poniedziałek, 14 grudnia 2015

Przebaczenie



  W tym kraju było już jedno spektakularne przebaczenie. Polscy biskupi przebaczali niemieckim. Mało kto już pamięta i o tym wydarzeniu i o emocjach mu towarzyszących. Od ósmego grudnia rozpoczął się Rok Miłosierdzia w Kościele katolickim (jubileuszowy). W związku z tym wydarzeniem Konferencja Episkopatu Polski wydała apel1 o wzajemne przebaczenie i darowanie win. Można by rzec – dziś jak najbardziej na czasie, bo niedobrze się dziej w państwie polskim.
  Ale ja nie zamierzam pisać o politycznych aspektach tego apelu, tym bardziej, że nie wiadomo, kto komu ma wybaczać i za co. A na to, że wszyscy wszystkim przebaczą nie bardzo się zanosi. Otóż gdzieś tak na wiosnę popełniłem felieton o miłosierdziu Bożym, którego nie jestem w stanie pojąć, i za który srogo mi się oberwało. Bo choć nikt mi nie wytłumaczył, czym jest to Boże miłosierdzie, uznano, że to ja jestem kompletnym ignorantem w tym temacie. Biskupi tym razem próbują jeszcze raz, na zasadzie łopatologii stosowanej, wyłuszczyć mi w czy rzecz. Niestety z mizernym skutkiem, by nie napisać, że wręcz jeszcze bardziej sprawę pogmatwali.
  Zaczyna się od słów, że „w tym roku będziemy kontemplowali tajemnicę [podkreślenie moje] miłosierdzia Bożego”. Otóż w tym jest już dla mnie niezrozumiały haczyk. Tajemnica ma to do siebie, że jej nie znamy, ale coś mi się zdaje, że to ulubiony chwyt marketingowy wszystkich kaznodziei. Jeśli czegoś nie sposób logicznie i prosto wytłumaczyć, zaraz temu daje się określenie „tajemnicy”. Dalej czytamy: „(...) w czasach, w których jesteśmy przyzwyczajeni do złych wiadomości i największych okrucieństw, świat potrzebuje odkrycia, że Bóg jest miłosiernym Ojcem.” Ja bym temu przyklasnął za trafność oceny i nie miałbym nic przeciw, gdyby faktycznie tak miało być i, mimo wszystko, my też przebaczamy. Tylko jak to odkryć? Gdzie szukać sposobów tego przebaczenia, skoro faktycznie na około wszędzie złe wiadomości? I jest podpowiedź w tym apelu, którą przytoczę w całości: „W Piśmie Świętym, zwłaszcza w Starym Testamencie, miłosierdzie oznacza bowiem przede wszystkim wierność Boga względem Jego ludu i wobec zobowiązań wynikających z przymierza – pomimo ludzkiego nieposłuszeństwa.”(sic!)
  Postaram się wyjaśnić swoje zdumienie. Zacznę od wyjaśnienie znaczenia słowa miłosierdzie: „To aktywna forma współczucia, wyrażająca się w konkretnym działaniu, polegającym na bezinteresownej pomocy [podkreślenie moje]. Samo współczucie nie przekładające się na działanie, miłosierdziem jeszcze nie jest.”2 W chrześcijaństwie uznaje się za klasyczny przypadek Bożego miłosierdzia śmierć na krzyżu Człowieczego Syna, która to miał na celu odkupienie wszystkich win ludzi. To nawet zrozumiałe, choć nie do końca, bo nie wiadomo dokładnie, o jakie winy chodzi. Te przeszłe, czy te przyszłe, a może wszystkie, łącznie z grzechem pierworodnym, tylko po co w takim razie sakrament chrztu? Jest jeszcze jeden kontrowersyjny aspekt tego apelu. Powoływanie się na Stary Testament. Mam wrażenie (czasami graniczącą z pewnością), że nie wszyscy katolicy czytali Księgę Prawa Powtórzonego, z Księgi Proroków – Księgę Sędziów, czy Pierwszą Księgę Mojżeszową. To trudna lektura, nawet posiłkując się egzegezą. Wiem, bo mam ją za sobą. W tych Księgach mamy realistyczne opisy Bożego działania, charakteryzujące się kaprysem, gniewem, zawiścią i zemstą.
  Jak te postawy pogodzić z miłosierdziem? Tym bardziej, że na owo miłosierdzie zasługują tylko Ci, co uwierzą i będą się stosować do Prawa, co jednocześnie wyklucza z definicji miłosierdzia element bezinteresowności. I czy to jest na pewno pomoc? Aby była jasność, cierpimy, znosimy trudy życia na tym ziemskim padole, a miłosierdzie Boże to obietnica bliżej niesprecyzowanego szczęścia i to nie od razu, a dopiero po niejednokrotnie okrutnej śmierci. Jeśli mam być szczery, to ja zdecydowanie wolę to, czasami rzadkie, nie zawsze adekwatne do potrzeb, ale za to odczuwalne – miłosierdzie drugiego człowieka. Bo choć nie brak wśród nas ludzi obojętnych na cierpienie drugiego, zdecydowaną większość stać nie tylko na drobne wyrazy współczucia i doraźną pomoc. Czasami nawet tylko za uśmiech, czy zwykłe „dziękuję”.
  Już ostatni cytat z apelu KEP: „Wezwanie do życia miłosierdziem oznacza przede wszystkim dążenie do przebaczenia i pojednania: do przebaczenia zniewag, porzucenia żalu, złości, przemocy i zemsty. Przebaczenie stanowi siłę, która przywraca nam nowe życie i dodaje odwagi, aby patrzeć w przyszłość z nadzieją.” Trudno o bardziej trafne określenie tego, do czego ów apel się odnosi. Ja pod tymi słowami jestem gotów podpisać się obiema rękoma. Taaak, problem w tym, że ja jestem ateistą i jako taki jestem uznawany przez twórców apelu za człowieka, który „żyje na peryferiach egzystencjonalnych”. Bo ja nie chcę być „wzywany do nawrócenia” jako ten, który „znajduje się daleko od łaski Bożej”. Katolicy, macie mi wybaczyć, tak chce apel KEP, ale nie wolno Wam zaprzestać wszelkich prób mojego nawrócenia, bo właśnie w tym ma przejawiać się Wasze miłosierdzie.(sic!)
Przypisy:


