2 - ibidem;
1 - http://www.fronda.pl/a/kosciol-jest-pokorny-co-to-znaczy-ks-edward-staniek,108880.html
2 - ibidem;
3 - http://www.bibula.com/?p=101005
4 - ibidem
4 - ibidem
No ciekawa jestem kto uważa, że Kościół ma zawsze rację i jest poza wszelką krytyką?
OdpowiedzUsuńDoszłam do tego momentu i odechciało mi się czytać...
Anastazja
Sam Kościół tak uważa.
UsuńJak boli, to się i czytać nie chce ;)
A to ciekawa opowiedzieć, bo nie czytałam pod poprzednią ani inną Twoją nitką komentarza że strony Kościoła... Może oprócz okulisty powinieneś odwiedzić innego specjalistę, bo chyba cierpisz na rozdwojenie jaźni...
UsuńAnastazja
Notką rzecz jasna miało być.
UsuńAnastazja
Jeśli o mnie chodzi, z lekkim sarkazmem (za który proszę o wybaczenie), nie musisz poprawiać literówek, mój intelekt jeszcze pozwala mi się domyśleć, co chciałaś napisać ;)))
UsuńNie lubię się chwalić, ale przypomnę. Przedstawiciel Kościoła, w osobie księdza, już raz u mnie interweniował, choć na pocztę mailową. Widać forma komentarza pod notką mu nie przystoi, co mnie specjalnie nie dziwi.
Nie, zostaje mi tylko okulista, w innych sprawach jest ze mną całkiem nieźle, nawet znane Ci, i tylko Tobie, moje schorzenie dość wyraźnie odpuściło, jak mniemam na jakiś czas.
Mnie nie interesuje Twoja prywatna korespondencja :) a znowu piszesz tak że wychodzisz na kłamczuszka. Ale w sumie co mnie to obchodzi? Tylko że nie lubię manipulacji i stąd mój komentarz.
UsuńNo ja osobiście martwię się o Twój intelekt.
Anastazja
Niby w którym miejscu kłamię? Poczytaj trochę homilii, a przekonasz się naocznie jak często słowo Prawda, koniecznie przez duże „P” jest nadrzędne ponad wszystko.
UsuńDziękuję za troskę, ale zapewniam, że na dziś potrzebna mi tylko w zakresie słabowidzenia. Intelekt ma się doskonale ;)
Nie jestem masochistką:) I przeczytaj początek swojej notki.
UsuńAnastazja
Skoro prosisz – masz. Przeczytałem i nic sobie zarzucić nie mogę, nawet kłamstwa. ;)
UsuńNo cóż - to moja interpretacja... Do której oczywiście mam prawo.
UsuńAnastazja
Co do Twojego prawa - w pełni się zgadzam. Ale pozwolisz mi pozostać przy swoim zdaniu?
UsuńŻądasz czy prosisz? :D
UsuńAnastazja
Ani jedno ani drugie. Stwierdzam fakt ;)
UsuńGdybyś stwierdził fakt, brzmiało by to tak - pozwól że pozostanę przy swoim zdaniu :D
UsuńAnastazja
Ta forma spełnia wszystkie wymogi prośby :D
UsuńMnie się wydawało, że nie przeważała opinia, że do czegoś nie powinieneś się odnosić, tylko że jak już się odnosisz, to bez manipulacji i kłamstwa. A takie bolszewickie metody coraz częściej stosujesz.
OdpowiedzUsuńPo drugie co rozumiesz przez słowa "kościół ma zawsze rację i nie podlega krytyce", bo ja zupełnie tego zdania nie rozumiem?
Ja już Nasti podobnie napisałem: jak „boli” to trzeba oskarżyć o manipulację. Wiadomo, Asmo jest w tym miszczem...
UsuńPodobnie w kwestii „Kościół ma zawsze rację i nie podlega krytyce”. Po pierwsze, Kościół opiera się na niepodważalnej Prawdzie, przez duże „P”, po drugie, gdy tylko poruszam ten temat zaraz jest mowa, że przesadzam, że przemawia przeze mnie antyklerykalizm i nienawiść. To jest z mojej strony wręcz niedopuszczalne ;)
Ale mnie, panie kolego nic nie boli. :) Ja osobiście nie jestem aż tak taki prokościelny - po prostu wkurzają mnie ludzie, którzy usiłują żenić swoim czytelnikom bałach.
UsuńNo dobra, więc kościół powinien przyznać, że tak w zasadzie credo, według którego pobudowana jest wiara to tak nie do końca może być prawda i w sumie to istnieją inne możliwości... Podobnie powinno być w szkołach. 2+2 = 4, ale możecie sobie drogie dzieci to inaczej interpretować i 5 też będzie dobrą odpowiedzią.
Ale co i kogo ma boleć? Zarówno Radek,jak i ja niejednokrotnie krytykowaliśmy kościół. Także nie chodzi o krytykę Asmodeuszu ale właśnie o mistrzowskie manipulowanie. No ale skoro Ty z tego masz polewę, to nie wiem czy jest sens na jakąkolwiek dyskusję...
UsuńI dziwię się, że jakiś artykuł, jakiegoś księdza jest wyznacznikiem Twojej wiedzy. Mało tego - co ksiądz to inna interpretacja tych samych spraw. Ale ksiądz to też człowiek i ma prawo do własnego zdania. A to czy ktoś uzna to za prawdę czy też nie, nie zależy od autora tekstu ale od czytającego. Jak to sam napisałeś pod poprzednią notką - masz własną wersję ateizmu, także pozwól innym mieć własną wersję katolicyzmu...
Anastazja
Radku:
UsuńZacznę od tego, że ja Kociołowi nic nie każę i nic od niego nie wymagam. Gdyby tak miało być, pisałbym oficjalne petycje do Episkopatu. Moje uwagi są osobistymi spostrzeżeniami i ich opisaniem na tematy z Kościołem związane. Z nimi można się zgadzać lub nie (w drugim przypadku jest ów „ból”) i o nikogo nie mam o to pretensji, co najwyżej będę bronił tych swoich opinii.
