Naszło mnie
jak przeziębienie po spacerze w listopadową, deszczową pogodę. Ściślej, po
lekturze różnych, choć przede wszystkim górnolotnych słów na temat narodu w
kontekście Święta Niepodległości. Im dłużej ta lektura trwała, tym gorzej, a
oderwać się nie mogłem, choć nie mam w sobie nic z masochisty.
W Wikipedii
czytam: „Naród – wspólnota o podłożu etnicznym, gospodarczym,
politycznym, społecznym i kulturowym wytworzona w procesie dziejowym,
przejawiająca się w świadomości swych członków.” I tu od razu nachodzą mnie
wątpliwości. Jakaż z nas wspólnota polityczna, gospodarcza i kulturowa? Na to pytanie
pewnie nikt mi sensownie nie odpowie. Bo takie byty jak lud i
naród to czysta abstrakcja, pojęcia wymyślone na użytek polityczny i religijny w
obszarze umownych granic. Tak naprawdę istnieje tylko jednostka, która
charakteryzuje się jakimiś wspólnymi cechami z innymi jednostkami,
charakterystycznymi dla danej zbiorowości jak na przykład język, ale nigdy nie w dosłownym tego słowa
znaczeniu. Gdy się zbierze grupa jednostek, sama jednostka właściwie nic nie
zyskuje, poza pewnymi udogodnieniami natury bytowej. W grupie raźniej, bo
człowiek to istota stadna. Jednak jeśli jest się stadem trzeba się godzić też
na pewne ograniczenia. W efekcie, pewne zyski niwelują się przez pewne
ograniczenia. Jest gorzej, bo tym bardziej zaradnym jest lepiej, tym mniej,
zdecydowanie gorzej, gdyż rodzi się kastowość lub tzw. wielowarstwowość. A to grupę
zaczyna dzielić na lepszych i gorszych. Mało tego, ta grupa nie tworzy jakieś
dodatkowej świadomości, dodatkowych uczuć czy sumienia. Te cechy tworzą
konglomerat indywidualistycznych cech jednostek, i co warto zaznaczyć, ten
konglomerat nigdy nie jest na tyle spójny, aby wszystkich przysposobić do
jednorodności.
Owe
górnolotne słowa o wspólnocie mają dodać nam blichtru, samozadowolenia i dumy.
Bo być Polakiem brzmi dumnie. Czy aby na pewno? Czym jest lepszy Polak od
Rosjanina, Francuza czy Anglika. Nawet od Murzyna czy Araba? Nie brak wśród nas
morderców, złodziei, lekkoduchów, pijaków, rozwodników, sadystów, a przede
wszystkim pieniaczy. Niemal w każdym Polaku znajdziesz jakąś wadę, a niemal
tyle samo powie, że jest dumnym z przynależności. Można od biedy być dumny z
kultury i z historii, ale po pierwsze, nie wszyscy tę kulturę tworzą, rzekłabym
jakiś niewielki promil, a z tą historią, tak na dobrą sprawę, bywało bardzo
różnie. Nawet bardziej niż różnie, bo momenty chwały przeplatały się z porutą, a chwałę tworzyły jednostki.
A tak, są jeszcze korzenie, ale z tym też jest problematycznie. Oficjalnie
Polacy to najpierw Słowianie, aby nie było, poganie, a dopiero później
chrześcijanie. Na domiar złego to chrześcijaństwo zostało narzucone siłą,
spychając dawną kulturę w niebyt, stanowiąc poddaństwo wobec całkowicie obcych
władców. Ale i z tego poddaństwa jesteśmy dumni, tym bardziej, że przetrwało w dzisiejszej
Europie na niespotykaną nigdzie indziej skalę.
Najbardziej
dziwi mnie duma z kultury i nauki, bo tę pchało indywidualne zacięcie jej twórców, ba!, nie przyłożyliśmy
przysłowiowego palca do tego, że na przykład polscy nobliści tę nagrodę
otrzymali, a taki Matejko namalował „Bitwę pod Grunwaldem”. Oni to zawdzięczają
indywidualnemu talentowi i własnemu wysiłkowi w kształtowaniu swojej wiedzy i
zdolności. Tak samo możemy być dumni (co nie znaczy, że musimy) z noblowskich nagród
Tadeusza Reichsteina, Andrea V.
Schally, Alberta Michelsona, Isydora Isaaca Rabi, Menachema Begina, Isaaca
Singera, Roalda Hoffmana czy Leonida Hurwicza. Ciekaw jestem, kto z moich
Czytelników wie, bez zaglądania do netu, co ich łączy poza samą nagrodą Nobla?
