środa, 9 listopada 2016

Zamalować!



  Ostatnimi czasy pewien minister, niedoszły premier techniczny, niejaki prof. Gliński oraz wspierające go patriotyczne środowiska prawicowo narodowe, coraz częściej wtrącają się w naszą rodzimą kulturę. Ogólnie rzecz ujmując, da się to skomasować w haśle „Nie będzie promocji pornografii w sztuce.” Ja bym się nawet zgodził, gdyby nie prosty fakt, że tak do końca jeszcze nikomu nie udało się wyznaczyć ściśle określonej granicy między tym, kiedy nagość jest jeszcze sztuką, kiedy już pornografią.

  Jeśli tak bliżej przyjrzeć się naszemu życiu, seks, a w tym i nagość, jest nieodłącznym elementem naszego życia. Jest gorzej, bez tego nas by po prostu nie było. Po zerwaniu zakazanego owocu w raju, Adam i Ewa odkryli swoją nagość i zaczęli się jej wstydzić. Na szczęście dla naszego pokolenia, nie tak do końca, dzięki czemu człowiek stał się najbardziej seksualnym stworzeniem na ziemi. Jako jedyny gatunek możemy uprawiać seks właściwie zawsze, bez względu na okoliczności, dzięki czemu staliśmy się panami tego świata, choć zasadą jest, że kobieta może urodzić jedno dziecko raz do roku, w dodatku nie przez całe swoje życie. Marna wydajność ale wyjątkowo skuteczna. Ale ja nie o tym.

  Gdy mi ktoś zarzuca, że zachwycam się nagością (przede wszystkim płci odmiennej – aby nie było) od razu spotka mnie zarzut, że jestem amoralny i do cna zepsuty. Mam wtedy zawsze na podorędziu prostą, acz skuteczną odpowiedź – widziałeś przyjacielu/przyjaciółko Kaplicę Sykstyńską? Tam aż kipi nagością, a przypomnę, Kaplica nosi miano papieskiej i mieści się w Pałacu Watykańskim, niekwestionowanym centrum katolicyzmu. Większość tych wręcz pornograficznych fresków jest autorstwa samego Michała Anioła. Niejaki Biagio z Ceseny ostro potępił tę nagość
a papież Paweł IV nawet nakazał je zniszczyć. Dopiero po namowach zgodził się na to, by tylko zamalować intymne fragmenty – ku chwale sztuki dla potomności. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku te zamalowane fragmenty odsłonięto. Tak więc, w samym sercu katolicyzmu dziś nagość bije po oczach. A pruderyjni i zgorszeni katolicy oburzają się na lekko odsłoniętą pierś, czy ledwie odziane sznurkiem pośladki bijące po oczach w reklamach. W moim mniemaniu to i tak ciekawsze, i przyjemniejsze, niż na ten przykład liczne, niejednokrotnie szkaradne pomniki Jana Pawła II, o rozerwanych i zakrwawionych strzępach płodów nie wspomnę.

  Inna sprawa, że i teraz zdarzają się ludzie pokroju Pawła IV, gotowi zamalować tę Kaplicę, uznając ją za obrazoburczą gdyż rażą „bezwstydnym powabem”. Oto czytam tekst: „Gdy się bowiem owym przyjrzymy [freskom w Kaplicy – dopisek mój], to istotnie dostrzeżemy tam wiele nagości, nieraz całkowicie nieuzasadnionej kontekstem pokazywanych za jej pomocą scen, a nawet ukazanej w taki sposób, iż można mieć podejrzenia co do tego, czy ich autor rzeczywiście nie był homoseksualistą, jak tu mu się niekiedy przypisuje (nagie kobiety w Sykstynie umięśnione niczym mężczyźni, przedstawiciele płci męskiej odmalowani w swej nagości za to z dużą dbałością.”* Przyznam, że dziwi mnie postawa Salwowskiego, autora tego tekstu. To purytanin jak się patrzy, tylko skoro mu nagość się nie podoba, skąd taka szczegółowa wiedza o niej? I aż chciałoby mu się uzmysłowić, że w czasach, kiedy freski powstawały, istniały zupełnie inne kanony piękna kobiecego ciała, więc jego insynuacje, co do orientacji seksualnej Michała Anioła wynikają bardziej z chorej wyobraźni, niż ze znajomości tematu.