Świetny przykład: 2+2=4, choć to nie kto inny jak właśnie Kościół czasami usiłuje udowodnić, ze wynik tej sumy jest równy 5. Tym jest głoszona Prawda.
Nasti:
UsuńKrytykowaliście Kościół i to często (sic?!) Ja naprawdę mam sklerozę, bo sobie to często za bardzo nie przypominam.
Tu się z Tobą zgodzę. Co ksiądz to inne zdanie a podobna Prawda jest jedna, więc zapytam nieśmiało kto manipuluje? Ja, wyłapując te sprzeczności, czy ich autorzy? Taaak, „ksiądz to też człowiek i ma prawo do własnego zdania”. Wynika z tego, ze ateista to już nie człowiek, bo odbierasz mi prawo do własnego ;))) Jeśli ja odnajduję sprzeczność między dwoma opiniami, to faktycznie moja (jako czytelnika) wina? No gratuluję tej rewelacji...
No. A my wyłapujemy sprzeczności w Twoich wypowiedziach, też nam wolno. :P W moim przypadku to niemal hobby, bo rzadko kiedy się tak dobrze bawię tak tutaj.
UsuńCieszy mnie to, że się bawisz, ale może jakieś konkrety tych moich sprzeczności, abym mógł się do nich odnieść? Bo na razie mam do czynienia z ogólnikami.
UsuńZa każdym razem gdy pojawia się Twoja notka mówię o konkretach, więc sobie po prostu przejrzyj swojego bloga.
UsuńSprawdzam w kwestii konkretów otwierających polemiki:
Usuń13-04 23:10 (Pokorny Kościół) – „Mnie się wydawało, że nie przeważała opinia, że do czegoś nie powinieneś się odnosić, tylko że jak już się odnosisz, to bez manipulacji i kłamstwa. A takie bolszewickie metody coraz częściej stosujesz”;
10-04 15:15 (Przerażające konsekwencje) – „Generalnie jakby ten akt apostazji bezsensowny nie był (Przypomina mi taki rytuał antychrztu), to ja bym na miejscu księży nie robił żadnych ceremoniałów związanych z opuszczeniem kościoła. Chcesz to idź.
Natomiast nienawidzę kłamstwa (…)” i dalej w podobnym stylu jak komentarz powyżej;
8-04 (Liberalni intelektualiści) – „Chciałeś chyba udowodnić coś, ale Ci wybitnie nie wyszło”;
6-04 18:52 (Pokora) – „Im mniejsze wymagania, tym bardziej szczęśliwy się człowiek czuje. Inaczej... zrzędzi. :P”;
Wystarczy, aby nie przynudzać. To tylko praktycznie jeden tydzień. Abyś nie myślał, to nie jest krytyka Twoich komentarzy, nie mam najmniejszego zamiaru zmieniać Twojego stylu inicjowania polemik (byłyby już pewnie rozpoznawalne bez podpisu), tylko ja jakoś tu konkretów nie bardzo widzę. Dodam też sprawiedliwie, zdarzają Ci się i konkrety w otwarciach do polemiki. Żeby tak zawsze ;)
A tu dostrzegasz?
UsuńJeżeli we wspomnianym artykule pada zdanie "Czy w związku z tym mamy takich ludzi skazywać na ostracyzm? Raczej nie. Pamiętając o obowiązku modlitwy o ich nawrócenie, powinniśmy stosować wobec nich takie same zasady kultury osobistej jak do innych. Jednej tylko rzeczy nie można im okazać – naszej akceptacji dla ich własnego wyboru."
A Ty piszesz:
"Innymi słowy należy ich traktować jak trędowatych. Jak to określa autor: „nie można im okazać naszej akceptacji dla ich własnego wyboru”."
Mało konkretów? Chyba nie bo wolałeś maznąć coś o stylu, gdyż dalsza część komentarza trochę Ci nie pasowała. Już nawet przy moich własnych wypowiedziach lubisz sobie pomanipulować. Poziom ekspert. :D
Już w polemice wcześniej pytałem: jaki w takim razie ma sens przytoczenie fragmentów Ewangelii św. Jana [2, 7-10]? Ja to rozumiem tak: „powinniśmy stosować wobec nich takie same zasady kultury osobistej jak do innych”, ale należy pamiętać, że „Jeśli ktoś przychodzi do was i tej nauki nie przynosi, nie przyjmujcie go do domu i nie pozdrawiajcie go”. Poniżej zaś ksiądz przytacza fragment słów św. Piotra: „Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu!” [1P 5, 8], przy czym powinieneś pamiętać, że słowa Ewangelii mają wyższość nad osobistymi przemyśleniami księdza. Moje określenie „innymi słowy” wskazuje na moją interpretację. Nie bronię Ci mieć innej.
UsuńMoże raczej ks. Śniadocha powinieneś oskarżyć o manipulację?
Przeczytaj jeszcze raz mój ostatni akapit komentarza? Mam wrażenie, że go nie zrozumiałeś do końca.
Mam wrażenie że masz problemy z wyrażeniem swojego zdania w takim razie, albo ze zrozumieniem tego co piszą autorzy komentowanych przez Ciebie artykułów, bo nie zrozumiała Cię zdecydowana większość komentujących.
UsuńI nie pocieszałbym się faktem, że nie wszyscy Ci to wytknęli.
Asmodeuszu, zacznę od prośby - nie używaj synonimów pasujących tylko i wyłącznie Tobie. Niejednokrotnie to niejednokrotnie. Gdybym chciała napisać często to użyłabym tego przysłówka. I tak - masz sklerozę, bo ja nie chodzę do kościoła, a to wynika z czegoś...
UsuńI gdzie ja napisałam Prawda? Napisałam prawda. Prawda wynikająca z treści pisanych przez księży, Twoja prawda, prawda Kaczyńskiego, itd. A o jakiej Prawdzie Ty piszesz?
A widzisz - ja nigdzie nie napisałam, że ateista to nie człowiek. Sam to sobie wydedukowałeś:D I tak to się z Tobą dyskutuje. Ty widzisz co chcesz, a nie to co jest napisane. Może idź prywatnie do okulisty?