Ale bez obciachu, ja też nie wiedziałem dopóki nie sprawdziłem na potrzeby tego
eseju. I tak mnie korci pytanie, co my jako naród mamy wspólnego ze wszystkim
noblistami, jaki był nasz osobisty wkład w ich sukces?
Byłbym jednak niesprawiedliwy, bo były dwa aspekty polskości, który da
się wytłumaczyć istnienie takich pojęć jak naród czy wspólnota. Za pierwszy
uważam wojnę polsko-bolszewicką, choć ta bardziej była oporem przeciw
bolszewizacji niż przed wynarodowieniem. Za drugi, opór przeciw hitlerowskiemu
najeźdźcy, choć był kompletnie nieprzygotowany i nieudolny, właśnie z powodu
zbytniej dumy i pychy. Owe sławetne słowa Becka „Nie oddamy nawet guzika”.
Kampania wrześniowa to pasmo klęsk, z których też jesteśmy dumni. A w latach
okupacji trudno mówić o jednolitym froncie oporu. Na domiar wszystkiego,
wyzwolenie kraju dokonało się przy ewidentnej pomocy sojuszników, którzy i tak
oddali nas pod nową okupację. Dziś czujemy się dumni z bohaterów, ale i tu
rodzi się pytanie, jaki mieliśmy udział w ich bohaterstwie? Jakie mamy moralne
prawo szczycić się ich poświęceniem? A tak, byli Polakami, ale tu
musiałbym wymienić jeszcze dłuższą listę tych, którzy mając jakiś związek z tym
krajem, też oddali życie w szczytnym dla nich celu. Napiszę szczerze, byłem
zdumiony dumą z faktu, że Karol Wojtyła stał się papieżem i to wcale nie
dlatego, że dziś jestem ateistą, wtedy byłem jeszcze katolikiem. Bo ja się
przyznaję bez bicia, nie zrobiłem w swoim życiu nic, co miałoby jakikolwiek wpływ
na to wydarzenie. Do dumy może mieli prawo jego rodzice i mentorzy, ale reszta?
Ale jeśli dziś bym napisał, że jego pontyfikat nie był wcale taki święty,
pewnie okrzyknięto by mnie zdrajcą i gnojkiem.
My wciąż tkwimy w epoce romantyzmu, epoce, która przyniosła całemu światu
tylko śmierć i cierpienie. Ba! w dzisiejszych czasach wraca do nas upiorna
wyższość ideowej śmierci nad zwykłym życiem, a cierpienie zdaje się mieć
większą wartość niż szczęście. Zamiast (s)pokoju marzy nam się równie upiorna
walka o wartości i korzenie, pojęcia tak samo abstrakcyjne jak naród i
państwowa wspólnota. W tym narodzie
większy niepokój budzi spadek popularności jakieś partii, odchodzenie
wiernych od Kościoła, czy możliwość ingerencji w nasze życie innych nacji, niż pojedynczy, niejednokrotnie kompletnie zagubiony człowiek, który ten naród, tę społeczność
tworzy. Człowiek staje się z podmiotu przedmiotem, a to jest już pomieszanie z
poplątaniem.
Bardzo przygnębiający ten esej...Może lepiej nie wychodź w taką pogodę na spacer;)
OdpowiedzUsuńJesteś dumny ze swoich córek?
Anastazja
Przygnębiające jest to, że ktoś w pojęciu narodu i wspólnoty narodowej widzi tylko mitologię.
UsuńEch...
UsuńA rozumiesz to co napisał Asmodeusz o dumie?Bo nie wiem,może to ze mną coś jest nie tak?Ale to jednak esej a nie felieton...
Anastazja
Każdy ma prawo być dumny ze swoich dzieci, w końcu się do tego osobiści przyłożył. Ale czy mam być dumny ze wszystkich córek tego świata, albo chociażby tylko tego kraju? Nie wiem, co Ty uważasz przez dumę (z kogo lub czego), ale ten esej jest efektem moich osobistych przemyśleń. Nikt nie musi się z nimi utożsamiać już tym bardziej z negatywnymi odczuciami do dumy narodowej. Jeśli bowiem wybierać tylko pozytywy, co z negatywami? Ulatują w powietrze, w niebyt?
UsuńTaaa jestem dumna,że mój syn kogoś zabił?No proszę Cię...Tylko,że Ojczyzna to dom,a obywatele to dzieci.Różnie bywa ale skoro dla Ciebie narodowość nic nie znaczy,to nie ma o czym dyskutować.
UsuńAnastazja
To dlaczego nie kochasz wszystkich obywateli jak swoje prawdziwe rodzeństwo? Trzeba mieć dystans do metafor ;)
UsuńJeszcze inaczej: dlaczego matka ojczyzna nie kocha wszystkich swoich dzieci jednakowo?
