Za wstęp
niech posłuży parafraza pewnej ludowej przyśpiewki:
Stał się cud pewnego razu – łoj,
Asmo zbeształ księdza zrazu– łoj.
Wtedy ksiądz użył słowa – łoj,
Taka był ich rozmowa – łoj, łoj, łoj.
Stał się cud pewnego razu – łoj,
Asmo zbeształ księdza zrazu– łoj.
Wtedy ksiądz użył słowa – łoj,
Taka był ich rozmowa – łoj, łoj, łoj.
Asmo
księdza wylął pasem, wylął pasem, wylął pasem
A ksiądz Asmo bęc obcasem, bęc obcasem, bęc.1
A ksiądz Asmo bęc obcasem, bęc obcasem, bęc.1
Już
wyjaśniam, choć na tej przyśpiewce mógłbym zakończyć. Znany jestem przede wszystkim
ze swego antyklerykalizmu i choć ja uważam go za wybiórczy, mam łatkę
nieprzejednanego wroga całego kleru, czemu właściwie się nie dziwię, wszak
pozytywnie o klerze się raczej nie wypowiadam. I stał się właśnie tytułowy cud,
bo dziś będzie zdecydowanie pozytywnie. Stali czytelnicy pewnie przypominają
sobie notkę zatytułowaną „Krytyka czy hejt”, w której opisałem ks. Mateusza
Tarczyńskiego jako wroga krytyki, krytykanctwa i hejtu. Poddałem krytyce pewne
wypowiedzi Księdza, szczególnie te odnoszące się do krytyki i nawet dziś zdania
nie zmieniam, choć zastrzegam, że wcale nie roszczę sobie pretensji do twierdzenia,
że muszę mieć w tej kwestii absolutną rację.
Ku mojemu
największemu zdumieniu otrzymuję mail od ks. Mateusza! Taaak, tego ks.
Mateusza. I to uważam za właściwy cud, o którym piszę na początku. Mail z
zarzutami i pretensjami, wyrażony nie jako reprymenda, lecz jako kreatywna polemika
z moją krytyką. Tu dodam, że ks. Mateusz nie jest czytelnikiem mojego bloga,
ba, przebywa gdzieś we Włoszech, poświęcając się pracy naukowej. Świat stał się
paskudnie mały i nie problem w tym, że ktoś mu tę moją notkę podrzucił, a ja z
tego powodu mam się czuć bardziej zagrożony czy ograniczony. Wniosek raczej taki,
że jeśli kogoś krytykuję personalnie, a tak mi się zdarza najczęściej, muszę
być świadomy, że bohater mojej pisaniny do tej krytyki dotrze, dokładnie tak,
jak to opisałem w omawianej notce i jak to miało miejsce w tej konkretnej,
wręcz nieprawdopodobnej sytuacji. Wątpię czy ja powstrzymam się przed krytyką
kleru i Kościoła, ale na pewno będę unikał uogólnień jak ognia. Nie będzie
łatwo, skoro poczynania tego naszego rodzimego kleru mają często właśnie
charakter ogólny, w którym trudno wyodrębnić pozytywne jednostki. Pozytywne, które
są w dodatku niesłyszalne i niezauważalne, tym bardziej, że zdarza się Kościołowi
zamykać im usta. Dopiero wtedy stają się głośne.
Najbardziej
jednak istotnym jest to, że od kilku dni mam nowego kumpla w osobie ks.
Mateusza, gdyż za pomocą maili wyjaśniliśmy sobie w sposób merytoryczny i
kulturalny nasze stanowiska. Nie wiem, jak długo potrwa to kumplostwo, wszak
nasze światopoglądy są diametralnie różne, by nie napisać, że pozostają do
siebie w opozycji, ale ks. Mateusz oznajmił mi, że jemu to nie przeszkadza.