Właśnie. I czym jest opinia?
Namiętnie to ja się zajmuję moim mężem. To tak na marginesie. Wiem że masz narcystyczną naturę ale sfolguj. I przeczytaj mój pierwszy komentarz. Dotyczy Ciebie czy treści notki? U Radka też nie widzę żeby zajmował się Tobą. Hmmmm czujesz się samotny czy o co chodzi?
Anastazja
Mam za każdym razem pytać Cię o pozwolenie na użycie odpowiedniego synonimu? Chyba przesadzasz. Wyjaśnijmy. Autorem tych notek jestem ja i się tego nie wstydzę, nawet jeśli ktoś mi zarzuca błędy (czasami słuszne). Niejednokrotnie znaczy tyle samo, co wielokrotnie, a czy często, czy rzadko, jest tak samo pojęciem względnym – tu mało precyzyjnym, ale w pełni uprawnionym i dopuszczalnym.
UsuńPiszę o Prawdzie przez duże „P” czyli wg Kościoła prawdzie absolutnej, a ona jest tak samo iluzoryczna jak boski absolut. Spróbuj zrozumieć treść komentarza, do którego się w tej kwestii odnosisz.
Nie odnoszę się do Twoich słów o człowieku, ale tych prezentowanych przez kaznodzieję Stańka. Przy okazji a właściwie a propos, mam wrażenie (bez obrazy), że Twój stosunek do mnie zmienia się w matkowanie. Mam prośbę, zapomnij o moich dolegliwościach zdrowotnych czy umysłowych.
Zasmucasz mnie – myślisz, że będę Ci tłumaczył znaczenie prostych słów, takich jak „opinia”?
Problem z Tobą i Radkiem jest taki, że cokolwiek bym nie napisał i tak zejdziecie na mnie. Taka Wasza uroda ;)
Sorry, a co w tym złego? Odnoszę się do Ciebie jako do autora treści i w ich kontekście. Mam do tego takie samo prawo jak Ty, zarzucając mi kilkakrotnie antysemityzm, rasizm i faszyzm.
UsuńTylko gdzie ja napisałem, że to coś złego? Napisałem, że mam z Wami problem - ja i tylko ja. Takim mój mały prywatny problem...
UsuńNo to skoro masz ze mną problem, to ja Ci pomogę go rozwiązać i nie będę Ci matkować (?!) Więcej komentować nie będę.
UsuńRadek - wytrwałości życzę:)
Ostatni raz pozdrawiam Anastazja
Nati:
UsuńPrzyznam, że szkoda, choć nie sądziłem, że jesteś aż tak obrażalska. Przecież Cie nie obraziłem.
Pozdrowienia odwzajemniam.
Przyznam szczerze Asmo, ze mnie poczatek twojej notki troche zdziwil.
OdpowiedzUsuń"Mój ostatni wpis wywołał sporo kontrowersji, w których przeważała opinia, że nie powinienem się odnosić do treści tych artykułów, które szkalują ateizm i drogę do niego,(...) "
Ciekawe , ja nie znalazlam w wypowiedziach twoich komentatorow opini, zdan, ze nie powinienes odnosic sie do tresci artykulow szkalujacych ateizm. Z tego co ja pojelam to glosom tobie przeciwnym szlo o pewnego rodzaju nadinterpretacje. Dziwnie interpretowales wypowiedzi autora artykulu o ateizmie. I to wszystko.
"bo jak twierdzą niektórzy, Kościół ma zawsze rację i jest poza wszelką krytyką." Aja bym chciala wiedziec ktorzy sa ci niektorzy. I prosze bardzo nie odsylaj mnie do homilii tylko podaj konkretny namiar na takie stwierdzenie.
Bo z jednej strony kazdy moj zalinkowany material traktowales jako bardzo nierzetelny i nienaukowy ( ktoz moze zadowoilic ciebie intelektualnie ) , z drugiej zas strony rzucasz slowa na wiatr bez poparcia tego w konkretnej literaturze, w konkretnym materiale.
Otóż to, moje opinie są nieuprawnioną nadinterpretacją, dla niektórych manipulacją, bo artykuł do którego się odniosłem był całkiem w porządku, tylko mnie się coś ubzdurało. Był w porządku, bo jego autorem był ksiądz?! Masz pierwszy przykład „Kościół ma zawsze rację”.
UsuńDziś już sobie daruję, ale masz jak w banku, że wskażę Ci odpowiednie słowa o tej „racji”. W dodatku sygnowane przez katolickie media. Muszę jednak uprzedzić, w notkach nie będę się odnosił do każdej swojej myśli, odsyłając linkami do podstaw tego myślenia. Ich ilość przerastałaby objętość samej notki. Przecież nie piszę pracy naukowej.
Ja mysle (myle, uwazam ... pewna nie jestem ) Asmo, ze stwierdzenie - slogan- iz kosciol ma zawsze racje wyszedl od ludzi z kosciolem niezwiazanych. Wydaje mi sie to maloprawdopodobnym, ze moglo to wyjsc od ludzi z kosciola.
UsuńTylko prosze cie nie pomyl : "kosciol ma zawsze racje " z dogmatem o nauczaniu ex cathedra.
" (...) bo artykuł do którego się odniosłem był całkiem w porządku, tylko mnie się coś ubzdurało. Był w porządku, bo jego autorem był ksiądz?! Masz pierwszy przykład „Kościół ma zawsze rację”."
Asmo, ale owa nadinterpretacje zarzucal ci miedzy innymi Rademenes a go za czlowieka kosciola chyba nie uznajesz, nieprawdaz? Smiem przypuszczac, ze dla Rademenesa nie jest istotne kto napisal ow artykul ( ksiadz, zwykly robotnik, czy profesor teologii) tylko co napisal. Nie wydaje mi sie wiec, ze Rademenes przyjmuje zasade " kosciol ma zawsze racje".
Ja wiem, że to slogan, i tak należy to zdanie traktować. Slogan uknuty już w średniowieczu, więc nie ma go komu innemu przypisać jak tylko wiernym.
