sobota, 11 czerwca 2016

Ciemna strona mocy



  Tym razem nie o PiS, bo ten blog nie jest o polityce. Ten slogan z „Gwiezdnych wojen” ma też inne znaczenie, na którym chciałbym się przez chwilę skupić, jako przerywnik cyklu o moim ateizmie, choć pośrednio i z tą tematyką można go powiązać. Trzeba bowiem przyznać, że Kościół, choć psioczy na komercjalizm i nowoczesne trendy , znalazł w intrenecie nowy sposób na ewangelizację. I napiszę bez sarkazmu – chwała mu za to.

  Problem w tym, że oprócz wspaniałych portali, jak na przykład Katolik.pl, gdzie sam chętnie zaglądam, a gdzie znajdziemy ewangelizację w pełnym tego słowa znaczeniu, pojawiają się w przewadze również gnioty, których nie sposób czytać, lub takie, które chce się nawet przeczytać, ale tylko po to, aby móc się rozerwać, jak na przykład mój ulubiony Fronda.pl z takimi oszołomami, że aż trudno uwierzyć. Ja jednak dałem sobie słowo, że na jakiś czas dam temu portalowi spokój, bo już przynudzałem. Za to trafiłem na pch24.pl (Polonia Christiana), gdzie już tak śmiesznie jak na Frondzie nie jest. Jest za to straszniej.

  Przytoczę dwa dość znamienne tytuły publikacji ostatnich dni: „Krew będzie płynęła rynsztokami”1, oraz „Ciemna strona antykoncepcji istnieje”2. Powiem szczerze, ja lubię „mocne” i intrygujące tytuły, ale bez przesady. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego katolickie portale się do nich tak chętnie uciekają. Mam nieodparte wrażenie, że odpowiada im poziom wszystkich szmatławców i prasy bulwarowej. Tak gdzieś między tytułami „Fakt” a „Fakty i mity”. Tak traktować katolików, to aż woła o pomstę do nieba. Ale wróćmy do sedna, czyli do wspomnianych artykułów.

  W miarę krótko. Pierwszy z wymienionych artykułów dotyczy przyczyn tragedii klęski Powstania Warszawskiego. Swego czasu wiele czytałem na ten temat i za główne przyczyny uznaje się zbyt pochopna decyzja o samym powstaniu oraz brak konkretnej pomocy wojsk rosyjskich stojących już po drugiej stronie Wisły. Niejaki Janusz Karpiel, autor tego artykułu, znalazł trzecie wyjaśnienie. Otóż, przedwojenna Warszawa była siedliskiem rozpusty i grzechu, niczym biblijna Sodoma. Była „(...) prawdziwym zagłębiem haniebnych praktyk aborcyjnych.”, za którą największą odpowiedzialność ponoszą, i tu proszę o uwagę: Tadeusz Boy-Żeleński i jego partnerka, feministka Irena Krzywicka z domu Goldberg, którzy domagali się legalizacji aborcji. Wprowadzona ustawa niewiele odbiegała od dzisiejszej, jedynie nie określała stadium ciąży do momentu której, można było dokonać tej aborcji. Mało tego, „Znakomita część sanacyjnej elity II RP nie przykładała szczególnej wagi do nauczania Kościoła w zakresie nierozerwalności małżeństwa i etyki seksualnej.” Kwitła również prostytucja „Pod tym względem Stolica była prawdziwym miastem grzechu.” I tu pojawia się wątek Rozalii Celakównej, mistyczki, której Jezus miał obwieścić, tym razem już obszerniejszy cytat: „Trzeba ofiary za Polskę, za grzeszny świat (…), straszne są grzechy Narodu Polskiego. Bóg chce go ukarać.(...) będzie wojna straszna, która spowoduje takie zniszczenie (…). Wielkie i straszne grzechy i zbrodnie są Polski. Sprawiedliwość Boża chce ukarać ten Naród za grzechy, zwłaszcza za grzechy nieczyste, morderstwa i nienawiść.” Do tej wizji autor dodaje jeszcze jedną, już przez Kościół nie uznaną, objawienie Matki Bożej 12-letniej Władzi Fronczak: „Śmierć będzie dla was straszna. Krew będzie płynęła rynsztokami.” Mało tego, Janusz Karpiel uważa, że winę za wybuch II wojny światowej ponosi ewidentnie Polska, ponieważ nie chciano intronizacji Chrystusa na Króla Polski (sic!) Tak więc to nie niemiecki nazizm, a my sami byliśmy winni gehenny jaka spotkała nasz naród w wyniku wybuchu II wojny światowej. Można by wysnuć wniosek, że Hitler był tylko narzędziem w rękach Boga, który tylko wypełnił Jego straszną groźbę. A Bóg ci to przecież straszny, mściwy, nielitościwy i nieubłagany. I ja tego dowiaduję się, nomen omen, na katolickim portalu.

  W drugim ze wspomnianych artykułów dowiadujemy się rzeczy nie nowej, szczególnie często lansowanej od czasów papiestwa Jana Pawła II, mianowicie tej, że najciemniejszą stroną mocy (zła) jest antykoncepcja. Na podstawie wyznań pewnej amerykańskiej aktorki, Natalie Portman, właśnie tej z „Gwiezdnych wojen”, czytamy, że wszystkiemu złu jest winna antykoncepcja. Mało, że właściwie kompletnie nieskuteczna, skoro wciąż jest tyle aborcji (sic!), to jeszcze może wywołać niebezpieczną depresją. Bo pani Natalie właśnie jej doznała, choć nie w czasie gdy ją stosowała, ale gdy... przestała ją stosować. Tu uwaga, przestała w wieku lat dziewiętnastu! Ciekaw kiedy zaczęła, ale ja tam tak głęboko w życiorys zaglądał jej nie będę. Tu, abym nie był posądzonym o manipulację, dodam, że przestała stosować, bo producenci ową tabletkę antykoncepcyjną wycofali z produkcji. Mnie w tej logice zastanawia jedno. Zdanie i przypadek jednej celebrytki, gdzieś na drugiej półkuli, stanowi niepodważalny dowód na to, że antykoncepcja to ciemna strona mocy.

  Idąc tym tropem myślenia wysnułbym swój własny, śmiały, choć kontrowersyjny wniosek. Brak antykoncepcji jest przejawem jeszcze ciemniejszej strony mocy zła. Wystarczy policzyć ile nowonarodzonych zostaje podrzuconych w oknach życia, ile zostaje odnalezionych, już martwych, w śmietnikach i ile zostaje pozostawionych bezpośrednio po urodzeniu w szpitalu. Ja wiem, to nie są astronomiczne liczby, ale i tak większe niż pojedynczy przypadek Natalie Portman i straszniejsze w skutkach niż chwilowa jej depresja.



2 komentarze:

  1. Tracisz w moich oczach czytając takie bzdety.Wierz mi, jest cały ocean porządnej literatury, która przynosi wiele doznań estetycznych i poszerza horyzonty.
    A może to przejaw Twego masochizmu???
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam Cię, że nie omijam żadnej okazji poznania lektury, która poszerza horyzonty. Oceanu może nie pokonam, ale czasami, by nie popaść w monotonię, oddaję się masochizmowi połączonemu ze swoiście rozumianą rozrywką :)
      Równie miłego dnia :)

      Usuń