wtorek, 12 stycznia 2016

Ja być zdrowym



  Dziś coś lżejszego, bo i mnie odrobinę znudziły się poważne tematy. Przynajmniej na jakiś czas. Chodzi o zdrowie. Poważna sprawa, a jednak, z lekkim przymrużeniem oka ją potraktuję. Być zdrowym, to przecież marzenie każdego z nas, pewnie dlatego tak bardzo, ze wszystkich niedogodności życia w tym kraju, najczęściej psioczymy na służbę zdrowia. Okazuje się, że całkiem niepotrzebnie.

  Oświecił mnie w tej dziedzinie artykuł* o. Józefa Witko, na portalu Fronda.pl, w końcu nie na darmo nazywającym się „oświeconym” (portal, nie ojciec).  Tu mała dygresja. Jako dzieciak uwielbiałem słuchać kazań na mszy dla dzieci. Pełne były baśniowych historii, a ja baśnie uwielbiałem. Fakt, były naiwne i ckliwe, ale dziecko właśnie za takimi tęskni. Problem w tym, że w pewnym wieku człowiek niepotrzebnie i bezpowrotnie wyrasta z tego zachwytu. Szkoda. Bo teraz, przy takich opowieściach, szczególnie, gdy podobno przeznaczone są dla mnie, dorosłego, zazwyczaj chce mi się śmiać, a przekaz wywołuje odwrotny skutek do zamierzonego. Nie inaczej było w tym przypadku.

  Ale do rzeczy. Autor próbuje mnie przekonać z pełnym zaangażowaniem, że aby być zdrowym trzeba wierzyć. Najlepiej po katolicku i mocno, bo wolą Boga jest uzdrowić człowieka. W pierwszej chwili pomyślałem, że to metafora, która byłaby zresztą całkowicie zasadną. Otóż nie, o. Witko ma na myśli realne zdrowie naszego ciała i na dowód przytacza opowieść wziętą z życia św. Franciszka Ksawerego, misjonarza. Nie znając dialektu tamtejszej społeczności (to drobne kłamstewko, bo święty podobno bardzo szybko uczył się obcych języków), wpadł na pomysł, aby nauczyć dzieci modlitwy. Gdy się już naumieli tych modlitw, wysłał je do chorych, aby nakładali na nich swoje ręce i ich uzdrawiali. I tak się podobno też stało, a przy okazji ci chorzy nawracali się na wiarę. I o. Witko dochodzi do wniosku, że każdy z nas może nauczyć się tego samego (sic!). Według mnie, za to niesamowite odkrycie, o. Witko powinien natychmiast zostać przynajmniej ministrem zdrowia w tej naszej, chorej służbie zdrowia.

  Tak, tylko że autor zapomniał opisać kilka dość istotnych faktów z życia św. Franciszka Ksawerego. Otóż ten święty misjonarz po podróży do Chin, rozchorował się na pewnej wyspie z powodu klimatu i zmarł w wieku lat ledwie czterdziestu sześciu. Ale tak to już bywa, że szewc bez butów chodzi i w zasadzie niepotrzebnie się czepiam. Zresztą nieważne, nikt nie wie kiedy przyjdzie jego godzina. Bardziej może kontrowersyjnym jest fakt, że ten bogobojny człowiek nawoływał do powołania świętej inkwizycji na Goa, bo żyło tam według niego zbyt dużo muzułmanów, żydów i hindusów. Z pozytywnym skutkiem, a w tamtych czasach inkwizycję charakteryzowały krzyż i miecz. Inkwizycja leczyła wiarę i przyczyniła się do uśmiercania niewiernych.Czyżby uzdrowienie społeczeństwa przez selekcję, przez grzeczność nie napiszę - eutanazję?

  Artykuł o. Witko niesie też jeszcze jedno przesłanie. Według mnie jeszcze ważniejsze. Stwierdza, że w Starym Testamencie, w Księdze Wyjścia, są następujące słowa: „Ja, Pan chcę być twoim lekarzem”. To oczywiście wiąże się z wiarą, ściślej – jeśli wierzysz, Bóg Cię uzdrowi. To jest podstawowy warunek, bo jeśli nie wierzysz..., i tu kuriozum, dlatego posłużę się cytatem: „Niewiara to potężna siła. Ona potrafi wszechmocnego Boga uczynić bezsilnym.” (sic!) Jak zwykle w takich przypadkach, musiałem ten fragment przeczytać kilka razy, bo nie mogłem uwierzyć, nie tyle w Boga, ile w to, co napisał autor, kładąc na szalę swój autorytet. Kapłan, kaznodzieja, katolik, i stwierdza, że Bóg jest bezsilny??? Toż to czysta herezja!