UsuńA co zmienia fakt, że Radek nie jest człowiekiem Kościoła? Tak naprawdę nie potrafi się określić, a na pewno Kościołowi sprzyja. Interpretacja Radka jest może o tyle istotna, że nie podziela mojego zdania, ale przecież nie będę mu swojego poglądu wciskał na siłę. Tak naprawdę przecież nie chodzi o same słowa o tej „racji”, a o myśl wypowiedzianą na różne sposoby. Kościół ma się za autorytet moralny podpierając się Prawdą, do której sam się nie stosuje.
Tak na szybko. Abp. Hoser: „Nie ma wspólnego mianownika dla tego świata. Kościół jest jedną taką instytucją, istniejącą nieprzerwalnie od 2 tys. lat”: http://www.pch24.pl/czy-kosciolowi-grozi-dzis-schizma--abp-henryk-hoser-o-przetrwaniu-turbulencji,59524,i.html#ixzz5CaoV2EpG
Mój stosunek do kościoła jest mocno ambiwalentny. Ale nie lubię uogólnień. Zarówno wiara, jak i działalność kościoła na przestrzeni wieków nie jest zjawiskiem jednorodnym, choć zawsze znajdzie się ktoś, kto uważa, że pozjadał w tej kwestii wszelkie rozumy.
UsuńTak samo będę bronił ateistów, gdy katolik zarzuci im coś, co nie zgadza się z prawdą - był kiedyś taki opisywany przez Asmo artykuł jakoby ateiści nie mieli poczucia humoru i śmiałem się z niego na równi z autorem.
Radku:
UsuńA co to znaczy uogólniać? Spór o to jak ma wyglądać Kościół jest dziś bardzo ostry i rozległy, co wydaje mi się ciekawe, dlatego go śledzę. Ja sobie tych uogólnień nie wymyśliłem, to jest retoryka wewnątrz tego Kościoła. To prawda, na przestrzeni dziejów z tym Kościołem było różnie, ale bez wątpienia przeważała „wojna” (w sensie dosłownym i w przenośni) nawet wtedy, gdy katolicyzm był religią dominującą.
Prawdą jest, że potrafię się śmiać również z ateizmu, tylko jakby mało powodów mi tego współczesność dostarcza. To wynika pewnie z faktu, że ateizm nie jest Kościołem i nie posiada instytucjonalnego zaplecza. Za to tenże stale czepia się ateizmu, czego dowodem jest ilość notek na ten temat w tym blogu.
PS. z tą obroną ateizmu też uogólniasz :D
Uogólnieniem jest stwierdzenie, że skoro ktoś tam coś napisał, to jego myślenie odnosi się pewnikiem do ogółu katolików.
UsuńTo wskaż mi takie miejsca, gdzie ja wypowiedzi autorów kontrowersyjnych treści uogólniam do ogółu katolików...
UsuńAniu:
UsuńKilka kolejnych cytatów wspartych linkami. Przy czym zaznaczam, że tematyka artykułów jest tu bez znaczenia. Liczą się te wyrwane z kontekstu zdania:
Mary Eberstadt „Żyjąc prawdą – jakkolwiek ciężką i trudną – doświadczają cierpienia i odrzucenia przez dzisiejszy świat. Kościół katolicki miał rację ostro sprzeciwiając się wprowadzeniu antykoncepcji, przewidując zniszczenia jakie wywoła wokół nas”: http://www.pch24.pl/kosciol-nie-mylil-sie-co-do-szkodliwosci-antykoncepcji--historia-juz-to-potwierdzila,59471,i.html#ixzz5CaxX7Ipp
Abp Dzięga” „Kościół będzie sam rozeznawał i rozeznaje, kiedy głosić prawdę, a kiedy mówić bardziej o modlitwie. Jeśli trzeba głosić prawdę, także prawdę o życiu, to ją głosił i będzie głosił: http://www.pch24.pl/abp-dziega--zakaz-aborcji-eugenicznej-to-minimum-dzialan--ktore-nalezy-podjac-,59321,i.html#ixzz5Cb0dasNh
„Dzisiaj moja reakcja byłaby inna, na taki zarzut odpowiedziałabym spokojnie: "Zgadza się, Kościół Katolicki jako jedyny głosi pełnię Prawdy. (...) Katolik, który sobie zdaje sprawę, że dostąpił łaski poznania całej Prawdy, jest jednocześnie odpowiedzialny za tych, którzy wciąż błądzą w ciemności. Za tych, którzy odrzucili wezwanie Boga, pozbawiając się tym samym możliwości poznania świata w pełni.": https://www.deon.pl/spolecznosc/artykuly-uzytkownikow/wiara-i-kosciol/art,170,wiara-niewiara-prawda.html
JPII „Papież stwierdza: doprowadzenie do całej prawdy dokonuje się w wierze i poprzez wiarę, co jest dziełem Ducha Prawdy i owocem Jego działania w człowieku. Duch Święty ma być tutaj najwyższym przewodnikiem człowieka; światłem ducha ludzkiego”: http://www.centrumjp2.pl/wikijp2/index.php?title=Prawda
Przecież cały czas to robisz i trudno znaleźć miejsce gdzie jest inaczej. Celem Twojego bloga jest deprecjonowanie wiary, krytyka kościoła i podkreślanie swojej wielkiej ateistycznej mądrości. Jako przykłady podajesz wypowiedzi katolickich księży i publicystów, albo istotnie głupie, albo odpowiednio przez Ciebie zmanipulowane i podrasowane by na głupie wyglądały. Stosunek do katolików jako "wierzącym w bajki i kłaniającym się niewidzialnemu" jest do gruntu zaś pogardliwy. Tak samo jak zdanie że kościół robi z nich osłów i tak ma pozostać.
UsuńCo do jednego masz rację, krytykuję Kościół, ale w tej części, której łatwo zarzucić hipokryzję, pazerność i fałszywą moralność, natomiast co do pozostałych tez, to już gdybasz, by nie napisać, że naciągasz w sposób, który mi zarzucasz. Deprecjonuję nie wiarę, ale jej fałszywe przejawy, natomiast „mądrość ateistyczną” uwypuklam li tylko wtedy, gdy ktoś ją wyśmiewa, nie mając ku temu sensownych argumentów.
