Wrócił temat apostazji, choć go nie
prosiłem. Przypomnę, kiedyś chciałem, ale z powodu formalności mi przeszło. To
znaczy, nie porzuciłem ateizmu, tylko mi już oficjalne wystąpienie z Kościoła
wydaje się niepotrzebne. Choć ciągle się zastanawiam z jednego powodu.
Oficjalny akt apostazji skutkuje odmową katolickiego pochówku. Gdyby jakiś
krewny lub znajomy wpadł na pomysł takiego pogrzebu dla mnie, miałby pomysł z
głowy... Inna sprawa, że jako umarlakowi
będzie mi zupełnie obojętne, co zrobią z moim trupim ciałem.
Przeczytałem pewien artykuł1, w
którym apostaci opisują swoje perypetie z dokonaniem tejże apostazji. Podobno
jest coraz lepiej i łatwiej, nie trzeba już dwóch świadków, wystarczy oficjalne
pismo do proboszcza, dwie rozmowy, akt chrztu i trochę czasu, bo tego od ręki
załatwić się nie da. No i najważniejszy warunek – trzeba być pełnoletnim – co
mnie najbardziej zdumiewa. Przypomnę, do dokonania aktu chrztu nie trzeba być
pełnoletnim, nie trzeba wyrazić woli bycia ochrzczonym ani chęci wpisania się
do katolickiej instytucji. Nie potrzeba też żadnej świadomości tego, co się
dzieje. Jednym z pytań na chrzcie jest: „Czego żądasz od Kościoła Bożego?”
Odpowiedź brzmi: „Wiary”. Tu mam najwięcej wątpliwości, bo skoro gdzieś tą wiarę
zgubiłem z winy Kościoła, to czy mogę mieć pretensje o... niedotrzymanie warunków umowy?
Ciekaw jestem, kto wymyślił te stojące na głowie zasady, ale nie będę wnikał.
Faktem jest, że w Polsce coraz więcej osób decyduje się na apostazję. Źle, wróć,
miało być: coraz więcej Polaków decyduje się na ten akt. Najwięcej tych, którzy
wyemigrowali do Niemiec, bo tam za przynależność do Kościoła katolickiego (i
nie tylko) trzeba płacić podatkiem, i o ile mnie pamięć nie myli to około,
bagatelka, aż 9 procent tego podatku. A Polak potrafi liczyć i wychodzi ze słusznego
założenia, że Bogu w niebie pieniądze niepotrzebne. Dwa złote na tacę w czasie
mszy i pięć dych do koperty w kolędę, to jeszcze nie majątek, więc w Polsce
tych apostazji mniej. Tak kilkadziesiąt rocznie.
W którymś komentarzu poprzedniej notki pisałem, że wiara
żywi się strachem. Jakby na potwierdzenie tych słów trafiłem na kolejny artykuł
pod tytułem „Oto przerażające konsekwencje apostazji”2. Powiem
szczerze, za bardzo mnie ten artykuł nie przestraszył. Nie żeby ks. G. Śniadoch
się nie starał, ale ja już jestem w tym wieku, kiedy nie za bardzo jest się czego
bać. Najbardziej to ja się boję fanatycznych ortodoksów religijnych, bez
względu na wyznawaną religię. Ale do rzeczy. Za akt apostazji czeka mnie
ekskomunika, co wydaje mi się przerostem formy nad treścią. Bo to wygląda tak,
jakbym ja się wypisywał z Kościoła, a Kościół za karę mnie z niego wyrzuca
(sic!) No tak, ale ta ekskomunika wyklucza mnie z możliwości przyjmowania
Komunii Św., skutkuje zakazem posługi przy obrzędach religijnych, zakazem bycia
chrzestnym czy świadkiem bierzmowania oraz... niemożliwością przynależności
do jakichkolwiek grup i stowarzyszeń
religijnych (sic!) Tylko po co w takim razie wypisuję się z
Kościoła? Przecież nie po to, aby być członkiem kółka różańcowego i uczestniczyć w Eucharystii. W jednym mnie ks. Śniadoch jednak
odrobinę przestraszył: „Nie da się wymazać sakramentu
chrztu, w związku z czym te osoby będą cierpieć w piekle i w czyśćcu [?! - zdumienie moje] znacznie
bardziej niż ateiści od urodzenia, zaś najbardziej ci, ochrzczeni w wierze
katolickiej”. Skąd ten czyściec – nie wiem? Skąd pewność, że kary w piekle
będą stopniowane – też nie wiem, tym bardziej, że niedawno czytałem iż w największych
czeluściach cierpieć będą matki, które abortowały nienarodzone. Niektóre wersje mówią o cudzołożnikach. Najnormalniej
można się pogubić, a już w żaden sposób psychicznie przygotować się do tych
tortur. I najsmutniejszy wniosek. Po co chrzczą te niemowlęta w wierze
katolickiej, skoro to grozi największymi cierpieniami? Ten ksiądz i ci chrzczący
wychodzą chyba z założenia, że taki nowonarodzony nie musi się mieć lepiej niż
oni, jeśli kiedyś wpadnie na pomysł apostazji.
Najlepsze zostawiłem sobie na koniec. Ks.
Śniadoch zastanawia się jak zachować się ma wierzący w stosunku do apostaty.
Jak ma wynikać z Biblii: „Jeśli ktoś
przychodzi do was i tej nauki nie
przynosi [porzucający wiarę – dopisek mój], nie przyjmujcie go do domu i nie
pozdrawiajcie go” [J 2, 10]. Innymi słowy należy ich traktować jak
trędowatych. Jak to określa autor: „nie
można im okazać naszej akceptacji dla ich własnego wyboru”. Mój
katolicki wierzący Czytelniku, powinieneś przemyśleć, czy nie popełniasz grzechu
zaglądając na mój blog, choć zapewniam, że ja osobiście nikogo nie wypędzam. Polecam za to
zakończenie: „(...) by mieć odwagę i siłę
do dawania w świecie świadectwa wiary katolickiej. Celowo mówię tu o
„katolickiej”, a nie chrześcijańskiej, bo np. nasza moralność i etyka jest
naprawdę wyjątkowa”. Jak pragnę zdrowia, z takim przejawem pychy i zakłamania dawno nie miałem do czynienia.
Przypisy:
1 - http://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,23228797,zycie-po-apostazji-dlaczego-sie-na-nia-decyduja.html
2 - http://www.fronda.pl/a/oto-przerazajace-konsekwencje-apostazji,108756.html
1 - http://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,23228797,zycie-po-apostazji-dlaczego-sie-na-nia-decyduja.html
2 - http://www.fronda.pl/a/oto-przerazajace-konsekwencje-apostazji,108756.html
Generalnie jakby ten akt apostazji bezsensowny nie był (Przypomina mi taki rytuał antychrztu), to ja bym na miejscu księży nie robił żadnych ceremoniałów związanych z opuszczeniem kościoła. Chcesz to idź.
OdpowiedzUsuńNatomiast nienawidzę kłamstwa.
Jeżeli we wspomnianym artykule pada zdanie "Czy w związku z tym mamy takich ludzi skazywać na ostracyzm? Raczej nie. Pamiętając o obowiązku modlitwy o ich nawrócenie, powinniśmy stosować wobec nich takie same zasady kultury osobistej jak do innych. Jednej tylko rzeczy nie można im okazać – naszej akceptacji dla ich własnego wyboru."
A Ty piszesz:
"Innymi słowy należy ich traktować jak trędowatych. Jak to określa autor: „nie można im okazać naszej akceptacji dla ich własnego wyboru”."
Nazwij sobie swoją pisaninę sam zgodnie z zasadami etyki, bo za moje słowa się znów się obrazisz.
O wiem co pasuje. "Jak pragnę zdrowia, z takim przejawem pychy i zakłamania dawno nie miałem do czynienia."
