Było o feminizmie, więc niejako z rozpędu
będzie o patriarchacie. Komuś obiecałem. Mój dyżurny blogowy oponent, Radek, stwierdził autorytatywnie: „Zestaw nazwany rodziną w konfiguracji
mężczyzna i kobieta rodząca dziecko jest po prostu naturalnym i oczywistym
rodzajem więzi społecznej, nie związanym z żadnym patriarchatem już od dobrych
paru lat. Nie przeczę, że są takie rodziny oparte na nadrzędnej roli mężczyzny,
ale twierdzenie że dąży do tego współczesny konserwatyzm to paranoiczne
urojenie liberałów”1.
Pominę Kościół, dla którego żona choć nie
jest dodatkiem do męża, to jednak jej podstawową rolą w małżeństwie jest służebność
wobec męża i dzieci. Inna sprawa, że taki status żony jest również kreowany
przez środowiska konserwatywne, i tu nie ma się czemu dziwić. W tym miejscu
przypomnę słowa, deklarację Jarosława Kaczyńskiego, który sam nie ma rodziny: „Trwały związek między kobietą
a mężczyzną i dziećmi, które przychodzą na świat, jest czymś
niezwykle cennym w wymiarze naszej cywilizacji chrześcijańskiej, która
niewątpliwie w dziejach świata jest najbardziej życzliwa człowiekowi”.
Cóż, sam z tej życzliwości nie skorzystał, ale przecież nie o to chodzi.
Niemniej to przykład czystej, konserwatywnej hipokryzji.W notce mało miejsca, ale w komentarzach chętnie wyjaśnię tę kwestię.
Oto znalazłem tekst autorstwa Kamila
Kisiela, konserwatysty pełną gębą, redaktora „Myśli Konserwatywnej” z hasłem „Tradycja
ma przyszłość”, i Józefa Jabłońskiego, którego bliżej nie znam, ale skoro się
pod tekstem podpisał... Zacytuję wybrane
fragmenty, które mogą podnieść kobietom niebezpiecznie ciśnienie, ale zaryzykuję:
„Mężczyzna ma przewodzić rodzinie.
Mężczyzna powinien kontrolować domowy budżet. Większość kobiet jest, i to
niestety nie jest stereotypem, rozrzutna i mocniej ulega pokusom współczesnej
reklamie i technikom marketingowym. Mężczyzna powinien rozsądzać spory między
dziećmi. Większość kobiet ma tendencję do prawienia
długich kazań i szantaży emocjonalnych. Mąż, wedle oczywiście ekonomicznych
możliwości, powinien odciągać kobietę od pracy zarobkowej. Bo czyż nie pracą na
cały etat jest trójka dzieci przy jednoczesnej trosce o dom, własną urodę i
męża? Posłuszeństwo żony wobec męża nie ma nic wspólnego z równością wobec
prawa stanowionego. Podkreślamy: najpierw Bóg, potem najpierw maż, potem dzieci, potem dom i dopiero na piątym miejscu praca (ja bym powiedział, na szóstym, bo wcześniej powinno być dbanie o urodę)”2. Dodam, że tekst pochodzi z 2017 roku,
czyli nie z czasów prehistorycznych, a stricte współczesnych. Czyż to nie jest ewidentnie chęć przywrócenia
patriarchatu?
Mnie najbardziej zdumiewa określenie „tradycyjna rodzina”. Ten kto wymyślił
tę frazeologiczną zbitkę słowną, ale i ci, którzy jej dziś używają, pewnie nie
mają pojęcia o czym mówią. Bo ja zapytam: do jakiej tradycji ta rodzina się ma odnosić?
Tu polecam, szczególnie miłośnikom książki tytuły: „Historia żony” Marilyn Yalom:
oraz „Historia rodziny” Jean-Luisa Flandrina:
Po takiej lekturze bez wątpienia czytelnik może dostać wstrętu do tradycji, albo jeśli ma usposobienie sadysty, potraktuje ją jako nieodzowny podręcznik. Wracając do sedna, oczywiście, można owe określenie spłycić tylko do modelu liczbowego rodziny: mąż, żona i dzieci, ale to nie wyjaśnia, kim ma być mąż, kim żona, a już najbardziej niejasna jest ilość tych dzieci w rodzinie. Co się takiego porobiło, że to pojęcie „tradycyjnej rodziny” w jakimś sensie się zdewaluowało? Właściwie nic specjalnego. Od zarania dziejów ludzkości, towarzyszy nam ewolucja na dwóch płaszczyznach: zmieniające się warunki bytowe i społeczne. Tego nie zatrzyma nawet największa tęsknota za wczorajszą tradycją. Westchnienie „drzewiej to było dopiero fajnie” jest tak samo irracjonalne, jak jakakolwiek próba narzucenia ludziom (nawet przez prawo stanowione) iluzji powrotu do tradycyjnej rodziny. Tu trzeba jednak równocześnie dodać – nic nie dzieje się na siłę. Nikt, a już tym bardziej liberalizm czy feminizm, nikomu nie zabrania tworzyć modelu rodziny jaki mu się zamarzy. Choć we współczesnej Europie jest jeden model zabroniony – bigamia3 (też wynikająca z tradycji, choć nie europejskiej).
oraz „Historia rodziny” Jean-Luisa Flandrina:
Po takiej lekturze bez wątpienia czytelnik może dostać wstrętu do tradycji, albo jeśli ma usposobienie sadysty, potraktuje ją jako nieodzowny podręcznik. Wracając do sedna, oczywiście, można owe określenie spłycić tylko do modelu liczbowego rodziny: mąż, żona i dzieci, ale to nie wyjaśnia, kim ma być mąż, kim żona, a już najbardziej niejasna jest ilość tych dzieci w rodzinie. Co się takiego porobiło, że to pojęcie „tradycyjnej rodziny” w jakimś sensie się zdewaluowało? Właściwie nic specjalnego. Od zarania dziejów ludzkości, towarzyszy nam ewolucja na dwóch płaszczyznach: zmieniające się warunki bytowe i społeczne. Tego nie zatrzyma nawet największa tęsknota za wczorajszą tradycją. Westchnienie „drzewiej to było dopiero fajnie” jest tak samo irracjonalne, jak jakakolwiek próba narzucenia ludziom (nawet przez prawo stanowione) iluzji powrotu do tradycyjnej rodziny. Tu trzeba jednak równocześnie dodać – nic nie dzieje się na siłę. Nikt, a już tym bardziej liberalizm czy feminizm, nikomu nie zabrania tworzyć modelu rodziny jaki mu się zamarzy. Choć we współczesnej Europie jest jeden model zabroniony – bigamia3 (też wynikająca z tradycji, choć nie europejskiej).
Właściwie powinienem się odnieść do
argumentów Kościoła na rzecz „tradycyjnej rodziny”, gdyż konserwatyzm opiera
się przede wszystkim na wartościach chrześcijańskich. Miałbym zdecydowanie
więcej przykładów prób przywrócenia patriarchatu, aby podważyć, z kapelusza wyjętą tezę o paranoicznych urojeniach liberałów.
Tylko po co, skoro nasi konserwatywni przywódcy już się zbłaźnili ideą przywrócenia
chrześcijańskich korzeni w zlaicyzowanej Europie. Podobną błazenadą jest
twierdzenie, że są jakieś zewnętrzne i wewnętrzne zagrożenia dla rodziny.
Rodzinie nic nie zagraża, ona ulega przemianom związanym z rozwojem
cywilizacji. Aby tym przemianom zapobiec, trzeba by zrezygnować z jej dobrodziejstw.
A tego konserwatyści nie zaproponują. Za dużo sami mają do stracenia. Materialnie.
Przypisy:
1 – komentarz z 8 marca godz. 18:55 https://antyfronda.blogspot.com/2020/03/iii-wojna-swiatowa-na-dzien-kobiet.html
2 - https://myslkonserwatywna.pl/kisiel-jablonski-bozy-porzadek-w-rodzinie/
2 - https://myslkonserwatywna.pl/kisiel-jablonski-bozy-porzadek-w-rodzinie/
3 - gwoli ścisłości. De
facto bigamia jest możliwa, jeśli związek nie jest zalegalizowany.
Halo, obudź się Asmo, bo miałeś jakiś dziwny sen chyba. To co zaleca dla wiernych kościół, nie musi być dążeniem konserwatystów - aczkolwiek jak już wspomniałem, pomimo zaleceń utrzymania małżeństwa, nigdzie w oficjalnych naukach nie ma nic o "nadrzędnej roli mężczyzny". Wywlekłeś jakiegoś Kiśla, jakiegoś Matuszewskiego, którzy nie wiadomo nawet kim są, z jakiegoś zapyziałego portaliku z dna internetu, o którym pierwsze słyszę i próbujesz wciskać kit o próbach przywrócenia patriarchatu (sic!). Ja przynajmniej do poparcia swoich tez wybrałem nazwiska feministek, o których ktoś nawet średnio zainteresowany choć raz słyszał, które publikują książki, pojawiają się w wiodących w kraju mediach - vulgo mają jakieś liczące się grono odbiorców. :)
OdpowiedzUsuńA może to Ty powinieneś się obudzić? Chcesz to masz:
Usuń„W relacjach seksualnych jedynie małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety umożliwia pełne symboliczne oddanie podwójnego zamysłu Boga” – To powiedział znany polityk, bydgoski radny PiS, konserwatysta pełną gębą, organizator Marszów dla Życia i RODZINY, skazany dziś na dwa lata więzienia, dlatego tylko jako Rafał P. Skazany za znęcanie się nad żoną. To on krzyczał w Centrum Handlowym: „Nie życzę sobie demoralizowania moich dzieci poprzez publiczne lobbowanie Waszego »chorego« w mojej ocenie stanu umysłu!”. A co Ci mówi tekst: „Żona rano ma delikatnie budzić męża ze śniadaniem, a z pracy wracać o 16.15. O 17 – podać mężowi ciepły posiłek, a od 21 ma być do jego dyspozycji”?!
Jan Szyszko: „Kobieta niech pilnuje dzieci; wtedy żadnych żłobków nie będzie potrzeba. Mężczyźni mają iść i zarabiać, i to zarabiać tyle, by starczyło na utrzymanie całej rodziny. Najlepiej takiej z dwójką lub trójką dzieci”.
Projekt Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z 20 grudnia 2018. Zgodnie z nim mąż mógłby „jednorazowo” pobić żonę w domu nie podpadając pod przepisy dotyczące „przemocy w rodzinie”. (sic!)
Trzeba Ci jeszcze? Co łączy te wszystkie przykłady łącznie z tym zawartym w notce? Nie, nie Kościół, ale ideologia chrześcijańska, na której opiera się dziś polski konserwatyzm. Tego nie da się rozdzielić, choćbyś nie wiem jak się starał. Natomiast ten Kisiel, pseudonim Prokap, wcale nie jest taki nieznany jak Ci się wydaje. A jest jeszcze rzesza prawicowo-konserwatywnych dziennikarzy, którzy z lubością rozwodzą się nad „tradycyjną rodziną” i trendami, które jej zagrażają.
A co to znaczy w praktyce, to pierwsze zdanie?
UsuńW ogóle wyskakujesz mi nadal z jakimiś pierdołami, siła sprawcza posła o którym mowa skończyła się na więzieniu, a nie zmianie prawa. :) Jakoś reszta konserwatystów nie nagrodziła go za te pomysły brawami, a za znęcanie się nad żoną musiał opuścić nawet ten patriarchalny PIS. Osobiste zdanie śp. pana Szyszki również Świata nie przewróciło do góry nogami. I wreszcie ten projekt - wszedł w życie, czy go czym prędzej wyrzucili do kosza? Można jednorazowo pobić żonę? Bo nie wiem czy mogę sobie pozwolić, jako konserwatysta pełną gębą...
Trzeba być najwyraźniej Dymkiem, albo Wybieralskim, żeby podmiotowe traktowanie kobiety uświęcić. Czyli oficjalnie popierać feminizm, a zakulisowo łeb do ziemi i hajda. POtem nawet feministka może przeprosić. :)
Tak? A gdzie on jest znany? I z czego?
Przecież to nie ja, a Ty napisałeś: „twierdzenie że dąży do tego współczesny konserwatyzm to paranoiczne urojenie liberałów”. To nie są pierdoły, to są realne propozycje konserwatystów, na razie i na szczęście jeszcze niemożliwe do zrealizowania (nie ma większości Konstytucyjnej). Nie mam ochoty wyszczególniać każdego z nazwiska. Zajrzyj na takie portale jak „DoRzeczy”, „Sieci”, „wPolityce”. Przyjrzyj się działalności Ordo Iuris, a wreszcie uświadom sobie, że tak mówi cały Kościół, którego glos dla konserwatystów jest podobno święty. Nie da się oddzielić konserwy od Kościoła, ale abyś mi tu czegoś nie insynuował, specjalnie unikałem wypowiedzi hierarchów i klechów w tym temacie.
