Mam
świadomość, że ten tytuł jest obelżywy, dlatego wyjaśniam już na wstępie. To
określenie dotyczy jednej konkretnej osoby, więc jeśli jesteś Czytelniku
prawdziwym chrześcijaninem, ta obelga nie dotyczy Ciebie. Oto w dniu, w którym właściwie
nic nie powinno niepokoić naszego spokoju, na portalu wPolityce.pl znajduję
artykuł Mai Narbutt zatytułowany „Co o śmierci myślą ateiści?”*
Znam wielu
ludzi z manią wyższości, w sprawach światopoglądowych również. Pogardliwie
spoglądają na tych, którzy są w kontrze do ich idei i najczęściej nie potrafią
się powstrzymać przed uzewnętrznieniem tej pogardy. Mam też świadomość, że tacy
istnieją po dwóch stronach, skrajnych do siebie poglądów na temat życia po
życiu. I tu przyznaję, część ateistów traktuje wierzących jako ludzi
zabobonnych, którą to wiarę da się porównać do dziecięcej wiary w krasnoludki.
Przy czym, w tym porównaniu wychodzi, że wiara w Boga jest wiarą znacznie
niebezpieczniejszą, bo towarzyszy jej szereg irracjonalnych obrządków oraz, poprzez
poczucie wyższości, tworzy wrogość do innych. Tyle, że to nie do końca mój pogląd. Ale po drugiej stronie nie jest
lepiej, wierzący traktują ateistów i siebie nawzajem, o ile to nie jest ta sama
wiara, jako kompletnych idiotów. No bo jakże tak, jak można nie wierzyć w jego
(tu wpisz dowolnego wyznawcę jakiegoś kultu) wiarę?
Maja
Narbutt jest właśnie przedstawicielką skrajnego nurtu katolicyzmu, który żywi
największą z możliwych odmian pogardy w stosunku do innych, a dla ateistów w
szczególności. Nie odpuści nawet w dniu Wszystkich Świętych. Nie odpuszcza
komunistycznym dygnitarzom, co w ogólnym rozumieniu ma dotyczyć wszystkich
ateistów, bo dla niej wszyscy ateiści to komuniści. A wszystko w konwencji wątpliwości
i niedomówień: „do dziś nie wiadomo jak to z nimi było”. Kiszczak? Przecież to
nie on, jako zmarły, zabiegał o chrześcijański pochówek, a jego żona.
Jaruzelski? Nikt nie wie, czy chciał się nawrócić. O mszy żałobnej zadecydowała
jego córka. Maja Narbutt jest oburzona postawą prof. Ewy Łętowskiej, która
wyraziła chęć, aby swoje ciało po śmierci przekazać uczelniom, jako preparat
dla studentów. Opiera się na plotkach, jakoby Edward Ciupek miał na łożu
śmierci wzywać księdza i miesza w to perfidnie, z premedytacją, Magdalenę Środę. Musi przecież komuś żywemu też dowalić. Już bardziej
prawdopodobne wydaje się być wyznanie Stanisława Cioska, dla którego świecki
pogrzeb to chowanie psa pod płotem (sic!)
Nie do końca osobiste przekonania tych komunistów ma być przekonaniem
wszystkich ateistów!
W tym
miejscu nie mogę się oprzeć, by nie podzielić się własnymi refleksjami po tym
artykule. Pani Maja Narbutt przypomina mi bezzębną staruchę, której głośny
rechot, śmiech hieny w upiorną noc, zakłóca spokój umierającemu niewierzącemu. Ona
czuje niewysławioną radość z faktu, że ktoś taki umiera, przekonana, że jej
wiara uchroni ją od śmiercią własnego, ohydnego „ja”.
Z fotografii wynika, że jest jeszcze młodą osobą. Własna śmierć w tym wieku jest tak nierealna jak zdobycie korony Himalajów, więc można z niej drwić, bo dotyczy na razie tylko innych. Gdy przyjdzie jej czas, też zacznie mieć wątpliwości, czy na pewno jest tak, jak jej wtłaczano w mózg od urodzenia. Zacznie mieć wątpliwości, czy na tę wieczną szczęśliwość zasługuje przez swoją nienawiść do innych. Zacznie mieć wątpliwości, czy ta wieczność będzie wyglądać tak jak przedstawia ją Apokalipsa św. Jana z codziennym biciem pokłonów przed Bogiem, czy mniej katolicka wizja „idylli łąk i kwiatków z ukochanym psem przy boku”. I narasta we mnie przekonanie, że dla takich hien, ich własna wizja wiecznej szczęśliwości , mająca być przekleństwem dla niewierzących, stanie się przekleństwem dla nich samych. Przynajmniej do chwili, gdy zamknie powieki na zawsze. I chociażby nie wiedzieć jak bardzo wierzyła swemu przekonaniu o swej wyższości, robaki zeżrą jej ciało tak samo jak niewierzącego. A gwarancji w życie po życiu nie ma żadnej. Bo ta wiara opiera się, nomen omen, tylko na pobożnym życzeniu. Jedno, co mnie pociesza, nie będzie żadnej szansy konfrontacji naszych odmiennych wizji...