12 komentarzy:

  1. Nie chcę wchodzić w zawiłą przestrzeń przebaczania - nie mam do tego profesjonalnego przygotowania, ale powiem tylko jedno:
    warto przebaczać innym, warto wybaczać sobie - po to, by żyć "łatwiej i lepiej - dalej..."
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu się z Tobą zgadzam, warto przebaczać innym i sobie. Tylko mi do tego żaden apel KEP nie jest potrzebny, ani wiara, że niematerialny byt ma dla mnie miłosierdzie.
      Pozdrowienia

      Usuń
  2. Hola...hola...to chyba nie tak. " Katolicy, macie mi wybaczyć, tak chce apel KEP, ale nie wolno Wam zaprzestać wszelkich prób mojego nawrócenia, bo właśnie w tym ma przejawiać się Wasze miłosierdzie".
    Przebaczenie musi wypływać z wolnej i nie przymuszonej woli więc owo słowo " macie" jest tu nieporozumieniem. Apel to nie nakaz. Ja bym rzekła "przykład".
    Jaką satysfakcje miałbyś z tego, że mnie do przebaczenie Tobie przymuszono? co innego, jak ja z dobrej woli; szczere, takie z serca wypowiem słowa; "wybaczam i proszę o wybaczenie", to czy nie będzie to miłe dla Ciebie? Zwróć uwagę, że diametralnie różnimy się w ocenie sytuacji politycznej oraz w światopoglądzie, a mimo udaje się nam zachować wzajemny szacunek. A przecież nie jesteśmy ludźmi doskonałymi. Nie mam patentu na rację, ani recepty na rozwiązanie wielu spraw; świadoma jestem swych ograniczeń w postrzeganiu omawianych tematów, stąd ta prośba o wybaczenie- wybaczenie tej mojej niedoskonałości a nawet być może błądzenia. To jednocześnie prośba o wyrozumiałość. Prosząc o to, mam również nadzieję na wzajemność ale...nie mogę Ci e do tego przymusić. Jeśli to nie wypłynie z Twego serca czyli nie będzie szczere, to nie miałoby sensu. Aby przebaczyć sobie należałoby mieć tą pewność, że uzyskało się przebaczenie. Póki tej pewności nie ma, póty nie uzyska się spokoju wewnętrznego. Powiadasz, że apel Tobie nie jest potrzebny, ale może innych trzeba opamiętać i im to uzmysłowić???
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjaśnię. Jeśli coś w moich tekstach jest mocno kontrowersyjne i nie mojego autorstwa, zawsze dołączam link. Taka asekuracja. To nie mój pomysł, jak traktować apel biskupów odnośnie niewiernych. Dla mnie to jest tak samo zdumiewające podejście do miłosierdzia (bo o nim przede wszystkim mowa) jak Ciebie. Ale zauważ, że apel to forma poważnej prośby, wyznaczenie kierunku działania wiernym, i jeszcze raz podkreślam – apel nie wystosowany przeze mnie.
      Rzecz jasna, ja też patentu na rację nie mam, dlatego niejednokrotnie bardziej sobie cenię krytykę niż pochlebstwa. Jest się nad czym zastanowić i o czy dyskutować. I w pełni się z Tobą zgadzam, co do formy przebaczania…, dotyczącą stosunków między ludźmi. Ja jednak wyraźnie piszę, jaką formę miłosierdzia nie potrafię zrozumieć, bo tę ludzką rozumiem doskonale.
      Miłego wieczoru życzę :)

      Usuń
