I znów mnie
ten świat zadziwia. Szczególnie ten ograniczony do naszego, polskiego podwórka.
Swego czasu, i to nawet długo, byłem katolikiem. Nie tyle z wyboru, co z
tradycji rodzinnej, choć przecież urodziłem się w czasach „głębokiej komuny”, czyli
wtedy, gdy rządził niejaki pan Bolesław Bierut i ta władza ostro z katolicyzmem
walczyła. Na lekcje religii też chodziłem. To tam wpajano mi, że modlitwa to
przede wszystkim dialog(?) z Bogiem i służyć ma Jego chwale z możliwością
dołączenia prośby o coś, w intencji kogoś, przy czym miała mieć przesłanie
dobra. Jeśli się mylę, można mnie sprostować. Taką szczególną modlitwą był
różaniec i sznur paciorków, obowiązkowy atrybut modlitewny, zazwyczaj
otrzymywany w dniu Pierwszej Komunii Świętej. Taki też miałem.
Mówiąc szczerze,
nie wiem, co się porobiło? Kto zmienił te zasady i kiedy? Bo oto od pewnego
czasu modlitwa nie jest już tylko za coś i w dobrej intencji. Dziś, ci
najbardziej gorliwi katolicy, modlą się przeciw komuś, a różaniec,
niejednokrotnie wzmacniany krzyżem, stał się bronią masowego rażenia. No bo jak
nazwać osławione już szturmy modlitewne, z różańcami w ręku? Szturmy przeciw
sztuce, przeciw byłemu już Prezydentowi, przeciw dziennikarzom, wydawcom czy
telewizji a nawet sądom. Aby nikt nie miał wątpliwości, o co biega, nazywa się
je często krucjatą różańcową. By nie być gołosłownym, przytoczę fragment takiej
modlitwy inspirowanej przez księdza: „Maryjo, ty, która ścierasz w proch głowę
szatana, ścieraj w proch butę niektórych polityków, pseudodziennikarzy,
pseudoartystów.” To jednoznacznie jest modlitwa przeciw komuś, a nie za kogoś. A
ostatnie wydarzenia spod pałacu prezydenckiego w czasie miesięcznicy, kiedy na
siłę wypchano „niewłaściwego” dziennikarza krzyżami i różańcami? Pięściami
również.
Można by
wysnuć wniosek, że ten Bóg, jest ostatnio coś leniwy, bo nie chce się rozprawić
z wytypowanymi przez katolików wrogami. I za nic mają fakt, że rozpoczął się
Rok Miłosierdzia Bożego. Zamiast przebaczać, powinien raz na zawsze zetrzeć w
proch tych, którym nie po drodze do wiecznego zbawienia w wersji
ortodoksyjnego, ludowego katolicyzmu. Gdybym wierzył, chętnie bym się pomodlił
za te szeregi szturmowe, szczególnie o zdrowie dla nich, bo o rozum...
Dobrze, że zacytowałeś tekst modlitwy: " ścieraj w proch butę niektórych..." wyraźnie jest podkreślone "BUTĘ" [pychę], a nie niektórych, jak to sugerujesz. Moim zdaniem jest to zasadnicza różnica, bo wypływa z tej modlitwa troska o bliźniego, aby opuściła go cecha szatańska. Każdy modli się tak, jak jest mu to dane; "a komu wiele dano [także rozumu] od tego wiele wymagać będą" ; pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTrzeba coś wyjaśnić, pycha charakteryzuje również tych modlących się. Gdyby modlili się z troską o bliźnich wypadałoby się modlić za ich dusze, o powrót do dobra lub coś w tym stylu. Przekaz: zetrzyj w proch, ma zabarwienie agresywne, porównywalne z tym, jak potraktowano dziennikarza TVP na miesięcznicy. O łaskę się prosi (nawet w stosunku do innych), nie jej wymaga.
UsuńA od kogo wymagać taktu i miłosierdzia, jak nie od księdza?
Miłego dnia:)
Księża są różni, jak różni są mężczyźni :). Myślę, że na pychę podatni jesteśmy wszyscy; jedni więcej; drudzy mniej.
