środa, 2 września 2015

Antykoncepcja



  Nie pamiętam gdzie to wyczytałem, ale podobno już starożytni Egipcjanie coś w tym temacie stosowali. Różne były dzieje wynalazku zwanego kondomem, by w XX wieku stać się przedmiotem powszechnego użytku. Jakoś tak się stało, że obok problemu pożądania potomstwa istniała również niechęć do ich posiadania. A seks ma to do siebie, że jego skutki bywają czasami nie do przewidzenia. Mnie w tym miejscu przychodzi na myśl powiedzonko: jeszcze się taki nie narodził, aby wszystkim dogodził. Jedni chcą a nie mogą, drudzy nie chcą a i tak mają (potomstwo).

  Chciałem się zająć tymi drugimi, czyli tymi, którzy nie chcą. Gdyby tak było, że do zajścia w ciążę zawsze dochodzi, kiedy to jest tylko możliwe, rodzi się dylemat, jak tę gromadkę wyżywić? Kiedyś w naturalny sposób natura sobie z tym radziła. Nawet jeśli jakieś małżeństwo miało naścioro dzieci, zazwyczaj przeżywało kilkoro. Naturalne poczęcie miało zdecydowanie charakter naturalnej śmierci, więc te liczne dzieciaki marły na potęgę. Wiem, wiem, to nie powód do ironii. W końcu trzeba przyznać medycynie jedno, ograniczyła śmiertelność niemowląt do tego stopnia, że dziś ta płodność dana nam przez naturę wcale nie jest taka zbawienna. Nie oszukujmy się, wielodzietność z reguły generuje biedę, gdyż nie każdy może być Rockefellerem, by zapewnić drużynie piłkarskiej utrzymanie przez blisko dwadzieścia lat, a może i dłużej, gdy zechce ona pójść na studia. 

  I tu rodzi się problem natury moralnej. Kościół jest zdecydowanie przeciw wszystkim środkom antykoncepcji, uznając, że „antykoncepcja jest zaprzeczeniem jedności małżeństwa” (sic!) Skoro zakładasz na penisa kawałek gumki, odgradzasz się od małżonki na tyle skutecznie, że o żadnej więzi małżeńskiej nie ma mowy. To argument moralistów katolickich, gdyż protestantyzm i prawosławie podchodzi do tego nieco inaczej. W dodatku działasz wbrew woli Najwyższego, bo w Biblii jest wszak napisane: „I poznał Adam swoją żonę Ewę, i poczęła” [Rodz. 1,4]. Stosując antykoncepcję obrażamy Boga i tym samym popełniamy grzech (nawet nie wiem, czy ciężki). To św. Jan Paweł II napisał, że „miłość zakłada płodność (...), kto występuje przeciw tej płodności, popełnia grzech”. I tu pojawia się wątpliwość. Czy stosowanie tzw. ruletki watykańskiej (kalendarzyk dni płodnych i niepłodnych), zalecanej przez Kościół, nie jest już też występowaniem przeciw płodności? Czy wstrzemięźliwość w dni płodne nie jest oszustwem wobec tej samej płodności, bo przecież stosunek płciowy w dni niepłodne nie służy prokreacji?

  Jest jeszcze jeden ważny aspekt antykoncepcji, bo według mnie jej brak lub zakaz stosowania, generuje dość dużą ilość niechcianych ciąż, co w drastycznych przypadkach skutkuje aborcją i to tą podziemną. Samo niechcenie, nie jest dostatecznym powodem do legalnej aborcji. A przecież z moralnego i etycznego punktu widzenia to zjawisko jest zdecydowanie bardziej negatywne niż antykoncepcja.

