sobota, 7 listopada 2015

Koniec z fastfoodem...



  Aby było śmieszniej tytuł naprawdę brzmi: „koniec z kościołowym fastfoodem”. Tak w oryginale pisze pretendentka do miana najlepszej dziennikarki w tym kraju, pani Małgorzata Terlikowska. Czysto po polskiemu. Potrzebowałem kilku minut, aby przez ten tytuł przebrnąć. Ze... śmiechu. Ściślej, rzecz dotyczy nauk przedmałżeńskich, w formie intensywnego szkolenia przez jeden weekend.

  Jak twierdzi pani Małgosia, moja ulubienica, arcybiskup Henryk Hoser i kardynał Kazimierz Nycz postanowili z tym zrobić porządek w swoich parafiach. Koniec z weekendową fuszerką, bo liczba rozwodów, tych kościelnych, jest zatrważająco wielka. Pani Małgosia jest za i potrafi to rzeczowo uzasadnić, i aby nie być gołosłownym, posłużę się znamiennym cytatem: „Żeby zacząć jeździć samochodem, trzeba skończyć kurs – teoria, praktyka i jazdy dodatkowe i coraz trudniejsze egzaminy [podkreślenia moje]. Żeby mieć sakramentalne małżeństwo – wystarczy mieć parę godzin teorii” (sic!) Przecierałem oczy ze zdumienia i z łez. Dawno się tak nie popłakałem ze śmiechu. Pani Małgosia pewnie chciała dobrze, ale jak zwykle wyszło przecudnie. Bo próbuję sobie wyobrazić na czym ta praktyka na kursie przedmałżeńskim polega (ars amandi?), czy jazdy dodatkowe (o tym nie wspomnę, bo mam nieczyste myśli), a już egzamin końcowy?! A mnie się wydawało, że Kościół zabrania przedmałżeńskich praktyk, o jazdach próbnych nie wspomnę.

  Myślicie, że to koniec ubawu? Nie. Są jeszcze dwa zabawne stwierdzenia: „Samo zlikwidowanie kursów weekendowych nie wpłynie na mniejszą liczbę rozwodów”(?) To ja się delikatnie zapytam, po co ta cała szopka, jeśli pani Małgosia nie przewiduje żadnych skutków? I ostatnie: „Sama bardzo żałuję, że nie trafiłam na taki [kurs przedmałżeński – dopisek mój]. Pewnie wielu problemów we wspólnym małżeńskim życiu udałoby się nam uniknąć” i tu też zdziwienie, bo Terlikowscy są małżeństwem od 17-tu lat. Bez nauk przedślubnych!!!

  To już nie pani Małgosia, a jeden z komentujących podliczył, że teraz te dziesięć  godzin w sobotę plus drugie dziesięć w niedzielę, zastąpi się dziesięcioma dniami po dwie godziny, więc spoko przyszli małżonkowie, faktyczny czas nauk się nie zwiększy, wydłuży się tylko w czasie. Ale to dobrze, może Wam do tego czasu przejdzie... ochota na sakramentalny związek.


10 komentarzy:

  1. BRAWO!!!
    Doskonale prowadzona myśl -
    bez zacietrzewienia i z miłością bliźniego!
    Tropić niekonsekwencję - to wielka sztuka!
    Tobie się udaje.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. pamiętam swoje "nauki". oderwana od życia żenada.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz Asmodeuszu- do tej pory nie znałam wypowiedzi pani Małgorzaty Terlikowskiej. Martwi mnie ilość rozwodów [nie tylko kościelnych], gdyż z reguły cierpią na tym dzieci, to dla wielu z nich jest dramat zafundowany przez najbliższych. Podobno "czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci". To napawa mnie niepokojem, że proces ten [rozpadu małżeństwa] będzie się pogłębiał. To jest, moim zdaniem, bardzo poważny problem nie tylko "zarządców" Kościoła, ale także państwa. Ten problem, to machina poruszająca się po linii pochyłej. Można zrywać boki z takich czy innych wypowiedzi, z podejmowanych działań niektórych decydentów, ale... ważne by "nie wylać dziecka z kąpielą". Podsumowujesz; "może Wam do tego czasu przejdzie... ochota na sakramentalny związek". Lepiej żeby przeszła im ochota niż np. za rok gdy będą już dzieci, miałby być rozwód. Nasz okres narzeczeństwa trwał 5 lat, a małżeństwem jesteśmy po godach rubinowych a przed godami szafirowymi. Gdyby nie sakrament małżeństwa [bez nauk ale z egzaminem przedślubnym, na którym dałam plamę :) ] zapewne nie udałoby się nam dotrwać razem do tych jubileuszy, bo nie udałoby się nam samym przebrnąć przez trudy dnia codziennego. Naprawdę, odbić się od dna biedy jest bardzo ciężko nie mając znikąd wsparcia, oprócz łask Opatrzności. Dziś mogę z czystym sumieniem stwierdzić - lepszego męża od tego, którego mam sama bym sobie nie "zafundowała"; tym optymistycznym akcentem kończę swój komentarz wyjeżdżając na roczek wnuczka; pozdrawiam życząc miłego dnia; Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę wyjaśnić. Ta notka ma formę felietonu, który rządzi się swoimi prawami. W felietonie dopuszczalne jest dworowanie sobie z nawet najbardziej poważnych spraw. On nie zajmuje się przyczynami rozwodów, o tym już pisałem w innej notce i to zdecydowanie bardziej poważnie. Ja sobie dworuję z naczelnej dziennikarki portalu Fronda.pl, który uzurpuje sobie prawo do decydowania o tym, co jest jedynie słuszne. Na nieszczęście w duchu ortodoksyjnego i fundamentalnego katolicyzmu. Kpię sobie z nauk przedmałżeńskich, bo w moim odczuciu to parodia tego, co się powinno pod tym pojęciem kryć, a już na pewno nie jest to żaden sposób na zmniejszenie liczby rozwodów.
      Nie, nie mam nic przeciw długoletnim małżeństwom, które potrafiły sobie w ten czy inny sposób poradzić z wieloma problemami, z którymi przyszło im się zmierzyć, bo wbrew pozorom, życie we dwoje to nie jest sielanka. Więc jak najbardziej moje wyrazy uznania, że Tobie, Wam się udało.
      Udanej uroczystości życzę :)

