piątek, 17 kwietnia 2020

Wróżby i zabobony


  Ostatnio na kilku blogach pojawiło się posty na temat książek opisujących zjawiska zawarte w tytule. Kościół je wszystkie oficjalnie potępia. Osobiście, jakem ateista, może nie tyle potępiam, ile uznając ich irracjonalność, traktuję je w kategoriach humoru. Ponieważ mamy czas nic-nierobienia, postanowiłem sprawę „naukowo” niektóre z nich przedstawić, przynajmniej te, które mimo tejże irracjonalności wydają się być zabawne, a przy tym są całkowicie nieszkodliwe. 

  Będzie alfabetycznie, abym się w tej wyliczance nie pogubił.

Biedronka (boża krówka) – przynosi szczęście, jeśli usiądzie na kimś, szczęście dotknie takiego prawie natychmiast;
Biurko – nie należy przy nim siadać plecami do drzwi, bo zwiastuje to śmierć (choć nie wiem komu);
Buty – nie wolno ich stawiać na stole bo to zapowiada kłótnię. Za zły znak uważa się obdarowanie kogoś butami w prezencie gwiazdkowym, nawet kapcie nie są wskazane;
Chusteczki do nosa – jeśli chcesz stracić przyjaciela lub przyjaciółkę, albo zakończyć miłość, wystarczy obdarować taką osobę chusteczką lub pakietem chusteczek;
Chrząszcz – nadepnięcie na niego oznacza deszcz. Tak się zastanawiam, dlaczego w czasie suszy nie stosuje się tego sposobu?;
Drabina – powszechnie znane przekonanie, że przechodzenie pod nią oznacza niebezpieczeństwo lub nieszczęście;
Dziecko – jeśli zaciska pięści we śnie, to znak, że będzie skąpe;
Guzik – szczególnie ten od kominiarza przynosi szczęście. Znaleźć guzik lub dostać od kogoś, to wielkie powodzenie;
Gwizd, gwizdanie – nie wolno gwizdać w kopalni, jest to zły omen;
Halka – już niemodna, jeśli dziewczynie wystawała spod sukienki, oznaczało to, że jest bardziej córką tatusia niż mamusi;
Herbata – jeśli przypadkiem zaparzysz przyjaciółce/przyjacielowi herbatę słabszą niż zazwyczaj, może to oznaczać koniec przyjaźni (to raczej realna możliwość niż zabobon);
Jabłko – jeśli nie jesteś pewien miłości ukochanej osoby, spal pestki jabłka w ogniu, będziesz miał gwarancję jego dozgonnej miłości (że ja tego wcześniej nie znałem);
Jajko – nie wolno wrzucać do ognia skorupek z jajka, bo kura przestanie się nieść;
Kolor żółty – jest kolorem zazdrości. Jeśli dziewczyna wkłada na siebie wiele dodatków w tym kolorze, to chłopak może być pewien, że ma do czynienia z zazdrośnicą (lepiej nie ryzykować);
Kot - jeśli kot jest niespokojny oznacza to, że nadciąga wichura lub w domu są duchy! Nie wolno kotu nadepnąć na ogon, to niesamowite nieszczęście (to drugie też umieściłbym w realiach, a nie zabobonach);
Krzaki - jeśli zaczepisz się o gałąź krzewu, a nawet uszkodzisz sobie ubranie, przed tobą korzystne zmiany finansowe (a ja głupi omijałem kolczaste krzewy);
Krzesło – nie należy wsuwać pod stół krzesła po obiedzie, będąc u kogoś z wizytą, bo oznacza to, że nie chce się tam przyjść ponownie;
Liść – złapanie liścia, nim spadnie, oznacza wielkie szczęście;
Mocz – dawne wierzenia mówiły, że w domu lub mieszkaniu skropionym moczem nigdy nie zagnieżdżą się złe duchy;

  Ciąg dalszy nastąpi, albo może ktoś z Czytelników zechce tę listę uzupełnić. Ja mam w rękawie jeszcze ze dwadzieścia. Temat zabobonów „pociągnę”, choć w innym kontekście. Jakim? Chyba wielu z Was już się domyśla...


21 komentarzy:

  1. Ha, na uzupełnianie listy pewnie zabrakłoby mi miejsca... Ale i tak wielu tych zabobonów nie znałem, w związku z czym, przeczytałem całość z wielkim ukontentowaniem.

    Ale co do tego gwizdania w kopalni - nie miało to związku ze Skarbkiem? Nie znosił ponoć przeklinania, gwizdania i krzyku, za co potrafił górnika zdzielić po pysku, albo rzucić nim o ścianę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być Skarbnikiem. :D

      Usuń
    2. Mit Skarbnika zaniknął jeszcze nim ja podjąłem pracę w kopalni, choć masz rację, gwizdanie wiązało się z tym mitem. Przesąd przetrwał do dziś, choć akurat trudno go uznać za coś szczególnie złego. Ale nie spotkałem się z przypadkiem, aby ktoś kogoś za to rzucał o ścianę. Rękoczyny na dole były tak samo nie do przyjęcia jak owo gwizdanie. W ostrym tonie zwracano uwagę, że tak nie wolno. Przykładów tego „ostrego tonu” nie podam. Jedynym cenzuralnym momentem tego tonu, była przerwa na oddech ;)

      Jest jeszcze jeden fenomen. Tradycyjnym przywitaniem na dole jest „Szczęść Boże” i obowiązuje do dziś, mimo że w czasach radosnego socjalizmu wyższa kadra kopalni to byli w przewadze partyjniacy. Oni też tylko takiego przywitania używali. Każde inne było całkowicie ignorowane, nikt na nie nie odpowiadał.