UsuńW dzisiejszym rządzie Morawieckiego nie ma nikogo, kto nie odwoływałby się do tej „tradycyjnej rodziny” przy każdej nadarzającej się okazji. Trzeba być głuchym i ślepym, aby tego nie widzieć i nie słyszeć.
Piszesz: „ja przynajmniej do poparcia swoich tez wybrałem nazwiska feministek, o których ktoś nawet średnio zainteresowany choć raz słyszał”. Ja pierwszy raz usłyszałem od Ciebie o tych Amerykankach i założę się, że zwykły polski użytkownik netu o ich istnieniu nie ma zielonego pojęcia. A już napewn nie o tym, co myślą o nominacjach do Oskarów.
Zaś, co do Dymka i Wybieralskiego to strzelasz z nienabitej armaty do wróbli. Co oni mają wspólnego z omawianym tematem, przypomnę, jest nim konserwatywne podejście do „tradycyjnej rodziny”, poza sławetnym: a u was biją murzynów? Dymek został oczyszczony z zarzutów, śledztwo umorzono z braku dowodów. Wybieralski za molestowanie sam podał się od razu do dymisji. Zaś Rafał P. do dziś się upiera, że gnębił swoją żonę z miłości...
Przeszukując net znalazłem kilkanaście cytowań przez innych dziennikarzy. Śmiało możesz to sam sprawdzić, tak jak ja sprawdzam Twoje egzotyczne przykłady.
Co w tym realnego? :D Uważasz że po tym co klepnął Szyszko kobiety będą siedziały w domu, nad kołyską i przy wrzecionach? Równie dobrze mógłby sobie powiedzieć że gdyby ciotka miała wąsy, to by była wujkiem - zresztą on też musiał z tych słów gęsto tłumaczyć i więcej do tematu nie wrócił - więc powtarzam, nie wciskaj kitu, że jest to jakieś ogólne dążenie konserwatystów, którzy wdrażają kościelny program, bo to zakrawa na jakąś kpinę. Tytuł pozostaje ze wszech miar adekwatny do wniosków z tego felietonu. :) Poza tym - tu się kończy na gadaniu głupot, a feministki są w stanie swoje głupie pomysły wywalczyć - czego choćby przykładem parytet. I sporo innych.
UsuńJa też żyję w tradycyjnej rodzinie, więc za przeproszeniem - co ma to Twoje chrzanienie przeciw niej na celu? Liberałowie też czasem żyją z jedną kobietą przez całe życie - dlatego że można być w tych kwestiach po prostu konserwatystą. Oczywiście zawsze można się "wyzwolić" z oków takiego podejścia i ruszyć na noc w tango z Simonem Molem. Albo borykać z wstydliwymi przypadłościami tak jak jeden z moich znajomych. Również nie jest fanem stałych, tradycyjnych związków. :D
O Środzie i Gretkowskiej też nie słyszałeś?
No rzekomo traktowanie kobiet takie jak ich jest domeną konserwatystów. Tymczasem oni zachowywali się tak samo, jeśli oczywiście wierzyć czterem paniom, które ich oskarżyły. Jedyna różnica, że tamci mieli feministyczne hasła na ustach... :)
Cytowań czego, bo straciłem wątek? Tego Kiśla? No wpisałem fragment tekstu, ale jakoś nie wyskoczyła mi oszałamiająca ilość cytatów. W zasadzie tylko ta "Myśl" mi wyskoczyła, więc może on jest znany w jakimś tylko Twoim zaklętym kręgu liberałów fantastów paranoików? :D
Za czasów mojej młodości takie tłumaczenie nazywało się „rżnąć głupa”. Skupiłeś się teraz na Szyszko, a mnie przecież chodzi o ogólne podejście do tematu „tradycyjnej rodziny”, gdzie miejsce kobiety jest „przy mężu” z wytyczeniem jej odpowiedniej roli w rodzinie. A dokładnie jakiej roli, mamy tego również przykłady w podstaw programowych przedmiotu: „wychowanie do życia w rodzinie” WDŻ. Ordo Iuris chwali się na swoich stronach, że MEN uwzględnił wszystkie postulaty tej organizacji w zakresie tego, co dotyczy rodziny w ujęciu konserwatywnym. Więc to nie jest, panie Radku tak, że ktoś palnie głupstwo i można o tym zapomnieć. Te „głupstwa” wciska się dziś młodzieży w ramach edukacji, kiedy na takie głupoty jest najbardziej podatna.
UsuńJuż w notce Ci wytłumaczyłem, że pojęcie „tradycyjna rodzina” nie kończy się na schemacie: mąż, żona, dzieci. Gdyby tak miało być, przymiotnik „tradycyjna” byłby zbyteczny. Nikt z pojęciem rodzina nie walczy, tylko bardziej niż często, wyłamuje się z tego schematu: zamiast dzieci, masz dziecko, albo i nie masz, albo masz adoptowane. Zamiast żony, masz rozwódkę lub porzuconą przez męża, a podobnie, choć rzadziej taka sytuację spotyka męża. Zdarza się też, że w rodzinie mąż lub żona wychowują nie swoje dzieci (z wcześniejszych małżeństw). Innymi słowy, pojęcie tradycyjnej rodziny i stawianie jej na piedestał, deprecjonuje całą gamę innych wariantów rodzin. Konserwatyzm deprecjonuje jeszcze jedno – ambicje zawodowe żony.
Może tak. Nie zapomniałem i o nich, tylko Ty mi teraz uciekasz w feminizm, o którym było w poprzedniej notce. Przypomnę: temat notki jest zupełnie inny i nie ślizgaj się po poboczach. Piszesz: „oczywiście wierzyć czterem paniom”, co charakteryzuje typowo pisowski sposób myślenia. Aż zapytam, tak a propos, co się kuźwa stało z pomówieniami wobec Grodzkiego, którymi ten pisowski naród ekscytował się kilka miesięcy?! W omawianym przypadku prokuratura nie dała wiary tym czterem paniom, w kontekście rzekomego gwałtu i koniec kropka. Zaś drugi został oskarżony o molestowanie, przyznał się i odszedł z redakcji. Koniec kropka. Jeszcze raz zapytam: jaki to ma związek z tematem?
Wpisz sobie nazwisko i imię z dopiskiem konserwatysta, a nie fragment cytatu. Zresztą, tak między nami, czego mi chcesz dowieść? Że to nie jest guru polskiego konserwatyzmu? To ja Ci powiem, że nie jest. Za to bez wątpienia jest egzemplarzem typowego konserwatysty.
Owszem w tradycyjnej rodzinie miejsce kobiety jest przy mężu, a męża przy żonie, co rozumiesz przez "wytyczenie roli", nie mam pojęcia, gdyż powrót do czasów dzielnych myśliwych, wracających z polowań do niewiast, które czekają z gorącą strawą - nawet pomimo czyichś sentymentalnych westchnień, nie jest możliwy po prostu (efekt zapadki kulturowej). Faktem natomiast jest, że są kobiety, które w ten sposób nie żyją - a chciałyby, być blisko dzieci i nie marząc wcale o robieniu kariery zawodowej. To są pewnie te zniewolone i zmanipulowane przez patriarchat. :P Tak naprawdę rozłąka z dzieckiem po urlopie macierzyńskim - jest dla takich kobiet przeżyciem traumatycznym - co się różnym zfeminizowanym dziwolągom nawet nie śni w ich równouprawnionym zacietrzewieniu.
UsuńPanie Asmo, konkrety - jakie postulaty uwzględnił i w jaki sposób i jakie negatywne skutki z tego wynikają dla rodzin, bo znów zaczynasz mi walić jakimiś komunałami, a skoro podajesz przykład oczekuję też konkretów.
Nie nie byłby zbędny, bo mamy tzw. rodziny jednopłciowe i patchworkowe, których tradycyjnymi nazwać nie sposób, więc nie matacz tutaj. Nie przypominam sobie natomiast, żeby nawet w czasach dawniejszych było krytykowane pojęcie za żony wdowy, albo adopcja pasierbów, więc - znów wracamy do tematu "paranoicznych urojeń pewnego liberała". Są to związki jak najbardziej tradycyjne.
A propos tego ignorowania ambicji zawodowych żony - największe nierówności płacowe, przypadki lobbingu i przedkładanie mężczyzn nad kobiety widać w korporacjach i agencjach. Jest to o tyle dziwniejsze znowu, że panowie dyrektorzy i prezesi tych korporacji bardzo rzadko mają konserwatywne poglądy. To są ci wykształceni ludzie, dla których prawicowiec to wąsaty janusz reklamówką z biedronki w ręce.
Tak na marginesie - pani bodaj Płatek - tak daleko poszła w stronę rodzin jednopłciowych, że rozbawiła do łez studentów, twierdząc że rodzą się w nich (tych niby rodzinach) dzieci. Radziłbym jej zbadać tą kwestię w zamkniętej na jakiejś rajskiej wyspie populacji gejów lub lesbijek, ciekaw jestem czy taka populacja będzie się rozwijać. :D
Nie było tak że nie dała wiary - poczytaj sobie uzasadnienie wyroku. Bardzo ciekawe.
Wpisałem, ale przytłoczyły go frazy dotyczące Stefana Kisielewskiego i kisiel bez konserwantów... :D No nie, nie przekonałeś mnie, absolutnie. :D
Być „przy mężu” to nie to samo, co być „przy żonie”. Ta pierwsza fraza odnosi się (wg konserwatystów) do roli służebnej wobec męża i dzieci, druga, do roli ekonomicznej, zapewnienia bytu sobie i rodzinie. I choćbyś mi tu zaginał czasoprzestrzeń, to nie jest to samo, gdyż stawia męża przy żonie z automatu w roli pana i władcy. I nie mydl mi oczu macierzyństwem, gdyż jest coraz więcej kobiet, które chcą być niezależne od woli tego pana i władcy. Piszesz: „Tak naprawdę rozłąka z dzieckiem po urlopie macierzyńskim - jest dla takich kobiet przeżyciem traumatycznym”, co po pierwsze jest zbyt daleko idącym uogólnieniem, po drugie, nikt nie zmusza kobiety do takiej rozłąki. Tu działa zasada, coś za coś. Albo będziesz przy kochanym dziecku i godzisz się na uboższy standard życia, albo chcesz większy standard, ale wtedy musisz się godzić na rozłąkę. To jest decyzja kobiet, pracujących (lub nie), matek (notabene często wspomagana wymuszeniem przez pana męża).
UsuńPiszesz: „bo mamy tzw. rodziny jednopłciowe i patchworkowe, których tradycyjnymi nazwać nie sposób, więc nie matacz tutaj” i w tym zdaniu to Ty mataczysz. Jakim prawem przyrównujesz rodziny patchworkowe do jednopłciowych, których formalnie w Polsce nie ma? Kto Cię upoważnił do dyskredytowania tych pierwszych? Natomiast przypomnij sobie definicję tradycyjnej rodziny J. Kaczyńskiego, którą peer-owcy musieli łagodzić, bo wypadła w debacie publicznej fatalnie! Tymczasem J. Kaczyński powiedział dokładnie to, co myśli o modelu „tradycyjnej rodziny”, a który to model jest promowany przez konserwatystów i Kościół. Chyba, że uznać, że Kaczyński nie wie, co mówi, z co myśli.
Chcesz mi powiedzieć, że konserwy nie ma w ogóle w korporacjach. Więc przypomnę znów, na dziś w Polsce wszystkie większe korporacje i przedsiębiorstwa państwowe są w rękach pisowców, więc mi tu nie maluj na liberalizm korporacji, bo ze mną to nie przejdzie.
Fakt, pani Płatek palnęła głupotę, ale jeśli miała na myśli tylko związek lesbijek, rodzenie dzieci jest możliwe. Tylko, jeśli mi tu machasz panią Płatek, to ja Tobie, prof. Budzyńską, która wykładała takie brednie, że zrobił się szum na całą Polskę.
