Słyszeliście
o syndromie DDA (dorosłe dzieci alkoholików)? Ja tak. Próbowano mi go wmówić,
bo faktycznie, jedno z rodziców było alkoholikiem. Aby było jasność, to wymysł amerykańskich uczonych, choć pewnie uczonych, właśnie alkoholików z grup AA (anonimowych alkoholików). Wyszło im, że na ten
syndrom cierpi 71 procent DDA i... 63 procent nie-DDA. Różnica minimalna. Tym samym muszę cierpieć i ja. T. Witkowski, epistemolog
psychologii twierdzi, że jeśli objawy tego syndromu przedstawić komuś, kto nie miał
rodziców alkoholików, on i tak znajdzie te objawy DDA u siebie. Ale to mówi
psycholog, więc może nie trzeba mu wierzyć?
Jak
zwykle przypadkowo trafiłem na ciekawy artykuł, przyda się na pewno nie tylko
tym, którzy mieli rodziców alkoholików, co wynika ze wstępu. Jest to propozycja
przejścia drogi krzyżowej, która może nas z tego nieistniejącego syndromu
wyzwolić. Będzie długo, bo też droga krzyżowa jest długim rytuałem, więc proszę
o wyrozumiałość.
Stacja I. Pan Jezus skazany na śmierć za
niewinność.
„Wróć myślą do tych oskarżeń, które niesłusznie padły w Twoim kierunku. Być może to Tobie ktoś zarzucił, że rodzic pije przez Ciebie. Może sam się o to oskarżasz? Czy doznałeś szykan, gdy mówiłeś prawdę o chorobie alkoholowej rodzica?” Jakem ateista powiem prawdę jak na spowiedzi. Nikt mnie nie oskarżał, że rodzic pił przeze mnie i nigdy mi nie przyszło na myśl, że to z mojego powodu. I nigdy obcym nie mówiłem o chorobie alkoholowej. Nie było się czym chwalić.
„Wróć myślą do tych oskarżeń, które niesłusznie padły w Twoim kierunku. Być może to Tobie ktoś zarzucił, że rodzic pije przez Ciebie. Może sam się o to oskarżasz? Czy doznałeś szykan, gdy mówiłeś prawdę o chorobie alkoholowej rodzica?” Jakem ateista powiem prawdę jak na spowiedzi. Nikt mnie nie oskarżał, że rodzic pił przeze mnie i nigdy mi nie przyszło na myśl, że to z mojego powodu. I nigdy obcym nie mówiłem o chorobie alkoholowej. Nie było się czym chwalić.
Stacja II. Jezus bierze krzyż na swoje ramiona.
„Pomyśl o tym, jak ciężkim krzyżem jest dla Ciebie choroba Twojego rodzica. Jak bardzo czujesz się odrzutkiem społecznym, bo wstydzisz się tego, że podchodzisz z takiej rodziny? (...) Nie obwiniaj Boga, On dał Twoim rodzicom wolną wolę a oni przygotowali dla Ciebie Miejsce Czaszki”. Nie wiem jaki związek Golgota ma z alkoholizmem rodzica, faktem jest, że ta choroba alkoholowa była dla mnie problemem, ale nigdy nie czułem się odrzutkiem. Nie obwiniałem też Boga, choć czasami miałem ochotę. Byłem wtedy wierzącym.
Stacja III. Jezus upada po raz pierwszy pod krzyżem.
„Czy był w Twoim życiu taki dzień, gdy upadłeś, kiedy Twoja słabość wyszła na jaw? Może ktoś Cię wtedy wyśmiał, upokorzył?”. Upadłość to cecha rodziców alkoholików, a nie ich potomków. Jeśli mnie ktoś upokorzył to rodzic-alkoholik. Inni uważali, że to temat tabu, więc nawet nie próbowano mnie wyśmiać.
Stacja IV. Jezus spotyka swoją matkę.
„Mama - ta, która zawsze jest blisko dziecka, gdy ono upada. Opatrzy rany, obcałuje obolałe miejsce. Tak byłoby idealnie, ale Ty wiesz, że może być inaczej. A może było jeszcze gorzej, tak jak u mnie - to ona piła. Przyjmij i zaakceptuj ten ból, tę tęsknotę za dobrą, obecną mamą”. Tak było, ale nie rozumiem jaki ból mam zaakceptować? Jaką obecną mamę? Nikt mnie nie adoptował. Nigdy jej alkoholizmu nie rozumiałem i nie potrafiłem usprawiedliwić.
Stacja V. Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi.
„Przypomnij sobie wszystkich tych, którzy pomogli Ci w życiu. Szczególnie wspomnij tych, którzy może spowodowali, że mogłeś uciec z rodzinnego domu i zacząć swoje życie. (...) Zbierz z okruchów pamięci wszystkie drobne gesty życzliwości i współczucia od ludzi, którzy wiedzieli jakie brzemię dźwigasz”. Uciec z domu jako sześciolatek?! Życzę sukcesów. Raz uciekłem, w wieku siedemnastu lat. W swojej głupocie nie przewidziałem skutków mroźnej zimy. Wytrzymałem trzy dni. Z tych drobnych gestów pamiętam babcię. Kazała mi się modlić, chodzić na pielgrzymki itp. Owszem pomogło, ale tylko babci, bo nic się nie zmieniło.
Stacja VI. Weronika ociera twarz Jezusa.
„Pomyśl, jak choroba alkoholowa oszpeca duszę i ciało Twojego rodzica. Pod tym oszpeceniem jednak nadal jest twarz, jest człowiek. (...) spróbuj dostrzec Jezusa w pijącym rodzicu”. Aż żałuję, że nie dostrzegłem tego Jezusa. Może wcześniej byłbym ateistą, gdyż do alkoholików żywię li tylko pogardę.