  I choćby nie wiem jak się oburzał, choćby podpierał się niezliczoną ilością wypowiedzi nieżyjących, średniowiecznych papieży i mędrców Kościoła, nie uda mu się zaprzeczyć prostemu faktowi, że nagość jest piękna, że według Biblii Bóg stworzył nas nagimi, nie tylko ku swojej uciesze. Można, co najwyżej, dyskutować o tym, czy pokazywanie życia seksualnego jest tym, co chcemy oglądać, ale i tak nie da się zaprzeczyć, że ono istnieje. Tym samym, jeśli na scenie lub w filmie oglądamy kochającą się parę, jeśli czytamy o tym w książce, bez pornograficznych szczegółów, czy trzeba udawać zgorszonego? Nikogo nie rażą mocne akty przemocy z hektolitrami krwi, które mogą wypaczyć psychikę szczególnie młodym, ale jest akurat na odwrót.  Sceny przemocy są pokazywane bez ograniczeń wiekowych, są atrakcją w grach komputerowych, ale dyskretne pokazywanie fizycznych przejawów miłości jest już absolutnie potępiane, a według politycznych animatorów obecnej kultury, absolutnie niedopuszczalne. I szczerze mówiąc, ja tego nigdy nie zrozumiem...



44 komentarze:

  1. Asmodeuszu skąd zasada,że kobieta może urodzić jedno dziecko raz w roku?
    A nagość stała się tak powszechna aż do obrzydzenia.Zero tajemniczośći,zero intymności,zero seksapilu,zero wstydu.
    No ale seks i nagość dobrze się sprzedaje,co widać wszędzie,nawet w durnych reklamach.Brak słów.
    Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo, jeśli nie lepiej, sprzedaje się przemoc i jeszcze bardziej durny horror. Na też Ci brak słów? ;)

      Usuń
    2. Gdzie masz przemoc i horror np.w reklamach?Napisałabym coś więcej ale Ty miałeś to niebywałe szczęście spotkać tą "lepszą młodzież",więc polemika będzie trudna.
      A odpowiesz mi na moje pytanie?
      Anastazja

      Usuń
  2. Co ja mogę... zgodzę się z Anastazją, że dosadność nagości i wyuzdanie zarżnęły subtelny erotyzm.

    A co do pana Glińskiego, to wypowiem się jak zobaczę z czym ma zamiar walczyć. Jak dotąd za te zadymy wokół spektakli, ekipa teatralna powinna go wychwalać pod niebiosa za darmową promocję w ogólnopolskich mediach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Działania Glińskiego to oprócz walki z golizną również nadawanie (czytaj: sterowanie) tym, co powinniśmy oglądać, bez względu na nasze osobiste oczekiwania.

      Usuń
  3. Anastazja i Radek:
    Szczerze? Obojgu Wam się dziwię. Mam już swoje lata, można powiedzieć, że niejedno widziałem, ale nawet dziś subtelny erotyzm bardziej mnie pociąga niż pełna golizna poza sypialnią. Przecież oprócz widoku liczy się również zapach, atmosfera, oczekiwanie i cała ta niepowtarzalna otoczka. Tego żadna rzeźba, żaden film, plakat czy obraz nie zapewni. Patrząc na taką goliznę można mówić, co najwyżej, o wrażeniach artystycznych, jeśli spełniają nasze osobiste wymogi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. No to czemu się dziwisz?
      Przecież nie rozmawiamy o naszych intymnych doznaniach, bo ja też o wiele bardziej lubię pofiglować sobie z żywą kobietą, a nie oglądać celuloidową, tylko o zalewie sztuki i kultury zwulgaryzowaną golizną i pornografią. Chyba nie powiesz, że to Ci zastępuje tą "niepowtarzalną otoczkę".
      Zresztą kiedyś interesowałem się zjawiskiem tzw, eurotrashu - są to filmy klasy już nawet nie "b", tylko gdzieś z końca alfabetu i czegoż tam nie było... nurt powstał pod koniec lat 60, wraz ze zdjęciem cenzury, więc filmowcy rzucili się do łamania wszelkiego tabu. Wszystko było dozwolone, nawet pedofilska dosadna scena z dwunastolatką w filmie "L'immoralita", więc jak na razie żaden współczesny "szoker" mnie nie zaskoczy. Jest to po prostu nudne i powtarzalne, zmieniają się tylko środki wyrazu, bo przecież jeszcze do teraz nie było może Chrystusa schodzącego z krzyża, by sobie pogwałcić bodajże emigrantkę o śniadej karnacji. Jeżeli Gliński ma zamiar odciąć od źródełka takich artystów, to ja mu mogę tylko przybić piątkę, a dostęp do kultury ogólnoświatowej i alternatywnej jest tak powszechny, że obawa jakoby udało mu się sterować tym co powinniśmy oglądać jest biciem piany z gówna.

