czwartek, 28 stycznia 2016

Bo jeśli straszyć to nie indywidualnie...



  Ta parafraza znanej onegdaj piosenki Michnikowskiego zawiera jeszcze jeden znamienny zwrot: „wewspół, wzespół...”

  Może niezbyt krótki wstęp. Gdy byłem małym dzieckiem, matka często i chętnie straszyła mnie bebokiem, bliżej nieokreślonym straszydłem, w bardziej drastycznych przypadka surowym ojcem, po to, bym zachowywał się grzecznie. Gdy nieco podrosłem, babcia, a później ksiądz katecheta, straszyli mnie piekłem na równi z groźnym i wszystkowidzącym Bozią, jeśli dalej będę grzeszył. W czasach szkolnych nauczyciele straszyli mnie dwójami i brakiem promocji do następnej klasy, jeśli dalej będę się słabo uczył. Od mniej więcej tego  samego czasu ideolodzy jedynie słusznej partii straszyli mnie imperializmem amerykańskim i zachodnioniemieckim, jeśli nie będę wykrzykiwał haseł w rodzaju: „Partia z narodem, naród z partią!”. Do tego trzeba dodać jeszcze drobne inne strachy np.: „nie jedz masła, bo będziesz miał sklerozę”, „nie pal papierosów, bo każdy papieros skraca o pięć minut twoje życie”, „nie pij tyle wódki, bo od wódki rozum krótki”, itp.

  Powiem szczerze, ja się sam sobie dziwię, że do tej pory nie popadłem w jakąś skrajną paranoidalną schizofrenię. Tego normalny człowiek nie ma prawa wytrzymać i powinien skończyć w psychiatryku. Tym bardziej, że kiedy przeszedłem na emeryturę, kiedy wydawało mi się, że wreszcie koniec z tymi strachami, one wciąż mnie dopadają i to ze wszystkich niemal stron. Zbiorowo, nie indywidualnie. Ze wzmożoną siłą. Ani chwili wytchnienia. Rządzący straszą mnie, że jak nie będę z nimi, to siłą rzeczy będę przeciw nim, a to kwalifikuje się do miana zdrajcy narodu, lub w najlepszym razie zmienię się w leminga, prawicowcy straszą mnie putinizacją i feminizmem, lewicowcy anarchią i autorytaryzmem (tu przyznaję bez bicia, sam też się ten sposób straszę, choć nie jestem lewicowcem), konserwatyści straszą mnie multi-kuti, liberałowie katolibanem, katolicy wciąż piekłem, na dodatek islamem i genderyzmem, islamiści zamachami, ścięciem głowy i gwałtami, wegetarianie wrzodami na żołądku, weganie zemstą dusz zwierząt, ekolodzy, że Antarktyda się roztopi, ekonomiści bankructwem, bankruci i biedni rewolucją, lekarka straszy konsekwencjami jak nie będę pilnował diety i ruchu, znajomi, że z nadmiaru wypijanego piwa (jedno na dzień) oponka mi urośnie, koty demolką jak nie dostaną na czas jeść..., etc., etc. Ostatnio prokuratura postraszyła mnie, że jak będę źle pisał o Prezydencie, to mogę wylądować w kiblu i mogą mi laptop zabrać...

  Ja przypuszczam, że każdy z moich Czytelników mógłby dodać do tej litanii jeszcze coś od siebie. Gdy tak czasami, to nie indywidulane straszenie, sobie uzmysłowię i mi za bardzo doskwiera, ubieram się i idę na spacer do lasu. Pełny luz... Nie ma jednak tak dobrze, Asmodeusz! Przed kilkoma tygodniami postawiono tabliczkę: „Wchodzenie do lasu z otwartym ogniem grozi karą grzywny i ...”

