niedziela, 28 stycznia 2018

Negocjonaliści



  W polemice pod jedną z notek, moja Czytelniczka – Ania, podrzuciła mi link do pewnego wideoklipu1 na YouTube. W roli głównej George Coyne SJ, amerykański ksiądz katolicki i Richard Dawkins, którego w zasadzie nie trzeba przedstawiać. Jeśli ktoś myśli, że tam jest ostry spór ideologiczny, może się grubo pomylić. Obaj panowie rozmawiają w rzeczowy sposób o ewolucji, już nie jako teorii, ale o potwierdzonymi przez naukę faktach, przy czym obaj... wyrażają ten sam pogląd. Z dzisiejszego punktu widzenia ewolucji nie sposób podważyć.

  Aby było ciekawie przytoczę słowa G. Coyna SJ: „Najlepszym naukowym wyjaśnieniem jakie mamy na temat pochodzenia wszechświata i wszystkiego we wszechświecie, włączając w to wszystkie żywe systemy i nas samych jest, jak to nazywamy, neo-darwinistyczny ewolucjonizm. (...) Unikam słowa teoria, gdyż kojarzy się z wyobrażeniem, że to tylko teoria [podkreślenie moje]”. Tu dodam, aby nie było wątpliwości, ks. G. Coyno mówi jasno, że ta opinia nie jest oficjalnym stanowiskiem Kościoła, choć jest przez wielu oficjeli i teologów podzielana. I tu mam zastrzeżenie. Istnienie takiej grupy jeszcze trudno uznać za sukces. Na użytek tej notki posługuję się słowem negocjonaliści (nie ja go wymyśliłem), co nie ma żadnego związku z negocjowaniem, za to wiele z negowaniem. Negowaniem osiągnięć badań nad ewolucją. Negocjonaliści stanowią wciąż olbrzymią grupę, która nie jest w stanie przyjąć do świadomości, że człowiek wyewoluował z innych gatunków zwierząt. Owo pochodzenie od małpy jest oczywiście błędne, ale stanowi jeden z najważniejszych argumentów przeciw ewolucji i ich zwolennikom. Problem w tym, że nie ma żadnych dowodów na to, że człowiek powstał jako gatunek niezależnie od innych gatunków, za to jest sporo, zarówno w wykopaliskach jak i badaniach DNA, na pokrewieństwo człowieka ze światem zwierząt i nawet roślin.

  Antynaukowe nonsensy o nadzwyczajności rodzaju ludzkiego wynikają przede wszystkim z faktu, że ewolucjonizm wyklucza istnienie pierwszych prarodziców – Adama i Ewy – tym samym chwieją się podstawy zarówno „grzechu pierworodnego” jaki i wszystkich doktryn Kościoła, opartych na tym grzechu, że wspomną tylko o akcie chrztu, jako uwolnienie od niego. Tymczasem wciąż mamy do czynienia z faktami, kiedy to księża na ambonie, do tego grzechu się odwołują, szczególnie w kontekście moralnym. Sami wiedząc, że Księga Rodzaju jest alegorią i tylko alegorią, każą „owieczkom” wierzyć, że to słowa Prawdy, koniecznie przez duże „P”. Czy można mieć pretensje do zasiadających w lawach kościelnych za ich sprzeciw wobec ewolucji? Oczywiście, że nie, niestety to wina tych, którzy z pełną świadomością kłamią, wiedząc dziś, że to tylko bajki o stworzeniu, że to tylko wyobrażenie starożytnych, którzy nigdy nie zetknęli się z tematyką ewolucji. Ci wierni, nie mając świadomości tego, co w Biblii może być prawdziwe, a co jest tylko wymysłem autorów, wszystko będą brali za Prawdę.

  Ewolucja jest faktem nie tylko fragmentarycznym, jeśli jest potwierdzona w kilkudziesięciu aspektach, działa we wszystkich, choć nie wszystkie są naukowo udowodnione. Nie ma żadnych sensownych powodów jej negować. Trzeba być świadomy, że to, co kiedyś było tylko hipotezą dziś jest niezaprzeczalnym faktem. Negocjonalizm tu już nic nie pomoże, co najwyżej, jest ignoranctwem, a przez to powodem do śmieszności. Słowo „teoria” do pewnego czasu było pewnym kompromisem, dziś już nie ma najmniejszego sensu. Tu posłużę się słownikowym znaczeniem. „1 – całościowa koncepcja zwierająca opis i objaśnienia określonych zjawisk i zagadnień; 2 – teza jeszcze nieudowodniona lub nieznajdująca potwierdzenia w praktyce”. Negocjonaliści w stosunku do ewolucji będą się upierać przy drugim znaczeniu, choć jej zdecydowanie bliżej do pierwszego, też (ze względu na dowody) nie do końca trafnego.