Ale mącisz, ale mącisz. Jaki wyrok, skoro prokuratura umorzyła śledztwo?! Możesz mi wskazać gdzie jest to uzasadnienie, bo ja nie potrafię znaleźć? Ty jeszcze znajdujesz Kieślowskiego, ja najwyżej definicję czym jest uzasadnienie wyroku ;)
Konkrety w następnym komentarzu
Wybrane cytaty z podręcznika „Wygrajmy młodość” autorstwa Barbary Charczuk:
Usuń- Kobieta chce być z kimś dla kogoś nie dla siebie (mężczyzna chce być kimś dla siebie);
- Sukces zawodowy jest ważny dla mężczyzn. Dla kobiet ważne są potrzeby bliskich;
- Główne zainteresowanie kobiety to jej świat wewnętrzny (mężczyzna ma znacznie szersze zainteresowania - techniczne, polityczne, matematyczne, gospodarcze, społeczne);
- Kobieta odczuwa przymus mówienia (mężczyzna woli robić niż mówić)";
- Kobieta lubi drobiazgi, jak upiększanie się, mężczyzna rzadko przywiązuje wagę do drobiazgów;
- Kobieta jest uczuciowa, mężczyzna spontaniczny;
- W sytuacjach trudnych kobieta potrzebuje pocieszenia, opieki i czułości. Mężczyzna argumentów.
Porównaj to z tym, co piszą Kisiel i Jbłoński.
Pana i Władcy powiadasz... jeszcze spróbuj mi znaleźć gdzieś usankcjonowanie prawne tego "pana i władcy", bo bez tego choćbyś zaginał czasoprzestrzeń w tył i w przód, to co piszesz pozostanie stekiem bredni i urojeń.
UsuńTu nie chodzi o uboższy standard - tylko być albo nie być takiej rodziny. Obecnie coraz więcej kobiet musi pracować i żadni konserwatyści tego nie zmienią, ani nawet nie próbują, chyba że ci na łamach blogu bajkopisarza Asmodeusza.
A co żeś się waćpan się tak zagotował znowu? Co to znaczy, że "formalnie" nie ma? Uważasz że nie ma par homoseksualnych? że nie wychowują dzieci, bo nie masz tego przed nosem na "papiurze"? I co Ci przyrównuję - podałem przykłady innych rodzajów rodzin, przy czym moim zdaniem para jednopłciowa nie jest w stanie sama z siebie stworzyć rodziny, bez że tak powiem ingerencji z zewnątrz. Ja nie masz argumentu to reagujesz nerwami, ostatnio zauważyłem... Co do lesbijek - to weź sobie zamknij w pokoju dwie lesbijki i spraw, żeby urodziły dziecko. :D
Chyba Cię pogięło, jak masz jakieś korporacje w rękach pisówców. :D Albo popieprzyło Ci się ze spółkami państwowymi.
Uzasadnienie umorzenia nie wyroku, przepraszam za pomyłkę. "brak znamion czynu zabronionego" i "brak interesu społecznego w kontynuowaniu ścigania z urzędu". :)
Przeczytałem drugi komentarz i
primo - nie widzę nawet śladu żadnego postulatu w tych punktach,
- jest to zestawienie prostych - a nawet rzekłbym uproszczonych różnic psychologicznych między kobietą a mężczyzną - zbliżone nawet do tych w książce "Płeć Mózgu" którą podobno masz. Nijak nie wartościowują płci, nie tworzą żadnych w konsekwencji zależności - więc zapytam raz jeszcze dużymi literami - JAKIE POSTULATY UWZGLĘDNIONO? Czy powiesz mi w końcu, czy będziesz nadal leciał sobie w kulki?
Z kim ja polemizuję? Z człowiekiem, który nie ma pojęcia czym jest metafora? ;))) Dobrze, obiecuję więcej nie używać, abyś nie miał mentliku w głowie.
UsuńOwo „być albo nie być” dziś też jest iluzoryczne. Wystarczy mieć dużo dzieci i brać 500 plus (wcale nie rzadki proceder). Po to zresztą tę darowiznę wprowadzono – aby kobieta zajmowała się rodzeniem dzieci – wiedziałeś?
Ja i się zagotować... To raczej Twoje „pobożne życzenie”. Formalnie nie ma, to znaczy prawnie nie usankcjonowane. Podobnie jak konkubinaty, prawnie nie są traktowane jako rodzina.
Masz problem – lesbijki zamykają się w pokoju dla przyjemności. Jak chcą mieć dzieci, wystarczy bank spermy. Zabronisz im?
Zajrzyj tu: https://marketingrelacji.com/najwieksze-polskie-firmy-2019-wg-wprost/ wyskoczyło mi po wpisaniu: „największe korporacje w Polsce” Dlaczego usiłujesz wykluczyć z pojęcia korporacja firmy pod zarządem Skarbu Państwa, nie pojmę. Za PWN: „w Polsce cechy korporacji mają np. spółdzielnie, stowarzyszenia, związki rzemieślnicze; wyodrębnia się też korporacje prawa publicznego (np. samorząd terytorialny), których organy dysponują analogicznymi (władczymi) kompetencjami organów państwowych. Mające osobowość prawną spółki kapitałowe (spółka akcyjna, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością)”.
Piszesz: „jest to zestawienie prostych - a nawet rzekłbym uproszczonych różnic psychologicznych między kobietą a mężczyzną. Nijak nie wartościowują płci, nie tworzą żadnych w konsekwencji zależności” – bez wersalików, po prostu mnie rozbrajasz. Szczególnie tym niewartościowaniem i brakiem zależności. Każde zdanie, i wartościuje, i wykazuje wynikającą z tego wartościowania zależność. Wybacz, ja już prościej Ci tego nie wytłumaczę. Mogę tylko jeszcze raz polecić porównanie tych punktów z konserwatywną wizją rodziny wg Kisiela i..., i znajdź różnice ;)))
A sperma z kosmosu, czy z drzewa? Bo to wiesz, inna jakość. :)
UsuńZachowujesz się teraz, jakby korporacja była tożsama firmami państwowymi i w ogóle wszelka winę za stosunki panujące w korporacjach ponosił PIS. :) Trochę śmiechu warte podejście.
Prościej nie umiesz, czy wcale nie umiesz? Gdzie konkretnie widzisz w tym jakąś zależność, albo podległość? :) Bo widzę, że nadal hołdujesz tytułowi swojej notki.
Ze sie wtrace.
UsuńA o ktora tradycje sie spieracie? O tradycje z epoki kamienia lupanego, o ta sprzed II wojny swiatowej, o ta z lat 50/60 XX wieku? A moze jeszcze o jakas inna?
Z opisu Asmo wnosząc - uważa on chyba że PIS chce nas cofnąć w jakiś XVII w.
UsuńGorzej jak doprowadza ta swa nowoczesnoscia, (ci wszyscy otwarci bezrefleksyjnie na to co nowe- inne ; niz na to co tradycyjne), ze beda z wielkimi olaboga wracac do tradycyjnego modelu rodziny.
UsuńPrzeciez kryzys demograficzny to niezle zagrozenie. A kto bedzie te dzieci chcial rodzic i wychowywac jak zaczna przewazac modele zwiazkow jednoplciowych? Choc to moze przerysowany strach, ale…
Slyszalam juz tutaj gdzie zyje, takie nowoczesne okreslenie jak "lesbijka z wyboru":)) Nie natura to ustalila, a wybor:)) Co sie zacznie dziac jak ludzie zaczna sami wybierac sobie plec i ustalac swa realizacje seksualna. Nie natura, a ich wybor:))
Radku:
UsuńOpinia o spermie, jak sądzę, kończy ten temat? I dobrze ;)
Ja się zachowuje ;) Jak to czytam to faktycznie zachowuję się tak jak to nie przystoi w moim wieku. Nie obarczam PiS o nic, obalam Twoją koncept o tym, że w korporacjach nie ma konserwatystów.
Tytuł notki zaczerpnąłem z Twojej myśli ;) Skoro nie potrafisz mi wskazać różnic między obu tekstami, to dowód na to, że się absolutnie nie mylę.
Aniu:
UsuńTwoje pytanie dowodzi, że tego właśnie konserwatywni orędownicy nie wiedzą, gdy mówią o „tradycyjnej rodzinie”.
Żadne tam olaboga. Chodzi o to, że konserwatywni władcy bezpodstawnie promują „tradycyjną rodzinę” (patrz pierwszy akapit), przy czym ich działanie nie ma żadnego wpływu na zagrożenie demograficzne. To, że nie pozwoli się na związki jednopłciowe, dzietności nie poprawi. Homoseksualni, czy w związku, czy bez, nie mają żadnego wpływu na dzietność. Wiedziałaś? Utożsamianie się homoseksualizmem też nie wymaga zmiany płci, ba, wydaje mi się, że zmiana płci jest tu bezzasadna. Coś pomieszałaś Aniu.
"Wiedziałaś? Utożsamianie się homoseksualizmem też nie wymaga zmiany płci, ba, wydaje mi się, że zmiana płci jest tu bezzasadna. Coś pomieszałaś Aniu."
Usuńzes wydumal, a z tym "wiedzialas" tos mnie zdziwil. Wiadomo. Nie wiedzialam, jakbym mogla cos wiedziec? Nierawdopodbne, prawdaz?:)) Tak troche nieliberalnie zabrzmialo Asmo. Dyskryminujaco zabrzmialo. :))
Chodzi Asmo w wielkim przyblizeniu, ze aby zostac ( stac sie, byc) lesbijka nie trzeba ku temu predyspozycji naturalnych. Wystarczy tylko wolna wola delikwentki.
Znam przypadek kiedy to dziewczynie ( tutaj gdzie obecnie zyje) nie ukladalo sie z facetami. Z kazdym bylo cos nie tak, wiec najprawdopodobniej poraniona, zdecydowala sie na zwiazek z kobieta.
A ow nowy trend, gender, swietnie wspiera takie wybory i tlumaczy jak mozesz okreslic sie plciowo. Ustalic swa plec. Plec jako wybor, samookreslenie sie, nie jako cos dane z natury ( przynalezne nam biologicznie).
I zeby ci to jeszcze bardziej przyblizyc. Ja jako obserwatorka z boku uznaje takie przerzucenie sie owej pani z mezczyzn na kobiety jako wybor zwiazku lesbijskiego,( przy czym pani owa nigdy ponoc takowych tendencji nie ujawniala wczesniej i z opowiesci matki wynika, ze byla "prawidlowo" zorientowana seksualnie). Cholera jednak wie, co sie tam porobilo? Moze nastapil w tym przypadku wybor plci? Kobieta z opisanego przypadku stwierdzial, ze bedzie od teraz mezczyna i stad wybor kobiety za partnerke na zycie, albo pozostala kobieta, a trafila na pania gender, ktora wybrala plec meska. I taka role w zwiazku ( role mezczyzny ) pelnila:)) Czyli wedlug gender pozostala nadal kobieta zyjaca chyba z mezczyzna. Na serio, w tej nietradycji i konfiguracjach- wyborach plci, idzie sie pogubic:)) W tych mozliwosciach, jakie chce stworzyc nowa obyczajowosc, nie mozna sie polapac.
UsuńJeśli poczułaś się urażona tym żartem, przepraszam. Wciąż jeszcze włada mną styl polemiki z Radkiem, kiedy czasami nie wystarczą merytoryczne argumenty.
UsuńMam poważny problem z Twoim przykładem. Piszesz, że jej nie wychodziły związki z facetami, a zapytałaś siebie dlaczego? Dla mnie przyczyną może być silnie tłamszona tożsamość lesbijki. Część homoseksualnych, być może z powodu wartości wyniesionych z rodziny, próbuje siebie przekonywać, że jest heteroseksualna. Często słyszy się, że homoseksualni faceci się żenią, mają dzieci, a jednak ów homoseksualizm i tak z nich w końcu „wychodzi”. Piszesz: „gender, świetnie wspiera takie wybory”, a ja twierdzę, że pozwala im zrozumieć własną osobowość i przywrócić szacunek do siebie.
Jednak coś tu mieszasz. W związku lesbijskim nie chodzi o to, aby jedna z partnerek miała zostać mężczyzną, bo to zatraca charakter związku homoseksualnego. Próba zmiany płci to transseksualizm, zupełnie inne zjawisko niż homoseksualizm.
UsuńNigdy nie głosiłem tezy, że w korpo nie ma konserwatystów.
UsuńAbsolutnie mylisz, nawet nie mam ochoty tracić czasu na porównywanie jakichś tekstów - nie widzę po prostu w nich nic zdrożnego.
"Dla mnie przyczyną może być silnie tłamszona tożsamość lesbijki. "
UsuńMoze byc, ale … ja mam obiekcje, bo takie tlamszenie to w krajach typu Afganistan, Emiraty… ale nie w karajach tak liberalnych i laickich jak Niemcy.