  Można snuć dziś spekulacje ile powinno się mieć dzieci, ale to do niczego nie prowadzi. Każda próba wprowadzenia jakieś normy jest skazana na niepowodzenie, gdyż trzeba wziąć pod uwagę zbyt wielką ilość warunków zewnętrznych, determinujących nasze życie. Trzeba by się też zastanowić nad prostym pytaniem, czy aby na pewno na tej planecie Ziemia, nie jest nas już wystarczająco za dużo? Aby nie było, daleki jestem od próby wprowadzenia jakichś ograniczeń. Jeśli komuś się marzy drużyna piłkarska, jego sprawa, choć mierzi mnie wyciąganie rąk o pomoc, najczęściej tej dziatwy, bo rodzice sobie nie radzą. I nie łudźmy się, to nie będzie wołanie o pomoc skierowane do tych, którzy twierdzą, że antykoncepcja to grzech.


31 komentarzy:

  1. Człowiek jako istota rozumna nie powinien we wszystkim Kościoła się słuchać.Jakieś grzechu na sumieniu wypada mieć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że dawno mnie tak nic nie rozbawiło jak owo stwierdzenie, że wypada mieć jakiś grzech na sumieniu :) Moje niekłamane uznanie, za to stwierdzenie.

      Usuń
    2. Z błędem napisałam- grzechy- miało być :)
      Dla spowiadających się grzech jest nieodłącznym elementem wywiązania się z przestrzegania sakramentu pokuty.Tu poniekąd samo istnienie jest już powodem do spowiedzi.

      Usuń
    3. Rasputin i chłystowie (sekta w rosji) głosili, że właśnie trzeba mocno i dużo grzeszyć, aby potem móc szczerze wyznać te grzechy i odbyć szczerą pokutę. ... przecież ludzie szczerze żałujący za grzechy są milsi bogu....

      Usuń
    4. @Dor ota
      Przyznam, że nie słyszałem ani o sekcie, ani o takim argumencie. Ciekawa koncepcja :)))

      Usuń
    5. dowiedziałam się o tym, gdy czytałam książkę o życiu Rasputina

      Usuń
  2. Kościół, czy nasi oligarchowie kościelno polityczni? Zdaniem Papieża (aborcja, antykoncepcja) są to grzechy z których można rozgrzeszyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O aborcji teraz podobno Franciszek coś powiedział.Jeżeli są kobiety,które mają taką potrzebę,żeby się wyspowiadać,niech to robią.Antykoncepcji za grzech nie uważam.

      Usuń
    2. Kościół. Papież pozwala rozgrzeszać z grzechu aborcji z okazji jakiegoś tam roku (miłosierdzia? Od grudnia br.) wszystkim spowiednikom (to rozgrzeszenie może Ci dać dziś tylko biskup). Antykoncepcja takich obwarowań nie ma. Wydawało mi się, że lepiej się na tych sprawach znasz niż ja :)

      Usuń
    3. Papież pozwala rozgrzeszyć. Nasi oligarchowie uznają to za grzech śmiertelny nie podlegający rozgrzeszeniu. Z antykoncepcji tam gdzie się rządzi Dziwisz o rozgrzeszenie trudno. Z aborcji w diecezji kieleckiej rozgrzeszano wcześniej niż pozwolił Papież. Nie masz bladego pojęcia o kościele o jego przedstawicielach. Zwiedź diecezje kielecką i krakowską zobaczysz dwa kościoły :D
      Poza tym gdybyś był wierzący wiedziałbyś, że do zbawienia wystarczy wybaczenie Boga, a księdza rozgrzeszenie nie jest konieczne. Czy Jezus na krzyżu powiedział do żałującego łotra idź się wyspowiadać do Piotra?

      Usuń
    4. Bartku, chyba niepotrzebnie Cię ponosi. Ty mi przedstawiasz taki Kościół, jaki widzisz własnymi oczami, opierając opinię na jednostkowych przypadkach. Nie tylko ja się z taką opinią nie zgadzam, choć nie mam zamiaru Cię przekonywać, że się mylisz. Piszesz, że do zbawienia wystarczy wybaczenie Boga, co też jest już sprzeczne z doktryną Kościoła, bo podobno jest wymagane przyznanie się do winy, żal za grzechy, pokuta i głęboka wiara w Niego. Ode mnie nie wymagaj abym ja się opowiadał za Twoją wersją lub za wersją Kościoła, bo obie są dla mnie nie do przyjęcia.

