poniedziałek, 7 listopada 2016

Zła wiadomość



  Mit o wiecznej szczęśliwości po zmartwychwstaniu jest tak zagmatwany, że lepiej o nim nie myśleć. Można popaść w marazm i zwątpienie, jeśli się w tę szczęśliwość wieczną wierzy, a jednocześnie próbuje ją przewidzieć. To jest po prostu nie do ogarnięcia i jakiekolwiek tłumaczenie wprowadza jeszcze większy mętlik.

  Nie inaczej jest po lekturze pewnego artykułu na katolickim portalu Deon.pl zatytułowanym złowieszczo „W niebie seksu nie będzie”1. To jest właśnie ta zła wiadomość. To oczywiście lekki sarkazm, choć na dobrą (a właściwie złą) sprawę i tak lekko chyba nie jest. Wszystko za sprawą tekstu Ewangelii św. Łukasza „Jezus im odpowiedział: «Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania.2 [Łk 20, 34-35] Do tego trzeba dodać przypowieść ze Starego Testamentu , która neguje zmartwychwstanie ze względów Prawa: „Prawo nakazywało mężczyźnie wzbudzić potomka, w sytuacji śmierci brata i bezdzietności bratowej. Było ono wyrazem ekonomicznej i społecznej troski o wdowy. Saduceusze nawiązują do Księgi Tobiasza, w której zazdrosny demon Asmodeusz zabił siedmiu mężów Sary.”3 [Tb 3, 7n]. Powstałoby zamieszanie, bo trzeba by uprawomocnić bigamię i to w wersji – jedna żona dla siedmiu mężów. Lub, dla notorycznych rozwodników, kilku mężów kilku żon jednocześnie. A tak, stając się nieśmiertelnymi po zmartwychwstaniu, nie będzie potrzeby rozmnażania się (brania ślubów), która skutkowałoby przeludnieniem ziemi, a mając na uwadze nieskończoną wieczność, również wszechświata. Jak można przeczytać w omawianym artykule, seks będzie karą dla tych, którzy uczynili sobie z niego bożka (sic!) W tym miejscu normalnie mnie zastopowało. Bo w moim odczuciu to raczej nagroda...

  Można wysnuć wniosek, że po zmartwychwstaniu czeka nas życie zakonników i sióstr zakonnych. Nawet jeśli nie masz do tego powołania. Po co mężczyznom piękne i powabne kobiety (trudno sobie wyobrazić kobietę bez potrzeby bycia piękną), a kobietom przystojni mężczyźni? Do czasu tego zmartwychwstania wszystko wydaje się w porządeczku. Wprawdzie dualizm duszy i ciała, nawet dla dzisiejszych teologów nie istnieje, ale zrozumiałym jest, że nie mając ciała, dusza nie może mieć żadnych ziemskich pragnień. Nie odczuwa głodu i żadnych innych potrzeb, w tym seksu. Co jednak się stanie, gdy ciało zostanie jej przywrócone? Pewnie grupa odpowiednio wyszkolonych aniołów, wyłączy z naszego mózgu pragnienie seksu, jako kompletnie zbytecznego. Coś, co było za życia głównym motorem naszego istnienia, koniecznością przetrwania gatunku, stanie się zbędnym, ba! wręcz niepożądanym balastem. Ale to ma swoje kapitalne i dobroczynne znaczenie, bo dla większości z nas oczywistym jest, że seks stał się przyczynkiem naszego grzechu pierworodnego. Znikną też krzywoprzysiężne słowa o dozgonnej wierności, zniknie problem rozwodów, aborcji, antykoncepcji i eutanazji – największych grzechów cywilizacji śmierci. I dobrze, bo ten seks jest nawet w jakiś sposób winien za grzechy władzy, polityki i pychy.