I z pewnosci to nie nacisk z domu lub najblizszego otoczenia, bo matka ( na przerwch w pracy) stylem zycia corki niejako sie chwalila. Czyli przypuszczam, ze to wybor …
Natomiast ow gender, tu trzeba byc niesamowicie ostroznym, bo oni swietnie dowodza i maja w reku mozliwosc niesamowitego manipulowania obyczajowoscia. Gdyby to tylko szlo o zrozumienie wlasnej osobowosci...nie daj sie temu zwiesc. Tu idzie o grubsza ideologie.
A ideolodzy potrafia niezle namieszac:))
Radku:
UsuńDziś 10:24. Cytat: „największe nierówności płacowe, przypadki lobbingu i przedkładanie mężczyzn nad kobiety widać w korporacjach i agencjach. Jest to o tyle dziwniejsze znowu, że panowie dyrektorzy i prezesi tych korporacji bardzo rzadko mają konserwatywne poglądy”. Faktycznie nie głosiłeś. W końcu „rzadko” to nie „wcale”.
Było tak od razu, uniknęlibyśmy sporo zbędnej pisaniny. Choć to trochę dziwne w kontekście oburzania się na fragment notki, w którym cytuję Kisiela. Wczoraj, 10:29. „próbujesz wciskać kit o próbach przywrócenia patriarchatu”. Wczoraj, 23:42. „nie wciskaj kitu, że jest to jakieś ogólne dążenie konserwatystów, którzy wdrażają kościelny program, bo to zakrawa na jakąś kpinę”. A w komentarzu powyżej: „nie widzę po prostu w nich nic zdrożnego”. No comment...
Nie widzę nic zdrożnego - vulgo - gdzie tu masz choć słowo sugerujące chęć przywrócenia patriarchatu?
Usuń- Kobieta chce być z kimś dla kogoś nie dla siebie (mężczyzna chce być kimś dla siebie);
- Sukces zawodowy jest ważny dla mężczyzn. Dla kobiet ważne są potrzeby bliskich;
- Główne zainteresowanie kobiety to jej świat wewnętrzny (mężczyzna ma znacznie szersze zainteresowania - techniczne, polityczne, matematyczne, gospodarcze, społeczne);
- Kobieta odczuwa przymus mówienia (mężczyzna woli robić niż mówić)";
- Kobieta lubi drobiazgi, jak upiększanie się, mężczyzna rzadko przywiązuje wagę do drobiazgów;
- Kobieta jest uczuciowa, mężczyzna spontaniczny;
- W sytuacjach trudnych kobieta potrzebuje pocieszenia, opieki i czułości. Mężczyzna argumentów.
Aniu, ależ ja jestem bardzo ostrożny w stosunku do gender, mając na uwadze fakt nagonki na wszystko, co tylko stało przy gender. Tyle, że tu nie ma mowy o ideologii, bo gender to badania nad kulturową płcią. Ideologię próbują dorobić konserwatyści, gdyż nagle się okazało, że ta płeć biologiczna w sferze kultury i obyczajowości przybiera różne kształty.
UsuńNie wiem jak jest w Niemczech, więc za autorytet się nie uważam. Niemniej do momentu rewolucji kulturowej (1968) i Niemcy należeli do grupy bardzo konserwatywnych narodowości. W Polsce to przyszło odrobinę później i być może purytanizm ma się dziś lepiej niż w Niemczech. Poza tym religijność też ma innych charakter, przez to, że w Polsce dominuje jedna religia. Ale nie sądzę aby ów purytanizm zniknął w Niemczech be śladu.
Radku, nie prosiłem, abyś mi przepisał treść mojego komentarza, chciałem abyś to porównał do tekstu Kisiela. Otóż on dokładnie te same punkty wtłacza w model rodziny tradycyjnej i to w dość specyficzny sposób. Dwa zdania z Kisiela:
Usuń- Mężczyzna ma przewodzić rodzinie – pasuje do „mężczyzna chce być kimś dla siebie”
- Dla mężczyzny rodzina jest i powinna być jego królestwem, jego małą armią, jego najważniejszą firmą – a „główne zainteresowanie kobiety to jej świat wewnętrzny”.
Mógłbym dalej, ale to nie moje zadanie domowe ;)))
Rozpowszechniasz fałszywe znów fałszywe dane - gender to nie tylko "badania", tylko propozycje realnych rozwiązań społecznych - na przykład zmian nazewniczych, zaimków itd. Ciekawe ile jeszcze czasu będziesz powtarzać jak automat ten kit, że "nie ma mowy o ideologii" :D
Usuń@ Asmo
Usuń"W związku lesbijskim nie chodzi o to, aby jedna z partnerek miała zostać mężczyzną, bo to zatraca charakter związku homoseksualnego."
No wlasnie, nie wiadomo czy to jest zwiazek homo... Ja go nazwalam lesbijskim ( moglam od poczatku inaczej), bo nawet nie wiem jak go nazwac. Na lesbijke dziewczyna mi nie podchodzi. Wedlug mnie ow zwrot podyktowany byl poranieniami wyniesionymi ze zwiazkow z mezczynami. Nie ukladalo sie tej pani . Nie trafiala tak, jak chciala, wiec... weszla w zwiazek z kobieta.
Na zewnatrz wyglada to jak zwiazek lesbijski, a moze jest wlasnie zwiazany z decyzja , ktora nazywa sie "wybor plci"? Ustalam ze jestem facetem ? Albo pozostaje kobieta, a trafiam na kobiete, ktora dokonala takiego wlasnie wyboru plci i uznaje, ze jest mezczyzna… przy czym nie widac w tym zachowan tranwestytow … cholera wie, ale galimatjas z tym niemaly:))
Poza tym, co mnie to obchodzi- przytoczylam to tylko jako cos co wiaze sie mi z tematem "nietradycyjne rodziny".
Sorry "chce być kimś dla siebie" - nie znaczy że chce przewodzić rodzinie. Jak można coś przytaczać, ni w ząb nie rozumiejąc tekstu i na takiej podstawie budować jakieś obłędne teorie. Wytłumaczę, choć znając Twoje zafiksowanie przy czymś co sobie wmówisz, małe szanse na skutek...
UsuńTu jest napisane ni mniej ni więcej tyle, że pobudki działań faceta są bardziej egoistyczne. I faktycznie - zaryzykowałbym stwierdzenie, że kobiety są bardziej skore do poświęceń - zwłaszcza jeśli chodzi o dziecko.
Kolejna palnięta przez Ciebie głupota, to porównanie jakiegoś "męskiego królestwa" do świata wewnętrznego kobiety - zadam Ci pytanie - ile znasz kobiet mechaników, elektryków, czy hydraulików? Ile znasz kobiet, które się tym w ogóle interesują? - I nie pierdziel mi tu, że wynika to z jakichś podziałów społecznych, bo akurat tak się składa, że kobiety coraz częściej odnajdują się w zawodzie informatyka. Tylko że te zdolności nie wiążą się ze zdolnościami czysto manualnymi.
Jedyne z czym w tym tekście nie do końca się zgodzę to ta polityka. Fakt, pobudki zainteresowania się polityką są może inne u mężczyzn i u kobiet, ale nie można mówić że się tym nie interesują.
Aniu, tu Cię nie bardzo rozumiem. W końcu żadne z nas nie ma doświadczeń homoseksualnych (siebie jestem pewien, w stosunku do Ciebie domniemywam ;) ), siłą rzeczy nie jesteśmy w stanie nawet wyobrazić sobie, co się w głowach partnerów/partnerek w związku homoseksualnym dzieje. Proponuję zakończyć ten watek, za dużo w nim gdybania?
UsuńRadku:
UsuńPróby zmiany końcówek rzeczowników i zaimków ma znamiona społeczne, czy rzecz dotyczy gramatyki? Nie masz Ty przypadkiem skłonności do przesady? Znów naginasz czasoprzestrzeń dowodząc, że gender zajmuje się polską gramatyką. Ale w jednym się z Tobą zgodzę – gender ma wpływ na postrzeganie społeczności. Po prostu ją wyjaśnia, a że nie wszystkim to wyjaśnienie pasują, taka jest natura konserwatyzmu. Teoria ewolucji tez im nie pasuje, więc czemu tu się dziwić?
Pierwszy temat: sam przyznajesz, ze to forma egoizmu i uzurpujesz sobie jednocześnie prawo wyższości Twego „ego” nad „ego” żony. I nie spłycaj mi tego do dziecka, bo na dziecku rodzina się nie kończy.
Drugi: argument o zawodach jest totalnie niepoważny. Nie przyszło Ci na myśl, że ta rzekoma niechęć do tych zawodów wynika z tradycji? Kiedyś uznano, że pewne zajęcia są męskie, a pewne żeńskie i tak to w nas utkwiło, że nie potrafisz sobie wyobrazić czegoś innego. Na wsi znałem dwie panie, jedna wdowa, druga mężatka, które nie miały żadnych problemów z naprawą sprzętu rolniczego, a wdowa nigdy nie wzywała hydraulika do pomocy. Elektryka musiała, bo tego wymagają przepisy (przy czym nie mam na myśli wymiany żarówki).
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńA po co rzecz ma dotyczyć gramatyki? Konsekwencje zmiany sensu wypowiedzi nie skończy się na gramatyce przecież, inaczej by o to nie zabiegali. Zresztą jeśli nawet by tak było - taki postulat, ze powinno się z jakiegoś powodu zmieniać gramatykę nadal pozostaje ideologią.
UsuńCo wyjaśnia? Że część zachowań wynika z uwarunkowań kulturowych? To było wiadomo na długo przed powstaniem słowa gender. Dyskusja toczy się w warstwie w jakim stopniu płeć kulturowa determinuje człowieka.
Wytłumaczmy sobie coś na początku - inność nie oznacza wyższość - to sobie dośpiewałeś na swoje potrzeby.
He he, tu niestety zaraz Ci udowodnię, że to Twój kontrargument jest niepoważny. Primo - jaka tradycja? Elektryk, czy elektronik, to nie są zawody rodem ze średniowiecza. Sekundo - Jakoś zawody lekarza, księgowej - znacznie starsze i zarezerwowane do końca XIX w dla mężczyzn zostały zdominowane przez kobiety bez względu na tę tradycje, wedle których parali się nimi mężczyźni. Pierwsza lekarka dostała dyplom dopiero w 1910 r, obecnie udział kobiet na studiach medycznych to 60-70% - czyli przeważają nad mężczyznami.
Owszem - bywają kobiety, które posiadają takie zdolności, nie jest to jednak powszechne.
Ale żeby nie było - to do jakich zawodów zarezerwowanych dla mężczyzn mają zdolności (nawet większe) kobiety - wiemy dzięki staraniom sufrażystek. :)
Usuń@ Asmo
UsuńZe sie wtrace
" Po prostu ją wyjaśnia, a że nie wszystkim to wyjaśnienie pasują, taka jest natura konserwatyzmu."
Mysle Asmo, ze to ty troche naginasz. A moze byc tak, ze gender nie podchodzi komus liberalnemu? Nie moze byc takiej konfiguracji? Wszystko co be przypisujesz od razu konserwatyzmowi i zamykasz w swojej bezpiecznej szkatulce z napisem "Konserwa".
A przeciez moze byc i tak, ze ktos bedacy dosc otwartym czlowiekiem nie moze sie pozbierac w narracjach gender i odrzuca je. Ma z przyjeciem owych nowych wiadomosci powazane trudnosci. Trudnosci z patrzeniem na swiat oczami fachowcow od gender, i przez pryzmat ich zaginanej czasoprzestrzeni.
"Nie przyszło Ci na myśl, że ta rzekoma niechęć do tych zawodów wynika z tradycji? Kiedyś uznano, że pewne zajęcia są męskie, a pewne żeńskie i tak to w nas utkwiło, że nie potrafisz sobie wyobrazić czegoś innego."
Wydaje mi sie Asmo, ze kiedys, kiedy wiecej robot trzeba bylo wykonywac recznie , kobiety po prostu nie nadawaly sie do pewnych prac, np.: do kopaln. Choc nie przesadzajmy, bo i takie obrazki z przeszlosci mozna bylo zobaczyc jak kobieta robila podczas orania za konia i ciagnela plug , a facet sterowal takowym zaprzegiem:)) Natomiast obecnie, kiedy wiekszosc prac wykonuja za nas maszyny, nie jest problemem, aby do takich zajec stawaly kobiety.
Druga zas sprawa sa nasze predyspozycje. Mowia, ze kobiety nigdy nie zostana mistrzami robienia sushi- oczywiscie , moga je robic i jest to nawet smaczne, czesto smaczniejsze niz to pichcone przez wykwalifikowanych mezczyzn, ale o mistrzostwie - tym z bardzo wysoka poprzeczka- moga panie zapomiec. Powiadaja spece z tej branzy, ze panie maja zbyt wysoka cieplote rak- to nas dyskredytuje:)) Taka drobna rzecz, a natura, na tym poletku, nie byla dla kobiet laskawa:))
I tak jeszcze jedno Asmo.