UsuńMoże jednak przeczytaj cały kontekst tej wypowiedzi ks. Śniadocha. Słowa „raczej nie” mają dla mnie jednoznaczny wydźwięk. Raczej – to innymi słowy jedna z możliwy alternatyw, przy czym inne, drastyczne, nie są wykluczone, o czym świadczy cytat z Biblii i zalecenie modlenia się za apostatów. Zresztą cały artykuł deprecjonuje apostazję, więc nie pisz mi o jakieś wyrozumiałości ks. Śniadocha.
UsuńZastanów się, po co ks. Śniadoch przedstawia słowa z Biblii? Jeśli „raczej nie ostracyzm”, to czym jest „bark akceptacji dla ich własnego wyboru”, za który ks. Śniadoch nie ponosi żadnej odpowiedzialności i kary? Co to w ogóle znaczy „brak akceptacji” jeśli nie ostracyzm?
Brak akceptacji dla ich własnego wyboru? Np. Jeżeli szwagier zapisze się do Nowoczesnej, to ja zdecydowanie nie akceptuję tego, ale nadal chodzę z nim na piwo i spokojnie rozmawiamy o sporcie i dupie Maryni... Tak jak zwykle.
UsuńBoja:
UsuńCzyli masz całkiem prawidłowe podejście do wyborów innych. Mniemam też, że się nie modlisz by Twój Szwagier przepisał się do PiS? ;)
A ksiądz ma go pochwalać, żeby Cię zadowolić? Pyszne, doprawdy, przechodzisz sam siebie.
UsuńBoja Ci wytłumaczył idealnie czym jest "bark akceptacji dla ich wyboru".
Skoro masz natomiast problem ze zrozumieniem słowa "raczej nie" odsyłam do słownika. - przysłówek wskazujący na to, że autor zdania nie jest pewny co do jakiejś opinii, ale bardziej przychyla się do jej potwierdzenia. - przy czym partykuła nie, oznacza, że nie uważa osobiście za właściwą innej alternatywy, niż traktowanie apostaty jak każdego innego człowieka, przy czym nie powinien przyznawać im racji że apostazja była słuszna.
@ Boja wygląda na to, że dla Asmo ostracyzmem jest modlitwa za kogoś. Zaiste, podłość katolików nie zna granic. Teraz wiem że powinienem się na babkę, która mówi, że modli się za moje zdrowie po prostu obrazić.
Usuńrytuał zmazania chrztu /"antychrztu"/ to jest nieco inna bajka... z mojego punktu widzenia jest on nieco bez sensu, bo po cholerę używać magii, by odkręcać magię, która po prostu nie działa, jest wręcz fikcją, ale to nie jest apostazja /niezależnie jak rozumiana/, tylko pewien... powiedzmy, że pewien dodatek, bynajmniej niekonieczny... to trochę tak, jak ze ślubem, który jest tylko dodatkiem do związku pary /niekoniecznie zresztą pary/ ludzi... rytuał odkręcenia chrztu zaspokaja pewną potrzebę psychiczną, ale skoro ktoś się po nim lepiej poczuje, to znaczy, że... nań centralnie działa :)...
UsuńNo dokładnie. Jak odczynianie uroku. :D Dlatego tak mnie to śmieszy.
UsuńRdku:
UsuńTolerujesz protestanta i go za to pochwalasz, czy mówisz mu, że zbłądził i czekają go męki wieczne? A może jego wiara nie powinna Cię interesować?
Do definicji słownikowej się przychylam – tyle znaczy „raczej nie” – ale opinię księdza należy rozszerzyć o inne zdania w tym akapicie i również przekazie całego artykułu. Chyba, że odpowiada Ci wyrywanie pewnych znaczeń z kontekstu.
A propos modlitwy za kogoś. Jak będę miał kasę, poślę grupę szamanów, albo satanistów, aby przed Twoim odczyniali czary i modły. To przecież nic takiego. ;) A tej babci to bym raczej zalecał się modlić o rozum, jeśli uważa, że te modły skutkują.
Piotrze:
UsuńZnów błądzisz ;) Powiedz mi, po co ateiście odkręcanie chrztu, antychrztem, skoro to magia, w której skuteczność ateista nie wierzy?
@Asmo...
Usuńznowu błądzisz /jak zwykle zresztą chrystianocentrycznie/... pojmujesz świat ludzi jako podzielonych na owieczki kościelne i ateistów...
kwestię nie do końca jednoznacznego słowa "magia" już dla uproszczenia pomińmy...
tak naprawdę, to rytuał "antychrztu" najczęściej jest praktykowany wśród konwertytów na inne religie, zwykle (neo)pogańskie, ale o czym my gadamy, przecież to też ateiści, tak?...
Piotrze:
UsuńCzyli obaj błądzimy? ;)
Nie, neopoganie to nie są ateiści. Ateizm wyklucza istnienie wszelkich bytów niematerialnych a sprawczych i nie ma tu żadnego czy to są pogańscy bogowie czy monoteistyczny Bóg, a nawet bóg scjentologów. Pod ateistów nie sposób nawet podłączyć deistów.
powinno być "żadnego znaczenia".
UsuńDodam, pogaństwo to wszystkie religie niechrześcijańskie. Konwersja na inną religię (chrześcijańską) nie wymaga antychrztu. Nowy, zamazuje poprzedni.
oj tam, oj tam... kwestia wględności nazewniczej... wspominasz o "poganach" w dawnej terminologii chrześcijańskiej, muzułmanie na przykład na niemuzułmanów mówią "niewierni"... poganie /lub neopoganie/ oznacza rodzimowierców wszelkiego sortu, niekoniecznie tylko słowiańskich... trzeba przyznać, że jest tu niezły masz-masz, bo tak na logikę hinduizm też jest rodzimowierstwem, ale nikt tak tego nie nazywa...
Usuń...
na koniec jeszcze kwestia magii vs. ateizm... magię można też pojmować ateistycznie, jako wiarę w istnienie pewnych energii, bynajmniej nieosobowych, do tej pory nie poznanych naukowo i być może niemożliwych do poznania...
Próbuj, próbuj, coraz bardziej zabawny jesteś.
UsuńNie wiem, a Ty? Głosisz od paru lat na łamach bloga że błądzi a jego wiara no bzdety. Nawet tekst o babce, która ma się modlić o rozum, świadczy o Twoim stosunku do wierzących. :D
Ja wyrywam z kontekstu? Ale humor...
A czy ksiądz opłaca i wysyła kogoś żeby odczyniali nad Tobą modły? :D Słyszałeś o takim przypadku? A może masz haluny jak moja Babka, której bez przerwy teraz chodzą pod oknem pielgrzymki i śpiewają?
Piotrze:
UsuńWierzę, że niewidzialny prąd elektryczny w odpowiednim napięciu może mnie zabić, wierzę, że przyciąganie ziemskie nie pozwoli abym bez potrzeby nie znalazł się w kosmosie, ale czy to czyni mnie wierzącym w rozumieniu wiary w bóstwa?
Nie wiem o jakiej energii bezosobowej myślisz? Fluidy, telepatia? W te już nie wierzę.
Radku:
UsuńA niby co mam próbować? To Ty mi raczej spróbuj udowodnić na podstawie artykułu, że Śniadoch nie potępia ateizmu i do potępienia nie namawia.
Wiara jest wyborem. Nie sposób jej oceniać publicznie na podstawie ”swojej” wiary. Co innego Twoje osobista ocena, zatrzymana dla siebie. Myśl sobie co chcesz. Mam pełne prawo odnieść się zarówno do zarzutów, jak i wytknąć hipokryzję księdzu, skoro publicznie mnie dyskredytuje, nie wiedząc jakim jestem człowiekiem, przy czym nie odbieram oponentom głosu i prawa do krytyki, czego dowodem są Twoje komentarze. W każdym razie nie nawołuję innych ateistów do modlitwy, abyś wiarę porzucił.
Widzisz, przewaga księdza nade mną polega właśnie na tym, że on nie potrzebuje pieniędzy, aby nawoływać do modlitwy za mnie i za moje nawrócenie wbrew mej woli. Ja bym musiał mieć na taką akcję spore zaplecze finansowe ;)
Ale chyba byłoby trochę dziwne gdyby go nie potępiał? Tak spróbuj ten fakt przemyśleć, tak tylko odrobinkę swoje rozważania muskając logiką.
