poniedziałek, 23 listopada 2015

Toksyczność



  Dziś, dla rozładowania politycznego i ideologicznego napięcia, zupełnie inny temat. Za wstęp niech posłuży fragment zwierzeń pewnej pani: „Mam za sobą ośmioletnie okropne małżeństwo. Mój mąż gnębił mnie psychicznie. Potrafił sprowokować kłótnię, doprowadzić mnie do płaczu, a potem wyjść z domu, trzaskając drzwiami, mówiąc, że idzie sobie, bo nie ma ochoty spędzać wieczoru z ryczącą nudziarą. Nie wracał na noc, a ja zamiast zmienić zamki w drzwiach, nie spałam do rana, czekając, że wróci.” W podobnie utrzymanym tonie zalazłem jeszcze kilkanaście innych artykułów z puentą: „Na początku nic na to nie wskazuje - jest romantyczny [koniecznie „on” – dopisek mój], czuły, zabiega o nas, wręcz nadskakuje. Aż pewnego dnia staje się zdystansowany, obojętny lub wręcz okrutny.” Ma z nich wynikać, że faceci to świnie, co jest dość powszechnie propagowaną opinią o rodzaju męskim.

  Otóż ja protestuję, stanowczo i dobitnie! Ten pogląd ma na celu tylko i wyłącznie usprawiedliwić własną niedoskonałość, dobitniej – ułomność rodzaju żeńskiego. To, że rodzaj męski różni się zdecydowanie od żeńskiego jest jakby wszystkim znane i przez wszystkich akceptowane. Zresztą nie da się inaczej, bo natura daje temu jednoznaczny dowód. To nie tylko różnice wynikające z budowy anatomicznej, to również różnice w sferze uczuć i odczuwania. Problem w tym, że ów rodzaj żeński, choć te różnice dostrzega, i tak uznaje swoją odmienność za jedynie słuszną, prawidłową i możliwą do zaakceptowania. To wynika z drugiego cytatu, pisanego zresztą przez kobietę. Facet ma być romantyczny, czuły i opiekuńczy, co w gruncie rzeczy nie jest mu obce, ale nie stanowi credo jego osobowości. Może taki być, ale na bogów, nie jest to jego naturą, nie będzie taki non stop. Jeśli się taki staje, od razu zyskuje opinię zniewieściałego i to opinię kreowaną przez te sam rodzaj żeński, który chce, aby takim był. Perpetuum mobile.

  Taka postawa, chcieć i nie chcieć, jest na tyle toksyczna, że musi skutkować niedomówieniami, kłótniami a w konsekwencji rozstaniem. „Biedny” rodzaj męski nie jest w stanie zrozumieć, jak to jest możliwe iść do przodu i jednocześnie się cofać. Jak być twardzielem, a jednocześnie czułym. Jak to jest być romantycznym, a jednocześnie twardo stąpać po ziemi. Do tego dochodzą inne sprzeczności i dziwy. Jak to jest mieć pełną szafę ciuchów, w której nie ma już miejsca na jego jedyny garnitur i powiedzieć, że nie ma się w co ubrać?! Jak to jest mieć ochotę na coś ekscytującego i jednocześnie żądać kolacji sam na sam, koniecznie przy świecach. Facet nie rozumie, jak to jest mieć przyjaciółkę i jednocześnie cieszyć się z jej niepowodzeń. Facet nie zrozumie dlaczego opuszczona klapa sedesu wygląda lepiej niż nie opuszczona. Można się ostatecznie przyczepić do walających się skarpetek, ale czy tak aby postępują wszyscy faceci? Bo już na przykład nie rozumiem dlaczego zamknięty i niewidoczny w szafie sweter wygląda lepiej niż powieszony na krześle, ale już na przykład tuzin majtek i staników wiszących w łazience jest widokiem pięknym, nawet jeśli się nie jest fetyszystą? Albo, dlaczego nagle przebudzony, zobaczywszy maseczkę na twarzy ukochanej mam, powiedzieć z niekłamanym zachwytem „pięknie wyglądasz kochanie”, a nie krzyczeć przerażony „rany boskie!”? A już kompletnie nie rozumiem, dlaczego mam ubolewać nad jej bólem głowy, gdy mam ochotę na seks, a jednocześnie zrezygnować z pasjonującego meczu, gdy ona na ten seks ma akurat ochotę?

