wtorek, 17 marca 2020

Jak trwoga to do Boga


  Nie chodzi o mnie. Nawet gdyby były trzy pandemie koronowirusa, się nie ugnę i na wiarę nie przejdę. A wczoraj to miałem nawet wątpliwości, czy mnie ten wirus nie dopadł. Kaszel się pojawił, ale gorączki nie miałem. To znaczy, nie mam termometru i temperatury nie mierzyłem. A skoro nie ma faktu potwierdzającego gorączkę, gorączki nie ma. Choć jakieś dziwne dreszcze mnie dopadły. Miałem do południa kilka spraw do załatwienia i po powrocie do domu opadłem z sił. Napiłem się kawy, a mimo to musiałem się położyć i zasnąłem niczym niemowlę. Na szczęście obudziłem się w sam raz, aby obejrzeć pierwszy odcinek trzeciego sezonu „Westworld”. Zapowiada się ciekawie...

  Piszę o tym serialu w kontekście propozycji portalu Pch24.pl jaką zaoferowano mi na fb: „Wykorzystaj dobrze czas spędzany w domu i zadbaj o rozwój swojej wiedzy i pobożności. Zobacz wyjątkowe filmy od PCH24.pl, m.in. o objawieniach w Fatimie, Mszy Trydenckiej czy ideologii ekologizmu!”. Nie, nie wyśmiewam, może to faktycznie dobry sposób, aby odciągnąć wiernych od udziału w Mszy św., gdzie łatwiej się zarazić niż w przychodni lekarskiej. Hierarchowie nie potrafią się zdecydować. Zamknąć te kościoły, czy nie zamykać. Była opcja żeby zamknąć, ale coś poszło nie tak. Drastycznie zmalały dochody z tacy. Jednak cokolwiek myśleć o wierzących, a staram się myśleć pozytywnie, zdecydowana większość z nich poszła po rozum do głowy. W pewnym sondażu z 13-go marca, aż 80 procent ankietowanych uznało, że zamknięcie kościołów, to rozsądne posunięcie. Wprawdzie w środkach komunikacji miejskiej też można się zarazić, ale po co dodatkowo w kościołach?

  Abp Depo wystosował do wiernych apel, aby w oknach wystawiać obrazy Najświętszej Marii Panny Częstochowskiej. W pierwszej chwili pomyślałem, że to idiotyzm, bo co za różnica czy ten obraz wisi na ścianie, czy w oknie? Ale on dodał, że ten obraz nie należy traktować jako magiczny amulet, lecz jako świadectwo, że jest się katolikiem. I ten argument mnie przekonuje. Ja tam prawie w ogóle nie chodzę po sąsiadach, ale teraz, gdyby mnie naszła ochota, najpierw sprawdzę okno. Będzie obraz, nie wchodzę pod żadnym pozorem, bo tacy katolicy to grupa podwyższonego ryzyka. W tych kościołach, jeśli nawet ich mało i zachowują między sobą odstęp, to przecież mają kontakt z konfesjonałem i Komunią świętą podawaną do ust, gdyż jak twierdzi abp. Dzięga: „Najlepszym rozwiązaniem wydaje się zatem przyjmowanie Komunii do ust – zgodnie z wielowiekową Tradycją Kościoła”. A ławek w kościele przecież nie dezynfekuje się po każdej mszy. Ale gwoli ścisłości i prawdy, autobusów i tramwajów też się nie dezynfekuje po każdym kursie. Czy wobec tego można coś zrobić, poza siedzeniem w domu, aby zaraza się nie rozpowszechniała, kiedy wierny potrzebuje Bożego błogosławieństwa?

  Okazuje się, że można. Niejaki ks. Cezary Chwilczyński, proboszcz podwrocławskie parafii, wsiadł do samolotu i z przestworzy błogosławił wszystkich mieszkańców Wrocławia relikwiami św. Jana Pawła II, figurką Matki Boskiej i Najświętszym Sakramentem. Co trzy to nie jedno. Już wypadłem z tej grupy, więc nie do końca wiem, czy wiernych ta forma błogosławieństwa satysfakcjonuje, ale zawsze to jakiś pomysł.