  A jednak, coś tu i tak nie gra. Mając materialne ciała, trzeba im dostarczyć energii by mogły istnieć. Ściślej – pożywienia. Być może staniemy się wegetarianami, aby nie zabijać zwierząt. Tu drobna dygresja – w szczęśliwym raju pozbawi się pewną, znaczną część ludzkości, zamiłowania do mięs wszelkiego rodzaju. Ale to też nie problem, skoro ci aniołowie będą mogli majstrować przy seksualności, pewnie bez problemów wyeliminują łaknienie na mięso. Będziemy się żywić owocami i zbożami. No tak, ale samej mąki jeść się nie da. Najczęściej wytwarza się z niej ciasto. A do tego potrzebne jest jajeczko. To jajeczko jest zazwyczaj efektem ptasiego seksu... Czyli nawet wśród zwierząt tego wyeliminować się nie da. Zapylanie roślin to też rodzaj seksu. Należy więc przyjąć, że wokół nas seks będzie istniał w świecie roślin, owadów i zwierząt, tylko my będziemy go pozbawieni (sic!) W tym miejscu przypomina mi się fraszka Sztaudyngera „Rzekła lilija do motyla, nikt nie patrzy, niech pan zapyla.” I będziemy tęsknym okiem podpatrywać to zapylanie, a kto wie czy w skrytości nawet marzyć o nim. Tylko ja się zastanawiam, czy jeśli pozbawi się nas (chirurgicznie) wszelkich uciech obecnego życia w tak pożądliwym ciele, i nie mam tu na myśli samego seksu, będziemy wciąż tymi samymi, co dziś?



43 komentarze:

  1. Jak "dla większości z nas oczywistym jest, że seks stał się przyczynkiem naszego grzechu pierworodnego"?
    Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy byłem młody tak mi tłumaczono sens grzechu pierworodnego stąd i nazwa „zakazany owoc”. Dopiero później przyjęto tezę o grzechu poznania Prawdy zastrzeżonej dla Boga, co niestety też nie wytrzymuje krytyki. Obie sprawy dotyczą w końcu dwóch spraw, którymi właśnie Stwórca na obdarzył: seksualność i pęd do wiedzy (rozum).
      Do dziś pokutuje jednak ta teza o seksualności, która jeśli nie dotyczy małżeństwa, które nawiasem mówiąc wymyślono znacznie później, jest przecież grzechem. Po spożyciu zakazanego owocu Adam i Ewa odkryli w sobie wstyd z powodu nagości.

      Usuń
    2. No dobrze...Dla mnie co prawda symbolem grzechu pierworodnego jest jabłko,wąż i Ewa.Ale jeśli "ubrać" to w seksualność to już wiem skąd się wzięło porównanie kobiecych pośladków właśnie do jabłka;)
      Wstyd z powodu nagości.Dzisiaj to kwestia wychowania,to raz.A dwa - patrząc na ubrane małolaty i nie tylko i na fotki publikowane w necie oraz to o czym opowiadają celebryci,stwierdzam że dzisiaj wstydu nie ma.
      Anastazja

      Usuń
    3. To chyba Lec napisał: „Adam, Ewa i drzewa...”, co ma właśnie kontekst erotyczny ;) Ale i autorzy Biblii wyraźnie wskazują na takie znaczenie grzechu pierworodnego, choć w zawoalowany sposób, czyniąc z seksualności grzeszność.
      Ów wstyd, który podobno maleje, jest bardziej efektem zmian..., klimatycznych, które wymuszały ubieranie się w coś więcej niż własną skórę. ;)

      Usuń
    4. Hahaha niech Ci będzie,że to efekt zmian klimatycznych:)Tylko po co owy brak wstydu publikować w necie?
      W Biblii(zwłaszcza Stary Testament) z tego co ja się doczytałam i Ty również o tym piszesz,to każdy z każdym jak trzeba było i nie był to grzech.No takie czasy to były.A dzisiaj to,że seks pojmuje się jako coś złego i grzesznego jest zasługą kościoła.
      Anastazja

      Usuń
    5. Każdy z każdym? Chyba nie do końca, bo każdy przejaw rozwiązłości był przez Boga natychmiast karany, czego klasycznym przykładem jest Sodoma i Gomora.
      Rozumiem, że masz na myśli pornografię w necie? Cóż, to nie jest wynalazek netu! Już jaskiniowcy nią się zachwycali ;)

      Usuń
    6. Rozumiem,że Rado podnosi Ci skutecznie ciśnienie ale skup się:)Napisałam każdy z każdym jak trzeba było,a nie jak miało taką ochotę.„Prawo nakazywało mężczyźnie wzbudzić potomka, w sytuacji śmierci brata i bezdzietności bratowej. Było ono wyrazem ekonomicznej i społecznej troski o wdowy"O to mi chodzi.Zresztą jak żona była bezpłodna to mąż miał prawo zapłodnić inną.Wyobrażasz to sobie w dzisiejszych czasach?Tak na legalu...
      I nie,nie mam na myśli pornografii.Chyba że gołe tyłki i piersi publikowane na portalach społecznościowych mieszczą się w tej kategorii,to tak.
      Jaskiniowcy i pornografia?A coś więcej?:)
      Anatsazja