      Usuń
    5. "Piszesz, że do zbawienia wystarczy wybaczenie Boga, co też jest już sprzeczne z doktryną Kościoła, bo podobno jest wymagane przyznanie się do winy, żal za grzechy, pokuta i głęboka wiara w Niego".

      To co napisałem jest tak proste, że aż nie pojmujesz;)
      Spróbowałeś przeprosić kogoś kogo nie uznajesz, nie znasz i nie zamierzasz poznać? - brak wiary w Boga oznacza, że Go nie chcesz spotkać i z nim gadać ;) a jeśli nie chcesz spotkać jaki sens ma przepraszanie i jakbyś chciał tego dokonać?
      Od kiedy przepraszasz kogokolwiek za coś co Twoim zdaniem nie jest błędem?
      Nie ma winy = nie ma przeprosin = nie ma wybaczenia
      Zapomniałeś jeszcze o zadość uczynieniu Bogu i bliźniemu wspomnieć:P wtedy byłby pełen sakrament pokuty;) tyle, że nasi oligarchowie kościelni to pomijają bo tego nie chcą wypełnić. Szczególnie, gdy kapłani (ks. pedofile) coś przeskrobali.

      Usuń
    6. Znów mi imputujesz coś, co jest Twoim pobożnym życzeniem. Mam już sklerozę, więc przypomnij mi w którym miejscu ja Boga spróbowałem przeprosić i za co? Moje słowa w poprzednim komentarzu są przytoczeniem doktryny Kościoła na temat Sakramentu Spowiedzi, z czym w ogóle się nie utożsamiam. Od kiedy to przytaczanie czyjeś opinii jest równoznaczne z jej aprobatą?
      I jesteś w kompletnym błędzie twierdząc, że brak wiary w Boga jest niechęcią spotkania z Nim i rozmowy? Skąd w ogóle taki pomysł? Chyba, że nie zrozumiałeś moich słów lub mojej ironii albo pomyliłeś mnie z kimś innym...

      Usuń
    7. Takie to rozmowy z Tobą, każda próba zobrazowania czegokolwiek, kończy się Twoim atakiem i twierdzeniem, że coś Ci imputuje. Ciekawe, że inni jak robią tak samo są zrozumiani przez Ciebie. Wniosek jeden muszę sobie wziąć dłuższy urlop od dyskusji z Tobą.

      "Od kiedy to przytaczanie czyjeś opinii jest równoznaczne z jej aprobatą?" nie powinno tak być, jednak to Ty tak postępujesz. Najchętniej przytaczasz słowa naszych Oligarchów i twierdzisz, że to zdanie wszystkich wierzących. Ja już wielokrotnie pisałem wiara jest w człowieku, kk kto instytucja. Idąc Twoim tokiem myślenia to jak pojadę na pustynię to nie pójdę do nieba, gdy tam zgrzeszę. Bo przecież nikt tam mi nie udzieli ziemskiego sakramentu pokuty, o którym wspominasz.

      "I jesteś w kompletnym błędzie twierdząc, że brak wiary w Boga jest niechęcią spotkania z Nim i rozmowy? Skąd w ogóle taki pomysł?"
      Czyli u Ciebie ignorowanie kogoś to droga do rozmowy z nim? Na czym opierasz założenie, że jak kogoś ignorujesz to potem ta osoba Cię nie zignoruje? Poza tym twierdząc, że czegoś nie ma, nie można zakładać, że to spotkam. Musiałbyś zakładać, że możesz się mylić.Skoro jesteś pewien, że Boga nie ma z automatu nie możesz chcieć z nim porozmawiać.