  Najgorszym jest jednak fakt, że kobieta ma prawo mówić, co jej się nie podoba, co ją denerwuje i wkurza. Nawet na wyrost i spuchliznę. Jeśli facet napomknie, że zupa jest przesolona, od razu zyskuje miano tyrana. Gdy nie zauważy nowej bluzki (a jak ma zauważyć, skoro w szafie jest ich kilkadziesiąt), staje się z miejsca obojętnym i nieczułym. Jeśli facet spóźni się z pracy, od razu są podejrzenia, że ma pewnie jakąś lafiryndę na boku.

  A może przydałaby się odrobina tolerancji, tak ostatnio, nie tylko w relacjach damsko-męskich, pogardzanej?

14 komentarzy:

  1. Wdzięczny temat, choć rzeczywistość skrzeczy!
    W związkach damsko-męskich jest ważne dostrzeganie potrzeb partnera i chęć reagowania na to, co jest przedmiotem oczekiwań osoby, z którą dzielimy życie. Toksyczność w układzie damsko-męskim ma swoje rozliczne uwarunkowania, a najczęściej wynika z zaburzeń sfery emocjonalnej człowieka. Tam, gdzie jest egoizm, brak uczuć, nietolerancja na odmienność - tak nigdy nie będzie dobrego klimatu. Upodobanie do porządku jest fantastyczną sprawą, ale dbałości o to nie można przerzucać tylko na jedną stronę. Na marginesie tylko wspomnę, że opuszczanie tej przysłowiowej deski, ma przede wszystkim uzasadnienie zdrowotne, a dopiero w dalszej kolejności estetyczne (niektórzy tylko skrywają w ten sposób zaniedbania higieniczne).
    Każda kobieta chce żeby jej partner poświęcał jej czas i uwagę - kobieta przede wszystkim reaguje na bodźce słuchowe, więc nie powinno jej się szczędzić miłych uwag, ale szczerych; mężczyzna "chłonie" bodźce wzrokiem - dlatego kobieta powinna dbać o swój wygląd - to różnicuje strategię partnerskiego życia. Jeżeli chodzi o zazdrość, podejrzliwość - to jest obecne po obu stronach, szczególnie u osób z małym poczuciem własnej wartości - szanując partnera nie daje się ku temu powodów, nie igra się na uczuciach drugiej osoby... Temat rzeka - można popłynąć w wywodach, więc kończę!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie w pełni się z Tobą zgadzam, niemniej, co już nietrudno zauważyć, przemawia przez Ciebie typowo kobiecy punkt widzenia :), czego Ci właściwie za złe mieć nie mogę i nie mam. Piszesz: kobiecie nie powinno się szczędzić miłych słów, kobieta powinna dbać o swój wygląd – z naciskiem na owe słówka: „kobieta/-cie” i „powinno/-a”. Mam też problem z egoizmem, który jeśli utrzymywany w ryzach (czytaj: nie do końca temperowany) wcale nie musi być w związkach damsko-męskich zjawiskiem negatywnym.
      Pozdrawiam dodając, że nie mam nic przeciw popłynięciu :)