UsuńA on pisał coś konkretnie o Tobie? Coś przeoczyłem chyba... Ciekawe zresztą dlaczego nie masz podobnego podejścia i nie krytykujesz katolików tak sobie prywatnie w myślach, nie rozwodząc się na blogu?
Jak pech to pech. Trzeba było nie porzucać Boga, wtedy byś się cieszył, że ktoś się za Twoją pomyślność modli, a nie martwił. :)
Może Cię zaskoczę, niech sobie potępia. Nawet bym się nie obraził, gdyby na mnie rzucił klątwę. Pod jednym warunkiem: to myślenie, takie zachowanie, taką propagandę zachowa dla siebie. Ba!, niech je szerzy w swoim, klerykalnym gronie. Wara mu jednak z propagowaniem takich tez publicznie i narzucanie ich innym.
UsuńTak, konkretnie o mnie, bo ja się z ateizmem utożsamiam, gorzej, byłem katolikiem i mój ateizm wynika z moich przemyśleń i z moich wyborów. Jeśli śledzisz moje notki, nigdy nie krytykuję wiary tylko tak, dla krytykanctwa czy wyśmiewania, i dlatego, że uważam wiarę za głupią. Przede wszystkim odnoszę się do treści, które zostały gdzieś opublikowane. Odnoszę się konkretnie do konkretnych osób i treści, które propagują, a z którymi nie mogę się zgodzić. Tu się pochwalę. Umieściłem kilka notek, które można uznać za własne rozumienie wiary w sensie pozytywnym. Wiesz jaki był oddźwięk? Praktycznie zerowy.
Gdybym był hipokrytą, trzymałbym się wiary jak pijany płotu.
Wracając jeszcze do hipotetycznego szwagra. Nie modliłbym się, żeby przepisał się do PIS-u. Zalecał bym to tylko, bo z Nowoczesną (wszystko na to wskazuje) niewiele osiągnie...
UsuńBoja:
UsuńI za taką odpowiedź należy Ci się pięć punktów.
Problem w tym, że ten ksiądz modli się o to, by do PiS-u wstąpić, sorry, do Kościoła, koniecznie katolickiego ;)
Publicznie znaczy gdzie? Pod Twoim domem?
UsuńOn pisał o apostatach... też o konkretnej postawie, z którą nie może się pogodzić.
Niewiara Cię wcale od hipokryzji nie uwolniła.
Radku:
UsuńJajeczka sobie robisz? Publikacja, jak sama nazwa wskazuje, jest publicznym przekazem.
Apostazja to nie tylko formalność, to również świadome odejście od wiary, bez aktu apostazji.
Teoretycznie, bo już religijnym hipokrytą raczej nie mam możliwości zostać. To ujmuje mi sporo postaw i okazji, które pod hipokryzję da się zaliczyć. I jak ognia unikam sytuacji, kiedy to ateizmowi usiłuje się przypisać jakąkolwiek wiarę w zabobony czy inne niestworzone rzeczy.
Ty sobie jajeczka robisz? Tobie wolno w necie krytykować innym nie? Mam Ci przypomnieć jak nazwałeś Maję Narbutt chrześcijańską hieną? A może link do notki na blogu podać jak Ci się zapomniało? Powtarzam - brak wiary nie uwolnił Cię ani od hipokryzji, ani od mentalności Kalego.
UsuńTym bardziej nie rozumiem zadymy o papierek. Tak się lubicie tym chwalić?
A mimo to nadal wypisujesz niestworzone rzeczy. :D Anastazja ma rację, niezbyt one się czasem różnią od bredni, których z takim zapałem wyszukujesz w necie. Ta pełna przekłamań i manipulacji notka dobrym przykładem.
A przecież potrafisz mądrze pisać... Nawet jako ateista.
Wstęp tej notki, który przeczytaj uważnie, szczególnie tytuł jej artykułu: „Mam świadomość, że ten tytuł jest obelżywy, dlatego wyjaśniam już na wstępie. To określenie dotyczy jednej konkretnej osoby, więc jeśli jesteś Czytelniku prawdziwym chrześcijaninem, ta obelga nie dotyczy Ciebie. Oto w dniu, w którym właściwie nic nie powinno niepokoić naszego spokoju, na portalu wPolityce.pl znajduję artykuł Mai Narbutt zatytułowany „Co o śmierci myślą ateiści?””
UsuńTeraz zapytam: mam siedzieć cicho kiedy mnie ktoś obraża za mój światopogląd? Masz tu klasyczny dowód, że zawsze odnoszę się do kogoś konkretnego, kto mnie obraża. Nie przeszkadza Ci idiotyczny twór „obraza uczuć religijnych” – jesteś oburzony, gdy ktoś odpowiada na obelgi i kłamstwa publicystów katolickich.
Jeśli nie rozumiesz zadymy o papierek – to powiedz mi kto i po co tę zadymę robi, w sensie utrudnień?
Może jakieś konkrety odnośnie tych niestworzonych rzeczy? Już nie raz pisałem, każdy ma prawo mieć o mnie takie czy inne zdanie. Na pewno nie będę nikomu wmawiał, że moja „moralność i etyka jest naprawdę wyjątkowa” (sic!) jak to mniema o sobie ks. Śniadoch.
Co to znaczy mądrze pisać? Wytłumacz, może na tym się skupię, jeśli z tą definicją się zgodzę ;)
Acha, czyli jak się zaznaczy na początku, że tekst może być obelżywy - to daje carte blanche na wszelkiego rodzaju insynuacje i inwektywy? I jak to w końcu jest - tu masz problem że ksiądz odnosi się pośrednio do Ciebie "obrażając Twój światopogląd", a tam wskazując hienę z imienia i nazwiska - nagle jesteś czysty jak łza? Ja tego jakoś nie rozumiem.
UsuńJak to? Obraził za światopogląd? Każąc się modlić za Ciebie i twierdząc że jest błędny? To faktycznie aż się dziwię, dlaczego nie rozumiesz pojęcia "obraza uczuć religijnych", skoro doświadczasz właśnie "obrazy uczuć ateistycznych". :D
Poza tym co on takiego napisał o ateistach obraźliwego?
Ten, kto chce zaświadczenia od weterynarza, że nie jest osłem.
Tak znalazłoby się sporo. Ale daruj, nie będę przekopywał Twojej twórczości, by wybrać coś, co i tak osobiście uważasz z pewnością za arcymądre. Narcyści tak mają. :D
Przede wszystkim trzymać się idei tego, co ktoś powiedział a nie wymyślać własne interpretacje, by pasowały do Twojego widzimisię. To podstawa.
Oj Rademenes:))
UsuńKsiadz w artykule obrazil uczucia religijne ateistow:))) Asmo poczul sie tepiony:))
Masz problem, więc nic dziwnego, że go nie rozumiesz. Gdyby ksiądz poprzestał na modlitwie za dusze ateistów, nawet bym nie mrugnął. Ta wiara tak ma, że musi najpierw modlić się za niewiernych a za własne grzechy niekoniecznie. Nic na to nie poradzę. Tylko ja czegoś u Ciebie nie rozumiem? Mieszasz hienę skierowaną do jednej, jedynej konkretnej osoby z zupełnie inną, o której miałem czelność napisać, że jest pyszałkiem i kłamcą. To jednak nie to samo. Nie sądzisz, że to nieuprawnione przeniesienie? I tak na marginesie, gdzie ja napisałem, że jestem nieskazitelnym ideałem? Jakoś sobie nie przypominam, ale rozumiem, z nas dwóch, Ciebie jakby bardziej gnębiła potrzeba nadinterpretacji.
UsuńNie przekręcaj. Skoro podzielasz słuszność „obrazy uczuć religijnych” dlaczego nie przeniesiesz tego na „obrazę uczuć intelektualnych”? A taaak, zapomniałem, że intelekt niewierzących nie jest wart funta kłaków, bo nie chcą wierzyć w bajki i kłaniać się niewidzialnemu.