      Usuń
    8. Zacznijmy od tego, że ja nikogo nie atakuję, co najwyżej grzecznie odpowiadam na zarzuty :)
      Z innymi jest tak, że zazwyczaj rozumiem, czego chcę. Ty czasami posługujesz się inwektywami, sorry, zarzutami :) nie wiadomo skąd zaczerpniętymi.
      Więc po kolei.
      Jeśli posługuję się słowami naszych oligarchów to moja opinia dotyczy ich i tylko ich słów. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek czynił takie uogólnienia, o jaki mnie posądzasz. Czasami odnoszę się do „prawd wiary” jak je rozumie większość wierzących (w końcu sam kiedyś nim byłem), szczególnie wyznawców religii KK. To, że Ty czasami te prawdy rozumiesz inaczej, nie jest w kręgu moich zainteresowań, chyba że nimi „wymachujesz”, wtedy się do nich odnoszę, szczególnie gdy są sprzeczne ze wspomnianymi „prawdami”, bo je znam.
      To Ty napisałeś, że ja nie chcę Go spotkać i z nim rozmawiać a za coś podobno chcę Go przepraszać. Prosiłem o przykład takiej mojej postawy a zamiast tego dostaję kolejne dziwne pytanie.
      Ja Go nie ignoruję. Nie można ignorować kogoś, kogo nie ma (moim zdaniem, ateisty). Jeśli już coś ignoruję, to Twoją i innych wierzących wiarę – choć to też trudno nazwać ignorancją, bo wbrew pozorom, mam szacunek dla wszystkich wierzących (w tym i Ciebie) pod warunkiem, że nie szydzi się z mojego ateizmu, czyli na zasadzie wzajemności, lub ta wiara nie jest zaprzeczeniem rozumu. Nigdy nigdzie nie napisałem, że wierzący to głupki lub tym podobnie. Rzecz w tym, że to nie jest szacunek do podmiotu Twojej wiary – Boga, a tylko samej wiary.
      I na koniec, gdzie ja napisałem na poważnie, że chcę rozmawiać z Bogiem?

      Usuń
  3. Ciekawe czy lepiej zgrzeszyć i żałować , że się zgrzeszyło ? Czy nie grzeszyć i żałować , że się
    nie zgrzeszyło . Jak myślisz Świętoszku ?:) / mam na myśli seks w prezerwatywie /
    Pozdrawiam piękną nocą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłbym kiep, gdybym nie spróbował. Rzecz w tym, że moja moralność takiego czynu za grzech nie uznaje :). Nie mam więc takiego dylematu. Zdecydowanie gorzej czułbym się jako sprawca niezaplanowanej i niechcianej ciąży.
      Pozdrawiam pięknym rankiem :)

      Usuń
  4. Antykoncepcja tak i tego słusznie uczą młodziez w szkołach.Aborcja w wyjątkowych wypadkach ,dzieci z gwałtu ,,ogromne dysfunkcje.A to też kwestia sumienia ;może wybieram drogę przez mękę i z całą świadomością decydując się na wychowywanie takiego dziecka ;może to być ekspijacja za grzechy ,pokuta .To kwestia indywidualna ,a że kościół daje rozgrzeszenie z aborcji to ogromny krok naprzód..Oczywiście aborcji uzasadnionej z medycznego punktu widzenia.Pozostaje jescze kwestia tzw.duszy.Mamy ją czy nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka ekspiacja?! Wychowanie dziecka za karę? Przyznam Liiviio, że nie rozumiem i nie akceptuję takiej „kary” za grzechy. Gdzie tu pragnienie dawania życia i miłości do niego?
      Kościół cały czas rozgrzesza za aborcję i to niekoniecznie tylko tej uzasadnionej, ale tylko przez biskupa (i wyżej). Novum polega na tym, że przez rok tego rozgrzeszenia będzie mógł udzielić zwykły spowiednik.
      Dusza? Zależy, co przez to pojęcie rozumieć? Dla mnie to coś na kształt samoświadomości, pojawiającej się w chwili narodzin i trwającej aż do śmierci. Tej, w znaczeniu religijnym, też nie rozumiem i nie akceptuję.