UsuńKiedy o "odkrycia "gender" chodzi i te ich rewelacje w dziedzinie obyczajowo spolecznej.
Zauwazam pewna propagande tresci gender.
W niemieckim programie dla dzieci, w takim ktory ogladaja maluchy gdzies tak od 3 roku zycia do powiedzmy 10 lat , w wiadomosciach podali przypadek dziewcznki, ktora chciala wybrac sobie ( uparla sie) plec meska. Marie (miala wowczas 7 lat) przybiegla do mnie z owa wiadomoscia i pytala sie jak to jest, ze ktos moze sobie wybrac bycie chlopcem? Bo ona nie wie, jak to jest? No pewnie.. jak to mozna tak se wybrac, nieprawdaz? I jak to mozna wiedziec w wieku przed dojrzewaniem seksualnym, keidy nie wiadomo jeszcze jaki zew sie w nas odezwie. A moze jakies dziecko jest az tak swiadome, ze juz w dziecinstwie potrafi dokonac wyboru tak powaznego, jak wlasna plec?
Jezeli "nie" to program ow mial za zadanie zadzialac jak propaganda , jak promowanie pewnej nowej ideologii. Zaczatek zmiany naszej swiadomosci… malymi kroczkami, najpierw nie nachalnie, powoli , nie rzucajac sie w oczy , ale bedac tuz obok i sruuuu :))
Radku, czy zmiany gramatyczne w języku polskim na przestrzeni wieków wynikają z „ideologii” gender? Proszę Cię, daruj sobie tę gramatykę, skoro sam stwierdzasz, że pewne uwarunkowania kulturowe były znane bez gender. Podoba mi się to; „Dyskusja toczy się...”, innymi słowy chodzi o człowieka i jego determinację. Gdzie tu ideologia? To jest właśnie próba wytłumaczenia.
UsuńTo nie ja sobie dośpiewałem, to Ty mi próbujesz to udowodnić za Kisielem pisząc, że: „pobudki działań faceta są bardziej egoistyczne”, z podkreśleniem „bardziej”.
Strzelasz z kapiszonów i to we własne stopy. Elektryk ma już dwa i pół wieku, elektronik zaś ponad wiek. A co powiesz o pani Marii Curie-Skłodowskiej? Zajmowała się działem fizyki, który nie przystoił w owym czasie kobiecie, a jednak Nobla dostała. Dwa razy! Przykłady lekarz, czy księgowej jeszcze raz temu dowodzą. To, że dziś stały się dominatem kobiet (co nie do końca jest prawdą) dowodzi, że wbrew tradycji, kobiety mogą się odnajdywać w zawodach, kiedyś typowo męskich. Wszystko jest kwestią czasu.
Wiesz, nie wynikają, dopóki nie są przedmiotem gender studies. :D Starczy taka odpowiedź?
UsuńZa jakim Kisielem? Tak twierdzą antropolodzy i psychologowie, między innymi ten którego książką masz w zbiorach, :D
Ha, ha z kapiszonów można, bo to stopom nie szkodzi - Ty walisz z armaty, ale udajesz że stoisz. :D
No dopsz... pierwsze studia w tych kierunkach to według mnie końcówka XIX w., ale może się mylę. Możesz mnie oświecić (nomen omen :)) czym zawodowo zajmował się elektryk dwa i pół wieku temu???
Pani Skłodowska? Ona była według Ciebie elektrykiem, czy elektronikiem?
Zresztą - tym porównaniem się znów nieco ośmieszyłeś, bo zawód lekarza nie ma ani dwustu, ani stu lat a sięga starożytności, podobnie zresztą jak księgowość. :D Ciągłość tradycji nie do porównania. :D
Aniu:
UsuńNie wykluczam sytuacji, że liberał może mieć problemy z gender, tylko wtedy musi się też zastanowić, czy faktycznie jest liberałem, czy mu się tylko zdaje? Jak sama nazwa wskazuje, liberał ma mieć charakter indywidualistyczny – otwarty, tolerancyjny do cudzych poglądów. Czy ja zamykam konserwę w puszce? Nie sądzę, to, że go krytykuję nie wynika z chęci unicestwienia konserwatyzmu. Po prostu się z nim nie zgadzam, tak jak konserwatyzm nie zgadza się na liberalizm. Przy czym konserwatyzm nie zgadza się zdecydowanie bardziej, mając tendencje do działań prawnych przeciw liberalizmowi. Sprzeciw wobec gender, jego niezrozumienia wynika z uprzedzeń i ograniczoności w rozumieniu pewnych pojęć.
Właściwie się z Tobą zgodzę, choć ja pamiętam czasy, gdy kobiety pracowały w kopalni pod ziemią.
Nie sądzisz, że z tych argumentami o sushi przejawia się męski szowinizm? Zapytam, kto ową opinię propaguje? Mam wrażenie, że faceci ;) Z tej samej beczki. Mam problem z siostrą, bo gdy się tam pojawię od razu nagabują mnie na robienie pierogów, bo podobno nikt w rodzinie nie robi tak doskonałych. A ja myślę, że to tylko pochlebstwo, które wynika z lenistwa, bo robienie pierogów jest dość pracochłonne. Wpadłem na genialny pomysł ;))) Kupuję pierogi w sprawdzonym sklepie (zawsze są dobre i w niczym gorsze od moich), zamrażam i z takimi idę do siostry, oszukując, że to własnej produkcji. Nawet jej na myśl nie przyjdzie wątpić :D
Miałaś brata, tak o rok starszego, czy młodszego? Jak wspomniałem wyżej, miałem siostrę. Ze względu na warunki mieszkaniowe zajmowaliśmy wspólny pokój tak do końca szkoły podstawowej. Żadne z nas nie miało problemów w rozróżnieniu tego jak jest być chłopcem, a jak dziewczyną. Mnie więc nie dziwi, że samotnie wychowująca się dziewczynka czy chłopiec może mieć z tym kłopot. Jeśli nie ma w tym genetyki, zawsze jest ciekawość.
@ Asmo
Usuń"Mnie więc nie dziwi, że samotnie wychowująca się dziewczynka czy chłopiec może mieć z tym kłopot. Jeśli nie ma w tym genetyki, zawsze jest ciekawość. "
Nie, to nie tak. Wszystkie dzieci sa ciekawe. Ciekawskie. Marie jako jedynaczka w wieku 4 lat dokladnie wiedziala czym roznia sie chlopcy od dziewczynek. Problem w tym, ze w owym programie telewizyjnym byla mowa o tym konkretnie jak ta dziewczynka stala sie chlopcem. RODZICE JEJ POMOGLI zalatwic cos w sprawie papierow. Rzecz dziala sie w bardzo liberalnej Szwecji.
Dzieci poznaja swiat poprzez zabawe. Zabawa ma bardzo wazny wymiar psychologiczny. Zabronic dzieciom sie bawic to tak, jak zatrzymac ich rozwoj…
No chyba ze wybor plci przez to dziecko to byla li tylko taka zabawa dziecieca, ktora bedzie mozna kiedys tam odkrecic? Nic na prawde, tylko tak na niby… a moze to byla tylko taka zabawa przed kamerami. Odegranie scenki nieszczeliwej dziewczynki , ktora chce zostac szczesliwym chlopcem?
Moja najmlodsza siostra chiala byc chlopakiem. Chciala sikac jak jej koledzy na podworku, nawet probowala… towarzyszyla ojcu podczas jego robot…
Dorosla i nawet nie mysli byc facetem:)) A tam, w owym progranie daja dziecku na talerzu wiadomoscí typu: " Jezeli chcesz to mozesz byc chlopcem, dziewczynka..". Dziecko lyka szybko i jest baaaaardzo podatne. Kurcze a moze kotkiem chce dziecina byc, albo pieskiem? Czemu nie? Przeciez dzieci kochaja zwierzatka. Az boje sie pomyslec, ze kiedys i do tego moze dojsc.))
" Właściwie się z Tobą zgodzę, choć ja pamiętam czasy, gdy kobiety pracowały w kopalni pod ziemią."
Asmo:) Pare takich przypadkow do skali populacji kobiet w danym kraju to jeszcze nic. Tak, jak sporadyczny pan wychowawca w co niektorym przeszkolu nie czyni ejszcze wiosny, a moze tylko potwierdzac regule, ze sa zawody do ktorych predysponowani sa mezczyzni, I istbieja takie zawdy, do ktorych predysponowane sa kobiety:))
Radku:
UsuńAha, ewolucja języka Ci nie przeszkadza, pod warunkiem, że nie zajmuje się nim gender ;)
Wiesz, gdybym ja miał wierzyć każdemu, kto napisze książkę, dziś dogorywałbym w jakimś wariatkowie...
Zapomniałem, że nie mogą stosować pewnych skrótów myślowych ;)))
Końcówka XIX wieku – kiedy to było? Półtora wieku temu? Kurde jak ten czas leci, nic z tamtego okresu nie pamiętam...
Przecież powołując się na medycynę i ekspansję kobiet w tym zawodzie dowodzisz, że tradycyjne pojęcie (nie)predyspozycji kobiet do jakiegoś zawodu może w każdej chwili zachwiać się w swoich posadach.
Nie zgrywaj bufona, skoro była fizykiem, zawód też nie do pomyślenia dla kobiet. Dziś w laboratoriach chemicznych i fizycznych też masz ekspansję kobiet. Kolejny mit o (nie)predyspozycji kobiet obalony.
Dwa i pół wieku temu wynaleziono elektryczność. Od tego momentu powstał zawód elektryk. Nie wiem jaki procent pracuje w tym zawodzie, ale nawet jeśli mało, to nie znaczy, że żadna.
Przemysł samochodowy to kwesta półtora roku. Zawód kierowcy jeszcze do niedawana był zastrzeżony tylko dla mężczyzn. Może to jeszcze nie ekspansja na miarę lekarek, ale widok kobiety za kierownicą tira czy autobusu mnie jakoś nie dziwi.
I mógłbym tak jeszcze, i jeszcze...
Aniu:
UsuńPozwolisz, że nie do końca Ci wierzę? Otóż nie wierzę, że płeć dziecka można zmienić dla jakiegoś chwilowego kaprysu. Aby dokonać takiej operacji potrzebna jest nie tylko zgoda rodziców, ale i badania specjalistyczne, psychologicznych nie wyłączając. Sama zresztą w innym wątku piszesz, że: „Parę takich przypadków do skali populacji kobiet w danym kraju to jeszcze nic” – tu mi przedstawiasz jeden gdzieś tam w Szwecji i robisz larum ;) Wyjaśnijmy, zachciankami dziecka można „sterować” i to nie zawsze w pozytywnym kierunku. Ale to jest kwestią odpowiedzialności rodziców, nie gender. I nie przesadzaj, gender nie propaguje bycia kimś innym, tym bardziej królikiem. Gender tłumaczy, że pewnych postaw nie trzeba się wstydzić.
Nie lubię określenia „predyspozycja” w ujęciu płci, jeśli nie dotyczy rozrodczości i macierzyństwa. Na kilometr pachnie szowinizmem. Jeśli ktoś mówi, że kobieta ma większe predyspozycje do zawodu przedszkolanki, to znaczy, że albo zawód przedszkolanki jest podły, albo że kobieta do niczego innego się nie nadaje, jak być przedszkolanką. Jeśli ktoś mówi, że facet ma predyspozycje do jakiegoś zawodu, to stawia facetów na piedestale, a przecież dziś praktycznie nie ma zawodu, w którym nie byłoby kobiet.
Nie , nie ciagne tego Asmo. Mi sie wydaje, ze pewnych rzeczy nie trzeba AZ TAK wyjasniac. Pewnie ze nie mozna , to jest wrecz niemozliwe pod wzgledem moralnym, ale chyba tez i fizjologicznym przeprowadzic na dziecku operacje zmiany plci. Podawanioe wiec tego typu info, niedopowiadanie, przymanipulowywanie w programach dzieciecych jest zachowaniem strikte propagandowym. Jak juz wczesniej pisalam to dzialania w kierunku zmian swiadomosciowych… dzialanie juz na ludzi w tak mlodym i podatnym wieku. I to wedlug ciebie nie sa dzialania ideologiczne?