  Jako puenta niech posłuży moja pewna refleksja a propos. Jadłem masło, piłem wódkę, nie skalałem się w życiu żadnym pomidorem. Ogólnie rzecz ujmując – niezdrowo się odżywiałem. Mam dziś swoje lata. W czasach prehistorycznych ludzie pili tylko źródlaną wodę, jedli tylko ekologiczną żywność, oddychali tylko świeżym powietrzem i..., dożywali lat około trzydziestu pięciu. Paliłem papierosy w sumie ze czterdzieści lat. Nawet nie próbuję zliczyć ile to papierosów, mających moje życie skracać o pięć minut każdy. Gdybym nie palił, kto wie czy nie prześcignąłbym Matuzalema. I wtedy naprawdę byłby czego się bać..., ale już indywidualnie.


8 komentarzy:

  1. Ja myślę, że wszystko jest dla ludzi, tylko z umiarem.
    Nie palę w ogóle, staram się zdrowo odżywiać, często ćwiczę. Ale od czasu do czasu lubię napić się wódki czy piwa, a do tego zjeść coś niezdrowego.
    Najlepiej chyba oglądać jak najrzadziej TV i czytać portale internetowe. Wtedy nie będziemy się bać i będziemy poza całym tym syfem. Dobrze, że są blogi;)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że prywatnie nikomu palenia papierosów bym nie polecał. Rzuciłem palenie i dobrze. Nikomu też nie bronię zdrowego odżywiania, a już tym bardziej ruchu. Ja to doceniam, ale na potrzeby tego felietoniku, celowo to pominąłem.
      Ja też uważam, że to dobrze, że są blogi :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Jak Ty sobie wyobrażasz życie bez takich "strachów"?
    Dla mnie to nie były strachy, nie są strachami słowa polityków,
    co do weganów, to nawet nie wiedziałam, że tak straszą
    ech, chyba za krótko żyję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano wyobrażam sobie, choć mam świadomość, że to marzenia ściętej głowy :)
      Co do weganów, to lekka, niemal poetycka przenośnia - wszak odwołują się do cierpienia zwierząt, a aby być go świadomym, trzeba mieć duszę :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Asmodeuszu> a Ty pisząc o tym straszysz nas tym wszystkim. Lepiej byłoby mi nie wiedzieć o tych strachach; ale co mi tam...bez tego i tak się lękam nawet własnego cienia i sennych koszmarów; pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Do Aisab
      Czyżbyś nie zauważyła, że ja kpię z tych wszystkich strachów? :) Spojrzyj na te Twoje banie się własnego cienia właśnie w ten sposób, a zobaczysz, że jak ręką odjął...

      Usuń
    4. Zauważyłam, zauważyłam, że robisz sobie podśmiechujki ze strachów. Tylko kiedy człowiek się boi [ja w dzieciństwie ojca] to potem ten strach zostaje już zakodowany w podświadomości na całe życie. Z drugiej strony= jak utrzymać w karności małe dziecko? nawet klapsa dać nie wolno, ani palcem pogrozić a urwis, rozrabiaka i mały chuligan może robić co mu się żywnie podoba. To tzw.bezstresowe [nie bić niczym nie straszyć i broń Boże krzywo spojrzeć] wychowanie ma także swoje minusy. Dobrze Ci teraz z tego szydzić ale nie zawsze było mi do śmiechu; czasami samo życie straszy; pozdrawiam :)

      Usuń
    5. Chyba niezbyt uważnie przeczytałaś moją notkę, bo przecież cały akapit poświęciłem temu czym mnie straszono w dzieciństwie. Na szczęście wyrosłem z tego wraz z osiągnięciem pełnoletności. I napiszę Ci szczerze, wcale nie czuje się szczęśliwy z tego powodu, że tak często i gęsto mnie straszono.
      Czy to jest właściwa forma wychowawcza, śmiem wątpić. Już ja jestem zdecydowanie za systemem kar, wyłączając wszelkie przejawy używania siły, ale to tak obszerny (i nieco inny) temat, że wymagałby osobnej notki. Niestety, a może i stety, dziś nie mam żadnych obowiązków wychowawczych i jakoś mnie to nie bardzo interesuje. Ale kto wie, może kiedyś, coś mnie zainspiruje i w tym temacie?
      Pozdrowienia :)

      Usuń