sobota, 5 września 2015

Śmiech to zdrowie?



  Chyba ze mną coś nie tak, to znaczy – zaczynam mieć wątpliwości. Tak ogólnie, uważa się, że człowiek w moim wieku powinien być stateczny, poważny i zrównoważony emocjonalnie. Jeśli uśmiech na twarzy to tylko z gatunku tych uprzejmych dla bliźnich, „cóś ala” A. Duda, bo już u
J. Kaczyńskiego nawet takiego nie uświadczysz. Ale ja w żadnym wypadku nie o polityce – tak mi się tylko skojarzyło. Bo czasami się łapię na tym, że śmieję się jak głupi do sera, a tak przecież w moim wieku nie uchodzi.

  Dziś właśnie tak miałem. W dodatku z samego rana, co podobno grozi płaczem na wieczór, i co gorsza, z powodu całkiem poważnego i pobożnego artykułu. Na stronie tego bloga jest link do mojej ulubionego portalu. Tam szukam inspiracji na całkiem poważne (i pobożne) tematy. Jak słusznie twierdzi jedna z moich, oby nie już nie tylko byłych, czytelniczek, najczęściej w poszukiwaniu tematów do polemiki. Tak mam, że zdecydowanie bardziej lubię polemikę od peanów na cześć. O czym tu dyskutować jak się zgadzam z jakimś twierdzeniem, z jakąś tezą? Wróćmy do sedna, bo temat i kontrowersyjny, i delikatnie intymny – dotyczy uzależnienia od seksu (sic!) Ale ostrzegam wrażliwych, będzie ironicznie i prześmiewczo.

  Ja już gdzieś, kiedyś pisałem, że jesteśmy jedynym gatunkiem na tej ziemi, którego seksualność jest praktycznie niczym nieograniczona. Zwierzęta tak nie mają i niech żałują. Natura to tak wymyśliła, że chociaż standardem jest, że kobieta rodzi jedno dziecko w jednym cyklu, i tak człowiek zdominował tę planetę. Owadów jest miliardy więcej, ale ich życie jest krótkie i z tej liczebności nic nie wynika, no może poza tym, że uprzykrzają człowiekowi jego życie. Z tą ludzką seksualnością jest jednak pewien problem. Nie wiedzieć kiedy, nie wiedzieć jak i dlaczego, człowiek uznał w pewnym momencie swej historii, że to grzech?! Ja osobiście tego nie rozumiem, bo i to przyjemne, i w końcu skutkuje przedłużeniem gatunku.

  Tymczasem pewna grupa moralistów uznaje z pełnym przekonaniem, że „czerpanie przyjemności z seksu jest uzależnieniem porównywalnym z narkomanią i alkoholizmem. Pogoń za przyjemnością seksualną jest rodzajem narkomanii”*. To bym jeszcze rozumiał, pod warunkiem, że jest w tym stwierdzeniu pewna metafora. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić seksu bez czerpania z niego przyjemności. Jednak już stwierdzenie, że owo doznawanie przyjemności „jest stanem duchowej śmierci, która wyraża się w mocno przytępionej wrażliwości na miłość Boga” wprawiło mnie nie tyle w zdumienie, co wręcz w konsternację. Przecież według tych samych moralistów to właśnie Bóg obdarzył człowieka tą przyjemnością związaną z seksem. Ale ks. M. Tuchowski, który jest autorem tego tekstu, próbuje mi to wyjaśnić. „Współżycie płciowe jest miejscem [podkreślenia moje] poczęcia nowego człowieka, miejscem szczególnej obecności i działania Boga”. Ten, jak mniemam,  lapsus językowy wywołał właśnie mój nieprzystojny i niepohamowany śmiech. Kiedyś wyobrażałem sobie Boga wszędzie, nawet w ubikacji, ale nigdy by mi nie przyszło na myśl, że może być w „miejscu” gdzie właśnie doznaję rozkoszy seksualnej...