      Usuń
    3. Asmodeuszu możesz mi powiedzieć na jakiej podstawie wyciągnąłeś wnioski,że nas pociąga zupełnie coś odwrotnego?Albo może faktycznie napisz czemu się dziwisz,bo nie rozumiem.
      Anastazja

      Usuń
    4. @Rademenes,powiem Ci szczerze że też myślałam,że nic mnie już nie zaskoczy ale to było do czasu.Dostałam linka od koleżanki z dopiskiem - dla widzów o mocnych nerwach;)Kamerki na żywo...I to był totalny szok.
      Anastazja

      Usuń
    5. Dla mnie nie jest, o ile mówimy o tym samym. Młodzież tak sobie dorabia, ma to swoją nazwę nawet jakąś. Można się zalogować na kamerę jakiejś parki i wydawać im polecania co mają robić. Chore, ale "normalne" (w znaczeniu znamy to). Na szczęście jeszcze nie aspiruje do nazwy sztuki, jak na razie to taki mariaż prostytucji z pornografią.

      Usuń
    6. Myślę,że mówimy o tym samym czyli prostytucja z pornografią za żetony.Tyle że ten o którym ja mówię zrzesza "chorych" ludzi w każdym wieku.No po prostu nie ogarniam tego.
      Anastazja

      Usuń
  4. Ale odpowiadając na pytanie artykułu z Frondy kiedy nagość w sztuce jest dobra,a kiedy grzeszna,to najpierw trzeba było zacząć od zdefiniowania na nowo pojęcia sztuka.Cóż tam takiego można zobaczyć na tych freskach w Kaplicy Sekstyńskiej?To co każdy z nas ma i widział.A żeby było śmieszniej to zauważyłam,że naga kobieta tak nie gorszy jak widok nagiego mężczyzny,którego przyrodzenie jest w stanie spoczynku;)Skąd więc to zgorszenie?A to o czym napisał Rademenes - czy to jest sztuka?To obraza uczuć religijnych i taką sztukę powinno się tępić wszelkimi możliwymi sposobami.
    Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Cię dobrze zrozumiałem, jesteś zdecydowanie za tym, aby zamalować freski w Kaplicy Sykstyńskiej? Bo to według Ciebie nie jest sztuka a tylko obraza uczuć religijnych (sic?) Błagam wręcz, wytłumacz mi jak te freski obrażają Twoje uczucia religijne (tu drobna insynuacja – przecież Twoje uczucia religijne są podobno bardzo wątłe).
      Już tak na marginesie, bardziej znane niż te freski, są zarówno rzeźba Dawida jak i dyskobola. One Cię też gorszą?

      Usuń
    2. Asmo czytaj ze zrozumieniem. Chodzi o Jezusa gwałcącego emigrantkę, a nie freski.

      Usuń
    3. Radku: mój komentarz odnosi się tylko do fresków.
      Twoją uwagę o Jezusie uważam za zbyt dalekie posunięte uproszczenie. Jego Postać była przedstawiona niejednokrotnie w równie niejednoznaczny sposób i nic na tym Jego wizerunek nie ucierpiał. Czy nie chcesz zrozumieć, że takie prowokacje nic nie zyskują, a już na pewno nie zyskają miana sztuki, dobrej sztuki? Chwilowa, niezdrowa sensacja, w dodatku wzniecana chyba tylko po to, aby zareklamować, niejednokrotnie wbrew intencjom oburzonych. Śmiem twierdzić, że z dziesięciu kontrowersyjnych tekstów, przedstawień czy filmów, może jeden zyska miano sztuki, ale dla tego jednego może warto dać szansę? Te pozostałe dziewięć i tak znikną z naszej pamięci. Chyba, że masz inny sposób na wyłanianie talentów, który byłby wolny od tego, co się zwykło w danym momencie nazywać „poprawnością”.