      Usuń
    7. Z tym Prawem bywało różnie. Na przykład to, że Józef i Maryja byli razem wynikało z Prawa a nie z miłości. A rodzina święta. I tak naprawdę to dopiero po pierwszej wojnie światowej małżeństwo częściej wynikało z uczucia niż interesowności. Moralność ewoluowała, coraz bardziej w stronę normalności, i dobrze, bo nie wyobrażam sobie bym dziś musiał zapłodnić bratową (na szczęście takowej nie mam) ;)

      Jeśli natomiast nie chodziło Ci o pornografię, to dlaczego oburza Cię nagość w necie? Mam esej (raczej felieton) o nagości w kulturze chrześcijańskiej, tylko jakoś tak nie było okazji. Może się skuszę na publikację ;)

      Usuń
    8. Skuś się skuś;)
      Co do małżeństwa z miłości.Te czasy chyba już minęły.Teraz dużo ludzi bierze ślub,bo czuja się samotoni.I znam również takich,którzy biora ślub cywilny bo łatwiej jest dostać kredyt...
      A czemu Ciebie oburzyło jak Rado napisał,że są małolaty co traktują seks jak sport?Uznałeś,że to seksistowskie stwierdzenie.Ale taka jest prawda.A kobiety publikują swoje wdzięki,a potem się dziwią że są traktowane przedmiotowo i jak dziwki.A jak one same siebie traktują?Jeśli mają problem z samooceną i dlatego publikują wszystko jak leci to są stornki 18+...Ale zalecałabym takim paniom i dziewczynkom terapię.To nie jest normalne co się dzieje.I pamiętaj,że ja pruderyjna nie jestem ale ekshibicjonistką również nie;)
      Anastazja

      Usuń
    9. Tekst Rado jest ewidentnie seksistowski. Potraktował wszystkie nastolatki (małolaty?) jak dziwki tylko dlatego, że idąc śladem mody pokazują więcej niż kiedyś można było przypuszczać. Ale tak było i w latach sześćdziesiątych ub. wieku, kiedy to wkroczyło mini. Czy dziś mini gorszy? Jest powodem by nazwać taką dziewczynę dziwką? A może wszystkie plażowiczki, babć nie wyłączając, nazwać też dziwkami? Może dziwki grają w plażową piłkę siatkową? Jeśli komuś taki skąpy strój kojarzy się z seksualnością, to w moim odczuciu, sam ma problemy, a jeśli jest mężczyzną, powinien nazwać się dziwkarzem. To nie małolaty mają problem ze swoimi „wdziękami”, problem jest po stronie tych, którym te wdzięki się dziwnie kojarzą (mam na myśli zaproszenie do seksu). Fakt, problem publikacji (np. w necie) własnych wdzięków można uznać za niepokojący, ale bez przesady. Jakoś nikt nie jęczy z powodu hektolitrów krwi przedstawianych w filmach grozy, ba! musi być jej coraz więcej, aby przyciągnąć widza do kina. A to wydaje mi się dużo bardziej groźne niż epatowanie nagością.

      Z powodami zawierania dziś małżeństw chyba odrobinę przesadzasz. Nie twierdzę, że takie zjawiska nie mają miejsce, ale zauważ, że coraz więcej młodych decyduje się na bycie singlem czy singielką. Widać dla nich małżeństwo to już archaizm. I coś w tym chyba jest na rzeczy...

      Usuń
    10. Ach...odrobinę przesadzam.Ilu masz znajomych w przedziale 20-40 lat?Skąd tyle rozwodów po dwóch latach małżeństwa?Aż mniekusi żeby to napisać ale sobie daruję;)
      Skoro Rado po tym tekście w Twoim odczuciu jest seksistą,a ja myślę tak jak On,to jestem seksistką?:D
      A tak na poważnie - fotka tyłka i ogłoszenie,możesz mnie mieć za doładowanie telefonu...Fakt,to nie dziwka.Bo nawet dziwka bardziej się ceni.
      I co do tego ma moda?Trzeba używać mózgu.Swojego.
      Anastazja

      Usuń
    11. Dużo mam takich znajomych i widzę dwie tendencje. Pierwsza dotyczy wsi. Tu rozwodów i singli jak na lekarstwo, choć trafiają się „skandale”. Mam też takich w dużym mieście, gdzie dziewczyny, kobiety nie chcą być dodatkiem do mężczyzny. Nie mam im tego za złe, więc nawet rozwód po dwóch latach mnie dziwi. Czasy niewolnic już bezpowrotnie mijają.