UsuńAnastazjo, nie rozumiem. Może dlatego, że dumy narodowej nie postrzegam przez pryzmat jednostek, a moich wielkich rodaków szanuję i chcę upamiętniać ich czyny lub dzieła, a nie napawać się dumą za ich dokonania. Ponieważ jestem Polakiem, jestem dumny z dokonań narodu polskiego, a nie Rosjan, Francuzów etc. etc. Matejko malując "Bitwę pod Grunwaldem", czyli de facto składając hołd polskiemu orężu może też nie powinien zabierać się za ten temat, bo przecież go tam nie było i do zwycięstwa nad Krzyżakami nie przyłożył palca.
UsuńRadku: Chyba czym innym jest szacunek a czym innym duma? Jeśli nie odczuwam takiej dumy jak Ty, czy to wyklucza szacunek? Ale tak ogólnie, to tę zasadę o dumie należałoby przenieść w ogóle na całą ludzkość, bo przede wszystkim jesteś człowiekiem, a przypadek sprawił, że Polakiem.
UsuńDumę odczuwam z tego, że z Tymi wielkimi ludźmi łączył mnie język i świadomość bycia Polakiem.
UsuńNie wiem z czego Ty jesteś dumny i nie obchodzi mnie to. Dla mnie możesz być dumny nawet z pana Wrońskiego, który pisze:
"W mediach społecznościowych symbol biało-czerwonej flagi czy orła to prawie nieomylny znak - że musisz się mieć na baczności. Budzi graniczące z pewnością podejrzenie, że masz do czynienia z osobą wulgarną, agresywną, homofobem, radosnym burakiem."
Asmodeuszu a kto powiedział,że matka Ojczyzna nie kocha wszystkich swoich dzieci?I nie rozumiem o co Ci chodzi ale mogę?Mogę.A duma to duma...I kim Ty w takim razie jesteś?
UsuńAnastazja
Radku:
UsuńNo, nie jestem pewien, czy tak łatwo dogadałbyś się dziś z takim cystersem spod Henrykowa (XIII wiek), który napisał pierwsze całe zdanie po polsku (jako powód do dumy): „Day ut ia pobrusa a ti poziwai” (Daj ać, ja pobruszę, a ty poczywaj), dalej w głąb historii nie sięgając. :)
A ten Wroński ma po części rację :)
Nasti:
UsuńMam Ci wskazać ilu jest biednych w tej ojczyźnie jak przysłowiowa mysz kościelna i ilu krezusów? Ilu ciężko chorych czeka w kolejce na zabiegu a ilu prominentów idzie przed szereg ze zwykłym katarem? Jednych wyróżnia, drugich potępia. Dziwna to matka.
Najpierw jestem człowiekiem, później Europejczykiem, jeszcze później Polakiem, a na końcu Ślązakiem. Ale najbardziej jestem sobą... :)
Możesz, ale nie kochasz wszystkich jak rodzeństwo i tu jest problem, choć tylko w odniesieniu do dumy bycia Polką. Z tej dumy nic, a nic nie wynika.
A co to ma do rzeczy?Znam takie matki,które nie potrafią dzielić po równo...ale dobra,koniec z metaforami.I nie można kochać wszystkich ale można ich tolerować;)
UsuńWiesz...jeszcze bardziej mi się smutno zrobiło po tym co napisałeś...Czemu taka kolejność?
Anastazja
Jeśli są takie matki, to z czego tu być dumnym?
UsuńNie bardzo rozumiem skąd Twój smutek. Tak widzę tę kolejność, choć tak naprawdę trudno byłoby mi się przy tej kolejności upierać. Przyjmijmy, że wszystko jest mniej więcej na tym samym poziomie choć najbardziej zaakcentowałbym to bycie sobą. Za to ciekawi mnie dlaczego taka kolejność Ci się nie podoba?
Bo jestem człowiekiem Ślązaczką Polką Europejką :)A sobą jestem byłam i zawsze będę,choćby ch/ch ;)
UsuńA.
Czyli mamy bardzo podobnie :)
UsuńNo właśnie że nie,bo Ty Ślązakiem jesteś na samym końcu...To powód do wstydu?
UsuńA.
Się śląskości nie wypieram, a dzisiaj mieszkam daleko od Śląska. Może od grudnia śląskość będzie wyżej :) Ale tak między nami, czy bycie Ślązakiem/Ślązaczką tak bardzo różni się od bycia Polakiem/Polką?
UsuńTak między nami,a kto przeczyta to jego;)Nie o to chodzi.Nie jestem za autonomią Śląska ale tradycje nas odróżniają.Zresztą każdy region ma właśnie to "coś" co odróżnia od pozostałych ale mimo wszystko jest się jednością.I to jest piękne i o to trzeba dbać i z tego należy być dumnym:)
UsuńA.