  Pani Hanna Lis, tak, ta sama, która zawsze wrogo do Kościoła, napisała do Terlikowskiego ostry w tonie twitt: „Tam gdzie jest zagrożenie życia i zdrowia nie ma wolności kościoła. Chcecie popełnić zbiorowe samobójstwo, to się pozamykajcie w tych kościołach od środka, i nie wychodźcie z nich, żeby zakażać innych. W Korei Płd. Pacjent nr 31 podczas dwóch wizyt w kościele zaraził 1100 osób”. Sprawdziłem i odetchnąłem z ulgą. Jeszcze mnie do Korei Płd. nie deportowano...


27 komentarzy:

  1. Zainwestuj jednak w ten termometr. Ja wczoraj po południu byłam pewna, że mam gorączkę, więc zmierzyłam .....i okazało się, że mam 35,1. Dopiero wtedy sobie przypomniałam, że rano zapomniałam wziąć swój lek, na co natychmiast mój organizm zareagował. Co śmieszne to objawy "zewnętrzne" przy tej niskiej temperaturze są u mnie podobne do tych, gdy właśnie gorączka wzrasta - jest mi zimno, palą mnie policzki, czasem dochodzi ból głowy. Czegoś nie rozumiem- po co ten obraz NMP w oknie? Jako zapora przeciw wirusowi? Czy temu człowiekowi się zdaje, że wirus lata niczym ptak po ulicach? A może widok NMP zabija wirusa? To może niech to opatentuje, bo jak dotąd wciąż brak antidotum na niego.
    Asmo, a tak poważnie - zrób test w kierunku, on ma długi okres inkubacji, więc może niestety złapałeś go w którejś operze? Miłośnicy oper też roznoszą różne zarazki.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czytam o tej Twojej temperaturze i się zastanawiam, jak się przy Tobie ogrzać? Jeszcze latem rozumiem, możesz być jak zimny kompres ;)))

      Operę zamknęli mi tak na początku marca, ostatni raz byłem w lutym, więc mam jakby za sobą okres kwarantanny... Jak tu iść do apteki by kupić termometr? Skąd ja mogę wiedzieć, że w kolejce nie jest jakiś zarażony?

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. ja ostatnio w aptece byłem na rowerze, ale można i z bambosza... jest bezpiecznie: kolejka jest na zewnątrz, ludzie trzymają się od siebie z daleka, do środka może wejść jedna, dwie osoby i wykonują slalom między pudłami, tak aby się nie kontaktować, a po drodze jeszcze myją ręce... tak przynajmniej jest u "moich" dziewczyn, ale ponoć wszędzie jest jakoś podobnie... aha, i zero gotówki, tylko karta...
      termometry są tanie, chińskie, ja swój dostałem jeszcze w listopadzie podczas tego eksperymentalnego szczepienia, a używam tylko dlatego, że taka była umowa... a la longue wychodzi mi poniżej 36, ale ponoć to nie termometr ma feler, tylko należę do grupy z taką akurat naturalną temperatur ciała, niższą niż książkowe 36,6...
      miłego :)

      Usuń
    3. Tu jest w zasadzie to samo. Kolejka długa, bo nikt nikomu na plecach nie leży. Ale gdy byłem ostatnio, jakiś babsztyl zaczął siać panikę, że w tym tygodniu wojsko wyjdzie na ulice i wlepiać będą każdemu mandaty, a pieniądze na kontach w bankach rząd zarekwiruje. Normalnie za niedługo trzeba będzie brać relanium przed pójściem do apteki...

      Ja po sobie z precyzją zegarmistrza, rozpoznam kiedy mam powyżej 37 stopni gorącki

      Usuń
    4. okay, ale taki babsztyl to już jest kwestia bez związku z apteką, w każdej kolejce może się trafić i nie tylko w kolejce, bo takie babsztyle nie są zbyt wybredne w doborze widowni, wystarczy im dowolna grupa ludzi stojąca gdzieś chwilowo po coś tam i robiąca wrażenie znudzonej tym stsniem...