  Intencją autora tego artykułu de facto jest próba dowiedzenia, że seks przed i pozamałżeński jest grzechem. Ja się nie będę sprzeczał, ale mam pytanie: czy związek małżeński czyni nas wolnym od uzależnień seksualnych? Coś w tym może jest na rzeczy, bo w pewnej chwili uzmysłowiłem sobie, że małżonka mnie już tak nie pociąga seksualnie jak kiedyś. Jej to też pewnie dotyczyło. A przecież był czas, gdy kochaliśmy się na potęgę i to niekoniecznie tylko „po bożemu”. Rzekłbym: seks był jednym z elementów sensu naszego związku. A to już według wszelkich oznak na niebie i ziemi (ze wskazaniem na to pierwsze) i wywodów ks. M. Tuchowskiego, jest grzechem. I kolejna konsternacja. Na dowód swego twierdzenia, autor powołuje się na cytat z Ewangelii św. Mateusza [19,8-9]. Z ciekawości sprawdziłem i... oblał mnie zimny pot. Dwa zdania z tego fragmentu Ewangelii: „[8](...) jeśli twoja ręka lub noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie”, „[9] I jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie (...)”. Ciąg dalszy jakoś tak mi się sam nasunął: „[?] I jeśli twój penis… itd.

  Przyznaję, że czegoś jeszcze nie rozumiem. Dlaczego mój stosunek do seksu jest grzechem, a obsesja na jego punkcie, taką jaką reprezentują religijni moraliści, już nie? Bo zauważyłem pewną osobliwą prawidłowość. Moje uwielbienie dla seksu powoli mija, choć pewnie nigdy nie minie do końca. Natomiast obsesja na jego punkcie tychże moralistów, wraz z wiekiem, staje się coraz silniejsza i wręcz maniakalnie natrętna.

* - http://www.fronda.pl/a/masz-nalog-seksualny-oto-jak-go-pokonac,56241.html


30 komentarzy:

  1. Z tym śmiechem to mam całkiem podobnie :) I łapie mnie wszędzie np. ważne zebranie : Dana osoba
    coś ważnego mówi , a ja zanoszę się śmiechem i chce cichaczem opuścić salę :) im bardziej staram
    się cicho , to śmiech się potęguje . Znajomi wiedzą , że czasem mam takie napady śmiesznej głupawki .
    Byłam nawet z tym po poradę u fachowca . Prosiłam o wskazówki i rady i chyba jego też zaraziłam
    tym śmiechem . Ponieważ przebieg naszej rozmowy był śmieszny . A teraz na poważnie :)
    Cytaty z Ewangelii św . Mateusza po przeczytaniu mam ciarki na plecach . Albo religia jest bardzo
    zakłamana , albo Ewangelię przepisywał ktoś , co miał z główką nie tak . A , może moja wiara w której
    jestem , jest dla ludzi czystych , jak biała kartka ?!. Tylko gdzie takich szukać ?.
    Skoro mam sobie odciąć i to i tamto , bo jest grzeszne :). To może lepiej zmienić wiarę ???
    Zmienić ? Zostać ? No właśnie o to jest pytanie !
    To już wiem , jakie zabiegi kosmetyczne zafunduje mi piekło .
    I tu już nie jest mi do śmiechu ... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym piekłem to ja nie wiem... Mówi się, że „twoja dusza smażyć się będzie w piekle”, czyli nie ciało, a coś niematerialnego, bez cielesnej zmysłowości. I chyba się dusze nie rozmnażają tak jak ludzie, raczej nie będzie co, i po co obcinać :) Warto by posłuchać ekspertów.
      A co do wiary już na poważnie. Jeśli wierzysz to sobie wierz, byle z dystansem do ortodoksyjnych moralistów. Oni są w stanie wpędzić człowieka w depresje i skutecznie wyleczą Cię z tego zdrowego śmiechu, nawet jeśli nazwać go głupawką.
      Odwzajemniam pozdrowienia.