UsuńNie wydaje mi się, aby to fizjologicznie nie było to niemożliwe. Oczywiści, o funkcjach rozrodczych trzeba natychmiast zapomnieć. Można dyskutować o kwestiach moralnych i to jak najbardziej. Otóż, choć nie mam nic przeciw gender, stanowczo przeciwstawiam się takim zmianom płci przed osiągnięciem dojrzałości płciowej i nie tylko tej. Taki dzieciak musi wiedzieć, co bezpowrotnie traci, czyli całą sferę seksualności. Ale jeszcze raz podkreślam to leży w gestii rodziców. Nie pamiętam już dokładnie, ale był taki przypadek w Stanach i straszne larum z tego powodu, bo kilkuletni chłopak chciał się ubierać jak dziewczynka. Według mnie na to mogli mu pozwolić. Niech się ubiera, niech się bawi czy wreszcie zachowuje jak dziewczynka. Ale przed poddaniem go operacji powinien dotrwać do „burzy hormonów” wieku dorastania. Może skutkowałoby to postawą transwestyty, ale nie wiem czy chciałby się pozbyć seksualności.
UsuńNe doszedłem jeszcze do przeszkadzania. Na razie mówiliśmy o ideologii. A jeżeli w wyniku jakichś tez, powstają postulaty, że coś należy zmienić, mówimy właśnie o ideologii. Czy to zrozumiałe?
UsuńNo widzę... Zastanawiam się, kiedy przestaniesz wierzyć, że Ziemia jest okrągła. W końcu ten Kopernik to ksiądz był, więc wątpliwe żeby napisał prawdę.
Zaczynasz powoli się kompromitować.
Co ma fizyka z niepredyspozycyjną kobiet, przecież to przedmiot ścisły, z którym kobiety nie mają problemu. Gorzej, że jak widzę - fizyk, elektryk, widzę że dla Ciebie wsio rawno. Dalej też mnie rozbawiłeś stwierdzeniem - "wynaleziono elektryczność, więc powstał zawód elektryk" - Ponawiam pytanie - czym się więc zawodowo zajmował i co robił z tą elektrycznością? Jakbyś znalazł w piwnicy rower, to stałbyś się kolarzem?
Przypadkiem za to, jak byś jeszcze nie zauważył, sam obaliłeś własną tezę o tej rzekomej tradycji zawodowej pisząc, że "Dziś w laboratoriach chemicznych i fizycznych też masz ekspansję kobiet." :D Zatem tu też jakoś ta tradycja nie działa, choć za czasów Skłodowskiej jeszcze można było o tym mówić... :)
"Przemysł samochodowy to kwesta półtora roku. Zawód kierowcy jeszcze do niedawana był zastrzeżony tylko dla mężczyzn." - Asmo kochany, od kiedy był "zastrzeżony" i w jaki sposób go "zastrzeżono"? Wiesz że we Francji już 100 lat temu istniał Kobiecy Klub Automobilowy, a jego prezes(ka), brała udział w wyścigach do 85 roku życia? Że Automobil Klub Polski miał przed wojną sekcję kobiecą, z której udziałem zorganizowano aż 7 rajdów? Wiesz kim była Halina Regulska?
@ Asmo
Usuń"Nie lubię określenia „predyspozycja” w ujęciu płci, jeśli nie dotyczy rozrodczości i macierzyństwa. Na kilometr pachnie szowinizmem. Jeśli ktoś mówi, że kobieta ma większe predyspozycje do zawodu przedszkolanki, to znaczy, że albo zawód przedszkolanki jest podły, albo że kobieta do niczego innego się nie nadaje, jak być przedszkolanką."
Jestem juz umorusana ta rozmowa, wiesz dlaczego? Bo to z ciebie wylazi szowinizm. Pewne zakodowane przekonania. Slyszysz nowe tresci , ale nie potrafisz tego w sobie ustawic. Pokazac swym przykladem, ze ciebie to co stare nie dotyka. Stare tresci masz nabite do glowy, zas propagowanie nowosci nijak sie ma do tej glowy i tego co w niej siedzi.
Przyjrzyj sie, prosze, temu zwrotowi.
"Jeśli ktoś mówi, że kobieta ma większe predyspozycje do zawodu przedszkolanki, to znaczy, że albo zawód przedszkolanki jest podły, albo że kobieta do niczego innego się nie nadaje, jak być przedszkolanką.""
Nie chodzi w tym wszystkim o to do czego jestesmy predysponowani , tak juz jest, bedzie i zostawmy to. Tylko aby zmienic nasze postrzeganie zadan wykonywanych przez kobiety i tych wykonywanych przez mezczyzn.
Ty chcesz jak ten gender odwrocic kota ogonem. Nie ma predyspozycji, nie ma uwarunkowan genetycznych… mozesz robic to, co chcesz. Przekaraczac swe mozliwosci, wyjsc z zakletego kregu i np.: zostac mistrzem zwijania sushi- bo ten , kto gawedzi, ze nim byc nie mozesz rozpowiada szowinistyczne pierdoly.
Skad takie stwierdzenie u ciebie ?
"zawód przedszkolanki jest PODLY, albo że kobieta DO NICZEGO INNEGO SIE NIE NADAJE, jak być przedszkolanką."
To jest kwintesencja szowinizmu. Umiejszanie znaczenia zadan wykonywanych przez kobiety. Bycie przedszkolanka wcale nie jest podle. jezeli juz to tak uznal to meski swiat. Dla mnie slowo "predyspozycje" nie ma szowinistycznego nosnika. Predyspozycje to sprawa neutralna, dopoki nie wejdziemy z tymi naszymi predyspozycjami w tak, a nie inaczej urzadzony swiat.
JA chce byc przedszkolanka. Mam ku temu predyspozycje i chce byc za to szanowana. I nie chce, aby ktos chrzanill, ze to podly zawod.
Powiedzmy , ze kobiety lepiej sprzataja ( choc bywaja faceci sprzatajacy jak nalezy). MOj facet nie widzi np.: kurzu na meblach. Dla niego nasza chata wyglada porzadnie. Wielu mezczyzn trzeba uczyc, aby zauwazali takie sprawy, jak kurz, niedotarte listwy podlogowe.... Nie widza:) Jestesmy bardziej predysponowane do tego typu zajecia, co nie zanczy, ze mamy je na okraglo wykonywac. To sa predyspozycje na tyle nie wymagajace jakiegos wielkiego przestawiania sie, a raczej wycwiczenia, ze i mezczyzni moga w to wejsc. Tym przykladem chce sie jednak tutaj posluzyc.
Z drugiej strony taki rodzaj zajec jest okropnie nudny, czesto powtarzalny, monogtonny. Kobieta bedzie to dla swej rodziny czynic, bedzie sprzatac, ale w zamian musi ta jej praca zostac uszanowana. Ona musi czuc, ze jak mowi mezowi: "zdejmij buta, bo dzisiaj zmylam podloge " to on bez szemrania to zrobi, a nie machnie reka w lekcewazajcy sposob. Lekcewazenie to jest szowinizm. Jak kobieta powie wynies talerz i wstaw do zmywarki to on to zrobi bez przypieprzania sie, ze jej cos odbilo, bo zawsze wynosila, a teraz nagle nie chce.
Obecnie wiele kobiecych zawodow jest trudniejszych niz meskie. W fabrykach maja juz taki sprzet , ze ludzie nie musza niczego dzwigac, wystarczy ustawic maszyny. Na kuchni to sie dopiero kobiety nadzwigaja, a i szacunu za to nie maja. Taki tam garkotluk.
Nie chodzi tu o predyspozycje, te sa ok, nie ma w tym nic szowinistycznego .... chodzi o szacunek ludzi do siebie. O to, jak szanuja prace innych. Jak sie wobec niej zachowuja. Jak ta prace oplacaja.
Tu nie musi byc gender ( choc gender to wlasnie tworca haselek typu ze cos jest szowinistyczne) , tu wystarczy zdrowo pojety feminizm.
Z tego wynika, że każda myśl, którą się propaguje jest ideologią. Nawet pojęcie „tradycyjnej rodziny” w takim układzie to ideologia . To nawet sensowne, ale jeśli wszystko jest ideologią, to znaczy, że wszystkie są do dupy. W takim natłoku ideologii, jedna więcej, jedna mniej..., co za różnica?
UsuńRaczej nie przestanę wierzyć w kulistość ziemi, mimo że stowarzyszenie Towarzystwo Płaskiej Ziemi wydało wiele książek. W księgarniach jest wiele psychologicznych książek opisujących syndrom DDA i zapewniam Cię, że wszystkie nadają się do kosza, nim się weźmiesz za lekturę.
Dlaczego Ty to zjawisko nie predyspozycji teraz odwracasz na zasadzie „odwracania kota ogonem”? Przecież to Ty bronisz tezy, że kobiety nie do wszystkiego się nadają (nie są predysponowane, czyż nie od tego się zaczeło). Nie zauważyłeś u siebie tej przemiany? Wkradła mi się literówka, miało być „półtora wiekiem”. Po kilku godzinach polemiki z Tobą, w moim wieku można być zmęczonym ;))). Natomiast z tym automobilizmem kobiet to mnie rozśmieszasz. Sport samochodowy to chyba nie zawód kierowcy, mimo, że mówimy o sporcie zawodowym. Nie wyobrażam sobie, że taka automobilistka siada za kierownicą tira. Do tego potrzebne są nieco inne uprawnienia. To pewnie dotyczyłoby również Haliny Rogalskiej.
Owszem twierdzenie, że model rodziny ma się opierać na tradycji - to też jak najbardziej ideologia. Nie widzę powodu, żeby tego tak nie nazywać. Różni się to od nauki, że ta nie zajmuje się postulowaniem jakichś rozwiązań (no chyba że mamy na myśli nauki stricte techniczne, które się tym zajmują). Pytanie tylko co z tego?
UsuńNo, nie powiem że się nie nadają, tylko że pewne rzeczy je bardziej pociągają inne mniej. Ty też nie nosisz butów na wysokim obcasie nie dlatego że się nie nadajesz.
Się nie rozbawiaj tak, bo ta Francuzka miała takie uprawnienia - poza tym do pewnego momentu prawo jazdy nie było wymagane. Nie mówimy poza tym o "uprawnieniach" tylko o predyspozycjach, więc na nic znów twoje kombinacje, jak ominąć temat. :P
Rzecz w tym, że próbę uświadamiania, jak się mają sprawy płci kulturowej, wciska się na siłę w ideologię. To tak jakby uznać, że nauka o przyrodzie, o kulturze, jak i każdy inny przedmiot tego typu, jest ideologią. Sam fakt opisania gender i przekazywania tej wiedzy, nie jest jeszcze w żadnej mierze ideologią. Natomiast szerzenie wyższości „tradycyjnej rodziny” nad innymi formami rodziny, już jak najbardziej.
UsuńPowoli dochodzimy do sedna (chyba, że znów coś wymyślisz). Możemy mówić o upodobaniach (nie o uprawnieniach, gdyż te są rzeczą umowną), ale to nie są preferencje. To, że lubię operę, nie jest tożsame z byciem muzykiem operowym. Znalazłem w tej muzyce upodobanie (kiedyś miałem całkiem inne), ale to nie wynika z moich preferencji, bo muzyka jest tylko dodatkiem w życiu. Podobnie jest z owymi rzekomymi preferencjami kobiet, mającymi wynikać z ich biologicznej różnicy wobec mężczyzn. Sam przed chwilą udowodniłeś, że mogą mieć upodobania, które rzekomo nie są kobiece. Spór można ograniczyć tylko do słownictwa i..., i schematów myślowych wynikających z tradycji. To drugie, jest jakby na to nie patrzeć, niemożliwym pragnieniem powrotu do przeszłości. Istotnym jest to, co mamy dziś (daleko różne od tego, co było), i to, co nas czeka w przyszłości. A fakt, że nie wszystkim się to podoba, cóż, mnie się nie podoba powrót do przeszłości. ;)
I znów operujesz komunałami. Co to znaczy "uświadamianie jak się mają sprawy płci kulturowej" a jak się mają? Sama nauka bada i opisuje rzeczywistość, nie zajmuje się postulowaniem zmian w interesie jakiejś grupy - dobrze by było, żebyś takie rzeczy wiedział i nie wyskakiwał z tak naiwnymi argumentami.
UsuńNo nie, chyba nie dochodzimy. :) Nadal się bowiem upierasz, że to wszystko opiera się na tradycji, co jest moim skromnym zdaniem po prostu nieprawdą. Możemy mówić oczywiście że jakaś część tych upodobań, jest wynikiem tradycyjnego podziału ról, ale wszystkich różnic między kobietą a mężczyzną nie da się po prostu tak wytłumaczyć. :)
Przemyśl, co napisałeś: „Sama nauka bada i opisuje rzeczywistość, nie zajmuje się postulowaniem zmian w interesie jakiejś grupy” i odpowiedz mi na pytanie: jakie postulaty, w interesie jakiej grupy zajmuje się gender? Tylko od razu uprzedzę: dążenie do uznania inności nie jest „interesem”, bo ta inność nie domaga się przywilejów, chce być li tylko równo traktowana, korzystając z tego, co gender-studies naukowo wyjaśnia. Ale to właśnie inność, a nie gender-studies.