Ujął bym to inaczej: skoro Kościół zrobił z nas osłów, tak ma już pozostać i będzie dobrze.
Więc jeśli Ci się nie chce szukać (do czego masz prawo), to nie wyciągaj takich argumentów, bo czynisz dokładnie to, o co mnie posądzasz (nieuprawnione zarzuty).
Aha, jeśli ktoś napiszę, że jestem głupi, to mam się „trzymać tej idei”. Pozwól, że nie skomentuję, bo nie chcę Cię obrazić.
Aniu:
UsuńNie przeinaczaj, choć rozumiem, że to drwina. Jak to jest, że wiernym wolno drwić, niewiernych należy za to karać?
Radku:
UsuńDo ostatniego wątku, tego o trzymaniu się idei. Załóżmy, że przeczytamy w tym samym czasie, tę samą książkę, niekoniecznie o religii. Dołóżmy jeszcze hipotetycznie Anię. Jestem przekonany, że z tej lektury wynikną trzy odrębne oceny. Wiesz dlaczego? Bo każde z nas inaczej zinterpretuje jej treść, co nie tylko nie powinno Cię dziwić, ale uznasz to za zupełnie normalne. Mnie nie dziwi Twój odbiór artykułu księdza, tym bardziej, że w żaden sposób nie dotyka Cię osobiście. Ale nie zmienisz faktu, że ja ten tekst zinterpretuję zupełnie inaczej, tym bardziej, że każde z nas ma do tego pełne prawo. Gorzej, autor artykułu nie ma żadnego wpływu na to jak czytelnik go odbierze.
@ Asmo:)
UsuńOczwiscie, ze to drwina. Ale u ciebie jest taki wlasnie kpiarski, drwiacy klimat...
Jezeli juz to i jednych i drugich trzeba za to karac. Wobec prawa powinnismy byc rowni. W tych wojenkach Asmo, w tym wywalaniu sobie nawzajem ( katolicy, ateisci i inni) nie ma refleksji nad tym jakim jestem czlwoiekiem, ale ZAWSZE jest refleksja nad tym jakimz to czlowiekiem jest ten moj adwersarz. I tak powstaja wojny. Drzazgo w oczach innych widzimy a belek we wlasnych oczach nie widzimy.
Aniu:
UsuńPrzynajmniej jedna osoba, która w jakimś sensie popiera moje zdanie na temat „obrazy uczuć religijnych” ;), choć ja twierdzę, że problem jest za bardzo wyolbrzymiony.
Ja się z Tobą zgodzę, brak refleksji nad tym jakimi jesteśmy ludźmi. Niemniej ja cały czas podkreślam, nie tykałbym się krytykantów ateizmu, gdyby w swej krytyce byli uczciwi, gdyby nie uciekali się do kłamstw i nieuzasadnionych oszczerstw. A już roztrząsanie tego, co niby ich spotka po śmierci, jest zupełnie poniżej krytyki.
PS. nie mam pretensji o kpiarski ton, o ile jest rozpoznawalny ;)
UsuńA tu ksiądz oprócz modlitwy jeszcze ośmielił się na wtręt, że nie należy przyznawać wam racji... I klops... Obraza do grobowej dechy.
UsuńA Tobie czemu nie to nie przyszło nigdy do głowy? A wiem - bo przecież jest zupełnie odwrotnie według Twojego urażonego światopoglądu.
He he, tak tak, masz rację. Lepiej mieć to jednak na piśmie. A nuż się ktoś pomyli. A tak - siup pokazujesz mu papier...
Ja nie mówię człowieku o interpretacji. Ja mówię o tym co interpretujesz. W tym momencie coś co sam sobie dopisałeś do komentowanej wypowiedzi. I nawet sam żeś podał idealny przykład swoich interpretacji - ktoś twierdzi, że się mylisz i trzeba się za Ciebie modlić - Ty usłyszysz że powiedział, że jesteś głupi i trzeba wypędzić jak trędowatego.
@Asmo...
Usuńnie rozmawiamy przecież o tym, w co Ty wierzysz, tylko po prostu dowiedziałeś się, że pojęcie "ateizm" dotyczy TYLKO i JEDYNIE pewnej klasy bytów posiadających świadomość i pewne właściwości nadnaturalne, do tego dość mocne w swojej efektywności... więc wiara we /czytaj: w ich istnienie/ fluidy, etery, mana, chi, czy jakieś inne nieznane obecnej nauce energie /także generowane mentalnie/ nie przeczy byciu ateistą... ba, dodam coś więcej, nie przeczy ateizmowi wiara w istnienie krasnoludków w sensie "Królewny Śnieżki", gdyż w tej bajce nie ma słowa na temat ich nadnaturalnych właściwości...
mnie wychodzi, że mylisz ateizm z fundamentalistycznym racjonalizmem, który odrzuca nawet Nauka...
Radku:
UsuńNie tylko. Jest jeszcze strasznie piekłem i przyrównanie apostazji do morderstwa i cudzołóstwa. Jakby tego było mało, te głupki nie potrafią rozpakować darów Ducha św. i stale dają się kusić szatanowi, przez co apostatów cechuje pycha, nienawiść do innych, są też kłamcami. Doczytaj w artykule księdza, pewnie znajdziesz więcej.
Co mi nie chciało przyjść do głowy? Żeby wierzyć w bajki???
Nie wiem, czy lepiej. Są tacy, którym lepiej i ja im tego nie odbieram. Tym bardziej, że Ci chrzczący zapewnili sobie niezmazalność chrztu.
Zastanawiam się czy jesteś w stanie przeczytać coś, co jest niedopisane, a co wynika z całej treści?
Piotrze:
UsuńMożesz sobie wierzyć w krasnoludki (moje ulubione), może sobie wierzyć we fluidy i inne niepotwierdzone przez naukę energie, w czary mary hokus-pokus, tylko mi nie mów wtedy, że jesteś ateistą. Może namiastką ateisty, który nie wierzy tylko w religijne bozie. ;) Ateizm wymaga jednak pewnej konsekwencji.
Radku:
UsuńTaki fragment: „Jeżeli taka osoba pod wpływem łaski zrozumie swój błąd, powinna zgłosić się do swojego proboszcza”. Kto popełnia błędy jeśli nie głupek? Nie mogę uciec od sarkazmu: natomiast „laska” potwierdzona przez proboszcza (sic!) jest mądrością nad mądrościami.
Piekłem powiadasz... i boisz się teraz pewnie, spać biedactwo nie możesz? A słowo "w starożytności" już Ci umknęło znowu w kontekście tego cudzołóstwa i morderstwa? A nie, przeczytałeś znów to co niedopisane - czyli "we współczesności". Tak przy okazji, wiesz, że starożytności Spartanie zrzucali chore dzieci ze skały, a chrześcijan zjadały lwy? :D
UsuńNie, żeby przenieść obrazę uczuć religijnych na obrazę swojego światopoglądu. A nie przyszło Ci, bo to przecież bajki. :D
Za to ja już nie mam wątpliwości, że Ty nie tylko potrafisz przeczytać niedopisane, ale nawet sobie to wymyślić, nawet jeśli z treści nie wynika. :)
Każdy popełnia błędy. A ten kto uważa że ich nie popełnia to nazywa się megaloman. I każdemu wolno interpretować czyjeś zachowanie jako błąd.
UsuńJakoś "nielaska" potwierdzona przez proboszcza nie budzi Twoich oporów? :D Żądasz nawet jej na piśmie. :D A jak trzeba odkręcić sprawę to już nagle nieautorytet?
Jak to jest możliwe że Asmodeusz czuje się urażony, że ktoś atakuje jego światopogląd ale nie można obrazić uczuć religijnych... Ateista z bożej łaski. Bądź konsekwentny i załatw formalności. Później możesz się mądrzyć:D
UsuńAnastazja
Piotrze:
UsuńDopiszę, bo mi umknęło. Mam nadzieję, że rozumiesz słowo fundamentalizm – rygorystyczne trzymanie się zasad pewnej doktryny. Nawet w odniesieniu do religii, to słowo ma pozytywny wydźwięk.