UsuńWłaśnie, podaję przykłady głupich księży (to Twój przymiotnik), bo z głupotą trzeba walczyć, szczególnie wtedy, gdy ją się narzuca innym. Natomiast moje stwierdzenia o „bajkach” są skutkiem żądania oponentów (w tym i Twojego), abym w nie uwierzył, bo one rzekomo są prawdziwe.
Zauważyłem pewną znamienną rzecz. Zarówno Ty jak Nasti z dziwnym uporem nie odnosicie się do treści moich notek (czasami, ale rzadko), za to namiętnie zajmujecie się moją osobą i moimi poglądami. No cóż, czasami zastanawiam się czy notka nie powinna się kończyć na kontrowersyjnym tytule, dla Was w tej materii byłby to i tak dostateczny powód, aby czynić mi zarzuty. :D
Tak, tylko gdzie indziej już tej hipokryzji nie widzisz. Nawet jak Ci palcem pokazać, to będziesz z uporem twierdził "to nie tak jak myślicie".
UsuńPowalcz sobie z głupotą liberałów. Też bardzo szerokie pole do popisu będziesz miał.
Kuźwa, przecież twoje notki są wyrazem Twoich poglądów, więc do czego mamy się odnosić?
Jeśli będę chciał zmienić zainteresowania, będzie to moja osobista decyzja. Zlecenia innych mogę spełnić, ale za pewnym wynagrodzeniem, przy czym jeden, jedyny raz mogę za darmo, aby wykazać, że potrafię ;) Masz konkretną propozycję?
UsuńProste jak drut – do treści, które publikuję, a nie mojej osoby. Ale spoko, prawdę mówić mi to nie przeszkadza, jeszcze z tego powodu się nie załamałem :D
Odpowiadalo by mi tepienie hipokryzji wszedzie , nie tylko tej w kosciele. W kosciele sa tacy sami ludzie jak ci, ktorzy zajmuja sie polityka, sprzedawaniem chleba, wyrabianiem masla, gra na scenie, ksztalceniem mlodziezy, wydobywaniem wegla, dbaniem o nasze bezpieczenstwo...
UsuńPo prostu ludzie. Nie mozna wywalac minusiow ciagle tylko jednym bo to monotemia i w koncu ludzie sie znudza, poza tym wywalanie przywar jednej grupie , wywalamie przywar charakterystycznych calej populacji , powoduje ze ten wywalajacy dorabia sie w koncu miana slepca, zawistnika, "popieprztonego sku*****ka"...
Z jednym się nie zgodzę – w Kościele, ci, którzy są za niego odpowiedzialni – to nie są zwyczajni ludzie. Jeśli Kościół chce uchodzić za autorytet moralny i przewodnik duchowy, nie tylko członków tej Instytucji, to tu nie ma miejsca ani na zwyczajność, ani na jakiekolwiek uchybienia, tym bardziej na hipokryzję. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego usiłujesz (zresztą nie tylko Ty) to bagatelizować? Jeśli potrafisz, odpowiedz mi na proste pytanie, gdzie hipokryzja czyni większe spustoszenie w społeczeństwie, bo akurat politycy mają ją wpisaną w obowiązki zawodowe?
UsuńCoś mi się wydaje, że na jakiś czas zawieszę działalność na obu blogach. Dam wszystkim odpocząć od siebie.
Nie przesadzaj Asmodeuszu z tym "odpoczynkiem". :) W końcu to Twój blog i nikt nie ma obowiązku ani na nim bywać ani komentować skoro mu się tu nie podoba. Jedni przychodzą inni odchodzą, cóż takie życie .....
UsuńMnie jednak będzie szkoda, jeśli Twoje blogi "zamilkną" ..... :(
Maria
Mario:
UsuńMuszę to poważnie przemyśleć. Może ja faktycznie jestem zbyt monotematyczny? A jak nie będę pisał o religii, stracisz zainteresowanie tym blogiem ;)
Nie do konca tak Asmo. :)
Usuń"A jak nie będę pisał o religii, stracisz zainteresowanie tym blogiem ;)"
Po pierwsze : ty nie piszesz o religii, ty piszesz o ludziach w ksociele. O ich hipokryzji, glupocie, ciemnocie... ogolnie to zoledne dupki. Nie podwazasz dogmatow religijnych, nie czepiasz sie liturgii, podstaw wiary ( czasami cos tam musniesz), nabozenstw majowych i czercowych.
Czepiasz ich bo napisali cos nie tak o ateistach wiec sa niepokorni, bo ... i tego b o mozna mnostwo wylapac, ale to wszystko doczepki do ludzi. I tu po czasie zaczynaja sie schody. Ilez tego mozna sluchac? To tak jak zona non stop nagaduje na meza pijaka. Wszem i wobec gada i gada i gada.... i w koncu jej gadanie zaczyna przynosic efekt odwrotny do zamierzonego, gdyz ludzie zaczynaja i ja brac na jezory. Ludzie to zmienne stworki. Miesiac czytaja twego bloga o tym jak walisz katolom prosto w oczy,a po miesiacu znudza sie monotematyk.
Gdybys pisal o religii, wtedy, byc moze te dyskusje stalyby sie pasjonujace. I nie spowszednialyby.
Osmiele sie polecici ci bloga dziewczyny ktora z kosciolem jest zwiazana pomimo zyciowych zawilosci, ktore ograniczaja jej uczestniczenie w pelni zycia kosciola...
UsuńMozna i tak pisac o kosciele:
https://cienistadolina.pl/2018/03/25/zyczenie-smierci/
Oczywiscie nie polecam ci tylko tej jednej notki:))
Zacznę od końca. Pewnie pamiętasz notkę Odejdź do Domu Ojca (sama zostawiłaś tam komentarz). Więc to nie jest tak, że ja chcę tylko dowalać klerowi (choć tam dowalam ks. Stańko). Temat jest taki sam jak we wskazanym przez Ciebie blogu. Autorka ma dylematy, ja ich nie mam, moja ocena jest jednoznaczna. Wiesz kiedy moje notki mają najmniejszą poczytność i najmniej komentarzy? Kiedy nie jestem kontrowersyjny, lub kiedy piszę o religii w superlatywach (wbrew pozorom, takie się trafiały).
