Pewnie z
powodu Wszystkich Świętych pojawiło się szereg artykułów, mających udowodnić
istnienie duszy, duszy w ujęciu wiary chrześcijańskiej, czyli nieśmiertelnej.
Czytałem w formie rozrywki i przecierałem oczy ze zdumienia. Czego to ludzie
nie wymyślą...
A wszystko
przez stwierdzenie, że „Życie nasze byłoby bezcelowe, gdyby kończyło się
śmiercią. Jaka korzyść byłaby wtedy z cnoty i dobrych uczynków?”1 W
tym już są dwie sprzeczności, których zdają się nie dostrzegać autorzy takich
słów. Bo czy tego chcesz czy nie, każde życie kończy się śmiercią. Jeśli w dodatku
uważasz, że czynienie dobra ma uzasadnienie tylko dlatego, że Twoja dusza jest nieśmiertelna,
ta dobroć nie jest warta funta kłaków. Po prostu, może bezwiednie, ale
i tak tylko kupczysz cnotą i dobrocią, czyniąc z niej środek płatniczy do wiecznej szczęśliwości. I tu pojawia się problem duszy.
i tak tylko kupczysz cnotą i dobrocią, czyniąc z niej środek płatniczy do wiecznej szczęśliwości. I tu pojawia się problem duszy.
W
starożytnej filozofii wyróżnia się trzy rozumienia tego pojęcia. Według
Sokratesa dusza to nic innego jak nasze własne „ja”, Platon uważa duszę za esencję
naszej osoby, bezcielesną mieszkankę naszego ciała i wreszcie Arystoteles,
który nie zgadzał się z Platonem, twierdząc, że dusza nie może istnieć
niezależnie od ciała, czyli nie jest nieśmiertelna. To z oczywistych względów
bardzo uproszone definicje. Chrześcijaństwo przyjęło pojęcie duszy od Platona.
Św. Augustyn z Hippony uznaje, że dusza ma charakter rozumny (niezależny od
rozumu człowieka), św. Tomasz z Akwinu dodaje, że każde żywe stworzenie ma
duszę, choć jej charakter różni się od duszy człowieka. Kartezjusz widzi już
duszę jako twór „obleczony” w ciało, co rozwinął Schopenhauer uznając, że ciało
jest tylko narzędziem duszy. Dopiero materialiści doszli do wniosku, że ten
dualizm postrzegania istoty ludzkiej jest wynikiem ewolucji, dzięki której człowiek zyskał świadomość. Ponieważ
każdy człowiek posiada życie wewnętrzne, które jest pozornie oderwane od naszej
fizyczności, ulegamy złudzeniu, że umysł człowieka jest czymś odrębnym od ciała.
Ta ostatnia
teoria budzi ogólny, wręcz uzasadniony sprzeciw. Trudno bowiem pogodzić się z myślą,
że wraz z ciałem dusza przestaje istnieć, zapominając jakby przy okazji, że gdy
nas nie było, ta dusza też nie istniała. Ona może zaistnieć tylko wtedy, gdy
powstaje życie, a co stworzone do życia – musi umrzeć. I choć bardzo to życie
kochamy, choć mamy świadomość, że nadejdzie jego kres, dobrze jest pomarzyć, że dusza jednak
przetrwa. Tak jakby ogień mógł płonąć bez paliwa, ruch powietrza i bystrze
wody bez różnic temperatur, a światło istnieć bez jego źródła. Tylko absolutna
ciemność nie potrzebuje niczego. Teologia dwoi się i troi, aby wiarę w
nieśmiertelność duszy podtrzymać. Ostatnio nawet ucieka się do fizyki kwantowej
szukając w niej Boskiego Pierwiastka. To nawet udany zabieg, bo mało kto
rozumie tę kwantową fizykę (mechanikę).