* - http://www.fronda.pl/a/ojciec-witko-przestrzega-przed-niewiara-potezna-sila-zlego,63829.html


8 komentarzy:

  1. Według mnie>
    1)dana Tobie wolna wola "potrafi wszechmocnego Boga uczynić bezsilnym". Raz dany Tobie dar nie zostanie przez Boga "pogwałcony" ani Tobie odebrany. Możesz z tym darem uczynić co zechcesz.
    2) dziwi mnie, że na temat Boga najwięcej do powiedzenia o Nim mają niewierzący w Niego
    3) zdrowie; każdy pragnie być zdrowym i gdy dopadnie go ból, cierpienie i różne dolegliwości to ima się wszelkich sposobów aby sobie ulżyć. Dane mi było doświadczyć sytuacji gdy lekarze oznajmili rodzinie; "myśmy swoje zrobili co w naszej mocy, reszta zależy od Boga [widać byli to lekarze wierzący a nie ateiści], bowiem człowiek nie jest cudotwórcą. Katolik modli się o cud uzdrowienia,bądź ulgę w cierpieniu lecz w tak często powtarzanej modlitwie Ojcze nasz... wyznaje> "bądź wola Twoja a nie moja" także w przypadku zdrowia i śmierci. Odnoszę wrażenie, że hardy jesteś, lecz chciałabym wiedzieć jak byś się zachował przy silnym bólu nowotworowym? W terminalnym etapie choroby ból nowotworowy jest przyczyną cierpień 75% chorych. Występuje aż u 87% chorych na raka przełyku, 81% chorych na raka trzustki, 78% chorych na raka piersi i 83% chorych z przerzutami do kości. Problem bólu nowotworowego i cierpienia dotyczy również rodziny i bliskich chorego. Oprócz leków przeciwbólowych typu morfina choremu do końca potrzebna jest nadzieja. Ateista nie uwierzy w działanie [interwencję] Boga, ale wierzący z Biblii wie o Jezusie-lekarzu i zna PASJĘ [mękę Jezusa Chrystusa]; a kto lepiej pojmie i zrozumie oraz zjednoczy się w bólu z cierpiącym,jeśli nie Ten, co sam przeszedł przez piekło męki? taki chory nie szuje się osamotniony. Bóg może uzdrowić na ciele ale także na umyśle. Toteż nie rozumiem Twego szyderstwa z interpretacji o.Józefa Witko o mocy Jezusa jako lekarza. Jednym potrzeba uzdrowienia na ciele, a innym na umyśle lub na duszy.
    Z Ewangelii według św. Mateusza (17, 14-21):
    „Gdy przyszli do tłumu, podszedł do Niego pewien człowiek i padając przed Nim na kolana, prosił: «Panie, zlituj się nad moim synem! Jest epileptykiem i bardzo cierpi; bo często wpada w ogień, a często w wodę. Przyprowadziłem go do Twoich uczniów, lecz nie mogli go uzdrowić». Na to Jezus odrzekł: «O plemię niewierne i przewrotne! Jak długo jeszcze mam być z wami; jak długo mam was cierpieć? Przyprowadźcie Mi go tutaj!» Jezus rozkazał mu surowo, i zły duch opuścił go. Od owej pory chłopiec odzyskał zdrowie. Wtedy uczniowie zbliżyli się do Jezusa na osobności i pytali: «Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić?» On zaś im rzekł: «Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: "Przesuń się stąd tam!", a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was. «Ten zaś rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem»»”.
    Z tego cytatu wynika, że są różne rodzaje duchów do wyrzucenia- jaki duch szarogęsi się na twoim blogu???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie chronologicznie, ale ze względu na pewien sens.
      - Nie, ja się nie wypowiadam na temat Boga, ale na temat interpretacji wierzących w Niego. Tak się bowiem składa, że wierzącym byłem i wiem, co można uznać za herezję.
      - Kwestią umowną jest to czy ja dostałem jakiś dar, czy nie. Możesz uważać jak chcesz – ja też, a więc pozostanę przy tym, że żadnego daru nigdy od nikogo nie dostałem, poza jednym - życiem, jakim obdarowali mnie rodzice, w chwili miłosnej rozkoszy.
      - zdarzyło mi się w życiu cierpieć niejednokrotnie, tak zwykle, fizycznie, raz nawet wręcz do utraty przytomności. I właśnie wtedy usłyszałem, że wszystko w rękach Boga. Stać mnie było powiedzieć, by to lekarze wzięli się do roboty, bo modlić się nie będę i do znachora też nie pójdę. Poskutkowało. Ale nawet gdyby, rodzi się we mnie pytanie: skoro Bóg jest stworzycielem wszystkiego, to bez wątpienia Jego dziełem są również bakterii, wirusy i tkanki nowotworowe, odpowiedzialne za cierpienie w chorobie. Przez grzeczność nie napiszę, co mi się w związku z tym ciśnie na usta. Nie raz słyszałem opowieści o tym, co rodząca żona-matka wykrzykuje na swego męża, sprawcę jej ciąży w czasie porodu (nie mówię, że wszystkie, ale może też słyszałaś?). To coś w tym stylu.
      - owe spektakularne, cudowne uzdrowienia, może są i piękne i wzniosłe, tylko dlaczego tak bardzo wyjątkowe, nawet wśród gorliwie wierzących? Czyżby na nie nie zasługiwali? A może widzisz w tym jakąś sprawiedliwość? Tylko proszę nie pisz mi, że niezbadane są wyroki boskie...
      - na moim blogu szarogęsi się duch (choć ja w duchy nie wierzę) walki z hipokryzją i bajkami, które ktoś chce uznać za prawdę. Tu konkretnie chodzi o uzdrowienia za pomocą przykładania dłoni, przez dzieci, które bez wątpienia nie miały zielonego pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi.
      Mam nadzieję, że moje odpowiedzi są jasne, ale gdyby coś, pytaj. Ja chętnie odpowiem.
      Pozdrawiam, jak zwykle szczerym uśmiechem :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. @Aisab
      Pięknie wyłożyłaś znaczenie wiary w uzdrawianiu... Niczego bardziej sensownego dodać już nie mogę... ( a jak widać wyżej jednak próbowałam ) Serdeczności przesyłam :)