      Usuń
    3. Ja te niuanse znam tylko z twórczości Gustawa Morcinka. Miałem taki albumik z bajkami - "Jak Górnik Bulandra diabła oszukał" i tam było sporo o tych zwyczajach górniczych.

      Usuń
    4. Tyle, że to były czasy konia pod ziemią ;) Po nich też coś zostało. W starych kopalniach plaga szczurów ;)

      Usuń
    5. Ale też mówili sobie "Szczęść Boże". Nawet ten Skarbnik, choć ponoć pochodził z wierzeń starosłowiańskich. :)

      Usuń
  2. Ja tam mam pozytywny stosunek do zabawnych zabobonów.Nikomu one nie zaszkodzą.
    Gdzieś mam książkę w tym konkretnym temacie,muszę poszukać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem zaczyna się wtedy, gdy zabobony zaczynają szkodzić. Np., petent u wróżbity. Takimi zabobonami też mam zamiar się zająć ;)

      Usuń
    2. Zabobony i wróżby to jednak ciut co innego.
      Ale cóż ja mogę poradzić na to ,że ludzie lubią szukać porad i wiadomości o swoim losie u wróża Macieja.

      Usuń
    3. Ja to wszystko wrzucam do jednego worka głupoty ludzkiej. Klasyfikacja wydaje się całkowicie zbędna ;)

      Usuń
    4. https://youtu.be/QptyJm2ZsqM

      Usuń
    5. https://youtu.be/7Y5OsklokgQ

      Usuń
    6. Tak mnie nie do końca śmieszą, ale dzięki ;)
      Na Zrzędzie będę miał na tapecie innego jasnowidza ;)

      Usuń
    7. Asmodeusz
      Głupota też ma jednak swoje odcienie ;)

      Nasze kabarety jakoś ostatnio tak śmieszą nieśmiesznie

      Usuń
    8. Dlatego chętnie wracam do kabaretu Dudka ;) Poziom dla współczesnych nieosiąglany.

      Usuń
  3. Jak by Ci tu powiedzieć - podobno 13 to pechowa liczba. A ja się urodziłam właśnie trzynastego, ale chyba nie w piątek;) Jutro na moim blogu- Mozart,prawie 2 godziny muzyki.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się podobno urodziłem w niedzielę ;) Zaś dziecko urodzone w niedzielę - będzie leniwe.

      Oczywiście, że zajrzę...

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  4. Całe życie walczyłam w swojej rodzinie z zabobonami, choć nie było ich wiele. W sumie jeden i nawet może Ci się spodobać ;) Taki, że zakonnice przynoszą pecha.
    Razu pewnego do kolejki na Kasprowy wsiada z nami kilka sióstr zakonnych. Mama prawie żegna się z życiem, ja wywracam oczu do góry. Jedziemy. Do czasu. Gdzieś w połowie trasy dopada nas burza. Taka ze grzmotami i pieronami :) I porywistym wichrem. Wagonik się kolebie, błyski oślepiają, grzmoty ogłuszają, a na dole naprawdę daleko stały ląd.
    Co to znaczy? Pewnie tyle, że i my i zakonnice miały pecha. A może...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie walczyłem z zabobonami, ja się od nich z trudem uwalniałem, bo zewsząd mnie otaczały ;)
      Niemniej przyznam, że nie słyszałem o zakonnicach, jakoby miały przynosić pecha. Jeśli mnie coś w nich drażni to te wykrochmalone nakrycia głowy, ale tak to spoko.

      Pech, jak dla mnie to też przesąd, choć tak silnie w nas zakorzeniony, że nawet mnie trudno się czasami od niego uwolnić. W końcu to tylko niesprzyjający zbieg okoliczności, zaś określenie pech sugeruje celowe działanie jakieś siły wyższej, albo i niższej – ktoś, coś ma wpływ na taki zbieg okoliczności. Ale za bardzo nie będę protestował, w końcu słówko się ogólnie przyjęło.

      Usuń
  5. W Anglii jest przesąd ze nie wolno otwartego parasola trzymać.No i zawsze mam z tym problem bo zapominam i jak mam go wysuszyć? .na zewnątrz kiedy często leje.O zakonnicach tez slyszalam.Podczas Dni Młodzieży do tramwaju w Krakowie wsiadła grupa rozspiewanych zakonniczek z mlodzieza i na rondzie tramwaj wypadł z szyn.Było dużo krzyku i strachu ,na szczęście się nie przewrócił.Co o tym myśleć? Pozdrawiam Marta uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież jak pada deszcz, trudno nie trzymać otwartego parasola? W tym kompletny brak logiki, ale może tak być, bo przecież przesądom zawsze brak logiki ;)

      Mojemu kuzynowi tramwaj obciął nogę, gdy wyskakiwał w czasie jazdy. Dawne czasy – drzwi automatycznych nie było. Zakonnicy w tramwaju też. Jakby na to nie patrzeć, tramwaje mają tendencję do wykolejania się, zaś zakonnice prawo tramwajami podróżować. Nie widzę w tym żadnego związku przyczynowego;)
      Odwzajemniam pozdrowienia.

      Usuń