UsuńA na czym się opiera, pomijając różnice biologiczne, jeśli nie na tradycji, nawet jeśli czasowo krótszej niż dwa tysiąclecia tradycji chrześcijańskiej? Bożonarodzeniowa choinka też ma chyba „tylko” dwu i pół wiekową tradycję, w dodatku nie rdzennie polską, a jednak powiedz komuś, że to nie jest tradycja polska. Tradycyjna rola kobiety w rodzinie zmieniała się na przestrzeni wieków, ale do połowy XX wieku, cechowała ją tylko podległość mężczyźnie. To się zmienia, z wielkimi oporami ze strony tradycjonalistów, tak wielkimi, że do dziś o tę podległość walczą. Radku, takie są fakty, a nie moja upartość, czy moje widzimisię.
No dobrze - mówisz, masz. Co powiesz o nakazie projektowania budynków z toaletami neutralnymi płciowo? Prawo wymagające istnienia takich toalet wprowadziły już m.in. Filadelfia, Seattle czy Santa Fe. Sam pomysł, że takie toalety są potrzebne, dla jakiejś nijakiej płci to wszak ideologia. jego prawne sankcjonowanie to nawet krok dalej... Dodajmy
UsuńDobra, Asmo, nie będziemy się przepierać w nieskończoność. Przeczytaj tą "Płeć Mózgu", albo tą drugą książkę - „Ona, on i mózg” Gałeckiego - może uzyskasz odpowiedzi na swoje pytania. Mnie to po prostu przekonuje.
Co ja myślę o „All Gender Restroom”? Mógłbym napisać to samo myślę, co o zapraszaniu wiernych do kościoła dziś, w dobie ekspansji koronawirus. Ale nie napiszę odwołując się do dwóch przykładów z życia wziętych, tu w Polsce. Pierwszy dotyczy końca lat siedemdziesiątych. Wczasy na morzem, ale pogoda do kitu, a moja córka na etapie nauki pływania (lat cztery). W ośrodku jest basen pływacki na godziny. I tu szok, bo do której przebieralni mam teraz wejść, aby córki nie stracić z oczu. Przeczekałem, aż męska się opróżni. Gorzej było z wyjściem. Tu przeczekać nie szło, więc moje dziecko naoglądało się nagich facetów, w tym i mnie.
UsuńDruga sytuacja. Opera. Antrakt i wiadomo spora część widzów musi iść do toalety. Tak się składa, że przed damską kolejka. Ze zrozumiałych względów idzie żółwim tempem. Na moment przed męską nie ma nikogo, więc staje przed nią facet z obsługi i kieruje do niej panie. Teraz spóźnieni faceci, tworzą kolejkę mimo, że tam są pisuary oddzielone od kabin ścianką.
Wreszcie już nie przykłady a moja prywatna opinia. Gdyby w tej Filadelfii, Seatle, Santa Fe były tylko „All Gender Restroom” to ja bym Twoje oburzenie zrozumiał. Teraz się tylko śmieję..., bo jak przypuszczam w domu też masz damsko-męski sraczyk ;)))
Pisałem Ci już, że „Płeć mózgu” czytałem i nie wiem czy mam ochotę do tej lektury wracać. Ale mam dla Ciebie dobrą nowiną. Mózg kobiety i mężczyzny różni się w tym samym stopniu, co mózgi dwóch mężczyzn, czy dwóch kobiet. Aby Cię nieco „wyprostować” poszperałem w necie na temat płci mózgu, a co nie jest reklamą książki. I mam trzy linki:
1 - https://www.national-geographic.pl/ludzie/plec-mozgu-to-mit-anatomicznie-jestesmy-tacy-sami
2 - https://wyborcza.pl/1,75400,15121444,Neuroseksizm_uczonych__czyli_draka_o_plec_mozgu.html
3 - https://www.polityka.pl/niezbednik/1540651,1,czy-mozg-ma-plec.read
Dodam, że trzeci odnosi się też do książki „Pleć mózgu” Anne Moir i Davida Jessela.
Przebieralnie dziecięce teraz są. :) W domu zaś mam damskomęski co podyktowane jest tym, że ani moje mieszkanie nie jest wielkości opery, ani tylu ludzi nie mieści.
UsuńTak, że nagle obalił wszystko facet który nie ma wykształcenia psychologicznego...
I powiedzmy że średnio mnie naprostowałeś bo...
a) w tych artykułach są sprzeczne informacje. W jednym jest że różnic nie ma, w drugim, że różnice są, ale różnią się też mózgi dwóch facetów...
b) badania z artykułów z lat 2014 i 2013 które podałeś w tych linkach są niestety już nieaktualne. Bowiem już wg kolejnych badań wychodzi, że badania wprawdzie nie wykazały różnic objętościowych (o czym mowa bodaj w pierwszym), ale okazało się, że mózgi różnią się zagęszczeniem neuronów w poszczególnych rejonach, a kolejne różnice wynikają z tego że działają na różne obszary mózgu różne hormony u kobiet i mężczyzn.
https://www.medonet.pl/zdrowie,mozg-kobiecy-sprzyja-lekom--depresji--bezesnnosci-i-zaburzeniom-odzywiania--meski---lamaniu-prawa--tak-mowia-wyniki-amerykanskich-badan--czy-podwaza-je-zwolennicy-teorii-gender-,artykul,1723540.html
Nieważne dla ilu, masz w domu „All Gender Restroom” ;)))
UsuńNie chciałem Ci udowodnić, że któraś z tych teorii o różnicach w budowie mózgu jest prawdziwa, jedynie fakt, że do dziś żadna z nich nie jest pewna. W dodatku powoływanie się na książkę sprzed trzydziestu lat jest mocno ryzykowne. Szczególnie w psychologii i medycynie.
Ale jakbym miał męską i damską to bym jej nie miał. :P
UsuńMoże, ale próby obalenia tych teorii spaliły na panewce. A zgadnij dlaczeczo ci naukowcy są hejtowani...?
Przypomnę Ci cytat z wywiadu Anne Moir dla Polityki: „Nie docenialiśmy, jak wielki wpływ na rozwój mózgu ma ludzka aktywność, jak niebywale mózg jest plastyczny. W świetle najnowszych ustaleń kobiety i mężczyźni nie różnią się zasadniczo biologicznie zdeterminowanymi zdolnościami poznawczymi” i „Zapowiedziała wówczas wydanie wraz z Davidem Jesselem uaktualnionej wersji „Płci mózgu””. Sama obaliła swoje teorie.
UsuńJakoś nie wydała. :)
UsuńZresztą nie pierwszy to i nie ostatni raz kiedy uczeni rewidują swoje własnie teorie jak okazują się niepopularne ze względów ideologicznych...
He, he, he... ano nie wydała ;)
UsuńZ okazji Dnia Mężczyzny składam Autorowi i jego męskim gościom serdeczne życzenia.
OdpowiedzUsuńNaprawdę dziś jest Dzień Mężczyzn? Ależ mnie zaskoczyłaś ;)
UsuńPięknie dziękuję w swoim imieniu i moich męskich Czytelników.
Przyznam sie szczerze, ze nie kumam Asmo o co chodzi.
OdpowiedzUsuńBo ja uwazam, ze kazdy sobie rzepke skrobie. I nie chcialabym aby ktos dyskredytowal, albo wyszydzal tradycyjny model rodziny, gdyz w takowym zyje i swego bronic bede. Bede bronic w obawie przed utrata mojego ( lubianego ) stylu zycia. Aby takowy model rodziny , przez roznorodnych oszolomow, nie zostal uznany za przestarzaly, a przez to uwazany za zwiazek nizszej ( gorszej) kategorii i aby naszej obyczajowosci totalnie nie odwrocono o 360 stopni.
Otóż to. Decyzja o tym jaka ma być Twoja rodzina, powinna leżeć tylko i wyłącznie w Twojej gestii. Notka powstała na bazie polemiki pod poprzednią notką, gdzie ośmieliłem się poddać krytyce, chrześcijańskie podejście do współczesnego modelu, nie tle samej rodziny, ile miejsca kobiet w rodzinie, przy czym w ogóle nie deprecjonowałem tego, co tak wzniośle określa się „tradycyjną rodziną”. Mój szanowny oponent raczył zauważyć, że prezentuję paranoiczne urojenia liberałów w kwestii nadania kobiecie równych praw w decydowaniu o kształcie rodziny.
UsuńTrochę dziwnie więc brzmi Twój komentarz, bo czyż mam rozumieć, że jesteś za patriarchalnym modelem rodziny, gdzie żona, podobnie jak ryby i dzieci, nie ma prawa głosu, i godzi się w pokorze na rolę służebną wobec męża i dzieci? Moim skromnym zresztą zdaniem, kobiecie w małżeństwie należy się równouprawnienie, a już o znęcaniu się fizycznym czy psychicznym w ogóle nie powinno być mowy. Aby jednak było śmieszniej, osobiście nie mam zamiaru zabraniać kobietom takich związków, jeśli mają takie pragnienie. Ale tu zaczynają się schody, gdyż zwolennicy „tradycyjnej rodziny” dla odmiany nie chcą się godzić na inny rodzaj związków. Więc zapytam przekornie: po której stronie jest silna tendencja do ingerowania w sprawy związane z charakterem związków rodzinnych?
PS. 360 stopni to powrót do poprzedniego kierunku. Rozumiem, że miałaś na myśli obrót o 180 stopni ;)
"360 stopni to powrót do poprzedniego kierunku. Rozumiem, że miałaś na myśli obrót o 180 stopni ;)"
UsuńPowiedzmy, ze mialam na mysli odwrocenie nam zycia do gory kolami:)
Co to w ogole jest ten zwiazek tradycyjny?
Bo u mnie w domu bywa tak, ze jak sie wkurze to zakladam portki i moj mezczyzna podarza za mna, czuje sie stlamszony moimi decyzjami. Czasami bywa ze to on te portki zaklada i kurde zaparl sie i wyjscia nie ma. Trzeba ustapic:))
Uwazam ze zycie z druga osoba to cala kamienista droga ustepst roznorodnych obu stron.
A z ta tradycja i patrirarchatem to ci powiem tak.
Moja tesciowa ( przedwojenna dziewczyna) na zewnatrz byla potulna kurka. Dawala swemu mezowi poczucie, ze rzadzi. Niewatpliwie i tak bywalo. Spelniala wobec niego funkcje , nazwalabym to dzisiaj, sluzebne, bo nie pracowala wiec obrabiala caly dom, dzieci i meza, a on ten Wielki Zywiciel Rodziny. Jednak kiedy w wieku ponad 80 lat spojrzala wstecz to bilans miala taki, ze dostala od niego wyszystko czego zachciala i ukrecila jeszcze wiecej.
Zachciala domu wiec ten dom w koncu powstal postawiony jego rekami. Zachciala dzieci, a ze ich miec nie mogli, to tesc wszedl w adopcje choc mu to nie lezalo:) Jak jej sie sasiad nie spodobal to tak nakrecila sytuacje, ze maz sprawe z nie tak postepujacym sasiadem zalatwil, bo zona chciala....
Kiedy pojawilam sie ja, to bylam non-stop krytykowana przez tesciowa ze nie zachowuje sie jak normalna kobieta, bo jasno, bez krepacji i zrozumiale mowie swemu facetowi czego potrzebuje. "Tak nie mozna"- Slyszalam od niej.-"Kobieta musi byc dyplomatka".
Ona swoje zachowanie nazywala dyplomacja, ja 40 lat od niej mlodsza nazywalam jej zachowanie ( dodam, ze w myslach) cwanym, nie dyplomatycznym- choc ponoc to jedno i to samo. Taka cwaniara z niej byla, nie dyplomatka. W tym patryjalchalnym domu rzadzila jak trzeba.