      Usuń
    5. Rzecz w tym, że ja tego babsztyle tylko w kolejce do apteki spotkałem ;)

      Usuń
  2. gdy człowiek zna siebie, czuje swoje ciało, to wie, czy ma gorączkę, czy nie ma, termometr to tylko tak dla potwierdzenia, dodatek... ale całe mnóstwo ludzi nie zna swojego ciała /co zresztą jest zadziwiające samo w sobie/, więc takiej protezy potrzebują...
    ...
    ja się na tych kościelnych rytuałach za bardzo nie znam, ale tyle wiem, że już od dawna K.Rz-kat. wykoncypował zastępcze formy udziału w obrzędzie mszy jako również ważne, zero tzw. "grzechu", więc kompletnie niezrozumiała jest postawa klechów w rym temacie... ale podobno na tych mszach frekwencja jest słaba, czyli jak widać owieczki mają więcej rozumu, niż pastuszki...
    ...
    z tymi obrazami w oknach: w punkt!... zwykle słabo znamy sąsiadów, więc dobrze wiedzieć who's who...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frekwencja jest faktycznie słabiutka, bo wczoraj jakiś poseł PiS apelował o datki na Kościół, bo nie ma dochodów z tacy. Tak się zastanawiam, dlaczego nie zaapelował do arcybiskupów?

      Z tymi obrazami będzie tak, i to przez kilka miesięcy, jak w Boże Ciało...

      Usuń
    2. półtora roku temu miałem okazję w ramach wyprawy naukowej zobaczyć system zielonoświątkowców: "taca" podczas obrzędu polega na chodzeniu z workiem gwarantującym dyskrecję, więc ucina to od poczęcia złe wibracje związane z tym, ile kto dał... poza tym w hallu kościoła jest terminal na karty, każdy może wejść kiedy chce i dokonać wpłaty...
      czyli zero problemu...
      aczkolwiek z punktu widzenia K.Rz-kat. pewien problem może być, bo całe mnóstwo rzymsko-katolików nie ma kont bankowych, erzatzem są przekazy pocztowe i w tym momencie staje się jasne, dlaczego placówki Poczty Polskiej przypominają czasem sklepiki Veritasu...

      Usuń
    3. Ale kto Cię tak zmylił PKanalio z tymi przekazami pocztowymi czy kontami bankowymi rzymsko-katolików. To zupełnie nie odpowiada rzeczywistości, przynajmniej u nas. U nas jasno i wyraźnie jest ogłoszone, że trzeba w kopertach na tacę, gdy chodzi nie o grosze, a większe pieniądze, np. dziesiątki złotych (np. na ogrzewanie albo większe inwestycje). :)

      Usuń
    4. Piotrze:

      Faktycznie nie znasz realiów Kościoła. Gotówkowe datki na tacę skutkują podatkowym ryczałtem, który tylko hipotetycznie odpowiada prawdziwym dochodom. Wszelka rejestracja przepływu pieniędzy jest niewskazana. Nieliczne kościołomaty, są tylko dla niepoznaki.

      Usuń
    5. okay, nie polemizuję, pewnie słabo znam te realia... ale za to wpadłem na pomysł, hipotezę taką, dlaczego taca /w kościele Rz-kat./ krąży w sposób niedyskretny: aby ludzie rywalizowali ze sobą w wysokości datków :)

      Usuń
    6. No ale skoro to się nazywa "na tacę", to logicznie rzecz biorąc nie powinno być "do worka", prawda? :)

      Chyba za bardzo nie rywalizują, bo po pierwsze, często w kościele obok siebie stoją ludzie nieznajomi, a więc nikomu nie zależy na rywalizacji bo i po co. Po drugie "rozrzut" nominałów jest ogromny, od 20-stek po pojedyncze złotówki, a może nawet groszówki, przy czym moim zdaniem pewnie więcej niż połowa nie daje nic (nie wiem, może nie daje regularnie, ale np. raz na miesiąc właśnie tę 20-stkę, albo tylko celowe koperty?).

      Poza tym katolicy znają przecież tę Ewangelię, mówiącą o tym, że to nie nominał decyduje o wielkości ofiary. W końcu ta uboga wdowa, która dała tylko jeden mały pieniążek dała najwięcej spośród tych, którzy dawali dużo większe pieniądze …. :))

      Usuń
    7. Jezeli dawalam to byl to z reguly koszt bochenka chleba. Tesc tu w Niemczech ( Niemiec) dawal sume podobna do zakupu kostki margaryny. Papierkowy daje z reguly wtedy, kiedy Msze zamawiam , a dzieje sie to raz w roku.
      A kiedy pomagam ludziom , np.: na portalu "Siepomaga" ( ze dwa razy do roku) , to uznaje ze dalam swoja dziesiecine kosciolowi.