Tak, napisałem, że ateizm to odrzucenie tezy o bytach niematerialny a sprawczych. Ale teraz zastanów się czy owe fluidy są niematerialne i jednocześnie sprawcze? Weźmy telepatię. Niematerialna możliwość przesyłania informacji m. Czyli jakaś sprawczość jednak jest?
Radku:
UsuńJa już napisałem czego się boję, więc mi nie dopisuj. Tylko jeśli to było w starożytności i nie ma związku ze współczesnością, wytłumacz mi, po cholerę o tym pisze? Taki zarys historyczny problemu apostazji :D:D:D
Aha, problem w tym, że gdybym ja dziś (hipotetycznie, bo tak nie myślę) nazwał wierzących głupkami o dotarłoby to od szerokiej ich rzeszy, kto wie czy na wyroku w zawiasach by się skończyło. Ale jak ktoś mówi, że apostaci to pomyleni jest ok. No dobrze, nie będę tego roztrząsał. Znasz znaczenie słowa polemika, i drugie pytanie, czy jest dopuszczalna w takim samym stylu jak prowokator?
Kłania się interpretacja, którą masz w głębokim poważaniu.
Zgoda. Każdy popełnia, tylko wg tego kaznodziei apostaci zdecydowanie więcej, ba oni tylko popełniają błędy. Jeszcze raz przypomnę ostatnie zdanie z jego artykułu: „nasza moralność i etyka jest naprawdę wyjątkowa”. I wg Ciebie ma rację.
Radku:
UsuńJeśli każdy może każdemu wytykać, w dodatku wg własnej interpretacji – to o co Tobie biega?!
Nasti:
UsuńCzuję się urażony, bo mam się za człowieka myślącego. Mam prawo do własnych wyborów, tak jak wierzący do swoich. Szanujmy się nawzajem, bo jeśli ten szacunek jest należny tylko wierzącym, wybacz sarkazm: pies im mordę lizał i niech się szacunku nie spodziewają.
A co powie na to Radek? Że teraz będę wymachiwał papierkiem? ;)
Oooo, a kto mówi że apostaci to pomyleni???
UsuńTak - pewien szczególny rodzaj chyba mam w poważaniu...
Już o nic mi nie biega. Ale wiesz, w przepisie na zupę z muchomorów powinieneś dać więcej soli...
Co do nazwania wierzących głupkami to sądy są chyba przepełnione od takich spraw. Przecież cały internet przepełniony jest takimi określeniami.
UsuńJeśli popełniają tylko błędy, w dodatku grzeszą, co wynika z treści artykułu kaznodziei, to są głupkami.
UsuńW takim razie to Twój problem.
Jeśli lubisz zupę z muchomorów, smacznego. Ja tam się nie tknę ;)
Radku:
UsuńPowiadasz przepełnione? Pewnie byłyby, gdyby owa „obraza uczuć religijnych” nie okazała się zwykłym straszeniem bez pokrycia. Kilka spektakularnych procesów i pozostał już tylko krzyk o tej obrazie, co nie zmienia faktu, że przepis w prawie karnym wciąż istnieje.
No to jesteśmy kwita. Bo ja także czuję się urażona tym, że wszystkich katolików wrzucasz do jednego wora. I też jestem istotą myślącą i nie opieram swojej wiary i światopoglądu na interpretacji innych... I nie wiem czy wiesz ale nadmiar wiedzy szkodzi:D
UsuńAnastazja
Male sprostowanie Nasti. To Twoja interpretacja, że ja wszystkich katolików wrzucam do jednego worka.
UsuńNie obieram Ci prawa do bycia osobą myślącą, co, jeśli przeczytasz kilka artykułów na portalach katolickich, nie jest taki oczywiste w stosunku do ateistów. Nie, nie wiem, czy nadmiar wiedzy szkodzi. Nie znam takich przypadków, natomiast znam liczne, kiedy to jej niedobór ma fatalne skutki nie tylko dla tych, co są niedouczeniu, ale i otoczenia. ;)
Ale jeżeli wierzą w bajki, powinni się modlić o rozum to mam rozumieć że taki Twój komplement dla ludzi, których za głupków nie uważasz? I jeszcze ten apel o wzajemne szanowanie... Jesteś mistrzem hipokryzji, naprawdę.
UsuńTo Twoja interpretacja "Nasti"... Jak mogłaś ośmielić się interpretować naszego mędrca.! Przecież On Ci nie odbiera prawa wiary w bajki. To normalne u dorosłych ludzi.
UsuńHipokryzja powiadasz? To jak powinienem zaapelować? Już wiem: „Drodzy publicyści katoliccy. Ośmieszajcie mój ateizm, bo ja zbłądziłem. Bóg wam to wynagrodzi”. Śmiem twierdzić, że masz dobrą, choć wybiórczą pamięć Swoją krytykę pewnych postaw religijnych opieram zawsze na konkretnych artykułach, równie konkretnych autorów. Raz, kiedyś nie podałem źródła, co słusznie mi wytknąłeś. Teraz zapytam, kto tu jest hipokrytą?
UsuńCo do modlitwy też już wyraziłem swój pogląd. Jeśli jest skierowana przeciw komuś, nawet przeciw ateiście, jest zaprzeczeniem sensu modlitwy. Jeśli ktoś się modli o moje nawrócenie, to modli się przeciw mnie, natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, by modlił się o moje zdrowie i powodzenie. Taaak, tylko ja czasami mam wrażenie (nie ukrywam, że samochwalcze), że jako, nomen omen, ateista, powinienem uczyć wiernych (niektórych) czym jest prawdziwa wiara. Tak, która nie wywołuje u mnie odruchów wymiotnych. Bo prawdziwej wirze nie mam nic do zarzucenia.
Posłuchaj Asmodeuszu - jeśli chcesz to z siebie możesz robić debila ale nie rób tego ze mną. Zapytam jeszcze raz - czy Ty się czytasz?
UsuńAlbo inaczej - poszukaj znaczenia słowa wszyscy.
Ty naprawdę myślisz że nastawię Ci drugi policzek? No to się pomyliłeś.
Anastazja
Ani nie mam Cię za debilkę, ani nie żądam, abyś nadstawiała drugi policzek. Zapytam: gdzieś Ty wyczytała tych „wszystkich”?
UsuńAleż skąd. Powinieneś zaapelować tak - "Drodzy publicyści katoliccy - wierzący w bajki, pomódlcie się o rozum dla siebie i nie tykajcie mojego ateizmu, gdyż tylko ja mam prawo naigrawać się z waszych artykułów, nawet jeśli ateizmu nie dotyczą!
UsuńPrzeciw Tobie? Ano tak, zapomniałem. Modląc się o Twoje nawrócenie, te durnie chcą żebyś też zgłupiał!
A poniżej w dyskusji o żądaniu aktu chrztu. Zresztą - często Ci zwracam uwagę że to robisz. Ja się nie dopierdalam do ateistów że są tacy czy owacy. Nie generalizuję, bo to krzywdzące.
UsuńAnastazja
Radku:
UsuńMasz coś przeciw interpretacji, a tu proszę, klasyczny przykład Twojej nadinterpretacji. Pominę milczeniem, bo teraz Ty pleciesz bajki ;) Skąd się bierze potrzeba apostazji, pomijając przypadki konwersji na inną religię?
Coś w tym stylu, tyle, że ja bym nie użył sformułowania „durnie”. Mnie by wystarczyło „wrogowie ateizmu”.
Nasti:
UsuńTu akurat mam rację. Wszystkie osoby wierzące wyłamujące się z aktu chrztu swoich dzieci, nie są prawdziwymi wierzącymi. Stąd twierdzenie „wszyscy wierzący” jest uprawnione.
Ja wiem, że Ty nie dowalasz się do ateistów jak leci, nie generalizujesz, dlatego jesteś poza moją krytyką.