      Usuń
    4. Jakbyś nie zauważył dyskusja od Twojego komentarza posunęła się trochę do przodu. Nie śpij, czuwaj! :)

      Tym bardziej nie widzę powodu finansowania ich z budżetu. Sztukę wystawiono w Teatrze Polskim w Bydgoszczy w ramach Festiwalu Prapremier.

      Usuń
    5. Zapytam nieśmiało, choć z lekką dozą sarkazmu, bo nie śledziłem. Czy jeszcze gdzieś ją wystawiono, i czy waliły na nią tłumy? :)

      Usuń
    6. Ale co to ma do rzeczy? Że tak spytam nieśmiało również.

      Usuń
    7. Asmodeuszu martwię się o Ciebie,poważnie.Napisałam,że należałoby na nowo zdefiniować pojęcie sztuki.Bo wg mnie sztuka powinna uczyć,bawić,wychowywać,skłaniać do refleksji.A co wspólnego z sztuką ma to przedstawienie z Jezusem gwałcącym emigrantkę?Pomyśl co by było gdyby to był Mahomet...I oczywiście,że mnie źle zrozumiałeś,co uświadomił Ci Rademenes.Ja już nie wiem jak mogę się jaśniej wyrażać.
      I skąd Ci przyszło do głowy,że moje uczucia religijne są bardzo wątłe?
      Co do rzeźby Dawida - co ma mnie gorszyć?Tam nie ma nic do oglądania:D Jeśli chcę się zgorszyć to sobie włączę pornola.
      Anastazja

      Usuń
    8. Z tego co kojarzę to były protesty przeciwko tej "sztuce".I chyba więcej jej nie wystawiono.
      Anastazja

      Usuń
    9. Radku:
      Przytaczasz jednostkowy przykład obrazoburczej „sztuki”, który ma uzasadniać..., co? Konieczność ingerowania w sztukę, wprowadzenia cenzury? Jestem przekonany, że sztuka od takich trendów obroni się sama. Kto zechce ją oglądać? Rządny sensacji antychrześcijanin? Wydać kilkadziesiąt złotych by przez chwilę nacieszyć oko? Przecież tak może postąpić tylko palant a już na pewno nie koneser.

      Usuń
    10. Nasti:
      Na nowo zdefiniować pojęcie sztuki?! Wybacz, tego nikt nie zrobi, sztuka jest taką jaką jest i tego nie da się zmienić. Ja nie wiem, co autor miał na myśli w tej sztuce, bo jej nie widziałem, nie znam nawet jej treści.
      Może się mylę, ale sama pisałaś, że wierzysz po swojemu, nie chce mi się tego szukać. A jeśli tak jest, jeśli nie stosujesz się ściśle do doktryny, Twoja wiara jest wątła, ale nie myśl, że ja to neguję, a tym bardziej, że potępiam.

      Usuń
    11. Owszem,wierzę po swojemu,co nie oznacza że moja wiara jest gorsza.Wierzę po swojemu czyli nie muszę chodzić do kościoła,żeby odnaleźć Boga.I pisałam Ci,że ja dużo otrzymałam...
      Co do tej "sztuki" - moim zdaniem to przegięcie!
      Anastazja

      Usuń
    12. Przecież ja nawet nie mam zamiaru oceniać Twojej wiary w kategoriach lepsza czy gorsza. Wątła, bo niejako odchodzisz od Kościoła, a w myśl Jego doktryny tylko wiara przez Kościół jest „mocna”.
      Szanuję Twój pogląd na tę sztukę, ale czy ją widziałaś, aby w ten sposób ją oceniać. Nie wiesz czy ten epizod nie miał jakiegoś alegorycznego przekazu. Ja też go nie znam, więc nie próbuję nawet wydać opinię.