      Usuń
  2. To jeszcze ja ... A przecież człowiek i tak do pewnego momentu cieszy się własnym ciałem !
    A potem wiadomo :) Ale my takich dylematów jeszcze nie mamy . Prawda Asmodeuszu :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ździebko jestem zbity z tropu :) Nie bardzo rozumiem, co kryje się pod słowem „potem”? Jeśli masz na myśli późną starość – liczę na to, że chociaż może nie własnym ciałem, to i tak znajdzie się coś, czym będę cieszyć moje oczy i myśli :) Faktycznie jeszcze mnie to nie martwi :)

      Usuń
  3. Wiem , wiem . Że dusza , przecież z ciałem tam nie wpuszczają , a szkoda :)
    Jakie orędzie do Narodu ? Jak seks sprawia wam frajdę i zadowolenie . To nie czekajcie .
    Tylko go uprawiajcie :) Jak macie z kim . Może być w prezerwatywie :) Ale nie musi , bo
    wiecie , że dopada nas niż demograficzny . Miłej soboty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo wiem, gdzie tu orędzie do Narodu, ale mniejsza z tym. Ciekawy problem to ten niż demograficzny, którym straszysz(?), a który może mieć bardzo różne skutki, niekoniecznie negatywne. Ale to raczej temat na inną notkę, choć nie jestem pewien, czy mnie natchnie :)
      I ja życzę miłej soboty, tak miłej jak moja, bo popołudniu czeka mnie turniej szachowy.

      Usuń
  4. Asmodeuszu jeśli uznasz , że któryś mój komentarz , jest nie na miejscu .
    To proszę , śmiało go usuń . Ja się nie obrażę :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze, nie bardzo się widzę w roli cenzora :), tym bardziej, że jestem wrogiem wszelkiej cenzury.

      Usuń
    2. Co najwyżej dostaniesz żółtą kartkę :)))

      Usuń
  5. A ten turniej szachowy , to ze złotopiórkami czy ? :)))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli białe piony (zazwyczaj mają kolor beżowo-żółty) uznać za złotopionki, to jak najbardziej :)))

      Usuń
  6. To pytanie , to było tak dla jaj :) Chciałam coś sprawdzić :)
    Proszę przymknąć oko . Pięknego popołudnia :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, szachy nie kojarzą mi się z seksem :)))
      Będzie piękne popołudnie i życzę takiego samego :)

      Usuń
  7. A mnie nie ukrywając trochę tak :) Ponieważ podczas seksu , wykonujemy ruchy i podczas gry w szachy też . No może ten ruch ,podczas gry w szachy jest bardziej przemyślany .
    Mylę się Asmodeuszu ? czy mam rację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno im człowiek ma więcej skojarzeń tym lepiej :)
      Choć ja uważam, że bliższa skojarzeniu jest satysfakcja, w szachach z wygranej, w seksie z ... :)))) Emocjonalnie dość bliskie siebie :), ale w szachach myślenie o seksie nie służy wygranej :((((
      Teraz już najwyższy czas mi się zbierać.

      Usuń
  8. Życzę wygranej czterema ruchami :) Proszę nie popełnić błędów pozycyjnych :) I nie pomylić
    szachowych figur . Np. króla ze skoczkiem . Humor wskazany :) Bo przecież śmiech to zdrowie !:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia. Tak dobrze nie było, aby w czterech ruchach :) To nie tej klasy przeciwnicy. Ale jestem dumny i blady :))) Trzecie miejsce! Po raz pierwszy na podium!
      Masz rację, śmiech to jednak zdrowie. Miłej nocy :)

      Usuń
  9. właśnie wczoraj w pracy o "stateczności" rozmawiałam ze swoją kierowniczką w pracy :)

    wg mnie największą nagonkę na seks robią osoby zakompleksione z wewnętrznymi problemami. a zwłaszcza ci, którzy boją się przyznać jak bardzo są od niego uzależnieni i jak bardzo chcieliby się temu oddać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa opinia o powodach nagonki na seks i pewnie coś w niej jest na rzeczy :)
      I jakoś tak mnie zaciekawiło, co z tej rozmowy z kierowniczką wynikło?