Z fotografii wynika, że jest jeszcze młodą osobą. Własna śmierć w tym wieku jest tak nierealna jak zdobycie korony Himalajów, więc można z niej drwić, bo dotyczy na razie tylko innych. Gdy przyjdzie jej czas, też zacznie mieć wątpliwości, czy na pewno jest tak, jak jej wtłaczano w mózg od urodzenia. Zacznie mieć wątpliwości, czy na tę wieczną szczęśliwość zasługuje przez swoją nienawiść do innych. Zacznie mieć wątpliwości, czy ta wieczność będzie wyglądać tak jak przedstawia ją Apokalipsa św. Jana z codziennym biciem pokłonów przed Bogiem, czy mniej katolicka wizja „idylli łąk i kwiatków z ukochanym psem przy boku”. I narasta we mnie przekonanie, że dla takich hien, ich własna wizja wiecznej szczęśliwości , mająca być przekleństwem dla niewierzących, stanie się przekleństwem dla nich samych. Przynajmniej do chwili, gdy zamknie powieki na zawsze. I chociażby nie wiedzieć jak bardzo wierzyła swemu przekonaniu o swej wyższości, robaki zeżrą jej ciało tak samo jak niewierzącego. A gwarancji w życie po życiu nie ma żadnej. Bo ta wiara opiera się, nomen omen, tylko na pobożnym życzeniu. Jedno, co mnie pociesza, nie będzie żadnej szansy konfrontacji naszych odmiennych wizji...
Na koniec,
dla rozluźnienia, pewna anegdotka ad hoc. Kiedyś, idąc z córką po cmentarnych alejkach,
która dopiero co opanowała trudną sztukę czytania, usłyszałem druzgocące
pytanie: „Tato, a gdzie są pochowani źli ludzie?”
Przypisy:
Przeczytałam artykuł i hmmmm...No kompetencje tej pani leżą.Przykałdy,które opisała są niewiarygodne,jednozdaniowe wypowiedzi gości mają być odpowiedzią na zadane pytanie?To przecież śmieszne.I czemu wizja zielonej łąki z psem u boku ma być niemożliwa?Nikt nie wie jak to będzie po śmierci...
OdpowiedzUsuńAle ostatnio dużo jest artykułów,że ateiści też obchodzą święto Wszystkich Świętych.No i tu trzeba się zastanowić jakie studia kończą dziennikarze,bo wygląda na to że pisać każdy może...
Anastazja
Nasti:
UsuńAteiści nie czczą święto Wszystkich Świętych, a pamięć zmarłych. Ta pamięć nie ma nic wspólnego w wiarę w życie pozagrobowe. To raczej próba dostosowania się narzuconej przez ogół wierzących tradycji, trudno bowiem od niech wymagać, aby przed tym świętem (i nie tylko tym) uciekali...
Wizja zielonej łączki z psem jest dla niej przykładem wiary w życie pozagrobowe tych, którzy nie wierzą w istnienie TEGO Boga, choć wierzą, że coś tam po śmieci po nas pozostaje. Koncepcja pozwalająca uniknąć szukania celów życia tu na ziemi.
Nie znam na tyle życiorysu Mai Narbutt, ale coś mi chodzi po głowie, że skończyła uczelnię Rydzyka, choć tu mogę się mylić.
Asmodeuszu ale ja o tym wiem.Kurcze,muszę przestać używać metafor bo się nie rozumiemy ostatnio.Przeraża mnie ludzka ignorancja,zwłaszcza u dziennikarzy.
UsuńA skąd ona może wiedzieć jak wygląda niebo?No chyba,że ktoś stamtąd wrócił i opowiedział?;)Ironizuję oczywiście ale inaczej się nie da podejść do tego artykułu.
Anastazja
Ale przecież to nie jej wymysł, tylko jakichś anonimowych ateistów. :)
UsuńDla mnie ten artykuł to pisanina dziecka z gimnazjum.Żadnych faktów.
UsuńI będzie jakiś seksistowski wpis czy nie?
Anastazja
A co do tego zgoda.