Trafiłem na
artykuł2, gdzie autor sam sobie strzela w stopę. Dochodzi do wniosku
(za dr Robertem Lanza), że po śmierci fizycznej nasza osobowość nie znika,
tylko przechodzi do innego wszechświata, nie mylić z niebem i piekłem (sic!), a
to już wręcz bezbożny pomysł rangi New Age czy Scjentologii. Inne tezy podpierają się
autorytetami. Dusza jest nieśmiertelna bo tak twierdzi...,
i tu długa lista świętych3 (sic!), zapominając o tym, że to tylko ich pobożne życzenia. Trzecią grupą „pewnych w stu procentach” argumentów są wizje mistyków i mistyczek. Szczególnie te, określane mianem prywatnych objawień. A Pismo Święte wyraźnie mówi: „kto pyta duchy i widma, zwraca się do umarłych, jest obrzydliwy dla Pana.” [Pwt 18, 10] Znam trzy takie osoby: Maria Simma4, Faustyna Kowalska i o. Pio.
i tu długa lista świętych3 (sic!), zapominając o tym, że to tylko ich pobożne życzenia. Trzecią grupą „pewnych w stu procentach” argumentów są wizje mistyków i mistyczek. Szczególnie te, określane mianem prywatnych objawień. A Pismo Święte wyraźnie mówi: „kto pyta duchy i widma, zwraca się do umarłych, jest obrzydliwy dla Pana.” [Pwt 18, 10] Znam trzy takie osoby: Maria Simma4, Faustyna Kowalska i o. Pio.
Uwieńczeniem
artykułów w tym temacie jest tytuł, który jako parafraza posłużył mojej notce: „Jest życie po śmierci! Archeologia
to potwierdza.”5 Wprawdzie nic o tych archeologicznych
odkryciach w tekście nie ma (ani jednego krótkiego zdania), za to jest odkrywczy
tekst: „Historie nawróconych ateistów świadczą o tym, że w momencie
nawrócenia uświadamiali oni sobie, że w chwili śmierci będzie sąd i że wtedy
zadecyduje się ich wieczność, zbawienie albo potępienie. Nikt z ludzi nie
ucieknie od odpowiedzialności za całe swoje ziemskie życie, które jest
niepowtarzalne i nieodwracalne. Nawróceni z ateizmu zrozumieli, że czas życia
na ziemi jest okresem dojrzewania do wieczności. W momencie śmierci będzie sąd
i wtedy otrzymamy zapłatę.” Wprawdzie powiedzenie mówi, nigdy nie mów nigdy,
ale ten argument powalił mnie zupełnie. Ileż trzeba było włożyć intelektu by
stworzyć te kilka zdań, mające być koronnym argumentem na nieśmiertelność duszy?!
Ich autor powinien być wdzięczny ateistom za to, że w ogóle pojawili się na
świecie...
PS. Wybór tekstów w pełni
subiektywny
Przypisy:
1 - http://www.fronda.pl/a/dokad-idzie-dusza-po-smierci-o-serafin-rose-wyjasnia,81066.html
2 - http://www.fronda.pl/a/znany-naukowiec-dusza-ludzka-nie-umiera,81149.html
3 - http://www.fronda.pl/a/dokad-idzie-dusza-po-smierci-o-serafin-rose-wyjasnia,81066.html
4 - http://www.fronda.pl/a/czy-zmarli-moga-ukazywac-sie-zywym-1,81069.html
5 - http://www.fronda.pl/a/jest-zycie-po-smierci-archeologia-to-potwierdza,81065.html
1 - http://www.fronda.pl/a/dokad-idzie-dusza-po-smierci-o-serafin-rose-wyjasnia,81066.html
2 - http://www.fronda.pl/a/znany-naukowiec-dusza-ludzka-nie-umiera,81149.html
3 - http://www.fronda.pl/a/dokad-idzie-dusza-po-smierci-o-serafin-rose-wyjasnia,81066.html
4 - http://www.fronda.pl/a/czy-zmarli-moga-ukazywac-sie-zywym-1,81069.html
5 - http://www.fronda.pl/a/jest-zycie-po-smierci-archeologia-to-potwierdza,81065.html
Generalnie nareszcie muszę Cię pochwalić za fajnie napisany esej. Bardzo zgrabnie to ujęte.