      Piszesz o takich, które za doładowanie do telefonu pokażą tyłek. Cóż, prostytucja istniała jak świat światem, a to jaką formę przybiera to już inna sprawa. Gdyby nie seksistowskie traktowanie kobiet, takich zjawisk pewnie byłoby dużo mniej.

      Usuń
    12. Nie Asmodeuszu,mylisz się.Jeśli kobiety same nie zaczną się szanować,to mężczyźni tego również nie będą robić.Proste.Dobra,znajdzie się wyjątek.
      Co do prostytucji masz rację.Jest popyt,jest podaż.I tak jak pisałam u Rado - kur(w)a to zawód,dziwka to charakter.
      Anastazja

      Usuń
    13. Właśnie o szacunek tu chodzi. Trend do bycia singielką wynika raczej z chęci bycia szanowaną. Czy byle jaki ożenek, z kimś kto okazuje się nierobem, pijakiem lub damskim bokserem, to ma być szczyt marzeń? To raczej wątpliwa nobilitacja bycia żoną. Dziś już chyba nikt nie traktuje samotnej kobiety w kategoriach „starej panny” w wieku dwudziestu pięciu lat. To bardziej świadczy o jej klasie i poczucia własnej wartości. To samo dotyczy młodych rozwódek. Bo czyż dla samej obrączki warto być poniżaną na co dzień w zaciszu domowych pieleszy?

      Jak mniemam Ty i tak traktujesz jednakowo i te z zawodem i te z charakterem ;)

      Usuń
  2. Jeżeli kobieta wierzy,że facet który ma skłonności do przemocy fizycznej bądź psychicznej zmieni się po ślubie,to wybacz ale nawet nie chce mi się tego komentować.To raz.
    Dwa - ludzie się zmieniają,niestety.
    Trzy - rozwiń wątek o tym co tam sobie mniemasz...
    Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego, że rośnie ta świadomość iż małżeństwo nie zmieni do końca żadnego człowieka, przybywa tych, którzy o małżeństwie, jako oficjalnym związku, nie chcą myśleć.

      Dlaczego uważasz, że zmiana ludzi to „niestety”? Lepiej byłoby cieszyć się niewolnictwem, paleniem na stosie czarownic, ostracyzm rozwiedzionych?

      No bo jakaż jest różnica między dziwką a kurwą? Jedna i druga kupczy swoimi wdziękami. I powtórzę, że popyt kształtuje podaż. W obu przypadkach! I w obu przypadkach jest efektem seksizmu, pogardy do kobiet.

      Usuń
  3. Raz - zgadzam się.
    Dwa - no toś pojechał po bandzie.Nie o taką zmianę chodzi.Może jeśli nie o zmianę chodzi,to nazwijmy to ukrywaniem prawdziwej twarzy.Lepiej?
    Trzy - dziwka kupczy swoimi wdziękami,kurwa tego nie musi robić.I co ma seksizm do prostytucji?W seksizmie nie chodzi o seks!Facet idzie do burdelu,płaci za seks,bo gardzi kobietami?No no no
    I bardzo Cię proszę wyjaśnij mi to,bo znowu unikasz odpowiedzi - Jak mniemam Ty i tak traktujesz jednakowo i te z zawodem i te z charakterem ;)
    Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o jaką zmianę Ci chodzi, chciałem li tylko zaznaczyć, że ona się odbywa i na „wyższych szczeblach” moralności. Ludzie zmieniają się przede wszystkim wtedy, gdy zachodzi dość poważna zmiana w ich życiu. Przejście do życia we dwoje z obowiązkami jest diametralną zmianą dla każdego. W dodatku ten św. sakrament czy ślubowanie w USC, które niemal czynią to nowe życie przymusem. Nie wszyscy sobie z tym radzą, efekt, wychodzi drugie „ja”, starannie dotąd skrywane nawet przed sobą.