      Usuń
  4. Jaki masz ładny uśmiech!
    Czy nauki przedmałżeńske będą czy nie to i tak praktyka pokaże swoje.To jest tak ,jak ze szkołami rodzenia.Niby teoretycznie wszystko wiesz ,oddechy ,przepona i te rzeczy a jak przyjdzie co do czego to nauki idą w las i tylko modlitwa by prędzej był temu koniec.
    Widzę coraz więcej ludzi w maseczkach ,przeważją młodzi mężczyżni ...ciekawe dlaczego .Względy estetyczne.Kobiety opatulone szalami.
    Włodarze miasta mają inne rzeczy w głowie ;jak wyciągnąć najwięcej kasy z turystów cudzoziemców.A ich jest bez liku .Dla porównania podam ceny.W centrum w modnej kawiarni i na obrzeżach miasta w schludnej ale nie na topie.Małe piwo ,zwykły Żywiec 9 -10 zł w centrum -rynek i okolice ,to samo np.na osiedlu Bieżanów 4-5 zł.
    Jak przyjdziesz na samo piwo ,to patrzą na ciebie krzywo /rym mi wyszedł/ więc co najmniej sałatka lub coś na ciepło. .Dlatego rodowici krakowianie /centusie?/siedzą w domu a po knajpach sie włóczą przejezdni i desperaci.Ja też lubię czasami .
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobiety zdecydowanie bardziej uważają na swój wygląd, stąd pewnie niechęć do maseczek :)
      Praktyki włodarzy miast i właścicieli knajpek związanych z turystyką to temat rzeka. Pewnie doskonały na natkę na Twoim blogu. Kiedyś się pokusiłem o napisanie felietonu na podobny temat, choć oczywiście nie z perspektywy Krakowa. Być może skopiuję go do bloga?
      Pozdrawiam pięknie :)

      Usuń
    2. p.s. Facetów się nie komplementuje! Oni od komplementów popadają w samozadowolenie i stają się nieznośni :)))

      Usuń
    3. a ja tam lubię mówić komplementy mężczyznom :)

      Usuń
  5. a tak jeszcze....
    dla mnie księża uczący o szeroko rozumianym życiu małżeńskim są totalnie niewiarygodni.

    to tak, jakbym.... ja uczyła innych jak rzucić palenie, czy narkotyki.... w sytuacji gdy jednego i drugiego nawet nie spróbowałam. to, że się napatrzyłam na ojca alkoholika to wcale nie znaczy, że będę umiała doradzać jak wyjść z alkoholizmu.
    ....albo osoba bez prawa jazdy i praktyki za kierownicą uczyła innych jeździć.

    pamiętam wypowiedź Marka Kotańskiego - mówił, że najlepiej pomogą wyjść z narkotyków osoby, które same wyszły z nałogu, ponieważ są wiarygodni, wiedzą realnie jak to jest, jakie są problemy, jak sobie z tym radzić, co się czuje.

    i jest dokładnie tak jak Liiviia napisała: nauki naukami a życie i tak wszystko zweryfikuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, ja się z Tobą całkowicie zgadzam. Księża do nauki o tym jak żyć po ślubie, kompletnie się nie nadają. Czytałem natomiast, że na te „nauki” zaprasza się również małżeństwa, jako prelegentów. A jednak i tak uważam, że to nie zda egzaminu, bo nie ma dwóch identycznych par małżeńskich i takich samych problemów, na które napotkają. To tak jak zalew różnego typu poradników w księgarniach. Choćbyś kupił/kupiła wszystkie i tak prawdziwej recepty na udany związek małżeński nie znajdziesz.
      Pozdrawiam jeszcze raz :)

      Usuń