Mnie też, bo ja niekoniecznie osoby konsekrowane postrzegam jako „diabły
wcielone”. W przytoczonej notce odnoszę się również do kazań. I tu kolejne
zaskoczenie. Okazuje się, że ks. Mateusz praktykuje rozmowy ze słuchaczami,
gdzieś w zakrystii lub kruchcie o swoich kazaniach. Gdyby taka praktyka była w
naszych kościołach powszechna, kto wie czy nie zacząłbym znów do kościoła chodzić.
Jeśli
dodam, że dostałem zaproszenie do polemiki na temat jego kolejnych artykułów,
właściwie nic dodawać nie trzeba.
Przypisy:
1 – dla tych, którzy oryginału nie znają:
„Stał się cud pewnego razu – łoj,
dziad przemówił do obrazu – łoj,
obraz nie rzekł ani słowa – łoj
Taka był ich rozmowa – łoj, łoj, łoj.
1 – dla tych, którzy oryginału nie znają:
„Stał się cud pewnego razu – łoj,
dziad przemówił do obrazu – łoj,
obraz nie rzekł ani słowa – łoj
Taka był ich rozmowa – łoj, łoj, łoj.
Ojciec syna wylął pasem, wylął
pasem, wylął pasem
a syn ojca bęc obcasem, bęc obcasem, bęc ”.
a syn ojca bęc obcasem, bęc obcasem, bęc ”.
Na Twoim miejscu też bym zaprosił księdza Mateusza do polemiki na bloga, to dopiero może być ciekawe. :)
OdpowiedzUsuńA jakże. Omawialiśmy sprawę dyskusji na tematy religijno-teologiczne i światopoglądowe. Ks. Mateusz usprawiedliwia się na dziś pracą naukową, a ja nie mam zamiaru naciskać. Znam natomiast temat jego najnowszego artykułu i już mogę zdradzić, że dla mnie będzie ciekawy, że na pewno o nim podyskutujemy, choć nie wiem czy u siebie, czy pod jego artykułem. Na pewno się do niego blogu.
UsuńJak przeczytałam tytuł, to pierwsza myśl była o innym cudzie, ale i ten nie jest z grubsza gorszy. Widzisz Asmo - "nie taki diabeł straszny, jak go malują", jak Ty malujesz kler uogólniając. Gdyby nasz Proboszcz nie był tak bardzo obciążony obowiązkami, to poprosiłabym aby drukował swoje swoje kazania np. na stronie parafii. Chętnie bym te słowa na spokojnie sobie "przeżuwała". Kazanie- słowo ulotne jest, a czasami moja koncentracja na słuchaniu ograniczona. Wolę czytać.
OdpowiedzUsuńA ten cud o którym w pierwszej chwili pomyślała, to "cud głosowania nad Obywatelski projekt komitetu "Ratujmy Kobiety 2017". Wśród przeciwników odrzucenia projektu w pierwszym czytaniu było 58 posłów klubu PiS m.in. prezes Jarosław Kaczyński. Cudem było zachowanie opozycji.
Robisz ze mnie diabla rogatego, choć ja przecież tylko demon ;) Zawsze Ci odpowiadałem, że dobrzy księża się trafiają, na nasze nieszczęście głosy tych gorszych skutecznie ich zagłuszają . taka jest moja opinia, i póki co, nic się w temacie nie zmienia. To było widać podczas WOŚP. Czytałem, że jeden z księży dał całą „tacę” zebraną na mszy, inny wypędził wolontariuszy z chodnika przed kościołem.
UsuńTo co piszesz o głosowaniu to nie cud lecz (nie)czysta polityka. Kaczyński, Pawłowicz i inni pisowscy głosowali za! Jak myślisz dlaczego? Na pewno nie dlatego, że chcą zachować status quo. Liczyli na to, że projekt „Ratujmy kobiety” przejdzie do komisji, gdzie i tak mu się „łeb ukręci”, ale na jakiś czas będzie spokój. Opozycja pomieszała im szyki, choć przyznaję, zupełnie niezamierzenia. Spokoju nie będzie, choć tym razem posypią się gromy na wszystkich posłów.