UsuńJa nie wiem czy ja umiem takie seksistowskie do cna.
Ja w Ciebie wierzę:)Asmodeusz też;)
UsuńAnastazja
No przeczytałem Twoją notkę i ten taki raczej marny artykuł i się zastanawiam, czy z tą hieną nie pojechałeś jeszcze na niższym poziomie niż Maja Narbutt.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim przeinaczasz to co tam jest napisane na potrzeby swojej pisaniny.
Ale zacznę od sflekowania oburzającego Cię artykułu:
Jak się mają fakty z pochówków Kiszczaka i Jaruzelskiego do tytułu, dalibóg nie wiem. Jest pewna hipokryzja w wyprawianiu im pogrzebów katolickich, ale nic to nie ma wspólnego z ich wyobrażeniami o śmierci.
Potem o kwiatkach i łąkach ni z gruchy ni z pietruchy, w przekonaniach jakichś anonimowych ateistów, którzy jak mniemam ateistami byli głównie z powodów ideologicznych. Potem o nawróceniach dla odmiany. Istny groch z kapustą, generalnie tylko daje się wyczuć myśl przewodnią autorki, jakby głównym powodem ateizmu był komunizm. No i w końcu w całym tekście merytoryczne i na temat może ze dwa cytaty. Nędza...
A teraz Twoja kontra, nie wiem czemu aż tak emocjonalnie napisana. Natomiast warto jednak doczytać źródło, zanim się weźmie za krytykę.
No napisała, że pochowano Jaruzela i Kiszczaka po chrześcijańsku, ale gdzie to "nie odpuszczanie komunistycznym dygnitarzom" w tekście? Bardziej dowala już tym, co chowali, nie tym co byli chowani. Vulgo, zgadza się jej zdanie z Twoim, więc nie wiem o co ten ból tyłka.
Narbutt napisała, że wypowiedź Łętowskiej jest dla niej wstrząsająca, być może jako katoliczki, ale gdzie to oburzenie? Wyjaśnij mnie biednemu.
Nie ma też żadnego oparcia się na plotkach, "jakoby Edward Ciupek miał na łożu śmierci wzywać księdza i miesza w to perfidnie, z premedytacją, Magdalenę Środę", bo napisała zaraz wyraźnie, że "Ta historia była w rzeczywistości mniej filmowa i dramatyczna. Nawrócenie nastąpiło sporo lat wcześniej, pod wpływem drugiej żony, a przy jego śmierci nie było Magdaleny Środy." I jakie tu mieszanie w to Środy? Związek jest taki, że Środa jest również ateistką, o której nawrócenie miał się Ciupek modlić, a według plotek miała ojcu podać przed śmiercią krzyż, co jak można wyczytać z artykułu Narbutt jest bzdurą, bo jej przy tej śmierci nie było. Kontekst wypowiedzi się kłania, ale wam obojgu, bo nie każdy musiał o tym wiedzieć.
Fajnie że się rozluźniłeś, mam nadzieję że napięcia związane z lekturą nie doprowadzą Cię przedwcześnie do miejsca gdzie leżą ateiści. Zdrówka życzę i dystansu.
Mało co mnie tak denerwuje, jak przypisywanie ateistom „rogów”, więc nie powinien Cię dziwić mój emocjonalny stosunek do artykułu Mai Narbutt. Dziwnym trafem najwięcej na temat ateizmu mają do powiedzenia ci, którzy w ogóle nie mają pojęcia czym jest ateizm, może poza tym, że jest w kontrze do wiary.
UsuńNie mogę zrozumieć, co jest „wstrząsającego” w decyzji Łętowskiej? Albo ten cytat: „Ojciec nie był na mszy żałobnej za swoją matkę. Nie zdecydował się wejść do kościoła, stał za progiem. Pomyślałam, że ta msza jakoś symbolicznie będzie dla niego powrotem na łono rodziny.” Czyżby ateizm wykluczał bycie w rodzinie?! Czyżby Tradycja wymagał od ateisty (Jaruzelskiego) uczestnictwo w mszy pogrzebowej? Z treści artykułu wynika jedno, bądź sobie ateistą, ale postępuj jak katolik, łącznie z uczestnictwem w obrzędach. Nie mam złudzeń, Narbutt wzięła na warsztat komunistów tylko po to aby zdyskredytować ateizm, i choć to nie wynika bezpośredni z treści jest jednoznacznym przesłaniem.