      Usuń
  2. Ja jestem zdania, że jednak choroby nie pochodzą od Boga, ja całe zło na świecie, więc jakby się zagłębić to trochę sensu w tym jest. Choć prawdą jest, że niektórych ponosi czasem interpretacja w świat bajek.
    Z resztą myślę, że warto czytać przekład interlinearny Biblii, wtedy wiele rzeczy, które wydają się nam niezrozumiałe czy niejasne, pod wpływem użytych słów greckich stają się bardziej zrozumiałe i kontekstowe. A w biblii jest odpowiedź na wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też twierdzę, że choroby nie pochodzą od Boga. Jak wszystko inne. Ale skoro tak, to nie widzę możliwości, aby modlitwa i przykładanie rąk, mogły kogokolwiek wyleczyć z choroby. Nawet z kataru.
      Swoją drogą to ciekawa hipoteza. Bóg stworzył wszystko, ale mikroby już nie? Przecież część z nich jest niezbędna do istnienia życia ludzi i zwierząt, i co ciekawe, te same jednym organizmom pomagają, drugie zabijają...
      Dziękuję za wizytę i pozdrawiam pięknie.

      Usuń
    2. To jest Asmodeuszu tak zwana Boska równowaga...Jednak "Zły" wykorzystuje Boskie twory, aby z nim walczyć, walczyć w ciele człowieka i nie tylko człowieka... Robi to po to, aby np. Ktoś taki jak Ty (i tu od razu zaznaczę, że jest moim zamiarem wrzucanie kamyczków do Twojego ogródka) mógł powiedzieć: Nie wierzę w uzdrawiającą Bożą moc, oddając się w ręce lekarzy-ludzi...Jednak bardzo często bywa tak, że ludzkie zmagania z chorobą już nie dają oczekiwanych rezultatów, a wtedy Boskie dzieło uświadamia nam Jego potężną moc... Znanych jest wiele przypadków cudownego uzdrowienia... A zatem Boża moc działa w nas, jedyne co ją zatrzymuje, to nasza niewiara... Nasz brak zrozumienia i niemożność przyjęcia nowego narodzenia, a tym samym brak obecności w nas nowego Ducha Świętego, za pośrednictwem którego możemy czerpać z Boskich zasobów mocy, sprawia, że jesteśmy zupełnie bezbronni w zmaganiach z chorobą... Wiem, że trudno Ci pojąć moje słowa, ale nie ma na to rady... Zrozumienie przychodzi z Duchem Świętym...A Duch Święty pojawia się razem z wiarą... I kółko się zamyka...Pozdrowienia przesyłam :)

      Usuń
    3. @Olimpia
      Ja to nazywam „urokami” życia. Dwa zagadnienie, które w kontekście Twojego komentarza warto podnieść. Piszesz: ‘Zły’ wykorzystuje boskie twory, aby z Nim walczyć w ciele człowieka. Czyli bakterie, wirusy i inne draństwo to jednak dzieło Boga, ale wykorzystywane tylko przez złego? Otóż uczono mnie, że zły może na człowieka oddziaływać tylko przez kuszenie, namawianie do złych uczynków. Bezpośrednio nic człowiekowi nie może zrobić, chyba, że sama go poprosisz. Teraz zapytam przekornie: wszyscy chorzy proszą o chorobę?
      Masz rację, nie wszystkie działania lecznicze dają pozytywny skutek. Spróbuj sobie jednak uzmysłowić jaka była skuteczność medycyny przed wiekami, a jaka jest teraz. I człowiek nigdy nie osiągnie stuprocentowej perfekcji, bo celem życia jest śmierć ciała i nawet cudowne uzdrowienia tego faktu nie zmienią. O duszę nie będę się z Tobą spierał, bo tu pewnie nigdy nie dojdziemy do porozumienia. A teraz porównaj sobie ilość cudownych uzdrowień z ilością uzdrowień dokonanych przez lekarzy-ludzi, przy czy ci drudzy potrafią już skutecznie niwelować ból w drastycznych przypadkach.

      Usuń