Pozdrawiam :)
Tylko,że ten co dał to z Kościoła Polskokatolickiego był!!
UsuńGreto, wiedziałem, że coś tu nie gra ;)
UsuńBądź ostrożny, Asmodeuszu! To się może zakończyć powrotem na łono...
OdpowiedzUsuńJa to bym nawet chętnie wrócił na łono... byle kobiece.
UsuńTo masz szczęście Asmodeuszu,że dostałeś zaproszenie do jakiejś formy polemiki.Mnie to niestety do tej pory nie spotkało,przeważnie jestem przez osoby duchowne "grzecznie"proszona ,żebym se w "diabły" poszła ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, jeśli wziąć pod uwagę, że najpierw skrytykowałem jego artykuł. Może w tym jest metoda?
UsuńI tak masz szczęście, że grzecznie, cokolwiek pod tym pojęciem się kryje. Mógłby pobić ;)
Tak szastasz tym cudem...przeciez w cuda nie wierzysz. Po co to?
OdpowiedzUsuńNie watpie, ze gdyby ksieza zachecali do dzielenia sie swoim zdaniem na temat ich kazan to bys zaczal chadzac do tego przybytku, oczywiscie w celu udzielania krytycznego blogoslawienstwa:)))
Po części masz raję. Szastam cudem, bo dla mnie to cud prawdziwy, nie wyimaginowany.
UsuńNiestety, błogosławieństw nie udzielam, nie dostał go nawet ks. Mateusz ;) W mojej opinii, mam tę zaletę, że nie boję się zetknąć z poglądami przeciwnymi do swoich, stąd moja chęć obecności. Wierni raczej unikają takich konfrontacji, natomiast chętnie krzyczą o obrazie uczuć religijnych na przedstawieniach, których nie widzieli, czy o zepsuciu moralnym choć sami grzeszą. Ostatnio przeczytałem, że pewien literat za jedno zdanie znalazł się na indeksie twórców zakazanych dla katolików. Wiesz Aniu jak to się nazywa? Tak najbardziej oględnie: chowanie głowy w piasek. Polecam Ci jednak lekturę książek Tomàša Halika, szczególnie zaś „Cierpliwość wobec Boga”.
To nie cud, bo raz na ileś tysięcy księży można trafić na inteligentnego i kulturalnego jednocześnie. Cud to mnie dziś się trafił- miejsce do zaparkowania tuz przed własnym domem i to o godz.prawie 17,00.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Cudów ci u nas jednak nie brakuje :D
UsuńNo proszę - nie taki ksiądz straszny, jak go malują:D Ale widzisz jak to jest - w necie czytamy czyjeś artykuły, czytamy artykuły o tej osobie i widzimy samo zło, buca i cholera wie kogo jeszcze. Jak to można sobie wypaczyć czyjś wizerunek. Ale fajnie się ksiądz zachował.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Anastazja
Nasti:
UsuńNaprawdę myślisz, że jak maluję wszystkich księży na czarno? Sami się malują, nakładając czarne sutanny ;) Ale to tylko taki żarcik.
Też uważam, że ksiądz zachował się fajnie.
Pozdrawiam ciepło, bo u mnie akurat sypnęło śniegiem.
Szlachetny, mądry antagonista też jest wart uwagi.Pozdrawiam i życzę miłych, wzbogacających polemik z ks.Mateuszem.
OdpowiedzUsuńZa życzenia dziękuję. Tak sobie wyobrażam moje przyszłe kontakty z ks. Mateuszem.
UsuńMam pytanie. Gdzie można znaleźć nagranie piosenki - Stał się cud pewnego razu - w wykonaniu mężczyzny, nie pamiętam nazwiska, jeszcze z czasów PRL-u?
OdpowiedzUsuńMam pytanie. Gdzie można znaleźć nagranie piosenki - Stał się cud pewnego razu - w wykonaniu mężczyzny, nie pamiętam nazwiska, jeszcze z czasów PRL-u?
OdpowiedzUsuń