  Już na koniec dwie kwestie. W wideoklipie jest mowa o nadprzyrodzoności, rozumianej jako element, którego ewolucja nie wyjaśnia. W mojej opinii nie musi, bo to są sprawy wykraczające poza zakres jej kompetencji. Nie znaczy to jednak, że owa nadprzyrodzoność (zmysłowość, intelekt, uczucia, myślenie) bierze się znikąd i ma być dowodem na istnienie niematerialnego a sprawczego. Druga rzecz dotyczy początku życia, lub nawet jeśli ktoś woli, początku wszystkiego. To, że ewolucjonizm nie ma dowodów na początek życia nie jest z automatu dowodem na to, że ten początek musiał dać Stwórca. Ale nawet jeśli przyjąć teoretycznie, że był jakiś stwórca, wszystko wskazuje na to, że nigdy więcej swoim „dziełem” już się nie interesował. A tego negocjonaliści już w żadnym wypadku ewolucji wybaczyć nie mogą.




18 komentarzy:

  1. Adam i Ewa to według mnie postacie alegoryczne i część teologów KK już taki pogląd przyjmuje. Zresztą dla mnie Księga Rodzaju nigdy nie kłóciła się z teorią ewolucji - dzięki tym że interesowałem się kiedyś... dinozaurami :).

    Pierwsze pytanie, które zadawałem sobie jako dziecko, brzmiało - ile trwało 7 dni, skoro dinozaury pojawiły się przed człowiekiem i ileś tam tysięcy lat panowały na ziemi? Dalsze informacje zawarte w Biblii można dziś traktować równie domyślnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Należałem do grupy gorliwie wierzących, i choć podobnie jak Ty traktowałem Księgę Rodzaju jako zbiór alegorycznych przypowieści, nigdy nie miałem problemu z istnieniem Adama i Ewy. Podobnie było z istnieniem Raju. Oczywiście do czasu.

      Usuń
  2. ciężko mi jest sobie przypomnieć i spojrzeć na temat oczyma dziecka, którym wtedy byłem... to był okres przed tzw, "1 Komunią", gdy jeszcze chodziłem na religię, tą "jedyną słuszną"... dodam jeszcze, tak przy okazji, że przeczytałem wtedy książkę popularnonaukową z dziedziny kosmologii /H.Bondi "Wszechświat nieznany"/, połowy jednak nie rozumiałem za bardzo, ale ważne, że było "o kosmosie", bardzo mnie to kręciło... zaś urszulanka katechetka referowała temat "Genesis" jako rodzaj alegorii, także owe "7 dni" przedstawiała jako mocno umowne... historycznie traktowała dopiero dzieje grupy koczowników pod kierownictwem Mojżesza... oglądałem mapę tego rejonu wiszącą w salce zajęć i nadziwić się nie mogłem, jak można tyle lat kręcić się po pustyni bez sensu w kółko, skoro teren do osiedlenia się był tak blisko... potem przeczytałem książkę "Smoki z bajki i smoki prawdziwe", tam było sporo na temat dinozaurów... było tam sformułowanie "gady przedpotopowe", ale o samym potopie nic, jednak ja rozumiałem opowieść o potopie jako mit... taki sam, jak w innej książce /W.Markowska "Mity greckie"/, zaś owa katechetka nie silił się zbytnio, by nam wcisnąć prawdziwość tego mitu...
    to wszystko w temacie, tyle tylko szkicowo pamiętam i nie do końca jestem pewien, czy dobrze pamiętam...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aha, w tej książce o dinozaurach była też wzmianka o K.Darwinie i jego rejsie na "Beagle" na Galapagos... o samej teorii ewolucji było niewiele, o tym było więcej w takim albumowym wydawnictwie "Człowiek kopalny", tak więc od razu było dla mnie jasne, że człowiek nie pochodzi od małpy, tylko oba te zwierzęta mają wspólnego "przodka"... detaliczne zrozumienie kwestii ewolucji gatunków przyszło później...

      Usuń
    2. Wiesz, zwykły człowiek pojmuje w pewnym czasie, że Księga Rodzaju to zbiór mitów. Niestety, zdarzają się niezwykli, dla których ewolucja to wynalazek diabła. Do tych niezwykłych zaliczyłbym panią minister Zalewską, która uznaje, że o ewolucji niekoniecznie trzeba się uczyć, a warto natomiast studiować Biblię, jako pełnoprawną koncepcję powstania życia, choć pewnie ma na myśli Inteligentny Projekt, równie skompromitowany jak kreacjonizm.

      Usuń
    3. a tak bajdałejah, już nie na temat, to czy zauważyłeś, jak oni pięknie rozmawiają w załączonym linku?... jeden mówi, drugi słucha, a potem zmiana... zero przerywania, wpadania w słowo... byłem urzeczony estetyką ich debaty, bo mam drobnego jobla w temacie "sztuka komunikacji"...

