Ta
parafraza znanej onegdaj piosenki Michnikowskiego zawiera jeszcze jeden
znamienny zwrot: „wewspół, wzespół...”
Może
niezbyt krótki wstęp. Gdy byłem małym dzieckiem, matka często i chętnie
straszyła mnie bebokiem, bliżej nieokreślonym straszydłem, w bardziej
drastycznych przypadka surowym ojcem, po to, bym zachowywał się grzecznie. Gdy
nieco podrosłem, babcia, a później ksiądz katecheta, straszyli mnie piekłem na
równi z groźnym i wszystkowidzącym Bozią, jeśli dalej będę grzeszył. W czasach
szkolnych nauczyciele straszyli mnie dwójami i brakiem promocji do następnej
klasy, jeśli dalej będę się słabo uczył. Od mniej więcej tego samego czasu ideolodzy jedynie słusznej partii
straszyli mnie imperializmem amerykańskim i zachodnioniemieckim, jeśli nie będę
wykrzykiwał haseł w rodzaju: „Partia z narodem, naród z partią!”. Do tego
trzeba dodać jeszcze drobne inne strachy np.: „nie jedz masła, bo będziesz miał
sklerozę”, „nie pal papierosów, bo każdy papieros skraca o pięć minut twoje
życie”, „nie pij tyle wódki, bo od wódki rozum krótki”, itp.
Powiem
szczerze, ja się sam sobie dziwię, że do tej pory nie popadłem w jakąś skrajną
paranoidalną schizofrenię. Tego normalny człowiek nie ma prawa wytrzymać i
powinien skończyć w psychiatryku. Tym bardziej, że kiedy przeszedłem na emeryturę,
kiedy wydawało mi się, że wreszcie koniec z tymi strachami, one wciąż mnie
dopadają i to ze wszystkich niemal stron. Zbiorowo, nie indywidualnie. Ze
wzmożoną siłą. Ani chwili wytchnienia. Rządzący straszą mnie, że jak nie będę z
nimi, to siłą rzeczy będę przeciw nim, a to kwalifikuje się do miana zdrajcy
narodu, lub w najlepszym razie zmienię się w leminga, prawicowcy straszą mnie
putinizacją i feminizmem, lewicowcy anarchią i autorytaryzmem (tu przyznaję bez bicia, sam
też się ten sposób straszę, choć nie jestem lewicowcem), konserwatyści straszą
mnie multi-kuti, liberałowie katolibanem, katolicy wciąż piekłem, na dodatek
islamem i genderyzmem, islamiści zamachami, ścięciem głowy i gwałtami, wegetarianie wrzodami
na żołądku, weganie zemstą dusz zwierząt, ekolodzy, że Antarktyda się roztopi,
ekonomiści bankructwem, bankruci i biedni rewolucją, lekarka straszy
konsekwencjami jak nie będę pilnował diety i ruchu, znajomi, że z nadmiaru
wypijanego piwa (jedno na dzień) oponka mi urośnie, koty demolką jak nie
dostaną na czas jeść..., etc., etc. Ostatnio prokuratura postraszyła mnie, że
jak będę źle pisał o Prezydencie, to mogę wylądować w kiblu i mogą mi laptop
zabrać...
Ja
przypuszczam, że każdy z moich Czytelników mógłby dodać do tej litanii jeszcze
coś od siebie. Gdy tak czasami, to nie indywidulane straszenie, sobie
uzmysłowię i mi za bardzo doskwiera, ubieram się i idę na spacer do lasu. Pełny
luz... Nie ma jednak tak dobrze, Asmodeusz! Przed kilkoma tygodniami postawiono
tabliczkę: „Wchodzenie do lasu z otwartym ogniem grozi karą grzywny i ...”