      Nie bardzo rozumiem. Kogo uważasz za kurwę? Seksizm to oczywiście nie seks, tylko właśnie stosunek do takich, o których piszemy, w Twoim przypadku pogardliwy. Dla mnie to kobiety (poza pewnymi przypadkami), które dokonały same wyboru.

      Usuń
    2. Ojjj Asmodeuszu...
      Napisałam Ci - kurwa to zawód,dziwka to charakter.Naprawdę muszę Ci tłumaczyć różnicę?Te małolaty świecące gołymi tyłkami,cyckami,które za 10 czy 20 złotych są gotowe zrobić facetowi loda to plaga naszego wieku.Czy też Galerianki.I tak - dla takich nie mam wyrozumiałości.Najśmieszniejsze jest to,że często są to dziewczyny z tzw.dobrego domu.
      Słusznie zauważyłeś,że są pewne przypadki...
      A co do seksizmu - już tłumaczyłam Rado na czym to polega.Nie chce mi się powtarzać.
      I gdzie do cholery mam pogardliwy stosunek,do tych o których piszemy?
      Powiem Ci więcej - w grupie mojej córki,jeden chłopiec ma taką mamą.I wyobraź sobie,że tylko ja z nią rozmawaim.Za dużo złych cech mi przypisujesz,a przeciez mnie nie znasz...
      Anastazja

      Usuń
    3. Jakie znaczenie ma sposób w jaki kobieta sprzedaje swoje ciało lub usługi, i za ile? Idąc tym tropem, każdą niepracującą mężatkę można pod ten proceder podciągnąć. Za utrzymanie świadczy szereg usług począwszy od seksu na gotowaniu skończywszy.
      Jak nazwać Twój stosunek do dziwek, które opisujesz w ostatnim komentarzu (wcześniej też) To, że rozmawiasz z jakąś prostytutką jeszcze o niczym nie świadczy, choć nie ulega wątpliwości, że należy pochwalić brak ostracyzmu.

      Usuń
    4. Jeśli wg Ciebie to jest pogarda,to nie mam więcej pytań...
      Anastazja

      Usuń
    5. To jak to określisz? Ja przyjmę Twoją wersję ;)

      Usuń
    6. Ależ nie musisz.Tylko nie oceniaj mnie,jeśli tak bardzo przeszkadza Ci fakt,że ja oceniam innych...I moglibyśmy teraz zacząć się zastanawiać,kto ma więcej pogardy do ludzi - ja czy Ty?
      Anastazja

      Usuń
    7. Nie oceniam Ciebie tylko to, co sama napisałaś. Gdybym żywił do Ciebie pogardę, nie odpisywałbym na Twoje komentarze, a że nie we wszystkim się zgadzam..., to działa w obie strony i tak jest dobrze. Fakt, nie wszystkich darzę sympatią, nie wszystkich rozumiem, ba!, niektórzy mnie nawet zdumiewają do tego stopnia, że muszę coś napisać. Tyle, że ja w odróżnieniu od wielu, prawdziwych krytyk się nie boję ;)