UsuńMasz rację, ja bym to ujął tak: „monotonność zabija… innych”. Jest jedna rzecz, której krytycy (w tym Ty) nie chcą dostrzec. Staram się możliwie jak najrzadziej poruszać ten sam temat. Bo choć w przewadze poddaję krytyce konkretnego autora, to temat krytyki dotyczy różnych aspektów religii. Bywało o diabłach, bywało o małżeństwie, było o rozwodach, było o dzieciach z rozbitych małżeństw, o inspiracjach instytucjonalnego Kościoła, o stosunku niektórych księży do ateizmu itd., itp., ale moi dyżurni krytycy widzą tylko mój atak na księży i Kościół. Taka Wasza uroda :D, a przyznam Ci w sekrecie, wolę dyskutować o problemach, które poruszam, a nie o moim stosunku do kleru.
Przytoczone zdanie, komentarz do Marii, jest pewnym skrótem myślowym. Nie chcę pisać krytycznie czy obrazoburczo o samej wierze. Nie chcę też uwypuklać mojej niechęci do samej religii, co jednak czasami mi się zdarza. Niestety, nie mam o niej dobrego zdania, więc (znów) dotknęłyby mnie różnego rodzaju zarzuty o wręcz krytykanctwo. Mam w zanadrzu notkę o konflikcie papieża Franciszka vs Polski Kościół, może ona Cię prawdziwie zainteresuje?
PS. A Ty czemu tak zamilkłaś na Swoim blogu? Minął już ponad miesiąc od ostatniej, a ja tam niemal codziennie zaglądam w nadziei… ;)
No i fajnie Asmodeuszu, że jednak zamierzasz dalej pisać. :) I to na obu blogach. :)
UsuńNie przejmuj się za bardzo "życzeniami" komentatorów, ale pisz tak jak Tobie "w duszy gra", bo to najważniejsze, w końcu to Twój blog i Twoje prawa tu rządzą. :)
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby komentatorzy, jeśli tylko potrafią, na swoich blogach pisali o religiach w taki sposób, jaki ich najbardziej satysfakcjonuje.
Mnie, przyjęta przez Ciebie koncepcja krytyki dyskusyjnych czy wręcz niewłaściwych postaw ludzi w różnych sytuacjach życiowych, w tym deklarujących się jako wierzący - odpowiada, w końcu sama religia bez ludzi jest tylko jakąś filozofią, praktyczne znaczenie ma jedynie wtedy, kiedy próbuje się ją, z różnym co prawda skutkiem, "wcielać w życie" na co dzień. :)
Pozdrawiam
Maria
Mario:
UsuńNawet to ładnie ujęłaś: „sama religia bez ludzi jest tylko jakąś filozofią, praktyczne znaczenie ma jedynie wtedy, kiedy próbuje się ją, z różnym co prawda skutkiem, "wcielać w życie"”. Wiesz, ja nawet lubię filozofować na tematy religijne, rzecz w tym, że w moim odczuciu, innym może się to wydawać nudne jak przysłowiowe „flaki z olejem”. Pamiętasz Mirka, który swego czasu często się udzielał na tym blogu? W rewanżu zaglądałem na jego i byłem rozczarowany. To była pseudo filozofia na temat wyższości katolicyzmu nad protestantyzmem i religią świadków Jehowy. Notki przesadnie długie, z niezliczoną ilością wątków, przez co wręcz niestrawne. Żadna sztuka napisać niekończący się elaborat, sztuką jest by był ciekawy w każdym fragmencie. Chyba się wypalił...
Nie, nie uważam siebie za „miszcza” blogów, piszę tak, by sam siebie nie zanudzić, by prowokować do dyskusji pod notkami. Z różnym skutkiem, ale gdzie mi do takich mistrzów felietonów jak Tym, Daukszewicz, czy mniej znany Mizerski. Mój problem w tym, że sam lubię pisać krótkie formy publicystyczne, taki „bzik na punkcie”, ale może faktycznie powinienem rozszerzyć tematykę, choć tak nie bardzo wiem, o co?
Pięknie pozdrawiam :)
Oto dziś zaczynają się w Warszawie Targi Książki Katolickiej 2018 wydarzenie na skalę Europy.Ważne dla WSZYSTKICH chrześcijan i ateistów . Wszyscy jesteśmy Ludem Bożym ,pod warunkiem ,że dążymy do dobra.
OdpowiedzUsuńmelon
....."slogan uknuty już w średniowieczu"....-00:28-możesz podać autora sloganu miszczu ,czy po prostu wiem i już -konkrety na stół , inaczej stajesz się niewiarygodnym pamflecistą-bez obrazy.
UsuńWedług znanych historyków chrześcijańskich(podać nazwiska?) obecny papież jest tzw."papieżem politycznym",stąd ten jazgot przy jego niektórych wypowiedziach .Ostrożnie z wypowiedziami jezuitów - od roku 1965 w okresie Soboru Watykańskiego generałem zakonu został Pedro de Arrupe nastąpił jawny bunt i spisek przeciw Kościołowi(papieżowi). Na czele stanęło Towarzystwo Jezusowe reprezentowane przez niszczycielskich jezuitów (Karl Rahner). Ten koń trojański żyje do dziś ("Koń trojański w Mieście Boga","Spustoszona winnica" Hildebrand ). Powoływanie się na jezuitę jest pod znakiem zapytania ,jeżeli chodzi o jego dobre intencje.Reszta to prywatne dywagacje (kontemplacje) naszego uczonego ateisty i znamienitego znawcy Biblii.i tyle.