      Usuń
  5. Etyka i moralność to synonimy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niekoniecznie, albo nie do końca. Moralność to zbiór zasad określających, co jest dobre, a co złe. Etyka to to nauka badająca tę moralność, dział filozofii zajmujący się moralnością.

      Usuń
  6. Asmodeuszu ,jeszcze się nie zdarzyło ,abyś się ze mną zgodził.Zawsze jest kontra ,czy trzeba czy nie.Z natury lubisz sprzeciw.Ale ja nie mam ochoty na słowne przepychanki ,udawadniania racji ,akademickie dyskusje.Wobec powyższego nie mamy sobie nic do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli wszystko co ludzkie , nie jest nam obce :) A człowiek świata ciekawy . Jeśli drugiemu
    krzywdy nie robię , to chyba wszystko jest ok . Tak mnie się wydaje . A jestem wierząca !
    W Boga wierzę . A w kościół ?! Kościołowi ostatnio bliżej do polityki jak do Boga .
    A księża to taka legalna mafia za nasze pieniądze . Tam ful -wypas , im daleko do ubóstwa .
    A kobiety ich życia z krótką datą ważności , korzystają z aborcji najczęściej .
    I coś w tym kierunku trzeba było zrobić . Moim skromnym zdaniem , bardzo ciekawie piszesz .
    Może ten Twój ateizm jest bliżej Boga , jak ten mój kościół . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Może za bardzo pojechałam :) Nie można wszystkich wrzucać do jednego gara .
    Przecież , są jeszcze na tej planecie , księża z prawdziwego zdarzenia . Tylko że to już gatunek
    prawie wymarły .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że uzupełniłaś komentarz, bo już chciałem o tym samym, że może jednak nie wszyscy (księżą) są wyznawcami mamony :)
      A już tak, jeśli mowa o ateizmie i Bogu – gdyby tego drugiego uznać z personifikację Wszechświata, bez tej otoczki świętości, wszechmocy, wszechwiedzy itd., to kto wie :)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. mój kolega ostatnio powiedział, że księży z powołania można by poznać, gdyby.... księża mieli obowiązek poddania się chemicznej kastracji. :D!
      ciekawe, ile by zostało?

      Usuń
    3. Kolejna ciekawa myśl :) Sądzę, że pewnie niewielu by zostało. Niemniej celibat nie polega na kastracji, niestety, idea celibatu liczy się tylko wtedy, gdy taki facet może, a musi się powstrzymać. Zresztą siostry zakonne też :)

      Usuń
  9. A czy my osobiście znamy Boga ?:) Czy wiemy tak na 100 % czego od nas oczekuje ?
    Jedno jest pewne nie czyń drugiemu , co Tobie itd... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owa zasada: Nie czyń drugiemu... to moje, ateisty motto, sens współistnienia wśród ludzi. Inna sprawa, że nie zawsze mi się udawało, do czego przyznaję się bez bicia. Ale z biegiem czasu jest prościej i łatwiej.
      Gdy byłem katolikiem, traktowałem Go jako byt osobowy. To, że nie wiedziałem, czego On ode mnie oczekuje, nie stanowiło problemu, gdyż do dziś nie jestem w stanie zawsze trafnie określić, czego oczekują ode mnie ludzie, nawet ci najbliżsi.

      Usuń
  10. Zawsze możesz ich zapytać , jakie mają oczekiwania . Mam na myśli tych najbliższych :)
    Może chcą tylko rozmowy i nacieszyć się Tobą . Zapytaj , kto pyta nie błądzi :)
    Albo , zrób tak jak uważasz . Miłego wieczorku :)

    OdpowiedzUsuń