    2. Apel o miłosierdzie i ustanowienie ROKU MIŁOSIERDZIA przez Papieża ma swój wymiar. To nic nowego, wszak w modlitwie Ojcze nasz...zawarte jest to wybaczenie; "...i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy..." . Niestety, natura człowieka jest tak ułomna, że często nawet w ustach katolika ta modlitwa wygląda tak; "...i odpuść nam nasze winy, ale moich krzywd nie daruj...". Bywa, że ciężko jest wznieść się na wyższy poziom człowieczeństwa i wybaczyć np. mordercy zabójstwo dziecka [skrajny przykład], bo tego bólu nie da się niczym ukoić. Bywa jednak też tak zapalczywość i mściwość odbiera ludziom rozum, bo z błahego powodu nie potrafią się pogodzić. Jest tu jednak pewien warunek; pragnienie pojednania musi wypływać z obu stron; to tak jak do tanga- potrzeba dwojga. Pomijam Stary Testament - nie wiem dlaczego akurat został on przywołany jako argument. Mnie zapadły w pamięci słowa Jezusa;
      "nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia." "Jezus powiedział do swoich uczniów:„Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny... a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone". Dobro działa jak bumerang. Zapewne znasz te cytaty, ale przytoczyłam jako argument swego rozumowania. Ja mam inne, osobiste przemyślenia w związku z ustanowieniem Roku Miłosierdzia, ale ...to moja tajemnica :)
      pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Szczerze mówiąc, mnie nic do tego czy ten rok Bożego miłosierdzia jest, czy nie. Ja właściwie innym wybaczam wszystko, choć w tak ekstremalnej sytuacji, jaką opisujesz nie byłem i nie wiem jak bym się zachował. Mnie w tym tylko zadziwia owo Boże miłosierdzie, którego podobno mamy doświadczać i ja chciałbym tylko wiedzieć – jak?
      Byłem w odwiedzinach na blogu zakochanej w Biblii. Dosłownie. Zarzuciła mi, że pewnie jej nie czytałem, a kiedy odparłem, że owszem i to z egzegezą katolicką i judaistyczną, stwierdziła z rozbrajającą szczerością, że nie chce ze mną dyskutować na te tematy :) Bo prawda jest taka, że na każdy cytat z tej Księgi da się przytoczyć dwa inne, sprzeczne do pierwszego. Ta Księga ma jedną niezaprzeczalną zaletę. Możemy z niej wybierać to, co nam odpowiada, ale tak jest ze wszystkim w naszym życiu, więc ja o to kopii kruszyć nie będę.
      I już na koniec, wcale nie jestem przekonany, czy przebaczenie musi być uwarunkowane tym samym, szczególnie w odniesieniu do miłosierdzia (patrz definicja miłosierdzia zawarta w notce). Miłosierdzie, a w tym przebaczenie, ma sens, gdy jest stosowane bezinteresownie. Nawet do tanga ktoś musi kogoś zaprosić ze świadomością, że to zaproszenie może zostać odrzucone. Ale czy z powodu takiej możliwości nie powinien do tanga w ogóle zapraszać? Piszesz, że dobro wraca jak bumerang i po części się z Tobą zgadzam. Rzecz w tym, że jeśli właśnie czynimy to dobro z takim nastawieniem, czynimy je interesownie. Można i tak, ja tego nie potępiam, tylko nie wolno tego nazywać miłosierdziem.
      Miłego wieczoru życzę :)