"Choćbyś znał całą Biblię na wyrywki i wszystkie mądre zdania filozofów ,cóż ci z tego przyjdzie ,jeśli nie masz miłości i łaski Boga". otóż to.
ukłony od melona.
uważam, że niewyznawca takiej, czy innej religii nie ma zakneblowanych ust w kwestii krytyki tej religii, śmiało też może krytykować poczynania związku wyznaniowego, który funkcjonuje w związku z tą religią... jest jednak pewna granica, poza którą zaczyna się teren "nie moje małpy, nie mój cyrk"... tą granicę przekracza próba dyktowania tej religii, jak ma wyglądać jej doktryna, jaką wykładnię tej doktryny ma stosować związek wyznaniowy, a także jak ma wyglądać strona rytualna, obrzędowa uprawianego kultu... czyli krytyka, albo nawet obśmianie tak, ale ingerencja już nie... oczywiście pomijamy tu przegięcia typu praktyki pedofilne podczas obrzędów lub zarzynanie baranków na ołtarzu, tu ingerencja niewyznawcy jest jak najbardziej zrozumiała... zrozumiała jest też ingerencja, gdy związek wyznaniowy zaczyna dyktować ogółowi swoje reguły gry, nie wspomnę już o rozmaitych przekrętach szkodzących temu ogółowi... ale takie sprawy, jak sama forma rytuału, czy pewne sprzeczności widziane z pozycji religioznawczej, tu już niewyznawca nie ma nic do roboty...
OdpowiedzUsuńto byłoby wręcz idiotyczne, gdyby niewyznawca zaczął polemizować z taką, czy inną interpretacją czegoś, co z założenia uważa za brednie... bez sensu jest np. próba dyktowania komuś, jak mają wyglądać jego relację z jego bozią, skoro samemu się w taką bozię nie wierzy...
może to nie jest zbyt dokładna analogia, ale to jest jak z sąsiadem za ścianą, który słucha muzyki... jeśli ja lubię taką muzykę, to w ogóle nie ma problemu... jeśli takiego rodzaju nie lubię, to nadal guzik mnie to obchodzi w tym sensie, że mogę to np. wyśmiać, ale zakazywać mu nie będę... ale gdy podkręci regulator tak, że mnie to zacznie przeszkadzać, to zareaguję i coś z tym realnie spróbuję zrobić, zaingeruję w to jego słuchanie...
...
niemniej jednak rozumiem, choć niempatycznie bynajmniej, niewyznawców, którzy przestali być wyznawcami takiej, czy innej religii dość późno, bo nie sposób wywalić z umysłu za jednym zamachem tego całego religijnego śmiecia, którym ten umysł był przesiąknięty przez dziesiątki lat... to musi potrwać, to jest praca nad sobą na całe lata... to jest tak, jak z narkomanem o długoletnim stażu bycia narkomanem... oficjalne opinie mówią o co najmniej kilku latach koniecznych, by można go uznać za wyleczonego, gdy /metaforycznie to ujmując/ ta cała gorzała, czy inne prochy do końca wyparują z głowy...
p.jzns :)...
....."próba dyktowania komuś ,jak mają wyglądać jego relacje z jego bozią ,skoro samemu się w taką bozię nie wierzy..."-otóż to.Równie ciekawe spostrzeżenia można napotkać w teorii jezuity Teilharda , co prowadzi do "teologii wyzwolenia" i do Am.Łacińskiej , i samych jezuitów . Wśród katechetów ateistycznych(i jezuitów) stosowane są różne sztuczki socjotechnicznych inżynierów ,aby dążyć do jak największej marksizacji teologii katolickiej."Dialektyczna teologia" to podstawa w mąceniu główek wierzących na łamach wybiórczej(ptaszek Turnau) i uczonych teologów z T.P.
Usuńmelon
Piotrze:
UsuńNie mogę zrozumieć pojęcia owej granicy. Wszystko może być poddane krytyce, nawet sens wiary w Kościele katolickim jeśli On narzuca się wszystkim innym. Jak to określiłeś „próba dyktowania” obrzędowości i doktryn wewnętrznych nie jest moim wymysłem, opiera się wyłącznie na krytyce, jaka istnieje wewnątrz tej Instytucji. Pewne sprawy są akceptowalne, inne budzą wątpliwości, a że mnie to interesuje, mam swoje zdanie na ten temat, którym się dzielę. Jest tylko jedno „ale” – mam pełną świadomość, że ta opinia dla instytucjonalnego Kościoła jest be znaczenia.
Myślę też, że błądzisz w ocenie potrzeby zajmowania się problematyką Kościoła i wiary. Popełniłem w życiu sporo recenzji książek czy widowisk teatralnych, bo lubię czytać i chodzić do teatru, bo te formy sztuki mnie interesują a przecież, choć próbowałem, choć marzyłem, pisarzem nie zostałem. Mój wieloletni związek z Kościołem ma tylko takie znaczenie, że znam go lepiej niż niewierzący od urodzenia, że znam treść Ksiąg na których On opiera swoje doktryny. Żadnych sentymentów, żadnej nienawiści, żadnych uzależnień...
@Asmo...
Usuńkwestię granicy wyjaśniłem analogią z muzyką sąsiada zza ściany... granica nie dotyczy krytyki, lecz ingerencji w cudzą psyche... choć nie przeczę, iż są ludzie, którzy każdą krytykę odbierają jako ingerencję, ale to już osobna bajka...
...
co do ostatniej uwagi, to wziąłeś ją być może zbyt osobiście, bo dotyczyła ona szerszego zjawiska... skoro jednak sam zacząłeś mówić o sobie, to upoważniłeś mnie tym samym do tego samego /czyli mówienia o Tobie/, więc przyznam, że Ciebie też do tej grupy plasuję...
ale...
nie wykluczam, że w Twoim przypadku mogę się kompletnie mylić... ale nawet gdybym miał słusznego, to czy gdziekolwiek, kiedykolwiek oceniłem to jako coś złego?... wprost przeciwnie, oceniam Twoją blogową robotę jak najbardziej pozytywnie, gdybym to oceniał jako syf, to w ogóle bym tu nie zaglądał... a że czasem się przypieprzę do jakichś detali?... na przykład chrystianocentrycznego pojmowania tej całej religijnej maniany... to chyba nie jest powód do fochów, nespa?...
p.s. napisałem "ingerencja w cudzą psyche"... może trafniej byłoby "ingerencja w cudze funkcjonowanie", ale w sumie jedno łączy się z drugim...