OdpowiedzUsuńMam natomiast ciekawostkę, w sumie nawet nie polemikę ale refleksję:
"Trudno bowiem pogodzić się z myślą, że wraz z ciałem dusza przestaje istnieć, zapominając jakby przy okazji, że gdy nas nie było, ta dusza też nie istniała."
Primo, skąd wiadomo, że nie istniała? Bo ciało nie ma świadomości jej istnienia sprzed narodzin? To żaden argument.
Secundo,
jeżeli zakładamy że ten dualizm ciała i duszy istnieje, dlaczego świadomość i pamięć doczesnego życia związanego z konkretnym ciałem przypinać do tej drugiej? I dlaczego zakładać, że odradzamy się wciąż w takiej samej formie, która tak samo magazynuje bodźce związane z pamięcią - bo świadomość, pamięć, uczucia - to w końcu rzeczy magazynowane dzięki procesom chemicznym w mózgu. Można oczywiście zaraz wysnuć kontragument, na co komu dusza, która nie pamięta, ale tu znów pojawia się kwestia, co dusza powinna pamiętać i czy nie jest tworem doskonalącym się wraz z przybieraniem kolejnych powłok cielesnych i przeżywaniem kolejnych wcieleń.
Spróbuj polemiki z hinduizmem odnośnie duszy, tam według mnie ciężko jest obalić jej istnienie.
Jeśli primo, to skąd wiadomo o jej istnieniu przed narodzinami? Też brak jakiegokolwiek argumentu za takim rozwiązaniem. Religie monoteistyczne zakładają, że dusza rodzi się wraz z nowym życiem. Przynajmniej z tym się zgodzę ;)
UsuńSekundo dotyczy reinkarnacji? Jeśli zakładamy dualizm... Kto zakłada? Ja nie. Nie mogę zrozumieć żadnego dualizmu ciała i duszy. Takie założenie, jest założeniem a priori, jako pewnik bez konieczności udowodnienia. Pojęcie duszy, własnego „ja” wynika ewidentnie z istnienia naszej świadomości, którą tworzy nasz mózg. Zauważ, że dla człowieka dotkniętego niektórymi chorobami psychicznymi (mowa o zaburzeniach własnej osobowości), zrozumienie własnej świadomości jest poza ich zasięgiem, co komplikuje nawet życie w społeczności. Gdyby dusza była czymś oderwanym od ciała pewnie do takich komplikacji by nie dochodziło.
Swego czasu czytałem de Mello, Osho, i Dalejlamę, gdzie dość wyraźnie podkreśla się taki dualizm. O samym hinduizmie wiem niewiele, bo mnie ten temat w ogóle nie pociągał. Mnie ten dualizm nie przekonał. Wszystkie te dywagacje mają charakter gdybania, choć przyznaję, dzisiejsza psychiatria też gdyba, ale podpiera się przynajmniej badaniami, bardziej lub mniej wiarygodnymi.
Asmodeuszu,a Ty masz duszę?
OdpowiedzUsuńI tak sobie myślę,że mógłbyś zmienić lekturę...Zmierz się z czymś mądrzejszym;)
Anastazja
Czy uważasz, że mądrzejszym byłoby się odnieść do jednego z artykułów na poważnym portalu katolickim pt. „Dlaczego masturbacja to nie najlepszy pomysł na spędzanie wolnego czasu?”
UsuńMasturbacja w odniesieniu do duszy?Nooo to byłoby ciekawe;)
UsuńOd masturbacji lepszy jest dobry kochanek/ka,to wiemy wszyscy:)
A mogę prosić o linka,bo jakoś mi tak dzisiaj smutno.
Anastazja
Nie w stosunku do duszy, tylko ogólnie ;) Służę linkiem, ale Cię chyba nie rozbawi: spolecznosc/blogerzy-deonpl/art,50,dlaczego-masturbacja-to-nie-najlepszy-pomysl-na-spedzanie-wolnego-czasu.html
UsuńMnie tylko dziwi dlaczego na zdjęciu jest facet jak pisze kobieta?