      Usuń
  4. "Mając materialne ciała, trzeba im dostarczyć energii by mogły istnieć. Ściślej – pożywienia." Myślę, że niepotrzebnie się tym niepokoisz Asmodeuszu. Po pierwsze, ciała po zmartwychwstaniu to będą inne ciała niż te, które mamy teraz. Bo one będą nieśmiertelne, a nasze takie nie są. Nasze są w "ciągłym ruchu", złożone z komórek, które obumierają i są zastępowane nowymi. Nieśmiertelne ciało będzie złożone z komórek nieśmiertelnych. :)
    A po drugie, czyżbyś zapomniał o cudownym rozmnożeniu chleba? Jeśli można było nakarmić takie rzesze ludzi (ponad 5 tysięcy samych mężczyzn) dwoma rybkami i pięcioma chlebkami, a jeszcze pozostało 12 koszy ułomków, to jakim problemem będzie, w razie potrzeby, nakarmić jeszcze więcej? :)
    "Pocieszę Cię" także w sferze seksu - przecież w Piśmie wyraźnie napisane jest o wychodzeniu za mąż i żenieniu się, czyli zawieraniu małżeństw. Czy choć w jednym zdaniu pisze się coś o seksie? Więc nie trać ducha! :)
    Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od tego, że ja się o nic nie niepokoję ;)
      Ale tak jak w notce. Skoro zmartwychwstaniemy a nasze ciała nie będą już tymi samymi, to czy to wciąż będziemy my? Bo taka koncepcja zakrawa na reinkarnację, czyli nowe wcielenie, co wg doktryny chrześcijańskiej, też nie wchodzi w rachubę. Jest jednak inny problem. Świat materialny rządzi się pewnymi niezmiennymi regułami (prawa fizyki), których nie sposób ominąć. Wprawdzie Apokalipsa św. Jana mówi właśnie o zupełnie innym świecie, lecz jeśli brać jego słowa dosłownie, ta wieczność też nie rysuje się różowo. Będziemy każdego dnia bić pokłony przed Panem, a Słońce nigdy nie będzie zachodzić... To raczej zakrawa na horror.
      Masz rację, słowa Biblii odnoszą się do małżeństwa (a raczej braku takiej instytucji) Ale o braku seksu uświadamia minie artykuł, na który się powołuję ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Po zmartwychwstaniu to wciąż będziemy my, tyle, że innych bo nieśmiertelnych ciałach. Oczywiście, będą to ciała doskonałe w swej formie, :)), tzn. przykładowo garbaty nie będzie już garbaty, chromy nie będzie już kulał, stary nie będzie już stary itd. Czyli będzie w takiej formie jakiej mu tu na ziemi brakowało. :)) No chyba, żeby nadal wolał być taki jak tu na ziemi . :)
      Oczywiście nie ma to nic wspólnego z reinkarnacją, która co prawda przenosi ducha w inne ciało, ale po pierwsze w ciało także śmiertelne, a po drugie "po wymazaniu" poprzedniej świadomości. Czyli wszystko zaczyna się niejako od początku i tylko na ziemską chwilę.
      No i z niejakim zdziwieniem stwierdzam , że jakoś tak żeś się uczepił tego św. Janowego opisu o tym nieustannym klękaniu, a "zapominasz" o słowach Pana Jezusa o tym "co ani oko, ani ucho, ani serce wyobrazić sobie nie może". Przyznasz chyba, że te "nieustanne pokłony" , to nawet w najmniejszym stopniu nie wyczerpują przytoczonej obietnicy Zbawiciela. :)
      Pozdrawiam
      Maria

      Usuń
    3. W doskonałych ciałach, choć innych, to też podlegających pewnym prawom istnienia. Jakie znaczenie będzie miał fakt czy jest to ciało chrome, kalekie, skoro wizerunek tego ciała nie będzie miał żadnego wpływu na nasze wieczne jestestwo? Co miałoby wynikać z doskonałości tej formy ciała, jeśli nie grzech, bo przecież przynajmniej świadomość będzie ta sama? Jeśli nawet przyjąć, że Bóg zmieni te prawa, to cała koncepcja zmartwychwstania się wręcz wali. Te ciała będą mogły przenikać ściany, jak to czynił Jezus? Będą lewitować? Ale to i tak wszystko gdybanie, niczym nie potwierdzone. Nawet słowa Ewangelii, które przytaczasz, a które nie są słowami Jezusa, bo to fragment pierwszego listu do Koryntian autorstwa św. Pawła [1Kor 2,9]. Bo jaka to zachęta, nawet bez zapowiedzi jakichkolwiek szczegółów?

      Masz rację, często uciekam się do Apokalipsy. Tu wyjaśnię. To też Księga natchniona, czyli tak samo uprawniona (prawdziwa?) jak ów list do Koryntian, choć stojąca w niejakiej sprzeczności jedna do drugiego. Której wersji wierzyć?

      Nie, ja niczego bym nie wolał, każda forma wieczności mnie przeraża ;)