      Usuń
  2. To zbyt śliski temat. Można się na nim przejechać jak po ślizgawce. Tak wiele czynników ma wpływ na nasze zachowanie fobie, nastroje i humory, że nie da się tego rozebrać po sprawiedliwości. Każdy przypadek należałoby analizować indywidualnie. Nie ma dwu osób identycznych, dlatego tak istotny jest dobór charakterów; pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego piszesz „śliski”? Nie ma w nim nic śliskiego, tym bardziej, że nie mamy wobec siebie żadnych zobowiązań. Jest trudny, bardzo trudny ale chowanie głowy w piasek, udawanie, że problemu nie ma nie jest dobrym wyjściem, jest pogodzenie się z istniejącymi niedomówieniami.
      Wybacz, że srogo, bo też mróz za oknem srogi. Ale świeci też pięknie słońce i tak Cię właśnie pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Ano dlatego temat śliski, że już niejedna i niejeden na takim pojmowaniu problemu się przejechali. Nie ma ludzi doskonałych, a narzekania i nieudane związki biorą się z tego, że bardzo trudno jest dopasować dwa charaktery ; bo skoro gdzie dwie osoby tam 3 zdania, to jakże się dziwić skrajnym postawom? jak trudno jest odróżnić zauroczenie od miłości; więc kiedy ten czar zauroczenia pryska zostaje brutalna rzeczywistość. Kobiety z reguły są romantyczkami [poza małymi wyjątkami czyli poza babami-chłopami], a o zachowaniu mężczyzn wielu przypadkach decyduje seks; powiem tak; "przysięgał póki sięgał, a jak dostał to przestał". Jest jeszcze inne powiedzenie, bardziej dosadne lecz nie wypada mi o tym pisać. pozdrawiam pogodnie :)

      Usuń
    3. I znów przemawia przez Ciebie typowo kobiecy punkt widzenia. Zakładasz a priori, że to on jest tym złym, bo przysięgał i przysięgi nie dotrzymał :) i powielasz ten straszny stereotyp, że facetem kieruje tylko seks, choć dziwne by było, gdyby ten seks wyeliminować lub gdyby tylko miał odbywać się na warunkach dyktowanych przez nią. Innymi słowy kolejny stereotyp: ona daje – on bierze. Nie inaczej. Tak jakby grzechem było mówić, że oboje dają i oboje biorą.
      Może niechcący poruszyłaś dość istotny problem. Ten pierwszy raz dopiero po ślubie, która podobno ma skutkować dozgonną miłością a de facto skutkuje tym, o czym mówi przytoczone przez Ciebie powiedzonko. Ale nawet współżycie przed ślubem nie daje żadnej gwarancji, więc to „jak dostał to przestał” jest kolejnym mitem mającym oczernić rodzaj męski.
      Pozdrawiam równie pogodnie :)