Jako puenta
niech posłuży moja pewna refleksja a
propos. Jadłem masło, piłem wódkę, nie skalałem się w życiu żadnym
pomidorem. Ogólnie rzecz ujmując – niezdrowo się odżywiałem. Mam dziś swoje
lata. W czasach prehistorycznych ludzie pili tylko źródlaną wodę, jedli tylko
ekologiczną żywność, oddychali tylko świeżym powietrzem i..., dożywali lat
około trzydziestu pięciu. Paliłem papierosy w sumie ze czterdzieści lat. Nawet
nie próbuję zliczyć ile to papierosów, mających moje życie skracać o pięć minut
każdy. Gdybym nie palił, kto wie czy nie prześcignąłbym Matuzalema. I wtedy naprawdę
byłby czego się bać..., ale już indywidualnie.
Ja myślę, że wszystko jest dla ludzi, tylko z umiarem.
OdpowiedzUsuńNie palę w ogóle, staram się zdrowo odżywiać, często ćwiczę. Ale od czasu do czasu lubię napić się wódki czy piwa, a do tego zjeść coś niezdrowego.
Najlepiej chyba oglądać jak najrzadziej TV i czytać portale internetowe. Wtedy nie będziemy się bać i będziemy poza całym tym syfem. Dobrze, że są blogi;)
Pozdrawiam:)
Przyznam, że prywatnie nikomu palenia papierosów bym nie polecał. Rzuciłem palenie i dobrze. Nikomu też nie bronię zdrowego odżywiania, a już tym bardziej ruchu. Ja to doceniam, ale na potrzeby tego felietoniku, celowo to pominąłem.
UsuńJa też uważam, że to dobrze, że są blogi :)
Pozdrawiam.
Jak Ty sobie wyobrażasz życie bez takich "strachów"?
OdpowiedzUsuńDla mnie to nie były strachy, nie są strachami słowa polityków,
co do weganów, to nawet nie wiedziałam, że tak straszą
ech, chyba za krótko żyję ;)
Ano wyobrażam sobie, choć mam świadomość, że to marzenia ściętej głowy :)
UsuńCo do weganów, to lekka, niemal poetycka przenośnia - wszak odwołują się do cierpienia zwierząt, a aby być go świadomym, trzeba mieć duszę :)
Pozdrawiam :)
Asmodeuszu> a Ty pisząc o tym straszysz nas tym wszystkim. Lepiej byłoby mi nie wiedzieć o tych strachach; ale co mi tam...bez tego i tak się lękam nawet własnego cienia i sennych koszmarów; pozdrawiam :)
UsuńDo Aisab
UsuńCzyżbyś nie zauważyła, że ja kpię z tych wszystkich strachów? :) Spojrzyj na te Twoje banie się własnego cienia właśnie w ten sposób, a zobaczysz, że jak ręką odjął...
Zauważyłam, zauważyłam, że robisz sobie podśmiechujki ze strachów. Tylko kiedy człowiek się boi [ja w dzieciństwie ojca] to potem ten strach zostaje już zakodowany w podświadomości na całe życie. Z drugiej strony= jak utrzymać w karności małe dziecko? nawet klapsa dać nie wolno, ani palcem pogrozić a urwis, rozrabiaka i mały chuligan może robić co mu się żywnie podoba. To tzw.bezstresowe [nie bić niczym nie straszyć i broń Boże krzywo spojrzeć] wychowanie ma także swoje minusy. Dobrze Ci teraz z tego szydzić ale nie zawsze było mi do śmiechu; czasami samo życie straszy; pozdrawiam :)
UsuńChyba niezbyt uważnie przeczytałaś moją notkę, bo przecież cały akapit poświęciłem temu czym mnie straszono w dzieciństwie. Na szczęście wyrosłem z tego wraz z osiągnięciem pełnoletności. I napiszę Ci szczerze, wcale nie czuje się szczęśliwy z tego powodu, że tak często i gęsto mnie straszono.
UsuńCzy to jest właściwa forma wychowawcza, śmiem wątpić. Już ja jestem zdecydowanie za systemem kar, wyłączając wszelkie przejawy używania siły, ale to tak obszerny (i nieco inny) temat, że wymagałby osobnej notki. Niestety, a może i stety, dziś nie mam żadnych obowiązków wychowawczych i jakoś mnie to nie bardzo interesuje. Ale kto wie, może kiedyś, coś mnie zainspiruje i w tym temacie?
Pozdrowienia :)