      Usuń
    4. "Ale to i tak wszystko gdybanie, niczym nie potwierdzone". Oczywiście, że to tylko gdybanie - miałam nadzieję, że zauważyłeś te wszystkie liczne "uśmiechy" w prawie każdym zdaniu i tak potraktujesz moje komentarze. Poddałam się nastrojowi notki, a Ty tak serio .... :(
      Przecież tak naprawdę to nikt z nas ludzi, obojętne czy w coś wierzących, czy też nie, nawet na pewno nie wie ("wie" od wiedzieć i wiedzy, a nie od wierzyć i wiary), czy coś po śmierci z jego świadomości pozostanie. Nikt, ani ja, ani Ty, ani ten autor z Deonu (nawet jeśli to ksiądz). Póki co, żaden z ludzi fizycznie "z zaświatów" na ziemię nie powrócił.
      Pozostaje nam więc tylko wiara. Dla mnie zdecydowanie bardziej pociągająca jest wersja św. Pawła - właśnie przez tę nieokreśloność. Bo skoro Pan Bóg stworzył ten świat (tak piękny i niepoznany) i na dodatek człowieka w nim oraz obdarzył zmysłami i rozumem, żeby mógł go (świat) "doświadczać", to głęboko wierzę w to, że jest w stanie stworzyć taką "rzeczywistość wiecznej szczęśliwości", jakiej sobie nawet wyobrazić nie możemy. Czy ktoś z naszych przodków (nawet niezbyt odległych) potrafiłby sobie wyobrazić naszą rzeczywistość (latanie samolotami, jeżdżenie samochodami, nowoczesną aparaturę diagnostyczną, media elektroniczne itd.)?
      Cała "materia" do tego była stworzona od początku, człowiekowi pozostało tylko odpowiednio ją przetworzyć i przystosować do swoich celów. Skoro człowiek tyle potrafił ....
      Maria

      Usuń
    5. Też powinnaś zauważyć buźkę na końcu mojego komentarza, więc jeśli już z powaga to na pewno nie śmiertelną ;)
      Wiesz, ja mam w sobie pełną radość życia, a to, co teraz napiszę może się wydawać słowami prawdziwego malkontenta. Otóż, ten świat wcale nie jest taki piękny. Trapią nas żywioły i choroby, głód i nienawiść bliźnich, a za każdy postęp musimy płacić niejednokrotnie straszliwą cenę, liczoną w dziesiątka, setkach a nawet tysiącach ofiar. O wojnach nie wspomnę. Mógłbym śmiało napisać, że ten eksperyment, zwany życiem, Bogu się w ogóle nie udał... Więc może lepiej nie liczyć na coś lepszego, bo jak pomyślę, że wszystko mogłoby mieć podobny przebieg ;)
      Pozdrawiam pięknie

      Usuń
    6. "ten eksperyment, zwany życiem, Bogu się w ogóle nie udał..." :)) Ja myślę jednak, że się jakoś powiódł i udało się Bogu tak połączyć te wszystkie nieżywe atomy, że w efekcie powstało życie ze wszystkimi przynależnymi przymiotami (emocje, inteligencja, rozmnażanie itd.), Fakt, że "efekt" bardzo kruchy, krótkotrwały, śmiertelny, okupiony cierpieniem jednostek itd. Ale życie ziemskie takie jest w założeniu - silniejszy górą. :) Przykładowo, dotąd jesteśmy zdrowi, dopóki nasz organizm potrafi zwalczyć chorobę (spowodowaną często innymi istotami typu wirusy, bakterie, urazami ze strony zwierząt, innych ludzi, kataklizmów itd.).
      Zgodzisz się chyba, że trudno byłoby Panu Bogu odmówić inteligencji, więc może właśnie w następnym eksperymencie pn. "przyszłe życie", te wszystkie "ziemskie braki" zostaną usunięte lub chociaż znacznie poprawione i jakoś człowiekowi zrekompensowane :) Stąd moja nadzieja na lepszą wieczność. :)
      A tak bardziej "przyziemnie". :) Czy żałujesz, że w ogóle Ci się przytrafiło coś takiego jak Twoje życie? Bo nie do końca rozumiem ostatnie zdanie Twojego komentarza ( "bo jak pomyślę, że wszystko mogłoby mieć podobny przebieg ;)" ). Nie chciałbyś, gdyby była taka możliwość przeżyć go jeszcze raz? Nawet tak samo?
      Pozdrawiam
      Maria

      Usuń
    7. Według doktryn religii monoteistycznych Bóg był doskonały od samego zawsze. Jest również wszechwiedzący, nawet w znaczeniu czasu, bo przecież istnieje w każdym jego momencie, nawet przyszłym. Innymi słowy wiedział jaki będzie efekt Jego stworzenia, więc żadne „pomyłki” Go nie tłumaczą. Uważasz, że w jakiś sposób eksperyment się powiódł, i o ile rozumiem tę frazę, znaczy, że nie do końca. Właśnie między innymi przez owo stwierdzenie: „dopóki jesteśmy zdrowi”. A jeśli już nie jesteśmy zdrowi? Człowiek musi pomagać sobie sam, ingerując w (czytaj: poprawiając) Dzieło Boże. A ta umiejętność nie przyszła przez zwykłe pstryknięcie palcami.