Przeczytaj sobie swój komentarz z 12.33. I wybacz ale czuję się mentalnie zgwałcona...
UsuńAnastazja
Nie bardzo rozumiem. Napisałem: „Nie tylko rzekomy, ale każdy katolik nie zastanawia się nad chrztem swojego dziecka. Tak ma być – i już!” – kogo i jak gwałcę mentalnie? Znasz inne postawy wobec tego sakramentu?
UsuńZdradzę Ci straszną prawdę. To już nie są bajki. :)
UsuńWłaśnie nie rozumiem tej potrzeby. Kojarzy mi się z zaświadczeniem, że nie jestem osłem.
Taaa, nie użyłbyś. Trzeba by było doczytać między wierszami, bo w stosunku do Ciebie też go nikt nie używa, a mimo widzisz słowo głupek.
Załóżmy hipotetycznie, że ktoś Cię wpisał do SLD lub partii Razem wbrew Twej woli (patrz: chrzest niemowląt). Znając Twoje preferencje polityczne (oczywiście tylko pobieżnie) domyślam się, że chciałbyś się z tej lewackiej ferajny wypisać. Procedura jest jednak zawiła: CV, własnoręczne uzasadnieni, opinia dwóch niespokrewnionych osób, świadectwo chrztu i aktu małżeńskiego. Do tego dwie, trzy rozmowy z przewodniczącym partii w terenie. Masz dwie opcje: spełnić te warunki lub olać całą procedurę. Pewnie wybierzesz tą drugą, bo po co świstek. Ale oto po kilkunastu latach, jakiś oszołom z partii narodowościowej dochodzi do wniosku, że te partie trzeba zdelegalizować a wszystkich członków zdegradować w miejscu pracy (emerytom dać najniższe emerytury). Obudziłbyś się z ręką w nocniku, co wcale nie jest takie nierealne skoro już próbowano zdelegalizować partię Razem. Mnie taka sytuacja wprawdzie nie grozi (stąd u mnie rezygnacja z tego aktu), musiałby komunizm w najgorszym wydaniu przejąć władzę, na co się nie zanosi, z tym, że świat jest nieprzewidywalny. Zwycięstwa bolszewizmu też nikt się nie spodziewał. Tyle science fiction i w temacie papierka, którym mogę sobie wymachiwać.
UsuńCo do innych wątków, mam ciekawą wiadomość. Właśnie trafiłem na artykuł równie kontrowersyjny, co powyższy, a którym da się obnażyć przejaw pychy i kłamstwa ks. Śniadocha. Już teraz notkę na ten temat gorąco polecam ;)
Straszna apokaliptyczna wizja. Gratuluję wyobraźni. Ale widzisz, jak zdelegalizują dla odmiany ateizm teoretycznie nic Ci nie grozi, bo do partii ateistów również nie jesteś wpisany. Możesz co najwyżej krzyczeć histerycznie:
Usuń- Jestem niewierzący, chcę na stos! Na stooos!!!
Chyba mnie przeceniasz. Pakuję manatki i pryskam, nie mam ochoty na bycie męczennikiem za ateizm. ;) Męczeństwo zostawiam wiernym...
Usuń@Asmo...
Usuńokay, dla świętego spokoju, niech już będzie, że byt "niematerialny i sprawczy" jest bytem "boskim" nawet jeśli jest on pozbawiony jakiejkolwiek śladu świadomości, czy jakiejś samodzielności... ale nie wmówisz mi w żaden sposób, że krasnoludki /te z "Królewny Śnieżki"/ to byty niematerialne... materialne są także np. hobbity, smoki, wampiry, yeti, Wielka Stopa, Potwór z Loch Ness i parę jeszcze innych z UFO-ludkami włącznie, bo ludzie, którzy w ich istnienie wierzą tak właśnie je sobie wizualizują, jako istoty materialne /aczkolwiek nigdy realnie nie widziane, bo się (według nich) być może sprytnie ukrywają/... więc nie pakuj please do ateizmu braku wiary w takie byty, bo ateizm i teizm takimi sprawami WCALE się nie zajmują...
@Asmo (p.s.)... dla kompletacji tej debaty można się zgodzić jeszcze, że ateizm może dotyczyć także braku wiary w byty materialne, które potrafią osiągać stany, a raczej formę bytów niematerialnych, ale to będzie już cholernie naciągane... nie wykluczam jednak, że wykładnia "asmoateizmu" świetnie sobie z tą kwestią radzi...
UsuńPiotrze:
UsuńMocno mnie rozczarowujesz ;)
Począwszy do krasnoludków a skończywszy na kosmitach z UFO, to nie są nawet byty niematerialne – to są byty zmyślone, podobnie jak wszyscy bohaterowie powieści nie opartych na faktach autentycznych. O czym się tu rozwodzić?
Byty materialne potrafiące przybrać formę niematerialną to też tylko science fiction, więc sobie daruj :))) Tak a propos. Jezus jako człowiek i postać historyczna jest do przyjęcia. W momencie kiedy staje się Chrystusem i zaczyna przechodzić przez ściany – to już zostawmy wierzącym.
@Asmo...
Usuńidzie się pochlastać... czy ja naprawdę tak mało klarownie to tłumaczę, że trudno to zrozumieć?... to nie w tym rzecz, czy one są zmyślone, tylko że są zmyślone jako byty materialne właśnie... choćby te nieszczęsne krasnoludki z "Królewny Śnieżki", to pełnokrwiste istoty, w sumie takie małe ludziki i nic więcej... czy w tej bajce jest choć słowo o ich zdolnościach do przyjmowania jakichś niematerialnych form?...
ale Twój przykład z Jezusem pokazuje jednak, że coś dotarło... brak wiary w historyczność tej postaci jako istoty materialnej to nie żaden ateizm, ale brak wiary w jego boskie właściwości owszem /zakładając wiarę w jego historyczność/ owszem...
to tak samo jest właśnie z krasnoludkami /tymi konkretnymi z "Królewny Śnieżki"/...
...
ale przyznam, że jest pewien kłopot z wampirami z mojej listy przykładów, gdyż istnieje mnóstwo wyobrażeń na ich temat, jedne obdarzają je różnymi quasi-boskimi właściwościami, inne nie, więc ten przykład wycofuję jako zbyt skomplikowany...
Po pierwsze – wyluzuj ;)
UsuńPo drugie, nie wciskaj mi ciemnoty, że krasnoludki to są byty materialne (nawet jako kreskówki) a to, że nie czynią cudów je urzeczywistnia. Wymyślę sobie czajniczek, potwora spaghetti – też uznasz je za byty materialne, gdy je namaluję, a one w końcu też nie czynią hokus-pokus? Nie ma konkretnych krasnoludków z bajki o Królewnie Śnieżce. To w pełni fikcyjne twory i nic poza tym.
Po trzecie, nic Ci nie pomoże wycofanie wampirów, bo też postacie fikcyjne.
Reasumując, postać fikcyjna, nawet jeśli nie przypisujemy im możliwości hokus-pokus czary-mary, nigdy nie jest i nie będzie postacią materialną. Nawet najbardziej gorliwie wierzący nie uzna ich istnienia poza wyobraźnią.
@A...
Usuń"Czytam, czytam to (ostatnie). No, i aż mi się chce wyjść z forum, proszę Pana. I wychodzę"
:) ja Cię nie wyrzucam, musisz tylko wziąć poprawkę na moje skłonności uparciucha...
Usuńgit... wal się... w tym subwątku rzecz jasna... już wiem wszystko... pojąłem ASMOATEIZM /choć zapewne nie do końca/, który uparłeś się nazywać "ateizmem"... w końcu to Twój blog i Twoje forum blogowe, więc Twoja /prywatna/ terminologia... przyjmuję ten fakt z pokorą, a nawet z pokornością...
UsuńCiekawa teza z tym asmoteizmem. Określenie też mi się podoba ;)
UsuńWidzę że jest lepiej niż mogłam przypuszczać... Ty nie potrafisz czytać! To już wiem czemu nie rozumiesz co się do Ciebie pisze.