      Usuń
    13. Gdybym poszła na taką sztukę pewnie bym zażdąła zwrotu pieniędzy za bilet...I niby jaki miałby być ten alegoryczny przekaz?Bo ja nawet nie mam ochoty się zastanawiać.
      I jeśli nawet moja wiara jest wątła,to ta sztuka obraża Jezusa,a nie kościół czy kler;)
      Anastazja

      Usuń
    14. Jezus musiałby ją najpierw zobaczyć, aby poczuć się obrażonym ;) Ale nawet, przypomnij sobie Drogę Krzyżową. Tam żadne obelgi nie robiły na Nim żadnego wrażenia.

      Usuń
    15. Tyle że Droga Krzyżowa była Jezusowi przeznaczona.A gwałt niby czego miałby dowodzić?Co miałby nam przekazać?Miał zdyskredytować Jezusa?
      Anastazja

      Usuń
    16. Pytasz mnie, tak jakby ja miał wiedzieć „co autor miał na myśli” ;) Mnie się kojarzy z gwałtem na ludzkości jakim zaowocowała wiara chrześcijańska, ale to tylko moje skojarzenie.

      Usuń
    17. Gdyby tak było jak piszesz to coś poszło nie tak;)Ale czy jest się sens nad tym zastanawiać?
      Anastazja

      Usuń
    18. Z czym nie tak?
      Pewnie, że nie warto, bo nawet jeśli, takiemu przekazowi mogła posłużyć inna alegoria, nie aż tak obrazoburcza. Choć myślę, że byłoby takie samo larum jak w przypadku Kory.

      Usuń
    19. @Asmodeuszu, to nie jest żaden jednostkowy przykład, to stało się normą. O ile kiedyś takiego "artystę" pognałoby się na ulicę, to teraz takie sztuki się wystawia, dotyczy to zresztą nie tylko teatru, ale i pozostałych dziedzin. Forma przerasta treść, a przerasta ją bo ma zwracać uwagę, szokować, obrażać. Dlaczego? Bo kierowana jest do prymitywnego odbiorcy, do którego nie docierają wrażenia estetyczne.
      I sztuka nie obroni się niestety sama, jeżeli zaburzony zostanie gust i poczucie estetyki, przez promowanie byle gówna.

      Wątła wiara, bo Anastazja nie chodzi do Kościoła? Gadasz jak ksiądz. :)

      Usuń
    20. Gadam jak ateista, dla którego „siła” wiary jest bez znaczenia. A że posiłkuję się retoryką księdza z ambony? No cóż, czasami lubię ;)

      O jakiej Ty normie mówisz? Mnie się w życiu raz trafiło, a chodziłem sporo do teatru, na komedii (tytuł zgaduję, bo już nie pamiętam) „Porwanie Sabinek”, gdzie jedna z aktorek przez chwilę biegała po scenie z gołymi piersiami, udając jakąś grecką nimfę. Nawet nie raziło.

      Usuń
    21. Forma nie norma... Asmo, ja też zaczynam się martwić. Dlaczego odsłonięte piersi kobiety w sztuce mają razić? Ty mylisz w ogóle pojęcia erotyzmu z wulgarnością. Awangarda, nowatorstwo, czy bezprecedensowe obrazoburcze chamstwo to jedno i to samo dla Ciebie, bo "przecież sztuka obroni się sama".
      Otóż sztuka nie ma szokować dosadnością, bo przestaje być sztuką.

      Usuń
    22. Teraz Ty mnie zastanawiasz i zaczynam się martwić ;)
      Bez awangardy, bez nowatorstwa sztuka byłaby martwa. Skończylibyśmy na Sofoklesie. Oczywistym jest, że będą zdarzać się przejawy chamstwa, ale one się nie obronią nawet skandalizującymi scenami. Na pewne spektakle chętnie poszedłbym drugi raz, niektóre mnie nawet nie zainteresują. To nie żądni skandalu nawet bezprecedensowo-obrazoburczego decydują o tym, co jest w sztuce wartościowe. Bo zboczeńcy teatrem specjalnie się nie interesują. Zboczeniec wyjdzie na strony porno. Czy ten „mechanizm” tak trudno zrozumieć?