      Usuń
    4. Po pierwsze Dawkins nabrał oglądy. Chyba zrozumiał, że samymi oskarżeniami nic nie zdziała, łatka „wojującego ateisty” na niewiele mu się przyda. Po drugie, ks. Coyne, też wie, że pójście „w zaparte” bardziej go ośmieszy niż przyda mu argumentów. Bo w samym Kościele powstaje nurt, by ateistów traktować poważnie a nie jako głupków.

      Usuń
  3. A dlaczego ewolucjonizm wyklucza istnienie Adama i Ewy? Przecież mogli oni być tymi wspólnymi praprzodkami, bo czemuż by nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co masz na myśli pisząc "wspólnymi praprzodkami".

      Usuń
  4. Wg. Wikipedii: "Hipoteza Wspólnego Przodka – postulat pochodzenia wszystkich organizmów żywych na Ziemi od wspólnego przodka". Przecież to podstawa teorii ewolucji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Jak sam zauważyłeś mowa o hipotezie j e d n e g o przodka. Adam i Ewa tu już para.

      Usuń
    2. Jeśli ewolucja jest prawdziwa, powinniśmy odkryć wiele milionów skamieniałości przejściowych, które pokazują rozwój jednego gatunku w inny gatunek. Zamiast tego mamy zero. .Kiedy Darwin ujawnił swoją teorię, przyznał, iż w tym czasie nie były odkryte żadne formy przejściowe, ale wierzył, że duża liczba takich form na pewno istniała i w końcu będzie odkryta. Stephen Jay Gould, profesor geologii i paleontologii na Harvardzie napisał:
      Brak kopalnych dowodów etapów pośrednich między gatunkami sprawia, że nie możemy, nawet w naszej wyobraźni, skonstruować funkcjonalnych form pośrednich. Jest to trwały i dokuczliwy problem dla stopniowych dowodów ewolucji.
      Paleontolog Mark Czarnecki, ewolucjonista, skomentował fakt, iż kompleksowe życie pojawia się nagle w skamielinach…
      Głównym problemem w poparciu tej teorii są skamieliny, odciski zaginionych gatunków zachowanych w formacjach geologicznych. Nigdy nie pojawiły się odciski wariantów pośrednich Darwina – zamiast tego gatunki pojawiają się i znikają nagle. Te anomalia potwierdzają kreacjonistyczny argument – każdy gatunek został stworzony przez Boga.
      .Nagłe pojawienie się kompleksowego życia podczas badania skamielin jest niezaprzeczalne. Nawet Richard Dawkins był zmuszony to przyznać…
      To tak jakby [skamieniałości] zostały tam osadzone, bez żadnej historii ewolucyjnej. Nie trzeba mówić, że to nagłe pojawienie się gatunków zachwyciło kreacjonistów. Obie szkoły (Punctuationists i Gradualists) gardzą tzw. kreacjonistami naukowymi, ale zgadzają się co do faktu, że największe braki w skamielinach są prawdziwe, a także są prawdziwymi niedoskonałościami w zapisie kopalnym. Jedynym alternatywnym wyjaśnieniem nagłego pojawienia się tak wielu kompleksowych typów zwierząt w erze kambryjskiej jest boska kreacja i obie grupy odrzucają tę opcję. Nikt nigdy nie zaobserwował, że makroewolucja miała miejsce w laboratorium lub w środowisku. Innymi słowy, nikt nigdy nie zauważył, jak jedna istota przemienia się w inną. Cała teoria ewolucji jest oparta na ślepej wierze. Nawet ewolucjonista Stephen J. Gould przyznał, że skamieliny pokazują, że gatunki się nie zmieniają. Oto co powiedział podczas jednego wykładu…
      Każdy paleontolog wie, że większość gatunków się nie zmienia. To uciążliwe… Może stają się trochę większe, ale pozostają tymi samymi gatunkami, a to nie z powodu niedoskonałości czy przerw, ale z zastoju. A jednak ten niezwykły zastój był ogólnie ignorowany jako brak danych. Jeśli się nie zmieniają, to nie mówmy o ewolucji.
      Przykład, którym posługiwał się Darwin, to przesławne zięby z Galapagos. Na przykładzie zmian w kształcie dziobów zięb z różnych wysp przedstawił proces przystosowywania jako początek powstawania nowych gatunków. Była to jednak tylko kolejna nieudolna próba poparcia swoich założeń. My i dziś mamy takie przykłady, chociażby psy. Rasy, choćby radykalnie się różniące, mają nadal cechy wspólne kwalifikujące je do jednego gatunku. Chihuahua, bokser, doberman – wszystkie te zwierzęta były, są i pozostają psami. Trudno oczekiwać, żeby nagle jakiemuś bernardynowi wyrosły kopyta i zaczął się zmieniać w kozę.