W innym artykule, na portalu wSieci.pl pisze: „Ale nawet zdeklarowani ateiści w pewnych sytuacjach skłonni są wierzyć, że istnieje życie pozagrobowe.” Czego to dowodzi? Ano konieczność udowodnienia, że oni się mylą. To fakt, znam przypadki konwersji na chrześcijanizm (częściej na agnostycyzm) nawet zatwardziałych ateistów, ale równie dużo, jeśli nie więcej konwersji w drugą stronę.
I wreszcie zupełnie nie rozumiem, po co mieszała w to Magdalenę Środę? Jaki był cel takiego nawiązania? Chyba tylko jeden, dokopać ateistce.
Wyjątkowo, Ty jeden nie jesteś w stanie przedwcześnie doprowadzić mnie tam gdzie kończą ateiści ;)
No co ma powiedzieć, dla mnie ateizm niejedno ma imię. Tylko ja w tym artykule nie mogę się dopatrzeć tego dokopywania.
UsuńNie wiem co jest wstrząsającego w wypowiedzi Łętowskiej, tu przynajmniej w 100% sprawdza się zdanie: "moje ciało moja sprawa" :D. Ale wstrząsający a oburzający nie są wyrazami jednoznacznymi. Cytat jest Moniki Jaruzelskiej, więc do niej kieruj swoje ale, a nie do cytującej go autorki. A że młoda Jaruzelska nie raz już gadała bzdury, to ja nie czuję się kompetentny by ją tłumaczyć. Jak dla mnie zacytowane to zostało po to, żeby wykazać, że tak naprawdę rodzina ani w jednym, ani w drugim wypadku nie miała jakichś powodów, żeby zabiegać o katolicki pogrzeb. Tylko że ten niekatolicki faktycznie marnie wygląda...
Trudno mi z tą skłonnością ateistów dyskutować, natomiast czy ma to służyć wykazaniu, że ateiści się mylą? Nie widzę tu związku, bardziej tu chodzi o strach przed śmiercią i chęć w ostatniej chwili oszukania się że jednak coś jeszcze jest dalej. Ale jedni się nawracają inni tracą wiarę
No i gdzie to "dokopanie" Środzie w stwierdzeniu, że nie było jej przy śmierci ojca? Asmodeuszu, Twoje interpretacje stają się paranoiczne.
A może paranoja tkwi w tym, że ktoś próbuje ośmieszyć ateizm? To tak jakbym ja pierdyknął obrazoburczą notkę na temat agnostycyzmu, tylko dlatego, że mnie się taka postawa nie podoba. Rzecz w tym, że ja, w odróżnieniu od Narbutt, z tym poglądem się zetknąłem, natomiast ona nic nie wie na temat ateizmu. Pewnie słyszałeś o czymś takim jak obrazu uczuć religijnych. Ja takich nie mam, bo nie wyznaję żadnej religii, nie mniej to nie powód, by w ten sposób dyskredytować mój światopogląd. Nawet przytoczenie wypowiedzi córki Jaruzelskiego, Łętowskiej, napomknienie o Środzie, ma tylko ten jeden cel – ośmieszyć ateistów.
UsuńStrach przed śmiercią dotyczy jednakowo wierzących jak i niewierzących. Dlaczego Narbutt nie pisze o tych drugich?
Wiesz, Twoje teksty o wiele bardziej dyskredytują i ośmieszają katolików, niż jej ateistów. Najbliższy przykład to notka o katolickim feminizmie, w którym oprócz drwin wykazałeś się totalną nieznajomością tematu.
UsuńWkładasz wiele wysiłku w to, żeby wykazać że Boga nie ma (czyli de fakto wiara katolicka to zabobon i bzdet dla naiwnych) i nagle masz pretensję, do kogoś, że chce wykazać coś przeciwnego i zdyskredytować ateizm?
Dlaczego nie pisze o strachu wierzących? - Patrz tytuł artykułu :)))
Niewiele mam sobie do zarzucenia. Jeśli używam czasami takich argumentów o jakich wspominasz, są one li tylko odpowiedzią na zarzuty przeciw ateistom lub jak wspomnianym przez Ciebie feministkom. Zawsze mają charakter alternatywy niemożliwej do przyjęcia nawet przez wierzących. Może jeden czy dwa komentarze pod moimi notkami na tym blogu, wyrażały oburzenie wynikłe z niezrozumienia treści, zdecydowana większość nie czuła się nimi urażona, więc z tym moim ośmieszaniem wierzących nie jest tak, jakbyś chciał to widzieć. Czasami piszą, że się ze mną nie zgadzają, choć moje treści zmuszają do przemyśleń.