Stacja VII. Jezus upada po raz drugi.
„Przypomnij sobie chwile trudne, gdy traciłeś cel z oczu. Kolejne niepowodzenie, może dwa razy ten sam błąd. Znowu żałowałeś sobie czasu i pieniędzy na terapię, znów powieliłeś wzorce z domu” (sic!) Ależ ja nie stałem się alkoholikiem, nie pokazywałem swej przepitej facjaty córce, ani nikomu innemu. Żadna terapia nie była mi potrzebna. Czego jeszcze mam żałować?!
Stacja VIII. Jezus spotyka płaczące niewiasty.
„Przypomnij sobie wszystkie chwile, gdy czułeś, że nie potrafisz przebaczyć swojemu rodzicowi alkoholikowi. Nie zatwardzaj serca”. Ja do dzisiaj nie potrafię przebaczyć. Po prostu przestało mnie to interesować, bo alkoholizm to nie był mój problem. Krótko moim idolem był T. Nalepa, a jego przebój ze słowami: „Głosem serca się nie kieruj, tylko forsa ważna w życiu jest” był mi hymnem. Choć nie forsa, asertywność jest tym, co przeważa w moim życiu. Ile razy poddałem się woli serca, zawsze kończyło się fatalnie.
Stacja IX. Jezus upada po raz trzeci.
„Przypomnij sobie dni, kiedy nie miałeś siły wstać z łóżka. Zmęczony cierpieniem, żalem, bólem nie miałeś już siły iść dalej. [Jezus] Był przy Tobie, gdy cierpiałeś i współcierpiał razem z Tobą”. Szczerze? Jak na spowiedzi? Nigdy Go nie widziałem, ani nie odczuwałem Jego obecności, wręcz przeciwnie, miałem wrażenie, że uciekł, bo okazał się zupełnie bezsilny, czego akurat Mu nie mam za złe. Wszyscy byli bezsilni. Ja bym też uciekł, nie bardzo było gdzie.
Stacja X. Jezus z szat obnażony.
„Jeśli w związku z alkoholizmem rodzica doświadczyłeś przemocy - psychicznej, fizycznej, seksualnej - stań teraz nagi przed Jezusem i pokaż Mu wszystkie swoje rany” (sic!) To już jest jazda po bandzie. Wprawdzie nie doświadczyłem przemocy seksualnej, ale dlaczego miałby stawać przed Nim nagi?! Pamiętam komisję poborową, gdzie też kazano mi stać nago. W życiu nie czułem większego upokorzenia.
Stacja XI. Pan Jezus przybity do krzyża.
„Pomyśl o swoim rodzicu alkoholiku. Czy na pewno krzywdząc Cię, robił to z pełną premedytacją, czy zdawał sobie sprawę, z tego, co naprawdę robi?” Jazda (życie) pod wpływem alkoholu nie jest czynnikiem łagodzącym, wręcz przeciwnie. Alkoholik nie ma krzty rozumu, bo rozum rozpuścił w alkoholu. Cały problem w tym, że nikt mu na siłę w gardło wódki nie leje. Sam po nią sięga.
Stacja XII. Jezus umiera na krzyżu.
„Być może właśnie duchowo umierasz. Może myślisz o samobójstwie, by zakończyć cierpienie - proszę zatrzymaj się na chwilę i popatrz na Jezusa umierającego na krzyżu. On już umarł za Ciebie, już Cię zbawił z miłości. Przytul ten krzyż z martwym Jezusem - On jest źródłem życia”. Nie, duchowo odżyłem gdy od alkoholika się uwolniłem. Nigdy, nawet na moment, nie przyszła mi myśl o samobójstwie. Chciałem żyć, byle szczęśliwie i bez alkoholizmu. Drugiej części wątku nie skomentuję, choć mnie aż świerzbi. Wyjaśnię na końcu.
Stacja XIII. Pan Jezus zdjęty z krzyża.
„Uświadom sobie, że przez alkoholizm rodzica straciłeś dzieciństwo i już nigdy go nie dostaniesz takiego, jakie powinno być. Przyjmij to i opłacz”. Byłem tego świadomy już w dzieciństwie, ale nie zmierzam z tego powodu płakać. W dzieciństwie też nie płakałem. Byłem wściekły, że to akurat mi się przytrafiło. Dziś nie dręczą mnie z tego powodu żadne emocje ani koszmary.
Stacja XIV. Pan Jezus złożony do grobu.
„Spójrz na swoją pogrzebaną przeszłość i zobacz, jak Chrystus przebóstwia całą Twoją historię życia i wynosi ze sobą w chwale. On wyciąga Cię z otchłani smutku i lęku”. Nie skomentuję z tego samego powodu, co przy stacji XII.
Żeby
nie było wątpliwości. Nie wyśmiewam Drogi Krzyżowej, stąd i brak moich uwag,
gdzie musiałbym to zrobić w sposób sarkastyczny. Wyśmiewam taką interpretację i
ten sposób uwolnienia się od rzekomego syndromu DDA, przypomnę, którego de facto nie ma. Czasami są wspomnienia,
których nie sposób wymazać, ale jeśli ktoś sam nie wpadł w nałóg, to nie jest
problem. To raczej tym pseudo-syndromem alkoholik próbuje usprawiedliwić swoje
uzależnienie. Bo alkoholik zawsze siebie usprawiedliwi.
Przypisy:
całość za: https://www.deon.pl/spolecznosc/blogerzy-deonpl/art,228,droga-krzyzowa-dla-doroslych-dzieci-alkoholikow.html
całość za: https://www.deon.pl/spolecznosc/blogerzy-deonpl/art,228,droga-krzyzowa-dla-doroslych-dzieci-alkoholikow.html