UsuńJak myślisz czy jest różnica pomiędzy ateizmem a teizmem?
Anastazja
Nasti, ja bym jednak poprosił jakieś konkrety z tym niezrozumieniem, bo piszesz same slogany. Równie dobrze, na takich samych zasadach Tobie mógłbym zarzucić brak zrozumienia.
UsuńJak myślisz po co istnieje przedrostek „a”? Na wszelki wypadek wyjaśnię – jest w tym wypadku zaprzeczeniem teizmu.
Pozdrawiam i miłego dnia życzę ;)
Jesteś naprawdę głupi czy tylko udajesz? Piotr pisze o ASMOATEIZMIE, a Ty się cieszysz i piszesz o ASMOTEIZMIE. I teraz wiadomo dlaczego nie można 6z Tobą dogadać.
UsuńAnastazja
Nie przyszło Ci do głowy, że to może być literówka? Tobie się też trafiają, czego Ci nie wypominam. W komentarzach ich pełno… Ale, warto się zastanowić nad różnicą między Asmoateizmem a Asmoteizmem. To drugie, jeśli ktoś zna mój stosunek do teizmu jest moim zaprzeczeniem teizmu. Asmoateizm zaś świadczy o tym, że mam swoją wersję ateizmu, co w zasadzie wychodzi na to samo. Jest o co rozdzierać szaty?
UsuńU Ciebie i po Twojemu zawsze wychodzi na to samo... Literówka powiadasz? Nie sądzę. Dla mnie oznacza to że mało uważnie czytasz co się do Ciebie pisze. No ale...
UsuńAnastazja
Ktoś już kiedyś zauważył, że Asmo potrafi obrócić wszystko na swoją korzyść :D Stale się w tym ćwiczę ;) niemniej, kto jak kto, przede wszystkim Ty powinnaś wiedzieć, że literówki mi się trafiają. To efekt, niestety, pogorszenia się mojego wzroku – czekam w kolejce do okulisty.
Usuńpomińmy już kwestię znaczenia słowa "apostazja", bo może ono oznaczać odejście mentalne od jakiejś religii, może też oznaczać koniec utożsamiania się ze wspólnotą wyznawców, a równie dobrze koniec utożsamiana się z jakąś organizacją wyznaniową... pominę już kwestię od kiedy zaczyna się apostazja, czy od czegoś, co się stało w umyśle, czy w chwili, gdy powie o tym innym?... pytanie brzmi, kiedy ktoś staje się apostatą filatelistycznym?... czy gdy wypisze się ze związku filatelistów, czy gdy przestanie zbierać znaczki?... to nie jest zbyt jasne, zaś Kościołu Rz-kat. wcale nie zależy, by dla kogoś odpowiedź na takie pytania była jasna... nie będę tego rozwijał, pójdę na skróty i stwierdzę, jak zwykle chodzi o prozaiczny, przyziemny hajc i władzę...
OdpowiedzUsuńno, ale zostawmy te sprawy, nie o nich chyba jest post?... a o czym?... tak jak przeważnie na Twoim blogu, na wyłapaniu sprzeczności wewnątrz samej doktryny, tudzież sprzecznościach jej wykładni z oryginałem /nawet zakładając, że ów oryginał faktycznie jest oryginalny/... mimo mojego braku empatii z tą doktryną, to po mojemu ten cały pan Śniadoch nieźle przydupcył, niczym święta gołębica na parapet...
p.jzns :)...
Akt apostazji jest swego rodzaju oficjalnym rytuałem zerwania związków z danym Kościołem i niekoniecznie oznacza przejście na ateizm (zerwanie z z jakąkolwiek wiarą). Przejście na protestantyzm też wymaga tego aktu.
UsuńW którym momencie padają takie słowa - czego żądasz od Kościoła? Wiary.
OdpowiedzUsuń???
Pewnie znowu nie rozumiem tego co piszesz...
Anastazja
Drugie pytanie celebracji chrztu:
Usuń- O co prosicie Kościół Boży dla …;
- O chrzest (dopuszczalne są odpowiedzi: o wiarę, o przyjęcie do Kościoła, o Łaskę Chrystusa, o życie wieczne)
http://skrzynkaintencji.pl/sakramenty/obrzedy-rytual-chrztu-swietego/
Aaaa prosicie!!!! Czyli sobie troszkę skłamałeś, żeby dodać dramaturgii czy w jakim celu? No bo jest różnica pomiędzy prosić a żądać, prawda?
UsuńAnastazja
Akurat ta prośba jest żądaniem, słowo „prośba” jest tu tylko ozdobnikiem, mającym zatuszować sam akt żądania. I to żądania ze strony rodziców jak i kapłanów Kościoła. Jeśli Kościół w y m a g a chrztu, to tu nie ma żadnej mowy spełnieniu prośby. To jest wymóg.
UsuńCzy Ty się czytasz?
UsuńAnastazja
Nie no padnę zaraz.... :DDDD
UsuńZapytam nieśmiało: jakie konsekwencje (wynikające z wiary) czekają rodziców, katolików, jeśli nie ochrzczą swoich dzieci?
UsuńInaczej, czy dostaniesz ślub z ateistą, innowiercą, jeśli on nie zadeklaruje, że będziecie dzieci wychowywać w wierze katolickiej wraz ze sakramentem chrztu? Bez spełnienia tych warunków ślubu nie dostaniesz.
UsuńOdpowiem nieśmiało na pierwsze pytanie. Śmiało mogą spodziewać się piekielnych męczarni!
UsuńTeraz jesteś taki gieroj. Ciekawe jak będzie z tym śmiałym na łożu śmierci :)
UsuńAleż ja ochrzciłem swoje dziecko! To znaczy, nie ochrzciłem, tylko poprosiłem o chrzest dla niego i zapłaciłem co łaska... Teraz dziecko od dawna jest dorosłe i nawet nie ma o to pretensji!
UsuńJak rozumiem teraz będziesz próbował mi wmówić że wymagania kościoła wobec wiernych są tak naprawdę żądaniami? Proszę Cię...
UsuńAnastazja
I wręcz debilne pytanie. Który rodzic będący katolikiem nie ochrzci swojego dziecka?
UsuńAnastazja
Boja:
UsuńJa też ochrzciłem (byłem wtedy wierzący). Myślisz, ze mam pretensje o to, że nie chce być ateistką? Przecież to jej wybór. Nawet nie próbuję jej namawiać. Druga, też ochrzczona, w ogóle się wiarą nie interesuje, ale to też nie z powodu mnie.
Skoro prosisz: wyraz „wymaganie” ma takie synonimy jak: roszczenie; żądanie; rozkaz; potrzeba; zasada i inne. Nie znalazłem słowa „prośba”, którą można zignorować. Pytanie, które postawiłaś, nie jest debilne, ale odpowiedź uzasadnia tylko przymus wiary. Ktoś się pyta noworodka o zdanie? Właśnie w tym problem, że wierni w wierze katolickiej traktują chrzest nowonarodzonego jako przymus wynikający z zasad wiary i tradycji katolickiej.
UsuńTwoje pytanie jest debilne Asmodeuszu. Te z 18.20.
UsuńAnastazja
Robisz coś czego nie znoszę. Manipulujesz.
UsuńWymaganie ma również inne synonimy, bardziej pasujące do mojej wypowiedzi. Mianowicie - drogowskaz, norma, praktyka, prawidło, reguła, standard, wzór, zasada, warunek, wyznacznik, wskazówka, wytyczna, zalecenie, potrzeba, obowiązek. Plus te które Ty wymieniłeś. To dlaczego wybierasz te synonimy, które pasują Tobie i stawiają kościół w złym świetle?
A w sumie to co mi chciałeś przekazać?
Anastazja
Żaden z wymienionych przez Ciebie synonimów też nie jest prośbą, a większość i tak dołączyłbym do swoich, przy czym pozostałym też bliżej do nakazu lub wymogu wynikającego z wiary. Innymi słowy, nie ma mowy o jakimś wyborze. Skoro jesteś katolicką matką Twoim obowiązkiem jest jak najszybsze ochrzczenie dziecka, tym bardziej, że brak chrztu uniemożliwia przystąpienie mu do innych sakramentów: komunia św., bierzmowanie, ślub sakramentalny.