UsuńOglądałam tą reakcję wobec dziennikarza na miesięcznicy i...wydaje mi się, że "jak się wejdzie między wrony to się kracze tak jak one". Nie dziwię się reakcji niektórych uczestników [uczestniczek] na obecność dziennikarza tej stacji pośrodku zgromadzenia, gdyż już nie raz dali wyraz swej nierzetelności dziennikarskiej. Przecież to była oczywista prowokacja, nagrywana przez kolegów. Widziałeś jego minę?
Sama też kilka razy osobiście zetknęłam się z przeinaczeniem prawdy przez dziennikarzy, byle wzbudzić sensację, dlatego nie lubię mieć z nimi kontaktu, bo to nic dobrego nie wróży. Dobrze że nie biorę udziału w takich manifestacjach, bo mogłabym też zaistnieć w mediach, a wcale mi się to nie uśmiecha. pozdrawiam :)
Nie ośmieliłbym się wrzucić wszystkich księży do jednego wora. Wiem, że bywają, pewnie nawet w przewadze, tacy, których da się lubić.
UsuńNatomiast, co do zajścia pod pałacem. Obojętnie kim byli reporterzy, takie zachowanie jest niegodne zwykłych ludzi, o mających Boga na ustach już nie wspomnę. W moim mniemaniu nic ich nie usprawiedliwia.
Pozdrawiam późną nocą :)
Świetnie napisane , nic dodać , nic ująć :) Sama czasami się gubię , ale wiem z kim mi po drodze ... Pozdrawiam nocną ciszą :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję za pochwałę i zapraszam znów, bo mam akurat świetny temat na felietonik, pisany cichą nocą :)
UsuńPozdrawiam pięknie :)
Masz szczescie Asmodeo, ze dziela nas kilometry kabelkow, bo zrobilabym Ci awanture. Za co, pytasz? A za to, ze mieszasz Boga z oszolomami, ktorym do Boga lata swietlne. Dlaczego za oszolomstwo ludzi musi odpowiadac Bog? Co ma jedno do drugiego? Dlaczego ludzie przestaja wierzyc w Boga, bo jacys tam katolicy, albo inni wymachuja krzyzem jak maczuga? Chcesz wiedziec, co to jest modlitwa? Powiem Ci ...
OdpowiedzUsuńModlitwa to rozmowa WE DWOJE. I nikomu nic do niej. Jestem tylko ja i Bog. Siedze cichutko gdzies, gdzie nikt mnie nie widzi i nie przeszkadza w rozmowie. Rozmawiam z Nim lzami lub usmiechem, zalezy, jak mi biegnie. Zale sie, chwale sie, prosze, przepraszam, dziekuje. NIKT mnie NIE SLYSZY. Bo to jest MOJA ROZMOWA Z BOGIEM.
Ludzie bardzo lubia swoje winy zwalac na Boga. A co gorsze, wszystkie oszolomstwa religijnych przywodcow i wszelakiej masci dewotow przypisuja Stworcy. A jeszcze inni WLASNIE DLATEGO przestaja w Niego wierzyc. Przepraszam Asmodeo za to pytanie - kto glupszy?
Mimo wkurzenia ... serdecznie pozdrawiam :)
Chyba nie do końca zrozumiałaś przekaz notki, w której nic innego nie robię, jak tylko piętnuję tych, których określiłaś „oszołomstwo”.
UsuńA co do modlitwy, szerzej opisałem ją w notce „Rozczarowanie” w dniu 6 grudnia. Napisałem tak jak ja to rozumiem, to zawsze jest moja osobista ocena i z nią można się zgadzać, ale wcale nie trzeba. Nikomu nie bronię własnego zdania na poruszany temat, a już tym bardziej się modlić.
Nie pytaj mnie kto głupszy. Ja jestem osobą niewierzącą i żadnej boskiej istocie nie przypisuję mocy sprawczej zarówno tej dobrej, jak i złej. Dla mnie taka interpretacja po prostu jest nie do przyjęcia. Ja nie mam żadnych problemów z tym na kogo zwalać przyczynę własnych niepowodzeń lub kogo chwalić za osobiste sukcesy. Za wszystko odpowiadam sam, nie muszę nikomu złorzeczyć ani nikomu dziękować.
Ja myślę, że szybko wkurzenie Ci przejdzie, tym bardziej, że naprawdę jest niepotrzebne, w końcu Ciebie nie obraziłem, jeśli nie bierzesz udziału w szturmach modlitewnych.
Pozdrawiam dołączając uśmiech :)