      Usuń
    3. Żeby odkryć trzeba by Mirku przekopać buldożerami całą powierzchnię ziemi (oceanów nie wyłączając) tak przynajmniej na kilometr w głąb. Nie zapominaj też, że aby jakaś skamieniałość pozostała (powstała) potrzebne są do tego specjalne warunki, a ciała istot żywych nie za bardzo nadają się do preparowania w naturalnych warunkach. Zresztą dziś paleontologia już nie jest najważniejszym czynnikiem dla dowodów ewolucji – dziś to badania struktur DNA.

      Popełniasz trzy zasadnicze błędy negując ewolucję. Po pierwsze chciałbyś aby jej zjawiska dało się wyraźnie zaobserwować , co ze względu na czas nie jest dziś w ogóle możliwe. Zmiany w organizmach żywych nie zachodzą w przeciągu jednego, dwóch a nawet trzech pokoleń. Dwa mylisz hodowlę z ewolucją. Wreszcie trzy, trzeba być niebyle fantastą, aby myśleć, że zmiany ewolucyjne da się zasymulować w laboratorium. W tym temacie ważne jest też rozróżnienie teorii Darwina od współczesnego ewolucjonizmu. Darwin był prekursorem, nie miał takich narzędzi do obserwacji jakie dziś mają naukowcy. Nie miał pojęcia o strukturach DNA, więc mógł się w wielu przypadkach mylić.

      Mam nadzieję, że oglądałeś filmik. Bo wiesz, gdybym ja tylko snuł hipotezę o ewolucji, mógłbyś twierdzić, że jestem oszołom. Gdyby to robił tylko Dawkins, też, ale jeśli już o tym mówią religijni naukowcy w habitach oraz liczne grono innych naukowców, powinieneś jednak poddać rewizji swój pogląd na ewolucję. A czym dysponują kreacjoniści? Niestety, tylko hipotezami bez pokrycia, będącymi w dodatku zaprzeczeniem oczywistych faktów. Gorzej, ich idea opiera się li tylko na zaprzeczaniu, bo sami nie są w stanie wnieść niczego nowego, ani żadnego sensownego wytłumaczenia poza jednym, jeszcze bardziej nieprawdopodobnym – Bóg pstryknął palcami. Mają na to dowód?

      Usuń
  5. Koncowka to juz tylko twoje, niewatpliwie skromne zdanie:))
    NIgdy nie znalazlam w kosciele kaplanow podwazajacych nauker.> jezeli tacy sie zdarzaja, wtedy ich nie slucham, bo mam tam tez takich , ktorzy sa np.: fizykami jadrowymi i jakos im chrzescijanstwo nie wchodzi w parade z nauka wyksztalceniem, nauka.... i mi tez nie. Mnie ewolucjonizm jak i wiele innych spraw nie przeraza i niczego w nauce kosciola nie podwaza . Ty mozesz miec inne zdanie na temat TEGO NADPRZYRODZONEGO, ja inne...kiedys sie dowiemy, albo i nie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież wiesz, że skromność mam wręcz wrodzoną :D
      Nie neguję nadprzyrodzoności, choć rozumiem ją inaczej.
      A co do ewolucjonizmu, nie polecam, ale w jednym z komentarzy powyżej ktoś jest jemu wyraźnie przeciw. Niestety, skądś się takie postawy biorą, a skąd jeśli nie z nadinterpretacji Biblii?

      Usuń
    2. Kiedys czytalam prawie ze wszystko , kiedy chodzi o komentarze, teraz juz sobie czasami odpuszczam i czytam tych, ktorzy mnie interesuja. Przyznam sie szczerze, ze pod tym postem nie przeczytalam jakiegokolwiek wczesniejszego komentarza- bije sie w piers i przepraszam.
      Posluchaj jeszcze raz co mowi ks Coyno na tematy zwiazane z odbieraniem pewnych tresci, omawianie ich przez roznych koscielnych notabli.
      Droga jest na serio waska i kazdy jej szuka.

      Usuń
    3. Za nieczytanie innych komentarzy nie musisz przepraszać. Tego ja nie wymagam ;)
      Od słucham jeszcze raz, choć jeszcze nie teraz. Zalewają mnie komentarze :D nie tylko na moim blogu i już, co niektórzy, mają pretensje, że ich zaniedbuję ;)
      Wydaje mi się, że ks. Coyno, nie neguje ewolucjonizmu, choć przyznaje innym prawo do własnej interpretacji, o ile nie przeczą samej idei ewolucji. Tak go zrozumiałem.

      Usuń
    4. Tak, dobrze go zrozumiales..ja tez go tak odebralam:)

      Usuń