UsuńNo i co w związku z tym? Czego się doszukujesz? Jako matka mam również obowiązek zapewnić mojemu dziecku np.edukację. Ty jako pracownik też miałeś obowiązki. Jako obywatel też masz obowiązki. Wszyscy mamy jakieś obowiązki wynikające z czegoś! Cokolwiek chcesz osiągnąć - nie wyszło tym razem.
UsuńA że tak przekornie zapytam - pamiętasz swoje zaręczyny? To prosiłeś swoją dziewczynę o rękę czy też żądałeś że ma za Ciebie wyjść?
Anastazja
Swoją dziewczynę to ja prosiłem by wyszła za mnie. Samej ręki by mi nie dała ;) Ale ciekawostka. Mogła mi odmówić i nie mógłbym mieć do niej o to pretensji. Ciekawe czy katolicka matka, chcąca być w Kościele, może odmówić swemu dziecku chrztu?
UsuńNie bardzo wiem, czego miałbym się doszukiwać? Przeczytałem artykuł i się do niego odniosłem, gdyż uważam go za bulwersujący. Wielokrotnie na różnych bloga podnoszono kwestię chrztu. Wielu katolików próbowało uzasadnić tę tak wczesną i z pewnych względów niezrozumiałą ceremonię, i każde z tych uzasadnień ma jeden feler – brak logicznego uzasadnienia. Jedynym jest strach i to dwuobrazowy. Strach, że dziecko nie dożyje pełnoletności, kiedy to mogłoby same decydować o przystąpieniu do Kościoła, oraz strach, że Kościół nie byłby taki liczny.
A ja nie rozumiem czemu rzekomy katolik zastanawia się nad chrztem dla swojego dziecka. Jak widać nie wiedzą w jakim celu się go dokonuje. I Ty też nie wiesz.
UsuńA może byś coś od siebie napisał? Może wyszłoby Ci to na lepsze?
Anastazja
Otóż to. Nie tylko rzekomy, ale każdy katolik nie zastanawia się nad chrztem swojego dziecka. Tak ma być – i już! Skąd pewność, że nie wiem po co dokonuje się aktu chrztu? Znam zarówno powody wynikające z wiary (te oficjalne) jak i te nie oficjalne (mający charakter wręcz polityczny).
UsuńMnie się lepiej pisze na podstawie czegoś. Marny ze mnie twórca science fiction. Ale jeśli śledzisz ten blog, pewnie wiesz, że było kilka prób, w których pisałem o wierze całkiem pozytywnie, by nie określić tego mianem wychwalająco. I co? Praktycznie zero odzewu. Być może nawet ktoś i przeczytał i na tym koniec. Może to egoistyczne, ale ja mam większą satysfakcję, gdy Czytelnicy „toczą ze mną boje”, bo wiem, że treść notki wywołała jakąś reakcję. A że nie zawsze pozytywną, na to już wpływu nie mam.
A skąd Ty to wszystko wiesz? Jesteś Bogiem? Skąd możesz wiedzieć nad czym się zastanawiają bądź też nie wszyscy katolicy!?
UsuńWiększość komentujących próbuje Ci uzmysłowić że idziesz złą drogą, delikatnie mówiąc :D
Anastazja
Wszyscy wierzący mówią mi, że idę złą drogą, więc już jakby przywykłem. ;)
UsuńSkąd wiem? Na pewno nie dlatego, że jestem bogiem. Czytam Nasti, dużo czytam i obserwuję. Emeryt jestem i czas mam ;)
Ja już wydałam dyspozycje co do mego przejścia w inny wymiar - kremacja i świecka ceremonia pogrzebowa, a może nawet jej nie być. Mnie to już raczej nie będzie obchodziło. Ponieważ póki co nie proszę o azyl a podatki płacę nadal w Polsce, to nikogo to raczej nie interesuje czy i w co wierzę.
OdpowiedzUsuńÓw p. Śniadoch chyba zapomniał, że osąd po naszej śmierci należy tylko i wyłącznie do Boga a nie do jakiegoś księdza. Poza tym ja nie bardzo rozumiem tę troskę o to, co będzie się działo z moją duszą gdy umrę.Może niech się każdy skupi na własnej duszy a nie cudzej.
Miłego;)
Trudno się z Tobą nie zgodzić i to we wszystkim.
UsuńO podatku i rozmiarach apostazji przeczytałem w necie. Też wydałem znajomym odpowiednie dyspozycje (takie same), ale skoro istnieje zasada ograniczonego zaufania... ;)
Wyciapalo mi komentarz...cholera jasna.
OdpowiedzUsuńChcialam nawet sie zmusic i przeczytac zalinkowany przez ciebie material, ale... para mi opadla, bo tworzysz Asmo owym linkowanym przez ciebie artykulom prawdziwy, twardy , systematyczny hejt. 100% anytreklama, z wyjasnieneim jak ludzie powinni rozumiec pewne okreslenia autorow danych tekstow. Szanuj troche intelekt twoich komentatorow.
Poza tym , wydaje mi sie Asmo, ze tworzac takie teksty o tekstach innych pokazujesz swa osobowosc, charakter, pewna zapalczywosc... i zarzucach prezciwnikowi dokladnie to samo, copokazujesz swoimi tekstami, lub to w jaki sposob rozumiesz teksty przeciwnika.
Taki maly niuans. Oburzasz sie za cos ( za modlitwe o nawrocenie) na kogos, kto w swoim pojmowaniu sprawy chce ci dac cos najlepszego. To tak jakbys kota miotla przeganial bo ci myszy pod prog domostwa znosi abys i ty mial cos z tego co dla niego najlepsze.
Coz za swiete oburzenie Asmo, coz za sluszny, swiety gniew!!!
1000% usprawiedliwony gniew i mowa o potepianiu przeciwnika. Potepiaj, jako i on ciebie potepia. Najlepsza starobiblijna metoda ( oko za oko). Ale ty oczywiscie nie nawolujesz do potepiania... Biblia przeszla swa ewolucje ze starego testamentu zrobil sie nowy testament, najwazniejsze zas , ze ludzie pozostali tacy sami jak ci sprzed tysiecy lat:))
Jezeli byles w KK to powinienes zdawac sobie dokladnie sprawe z tego , ze MODLITWA ( nie psie glosy i zyczenia) to cos najlepszego co mozna drugiemu podarowac.
Tak 3maj Asmo !Jestem Twoim wyznawcą od dawna ,chętnie wstąpię do Twojej sekty.Równie chętnie przekażę datek na Twoje konto (mam sporą emeryturę kombatancką). Jestem sympatykiem ,podobnie jak Ty -KOD,Nowoczesnej,Obywateli RP itp .Popieram Rozenka, Palikota i Mazgułę -mam autografy panny Jaruzelskiej i "Farmazona" .Podobnie jak Ty ,byłem kiedyś ministrantem .Przejrzałem na oczy pod wpływem Urbana .No ,a teraz to Ty masz pole do popisu.Jest nas Legion ,kurcze.
OdpowiedzUsuńWydam odpowiednie dyspozycje do swoich dawnych podwładnych-też kombatanci-aby i oni Cię wspomogli -na razie modlitwą .Czołem Obywatelu i Towarzyszu we wspólnym marszu ku wolności.Czołem Asmo.
były str.sierż.sztab.St.Wałach.
Asmo idziesz dobrą drogą -czytaj dużo , obserwuj i koniecznie pisz , jako emeryt.Ja popieram taki zdrowy tryb życia ,też dużo czytam (ostatnio ),mniej piszę a więcej obserwuję w necie.Życzę Ci sukcesów literackich.Nie użalaj się nad sobą i nie wracaj do Kościoła ,bo i tak tam na Ciebie NIKT nie czeka.UKŁONY.
OdpowiedzUsuńPelagia