      Usuń
    8. Ja też daję. Jeden procent podatku na konkretny Dom Dziecka ;)

      Usuń
  3. Czules sie zle ( pisales, ze z zalatwiania spraw wrociles oslabiony) i blogoslawienstwo z wysoka postawilo cie na nogi. Nie narzekaj, badz wdzieczny:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, z góry to tylko sąsiedzi odkażali się alkoholem. Wdzięczny to ja jestem Havie, która położywszy się na mojej poduszce, usypiała mnie mruczeniem. Dość skutecznie zresztą. To ona działa na mnie uzdrawiająco i relaksująco.

      Usuń
    2. Siegnij wzrokiem wyzej niz sasiedzkie podlogi:)) Ja bym mruczacego kota przegonila (p). Spac nie mozna, bo ten jednostajny dzwiek rozprasza i po czasie mozna nerwa dostac (p):)))
      No popatrz jak ten Bog cie kocha. Kota dla ciebie stworzyl aby cie relaksowal i uzdrawial:))

      Usuń
    3. No wiesz co?! Nie znam lepszej kołysanki niż mruczący kot. A jeszcze jeśli można się przytulić do tego futerka... Pluszak z dzieciństwa mi się przypomina ;)

      Patrzę wyżej. Drugie piętro – dwóch meneli, na szczęście niegroźnych ;)))

      Kot się sam stworzył. By uznać, że to dzieło Boga, musiałbym jednocześnie za takie samo dzieło uznać koronawirus i..., i jeszcze tysiące innych wirusów i bakterii. ;)

      Usuń
    4. Ja patrze tak Asmo... co dobre to Bog :)) I takie patrzenie bardzo mi odpowiada.:))
      Natomiast z tym patrzeniem wzwyz… siegnij tam, gdzie wzrok nie siega. Nie zatrzymuj sie na pietrach z menelami… ja wiem , ze to dla niektorych szczyt raju, ale po tobie spodziewam sie wiecej:)))

      Usuń
    5. Takie patrzenie, to jednak oszukiwanie samego siebie. A może i Boga też? ;)

      Jeśli mój wzrok gdzieś nie sięga, to raczej w głąb ziemi. A tam podobno piekło ;) Nad sobą mam niebo, już nie jako metaforę, ale jako kosmos. Zimny i bezduszny. Olbrzymie przestrzenie niczego. W takim przypadku to nawet ci menele jawią się jak aniołowie ;)))

      Usuń
    6. Niewybredny jestes, kiedy o uznanie meneli za aniolow chodzi:))) Ja to sobie aniola chociazby tak wyobrazam… patrz nie musisz rozumiec, w koncu o wizualizacje tylko chdzi:))

      https://youtu.be/IQuxKuLkByg

      Patrzenie zawsze jest subiektywne, a w moim swiecie Bog czyni dobro, co zle to nie on:))

      Usuń
    7. Zaraz, zaraz, przecież anioł jest bezpłciowy. Więc nie anioła sobie wyobrażasz, a..., tu dopisz sobie sama ;)))
      Jestem wybredny, oj jestem. Moje menele to te od Daukszewicza są. Przynajmniej zabawne ;)

      Aha, czyli masz tylko pół Boga ;)))

      Usuń
    8. Jakby tak ow aniol wygladal jak na obrazku to moze byc i bezplciowy… co mi tam, nie bede sie czepiac. Najwazniejsze aby nie lamal sobie skrzydel i nie tracil pior na jakiejs menelskiej balandze:))

      Aha? nazywaj sobie to jak chcesz:))

      Usuń
    9. Ale nie do końca rozumiem, po co aniołom skrzydła?

      Usuń
    10. Dla image:)) Mi sie u tego aniola z filmiku te skrzydla niesamowicie podobaja… szybciej sie przemieszcza … seksowny aniol:)))

      Usuń
    11. Czy to w dzisiejszym slangu nie nazywa się ciacho? Skrzydlate ciacho ;)))

      Ja to mam przynajmniej gdzieś tu fotkę z anielicą :D

      Usuń