UsuńNatomiast artykuł Narbutt wpisuje się formą w wyemitowany na TVP Info materiał o Radzie Imigrantów w Gdańsku, o którym miałem ochotę napisać, ale mi przeszło. Ta Rada powstała w pewnym ściśle określonym celu, a telewizja publiczna produkuje materiały o agresywnych imigrantach, których chce podobno Rada sprowadzić do Polski (sic!).
@Rademenes - "Moje ciało,moja sprawa" Jak widać ciało kobiety i decyzje z nim związane ciągle budzą kontrowersje.Zaczynam się zastanawiać w czym tkwi problem.A nowy pomysł rządu z jednorazową zapomogą w wysokości 4000 zł tylko to potwierdza.
OdpowiedzUsuńAnastazja
Tu nie chodzi o kobiety w szczególności, tylko adekwatność stwierdzenia w tym konkretnym przypadku. Faktycznie, nasza sprawa, jeśli ciało chcemy przekazać na preparat.
UsuńJa zawsze myślałam,że moje ciało to moja sprawa ale okazało się,że jednak nie.Zresztą dużo się ostatnio o sobie dowiedziałam;)
UsuńAnastazja
Oprócz kobiet mężczyźni też mają problem z własnym ciałem. Mam na myśli eutanazję na życzenie. Jak gatunek powstawaliśmy zupełnie wolni. Religie uczyniły z nas niewolników, a nasze ciała już nie do końca są nasze. Jest jednak gorzej, dużo gorzej. Ostatnio jest nawet nagonka na kremację..., czyli nawet nasze prochy nie należą do nas.
UsuńA dlaczego jest nagonka?
UsuńAnastazja
Nagonka na ateistów?
UsuńNa kremację;)
UsuńAnastazja
Oficjalnie Watykan godzi się na kremację, choć jej nie popiera. Stawia warunek, prochy muszą spocząć w grobie lub jakimś grobowcu. Ba!, są zalecenia aby msza pogrzebowa odbywała się przed kremacją, bo nie uchodzi się modlić na prochami (sic!) Ateista nie ma wyjścia, rodzina musi wykupić miejsce na cmentarzu, a te w zdecydowanej przewadze są zarządzane przez parafie. Koło się zamyka.
UsuńA jak wuja chowali to w kościele stała urna. Jak zwykle mamy inne doświadczenia. :)
UsuńNapisałem, że są zalecenia. A te, co z samej nazwy wynika, nie są odzwierciedleniem rzeczywistości. Sprawa nie jest do końca uregulowana. Hierarchowie debatują ;) Nie mogą zakazać kremacji, to już za daleko zaszło. Próbują więc wprowadzić jakieś normy. Czy to przejdzie? Odpowiem sarkastycznie: Bóg raczy wiedzieć.
UsuńO tej mszy przed kremacją to wiedziałam,bo kiedyś księdza pytałam jak to jest,dlatego jestem zdziwiona że napisałeś że jest nagonka.
UsuńNie uchodzi modlić się na prochami?Jakoś tak mi przyszło do głowy,że z prochu powstałeś w proch się obrócisz...No ale...;)
Anastazja
Umknął mi już ten artykuł na pch24,pl gdzie jakiś nawiedzony ksiądz rozwodzi się na ten temat. W tradycji chrześcijańskiej jest pochówek zmarłych ciał. Palono wszak tylko czarownice...
UsuńI jak tu mówić podczas celebry, że w proch się obrócisz, skoro już nieboszczyk jest prochem? ;)
Znalazłem całkiem podobny: http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2645,tego-kosciol-nie-moze-zaakceptowac.html
UsuńDwa fragmenty: „Chodziło głównie o wymóg, aby obrzędy pogrzebowe z Mszą świętą i z ostatnim pożegnaniem włącznie, w których uczestniczy rodzina, wspólnota parafialna, przyjaciele i znajomi, były celebrowane przed kremacją ciała ludzkiego.” oraz „Nie wydaje się stosownym, aby nad prochami celebrowano obrzędy, które mają na celu uczczenie ciała zmarłego. Nie chodzi tutaj o potępienie kremacji, ale o zachowanie prawdziwości i czytelności znaku liturgicznego.”
Jeszcze jeden najbardziej wymowny: „w Polsce coraz częściej można spotkać uważających się za katolików ludzi, którzy nawet na początku listopada nie nawiedzają grobów swoich krewnych i nigdy nie zamówili Mszy za bliskich zmarłych.”
No tak - to ich boli najbardziej,że ludzie mszy nie zamawiają,bo kasy ni ma;)
UsuńHahahaha a jak palili te czarownice,to modły jakieś były?;)
Tak samo nie rozumiem tego zwyczaju żegania zmarłego przy otwartej trumnie.Brrr...
Anastazja