      Usuń
    2. stwierdziłyśmy, że ludzie w wieku nastoletnim często postrzegają osoby 30-40-i więcej - letnie, jako takie starsze , stateczne. ... że bardziej powinny myśleć o szykowaniu kwaterki na cmentarzu a nie o zabawie, czy różnych fiu-bździu w głowie :)

      peselek pokazuje swoje, pewne doświadczenia są, klapki wielotematowo z oczu pospadały - ale jednak jeszcze potrafimy być wariatkami.

      dobrze, że moje córa nie wie, jakie myśli mi się po głowie szwendają i co mamusia potrafi ;) :D!

      Usuń
    3. W tym spojrzeniu nastolatków coś jest na rzeczy, bo jak sięgam pamięcią do czasów mojej młodości – też tak traktowałem osoby w wieku statecznym :) Nic więc dziwnego, że gdy przy nastolatkach zachowujemy się nie mniej poważnie niż oni sami, wyglądamy jak wariaci. I co gorsza, gdzieś tam wyczytałem, że oni właśnie nie lubią w nas tego, że czasami chcemy być sobą, tzn. dla nich to totalny obciach. Moja babcia, osoba już po pięćdziesiątce, na moje oburzenie jej zachowaniem, stwierdziła: poczekaj synku jak dożyjesz moich lat... I miała stuprocentową rację.
      A ja mam w nosie, to co sobie myślą małolaty :) i dobrze, że mamusia ma kosmate myśli i nie wiadomo, co potrafi :))))
      Ten wczorajszy turniej był z okazji dożynek, grała muzyka, coś jak disco-polo, i nagle jakaś podekscytowana mamusia weszła na stół biesiadny i zaczęła tańczyć. Małolaty pierzchły jak rażone piorunem, ale reszta towarzystwa biła brawo. W jakiś czas później była już zabawa dla małolatów. Wyginali się tak samo jak ich mamusia! Ale o zgrozo, usłyszałem opinie tych dorosłych klaskających, że nie rozumieją, jak tak można tańczyć!!! Konflikt pokoleń w czystej postaci...:)))

      Usuń
  10. Asmodeuszu gratuluję !:) Miałam napisać po przegranej , humor wskazany :))) Ale wierzyłam w Ciebie :)
    Chyba i ja zacznę poznawać : skoczka , króla i hetmana :) A potem kto wie ?:)
    A teraz z mojego podium :) Pięknej nocy życzę :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze mną faktycznie coś nie tak :) Po wygranej się cieszę, po przegranej nucę sobie: nic się nie stało, ... nic się nie staałooo. Wielokropek to moje prawdziwe imię :)))
      Idę spać. Po takiej dawce wysiłku umysłowego, spotęgowanego adrenaliną mam nieco przytępiony umysł :))) Humor ekstra ale dowcip nieco przyciężki...
      Dobranoc nocnym markom.