Stosunki są fajne:) Zanim przeczytam odpowiem - kobiety przecież tego nie robią;):D
UsuńAnastazja
Rozbawił mnie ten wpis,bo nic bardziej debilnego dawno już nie czytałam.To już wolę bajdurzenie z Frondy.Skąd ci ludzie czerpią swoją wiedzę?Szok.
UsuńAnastazja
Jak znajdę, podrzucę Ci link do tekstów niejakiego Salwowskiego z Frondy. To dopiero odlot ;)
UsuńProszę, trochę dłuższy tekst ale od połowy jest "bardzo ciekawy" ;)
Usuńhttp://www.fronda.pl/a/salwowski-czas-na-kary-za-cudzolostwo-niekiedy-surowe,79224.html
To jest przerażające,serio.Odlot to on chyba ma przed pisaniem;)
UsuńAnastazja
I proszę,niech mi ktoś pokaże gdzie to jest wytłumaczone jak to archeologia udowadnia,że istnieje życie po śmierci.Zawsze myślałam,że archeologia potrzebuje materialnych dowodów istnienia czegoś,a nie głosów...
OdpowiedzUsuńAnastazja
Zależy co pod pojęciem duszy rozumieć. Tytuł mojej notki tak się ma do archeologii jak tytuł jednego z wymienionych artykułów ;)
UsuńA tu się zgubiłam.Albo Ty;)
UsuńAnastazja
Przeczytaj tytuł ostatniego linku pod notką a później mój ostatni akapit. Może wtedy będzie jaśniej ;)
UsuńNo czytałam i dalej nic nie wiem...
UsuńA pytałam Cię czy Ty masz duszę;)
Anastazja
Jeśli przez duszę rozumieć świadomość własnego istnienia – to mam duszę, choć śmiertelną. I całe szczęście ;)
UsuńDzięki za pozbieranie... zapiszę tę notkę w ulubionych :)
OdpowiedzUsuńNikogo nie zamierzam przekonywać, ale... lubię myśleć, że mam duszę :)
To dzięki niej doświadczam wzruszeń i czuję wszystko to, co nieuchwytne na poziomie fizycznym w (tym) życiu, które mam, w życiu... którego doświadczam.
Lubię myśleć, że śmierci nie ma.
Ależ ja nie usiłuję twierdzić, że duszy nie ma. Bez niej nie byłoby naszej świadomości. Tyle, że różnimy się w ocenie konsekwencji (skutków) jaka ta świadomość ze sobą niesie. A ponieważ nikt jeszcze jej „nie złapał” w żadne sidła, mamy prawo przypuszczać, co komu wygodnie.
UsuńPozdrawiam i dziękuję (za ulubioną)
No, tak... Ja wiem, że umrę, ale chcę wierzyć, że moja dusza - jako świadomość przetrwa w jakiejś postaci/formie i będzie czemuś służyć... Nie wierzę w reinkarncje, ale również i w to, że coś, co kiedyś istniało nie przechodzi na wyższy poziom rozwoju. Być może w coś, co ludzie odczuwają pozaprzemysłowo i czego nie potrafią wytłumaczyć... jakąś energię zbiorową(hm...)
OdpowiedzUsuńWłaściwie moja odpowiedź Twórczej pasuje i do Twojego komentarza, więc dodam tylko, że choć nigdy jeszcze nie słyszałem o jakieś zbiorowej energii, pewnie i to może być w jakimś sensie upoważnione.
UsuńPozdrawiam.
Hmm... a co w takim razie dzieje się z naszym duchem??? Wedle wiary chrześcijańskiej człowiek to ciało, dusza i duch... I o ile ciało i dusza to typowo ziemskie atrybuty człowieczeństwa, duch pochodzi od Ojca... Pochodzi nie z tego świata... I to jest najistotniejsze... (dla mnie oczywiście) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCóż, nie będę prostował Twojej opinii daru od Boga, skoro w to wierzysz i sama musisz sobie odpowiedzieć, co później z tym darem. Dla mnie być może było by to istotne, gdyby istnienie tego daru dało się w jakikolwiek sposób potwierdzić, a póki co, n to się nie zanosi.
UsuńPozdrawiam.