Ja mam z tym problem. Weźmy gwarę. Ja ją lubię, ja ją stosuję między swoimi, ale gdy ktoś ją stosuje w sytuacji, gdy wypadałoby mówić poprawnie po polsku, czuję zażenowanie. Czy to taka sztuka mówić po polsku, bez gwarowych wyrażeń? Taka historia. Moja żona urodziła się na Śląsku ale jej rodzice pochodzili z centralnej Polski. Gdy się przeprowadziliśmy, tam gdzie gwara nie była znana, lubiła się nią popisywać, szczególnie w sklepach, co mnie doprowadzało do białej gorączki. Ją bawiło to, że ludzie ją nie rozumieją (sic!)
UsuńZ tym „trzeba być dymnym” pojechałaś po bandzie. Duma ma wynikać z nas samych a nie z jakieś ideologicznej potrzeby. Co jest warta taka duma skora ta „piękność” nie jest Twoim tworem? Nie, w takiej dumie nie ma nic pięknego :)
Może Tobie bardziej robiła na złość i to ją bawiło?;)A czy to nie jest tak,że ci którzy mówią gwarą po prostu chcą być sobą?
UsuńWiesz...w jeździe po bandzie to akurat Ty masz mistrza.Czy ideologiczna potrzeba dumy musi być głupia?Nie,nie musi.Ale z takim podejściem jaki reprezentujesz w tym eseju - jest.Skoro czujesz wstyd i zażenowanie tym co wyrabia np. Macierewicz to czemu nie możesz czuć dumy z dokonań wielkich Polaków?No chyba że głosowałeś na PiS czyli się do tego przyczyniłeś to masz prawo czuć ten wstyd?No nie rozumiem Twojego podejścia.
A.
Trochę pomyliłaś pojęcia. Ja czuję zażenowanie, nie wstyd i nie faktem, że jakiś Polak zdobył zaszczyty ale tym, że ktoś przywłaszcza sobie dumę, która mu się nie należy. Bez względu na opcję polityczną, która tak naprawdę wprowadza jeszcze większy mętlik do tej dumy. Według poprawności politycznej dziś mamy być dumni z... i tu lista nazwisk, a gdy zmienia się władza, zmienia się i lista. Paradoksem jest to, że na tej liście są nie tylko politycy (sic!) Przecież to wręcz paranoja, a my dajemy się łapać już nie tylko na populizm ale i na skrajne przeciwne sobie ideologie.
UsuńMożna by mówić o nie byciu sobą, gdyby wymagany był język polski w wersji literackiej. Jeśli się jest Polakiem (co ma być dumą) należałoby chociaż stosować powszechną polszczyznę, bo to jest nasz język narodowy. Jeśli ktoś tego nie potrafi nawet okazjonalnie, to znaczy, że był kompletnym nieukiem, że nie czyta książek ani nawet prasy. To ma być powód do dumy? Drobna uwaga, w domu żona, na co dzień nie korzystała z gwary.
Asmodeuszu więcej luzu;):)
UsuńWstydzić się można że się głosowało na PiS,a czuć zażenowanie kiedy się ich słucha.Teraz jaśniej się wyraziłam?
Co do tych nieuków - o jakich czasach mówimy?
Pozdrawiam Anastazja
Ja zawsze jestem na pełnym luzie, przynajmniej tu, na blogu. :)
UsuńMówimy nawet o współczesnych czasach. Niestety takich mam w rodzinie i nie mam tu na myśli żony, z którą już nie utrzymuję żadnych kontaktów.
No popatrz,a ja mam wrażenie że Twoje poczucie humoru poszło w pisdu:D
UsuńJuz zostawmy ten temat:)
A.
Rozprawiłeś się z narodowym mitem, więc nie ma już nic do dodania. Z Twoją mitologią nie zamierzam dyskutować. Szkoda czasu i atłasu jak mawiał król Staś.
OdpowiedzUsuńJedną rzecz tylko zweryfikuję.
"Nie tylko nie damy całej sukni, ale nawet guzika nie damy". Cytat pochodzi z przemówienia Marszałka Edwarda Rydza Śmigłego pod kopcem Piłsudskiego na Sowińcu w Krakowie, 6 VIII 1939 roku.
Słuszna uwaga,to był Rydz-Śmigły
UsuńA Świętoszek i Zrzęda to gdzie ?:) Miłego niedzielnego wieczorku życzę :)))
OdpowiedzUsuńjeszcze coś chciałam dodać :) to ja ... znajoma pana M i P :) Mam nadzieję , że żadna choroba nie dopadła i wszystko jest OK . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZnajoma pana M i P(?):
UsuńJeśli to można nazwać chorobą, to dopadła.