" Nie bede sie wyginac i sciemiac ,i na okraglo tlumaczyc swemu Panu czego oczekuje."- Bronilam sie.- "Tylo pojde na latwizne i powiem wprost o co mi biega"
To byl dla mojej tesciowej obyczajowy szok. Roznica w naszch kobiecych zachowaniach, ale efekt obie odnosilysmy ten sam:))
Cały problem w tym, że ci, którzy posługują się pojęciem „tradycyjna rodzina” i ją wywyższają, nie potrafią sprecyzować tego pojęcia. Dochodzi do takich absurdów jak w linku w notce (polecam, ale weź przedtem jakieś relanium) ;)))
UsuńZ Twojego opisu wynika, że dom Twojej teściowej nie był przykładem patriarchatu i tyle. Owa „dyplomacja” wyklucza patriarchat. Jeszcze raz, nie mam zamiaru nikomu narzucać, jak ma wyglądać jego rodzina. Jeśli już, pozwalam sobie poddać krytyce próby narzucenia innym pewnego modelu rodziny, który de facto, jeśli się nie przeżył, to traci na znaczeniu. Jestem jak najbardziej za tym, aby żona miała takie samo prawo decydowania o kształcie rodziny, jak jej mąż. Denerwuje mnie, gdy ktoś chce mi udowodnić wyższość świąt wielkanocnych (patriarchat) nad świętami Bożego narodzenie (partnerstwo). I chyba na swoim blogu mam prawo prezentować swoje poglądy? ;)
Nie wiem Asmo na czym polega tradycyjnosc w rodzinie. Patriarchat to sprawa jakas dziwna, bo istnieja w tych patriarcharnych krajach kobiety, ktore swietnie owymi patrirachami rzadza, kieruja , wyznaczaja im kierunek.
UsuńPo prostu kobiety, aby w tym meskim swiecie wyjsc na swoje musialy nauczyc sie owej "dyplomacji", "cwaniarstwa". Umiejetnosci bycia w cieniu. Znoszeniu tekstow w stylu : "A ty gdzie sie pchasz? Poszla do domu!". Patriarchat zalezy tez sporo od mezczyzny z jakim przyszlo nam zyc. Jak on byl wychowywany. Jaki mial przyklad z domu. No i tez od jego wewnetrznych predyspozycji typu; czy lubi rzadzic, czy tez lubi wygode i niech mu powiedza co ma zrobic.
Bywa tez , ze czesto facet dla swietego spokoju ( ten wasz swiety spokoj) przystanie na to aby kobieta w domu rzadzila, przystanie na postulaty feminizmu… a to kobiety( szczegolnie wychowane w starym ) sa zagorzalymi wrogami ideii feminizmu. Moja tesciowa zrobilaby wszystko, aby swiat wokol niej juz sie nie zmienial, aby otaczajace ja kobiety myslaly podobnie jako i ona, i zyly w podobnym stylu. Bo tak jak ona przezyla sie sprawdzilo, wiec bata nie ma- musi byc dobre. :))
Mam wątpliwości. Czy owa kobieca (żon) dyplomacja to jedyny sposób na patriarchat, szczególnie ten skrajny, gdzie nie kończy się na słowach „gdzie leziesz, poszła do domu!”, choć i to jest już przejaw skrajności?
UsuńPotrzeba matka wynalazku, ale chyba nie tędy droga. Uczciwsze wydaje mi się stwierdzenie: „facet, chcesz szacunku, miej szacunek do żony”. I paradoksalnie to leży tylko w gestii mężczyzn. Wojna płci, to nie jest najlepsze rozwiązanie. Na wojnie zawsze jest ktoś przegrany, a tu chyba nie chodzi o to, by ktoś miał przegrać.
Ja się z Tobą zgodzę, są kobiety, którym patriarchat odpowiada, nawet gdy są fizycznie maltretowane. Nie mam ochoty ich „prostować”, ale już zupełnie nie rozumiem, dlaczego zajadle walczą z feminizmem. Ten nie dotyczy ich, dotyczy tych kobiet, którym patriarchat, nierówne traktowanie w pracy, czy przypadki molestowania nie odpowiadają. Przecież nie są gorszą odmianą człowieka. Z punktu widzenia biologii inną, ale wobec prawa powinny być równorzędną. Nie pojmuję, dlaczego są zmuszone wyrywać po kawałeczku to równouprawnienie, w dodatku narażone na obelgi.
Dlatego , ze to sie wiaze z wladza ( mezczyzni musza z wielu wygod zrezygnowac z wielu niepisanych przywilejow) dlatego jest to wyrywanie owego rownouprawnienia.
Usuńhttps://wiadomosci.onet.pl/religia/gender-nowa-niebezpieczna-ideologia/208yll
UsuńNie sądzisz, że skoro połowa (w zaokrągleniu) populacji ludzkiej to kobiety, to i one mają prawo do posiadania władzy? Tymczasem jak słusznie zauważyłaś, mężczyźni mają na tym polu przywileje.
UsuńPo pierwsze, artykuł pochodzi z 2005 roku, po drugie, jest przedrukiem z ultrakatolickiego tygodnika „Niedziela”. Już wtedy katolickie środowiska widziały zagrożenie w feminizmie, więc dopisywano im wszystkie „grzechy” jakie można było wymyślić, aby feminizm oczernić. Pozwolę sobie na dwa znamienne cytaty: „To oznacza, że celem rewolucji feministycznej jest nie tylko usunięcie przywilejów mężczyzn, co było celem ruchu feministycznego, lecz wyeliminowanie różnicy między płciami; różnice płciowe nie będą już więcej miały żadnego znaczenia” oraz „Nowy feminizm chce znieść rodzinę biologiczną” (sic!) Takie brednie mógł napisać tylko katolicki fundamentalista, zarówno ten, który zadaje tendencyjne pytania, jak i odpowiadający zgodnie z zapotrzebowaniem przeciwników feminizmu. A już połączenie feminizmu z gender zakrawa na kpinę.
Wedlug mnie jestes bardzo uprzedzony i to przez pryzmat uprzedzen odbierasz czytany material.
Usuńzaczynasz analize od roku i Pisma w ktorym zostal ow artykul umieszczony, nie wzracajac uwagi, ze moga sie w nim znalezc cenne informacje. Masz tak system oceniania, ze skoro w "ultrakatlickim " pismie cos zostalo zawarte to nie ma to to zadnej wartosci.
Oczywiscie , ze gender powstal na podlozu feminizmu. Dobry moment tworcy tej idei wybrali. Podpieli sie, a potem rozwineli.
A zastanow sie porzadnie nad tymi przywolanymi przez ciebie cytatami. Nie oceniaj ich emocjonalnie, ale poszukaj konkretnych powtierdzen na to, ze to brednie. Bo na razie to tylko fukasz okresleniami typu "brednie", "kpina". Dobrze, to jest twoje emocjonalne zdanie, ale moze potwierdz te emocje czyms konkretnym , nie odzywkami w stylu: brednie, kpiny:))
A to jest Asmo Antyfacet:)
UsuńCos dla mezczyzn walczacych o rownouprawnienie. Mylse, ze jego zachowania miescza sie w ramach gender… na pewno gender wiele mu pomogl. A moze zainspirowal? Kto wie.
Calkiem mozliwe, ze slynna Conchita Wurs siagnela image od naszego antyfaceta?
https://www.newsweek.pl/polska/antyfacet-rp/32czv4b
https://wiadomosci.onet.pl/kiosk/antyfacet-na-szpilkach/jgexe
https://youtu.be/VJrfdVpS-wQ
UsuńTo, że skrytykowałem artykuł nie wynika z uprzedzeń. Na wielu portalach katolickich znajduję artykuły, których nie ośmieliłbym się skrytykować, nawet jeśli kłócą się z moim światopoglądem.
UsuńOtóż Aniu, ten artykuł jest tak tendencyjny, że „w nim znaleźć cenne informacje” graniczy z cudem, a jak wiesz, w cuda nie wierzę. ;))) Ten artykuł nawet nie stoi przy czymś, co można by nazwać obiektywizmem, ba, nawet się na to nie sili. Teraz dla odmiany dwa tendencyjne pytania (jest ich więcej, jeśli nie wszystkie): „Dlaczego w pewnym momencie walka o równe prawa kobiet przekształciła się w walkę kobiet przeciwko mężczyznom i rodzinie?” oraz: „To oczywiste, że różnica ról mężczyzn i kobiet jest konsekwencją naturalnych różnic biologicznych! Mężczyzna nie może zajść w ciążę, nie może karmić dziecka piersią...”. Otóż, oba te pytania sugerują odpowiedź i to twierdzącą. Takich pytań oczekuje pani Dale O’Leary, aby było śmiesznie: rzekoma „specjalistka od gender”. Tymczasem to dziennikarka, a nie specjalistka (w jej przekonania religijne już nie muszę wnikać).
Jeśli jednak spróbujesz coś znaleźć na jej temat, zawsze trafisz na katolickie portale. Dość znamienne. Datę i portal znalazłem po przeczytaniu artykułu.
Co mi chcesz udowodnić tymi artykułami i wideo o antyfacecie, bo nie bardzo rozumiem?
UsuńNie patrzysz na argumenty a na to kim ow ktos argumentujacy jest. Od tego zaczynasz. Nie jestes dla mnie w takim ukladzie wiarygodny, kiedy chodzi o analize omawianego materialu. Masz w glowie tak ustawione , ze jak to redaktor pisma, ktore cenisz to bata nie ma za samo nazwisko dajesz taryfe zaufania.
UsuńChocby i ow ktos gafe strzelil, nie dobral wlasciwych argumentow to dla ciebie nic, ot… tylko potkniecie sie, strzelony nieopatrznie kapiszon. Jezeli cos podobnego przytrafi sie stronie przez ciebie nielubianej to jest dopiero wyciaganie, delektowanie sie, mlaskanie :)))
Tendencyjne zachowanie. Jak na raze dyskredytujesz pania Dale O`Lery za to , ze cos na jej temat mozna znalezc li tylko na katolickich portalach. Poza tym wedlug ciebie to nie specjalistka a dziennikarka. Czy bycie dziennikarzem wyklucza specjalizowanie sie w jakiejs dziedzinie?
Nie masz argumentu, ktory zamknal by mi ryj, a twoimi argumentami jest jak nadal fukanie na zasadzie: "A kto to jest?", "Nic nie zanczy, bo tylko na katolickich portalach sie produkuje", "To tylko dziennikarka".
Co to jest Asmo? To ma byc rzeczowa rozmowa.
Material z YouTube poprawil mi humor, myslalam ze w twoim przypadku zadziala podobnie. Przestaniesz pufac i fukac:)) Moze warto sprobowac jak ow Antyfacet. Bielizna kobieca nie uwiera ponoc w jadra. Jest wygodniejsza, przyjemniejsza, przewiewniejsza … mysle , ze od razu nastroj sie podnosi.
Na niemieckich stronych o tej kobiecie znalezc mozna wiele wiecej. Zajmuje sie dziedzina gender od strony krytycznej , wydaje ksiazki na dany temat... o moze to calkiem nieistotne, ale ma sporo wnukow:))
UsuńTo możemy się umówić, Ty poszukaj mi tych rzeczowych argumentów, a ja poszukam te durne, poza tymi, które już wymieniłem? Ile razy mam Ci tłumaczyć, że ja nie mam awersji do katolickich portali, ba, znajduję sporo takich treści, którymi mógłbym katolikom bić po oczach, mimo że mnie dziś te sprawy nie dotyczą? Tylko wtedy jest larum, że ja katolików nienawidzę. Paranoja.
UsuńPytasz: „Czy bycie dziennikarzem wyklucza specjalizowanie się w jakiejś dziedzinie?” Nie, nie wyklucza, tylko tę specjalizację trzeba zdobyć. Nigdzie nie znalazłem informacji, że ukończyła studia gender. Tak jak ja nie skończyłem studiów teologicznych. Jest między nami jednak dość istotna różnica. Ja przez niemal cztery dekady byłem gorliwym katolikiem, ona nigdy z gender się nawet nie tyle nie utożsamiała, ile nigdy nie próbowała go zrozumieć.
Nie uważam, żebyś miała „ryj”, więc mi nie potrzeba argumentów na to, by Ci go zamknąć ;))) Nie chcesz się odnieść do tekstów autorstwa Dale O’Leary, które Ci zacytowałem, więc które z nas unika merytorycznej dyskusji?
Jeśli myślisz, że jeśli zacznę nosić damską bieliznę i przez to zmienię poglądy, to jesteś w błędzie ;) Ja Ci powiem w sekrecie – uwielbiam damską bieliznę, pod warunkiem, że ją podziwiam na kobiecym ciele, i mogę ją własnoręcznie zdejmować ;))) Z całym szacunkiem, sam nie mam zamiaru jej wdziewać.
A znajdziesz na niemieckich portalach krytykę poglądów Dale O’Leary?
Jak przeczytałam zalinkowane artykuły, to zaczynam coraz bardziej doceniać, że jednak mamy nie tylko stronę konserwatywną. Kobieta też człowiek i nie muszę mieć męża i dzieci by coś znaczyć.
OdpowiedzUsuń