      Usuń
  11. Ha,na podium...gratuluję.!!! Chcę podpowiedzieć dlaczego Bóg jest tam, gdzie doznajesz rozkoszy seksualnej, oczywiście kiedy to się mieści w ramach (po Bożemu). On czeka by szybko włożyć "duszyczkę" do właśnie łączących się jajeczek i plemniczków, bo jak inaczej ? Tylko tak to sobie tłumaczę.:) Czy ja grzeszę takimi pomysłami? Mnie to nie przeszkadza , ale chyba ktoś się znajdzie kto mnie potępi.:))))))) Tylko proszę mi wtedy wytłumaczyć sposób w jaki ta dusza dostaje się do embrionu, prosiłabym o konkrety, w którym dniu , czy godzinie po zapłodnieniu, bo na religii mnie tego nie nauczono.:)
    Pozdrawiam Cię serdecznie Asmodeuszu.:) A tak na marginesie... w szachy, w czterech ruchach można wygrać jedynie z początkującym graczem, ewentualnie z zakochanym...co mu w głowie li tylko sex.:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Dag i dziękuję za gratulacje :)
      Ciekawy pomysł z tym „wkładaniem” duszy do nowego życia :))) Się lekko popłakałem ze śmiechu... ale mam nadzieję, że się o to nie obrazisz. Choć z drugiej strony, patrząc na to z punktu widzenia wiary, uzasadnienie całkiem logiczne. Ja tu widzę tylko jeden problem: metoda jest rozrzutna. Nie pamiętam gdzie to wyczytałem, ale spora ilość zapłodnionych jajeczek w ogóle się nie rozwija, równie spora część już rozwijających się komórek obumiera, jak i część płodów w sposób naturalny ulega poronieniu. Co wtedy z tymi duszyczkami, które nawet świadomości istnienia nie mają, których nawet się nie chrzci i którym nie udziela się żadnych sakramentów? Dobry materiał na refleksyjną notkę, ale się nie podejmuję. Nie znalazłem do tej pory żadnego sensownego materiału na ten temat.
      Pięknie pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Nie ma takich materiałów udokumentowanych naukowo.
      Istnieją one jedynie w oparciu o domniemanie,
      wyimaginowanie wyobraźni uznane za dogmaty, przyjęte bezwarunkowo,
      bez żadnego dowodu potwierdzającego fakty.
      Sądzę,że bez dokładnej wiedzy prawdziwa wiara jest niemożliwa.
      Dopiero zweryfikowana w oparciu o nauki ścisłe byłaby dla mnie
      wiarygodna.
      Od lat szukam odpowiedzi, jak dusza łączy się z ciałem
      i kiedy to następuje, i nie otrzymałam zadowalającej odpowiedzi.
      Zazwyczaj zbywa się mnie"tajemnicą wiary"i opisem
      chwili rozstania się duszy z ciałem w chwili śmierci.
      Mnie bardziej interesuje początek:)))))
      Niestety odpowiedź na proste pytanie zawsze zasłania się
      tajemnicą wiary.To jakby powiedzenie "jesteś za ciemna by rozumieć",
      ale ja mam prawo domagać się tej odpowiedzi od kogoś , kto "rozumie",
      a celowo nie wyjawia tego. Myślę,że sławy teologiczne wiedzą
      tyle co i ja, a swoją ignorancję zasłaniają tajemnicą,
      bo to jest dla nich "być albo nie być".

      Usuń
    3. Dag, chyba za dużo wymagasz od wiary. Zweryfikowanie jej w oparcie o nauki ścisłe, przestałoby być wiarą, stało by się pewnikiem. Ateizm też by zniknął. Pozostałby jedynie spór, która z wiar jest tą właściwą. Owo określenie „jesteś ciemna” jest tylko próbą odwiedzenia Cię od stawiania pytań, na które nikt nie potrafi odpowiedzieć. Zasłanianie się „tajemnicą” ma z kolei zakryć własną niewiedzę, co dokładnie pokrywa się z Twoim ostatnim stwierdzeniem. Według mnie równie istotnym jest pytanie: czym jest dusza? Ale na to też nie znajdziesz zadawalającej odpowiedzi.

      Usuń
  12. Seks to raczej nie jest spotkanie z Bogiem.To spotkanie dwojga ludzi,których łączyć powinno uczucie.Uważam,że jeżeli seks traktujemy tylko jako zaspokojenie popędu,to bardzo zubożamy tą sferę naszego życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma Pani rację, seks dla samego seksu niewiele wnosi w nasze życie, ale śmiem twierdzić, że takie traktowanie tej ludzkiej „przypadłości” wcale nie jest tak częste, jakby się wydawało. Większość z nas, nie bójmy się słów, łączy seks z uczuciem, nawet jeśli ono nie jest tak pełne jakby należało, choć nie podejmuje się określić , co pod pojęciem „należało” rozumieć. Jednym wystarczy płytkie uczucie, inni potrzebują czegoś dużo głębszego. I w pełni się zgadzam ze stwierdzeniem, że seksu nie należy łączyć z Bogiem w taki sposób jaki serwuje nam, wspomniany w notce, moralista.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Uzgodniliśmy,że jest to portal humorystyczny ;)

      Usuń