      Czy ja bym chciał przeżyć swoje życie jeszcze raz? Tylko w kategoriach science fiction i pod warunkiem, że wiele mógłbym zmienić. Niestety, moje życie obfitowało w wiele nieprzyjemnych spraw (ale się nie skarżę) po części z własnej, choć nie zawsze, winy. I z powodu tych nieprzyjemności na pewno bym nie chciał, aby było takie samo. Problem w tym, że inne wybory też pewnie skutkowałyby innym niepowodzeniami. Wszak nie wszystko zależy tylko od nas samych.

      Usuń
  5. Tak ciekawie zaczęło się na temat zmartwychwstania i życia w domu Ojca, a skończyło się jak zwykle na seksie... szkoda... Serdeczności przesyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że nie ja zacząłem, w gorliwie wierzący katolik ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Krytyka powinna być konstruktywna,a nie chamska.I nie siebie miałam na myśli...
    I skoro mniemasz jak ja traktuję dziwki,to oceniasz mnie czy to co napisałam?I wiem,że czymś Ci się naraziłam,tylko za cholerę nie wiem co to było.
    Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niczym mi się nie naraziłaś. Nie podobało mi się Twoje podejście do kobiet, nazwijmy to ogólnie i delikatnie, lekkich obyczajów, ale nie mam zamiaru Cię „prostować”. To Twoja opinia, nie znam przyczyn jej powstania, więc to prostowanie byłoby bez sensu. Tu może nadmienię, nigdy z ich „usług” nie korzystałem, nie pochwalam tego procederu, ale jakoś nie potrafię je obwiniać.

      Usuń
    2. Jakoś tak mi przyszło do głowy,że mniemasz sobie,że jestem żeńską wersją Rado:D
      I chciałam jedynie zauważyć,że nie oceniłam nikogo personalnie,tylko tendencję młodych dziewcząt do sprzedawania własnego ciała,które to robią dobrowolnie!!!I to Cię tak dziwi?
      Ja też nie obwiniam prostytutek za to,że w ten sposób zarabiają na życie.Co najwyżej może mi być przykro...
      I tak dla wyjaśnienia - ten tekst o niepracujących mężatkach jest seksistowski.
      Anastazja

      Usuń
    3. Tekst o mężatkach byłby seksistowski, gdyby był twierdzeniem, a jest tylko ewentualnością błędnego rozumowania o intencjach dziwek i prostytutek.
      Tak, czasami mniemam, że jesteś kobiecą wersją Radka, ale tylko czasami ;)
      Ale ok, zwracam honor, jeśli Twój tekst nie traktujesz personalnie.

      Usuń
    4. Z prostytucją jak z aborcją.Przyczyny są różne.I nie musisz zwracać mi honoru,bo go nie straciłam;)Czytaj uważniej i na spokojnie moje komentarze,zanim będziesz chciał mi dokopać.
      Wiedziałam!Ach ta kobieca intuicja...
      Pozdrawiam Anastazja

      Usuń
    5. Ów honor to moja oryginalna forma przeprosin ;)
      Pozdrawiam pięknie

      Usuń
    6. Aaaaa będę pamiętać:)
      To ja również pozdrawiam pięknie Anastazja

      Usuń
  7. Rozbawiłeś mnie swymi dywagacjami na temat tego co po e, miało być o niebie. Asmo a ty takiej prostej rzeczy nie wiesz, że aby było jajeczko to seksu ptasiego nie potrzeba? :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem i aż dziw, że dopiero Ty teraz zwrócił na to uwagę. Dylemat, co było pierwsze, jajko czy kura? Niestety tego nie da się ominąć, aby była kura, która znosi jajeczko, to jajeczko, z której się wykluła, musiało być najpierw zapłodnione. Bez koguta, z samych jajeczek, nowych kur nie będzie. Jest doskonałe wyjście, kury też doczekają nieśmiertelności, choć się założę, że one nie wierzą ;)

      Usuń