      Usuń
  3. Jak to widać od razu ,że pisze facet.Muskasz temat zaledwie i niech tak zostanie.Wszystkie przytoczone argumenty na kobiece fobie ,fochy ,niezadowolenie ,pomysły na urządzenie mieszkania ,ciasnota w szafie obgadywanie przyjaciół to wszystko prawda.
    A z drugiej strony ;flirty w pracy ,stale podniesiona klapa sedesu ,częsty brak higieny oprócz golenia i mycia rąk i twarzy ,śmierdzący oddech przetrawionego alkoholu ,spotkania z kumplami przy n-tym piwie ,a na starośc obsługa ,podaj ,przynieś ,daj głośniej i tak mogłabym jeszcze długo dla obu stron......
    Ale ....matka Polka ,żony ginace na Syberii z głodu i zimna ,dziewczyny na barykadach ,na traktorach tez ,bo 200% normy ,konpiracja ,odwaga granicząca z szaleństwem ,wiernosć po grób ,a grób czasem bardzo wcześnie...
    A oni ,rycerze honoru ,bohaterowie przegranej sprawy ,opiekunowie ,mężowie do końca bo przysięgali przed bogiem ,
    Ale .... dzisiaj ? Dzisiaj jest właśnie tak jak napisałeś.Podobno ktoś kiedyś widział białego kruka ...chciałabym zobaczyć go i ja ,chociaz na chwilę ,aby móc świadczyć prawdę ,że istnieje.
    Temat ,który poruszyłeś zachęca do dyskusji ,cóż z tego ,kiedy nigdy nie postawimy kropki nad i.
    Pozdrawiam śniegowo ,bo w Krakowie na Brackiej nie pada dziś deszcz tylko śnieg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bez kozery przytoczyłem na wstępie autentyczne wypowiedzi kobiet, właśnie z powodu typowo kobiecego punktu widzenia określającego postawę mężczyzn. A zapewniam, że tego typu tekstów znajdziesz w necie multum. Użyłem z premedytacją tej samej formy, przedstawiając tylko jeden, skrajnie negatywny i subiektywny punkt widzenia. W dodatku wyolbrzymiony. Bo taki stereotyp, ale mężczyzny, tworzą kobiety, którym z jakichś względów się nie udało. Aby siebie uwiarygodnić piszą przez łzy i umacniają się w tym tworzonym stereotypie: facet to świnia, brudas, egoista, kobieciarz, zdrajca, niezdolny do wzniosłych uczuć i w dodatku niewdzięcznik. Im gorszy jego obraz tym przecież bielsza jej postać; anioła, chodzącego ideał, ucieleśnienie miłości i opiekuńczości, zdolnej do niesamowitych poświęceń i wyrzeczeń, niedocenianej i pogardzanej, etc., etc.
      Może ja żyję w innym świecie, ale jakoś nie miałem szczęście do aniołów. Sam też nim nie jestem, co przyznaję ze skruchą, ale nie ze wstydem. Nigdy też anioła nie pożądałem. Problem w tym, że schowana za pancerzem doskonałości kobieta w końcu z tego pancerza i tak musi się uwolnić. Nie da się całe życie być aktorką i grać tę samą rolę. Niestety kobiety są lepszymi aktorkami niż mężczyźni i w efekcie to oni pierwsi narażają się na potępienie.
      Temat przysięgi przed Bogiem pominę. Już kiedyś dość obszernie pisałem jakie mam na jej temat zdanie :) Ale mnie nie chodzi oto aby stawiać kropkę nad i, bo jak słusznie zauważyłaś, to jest po prostu niemożliwe.
      U mnie mroźno ale słonecznie i jest szansa na dodatnią temperaturę. Pozdrawiam więc słonecznie.

      Usuń
  4. Tak to już jest,że płci żeńskie z męską często trudno się porozumieć.Trochę zrozumienia z dwóch stron zawsze jest potrzebne.Facet powinien mimo wszystko nie wrzeszczeć na widok maseczki na twarzy kobiecej.Kobieta za to powinna tolerancyjnie podchodzić do zostawionej często podniesionej deski klozetowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszesz: "Facet nie powinien mimo wszystko wrzeszczeć na widok maseczki na twarzy kobiecej" - i tu mi się przypomniał króciutki filmik na fecebook'u (żałuję, że nie ściągnąłem) kiedy to kobieta na widok odbicia swojej twarzy z maseczką w przypadkowo mijanym lustrze..., omal ze strachu nie zemdlała :)))
      Z muszlą klozetową mam już tak, że choć mnie nieopuszczona nie przeszkadza, opuszczam, i wychodząc z łazienki jeszcze raz sprawdzam, czy jest opuszczona, choć dziś nikt o to do mnie mieć pretensji już nie może. Niezliczona ilość awantur z tego powodu uczyniły mnie maniakiem na tym punkcie :)
      Pozdrowienia :)

      Usuń
  5. ilość toksycznych mężczyzn równa jest ilości toksycznych kobiet.
    takie mam zdanie.
    mam w swoim otoczeniu przykłady i jednych i drugich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się z Tobą zgadzam, co do występowania toksyczności, tylko jakby tych lamentujących po stronie kobiet było więcej :)

      Usuń
    2. ... a bo kobiety bardziej uzewnętrzniają swoje emocje a mężczyźni bardziej po cichu przetrawiają to co niestrawne.

      Usuń
    3. Stąd mój głos, aby tę sytuację zmienić :)

      Usuń