      Usuń
    23. No jak widzę nic z mojej wypowiedzi nie rozumiesz. Aż musiałem sobie przeczytać jeszcze raz swój komentarz, żeby się upewnić, że to odpowiedź na niego na pewno.
      Ja Ci o różnicy między nowatorstwem a szokowaniem wulgarnością - Ty potwierdzasz tylko, że to dla Ciebie żadna różnica.
      Ja Ci o promowaniu takich rzeczy i psuciu estetyki, Ty o tym, że zboczeńcy nie chodzą przecież do teatru...
      Czy ty naprawdę nie dostrzegasz regresu w sztuce? Czy Ty w ogóle interesujesz się sztuką, czy po prostu lubisz się poprzepierać dla zasady?

      Usuń
    24. Radku:
      Ja Cię doskonale rozumiem, bo wszystko zależy od osobistej oceny. W latach międzywojennych, gdy film dopiero zaczął raczkować, dla elit był kulturą dla pospólstwa. Wprawdzie sięgał po klasykę literacką, ale szybko przewagę zyskały kiczowate melodramaty (dobrze mają się do dziś, choć już nie tak jak wtedy). Podobnie miało się i z teatrem, choć nie tak drastycznie. Innymi słowy, w zależności od czasów, owa „wulgaryzacja” przybiera coraz ostrzejsze formy. Podobnie dzieje się w literaturze. Np. czasy Agaty Christie, Alfreda Hitchcoca, to kryminały typu zgadnij kto zabił. Dziś kryminały niemal muszą ociekać krwią, być pełne realnego gwałtu, czyli też ocierają się o „wulgaryzację”. Nam może się to nie podobać, możemy utyskiwać na upadek obyczajów, ale wszystko zależy od tego, jaki to będzie mieć popyt. Tego nie zgadniesz.

      Usuń
  5. Nasti i Radku:
    Jak dla mnie za bardzo kojarzycie goliznę w sztuce z pornografią i sprowadzacie dyskusję do tej drugiej. Nie tędy droga, bo przecież nie chodzi o to by golizną zastąpić sztukę. Ta jest jej tylko drobną cząstką, ale próba jej wyrugania całkowicie ze sztuki to już chory pomysł. Właściwie celem notki jest próba ośmieszenia sterowania sztuką z powodów ideologicznych, a takie zapędy ma minister Gliński. Myśmy już to przeżyli, mam na myśli socrealizm, z fatalnym dla sztuki skutkiem. I zdajecie się zapominać o jednym, są gusta i guściki, w dodatku nikt nikogo nie zmusza do zachwycania się tym czy innym jej elementem. Gdzie jak gdzie ale tu powinna istnieć pełna tolerancja. Bohomazy, nawet te erotyczne, będą się najwyżej (jeśli w ogóle) sprzedawać na jarmarku jak przysłowiowe jelenie na rykowisku. Wprawdzie istnieje problem finansowania, jak to ma miejsce w przypadku teatrów, ale to problem czysto ekonomiczny, który skutkowałby elitarnością pewnych działów sztuki, a w końcu jej obumieraniem, gdyż młodzi twórcy nie mieliby szans zaistnieć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bohomazy erotyczne?Bohomazy to bohomazy,a sztuką są akty.Są gusta i guściki?Nosz kurwa,serio?Co niby miało być gustownego w tej sztuce gdzie Jezus gwałci emigrantkę?No wybacz ale nie rozumiem o czym piszesz.Doda dostała jakiś tam wyrok,bo obraziła uczucia religijna mówiąc kto jej zdaniem napisł Biblię ale niejaki Nergal jak podarł Bilblię na koncercie to to była sztuka!!!Wiesz co?Pierdolę taką sztukę.
    Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarówno Doda jak i Nargal dokonali swoich ekscesów (widowiskowe bohomazy) dla określonej grupy widzów, te bohomazy nie mają nic wspólnego z prawdziwą sztuką. A na marginesie, choć tych ekscesów nie popieram i tak zdumiewa mnie pojęcie obrazy uczuć religijnych.

      Usuń
    2. Czyli wszystkie chwyty dozwolone?W Polsce tak jak widać.
      Anastazja

      Usuń
    3. Tylko na tyle, na ile to ma wzięcie. I to nie tylko w kwestii sztuki.

      Usuń
    4. Zauważyłam;)
      Anastazja

      Usuń
  7. właśnie - pokazują bez problemu rozrywanych na strzępy ludzi i różne inne krwawe miazgi... a jeżeli chodzi o seksualność - to robi się problem.

    OdpowiedzUsuń