UsuńJestem ostatnim, który zarzucałby nieprawość komentującym za krytykę moich opinii. Jedyne czego nie cierpię to nieuzasadnione inwektywy, szczególnie, gdy ubarwione są wulgaryzmami. W żaden inny sposób nie można mnie obrazić. Może czasami przesadzam w tym, że oczkuję od innych czegoś podobnego. Bo nie rozumiem, jak można się obrażać na kogoś, kto ma odmienne zdanie, potrafi je na swój sposób uzasadnić. Zapewniam, że nigdy nie miałem zamiaru mieć fochów z Twojego powodu. Ja tylko produkuję swoje opinie i ich bronię, i nie ma to nic wspólnego z „wycieczkami” pod Twoim, osobistym adresem. Mnie nawet nie przeszkadza, czasami dość oryginalny sposób, Twoich wypowiedzi, choć może się zdarzyć, że przez tę oryginalność źle zrozumiem sens, ale to już jakby ryzyko zawodowe, ale nie myl tego z „ingerencją w cudze psyche”. Ono zawsze będzie poza moim zasięgiem.
UsuńSedno owej „granicy” tkwi właśnie w tym, że ja nie mam żadnej możliwości ingerowania w obrzędowość Kościoła, mogę ją poddać jedynie osobistej ocenie. To forma recenzji, czasami zwanej krytyką. A że czasami przekraczam inną, cienką granicę między krytyką a krytykanctwem, to już inna sprawa.
hehehe... witaj w klubie... na chorobę projekcji, czyli oczekiwania, że wszyscy są tak samo /np./ "mądrzy"(?) jak ja choruję od dawna i chyba nieuleczalnie, tu nawet moje zenowskie oświecenie nic nie pomoże, zresztą nie tym to oświecenie polega... zaś moje podejście do religij wszelakich chyba już /nieco z grubsza/ znasz... trochę mnie zaburza wspomniany wcześniej chrystianocentryzm ateistów takiego, czy innego sortu, ale pracuję nad tym, czasem też siedząc w pokracznej pozycji :)...
UsuńMnie nie chodzi tyle o „mądrość” ile o metody, ale w zasadzie masz rację.
Usuń„chrystianocentryzm” ateistów? To uwypukla religia, szczególnie katolicka, ale się do niego nie stosuje. To może dostrzec tylko ktoś stojący z boku, niekoniecznie ateista. Sam papież Franciszek ten problem widzi i próbuje to naprawić, choć grozi mu za to uznanie go za schizmatyka.
dobrze Asmo!... chyba się dogadujemy, choć niekoniecznie do końca, ale to jest okay, aby coś się działo... chrystianocentryzm ateistów, czy tam jakichś tam innych racjonalistów wynika z niewiedzy, ale za tą niewiedzą gdzieś tam siedzi katolicyzm... każdy z nas, niezależnie od stopnia niezależności umysłu /subiektywnie postrzeganej zresztą/ jest mocno w tym upaprany kulturowo, to po prostu tak ma być i nie wiadomo, kiedy się to skończy... oczywiście, "się pracuje" nad tym, ale jak pisał A.S.LaVey:
Usuń"kłamstwo, które zostało wpojone małemu dziecku na kolanach matki - jest bardziej niebezpieczne i trudniejsze do zwalczenia niż szerząca się zaraza"...
nie bierz tego osobiście i nie bierz tego dosłownie, ale generalnie to tak właśnie jest...
aha... papież Franciszek... to jest ciekawy temat... lubię go za encyklikę "ekologiczną", ale to nie jest istotne... tak w ogólności, to postrzegam go jak króla Arabii Saudyjskiej, który chciałby oficjalnie traktować kobiety jak ludzi, ale betonowa /tu islamska/ konserwa trzyma go za jaja... podobnie jest z Franciszkiem... to jest w ogóle paradoksalna sytuacja, być szefem syfu...
UsuńOdrobinę przesadzasz. Franciszka ograniczają dogmaty i tradycja. Z drugim próbuje walczyć, ze zrozumiałych względów, bez uciekania się do rewolucji.
UsuńI czego tu się czepiać? Kościół narzeka, że brakuje mu powołań. Nie wspomina o braku hipokrytów w jego gronie...
OdpowiedzUsuńeee....dlaczego tak skromnie -można śmiało stwierdzić ,że Bestia jest już w samym Watykanie - a masonów i marksistów w brud.
Usuńmelon
Boja:
UsuńA czy ja się czegoś czepiam? :D
"Konieczność znajomości tomizmu dla studiów teologicznych potwierdza także fakt ,że ogromna WIĘKSZOŚĆ PRAC TEOLOGICZNYCH ,jakie ostatnio się ukazały , i które były pisane przez AUTORÓW NIE ZNAJĄCYCH TOMIZMU ,nie mają żadnej wartości ,są to bowiem ,w większości wypadków , prace pseudoteologiczne lub antyteologiczne , po PROSTU MAKULATURA."filozof prof.ks.M.P.
OdpowiedzUsuńPokorny KOŚCIÓŁ?
"Jesteśmy wnukami krzyżowców i nie ustąpimy nasieniu Woltera". N.Bierdiajew ;"Listy do nieprzyjaciół".
Tak wygląda "dialog" marksisty(libertyna) z "umiarkowanym" katolikiem . Nieporozumienie (młotkowanie) polega na tym ,że Autor jest reprezentantem marksizmu posadowionego na filozofii Kanta, Hegla ,Feuerbacha (kaszana) i jest FILOZOFIĄ CZYNU , a oponent przedstawia argumenty zbliżone do tomizmu ,czyli FILOZOFII BYTU.Stąd ta "treściwa dyskusja ". Dyskusja to trudna sztuka ,jak widać - jeżeli przeciętny ateista staje w obronie papieża Franciszka przeciwko katolikowi ,to jest ten fakt wielce zastanawiający -kto jest kim i co właściwie chodzi w tej bajce.ukłony.
melon