      Usuń
  3. a mnie przyszło do głowy coś ekstremalnego...
    gdy ojciec katuje na śmierć swoje dziecko - niemowlaka....
    to gdzie jest bóg ze swoim miłosierdziem?
    niemowlak ma wykazać przebaczenie gdy przeżyje, czy już na tamtym świecie?
    a może to "kat" okazuje miłosierdzie niemowlakowi kierując go szybciej ku bogu i ukruca jego męki na tym ziemskim padole?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, opisana sytuacja jest całkiem realna, choć mnie nigdy by nie przyszło na myśl traktować ją w kategoriach miłosierdzia Bożego. Być może dlatego nie jestem w stanie zrozumieć idei obchodów tego podobno szczególnego roku. Przyznam, że przytoczyłaś argument super ciężkiej wagi.
      Dziękuję i pozdrawiam

      Usuń
    2. Doroto, to nie Bóg katuje, ale człowiek. Tylu zwyrodnialców chodzi po świecie i jak widac robią taki właśnie użytek ze swojej wolnej woli. Bóg nie ingeruje, ale widzi co się dzieje. Nie jesteśmy przeciez zniewolonymi marionetkami, a Bóg nie jest tym, który pociąga za sznurki... Pomyśl, gdyby tak było, to kim byłby człowiek? Bezwolnym robotem?

      Usuń
    3. Się wtrącę :) Z tymi sznureczkami to jest tak, że jak dzieje się coś dobrego to wg doktryny chrześcijańskiej na pewno Bóg jest tego sprawcą lub chociaż przyczyną. Dobry Bóg natchnął człowieka do czynienia dobra, dobry Bóg stworzył piękny świat dla naszego zadowolenie itd. Jeśli jednak dzieje się coś złego to winny jest człowiek ze swą wolną wolą, a jeśli nastąpi jakiś kataklizm to taka jest natura tej pięknej ziemi. Najbardziej irytuje mnie, gdy cudem ocalały z jakiś katastrofy twierdzi, że Bóg nad nim czuwał, choć stu innych, w tej samej katastrofie, zginęło śmiercią tragiczną i niezawinioną.

      Usuń
  4. Boże miłosierdzie polega właśnie na wybaczaniu i powinien to być naturalny ludzki odruch... Mnie osobiście bardzo często irytuje katolicki sposób niepotrzebnego ogłaszania wszem i wobec, że niejako teraz i tylko teraz powinniśmy czynić to czy tamto ze szczególnym wysiłkiem. Według mnie wybaczanie to złożony, długotrwały proces, który człowiekowi przeważnie nie przychodzi łatwo. Jenak co by nie mówić, łatwiej żyje się jednak przebaczając... i nie ma znaczenia czy jesteś osobą wierzącą czy ateistą. Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym się zgodził ze wszystkim, o czym piszesz w tym komentarzu, ale dlaczego jest to Boże miłosierdzie, a nie człowiecze, skoro to ludzie mają przebaczać?
      Pozdrawiam

      Usuń